Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Sulpice9

  • Avatar
    Sulpice9 24.03.2024 21:08
    Re: Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
    Komentarz do recenzji "Sousou no Frieren"
    To fakt.
  • Avatar
    Sulpice9 24.03.2024 14:09
    Re: Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
    Komentarz do recenzji "Sousou no Frieren"
    Bo „Frieren” wygrało głosowanie na anime roku 2023 na tym portalu :) Nie będzie więc brało udziału w głosowaniu pod koniec roku.
  • Avatar
    A
    Sulpice9 23.03.2024 10:43
    Zasłużony laureat plebiscytu na anime 2023...?
    Komentarz do recenzji "Sousou no Frieren"
    ... no chyba tak :) Nie jest to moje miejsce pierwsze, ale na pewno ścisła czołówka, więc nie oponuję ;)

    Ostateczna opinia po seansie? Szczerze mówiąc czuję, że na to jeszcze za wcześnie. Bardzo dobrze się bawiłem, niektóre przemyślenia są wybitne, a oprawa audiowizualna to spokojnie 10/10, nawet jeśli musiałem się trochę przyzwyczajać do projektów postaci.

    Natomiast przyznam, że nie mam wrażenia, by spędził czas z arcydziełem. W trakcie seansu nie miałem poczucia, że jestem świadkiem kolejnego wielkiego rozdziału w historii anime jak miałem przy najlepszych dziełach Ghibli, „Kowboju Bebopie” lub „Mushishi” (przynajmniej takie były moje odczucia przy tych seansach :D ). Chwilowo podtrzymuję 9-/10, bo z jednej strony nie żywię aż takiego podziwu jak do innych moich „dziewiątek”, a z drugiej ósemka to jednak trochę za mało.

    Ale w przypadku tego typu serii ogromne znaczenie ma to, jakie wrażenia zostaną za jakiś czas. Czy seria szybko się zatrze niczym lata mijające w podróżach bohaterki, czy jednak faktycznie po pół roku stwierdzę, że każdy etap jej wędrówek zapadł mi w pamięć? Czas, tak kluczowy w tej serii, wszystko wyjaśni.

    Na zakończenie – to jeden z tych nielicznych przypadków, gdzie ktoś mnie ubiegł przy rezerwacji recenzji i w sumie się cieszę. Chwilowo zwyczajnie czuję, że napisanie tekstu mogłoby mnie przerosnąć.

    Natomiast już teraz mogę powiedzieć, że polecam :D
  • Avatar
    A
    Sulpice9 21.03.2024 21:31
    Pytanie o chronologię - LN vs anime
    Komentarz do recenzji "Jaku-chara Tomozaki-kun 2nd Stage"
    Pytanie do tych co czytali LN – przyznam, że trochę się pogubiłem, czy segment z  kliknij: ukryte 

    Niestety, nie znalazłem w internecie satysfakcjonującej odpowiedzi a nie chciałbym napisać głupoty. Czy ktoś może mi pomóc?
  • Avatar
    Sulpice9 20.03.2024 17:05
    Drugi sezon?
    Komentarz do recenzji "Ishura"
    Zapowiedzieli drugi sezon? Świetna wiadomość, dzięki – brakuję mi co prawda dwóch odcinków do końca i choć na pewno nie wystawię 10/10, to faktycznie bardzo dobra seria i ma mój głos w wyborach za ten sezon (no chyba, że na końcu mnie czymś zdenerwują, ale mam nadzieję, że nie :) ). Spróbuję w miarę szybko ukończyć recenzję, może to pomoże w choć drobnej promocji ;) tym bardziej, że oceny na MAL­‑u ma.zadziwijaco słabe (i dlatego wątpiłem w drugi sezon)... No, ale od tego są ponowne seanse by ogarnąć argumenty strony przeciwnej :)
  • Avatar
    Sulpice9 16.03.2024 15:31
    Komentarz do recenzji "Sousou no Frieren"
    Przyznam, że o ile początkowo mnie też  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Sulpice9 16.03.2024 14:48
    Egzamin - 27 odcinek
    Komentarz do recenzji "Sousou no Frieren"
    Ok, czy tylko ja po tym odcinku mam wrażenie, że wyższe uczelnie w Japonii i Polsce muszą być podobne? ;)  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Sulpice9 14.03.2024 13:47
    Komentarz do recenzji "Ijiranaide, Nagatoro-san 2nd Attack"
    W sumie miałem napisać coś mądrego, ale obawiam się, że wiadomości są na tyle bogate w informacje i na tyle celne, iż nie bardzo wiem, co mógłbym od siebie dodać :D Staram się, by nie spoilerować sobie animacji mangą, więc co do ewentualnych wyjaśnień to brak mi wiedzy, jednak Wasze uwagi są bardzo prawdopodobne i fabularnie spójne :) Pozostaje mi podziękować :)

