x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
trzeci odcinek
po trzech odcinkach
odcinek 13
Nie lubię porzucać serii w połowie sezonu, no bo skoro wytrzymałam tyle odcinków, głupio, żeby się mój czas zmarnował, z drugiej strony mogę zmarnować go jeszcze więcej, pozostając przy anime, które co chwila wali w widza różnymi głupotkami wymyślonymi na potrzeby kiepskiego scenariusza.
Muzycznie wciąż nijako i na jedno kopyto, no ale to już nie powinno mnie dziwić – dziewczyny wykonują taką i taką muzykę i tyle; mnie ona po prostu nie podchodzi. Nowe piosenki przewodnie też nie wzbudziły mojego zachwytu.
pierwszy odcinek
Kurczę, znów będzie problem z imionami, czy to Belo i Bela czy Bero i Bera. Najlepsze, że na jednej i tej samej stronie potrafią podawać obydwie wersje.
Anime prezentuje się lekko i wie, jak wywołać uśmiech u widza (jakoś w tym sezonie, po zapoznaniu się z pierwszymi odcinkami KnA, zwracam dużą uwagę na humor…). Bohaterowie też na plus. Bałam się, że Taiju będzie mnie irytował swoim ADHD, ale o dziwo przyjemnie się na niego patrzy, ot, taka pocieszna postać.
Zaskoczył mnie ending – intrygujący.
Nie, ta seria na coś takiego się nie zapowiada, aczkolwiek udało mi się obejrzeć bez większego bólu cały odcinek, gdy zaś inne isekaje z sezonu porzucałam po pierwszych minutach. Dalej nie będę się jednak męczyć z wątpliwą przyjemnością obcowania z irytującą mamuśką. Głos to ona ma kiepsko dobrany. Główny bohater już lepiej wypada.
Bohaterów wielbię wszystkich, w drugim odcinku zaimponował mi zwłaszcza Takehisa.
To będzie dobry shounen.
pierwszy odcinek
Mafuyu i Ritsuka kupili mnie od razu, gęba mi się śmiała, kliknij: ukryte gdy pierwszy robił drugiemu miejsce na schodach – niby nic, a cieszy. Na kolejne sceny między nimi też patrzyło się w porządku, nawet ta kliknij: ukryte z odciągnięciem od samochodu wyszła całkiem naturalnie. Pozostałą dwójkę myślę, że również polubię. Teraz czekać, aż wszyscy stworzą zespół i będą grać, i śpiewać.
Właśnie, co do gry – kolejny plus. CGI przy instrumentach oczywiście widoczne, ale ogólnie animacja podczas występu wypadła dobrze, a na pewno nie razi po oczach. Tego się w sumie bałam najbardziej, mogę więc odetchnąć z ulgą, heh. No, jeszcze przydałoby się posłuchać Mafuyu – byłam pewna, że już w pierwszym odcinku usłyszymy jego głos, no ale niestety..
Muzycznie też się chyba nie zawiodę. Opening, choć niepozorny, z każdym kolejnym odsłuchaniem podoba mi się coraz bardziej. Ending to, no cóż, słodki piesio.
Słodzę strasznie, ale naprawdę nie mam do czego się przyczepić. Oby tego nie zepsuli.
Może najpierw plusy – intrygujący pomysł wyjściowy; pierwsze dwie minuty anime; postać Zacka, jedyny bohater, którego da się słuchać (choć ten plus jest bardziej na zasadzie „bo reszta postaci jest do bani” niż że to jakaś bardzo ciekawa osóbka). Co jeszcze? Nic.
Cała reszta, począwszy od wykorzystania pomysłu wyjściowego, po bohaterów (poza wspomnianym Zackiem), prowadzenie fabuły, humor na razie nie prezentuje się najlepiej. Nie chcę omawiać wszystkich bolączek, bo nawet nie wiem, jak je ogarnąć (pewnie po drodze zapomniałabym połowy), napiszę tylko o dwóch największych: bohaterach i humorze. Tak, wiem, samemu przebiegowi dotychczasowej fabuły należałoby poświęcić spory akapit – na razie nie podejmę się tego zadania…
Postaci są okropne. Przeżyję, że seria nie okazała się robiona na poważnie, jak sądziłam, niech sobie będzie lekką serią o próbie przetrwania w kosmosie, z dala od domu, ciężko jednak będzie mi czerpać przyjemność z oglądania, jeśli niemal każdy bohater irytuje swoim zachowaniem, a razem już w ogóle tworzą mało sympatyczną paczkę. Dostaliśmy m.in. pana ponurego (oczywiście z głosem Kouki Uchiyamy), wstydliwą, ciągle przepraszającą okularnicę, uroczego i wesołego dzieciaka (wprowadzenie go do grupy to dla mnie nieporozumienie, może później odnajdzie się w tym większy sens), pana pięknisia, nie mówiąc o dwójce głównych bohaterów. Aries to typowa, wiecznie uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do wszystkiego, naiwna, chcąca się ze wszystkimi zaprzyjaźnić osóbka. Jej optymizm bywa o tyle wkurzający, że nie milknie nawet w przypadku znalezienia się bohaterów w nieznanym, z pewnością niebezpiecznym miejscu. Nosz… jak można czuć się podekscytowanym na tajemniczej planecie, pierwszej z iluś tam, która mają „pokonać”, by wrócić do domu? W sumie teraz piszę o większości postaci, nie tylko Aries. W drugim odcinku ledwo mogłam patrzeć na ich beztroskie zachowanie i niezdawanie sobie sprawy z powagi sytuacji. Rozśmieszył mnie zwłaszcza moment, kliknij: ukryte gdy zniknęła Quitterie, na co ktoś odparł, że jest dorosła i sobie poradzi – ja na ich miejscu martwiłabym się nawet o dorosłego faceta o posturze Pudziana, zwłaszcza że część z nich nie tak dawno znowu napotkała tajemniczą kulę. Nie oczekuję, by postaci leżały bez ruchu i czekały na śmierć lub cudowne ocalenie, po prostu ich lekkomyślność strasznie razi. Oni dalej myślą, że są na wycieczce czy co?
