x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Nie aż takie złe
Ta cała historia z nim była smutna a główne dziewczę robiło wrażenie na przemian
- prostolinijnej, szczerej i skrupulatnej,
- albo bezmyślnej i niezdecydowanej mamałygi.
Irytowała mnie główna para przez 3/4 serii,
podobnie jak przewidywalna i równie prostolinijna fabuła.
A jednak ostatecznie, wyszedł twórcom w miarę przystępnie poruszony wątek samodzielnych i opartych na własnych uczuciach wyborów głównych bohaterów, przeciwnych do oczekiwań społecznych, oraz siły potrzebnej do pokonywania emocjonalnych i zewnętrznych przeszkód
Polecić mi trochę trudno, więcej żalów wypisywać nie ma sensu, w sumie bilans wyszedł na zero, więc seria dostała ode mnie „zasłużone” 5/10
Re: No cóż...
A mnie urzekło :)
Szkolna komedia lepsza niż wiele innych
Od blisko trzech lat tak się nie uśmiałam na revers haremie. W dodatku mimo moich obaw – temat kliknij: ukryte transpłciowości nie został potraktowany tu płytko (mimo wszystko). Przede wszystkim anime ma ogromną według mnie zaletę, pokazuje najróżniejsze stereotypy na temat ról otoko, czy o hime‑sama.
Główna postać ma idealnie (bajkowo) połączone ciało nastoletniej dziewczyny i zupełnie chłopięcy umysł i duszę. Takie połączenie, plus zdarzenia na ekranie naprawdę potrafią momentami zaskoczyć, czy rozbawić. Zastanawiałam się, jak twórcy wybrną z całej tej patowej sytuacji, i czy nadmiernie nie pokomplikują historii, ale ogólnie wszystko było sensowne i ciekawie prowadzone.
Magii tu niemal wcale, choć stanowi przyczynę wielu zdarzeń na ekranie.
Za to dużo jest szkolnych okruchów, nieprzesłodzonej przyjaźni i sporo (głównie fizycznej) przemocy i walk. Niemagicznych i nie aż tak bardzo przesadzonych. Naprawdę, momentami seria bardziej przypomina anime sztuk walki i chuligańskie bijatyki, niż komediowe slice of life.
Najbardziej podobało mi się jednak, że udało się stworzyć mieszankę bardzo zabawnej komedii – z pokazaniem ról społecznych, oraz różnych zagrożeń czyhających zarówno na dziewczęta/kobiety, jak i na chłopców. I wszystko bez nadmiernego według mnie patosu, czy dramatyzmu. kliknij: ukryte Pomijając ostatnich kilkanaście mało zabawnych, a przewidywalnie shounenowych odcinków
To co mi się szczególnie podoba, to udana próba odejścia od determinizmu społecznego, od wyznaczonych przez rodzinę i otoczenie ról do spełnienia, i od oczekiwań otoczenia.
Anime ze wszystkiego i wszystkich się śmieje, a jednocześnie nikogo moim zdaniem nie obraża.
Podoba mi się ostateczna konkluzja serii, wyrywająca człowieka z wyobrażeń na temat podziałów społecznych i ról życiowych.
Oraz burzenie stereotypów.
A co mi się nie podobało?
Wszystko związane z ojcem głównej postaci (punkt od oceny). I oczywiście kliknij: ukryte główny karaluch serii :) kliknij: ukryte Ale i tak komediowo i pokojowo została rozwiązana jego kwestia
I jeszcze spadek jakości grafiki, czy raczej rysowania twarzy w ostatniej „części”. O ile przez pierwszą połowę łatwo było uwierzyć w piękno fizyczne głównej postaci, nawet jak nie jest w czyimś guście, o tyle w późniejszych odcinkach rysy twarzy nieco spowszedniały, i zgrubiały, i gdzieś ten syreni urok się zapodział.
No i ta muzyka… Ale to już kwestia gustu.
Ps. Yuri i yaoi jest w tym anime chyba tylko w oku patrzącego, mimo że humor balansuje czasami na pograniczu.