    PS – i odpowiadając na pytanie z pierwszej wiadomości. Niestety, nie wiem, co to za manga…
  • Avatar
    Sulpice9 12.03.2024 13:57
    Re: Nie no w to nikt nam nie uwierzy?
    Komentarz do recenzji "Ijiranaide, Nagatoro-san 2nd Attack"
    Tak, chociaż też czasami ma to uzasadnienie w postawach bohaterów wobec otoczenia, choćby ich leków i nieufności. Ale co do zasady pełna zgoda.
  • Avatar
    Sulpice9 12.03.2024 10:21
    Re: Nie no w to nikt nam nie uwierzy?
    Komentarz do recenzji "Ijiranaide, Nagatoro-san 2nd Attack"
    Przyznaję, że też bym się skłaniał ku tej teorii – przynajmniej w kontekście anime. Pokazano to już w pierwszym odcinku, gdzie koleżanki Nagatoro były początkowo dla nas nieistotne, ale gdy weszły w świat Naoto, nagle „zyskały” szczegóły :) A pani Hachiouji jest w anime przez cały czas narysowana „normalnie” (chyba, że pamięć płata mi figla, ale wikipedia podpowiada, że zmienili to w stosunku do mangi – może konsultowali sprawę z mangaką :) ).

    No i ten sen z kobietą której się ufa a ona staje się demonem. Chyba może być jakąś wskazówką.


    O tak, to bardzo istotna scena – warto pamiętać, że protagonista przez te wszystkie przekomarzania choćby podświadomie jest przekonany, czy nie skończy jak Don Jose, gdy dał się uwieść Carmen (ponownie, wręcz przeraża mnie to, ilokrotnie opera wyprzedzała resztę kultury w pewnych elementach konstrukcji związków. Cóż, równouprawnienie kilkaset lat wcześniej od pozostałych instytucji wyraźnie się opłaciło :D ). Wracając do tematu – tak, to jest lęk „chłopca z dobrego domu”, czy aby nie stanie się ofiarą atrakcyjnej gyaru, która złamie mu serce i może nawet go skompromituje, gdy tylko się nim znudzi.

    Nawet mi przychodzi teraz do głowy to, że znasz dalsze losy a mnie po prostu wkręcasz!


    Nie, nikogo nie wkręcam, celowo nie spoileruję sobie serialu ;) – dziękuję, wyszedł z tego bardzo ładny komplement, w dodatku niemierzony :D
  • Avatar
    Sulpice9 11.03.2024 11:29
    Re: Co słychać w domach?
    Komentarz do recenzji "Ijiranaide, Nagatoro-san 2nd Attack"
    W którym obrzuca naszą parę krytycznym a domyślnym spojrzeniem z ironicznie jadowitym uśmieszkiem na ustach.


    Oooo tak! Aż pamięć długotrwała posłusznie podsunęła mi ten fragment z animacji, tak mocno był sugestywny :D

    Auć, no nie w szczepionkę! To bolało. Chociaż . . . skoro sięgnąłem po oklepaną retorykę to chyba sobie na to zasłużyłem.


    Ej, ale ja nie napisałem tego, by komuś dokuczyć :P Forum to nie strefa pojedynków na to, kto ma rację, tylko granie do jednej bramki by zrobić jak najpełniejszy obraz serii, którą się lubi lub nie :D W każdym razie, ja tu nikogo nie uważam za wroga lub rywala ;)

    Charakterystyka sempaia jaką dał nam szanowny recenzent sprowadza się właściwie do jednego słowa „maminsynek”.


    Oj, tak i to jest to, czego często mi brakuje w mangach/anime, zwłaszcza tych z czasów około licealnych – zbyt rzadko ukazuje się pełny obraz całej rodzinki, a to nieraz tłumaczy rozmaite zachowania bohaterów. Świetnie to było zaprezentowane w „Sposobie na pięcioraczki” ( kliknij: ukryte , teraz wychodzi drugi sezon „Czarnych chmur w moim sercu” („Boku no Kokoro no Yabai Yatsu”), gdzie poznajemy lepiej rodzinę Kyotarou i Anny, i tam znalazłem odpowiedzi na pytania, których wcześniej nie zadawałem (zwłaszcza  kliknij: ukryte ).