W drugim odcinku ponadto pojawił się wątek Quitterie i jej siostry kliknij: ukryte (przyrodniej…), czyli kolejna drama po dramie Kanaty. Quitterie oczywiście nie znosi dziewczynki, kliknij: ukryte ale gdy ta znajduje się w niebezpieczeństwie, nagle jej się odmienia. Znaczy wiem, co twórcy chcieli (chyba) pokazać, wyszło jednak sztucznie i za szybko, i nikogo to raczej nie wzruszy. Zobaczymy, jakie wątki szykują się dla pozostałych postaci – zgaduję, że równie mało oryginalne.
O humorze nie rozpiszę się tak jak o bohaterach, powiem jedynie, że jest zupełnie nietrafiony, a że zabawnych w założeniu twórców scen w anime nie brakuje, seans staje się męczarnią. Najgorzej, gdy gagi pojawiają się w najmniej odpowiednich momentach kliknij: ukryte (np. gdy Kanata nagle zaczął jeść zebrane owoce) Bez wciskania w co drugą scenę czegoś śmiesznego anime oglądałoby się średnio źle, a nie, jak obecnie, bardzo źle.
Ech… Spojrzę na trzeci odcinek, zwłaszcza po zachęcającej końcówce drugiego, raczej jednak nie zmienię zdania o anime i za tydzień wyląduje ono u mnie w porzuconych. Kwestie techniczne ni ziębią, ni grzeją – grafika nie razi, a muzyki nie pamiętam już minutę po odsłuchaniu.
Graficznie świetnie, tylko CGI momentami za bardzo rzuca się w oczy. Piosenki przewodnie średnio mi się podobają.
Będzie hit, a przynajmniej porządna produkcja.
Ogólnie jednak seria zapowiada się w porządku. Dziewczyny to w głównej mierze chodzące schematy, no ale dajmy im się jeszcze wykazać. Na razie zainteresowała mnie jedynie krótkowłosa czarnulka. Mam nadzieję, że pojawi się więcej chłopaków, żeby było ciekawie. Mangi nie znam, więc nie wiem, czy każda z pań będzie miała swój wątek, powiedzmy, uczuciowy – w sumie, nie miałabym nic przeciwko.
Momentami bywa też zabawnie, choć nie tak, by turlać się ze śmiechu.
po pierwszym odcinku
Bohaterowie – od razu dają się lubić. Shinra jest rzeczywiście na swój sposób uroczy, reszta także prezentuje się sympatycznie, zwłaszcza w grupowych scenach.
Kreska bardzo mi się podoba, animacyjnie też nie mam zastrzeżeń. W kwestii dźwięku rzeczywiście w momencie, gdy kliknij: ukryte Shinra ratował zakonnicę, brzmiał on źle, ale może nie będzie tragicznie. Dobrze się za to słucha piosenek przewodnich. Znaczy, tylko openingu, endingu nie. Ending jest bowiem rewelacyjny, jak wszedł, pierwszą moją reakcją była myśl: „wow!” i wpatrywanie się z podziwem na kolejne kadry. Oj, zaraz sobie dodam do playlisty.
Podsumowując – baaaaardzo na tak.
pierwszy odcinek
Na razie na tak.
Re: Piękny dodatek
W przeciwieństwie do chyba wszystkich nie zachwycam się „Loneliest Girl”, choć zgadzam się, że to ich jak na razie najlepszy utwór.
Co do występu Angeli… po pięciu minutach już go nie pamiętałam.
Dobra, koniec złośliwości. Z plusów to coraz bardziej podoba mi się Angela, fajno, że nie zrobili z niej typową „muszę wygrać za wszelką cenę”, że potrafi uczciwie rywalizować itp.
