x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Psuje się
Re: nikt się nie musi ze mną zgadzać :D
Re: nikt się nie musi ze mną zgadzać :D
I owszem, jest to bardzo żenujące, nawet jeśli weźmiemy poprawkę na fakt, że mamy do czynienia z nastolatkiem. Mam teorię, że świruje od nadmiaru cukru.
Proszę nie zepsuć…
Głównego Bohatera natomiast z wielką przyjemnością kopnęłabym w dupę, tak żeby się trzy razy zakręcił, wypadł przez okno na ulicę pod samochód i został strącony do rzeki, gdzie pożarłaby go wielka ryba… :D
echo śmiechu wiewióra...
Elianna jest książkową narkomanką i ma kupę szczęścia, że ktoś pozwala jej żyć pasożytniczo, niczego(?) nie oczekując w zamian. To, że jest przy tym cichutka i pasywna nie czyni z niej od razu postaci sympatycznej. To osobniczka skrajnie nijaka i może nie zdecydowałabym się na kopnięcie jej z rozbiegu w plecy, ale jednak założenie, że będę ją lubić i może jeszcze kibicować (w czym?) jest dla mnie trochę obraźliwe.
A przy okazji: nie mamy oczywiście pojęcia na jakiś zasadach zawierane są w tym bajkowym kraju traktaty małżeńskie, ale wmawianie mi – po raz kolejny w tego typu opowiastce – że państwo narzeczeństwo mieszkają ze sobą PRZEZ LATA i wszyscy wierzą, że nie ma żadnego „nielegalnego” migdalenia, a potem taką pannę co? można bezproblemowo odstawić do rodziców, bo pan młody zmienił zdanie…? Z wysoką odprawą, spodziewam się, inaczej to nie ma prawa działać.
Bardzo głupie i jednocześnie bardzo nudne. BARDZO!
3 odcinki za mną
Trochę lepiej jest z Panem Cysorzem, ale nie wiem jeszcze, czy to, co skrywa, okaże się warte uwagi.
Chemia między tą dwójką? Nie wiem, mam wrażenie, że kreuje się ją trochę na siłę i wolałabym, żeby nie szło toto w stronę romansu, ale po trzech odcinkach zaczynam się obawiać, że jednak jakiś romans dostaniemy. A raz mogłoby być inaczej…
Co do akcji natomiast. Rzeczy po prostu się dzieją. Trochę bezładnie. Skaczemy z bohaterami z miejsca w miejsce, a część historii w ogóle przedstawiona jest w formie narracji z offu. Zagadki tygodnia niezbyt ciekawe, Wielka Intryga może okaże się lepsza, ale nie jestem przekonana co do Głównej Antagonistki.
Aha, mam problem z openingiem. Piosenka bardzo mi się podoba, ale po prostu nie mogę patrzeć na animację. Ten magiczny ptak‑ćma jest przerażający =_=
A Lum jest oczywiście skończenie urocza~ <3
Re: Shoujo, a nie seinen
Re: Shoujo, a nie seinen
jakoś inaczej to zapamiętałam. 🤔
W odróżnieniu od przedmówczyni, podobał mi się głos głównego bohatera i piosenki też (były pocieszne), ale cała reszta… od narratora niczym z programu edukacyjnego o smutnych pieskach, poprzez NAPRAWDĘ brzydkie cgi (jeśli wypominam cgi, to wiecie, że jest źle), aż po drętwą fabułę. Znaczy owszem, kilka razy się uśmiechnęłam, ale miałam zdecydowanie większe oczekiwania.
Scena z fankami po endingu była zabawna w pierwszym odcinku, w drugim już mi się nie chciało ich słuchać. Chyba pass :|
Zwracasz w recenzji uwagę na elementy, które mają dowodzić tego, że bohaterowie „przyglądają się sobie w gatunkowym lustrze”. Jako przykład podajesz Miyano i jego problem z „dziewczęcym” wyglądem. Ale ten konkretny przypadek nie jest żadną dyskusją ze schematami. Prawdą jest, że, często asekuracyjne, podkreślanie swojej płci przez bohatera BLa jest codziennością w tym gatunku. Codzienność, chleb powszedni, a gdy tego nie ma – to jest wydarzenie, święto lasu – przenośnia taka. I tutaj mielibyśmy, być może, do czynienia z meta‑komentarzem, gdyby Miyano obawiał się, że przez tę domniemaną dziewczęcość „musi” być uke. A tego nie robi. Nie czuje, że musi powielać jakieś klisze. Chociaż klasyfikuje innych, z sobą tego nie robi. I nie robi tego też z Sasakim.