    W przypadku „Ijiranaide, Nagatoro­‑san” trochę ubolewam, że w anime nie pojawia się na razie zbyt wiele wątków rodzinnych i to po obydwu stronach. Nie wiem, czy wystawiłbym pani Hachiouji  kliknij: ukryte 

    Z kolei w rodzinie Nagatoro ciekawi mnie,  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Sulpice9 8.03.2024 23:14
    Re: Szczegóły ogólne
    Komentarz do recenzji "Ijiranaide, Nagatoro-san 2nd Attack"
    Cóż, pozostaje mi jedynie się zgodzić co do analizy sceny w bibliotece i tego, że bez koleżanek, to ten romans (w realistycznym ujęciu) nie miałby szans :) Zresztą wspominałem już o tym, może w sposób trochę za bardzo zawoalowany :) Natomiast co do:

    Romantycy walący młotem cynizmu w realistów są równie starzy jak sam romantyzm.


    To fakt, ale też trzeba dodać, że „cynicy walący w romantyzm” też nie są niczym nowym, wszak Mozart z Da Ponte już pod koniec XVIII wieku robili sobie żarty z romantycznych związków w „Cosi fan tutte” (polecam zaznajomić się przynajmniej ze streszczeniem libretta, mam przeczucie, że Cię zainteresuje :D ).

    Cóż, dzieci obserwujące jak rodzic staje się głupim „h . ..”, mają pełne prawo stać się cynikami. I to się dzieje.


    O matko – nie, to jest kobyła do przegadania ewentualnie na PW, to co obserwowało pokolenie obecnych 20­‑30 latków w dzieciństwie to temat ewidentnie nie na to forum :D

    Również życzę Paniom wszystkiego najlepszego :)
  • Avatar
    Sulpice9 7.03.2024 23:33
    Re: Brzydka prawda o rycerskiej miłości
    Komentarz do recenzji "Ijiranaide, Nagatoro-san 2nd Attack"
    Hm… jak człowiek ma raz dziennie żeby zająć się wątkami na forum, to wraca i dostaje taki dyskusyjny rebus do rozgryzienia :D Spróbuję odpisać na część wątków, ale łatwo nie będzie, bo w sumie częściowo z obiema stronami się zgadzam, a częściowo… no, inaczej :)

    Fakt, wspomniałem o tym w pierwszej recenzji, że „Nagatoro…” zaczyna trochę jak wspomniana „emocjonalna pornografia” i zgadzam się, że jest to problem współczesnego anime. I to ogromny. Zabawna rzecz, że jedną z możliwych interpretacji w „Chłopcu i czapli” nestora anime, Hayao Miyazakiego  kliknij: ukryte  Z tego powodu z czasem polubiłem „Nagatoro”, bo właśnie rozlicza tę fantazję pozbawiając nas złudzeń (przynajmniej częściowo). Nie wiem natomiast, czy rezygnowałbym z łatki „romansu” – owszem, bohaterowie próbują budować związek na czymś więcej niż czyste, ale czy bez niego na początku którejkolwiek ze stron tak by się chciało (zwłaszcza Nagatoro)?

    Co do skrajności naszych bohaterów – no, różnią się, ale serial skupia się głównie na ich uczuciach i pasji, a to faktycznie ich łączy (a to przecież danie główne tego anime). Natomiast czy Naoto jest taki twardy? Według mnie – nie. Jego reakcje, zwłaszcza w pierwszej połowie serii, to raczej dowód niemocy i użalania się nad sobą niż odpowiedź na niespełnione ambicje lub urażoną dumę. Przez większą część serii senpai jest wręcz archetypem płochliwej pensjonarki, która się gorszy i wstydzi, ale jest zafascynowana. Owszem, nabiera nieco charakteru, lecz do końca drugiego sezonu pozostaje raczej „ogarniętą betą” niż samcem alfa. Do jego lubej sporo mu brakuje.

