x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Anime - ocena
Widzę, że nie tylko jedna osoba ma problem z Kamiyanem. Jakie to dziwne i niepojęte.
Re: Krótko o Haruce
No tak, wszystko zależy od głębokości zaburzenia. Z tego co wiem, aspergerowcy mogą wpaść w szał, gdy coś jest nie tak, jak – według nich – powinno być. No ale ja też nie aspiruję do miana eksperta i mogę bazować tylko na dość nieuporządkowanej lekturze różnych źródeł.
Obejrzałam kilka odcinków specjalnie, żeby poobserwować Harukę pod tym kątem i teraz widzę, że możesz mieć rację xD Im bardziej o tym myślę, tym bardziej się zgadzam. W sumie nawet pływanie pasuje – jako metoda wyłączenia się ze świata.
Poza Haru jest jeszcze Nagisa z adhd i Rin z psychozą maniakalno‑depresyjną… Same studia przypadków.
Re: Krótko o Haruce
W ogóle wiele sytuacji, w jakich znalazł się do tej pory, powinny zaowocować atakiem histerii i/lub agresją…
A może mnie po prostu głowa bolała, bo nawet czekałam na tę serię i wiedziałam, za co się biorę.
Trochę szkoda, myślałam, że będzie ciekawiej. Nawet demoniczny misiek nie ratuje sytuacji.
Re: Potworek
to bardzo ciekawa uwaga. dla mnie saeki wygląda jak aragaki yui, wręcz żywcem przerysowana. pozostali bohaterowie też wywołują wrazenie, że już gdzieś widzyałam ich twarze, więc nie wiem o co może Ci chodzić z tym obrażaniem ;)
Z wyczytanych na internetach opinii wnioskowałam, że bez wcześniejszej lektury oryginału film podoba się niesamowicie. Cóż, jak widać nie. Film mnie nie zachwycił, odrobinę zmęczył i nawet zrobiłam sobie przerwę w seansie.
Fabularnie nie jest odkrywcze, pojawia się kilka ciekawych elementów, ale niestety – nierozwiniętych. Wspomniane już smoki, kwestia prawdziwych imion, kwestia „cienia” i snów a w finale tak denerwująco otwarte zakończenie.
Postaciom brakowało głębi. Niby dowiadujemy się o nich tych najpotrzebniejszych rzeczy, kto jest kto etc, ale z motywami już gorzej. Arren w psycho mode mnie zaintrygował (tak, lubię yandere i podobne), ale znowu – za mało tego było. O Theru wiemy całe nic i to się właściwie nie zmienia do samego końca. Wyszła taka typowa dla tego studia historyjka o chłopcu i dziewczynce, ale schemat powielany po tysiąc razy tym razem się nie sprawdził.
Wizualnie ładny, dla ucha bardziej niż przyjemny no ale…
Cóż, może Ghibli nie powinno zabierać się za ekranizacje?
Zdaję sobie też sprawę, że wierna adaptacja nie zmieściłaby się w ramy czasowe filmu kinowego. Co innego seria tv… takie sobie marzenia, nieważne ;)
Nie skreślam filmu, sam w sobie jest dobry, chociaż trochę chaotyczny, zwłaszcza pod koniec. Np.: skoro wszystko kręciło się wokół wojny, moglibyśmy się chociaż dowiedzieć o co poszło i kto ją tak naprawdę wywołał. kliknij: ukryte A może coś przeoczyłam i chodziło o zaginięcie księcia?
Ogólnie przerost formy nad treścią, ale forma jest wspaniała.
Rozczarowanie, oczywiście, wypływa z niewierności książce. Kwestia pochodzenia Howla, ogólne spłaszczenie charakterów, wyciągniętą na pierwszy plan wojnę i całą masę innych udziwnień i zmian. Nawet na Kalcyfera, który został zniszczony, „zmiyazakowany” i nagle stał się obrzydliwie kawaii. No i co zrobiono z Michaela i Wiedźmy! kliknij: ukryte Nie wspominając o braku nieodżałowanej panny Angorian.
Zamiast nastolatka mamy dziecko, zamiast pięknej kobiety, wręcz (pozwalając sobie na kolokwializm) super laski – niezbyt pięknego transwestytę a później wesołą babcię. Oboje bez przeszłości i jakiejś konkretnej roli.
W jakim celu to wszystko? Może dlatego, żeby nie wchodzili w drogę głównej parze :/ Poza tym nie od dziś wiadomo, że Ghibli ma limitowany przydział jednego bishonena na film :p heh i Boże uchowaj poboczne romanse.
Tak, to wszystko wina tego nieszczęsnego pierwowzoru, który sprawił, że oczekiwałam nie wiadomo czego. Gdyby nie książka, film by mnie zachwycił. A tak zrobił tylko wizualne wrażenie.