Piszesz: „Wygląda na to, że główni bohaterowie (...) zastanawiają nad tym, czy chcą powielać stereotypy, które w ramach gatunku powielać muszą.”
No właśnie nieszczególnie. Poza jedną sceną, gdzie Miyano wyobraża sobie sytuację okołóżkową z Sasakim na „dole”, ani razu się nad tym nie zastanawia. A Sasaki nie zastanawia się nad tym w ogóle. Mówi raz, że chciałby być bardziej przebojowy, o czym wspominasz, ale nie dlatego, że chce sprostać wymogom gatunku. Nie mówi, że nie robi tego czy tamtego, bo to zła klisza. Po prostu szanuje Miyano. Przytoczona przeze mnie scena w klasie jest, w mojej opinii, bardzo ładnym przykładem na wychodzenie poza schemat, ponieważ była tak skonstruowana, że wręcz należało się spodziewać, że coś się tam stanie. Czy Sasaki jest przez to mniej seme? Nie. Czy ma tego świadomość? Nie.
Na pewno też nie można powiedzieć, że bohaterowie czują, że MUSZĄ powielać stereotypy.
Zgodzę się, że seria nie ma zamiaru być przełomowa. Piszesz jednak, że „że wszystkie zabiegi, które zastosowano w opowieści, są trochę przez przypadek”. Jak przez przypadek? Przecież scenariusz jest pisany świadomie ;p
A więc, moim zdaniem, stawiasz tezę i popierasz ją argumentami zupełnie chybionymi, a nie poruszasz tych istotnych.
Tak, jeśli ktoś chce zatrzymać się tutaj na poziomie słodkiej historyjki, ma do tego pełne prawo, ale odniosłam wrażenie, że chcesz się tutaj wgryźć głębiej. Piszesz jednak, że nie chcesz. No to po co się tu rozpisuję i czas tracę…
Szkoda też, że poświęcając cały, dość enigmatycznie brzmiący, akapit zagadnieniu bycia fudanshi, nie wspominasz o jedynej osobie w całej serii, która miała jakieś antagonistycznie podejście do zjawiska… Sam Sasaki ma do BL podejście ambiwalentne. Z radością zostałby, jak powiedziałam gdzieś tam wyżej, filatelistą, albo grzybiarzem, gdyby to pozwoliło zbliżyć mu się do Miyano, ale jednocześnie to Sasaki najładniej i szczerze BL broni.
To wszystko, co mam do powiedzenia, już mnie tu wołami nie przyciągną XD
Również dobrego.
Dlatego napisałam dalej, że nie ma sensu, żebym się wdawała w dygresje. Ten fragment zdania, który wyrzuciłaś ;p I nie odbieram nikomu prawa do wypowiadania się, co też wyraźnie zaznaczyłam.
Powiem więc coś, na czym zapewne w pierwszym komentarzu powinnam się zatrzymać. Metafora nie opisuje samej siebie. Chodzi ci raczej o pojęcie z zakresu metajęzyka.
„jest komentarzem do gatunku”
„wariacją na temat schematów gatunku”
lub coś w tym rodzaju.
Tyle.
Refleksja nt. Sasakiego jest pisana z perspektywy świata przedstawionego, oczywiście. Spójrz na komentarz kirci poniżej. Można z niego wyczytać, że joj będący „abuse‑free” to jest wydarzenie. Dlaczego to jest wydarzenie? Bo, jak rozumiem, widziała już tyle historii w jednym schemacie, że jej bokiem wychodzi. To nie znaczy, że każdy seme ma być „tokscyczny” z definicji, po prostu można się po takiej postaci spodziewać pewnego modelu zachowań. Nie znaczy to też, że każdy BL, jaki kiedykolwiek powstał, jest oparty na tym jednym schemacie. To jest po prostu popularne z powodów, których tu nie będę omawiać.