    Nie jestem też przekonany, czy aby na pewno wszystko było planem Nagatoro – gdyby faktycznie od początku miała jakiś plan na senpaia nie zrobiłaby po drodze tylu błędów i to raczej wynikających z jej działań niż deklaracji Naoto. Scenę w stołówce bardziej traktuję jako kliknij: ukryte 

    To w końcu nastolatki – owszem, pod pewnymi względami nieźle poukładane, ale wciąż miotające się w szczytowej fazie hormonów połączonej z lękami, kompleksami i kilkoma innymi rzeczami.

    Ostatnia rzecz na dzisiaj, bo mnie zaciekawiło:

    została zmuszona w domu do ciągłej walki z siostrą.


    Czy w mandze jest coś więcej na ten temat? Bo w anime
    nie ma o tym nawet grama – tzn. jest tylko lekkie przekomarzanie ;D

  • Avatar
    Sulpice9 7.03.2024 00:01
    Re: Nie jest źle
    Komentarz do recenzji "Spy x Family [2023]"
    Tu natomiast serial staje się bardziej rzeczywisty, idzie momentami w kierunku „komedii gore” . O ile taki gatunek istnieje.


    W anime kojarzyłbym „Baccano!”, gdzie kilka scen jest tak ociekających przemocą, że sprawiają wrażenie niemal zabawnych. Na pewno w seriach z okolic thrillera coś jeszcze się znajdzie :)

    W kulturze zachodniej najbliższe byłoby chyba francuskie „grand guignol”, czyli stworzenie horroru tak przerażającego, że jest aż zabawny (na zasadzie „nie da się być aż tak złym”). Australijska produkcja „Opowieści Hoffmanna” z 1985 świetnie oddaje nastrój horroru i komedii (polecam nagrania z próby, o ile wiem, to są legalnie zamieszczone na YouTube). No, ale to już taka dygresja :)

    Przewiduję co najmniej 5 serii, bo nie zabija się kury znoszącej złote jajka :)


    Jak dla mnie serial może mieć i dziesięć sezonów, by w końcu coś istotnego zaczęło się dziać coś istotnego dla wątków głównych :D

    No nic, ale tu akurat omawiane są inne kwestie, o samej fabule to gdzie indziej :)

    Pozdrawiam :)
  • Avatar
    Sulpice9 6.03.2024 23:49
    Re: W kwestii wyjątkowości
    Komentarz do recenzji "Ijiranaide, Nagatoro-san 2nd Attack"
    Tylko czy my nie dajemy „wody na młyn rewizjonistów z”. Zdaje się argument zniewieściałości „roślinożernych samców” jest w Japonii używany bardzo szeroko i z lubością.


    Trochę tak, natomiast bardziej stawiałbym, że gdzieś w Japonii po omacku szuka się wyjaśnienia katastrofy demograficznej i epoki singielstwa totalnego (w tym tempie to za dekadę co druga Japonka w wieku 25­‑40 będzie samotna). Swoją drogą, w tym sezonie emitują drugi sezon „Jaku­‑chara, Tomozaki­‑kun”, gdzie bohater­‑otaku trenuje pod okiem machiavellistycznej uczennicy technik by być lubianym przez kolegów, a nawet płeć przeciwną, co potwierdza mi, że jest spora potrzeba na szukanie rozwiązania tego społecznego problemu (swoją drogą, po niezłym pierwszym sezonie drugi rozczarowuje).

    On szybko orientuje się, że ten pies dużo szczeka.


    Noo tak, ale ja to traktuję jak odwrócony zestaw ról :D Na zasadzie, że skoro Nagatoro ma być typem „męskiego amanta ze starego kina”, to przecież będzie przechwalać co to ona nie umie, ale gdy trzeba przejść do czynu, to nagle odwagi brakuje… :D

    I prawdę powiedziawszy niejaki Wiliam S. Jak by tak wstał z grobu i zobaczył co ta jego opowieść o nieszczęsnych nastolatkach z Werony nawyprawiała. To sam przeklął by swoją prawicę aby do końca życia pisała wyłącznie rubaszne i figlarne komedyjki kojarzące się z podkasaną muzą.


    Nooo… generalnie Szekspir myślał mocno w kategoriach „dobre jest to, co się sprzedaje”, więc chyba aż tak by się nie denerwował :D Tak jak nikt nie ma za złe Mozartowi „chałtury” o nazwie „Czarodziejski flet”, a Mannowi raczej nie wypomina się „Buddenbrooków” :) Bardziej by go wkurzyły hity bez żadnych wartości – strach pomyśleć, jakby dorwał scenarzystów i reżyserów naszych współczesnych komedii romantycznych…

    Tu również coś nam jakby umyka a drażni. Nooo i tu nam się jakby Kotoko Iwanaga pięknie kłania.


