x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Manga nie jest nadal wydawana, jest zawieszona od paru lat ze względu na stan zdrowia mangaczki. Scenarzyści wiedzieli z czym mają do czynienia, więc mogli wykazać się odrobiną inicjatywy i poprzestawiać wszystko po swojemu, bo manga najprawdopodobniej i tak nigdy nie otrzyma zakończenia.
Daaaaawno nie widziałam równie wtórnej serii, co ta. Część postaci, mundury, całe odcinki (ten na wyspie) żywcem skopiowane z Gundam SEED i Code Geass. Nie ma jak pójście na łatwiznę.
Fabuła – przewidywalna. Logiki – absolutnie brak. Główny bohater ma iloraz inteligencji poniżej przeciętnej (przez całą serię nie może zaskoczyć, że Hina z przyszłości to nie ta sama Hina). Nie wiem, jakim cudem pozwolono mu pilotować mecha. Dla postronnej osoby to psychol. Podczas bitew odmawia walki z wrogiem i zaczyna wrzeszczeć coś o jakiejś Hinie. Na dodatek najwyraźniej zna pilota przeciwnej strony. Czy zostaje aresztowany albo przynajmniej odsunięty od pełnionej funkcji? Ależ skąd! Jakim cudem to wojsko jeszcze nie padło, mając takich ćwierćinteligentów jako dowódców?!
Cała seria to przelot 'białych' (jak niewinne lelije!) z punktu A do B, co jakiś czas są atakowani przez 'czarnych' (imperialistyczna czarna strona mocy!). (Oczywiście 'biali' są dobrzy, a 'czarni' to ci źli – żebyś się widzu przypadkiem nie pomylił!). W finale większa bitwa. O co toczą wojnę? Czy jest szansa na pokój? Czemu 'czarni' są źli a 'biali' milusi i do rany przyłóż? Nigdy się nie dowiadujemy.
Co do innych postaci: Dio – statysta, Bizon – antagonista 'na siłę', bo jakiś musi być, Hina – statystka w jeszcze większym stopniu niż Dio.
Naprawdę nie polecam tej serii nikomu. Jest zbyt sztampowa i pisana na kolanie.
P.S. Rapowany infodump – świetny!
YOLO - You Only Live Online
OVA
L to dziecko z sierocińca. Jakie to ma znaczenie?
Re: Ubaw po pachy.
Powodzenia.
Oł jeee…. W każdym pseudo‑haremie musi być shota. Albo i kilka. ᕕᐛو
kliknij: ukryte I wonder why Saniwa teamed me up with you? – bo lubi ten pairing. >P
W poszukiwaniu straconego czasu? Niekoniecznie.
A jednak odcinek 1 pozytywnie mnie zaskoczył. Serial przypomina mi skrzyżowanie D.Gray‑man z Yami no Matsuei. Akcji jest sporo i nie nuży. Humor przeważa głupawy, ale mnie osobiście śmieszył. Ścieżka dźwiękowa jest świetna (dużo jazzu).
Zasadnicza wada: za dużo gadają, i to podczas walki. Jak to miło ze strony czasopotwora (czy jak to się tam nazywa), że raczy uprzejmie zaczekać aż skończą.
No i ten TWIST na koniec…
Idź sobie dziecko potrolluj na bardziej trolloprzyjaznych witrynach.
W co to anime się zamieniło. Oglądanie grozi trwałym uszczerbkiem na zdrowiu. Odradzam.
A miało być tak pięknie
Banagher i Mineva to takie szkodniki – sączą swoją naiwną propagandę w umysł widza, a widz ma przyklaskiwać. A włosy się jeżą na głowie. Wszystko co oboje sobą reprezentują, ich wizja przyszłości są puste i odrealnione. 'Wystarczy zatkać uszy, zamknąć oczy i iść własną drogą a wszystko stanie się różowe'. Dla przykładu: Full Frontal wyjawia swój cel, jakim jest kliknij: ukryte utworzenie wspólnoty gospodarczej pomiędzy koloniami. Brzmi całkiem sensownie. Minevie się to nie podoba, bo nie. Nawet nie pytała o szczegóły! Nie, bo bla bla bla w przyszłości może dojść do konfliktu pomiędzy Federacją Ziemską i wzbogaconymi koloniami (W PRZYSZŁOŚCI GIGANTYCZNY METEOR MOŻE PIERDYKNĄĆ W ZIEMIĘ, PO CO INWESTOWAĆ W INFRASTRUKTURĘ!). Czy ktoś jej kiedykolwiek podetknął pod nos takie zdanie 'in the long run we are all dead'? Właśnie wyrzuciła dobrobyt współobywateli do kosza, wszystko po to żeby postawić na swoim i zgrywać bezkompromisową idealistkę.
Riddhe to kolejna wykolejona postać – zdroworozsądkowy żołnierz zapada na paranoję i zamienia się w mściwego zazdrośnika na przestrzeni kilku dni/tygodni. Zaczął brać jakieś osobliwe substanjce? A może to uszkodzenie mózgu? Będąc przy Riddhe, Banagher zdradza psychopatyczne skłonności (ewentualnie jest to rodzaj zaburzenia poznawczego) – mimo że byli po tej samej stronie, nie pomógł rannemu Riddhe po akcji ratowania Minevy. Tak sobie po prostu odleciał. A może zapomniał.
A już szczytem absurdu jest to całe Laplace Box – okazuje się, że to kliknij: ukryte przedpotopowa deklaracja polityczna, która niechybnie wyląduje na śmietniku historii (dosłownie i w przenośni). Czyli cała afera była o pewne niejasne sformułowanie w tejże deklaracji, nad którym głowić się będą co najwyżej studenci prawa i polityki 'co też autor miał na myśli'... To jakaś farsa. LUDZIE! PRZECIĘTNEGO OBYWATELA TO NIE OBCHODZI! Wychodzi na to, że wszystkie strony konfliktu walczyły i umierały (w tym ojciec głównego bohatera) o kupę gruzu, pozłotko po czekoladzie, dziurawe jak sito gumofilce itp. Unicorn posiada jednak BAD END.
Re: Dokładnie ^^
Dla mnie SnK zawsze było dekadenckim i przewrotnym anime grozy, nie jakimś thrillerem czy wybuchowym serialem akcji. Więcej downplayów poproszę!