Mimo oprawy graficznej i muzycznej bardzo polecam wielbicielom szkolnych komediodramatów. Szczególnie pierwsza połowa bywa wybitnie zabawna. Mam wrażenie, że wielu twórców próbowało potem odtworzyć poziom tego humoru w innych szkolnych seriach, ale bardzo rzadko im to wychodzi tak dobrze jak tu, w tej archaicznej wizualnie, ale jakże zabawnym i aktualnym serialu.
Z przymrużeniem oka na fizykę
Wiele elementów mi się podobało, ale są też takie, które drażniły kliknij: ukryte np częściowa przewidywalność (zwłaszcza odgrywanych ról), oraz niektóre wątki za co odjęłam jeden, czy dwa punkty.
Początkowe epizody mogą uśpić niejednego widza, kliknij: ukryte Ale mnie akurat te niestandardowe postacie i niesztampowe dialogi bawią, więc dla mnie było dobre od początku :) W połowie serii klimat całkowicie się zmienia - z niepokojąco sielankowego – na po prostu dramatyczny. A tempo akcji gwałtownie rośnie. kliknij: ukryte Na szczęście zakończenie (ostatnie dwa odcinki) zamyka spójną klamerką całość.
Seria łączy nietypowe okruchy życia (albo okruchy z udziałem raczej nietypowych osób) z elementami sci‑fi, wynalazczości i prób manipulacji czasem i zdarzeniami, oraz momentami – z kinem akcji i napięciem fabularnym.
Na pewno jest to dosyć ciekawa pozycja na tle innych tego typu w anime.
Czegoś mi w niej trochę zabrakło, żeby z czystym sumieniem wystawić najwyższe noty. Może to kwestia oprawy wizualnej, może żeńskich postaci. Mimo to polecam.
Re: Elitarne popłuczyny
Dla jednej osoby słowo poważna to synonim słowa SMUTNA
Dla kogoś innego to słowo znaczy dojrzała, dorosła.
Jeszcze dla kogoś – mówiąca o dramatach, czy przemocy domowej lub społecznej itp.
Dla mnie przykładowo ta seria jest dużo poważniejsza, niż większość serii szkolnych. Brakuje jej typowej lekkości, niewiele tu komedii, za to traktuje uczniów bardziej jak studentów.
Schematy funkcjonowania są jak w świecie ludzi dorosłych, np pracujących, albo tych na progu dorosłości.
Takie też było pokazane, cyniczne i sceptyczne spojrzenie na życie, zupełnie niemal pozbawione młodzieńczego idealizmu.
Według mnie w odróżnieniu od większości szkolnych serii ta trąci (w pierwszym sezonie) takich sceptyczno cynicznym podejściem osób w wieku dojrzałym, a nie nastoletnim.
Rozumiem, inna kultura społeczne, inne wychowanie, ale jednak nastolatki to zazwyczaj nastolatki. Zwłaszcza, że w wielu anime nastolatki są wręcz infalnie pokazywani. Niby coś tam nauczyciele i rodzice chcą, ale mają zazwyczaj w takich seriach typowe dylematy, rozterki, reakcje.
A tu główny bohater to w moim odczuciu trochę kliknij: ukryte Makiawelli.
Atmosfera w anime momentami niby komediowa, ale w większości dla mnie smętna i przyciężka.
Chyba że to takie ichnie spaczone pojęcie elitaryzmu, trochę na poziomie Kakegurui..
Kawaii ale nieprzesłodzone
Do tego bardzo przyjemna pastelowe grafika, nawet gdy buzie są jak księżyc w pełni, to nie wadzi.
Tylko też dźwięk chodzenia, jakby naciskano wciąż gumową kaczkę.
Dobre na odprężenie.
Polecam :)
Z początku może nieco powolny, ale wszystko idzie do przodu, ładnie poprowadzili wątki Shinno, jego młodzieńczej energii i wiary w przyszłość – w zestawieniu z obecnym, wypalonym Shinnosuke.
Ciekawe ile osób chciało się spotkać kliknij: ukryte ze swoim dawnym ja :)
Jednocześnie film realistyczny i magiczny :) Sporo obyczajowych okruchów, trochę dramatu i nieco komedii.