    Fakt, różnice kulturowe są spore. Wracamy do wcześniejszego wątku, że w dawnej Japonii panowie byli średnio zainteresowani płcią przeciwną, więc zaloty były bardziej „równouprawnione”. Inna rzecz, że miłość romantyczna, jak sama nazwa wskazuje, ma zachodni rodowód, więc w Azji związki z miłości mają jednak krótszy rodowód :D Iwanaga i jej chłopak to faktycznie ciekawy zestaw, jednak dość różny w stosunku do Nagatoro i senpaia. Tam jednak facet nie był nieśmiały lub wycofany, tylko zwyczajnie podobała mu się inna (nieosiągalna, ale to już inna sprawa). No i bohaterowie są jednak starsi od naszych licealistów o kilka ważnych lat :)
  • Avatar
    Sulpice9 5.03.2024 18:05
    Re: W kwestii wyjątkowości
    Komentarz do recenzji "Ijiranaide, Nagatoro-san 2nd Attack"
    Wreszcie po nadgodzinach :D

    OK, to ta rozpiska jest mi bliższa :) Myślałem, że rozmowa toczy się na temat sposobu prowadzenia relacji, a nie Nagatoro per se, to w takim razie ma więcej sensu.

    Dzięki bogu za przyjaciół. Tu nawet jak robią ją w konia dla hecy to w ostatecznym rozrachunku wychodzi z tego coś dobrego. Słodkie i nierealne . . .


    W sumie trochę tak… ale to przecież romantyczna bajka :) Choć w ubrana nieco inne szatki. Ciekawe, że na tle wspomnianej wcześniej „Tomo” to dobór znajomych protagonistki jest o 180 stopni inny, jednak Japończycy potrafią robić jeszcze coś innego od sztancy :D

    Nawet coś tak skromnego robi spore wrażenie.


    Prawda – to coś, o czym wspominałem przy pierwszej recenzji. To jest komedia romantyczna (ewentualnie romantyczno­‑obyczajowa), ale właśnie ciekawe jest to, że niejako pozbawiona złudzeń i wymagająca akceptacji wad drugiej strony i przepracowania wielu elementów.

    Może faktycznie chodzi o to poszukiwanie „rycerza na białym rumaku”, o którym de facto fantazjują obie strony – bardziej, że jeden z tych rycerzy myśli o sobie jako o damie w opałach, a ta druga ma się bardziej za barbarzyńskiego wojownika :D
  • Avatar
    Sulpice9 5.03.2024 07:00
    Re: Pogoń za złudzeniem?
    Komentarz do recenzji "Ijiranaide, Nagatoro-san 2nd Attack"
    O, jeszcze zdążyłem przed pracą :)

    Co do zasady, to zgadzam się z większością podanych tu postulatów, natomiast nie jestem do końca przekonany do jednej kwestii – czy Nagatoro faktycznie jest aż tak emocjonalnie inteligentna. Jak wspomniałem dużo rzeczy nie miało by tu miejsca (ewentualnie potoczyłoby się zupełnie inaczej), gdyby nie bardzo duży fart obojga co do środowiska zewnętrznego –  kliknij: ukryte 

    Ale ponownie, mamy odwrócenie ról – pozorna przewagę twardej samicy alfa topnieje, gdy idzie rozmawiać o emocjach albo  kliknij: ukryte 

    Po robocie napiszę więcej :)
  • Avatar
    Sulpice9 29.02.2024 23:38
    Re: Księżniczka, nie książę
    Komentarz do recenzji "Ijiranaide, Nagatoro-san 2nd Attack"
    Wieczór poświęcony na wizytę u dentysty i długie zajęcia z japońskiego, i człowiek może przegapić długą dysputę pod jego własną recenzją :P Sporo tego tutaj się nadziało, może skupię się na najbardziej zbliżonych do serialu kwestiach :)

    Przede wszystkim, motyw kobiety przebranej za mężczyznę (i mężczyzny za kobietę) nie jest niczym nowym (ktoś pamięta taką postać z chińskich legend jak Mulan? :) ), także w naszej kulturze jak najbardziej miał miejsce. Najbardziej rozchwytywanym głosem wczesnej nowożytności byli kastraci, dzisiaj często zastępowani przez kobiety. Niestety, tylko jeden z nich dokonał nagrań i to na jesieni swojej kariery (choć technika wybitna: [link].

