x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Lukier
Dla mnie była tu jedna ważna (życiowo) myśl, więc to dobrze, że obejrzałam
Niejednorodne, nie całkiem takie jak się wydaje.
Po pierwszych odcinkach można odnieść wrażenie, że to anime to wydmuszka, a postacie są płaskie, niczym wycinanki z papieru. I wydarzenia irytujące na poziomie Hana yori dango, albo Itazura na kiss.
A jednak z każdym odcinkiem irytacja zaczyna ustępować i ukazane postacie są coraz bardziej trójwymiarowe.
Kto dotrwa do końca będzie po drodze mógł zastanowić się nad tym, jak często nie docenia się tego, co się ma – myśląc, że tak będzie zawsze. I że wiele osób w związkach myśli, że wystarczy być – aby wszystko układało się jak najlepiej.
A najgorsza (czytaj: z najtrudniejszym charakterem osoba) – stać się może się źródłem inspiracji – do wytrwałości. I przykładem działania, gdy działać trzeba albo odpuszczenia, gdy potrzeba odpuścić.
To, co najbardziej mi się tutaj spodobało, to pokazanie, że mimo tego, że każdy człowiek jakiś jest, to cele, oczekiwania i pragnienia – te u podstaw – zawsze pozostają te same.
Że prawie każdy – oczekuje przede wszystkim pełnej akceptacji, uwagi, oraz bezpieczeństwa. I nikt nie chce być z kimś, kto ma tylko oczekiwania, albo traktuje drugiego człowieka jedynie jako przedmiot zaspokajania własnych potrzeb.
Oczywiście myśli te czasem pokazane i powiedziane są wprost, a czasem wynikają z postaw bohaterów pobocznych, tych z trzeciego planu.
Jeden z prawdziwszych trójkątów w anime. Pomimo, że nadal dosyć mocno wyidealizowany.
Polecam wyłącznie zagorzałym wielbicielom romansów, albo tym, którzy już w swoim życiu przeżyli nieco więcej.
Ocena – gdyby pominąć niedostatki grafiki, albo animacji – falowała niczym amplituda pomiędzy 3 a 7, by w odcinkach kończących wzrosnąć do 8, a może dla niektórych nawet 9/10
I podobnie jak wymienione już produkcje – jednym spodoba się bardzo, a innym wcale.
Clover i miód
Pomimo przerw w oglądaniu nie ma tu postaci, o których bym szybko zapomniała. Ani fabuły – choć to głównie okruchy życia.
Ostatnie dwa lub trzy odcinki podniosły moją ocenę aż o dwa punkty. I sprawiły, że chciałabym Hachimitsu and clover polecić wielbicielom takich niespiesznych i momentami emocjonalnych okruszków.
Zwłaszcza, że finał napełnił mnie prawdziwym ciepełkiem :)
Wiem, że gusta muzyczne są różne, ale to co usłyszałam w odcinku pierwszym i na początku drugiego – Nazywając to oględnie – raczej to nie moja muza.
3 miniaturki
George
I nie tylko tym jak bardzo jest realnie pokazany kliknij: ukryte Charakter, sposób bycia, a nawet emocje ukazane są w nieco dyskretny sposób. I zarazem prawdziwy.
To, że zaproponował wspólny wyjazd do Paryża – to nie było ot tak. To była konkretna propozycja, żeby sprawdzić ten związek i spróbować, co z tego wyniknie.
Obydwoje niełatwo pokazywali swoje wzajemne uczucia. A „Caroline” wydaje mi się, że wybrała zerwanie – bo czuła, że ciągle musiałaby się zbyt mocno starać. Zupełnie jak w relacji z matką.
I być może obawiała, że jeżeli obniży poziom, starania, albo zwiędnie jej uroda – to ten związek i tak zniknie.
Myślę, że zdawała sobie sprawę z tego co realnie sensowne, a co powinno zostać w sferze chwilowo spełnionego marzenia – zupełnie jak piękny motyl który na chwilę przysiądzie nam na dłoni, albo srebrzysty szron na drzewach – który znika w pełnym blasku słońca.
A jednak sympatycznie
Było zabawnie i dość ciekawie.
Zdarzyły się nawet momenty z nutką wzruszenia i zaciekawienia – przynajmniej dla mnie ;) I główny bohater też nie był z papieru, choć wszystko oczywiście przerysowane i trochę mało realne :)
Właściwie sporo postaci budziło sympatię, nawet te teorycznie antagonistyczne.