Dzisiaj, po latach, obejrzałam ruchomy zamek po raz kolejny i… chyba na starość nabieram więcej tolerancji dla owego działa inspirowanego. To taka ładna, efektowna bajka. Zawiera w sobie ten typowy dla Ghibli urok, szeroko pojętą sielskość i masę typowych dziwactw, w których tkwi ten specyficzny czar. Jednakże zarzuty, chociaż trochę zbladły, ciągle podtrzymuję. Mogło wyjść coś, co nie byłoby taką przekombinowaną bajeczką. I ten facepalm na końcu… ojej :D
w grach typu otome bohaterki zazwyczaj nie mają imion, żeby gracz(ka) mogła się łatwiej identyfikować
Jeśli zaś chodzi o ubranko Alibaby, to jest taka moja mała, prywatna nagroda i dostał ją zanim zobaczyłam, że nosi couple outfit z Kassimem. Tak czy inaczej buty nie do pary + stryczek znaczy smycz na szyi zwyczajnie do mnie przemówiły, cokolwiek sobie autor wymyślił ;)
Muszę powiedzieć, że parsknęłam śmiechem i trochę się zgorszyłam. Akurat kiedy obejrzałam 22 odcinek i przyszłam odszczekać swoje „złe przeczucia” w kwestii krainy wróżek. Ach te gusta i guściki :P
Naprawdę podoba mi się ta seria. Walki i w ogóle sam świat gry/gier jest dla mnie sprawą drugiej kategorii, to po prostu tło. A jako tło, uważam, sprawdza się bardzo dobrze. Kocham bohaterów, niesamowicie się z nimi zżyłam i tak bardzo kibicuję, żeby „wszystko się dobrze skończyło”, chociaż wiem, jak się skończy. Mam nawet wrażenie, że odcinki robią się z tygodnia na tydzień coraz krótsze haha wyłazi ze mnie romantyczna dziewoja, cóż
Re: A nie
W pierwszych odcinkach strasznie mi przeszkadzało, że sceny poważne wręcz gryzły się z humorystycznymi. Jedne do drugich miały się nijak, wyłaziła tylko głupota bohaterów, zwłaszcza biednej Sakury.
Jest absolutnie doskonale i umm… zaciesznie do pęknięcia!
Gdybym nie doszła do takiego wniosku wcześniej, pojawiłby się po siódmym odcinku kliknij: ukryte i tej wielkiej bitwie „wszyscy na Hitomiego” a potem jeszcze porwanie premiera… klaskałam jak foka…
głębi w tym zero, ale można przyjemnie spędzić czas, tak więc siedzę i się zaśmiewam
Strasznie chaotyczna fabuła. Nie czytałam mangi, ale mam wrażenie, że twórcy obcinają przynajmniej połowę jej treści, byle tylko do przodu. I niby wiem, co się dzieje, jakoś strasznie przy oglądaniu nie cierpię, ale ciągle gdzieś tam z tyłu głowy kołacze mi myśl, że mogło być lepiej. Fabularnie, graficzni…
Aha, przyznaję Alibabie nagrodę dla najgorzej ubranej postaci sezonu xD
Do niczego więcej nie mogłam się specjalnie przyczepić. Muzyka w porządku, animacja w porządku, bohaterowie w porządku, zakończenie wspaniałe i w ogóle 9/10
Teraz jestem po odcinku numer 15… wywołał we mnie „lekkie” wth, kliknij: ukryte zniesmaczył sceną w szpitalu i w ogóle o co chodzi i dlaczego, i powinni przerwać serię wraz z przebudzeniem Kirito i te elfie uszka są niefajne i… no a potem poszłam na wikipedię i widzę, że istnieją jeszcze dwa inne światy do zgłębienia, poziom wth wzrasta
Tak czy inaczej nie mam zamiaru przerywać oglądania, tylko błagam, nie psujcie tego anime :|
piękna animacja i fanserwis dla mas
Sceny walk również są bardzo efektowne i jakoś tak z miejsca zostałam fanką chłopca z kijem.
Fanserwis za to jest nachalny i widać, że twórcy idą po najniższej linii oporu…
Weźmy tę dramatyczną scenę, kiedy dwaj główni bohaterowie spotykają się po raz pierwszy. Niby lubię yaoijne klimaty i nie powinnam się skarżyć, ale to było do tego stopnia in my face, że już mniej subtelnie się nie dało. Czyli z jednej strony rumieniące się do siebie biszoneny, a z drugiej naga kocica, na którą zwyczajnie nie mam słów. Ciekawe, jak jest ważna, skoro dostała cały ending, gdzie chyba tylko od dołu jej nie pokazano.
Szkoda, że pomiędzy tymi fajerwerkami fabuła gdzieś umyka. Pierwszy odcinek mnie zaciekawił, drugi, zamiast zacząć cokolwiek wyjaśniać, okazał się fillerem… Przed ekranem trzyma mnie tylko, wspomniany na wyżej, drugoplanowy Misaki i animacja, a to nie wróży serii dobrze. Życzę sobie, żeby jakoś się rozkręciło, bo miałam nadzieje związane z tym tytułem.