    Choć kastraci stracili na znaczeniu pod koniec XVIII wieku i przestano dla nich komponować muzykę, temat pozostał i z tęsknoty/nostalgii za tym głosem często tworzono role dla pań, które śpiewały mężczyzn i to często „męskich” (generałów, starożytnych królów) – te panie mogłyby śmiało podkładać głos pod męskie postacie w anime :D (przykładzik [link].

    Wracając do tematu – nie sądzę, by clue Nagatoro była kwestia zamiany per se, bo to, że mamy w anime „męskie kobiety” i „kobiecych mężczyzn” jest oczywiste od wielu lat. Ważniejsze jest moim zdaniem to, że nie brylujemy w świecie fantazji (z ujęciem proporcji rzecz jasna), ile w rzeczywistości, gdzie obie strony muszą się postarać. Tu trzeba nakreślić granice, zrozumieć drugą stronę i, co jest ciekawe, pogodzić się z tym, że w najbardziej zasadniczych kwestiach po prostu będzie inaczej niż w standardowym związku. Jak wspomniano – pytania koleżanek są jak najbardziej zasadne. Tu nikt nie pyta, czy bohaterka jest wyemancypowana, bo jest i nie zanosi się na to, by ktoś miał jej to odebrać. Pytanie brzmi jak zbudować związek, pozostawszy samicą alfa (z zachowaniem obydwu elementów), ale tak by przy okazji nie pożreć partnera :) Z kolei główny bohater wie doskonale, że jego ukochana jest kobietą, ale właśnie obawia się, czy wedle przyjętych wzorców nie będzie przez traktowany jak truteń przy królowej ula.

    Gdzieś zresztą czytałem, że sytuacja w której to kobieta prowadzi relację nie jest dla Japończyków czymś nowym. Po prostu samuraj miał skupiać się na służbie swojemu daimio a nie na takich sprawach jak kobiety. I te musiały często same wykazywać inicjatywę, żeby bidak nie zszedł bezpotomnie. Znowu chyba coś jak widać jakby już było.


    Brzmi to historycznie prawdopodobnie, dodajmy do tego pokolenie tzw. roślinożerców i poczucie presji oraz rywalizację zażynające pewność siebie i oto mamy powód dla którego tak często w anime serwuje się zdecydowane, okazujące inicjatywę panie.

    Zresztą nie jest to tylko kwestia Japonii – trafiłem kiedyś na podobną opinię o naszym kraju, tylko u nas mężczyźni nie byli zainteresowani kobietami, bo powstania i walka o ojczyznę, skutkiem czego polscy mężczyźni bywają chorobliwie nieśmiali (nie skomentuję tego, czy mówię też o sobie :D ). Znalazłem zresztą piękną wypowiedź Jean­‑Paula Couchouda o polskich mężczyznach: Trudny do zdefiniowania czar, w skład którego wchodzą pogoda ducha, rozmarzenie, swobodne maniery, szczodrość serca, ciekawość wobec drugiego człowieka, całkowity brak wulgarności i spora dawka niepewności siebie. Fragment ten załączono w opowieści o Januszu Marchwińskim, pianiście, który oddał inicjatywę w związku swojej małżonce, wielkiej śpiewaczce Ewie Podleś (która na co dzień chętnie grała mężnych wojowników, więc koło się zamyka :D [link].

    Piszę już za długo, więc przyspieszam – jeśli wyjdzie „Zapach miłości” to dam szansę, ale nie obiecam, że zrobię recenzję. Zawsze stosuję jedną zasadę – muszę mieć jakiś pomysł na recenzję, czy to dobrą, czy złą :D

    Do „Toradory” chętnie bym wrócił, bo mam z serią cudowne wspomnienia, natomiast boję się, czy po latach ten tytuł mnie nie rozczaruję…