Pierwszą połowę oceniam na 5/10. Pierwsze cztery‑pięć odcinków było bardzo porządne, mimo już na tym etapie występującej schematyczności, niestety, wejście konkursu rozwleczonego bodajże na pięć epizodów znacznie zmniejszyło moją przyjemność z oglądania. Więcej pisałam w poprzednich komentarzach, trafny jest też bardzo post Tassadara, zwłaszcza o bohaterach. Nawet czuję coś w rodzaju ulgi, że nareszcie rozpoczniemy nowy etap – oby lepszy i ciekawszy. Jeśli tak się stanie, nie wątpię, że moja końcowa ocena podskoczy o 1‑2 (może 3?) oczka.
Gdybym miała wybierać, która część podobała mi się najbardziej, to chyba bym wskazała na pierwszą – pewnie przez jedzenie, heh. Trzecia natomiast przypomniała mi, jak słuchałam muzyki z kaset. :) Stare dzieje…
koniec
Zgadzam się z komentarzem poniżej, kliknij: ukryte że coś za szybko został ubity ostatni demon. Reszta mi nie przeszkadzała, może tylko inaczej wyobrażam sobie kliknij: ukryte reakcję Hyakkimaru na odzyskanie wzroku (bo w sumie przyjął widzenie „ot tak”, nie był w szoku ani nic) no ale anime się kończyło, więc zabrakło czasu na roztrząsanie sprawy.
Cały odcinek dla mnie wygrywa Hyakkimaru kliknij: ukryte mówiący Dororo, że jest ładna.
Całość oceniam na duży plus. Dobrze było zobaczyć anime, które po prostu opowiada pewną historię, co więcej – opowiada interesująco, a do tego ma porządnych głównych bohaterów (pozostali też byli „jacyś”, irytowała mnie jedynie matka, kliknij: ukryte zwłaszcza zachowaniem w stosunku do Tahomaru – po ostatnim epizodzie zdałam sobie wyraźnie sprawę, że obydwaj synowie, choć w różny sposób, zostali porzuceni) Więcej nie napiszę, bo nie chce mi się wchodzić w szczegóły. Ogólnie – 8/10.
Aha – kliknij: ukryte Dororo po latach wygląda mi jak połączenie Mio z matką Hyakkimaru.
Re: po jedenastu odcinkach
Właśnie – bohaterowie. Gdyby byli przynajmniej choć trochę ciekawi, nie marudziłabym nad światem przedstawionym i fabułą, tylko cieszyła się ich historią, relacjami itp. Jak np. mam kibicować dziewczynom, skoro mnie zbytnio nie obchodzą? Czekam, aż skończy się ten głupi konkurs i anime wejdzie w nowy etap, w którym ważne postacie zostaną lepiej przedstawione, bo w tym cała nadzieja dla serii. Muzycznie się raczej nie zmieni.
Na marginesie, właśnie skończyłam oglądać „Sakamichi no Apollon” (dopiero po twoim komentarzu zauważyłam, że to anime od tego samego reżysera; genialna produkcja) i jak teraz mi szkoda, że w C&T Watanabe też nie poszedł po prostu w zwyczajną okruchowo‑muzyczną historię, tym razem z utworami popowymi. No cóż, miał inny pomysł na nowe anime.
po jedenastu odcinkach
W ogóle pomysł na talent show… Nie wiem, co jeszcze planują dla nas twórcy, ale coś czuję, że ta część okaże się najgorsza z całego anime (a przynajmniej mam nadzieję, że nie dostaniemy nic gorszego). kliknij: ukryte Nijakość muzyczna, wpakowanie do turnieju wielu ekscentrycznych postaci, które swoim wyglądem i zachowaniem miały chyba odwrócić uwagę od przeciętnych utworów, przewidywalność, drama z zazdrosną fanką – tak w skrócie można to podsumować. Został jeszcze finał, nie liczę jednak na zaskakujące rozwiązanie. Ale może w końcu coś ładnego zaśpiewają.
Inna sprawa – co jakiś czas się podkreśla, że muzykę teraz tworzy w większości sztuczna inteligencja, a dziewczyny to taki miły wyjątek. Niby ten wątek jest, mamy w końcu postacie Tao i Angeli, ale jakby w ogóle go nie czuć, nie zostaje on, jak na razie, dobrze wykorzystany. Na początku oglądania dziwiłam się, że zwykła historia o śpiewających dziewczynach nie rozgrywa się po prostu w realnym świecie, po co te Marsy i w ogóle, potem sobie doczytałam o SI i pomyślałam, że może twórcy przy okazji przedstawiania drogi bohaterek do sławy poruszą kilka ważnych tematów dotyczących kultury. Niestety, twórcy zadowalają się paroma ciekawostkami technologicznymi czy roboto‑psiakiem w jury konkursu, a świat przedstawiony ogólnie wypada słabo, tak że znów, po 11 odcinkach, zaczynam sobie zadawać pytanie, dlaczego to nie zostało zrobione w formie zwykłych muzycznych okruchów, bez elementów sc‑fi. Oczywiście jesteśmy na połowie anime i być może moje zastrzeżenia są przedwczesne, obecnie jednak czuję wielkie rozczarowanie z niewykorzystania potencjału założeń fabularnych. Może po zakończeniu show seria pójdzie w ambitniejszym kierunku i przy okazji przypomni sobie o bohaterach.
koniec