x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
W poszukiwaniu straconego czasu? Niekoniecznie.
A jednak odcinek 1 pozytywnie mnie zaskoczył. Serial przypomina mi skrzyżowanie D.Gray‑man z Yami no Matsuei. Akcji jest sporo i nie nuży. Humor przeważa głupawy, ale mnie osobiście śmieszył. Ścieżka dźwiękowa jest świetna (dużo jazzu).
Zasadnicza wada: za dużo gadają, i to podczas walki. Jak to miło ze strony czasopotwora (czy jak to się tam nazywa), że raczy uprzejmie zaczekać aż skończą.
No i ten TWIST na koniec…
Idź sobie dziecko potrolluj na bardziej trolloprzyjaznych witrynach.
W co to anime się zamieniło. Oglądanie grozi trwałym uszczerbkiem na zdrowiu. Odradzam.
A miało być tak pięknie
Banagher i Mineva to takie szkodniki – sączą swoją naiwną propagandę w umysł widza, a widz ma przyklaskiwać. A włosy się jeżą na głowie. Wszystko co oboje sobą reprezentują, ich wizja przyszłości są puste i odrealnione. 'Wystarczy zatkać uszy, zamknąć oczy i iść własną drogą a wszystko stanie się różowe'. Dla przykładu: Full Frontal wyjawia swój cel, jakim jest kliknij: ukryte utworzenie wspólnoty gospodarczej pomiędzy koloniami. Brzmi całkiem sensownie. Minevie się to nie podoba, bo nie. Nawet nie pytała o szczegóły! Nie, bo bla bla bla w przyszłości może dojść do konfliktu pomiędzy Federacją Ziemską i wzbogaconymi koloniami (W PRZYSZŁOŚCI GIGANTYCZNY METEOR MOŻE PIERDYKNĄĆ W ZIEMIĘ, PO CO INWESTOWAĆ W INFRASTRUKTURĘ!). Czy ktoś jej kiedykolwiek podetknął pod nos takie zdanie 'in the long run we are all dead'? Właśnie wyrzuciła dobrobyt współobywateli do kosza, wszystko po to żeby postawić na swoim i zgrywać bezkompromisową idealistkę.
Riddhe to kolejna wykolejona postać – zdroworozsądkowy żołnierz zapada na paranoję i zamienia się w mściwego zazdrośnika na przestrzeni kilku dni/tygodni. Zaczął brać jakieś osobliwe substanjce? A może to uszkodzenie mózgu? Będąc przy Riddhe, Banagher zdradza psychopatyczne skłonności (ewentualnie jest to rodzaj zaburzenia poznawczego) – mimo że byli po tej samej stronie, nie pomógł rannemu Riddhe po akcji ratowania Minevy. Tak sobie po prostu odleciał. A może zapomniał.
A już szczytem absurdu jest to całe Laplace Box – okazuje się, że to kliknij: ukryte przedpotopowa deklaracja polityczna, która niechybnie wyląduje na śmietniku historii (dosłownie i w przenośni). Czyli cała afera była o pewne niejasne sformułowanie w tejże deklaracji, nad którym głowić się będą co najwyżej studenci prawa i polityki 'co też autor miał na myśli'... To jakaś farsa. LUDZIE! PRZECIĘTNEGO OBYWATELA TO NIE OBCHODZI! Wychodzi na to, że wszystkie strony konfliktu walczyły i umierały (w tym ojciec głównego bohatera) o kupę gruzu, pozłotko po czekoladzie, dziurawe jak sito gumofilce itp. Unicorn posiada jednak BAD END.
Re: Dokładnie ^^
Dla mnie SnK zawsze było dekadenckim i przewrotnym anime grozy, nie jakimś thrillerem czy wybuchowym serialem akcji. Więcej downplayów poproszę!
Shindo już gra mi na nerwy swoją perefekcyjnością i wściekłym fanowaniem ze strony całego otoczenia. O innych bohaterach na razie trudno cokolwiek powiedzieć: na kumpla/chłopaka Shindo żal patrzeć, szalona naukowiec jest trochę zbyt szalona jak na mój gust, natomiast kabaret starszych panów, tj. rządowi biurokraci są aż nadto realni – bezpłciowi, przymuleni, trudno spamiętać ich twarze.
Naprzemiene użycie 3D i 2D do animacji postaci okropnie drażni.
1. Tag na tanuku temu przeczy.
2. To tzw. moving the goalpost – chciałeś polecankę, to ją masz. Wszelkie dalsze wybiegi typu 'za mało wojny w wojnie' do mnie nie trafiają.
Seria momentami zbytnio odlatuje, co mi zgrzyta z poważniejszymi momentami – porywacze/zabójcy (zabijają śmiechem?) z Douwa, Lotta, jej wielbiciel mają kisiel zamiast mózgu. Widać chlebek, którym tak się zachwycają ma coś dziwnego w składzie.
kliknij: ukryte Lilium x Grosslar jakby wyjęci z innej bajki. kliknij: ukryte Po co było marnować taki fajny pairing na tę serię? Albo inaczej: historia opowiadana jest z nie tego punktu, co trzeba, Jean jest nadzwyczaj nudny a Lotta to upośledzone dziewczę. kliknij: ukryte Ojciec Nino miał jakieś zaburzenia psychiczne (to dziedziczne?) i radość z ogladania mi siadła. Jak już iść, to iść na całość, pani autorko – Nino jako yandere i stalker z wyboru to to, czego świat potrzebuje.
Re: Takie krótkie pytanie...
kliknij: ukryte LoL
Weź się tak nie mądrz. Patrz: Yami no Matsuei
I po co się katować?
Nowożytnie kino japońskie trzyma się zasady: dużo + szybko + tanio = zapomnij o jakości. Mam taką małą teorię, że większość ludzi z talentem oraz tych którym zalży na artystycznym przekazie wybiera pracę nad anime. A adaptacje mangi to już dolna półka i tak niskiego poziomu.
Re: 1/10
Czyżbym oglądała jakąś ocenzurowaną wersję, bo żadnego seksu nie zauważyłam?
Re:
A powinno być Magiczni wojownicy. Trochę konsekwencji, redakcjo.
kliknij: ukryte Youtube spełnia marzenia.