    Jak temat ciekawi, to polecam „Tomo­‑chan jest (przecież) dziewczyną!” (nie wiem, czy wypada, bo też napisałem recenzję – [link]. Tu z kolei mamy bardzo „męską” dziewczynę, której dobrze z łatką napakowanego karateki, ale obiekt jej westchnień (notabene „męski mężczyzna”, więc to nie para zrobiona na zasadzie kontrastu) uważa ją za swojego najlepszego kumpla… Co zrobić by w końcu dostrzegł w niej nie tylko towarzysza życia, ale też kogoś z kim da się zbudować romantyczne relacje? A może to facet się boi tego związku, bo jednak utrata przyjaciela/(łki?) to zbyt duże ryzyko? Kolejne ciekawe podejście do sprawy budowania związku „po dziewczęcemu”, gdy nie wiadomo na czym to właściwie polega. W każdym razie ja polecam :)

    Dobra, czas spać. Dobrej nocy wszystkim :D

  • Avatar
    Sulpice9 26.02.2024 23:41
    Re: Niewątpliwy przebłysk geniuszu . . .
    Komentarz do recenzji "Ijiranaide, Nagatoro-san 2nd Attack"
    Przyznam się, że upierdliwie łazi mi po głowie jakaś różnica w kwestii ujęcia pojęcia miłości na wschodzie i tu w Europie.


    Jestem właśnie po książce „Chiny bez makijażu” i o ile nie wszystko mnie tam przekonuje, to autor dość ciekawie ujmuje tamtejsze kwestie „miłości”. W dużym skrócie – przy Chińczykach Japończycy są niczym Włosi grający dla ukochanych własnoręcznie skomponowane serenady :D

    Jeszcze bardziej mnie zdziwiła jego opowieść, że chińscy milionerzy chwalą się przed kolegami ile to mają kochanek i jakie kwoty na nie łożą (trochę jak u nas chwalenie się jachtem lub drogim zegarkiem). Reasumując – w sprawach związkowych wschód jest pragmatyczny, a w obecnym rozwarstwieniu trend raczej się wzmaga. Pewnie stąd ten wysyp romantycznych fantazji dla odbiorców płci obojga…

    Wracając lekko do tematu – to jest też ważny element tej serii, o czym już wcześniej wspomniano. Naoto i Hayase nie tylko budują związek inny niż zwykle, bo to ona będzie pełnić w nim męskie funkcje rodzinne, ale też na wielkie dochody rysownika to raczej nie ma co liczyć (co tam jest postrzegane dużo gorzej). Bohaterom to chyba nie przeszkadza, lecz otoczenie w Azji wschodniej lubi się wtrącać… Cóż, przynajmniej Hayase jest jedynakiem, a dom rodzinny to mają całkiem spory.

    Ponieważ mam wrażenie, że tematy nam trochę schodzą z kwestii samej recenzji, to zapraszam serdecznie do kontaktu na PW ;)
  • Avatar
    Sulpice9 24.02.2024 17:08
    Re: Uśmiech co tydzień. Czyli odc 1 do 8
    Komentarz do recenzji "Sasaki to Pii-chan"
    Może nie jestem aż tak hiper optymistycznie nastawiony do całości, ale pełna zgoda, że serial jest bardzo miłym zaskoczeniem :) Bohaterowie się bronią, scenariusz wciąga, aktorzy mają pole do popisu, absurd pierwszych odcinków bawił mnie do łez (aczkolwiek to specyficzne poczucie humoru). Mam lekki problem z jakością reżyserii (która jednak wciąż jest dobra) i scenariusz mógłby trochę lepiej żonglować wątkami, jednak zdecydowanie warto dać szansę :)
  • Avatar
    Sulpice9 24.02.2024 10:16
    Re: Niewątpliwy przebłysk geniuszu . . .
    Komentarz do recenzji "Ijiranaide, Nagatoro-san 2nd Attack"
    Ależ tu się poziom tekstów podniósł. Jestem pod wrażeniem. Pracowitości naszego recenzenta zwłaszcza.


    Kurczę, bardzo dziękuję!

    Co do porównania z Horimiya, to niestety się nie wypowiem – bo o ile serial znam i przeszedłem przez pierwszy sezon, to wręcz perfekcyjnie ani mnie nie grzał, ani nie ziębił. Rozumiem zarzuty, ale chyba po prostu znam za dużo gorszych rzeczy bym się na niego złościł (zwłaszcza w świecie współczesnych komedii romantycznych).