Udany seans
Dla mnie na pewno był udany. Pewnie jeden punkt dorzuciłam za uniwersum, ale i tak czas był przyjemnie spędzony. Nareszcie coś o przyjaźni. Jakby tak jeszcze z lepszą animacją/grafiką, to bym dodała jeszcze jeden do ogólnej oceny.
Obiektywniej prawie 7/10
Subiektywnie 9/10
Re: Oj warto było sprawdzić
Wyróżnia się pozytywnie, nie tylko wśród seinenowych komedii :)
3 x tak Koumei
Zaś opening 10/10
Polecamy :)
Kolejna nie znaczy słaba
Niemniej uważam, że jest to niezła alegoria naszych czasów, próbująca odpowiedzieć między innymi na pytania o szczescie.
To, co w Platinum end zostało wyobrazowane w zupełnie kiczowaty sposób, tu jest pokazane łopatologicznie, ale (moim zdaniem) atrakcyjniej.
Duży plus za to, że nie jest to kolejna pasza animacyjno – dźwiękowa.
Wątek z Miu troche spaprany, ale… Pomimo, że Sonny Boy było dla mnie zdecydowanie lepsze i dostało 9/10,
to obecnej tu animacji w pierwszym odruchu chciałam dać 10.
Jeżeli miałabym do czegoś porównać, to może klimatem zbliżone do Black rock shooter, tylko nie aż tak epatujące dramą i przemocą.
Dużo czytania, więc wymaga skupienia, bo w przeciwnym razie treść umknie, a zostanie się z sieczką i rąbanką.
Czas spędzony inaczej
Baa, to nawet nie jest animacja, bo te pierwsze ok 2/3 produkcji – to kolaż obrazów, animacji i napisów. A reszta to obrazki z NY i nazwijmy to – dokument z ludźmi uczestniczącymi w owej produkcji.
A już z całą pewnością trudno by mi było to nazwać reklamą mangi, bo to zwyczajnie jest za długie, zbyt pocięte i za monotonne.
W dodatku w typowo amerykańskim stylu (mam wrażenie).
Na mnie to „cuś” robi wrażenie patchworka. Patchworki lubić trzeba, żeby je docenić. Ja akurat nieszczególnie je uwielbiam, aczkolwiek potrafię docenić kiedy jest dobrze, lub ciekawie zrobiony.
Tu wolę się nie wypowiadać.
Za to uważam, że rewelacyjnie pokazano w tych urywkach scen – klimat lat 80tych. A do tego muzyka. Wybrano jedne z najbardziej znanych (ówczesnych) utworów muzyki popularnej. Kto lubi podróż przez epoki muzyczne – będzie miał odrobinę przyjemności. Kto zna owe utwory, to spokojnie może zaoszczędzić czas i obejrzeć to na przyspieszeniu 1,25.
Wiele nie straci, a przeciwnie, produkcja zyska choć trochę dynamiki :)
Polecam tylko jako „muzyczno‑obrazkową wyprawę w nieznane”, albo (może dla kogoś) jako nutę nostalgii.
Miejscami przyjemne, i wizualnie i dźwiękowo. Natomiast „seiyuu” pomińmy chwilą milczenia. Nawet jeżeli język angielski pasuje do owej produkcji.
Mimo wszystko miło było popatrzeć na coś bez rzucającego się w oczy CGI.
Całkiem niezły szkic, polecam
Jeżeli obejrzeć na spokojnie, to można wczuć się w klimat tej historii. Ilość odcinków pozostawia niedosyt, ale nie ma gwarancji, że rozciągnięcie jej na standardowe 12 nie spowodowałoby, że całość stałaby się miałka. A tak mamy zgrabną całość, z miarę wiarygodnymi bohaterami, bez niepotrzebnych dłużyzn, albo dziwnych „udoskonaleń”.
Stąd w kategorii realistycznych miniatur podciągam ocenę do 8/10
Całkiem przyjemnie spędzony czas.
