x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Przed obejrzeniem GB nie zniechęcił mnie nawet tag ecchi, z którym to serie zazwyczaj omijam szerokim łukiem.
Polecam, poprawa humoru gwarantowana. :)
odcinek 10
Kurde, a najgorsze, że zostały tylko dwa odcinki. Drugi sezon musi być!
Reszta – palce lizać. Chyba pierwszy razy spotykam się z anime, które ma walor edukacyjny i dzięki któremu mogę poznać tradycję, wierzenia czy historię jakiegoś ludu. Dodać należy, że kolejne wiadomości podawane są w zgrabny, nienachalny sposób. Nawet gdyby zrezygnowano z wątku ze złotem i anime opierało się na samym polowaniu i jedzeniu w grupie oraz opowiadaniu przez Asirpę o Ajnach, myślę, że dalej byłabym zachwycona. Na marginesie – anime pod względem kulinarnym jest lepsze od „Shokugeki no Souma”, heh.
Kolejny pozytyw – bohaterowie. Cieszę się jak dziecko, gdy postaciami jakiegoś tytułu są w większości mężczyźni (względnie chłopcy), a występujące nielicznie postaci żeńskie też dają radę. Tu tak właśnie jest. Sama nie wiem, kogo polubiłam najbardziej (na pewno Ogatę za głos :P), wiem jednak, że żaden bohater mnie nie odrzucił ani nie irytował. Na wszystkich patrzyło się z przyjemnością. Fajnie też, że w większości nie byli jednoznaczni, a sojusze i poszczególne grupy, które ze sobą współpracowały, zmieniały się jak w kalejdoskopie. W ogóle, chociaż bohaterów nie jest jakoś bardzo dużo, trochę zaczęłam się gubić, kto kogo już poznał, a kto kogo widzi pierwszy raz ( kliknij: ukryte przy pierwszym spotkaniu Ogaty z Hijikatą w drugim sezonie moją reakcją było: czekaj, to oni się wcześniej nie widzieli?). Rzecz jasna, nie jest to wina anime, tylko bardziej moja.
Aha – dwuznaczność ksywki „Król Odchodów” jest genialna. Nie wiem, jak to w oryginale brzmi, ale po polsku brzmi świetnie.
Po trzecie czy któreś tam – dla mnie seria jest też świetną komedią, choć nie widnieje pod tym gatunkiem. Uśmiałam się szczególnie w drugim sezonie. Do tego dodać świetnie wpleciony fanserwis (pewnie gdyby zamiast męskich klat i tyłków były kobiece biusty i pośladki, bym narzekała, haha!) i sprośne, bynajmniej nieżałosne żarty… i jestem kupiona.
Absolutnie nie mam zamiaru się niczego czepiać, sprawdzać serii pod kątem logiki, dziur fabularnych, nieścisłości itp. Seans sprawił mi po prostu wielką frajdę. Z dotychczas widzianych serii 2018 roku GK uważam za najlepszą. I myślę, że nawet jeśli doobejrzę jeszcze trochę anime z minionych 4 sezonów, to i tak GK pozostanie na wysokiej pozycji.
Polecam!
Re: regres
No i jak napisał Weiter – Krone to element historii. Wiele takich „elementów” można spotkać w animcach czy w ogóle w serialach/filmach.
Mnie też fillery nie przeszkadzają (o ile w ogóle są to fillery). Każdy jest inny i pokazuje co innego – w ostatnim fajnie przedstawiono, że kliknij: ukryte „wzrok” Hyakkimaru nie zawsze mu pomaga.
odcinek 8
Za tydzień będzie super odcinek – kliknij: ukryte przeszłość Dororo.
Mamy jednak za to piękne światy przedstawione i świetny pomysł na film. Kapitalnie zostało oddane spojrzenie głównych bohaterów, odwrócenie kamery w odpowiednich momentach robiło niesamowite wrażenie, aż można było poczuć ich strach.
Age i Patema mnie zbytnio nie ujęli, ale dali się zaakceptować. Już bardziej mi się podobał Porta, kliknij: ukryte zwłaszcza w duecie z Age'm – moment, gdy kliknij: ukryte szykowali się do ratowania Patemy i się na niesie złowrogo spojrzeli był jednym z najlepszych w filmie. W ogóle scenki humorystyczne wyszły całkiem spoko.
Porada na trzymanie ręki dziewczyny i parówki wygrały siódmy odcinek.
Napisałam „szkoda”, bo na początku, przez pierwszy akt, miałam wystawić anime przynajmniej ósemkę, może nawet dziewiątkę. Od pierwszych minut mnie serial zaciekawił, sceny poważnie zgrabnie przeplatały się z zabawnymi (zresztą, sztuka ta udawała się przez wszystkie odcinki), bohaterowie dali się od razu polubić. Z każdym kolejnym epizodem mój zachwyt jednak malał, by ostatecznie zakończyć się na „całkiem dobre”. Miałam wrażenie, że pomysły były tylko na pierwszą część, na pozostałe już niekoniecznie. Przesadny dramatyzm momentami aż bolał, szczególnie gdy nie wiadomo było nawet, o co chodzi albo powód był banalny (nie żeby to mnie dziwiło, trochę już animców obejrzałam). Jeszcze bym przymknęła na wszystko oko, gdyby dramaty dotyczyły jednej osoby, może dwóch, ale nie całej grupy. Najbardziej ogarnięty ze swoim problemem okazał się Aoki, który dość szybko załatwił sprawę. Zresztą, najbardziej go polubiłam z głównej paczki.