Kircia przytacza też Given, jako przykład podobnego „abuse‑free”. Czy o Given też można powiedzieć, że komentuje gatunek, którego jest przedstawicielem? Zapewne nie. kliknij: ukryte Chociaż w Given jest przecież gwałt, albo coś bardzo blisko gwałtu. O sasamiya można tak powiedzieć, bo Miyano jest fudansiem i zna tropy, których bohaterowie innej historii byliby nieświadomi. Czyż nie rozdziela radośnie łatek swoim kolegom? Autorytarnie stwierdził na przykład, że jego tleniony sepaj to uke. A dlaczego niby? Jakoś to uzasadniał, ale nie pamiętam. Zachowanie Sasakiego, odbiegające jakoś (jak? nie precyzuje) od tych tropów, wprowadza go w chwilową konsternację, jednocześnie nie dostrzega, że sam jest ukiem do kwadratu. Czyli niby orientuje się, co i jak, ale jednocześnie jest ślepy na oczywiste sygnały – taki paradoks. I to – jako widzowie – możemy zobaczyć i potraktować jako dyskurs między nami i autorką. Taki żart. Ale jest to coś, czego bohaterowie nie wiedzą, bo są ograniczeni do swojej własnej rzeczywistości. Dlatego napisałam, że Sasaki jest nieświadomy swojej „nieszablonowości”.
Świadome by było, gdyby on, albo jakiś inne seme z innej historii, wziął jakiegoś joja, przeczytał, spojrzał na siebie i na swojego ukochanego, porównał i powiedział: „Teraz bym cię zgwałcił z miłości, ale nie zrobię tego, bo to zły trop”...
Co znów jest dość zabawne, bo Sasaki idealnie oddaje sobą to, co rozumiemy przez bycie seme. Bycie semem nie oznacza bycie toksycznym, tylko podejmowanie działania. Z perspektywy odbiorcy, ta nieszablonowość objawia się w tym, że ilekroć Sasaki zbliża się do miejsca, z którego nie ma odwrotu (eufemizm), zawsze się zatrzymuje. Kiedy zamknął się z Miyano w klasie – widzom powinno podskoczyć serduszko, a przez głowę przebiec myśl, że „teraz to będzie”, a tu proszę – znowu nic z tego. Gdyby go tam pocałował, nie byłoby to ani OOC, ani nie rozczarowałoby widza (chyba). Nie rozczarowałby nawet samego Miyano, któremu zdarza się stwierdzić, że pewna zaborczość ze strony Sasakiego wcale mu nie przeszkadza.
Zbudowanie tej sceny w taki a nie inny sposób może być odbierane jako odbieganie od schematów, ale równie dobrze i nawet bardziej prawdopodobne, granie na zwłokę i przeciąganie historii.
I to o to chodzi, a nie o westchnienie w duchu, że chciałoby się być bardziej przebojowym. To jest imo kwestia drugorzędna.
Innym takim motywem może być stwierdzenie Miyano, że Sasaki ma kawaii momenty. Nie ważne jak cię tam w BLnych kategoriach sklasyfikują, kocham cię, więc jesteś kawaii. To jest dopiero wyjście poza klisze!
No właśnie. A tutaj wychodzi, że BL jest metaforą BLa. Dlatego mi zazgrzytało.
Tak, to mój błąd, oczywiście miało być 9 na 10 XD Gdybym chciała odwracać kota ogonem, mogłabym teraz napisać, że hej, jak taki tekst nie pada, to jest święto lasu! Bardzo go nie lubię, swoją drogą.
Sasaki odchodzi od swojej kliszy nieświadomie. On po prostu jest dobrym dzieckiem. To czytelnik/widz widzi, że jest inaczej niż można by się spodziewać. I może nie zwrócić na to uwagi – kliknij: ukryte takich miłych, niegwałcących semów jest przecież trochę. Są nawet takie tytuły, gdzie uke jest gwałcicielem _‑___ – gdyby ciągle o tych tropach nie gadano.
Myślę też, że wspomniana tu dyskusja ze schematami nie objawia się w przytoczonych sytuacjach. To, że uke ma problem ze swoją prawdziwą czy domniemaną „dziewczęcością”, jest strasznie oklepanym motywem. W 10 na 9 BLach pada przecież „ale ja jestem facetem”. I nie uważam też, że bohaterowie czują, że muszą powielać schematy. Tak naprawdę tylko Miyano, jako „znawca”, tych schematów szuka i wyraźnie mówi, że nie potrafi Sasakiego sklasyfikować (co dowodzi, że najciemniej pod latarnią hih). Jednocześnie sam, nieświadomie, jak należy mniemać, staje się najgorszą możliwą kliszą, a Sasaki od swojej kliszy odchodzi jak tylko się da najdalej.
Re: pat pat