Re: 75 odcinków już za mną
:)
Tu jest sporo cringu i serię trzeba polubić, żeby ją w całości obejrzeć. kliknij: ukryte Albo musi nas ów cringe bawić
Ja wystawiłam jej obiektywne 7/10 ale przyjemność z oglądania miałam na poziomie 10/10 :)
I nawet powtórzyłam seans :)
Re: "Nie" - dla spojlerów
Oznacza to jedynie, że być może dana osoba lubi w produkcjach element zaskoczenia, nawet, jeżeli jest on przewidywalny, to spojler „psuje całą zabawę”. Jak mi zepsuł w pewnej kultowej serii, gdy wiedziałam że główny bohater w połowie akcji zginie.
Gdzie Ci bohaterowie...
Ale cóż, do końca odcinka czwartego bawiłam się znakomicie. :) Do tego momentu jest to po prostu komedia obyczajowa dość niestandardowa :)
Re: to już było
Inaczej tu odebrałam tę „propagandę” :/
Każdy twórca pokazuje swoje własne spojrzenie na świat i wyraża swoje osobiste przekonania, i nazywać to od razu propagandą – to jest wg mnie nieco na wyrost.
Zresztą, dość pesymistyczna (miejscami) wizja autora dotycząca tego, do czego prowadzi rozwój cywilizacyjny – może kogoś deprymować, ale akurat w tej serii jest to punkt spójny, i zespalający całość.
kliknij: ukryte Przynajmniej nie ma tu takiego zakończenia jak np u duetu Obata – Ooba.
Natomiast punkt, który można było dużo bardziej dopracować, urzeczywistnić, i urealnić – to rzekomy romans/zadurzenie Sama. Dialogi, sceny, jego działania – to wszystko wyglądało bezpodstawnie. Chyba że strzała Amora uderzyła chłopaka w głowę, a nie w serce.
Tak trochę narzekam, bo cały środek był ledwie strawny, ale i tak tak te wszystkie sceny dziejące się kliknij: ukryte na okrętach i z okrętami w czasie walk – wywołały we mnie pewną nostalgię. Zupełnie jakbym znowu miała 8 lat i zaczytywała się w powieściach Verna kliknij: ukryte (tu w przygodach Nautilusa :)
Stąd owa nostalgia każe mi wystawić nieco lepszą ocenę za całość. Zwłaszcza że udało mi się odsłuchać zarówno opening jak i ending w całości.
Obiektywnie do odcinka nr 5
Subiektywnie na razie sprawia mi przyjemność. Bajka, ale czasami potrzeba czegoś nieznośnie lekkiego.
15+ Przemoc, satyra, flaki, okrucieństwo i koty
Odnoszę wrażenie, że poprzez swoją twórczość wyrażała silną niezgodę na zastany świat, oraz panujące w nim realia. Tak rodzinne, jak ogólnoludzkie.
Czarny humor, abstrakcja, ale przede wszystkim okrucieństwo i groteskowa satyra - nie polecam widzom młodszym niż 15 – 17 lat.
Gdybym miała to do czegoś porównać – byłby to kolaż w stylu Folwarku zwierzęcego i naszej rodzimej animacji o pewnym kapitanie.
Coś.... więcej niż komedia
Stworzono coś na kształt szkolno – przygodowej nieco groteskowej komedii, z humorem często na granicy, ale kolaż ten jest udany, ma coś do zaoferowania nawet wtedy, gdy się już wiele anime‑komedii obejrzało wcześniej.
Rzecz w tym, że tu jest dużo więcej zaoferowane. To nie jest tylko pusta kolorowanka do śmiechu. Nawet, jeżeli przemyślenia nie mają wymiaru głęboko filozoficznego, to zawarto tu wiele o naturze człowieka i jego funkcjonowaniu w relacjach z innymi. A że przykrywka z gagów i hałaśliwych żartów i akcji często pędzącej z bohaterami jest głośna i kolorowa, to dzięki temu owym przemyśleniom nie towarzyszy nadmiar patosu i moralizatorstwa. Raczej wynikają one z działań i relacji bohaterów na ekranie, w dodatku mówione są wprost i nie owijane w górnolotne słowa.
Jeżeli ktoś nie ma uczulenia na czasem krindżowy humor, żarty bdsm, oraz fanserwisowe wstawki to POLECAM.