    Dziękuję za wiersz, bardzo stosowny do serialu :) Przypomina mi powiedzonko (nie pamiętam czyjego autorstwa) „Ludzie dotarli wszędzie, ale prawie nic nie dotarło do nich” ;)

    Gość ma niezłe pióro i według mnie jest bardzo autentyczny. Chociaż dosadny. Ale wygląda na to, że ma pewne doświadczenie którego warto nie lekceważyć. No niech Was ten tekst przetrawi. ;-)


    Dzięki :) Miło poczytać jakiegoś trenera personalnego, który się nie cacka, choć wciąż to trener personalny, a przyznam, że do tego plemienia podchodzę z pewną dozą nieufności.

    Ciekaw jestem, czy w tym roku będzie jakaś kolejna ciekawa próba w kwestii historii miłosnych made in Japan – na razie, w bardzo mocnym sezonie zimowym, ten gatunek na razie się nie wychyla (choć mnie niezmiernie cieszy drugi sezon „Boku no Kokoro no Yabai Yatsu”).

    Spokojnego weekendu!
  • Avatar
    Sulpice9 24.02.2024 10:04
    Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Saarverok i Sulpice9
    Komentarz do recenzji "Jaku-chara Tomozaki-kun 2nd Stage"
    A, dziękuję :)

    Co do jeszcze poruszonych dwóch kwestii:

     kliknij: ukryte 

    No nic, mają jeszcze kilka odcinków by się lepiej zaprezentować, na razie z kilku zaklepanych recenzji, ten serial oceniam najgorzej. Szkoda, bo pierwszy sezon, mimo wad, miał w sobie pasję i fajny pomysł.
  • Avatar
    Sulpice9 22.02.2024 22:55
    Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Saarverok i Sulpice9
    Komentarz do recenzji "Jaku-chara Tomozaki-kun 2nd Stage"
    Oj, to ja mam z tym więcej problemów. Zdecydowanie więcej.

     kliknij: ukryte 

    No, tyle w dużym skrócie ode mnie. :))
  • Avatar
    Sulpice9 22.02.2024 22:38
    Re: Niewątpliwy przebłysk geniuszu . . .
    Komentarz do recenzji "Ijiranaide, Nagatoro-san 2nd Attack"
    Jak to napisałeś ta dziwna i niedobrana para pracuje nad sobą. Zmienia się tworząc przestrzeń dla siebie. Bardzo cenna i niezbyt popularna obecnie umiejętność. Chyba warto to sobie zapamiętać.


    Oj tak, jako seria o ludziach pracujących nad sobą w związku (i, co ważne, pracujących nad sobą przez długi czas) „Nagatoro” świetnie się sprawdza. No i świetnym patentem tej serii jest to swoiste pogodzenie się i zaakceptowanie związku z postawami odmiennymi społecznie, choć w sumie nie jakiś gorszących.

    Hmmm czyżby nasza „we wrzącym spirytusie” kompana panna była „natural born lover”? I miała wrodzoną intuicję zastępującą ciężko i krwawo wypracowane przez innych doświadczenie w „tym” względzie?


    Pod wieloma względami na pewno – ta seria ma wspomniany wcześniej vibe tęsknoty o kobietach, które „rzeźbią/wychowują” swoich partnerów. Natomiast jest jeszcze jeden kluczowy czynnik o którym trochę mało się mówi (szczególnie istotnym w pierwszym sezonie) – obojgu się naprawdę poszczęściło jeśli chodzi o wsparcie koleżanek  kliknij: ukryte .Łatwo dostrzec, że przyjaciółki (zwłaszcza Sakura) co rusz zbijały pewność siebie i poczucie przewagi Hayase (nauka na egzaminy, reakcje protagonistki na próbę podrywu), senpai odzyskiwał rezon i mógł wręcz zauważyć, że Nagatoro uniekoniecznie myśli o takim „dręczeniu” :) Pewnie prędzej czy później doszliby do podobnych wniosków, ale ile więcej czas by to zajęło :D

    A z „interesującym tekstem” chętnie się zapoznam. Dziękuję! :)
  • Avatar
    Sulpice9 21.02.2024 18:58
    Re: Odpowiedź na komentarz użytkownika Saarverok i Sulpice9
    Komentarz do recenzji "Jaku-chara Tomozaki-kun 2nd Stage"
    To super! Bez żadnej ironii bardzo się cieszę, że ktoś ma z tego udany seans.

    Mnie, niestety, ten sezon nie przekonuje. Tylko nie wiem, czy rozwinąć ten wątek? Bo w sumie już zbieram materiały na recenzję, więc dłuższy komentarz z mojej strony i tak będzie :) Pozdrawiam.