A zakończenie kliknij: ukryte też pasowało – w taki nieco otwarty sposób – ani przesadnie irytujący, ani przesłodzony.
Ogólnie balans między komedią, a wydarzeniami pozostał według mnie w równowadze
Ogólnie przypomina mi trochę klimatem pewną znaną serię :) ale wydało mi się ciekawsze i lżejsze. Polecam – mimo że podobne bohaterki są w wielu innych seriach.
Re: Interesujące
Re: Jedna z lepszych
który moim zdaniem najlepiej oddaje wartość tego anime:
Romeo i Julietta
Większość postaci wzbudziła moją sympatię (większą lub mniejszą), a ich projekty są odróżnialne i całkiem przyjemne.
Seria nie zasługuje według mnie na więcej niż 6,5 lub 7/10, ale dodałam punkt – ponieważ były dwa momenty w których miałam łzy ze śmiechu.
Ciekawe i, sympatyczne, przygodowe
Wrażenie po seansie jest pozytywne. Od samego początku akcja jest dosyć wartka, każda z postaci jest trochę inna – nawet te poboczne i łatwo je też odróżnić wizualnie.
Podobało mi się, że nie jest wszystko jasne i przewidywalne już na samym początku kliknij: ukryte – może oprócz pierwszoplanowego potencjalnego związku ;)
Bohaterowie są według mnie sympatyczni, każdy ma inne cechy i umiejętności /talenty wrodzone. Na plus są ich moce – pozwalające na zgrabne wplatanie wątków /scenek komediowych. I choć seria korzysta ze schematów to z lekką dozą autoironii.
Główny bohater – pomimo, że jest wampirem – to na szczęście
uniknął moim zdaniem otoczki niepotrzebnego patosu :)
Przypomina mi on pod wieloma względami kliknij: ukryte Yato i watki z serii Noragami chociaż to pierwowzór i anime Blood Lad powstały wcześniej.
Żałuję jedynie, że główna postać żeńska nie jest trochę bardziej wyrazista. Wzbudzając pewną sympatię – niemal ginęła i rozmywała się na tle pozostałych osób.
Co do zakończenia – w odcinku dziesiątym wyjaśniono większość wątków, a otwarte zakończenie sprzyjało kontynuacji serii. Gdyby tempo akcji i rozwój fabuły zostały utrzymane, to można było z tego zrobić przygodowe anime nawet na 50 odcinków. To oczywiście moje wrażenie.
Reasumując – polecam jako lekką serię przygodową, z odrobinę ironicznym humorem i potencjałem na romans pozbawiony zbędnych ozdobników i dramatów. Moje subiektywne wrażenie to 7/10 choć gdyby było więcej odcinków – to ocena by wzrosła.
kliknij: ukryte Wątek rodziców Fuyumi rozbrajający.
Podobnie jak niektóre gagi np ten z „zeszytem” Bell, albo ten z miseczką zupy ramen xd
I jest to jedno z tych anime w których cecha taka jak egoizm jest głównie przypisywana dla youkai (głównie dialogi z odcinka 10, ale nie tylko)
Natomiast skłonność do poświęcenia, miłość, czy altruizm – jest cechą ludzką.
I jeszcze jedno – im mniej się wie o tej serii, tym jest ciekawiej ;)
Podsumowując całość
Benio posiada wszelkie nielubiane przeze mnie cechy : egoizm, egocentryzm, wewnętrzne zakłamanie, namolność – a wręcz molestowanie podmiotów swojej obsesji, oraz udawanie kogoś lepszego niż jest – czyli bycie na pokaz.
Do tego wszystkiego bywa niesłychanie ograniczona, uparta i zazdrosna. A jej poczucie zajedwabistości jest tak olbrzymie – że nie jest w stanie przyjąć jakiegokolwiek feedbacku. Niestety poświęcono jej mnóstwo czasu antenowego – co skutecznie obniżyło moją przyjemność z seansu.
Dla równowagi dano postać wiceprzewodniczącej – najbardziej chyba ogarniętej postaci wśród licealistek tu ukazanych.
Widzi ona wszystko takim jakie jest i jako jedyna jest na tyle silna, że umie zapanować nad emocjonalizmami Benio.