Jeszcze wracając do nieszczęsnych odcinków specjalnych – dla mnie były zbędne. Jeśli twórcy koniecznie chcieli odpowiedzieć na pytanie, kogo wybierze Taichi, dałyby radę to zrobić w głównej serii.
Ubolewam też, że Gotou (w swojej prawdziwej postaci) było tak mało. Sceny z jego udziałem (zwłaszcza pierwsza) były cudne. Świetnie się też patrzyło na Fujishimę.
Oceny na tanuki nie wystawiam, bo, jak napisałam wyżej, nie wiedziałam, ile dać gwiazdek. Mimo wszystko nie mogę nie uwzględnić beznadziejnych epizodów specjalnych, ale stawianie 6/10 też mnie nie przekonuje.
odcinek 18
Kakeru jest uroczy z tym swoim nieogarnięciem w niektórych sytuacjach. Fajnie było znów zobaczyć Fujiokę.
kliknij: ukryte Biedny Shindo. Chociaż nie mogłam odgadnąć, kliknij: ukryte czy to on, czy Haiji zachorował, dopiero po komentarzach innych i zwróceniu uwagi na scenę wspólnego świątecznego posiłku, gdzie brakuje Shindo przy stole, zorientowałam się, co i jak.
Co tu dużo mówić, seria świetna, wyróżniająca się pośród innych kreską, klimatem, dobrze poprowadzoną intrygą, muzyką i genialnymi bohaterami. Otus to dla mnie jedna z lepszych głównych postaci, jakie widziałam w dotychczas obejrzanych serialach, słucha się go z przyjemnością (ach, ten Shimono). Ale najbardziej mnie urzekła jego przyjaźń z Nino (zresztą też bardzo dobra postać), dawno nie widziałam tak pięknej, ale nie przesłodzonej i przedramatyzowanej relacji. Muszę przyznać, że scena, kliknij: ukryte gdy Nino przemawiał do Jeana po postrzale mocno mnie wzruszyła (Tsuda świetnie zagrał głosem). Z kolei na początki ich znajomości patrzyłam z szerokim uśmiechem na ustach. Zresztą, odcinek retrospekcyjny według mnie był najlepszy, właśnie przy jego oglądaniu poczułam, że patrzę na coś wyjątkowego. Inni bohaterowie też dają radę, nawet ci poboczni (Maggie, jesteś mistrzem!). No i ten opening!
A odcinek jak zwykle świetny.
Z resztą komentarza się zgadzam, znaczy poza oceną Slima, bo nie oglądam tej serii – rzuciłam po jednym odcinku.
kliknij: ukryte Cieszy brak(przynajmniej na razie) jakieś gównodramy związanej ze statusem majątkowym głównej bohaterki, która ma zaaranżowane małżeństwo z innym bogatym blond chłopczykiem z drugiej takiej rodziny.
Sądzę, że nawet jak taki czy podobny wątek się pojawi (mangi nie znam), to twórcy pokażą go w iście absurdalny i wywołujący ból brzucha ze śmiechu sposób.
Graficznie to można tylko się zachwycać. Wei wygląda najlepiej. Na minus jednak animacja chodu bohaterów, wygląda sztucznie. Żółwia przemilczę…
Sama historia w pewnym momencie niesamowicie się rozkręca i z lekkiej, komediowej serii z wygłupami Weia robi się… no, takie coś. Od jedenastego odcinka (mój ulubiony) nie mogłam oderwać oczu od anime. kliknij: ukryte Powrót i zemsta Weia to już w ogóle miazga. Muzyka robi świetną robotę.
Oczywiście nie muszę mówić, że na duet Weia i Lana patrzy się z przyjemnością.
8/10
Re: ep 4
Czy będzie to baja roku – ciężko na razie stwierdzić, ale jak zachowa dotychczasowy poziom, w rankingach uplasuje się wysoko. Na pewno już wiadomo, że to świetna komedia, która – przynajmniej u mnie – co odcinek wywołuje z kilka wybuchów śmiechu.
Za tydzień pewnie wszystko się wyjaśni i okaże nieporozumieniem, choć byłoby ciekawie, kliknij: ukryte gdyby to Ray naprawdę był szpiegiem.
W ogóle teraz pomyślałam, że wolałabym, by obeszło się bez kliknij: ukryte wątku romansowego, trochę się go boję, ale może niepotrzebnie i będzie równie dobry co reszta.
Tamakara – nie, nie krzyczy. Jeśli to rzeczywiście kliknij: ukryte miłość Hyakkimaru, to mam nadzieję, że kliknij: ukryte wątek romansowy będzie dobrze poprowadzony.