x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: herezja
Nie.
Podział na shoujo‑ai/yuri wymyślono na zachodzie, w Japonii na dobrą sprawę nie funkcjonował. To po pierwsze. Po drugie, jeśli już go stosować, to raczej należy przyjąć, że w mangach stricte yuri mamy wyoutowane lesbijki, a w shoujo‑ai niewinne panienki, które skrycie kradną sobie pocałunki między lekcjami. Natomiast absolutnie nie można uznać, że yuri=lesbian porn. Bo za porn trudno uznać mangi w rodzaju Love my Life, Gunjo, Free Soul, Between the Sheets, Indigo Blue i inne – a wszystkie są niezaprzeczalnie pozycjami z gatunku yuri.
Będzie pewnie w wydaniu Blue Ray, jak i cycki.
Niebawem doczekamy pewnie czasów, kiedy w wersji tv nie będzie nawet seiyuu, tylko napisy…
Odcinek 1
A to niespodzianka. Zapowiada się tak głupie, że aż zabawne anime z wątkami yuri, choć pytanie, na ile traktowanymi wyłącznie jako element komiczny – bo te pomykające w tle bizony są jakieś takie podejrzane.
Szkoda, że seria wyraźnie oszczędnościowa.
Też rozważałem, czy to nie jakaś Haruka, ale ludzie piszą, że wyraźnie mówił po japońsku o sobie w rodzaju męskim, Yuriika takoż o nim mówiła w tej formie, więc można przyjąć, że facet. Ikuhara zresztą w swoich produkcjach nie przejmował się w końcu konwenansami i stereotypami odnośnie płci i strojów.
Zaś co do butów to optowałbym za Ozem. Że zacytuję: „Więc zamknij oczy, uderz trzy razy obcasami i pomyśl w duchu. „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”.” Zwłaszcza, że były one także czerwone.
A co do odcinka – druga postać męska, co prawda nosząca się lekko kobieco i stukająca obcasami w charakterystyczny dla Dorotki z „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”. No i wszystko układa się bardzo „Utenowo”, od samego tytułu odcinka po machinacje Yuriiki, która konsekwentnie robi z Kurehy kogoś w rodzaju Anthy, która również godziła się na zamknięcie w zamian za złudzenie bezpieczeństwa. Tam granice jej świata wyznaczały mury Othori, tutaj – mur oddzielający oba światy.
Swoją drogą, muzyka! Sekwencja w ostatnich fragmentach reminiscencji jak żywo przypominała najbardziej dramatyczne fragmenty tego piękna, które ozdabiało Noir. Fortepianowa partia w urywkach szczęśliwych wspomnień – cudeńko. A ten śpiew w finale – kolejna perełka.
I pozostaje teraz gdybać co padło w tych niesłyszanych słowach i co zostało napisane w liście, który przeczytała Lulu. Zauważyć warto, że pojawienie się tej ostatniej Yuriika powitała z uśmiechem, co wskazuje dość wyraźnie na to, iż taki był jej plan. Co za tym idzie, można założyć, iż w liście tym Yurika zrzuciła na Ginko winę za śmierć Sumiki.
I ech, ten cliffnager w finale – co za wredne zagranie. This wasn't sexy at all! Gau gau! Niemniej, był to na pewno jeden z najlepszych odcinków – mocny, poruszający i bardzo emocjonalny. Dajcie mi już kolejny odcinek!
Re: Odcinek 7
Odcinek 7
Trollem byłoby natomiast, gdyby okazało się, że iż łóżkową zabójczynią jest Sumika, która z jakichś powodów odmieniła swoje zdanie o Kuresze (vide list z tekstem „Ta dziewczyna jest twoją nową przyjaciółką”). Ale to chyba zbyt zwariowana teoria. Niemniej, czy w przypadku tego anime można mówić o czymś za mało zwariowanym?
Kolejne mrugnięcie okiem, czyli scenka z pocałunkiem do góry nogami rodem z artów z Uteny. Do tego „Full metal Jacket”, czyli „Born to eat”. Poza tym „Wolność wiodąca lud na barykady”, bez żadnych misiowych aluzji, o ile dobrze zauważyłem.
Epizod dość spokojny, bez żadnych mindfucków, za to dopowiadający co niego o przeszłości Ginko. Ale i tu nie zabrakło symboliki – warto zwrócić uwagę na kapitalną scenkę, w której Ginko tłucze swoich prześladowców, ogłasza swój triumf, po czym ci nagle wstają i jakby nigdy nic wracają do domu, a Ginko nadal cierpi. „Jednostka zerem, jednostka bzdurą”, jak u Majakowskiego? Co zresztą potem znajduje potwierdzenie na polu bitwy.
Nadal jednak trudno nie zadać pytania – co sprawiło, że mama Kurehy zgodziła się, aby jej córka przyjaźniła się z misiem? I coś mi mówi, że kwestia Kumalii nie jest tu bez znaczenia…
I co ciekawe, to chyba pierwszy odcinek bez składu sędziowskiego? To nie było sexy! Shaba‑da‑do…
Re: Odcinek 5
Re: Odcinek 6
Odcinek 6
Wracając do Sumiki – trochę się wyjaśniło, a jako bonus dostajemy bliżej nieznanego knuja. Acz cały czas mam wrażenie, że Sumika jeszcze jakąś rolę w tej historii odegra.
Swoją drogą, po raz pierwszy państwo sędziowie wyszli z sądu (nie licząc odcinka, w którym opowiadali pierwszą bajkę), co jest pewną niespodzianką, bo nie sądziłem, iż powierzy im się jakiś bardziej aktywny udział w fabule.
Finał zdecydowanie nadrobił brak dramatyzmu na początku i zagęścił atmosferę. Cieszę się, że całość powiedziała już definitywnie „do widzenia” schematowi znanemu z początku serii i idzie w stronę… No właśnie, w którą? Konfrontacji czy ucieczki? To się dopiero wyjaśni.
Re: O.o
Wolę ciekawe, nieszablonowe i zaskakujące anime od zwyczajnego yuri.
Ikuhara się już tu zrealizował w kinówce „Uteny”. Wyżej już raczej nie skoczy. Powtarzanie tego byłoby wyłącznie odcinaniem kuponów, a tego chyba robić nie chciał. Jasne, z przyjemnością bym coś takiego obejrzał, ale wolę, gdy artysta idzie do przodu.
W moim odczuciu akurat ten gatunek świetnie sobie radzi bez anime, funkcjonując w mangach lub w filmach aktorskich. A gdy trafia do anime, zwykle się to kończy takim „Sakura Trick” czy innym „Yuru Yuri”.
Stąd też zresztą mój sceptycyzm względem wielu zawartych tu wypowiedzi, często autorstwa ludzi, którzy rzucili tę serię po 2‑3 odcinkach, a którzy zdają się sądzić, że już wiedzą o niej wszystko.
Ale o co ci chodzi? Przecież większość widzów stanowią nastoletnie dzieciaki, a nie widownia 30‑40+
Zresztą, jak ktoś tu pisał, seria w nie cieszy się popularnością, bo japońska widownia gremialnie uznała, że jej nie rozumie.
Jeśli to miał być wabik na publikę, to osiągnął dokładnie odwrotny efekt, bo dzieciarnia i tak tej serii nie dałaby rady oglądać.
Ja tam akurat widzę całkiem sporo, choć wynika to z tego, że autor, zamiast po prostu chamsko dać kawę na ławę, rzuca tam pewne wątki, które dopiero stopniowo łączą się w jakąś całość. Stąd moja ostrożność w ocenie.