Z postaci które wzbudziły moją sympatię muszę wymienić przyjaciółkę głównej bohaterki, oraz mamę – która oprócz bycia zrównoważoną i kulturalną – jest też świadoma i szczera. A na swoje obie córki patrzy rzetelnie, bez względu na pokrewieństwo.
Osobny akapit należy się według mnie młodszej siostrze bohatera. Jest to mieszanka wybuchowa i zabawna. Jednocześnie jeszcze dziecinna i niezwykle dorosła, pragmatyczna, czasem przesadnie nieufna, z naprawdę silnym instynktem samozachowawczym w relacjach z Benio. Czasami odnosiłam wrażenie, że ma ona więcej rozsądku, czy też rozumu – niż całe jej otoczenie ;) Nie znaczy to, że nie ma żadnych wad :) jak choćby obsesyjne zbieranie pewnych gadżetów xd.
Na koniec główny bohater – robiący na pierwszy rzut oka wrażenie wyzbytego z uczuć mruka, a jednak potrafiący się zatroszczyć o tych, których kocha i starający się nadrobić braki w umiejętnościach społecznych. O niezwykle oddanej postawie dla własnej narzeczonej nie wspominając ;)
Ogólnie (także dzięki zakończeniu) seans zrobił pozytywne wrażenie. Gdyby było mniej starszej (nie)idealnej siostry na ekranie zapewne dałabym wyższą notę. Szczególnie za pewien nietypowy wątek, który ujawni się w odcinku 5ym (choć liczyłam na większe rozwinięcie tematu)
Całość serii ma posmak głównie obyczajowy, mówi według mnie
poznawaniu wzajemnym, o tolerancji dla odmienności i o potrzebie wyznaczania granic różnych zachowań.
W pewnym sensie jest to anime z pomału zakradającym się romansem – nieco mniej sztampowe i trochę oryginalniejsze niż większość.
Mimo ewidentnych wad (oszczędności w grafice i animacji, oraz omówiony wątek starszej siostry) – polecam
Cytaty zamiast oceny użytkowników
Zostawię jedynie myśl, że Ja akurat – czytając czyjeś wypowiedzi skupiam się na treści owych wypowiedzi, a nie na uprzedzeniach wynikających z zaszufladkowania osoby piszącej.
Każdą myśl traktuję
jako myśl w danym temacie, zamiast szukać kontekstu w postaci osoby, która ją wypowiedziała. Czyli skupiam się na meritum.
Nie szufladkuję pojedynczych ludzi, nie gloryfikuję, ani nie obniżam oceny ich wypowiedzi przez wzgląd na to – KTO DANE MYSLI WYPOWIADA.
„Nawet głupiec potrafi powiedzieć coś mądrego
a mędrzec, lub człowiek wysoce wykształcony może palnąć głupstwo” czyli przekazać treść niezweryfikowaną, lub swój własny subiektywny wymysł/osąd – nie przystający do realiów (których może nie znać, albo zna je tylko z poziomu badacza)
Co do Made in Abyss – choć mam w dużej mierze zdanie podobne do owego „J”, to wcale nie muszę pisać, że do myślę podobnie do „J”, czy do tego co pisze użytkownik „gość”
– bo wystarczy przecież zacytować to, z czym się zgadzam.
I uważam, że forma cytowania jest bardziej wydatna w lepszym pokazaniu/wskazaniu, co się ma na myśli, niż laurkowanie tekstu, nadawanie mu szyldów – które mogą tylko odstraszyć lub tylko zachęcić potencjalnych czytających.
Wracając do Made in Abyss.
Pewne twory, czy też utwory z punktu widzenia Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych – moim zdaniem w ogóle nie powinny powstać, a jeżeli już powstaną, to autor powinien je zniszczyć, a już z całą pewnością nie publikować.
Ale skoro wieloma ludźmi kieruje jedynie chęć zysku, lub dowartościowania za wszelką cenę – to niestety owe twory doczekują publikacji i nawet ekranizacji
Częściowo rozumiem wydawców, bo skoro autor daje próbkę tego, co stworzył i przedstawił główny zamysł, to niekoniecznie muszą przewidywać w którym kierunku ów autorski (po)twór podąży.
Później zaś jest za późno. Środki na produkcję poszły, są odbiorcy, więc brną w to dalej.