Jeżeli nawet nie sprawdzi się jako komedia, to i bohaterowie i akcja są wystarczająco ciekawe.
Pierwsze dwa, trzy odcinki dają pojęcie o tym, czym jest ta seria, pierwszy epizod to trochę za mało.
Natomiast jeżeli komuś się spodoba, to podobnie jak ja będzie żałować, że nie ma więcej sezonów.
Przyjemnego seansu (kto jeszcze nie widział).
Nostalgiczne, smutne okruchy
No właśnie, świat przedstawiony (trochę w konwencji sci‑fi) robi tylko wrażenie pretekstu do pokazania głównego bohatera.
Bardziej wycinek, niż cała historia, ale i tak warta obejrzenia.
Scenki ze staruszkami trochę rozładowują ładunek emocjonalny – dramat zmieniając w melancholijna okruchy.
Ani magical girls ani horror
Zwłaszcza podobał mi sposób w jaki pokazano uwikłanie głównej postaci i to, czym jest bezwzględna presja otoczenia i wymuszanie na jednostce określonych ról – wbrew niej samej, a nawet za cenę złamania jej psychiki.
Czyli skutki braku zrozumienia zarówno ze strony otoczenia szkolnego (albo zawodowego) jak i ze strony jej najbliższych.
Jednym zdaniem – dramat obyczajowy w dosyć abstrakcyjnej, nietypowej formie.
Jestem na tak ;)
Minusy – projekty pierwszaków w porównaniu z Senpajami. Rok różnicy a z wyglądu 10 lat, szczególnie w odcinkach ok 40tego. Tak jakby ta trójka to 2 klasa podstawowa, a reszta 17, czy nawet 20 lat. I w ogóle grafika z błędami rażącymi.
Plus – wszystkie projekty postaci poza pierwszakami. Nareszcie mogłam popatrzeć na profile ludzi, a nie nosorożców xd. Nawet te duże oczy dawały radę. Drugi plus ewoluujące postacie. Bufon główny bohater staje się Ludzki i mozna go obdarzyć jakąś sympatią.
Generalnie pozytywne wrażenia, dobrze że MC od początku ma umiejętności wysokie i uzasadniony talent. Seria wciąga po trochu, ale jednak :)
Koroshi Ai
Plusy:
' Dorosłe postacie, które są dorosłe (w większości).
' Nastolatki wyglądają jak nastolatki a dzieci jak dzieci.
' Projekty bohaterów są foremne, nie rażą wielkimi głowami, czy wielkimi oczami (tu znów ten sam wyjątek)
' Spójność formy z fabułą i dźwiękiem.
' Wątek romansowy nie jest prowadzony w nadmiernie wydumany sposób.
' Seria jest domknięta kliknij: ukryte choć pozostawia pole do kontynuacji
' Sama fabuła też nie jest wymyślna w sztuczny sposób, nikt tu nie romantyzuje zdarzeń, ani bohaterów. Jest krew, przemoc, są rany, oraz jest zmęczenie.
' Nie ma tu sztucznie wykreowanych osób, nawet jeśli to tylko szkic, czy zarys to odwzorowujący w dużej mierze rzeczywistość, więc nie super herosi itp.
Minusy
' Cała pozostała grafika (procz postaci) jest oszczędna czasem do bólu, a miejscami wręcz toporna.
' Podobnie oszczędnie bywa z animacją.
' Muzyka, choć spójna z akcją, to robi czasem wrażenie odtwarzanej w kółko i wciąż tej samej.
' Animacja w środku openingu, i muzyka w środku openingu (bo początek i koniec był całkiem całkiem).
' Tempo akcji czasem zbyt wolne.
I to tak pokrótce.
Generalnie dodam dwa punkty za to, że anime dosyć realistyczne w drobiazgach i ogólnym ujęciu, bez upiększania przemocy i zabijania, i bez sztucznego romansidła.
Samej przemocy jest tu sporo, ale nie odniosłam wrażenia jej gloryfikowania.
Jeszcze jeden punkt do oceny za brak taniego fanserwisu.