Tezuka po raz kolejny
Nie spotkałam jeszcze jak dotąd żadnej jego pracy, która w jakikolwiek sposób by mnie nudziła, albo w której nie byłoby całej masy przekazu (a nie tylko jednego, wybijającego się przed wszystkie wątku)
Z pewnością nie są to animacje dla każdego. We mnie jednak ma on swoją stałą wielbicielkę nietypowych, twórczych miniatur.
Bajka o rycerzach i księżniczkach w szkolnych mundurkach :)
Zabawny, bajkowy, przypominający mi klimatem jednocześnie Ouran host Club i Kamisama hajimemashita z pierwszego sezonu. Zwłaszcza główna para. Późniejsze serie typu Kaichou wa Maid sama albo Love is war nie mają dla mnie już tego shoujo klimatu. A już na pewno nie mają wątków romantycznych w czystej postaci, takich jak są w Special A.
Może i zupełnie odrealnione, ale przyjemność i pozytywne emocje każą mi dodać 3 punkty.
9/10 z poleceniem dla fanów bajkowych, szkolnych romansów.
Re: Czytam to prawie 10 lat...
Jeżeli dodać do tego, że autor prowadzi w internecie aktywny dialog z odbiorcami, oraz uwzględnia ich uwagi i oczekiwania – to mamy taki, a nie inny efekt końcowy.
Tak samo trzeba uważnie przyjrzeć się progresowi stanów wewnętrznych postaci i ich mimiki emocjonalnej. Moim zdaniem autor odszedł daleko od punktu w którym rozpoczynał ten akt twórczy.
Jeżeli by wnioskować na podstawie mimiki i kształtu twarzy postaci o początkowym nastawieniu i uczuciach autora, to jak dla mnie były to głównie: smutek, oraz stłumione emocje typu uraza i gniew.
Późniejsze twarze, a nawet sylwetki postaci wyrażają już postawę aktywną, zainteresowanie, zaciekawienie i nawet twarz wyrażająca zaskoczenie ma też szereg innych uczuć dołączonych, a nie jest li tylko wyrazem prostych emocji.
Twórca zmienia się wraz z tworzonym dziełem. Tutaj duży wpływ mieli na ten proces odbiorcy. Autor w pewnym momencie, w pewnym stopniu – stał się częścią wspólnego procesu.
I tego wyrazem stała się grafika.
A że był i jest utalentowany to już inna, zupełnie inna kwestia.
Po namyśle podniosłam ocenę – aż na 8/10 ze względu na tematykę poruszaną w tej serii.
Zresztą graficznie, czy animacyjnie temat upraw był według mnie potraktowany całkiem przyjemnie i w miarę poprawnie.
Wrath Of The Ninja
Pomimo niektórych dłużyzn i nieco męczącego klimatu – dla fanów starszego, tradycyjnego japońskiego kina – może być dość atrakcyjny.
Ogólna ocena 6/10 ale ze względu na ostatnią wypowiedź jaka pada w filmie – dodaję jeden punkt.
kliknij: ukryte Zabrakło mi tutaj lepszego budowania więzi i tła emocjonalnego pomiędzy bohaterami.
Bohaterrr i Bogini
Pomijając wyżej wymienione przypadłości i kliknij: ukryte przemoc, albo jak ktoś woli – chamstwo w stosunku do Boginki – to akurat ta zapobiegliwość, nieufność, dobieranie różnych koncepcji na różne możliwe scenariusze – podobały mi się. Nareszcie bohater który myśli ;) zanim zadziała, ale też szybko potrafi podejmować racjonalne decyzje :)
Natomiast Boginka… Mogę tylko współczuć. Niski czas reakcji, gadatliwość, poczucie niemocy i bycia niemal zbędnym balastem… Naprawdę mogłabym jej współczuć.
Dzieciaki dla mnie sympatyczne.
Trochę byłam zaskoczona kliknij: ukryte wysokim poziomem potworów
Ogólnie jako komedia średnio, jako przygodowe średnio, ale ostatnie odcinki spowodowały, że podniosłam ocenę o conajmniej 1 punkt. Nie spodziewałam się jakichkolwiek wzruszeń, a tu niespodzianka ;p
Zapomniałabym o najbardziej irytującej postaci, czyli o kliknij: ukryte córce niedoszłego bohatera, czyli Wodza
Początkowo byłam zaskoczona postawą głównego, zarówno w stosunku do niej, jak i w przypadku odpowiedzialności za zdarzenia, ale jednak to on miał rację w kwestii „fajerwerków”.
Całkowicie zgadzam się z tym, że
Sezon lepszy
Za dużo jak dla mnie jest tu bohaterów drugoplanowych, pewna monotematyczność przez wszystkie odcinki, a jednak ta seria i postacie mi się spodobały.
Warstwa mmo stała się klarowniejsza.
Bohater też jakby zyskał.
Nie było już przedramatyzowania jak w pierwszym sezonie i tym razem seans zdecydowanie sprawił mi dużo więcej przyjemności.
Mimo niedociągnięć dam więc 7/10. Zupełnie subiektywne.
Duża w tym zasługa moich ulubionych seijuu.
Bajkowa oprawa niebajkowych treści
Niestety fabuła w przeciwieństwie do grafiki zdecydowanie słodka nie jest, dlatego powstaje niespójność obrazu z treścią. Dla dorosłych może być zbyt bajkowe (dziecinne) wizualnie, a dla dzieci ma według mnie zbyt ponury wydźwięk. Aż mi szkoda, że ktoś w ten sposób to zrealizował.
Re: True romans
W dodatku nie ma tutaj przedramatyzowania, wymyślnych zwrotów akcji, sił magicznych, lecz jest to, co w prawdziwym życiu – subtelne dojrzewanie relacji.
Byłam wyjątkowo pod wrażeniem, że autorce i realizatorom tak dobrze udało się to przedstawić. Bez epatowania nagością, bez urojonych i sztucznych porywów namiętności, a właśnie te prawdziwe uczucia i realne emocje oraz zachowania.
Gdyby nie kreska nie w moim guście dałabym ocenę 10/10
Anime w pewien sposób wyjątkowe na tle wielu romansów i pseudoromansów.
Jak najbardziej polecam.
Gdyby tak napisać tu recenzję
Początkowo odebrałam ją jako typowy, milutki reverse harem, coś w stylu Uta Prince i dostarczający nieskomplikowanej rozrywki.
Chwilę później zaczęła zmieniać się w anime Amnesia, więc obawiałam się, że będzie tu kolejny Jocker, a ja zdecydowanie nie lubię takich postaci.
Pod koniec zrobiło się nieco poważniej, choć oczywiście nie jest to Matrix, czy Terra e.
A na zakończenie seansu zaczęły mnie nachodzić myśli natury refleksyjno filozoficznej, co nie jest typowe dla reverse haremów, zwłaszcza stworzonych na podstawie gier.
I nie mam na myśli analizy psychologicznej postaci, które były tylko kukiełkami na potrzeby fabuły.
To, w jakim kierunku podążamy jako gatunek? Dokąd prowadzą Nas poniekąd szczytne cele, czym jest stwarzanie utopijnego, globalnego społeczeństwa, a także sposoby i narzędzia jakimi pewne instytucje posługują się aby ochronić ład i porządek, a raczej obecne status quo.
Oczywiście całość zrealizowana została moim zdaniem wyłącznie jako zachęta do zakupienia gry.
I konwencja jest według mnie dla nastolatków i to tych młodszych. Z przyjemną oprawą jako wabikiem. I z poucinaną fabułą.
A jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby ktoś potraktował to anime na poważnie, to mogłaby powstać całkiem dobra seria. I z tego powodu dałam 1,5 punktu więcej do oceny.
Ps. Ciekawe, czy powstanie drugi sezon, choć mam nadzieję, że nie podąży w zasugerowanym ostatnimi kadrami kierunku.
Niewielka i pogodna dawka romansu
Wydaje się być nieco proste i naiwne, ale i tak potrafiło zbudować na koniec pozytywny nastrój, dobre emocje i kilka myśli przypominających, żeby doceniać zwyczajne elementy życia, takie jak smaki, zapach, czy codzienność.
„Czyli nie możesz poczuć wiatru na twarzy, zapachu deszczu ani się pocałować”
Życie pod kloszem może ochraniać, ale nie daje zaznać wielu rzeczy. I choćby po to by o tym pomyśleć – warte było obejrzenia.
Re: Od tego zacząłem przygodę z Yokohamą.