x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Z jesiennych anime, za które się zabrałam (a większość z nich porzuciłam po 2‑3 odcinkach), „Tsurune…” ląduje u mnie na 3 miejscu, po „Kaze ga Tsuyoku Fuiteiru” i „Double Decker”. Oczywiście ta kolejność może się z czasem zmienić – na pewno jednak te trzy tytuły to u mnie pewniaki do obejrzenia do końca.
Narrator to cudo, szkoda, że rzadko się odzywa. Choć może i lepiej, nadmiar mógłby irytować.
po dwóch odcinkach
Gdy zobaczyłam, że anime jest robione za pomocą CGI, już miałam wyłączyć, ale przetrzymałam pierwsze sceny i się przyzwyczaiłam do animacji, która nie jest aż taka zła, znaczy ogląda się toto bez bólu – w pewnym momencie pomyślałam nawet, że ładnie to wygląda. A jak już doszło do openingu, według mnie fenomenalnego (wywołał u mnie efekt „wow!”; zresztą, ending też daje radę – fajno zobaczyć polski akcent), łyknęłam raz dwa cały odcinek i kolejny. I powiem – intrygujące, akcja ma dobre tempo, choć niektóre sceny bijatyk/strzelanin itp. prezentują się co najwyżej średnio. Bohaterowie specjalnie się, przynajmniej na razie, nie wyróżniają (że mają moce i są wrażliwi, to inna sprawa), nie irytują też jednak – myślę, że z czasem ich polubię, Makoto już w sumie wzbudza we mnie pewną sympatię. Przyjemność w oglądaniu psuła mi jedynie – bardzo mocno, niestety – jakość tłumaczenia – te dwa pierwsze odcinki ktoś przetłumaczył chyba za pomocą Tłumacza Google – momentami nie rozumiałam podanych kwestii, inne zaś były tak koszmarne pod względem gramatycznym, że tylko jęczałam w duchu. Przestrzegam więc inne osoby, by nie cieszyły się dostępnym tłumaczeniem, chyba że istnieje w sieci lepsze, a ja po prostu miałam pecha.
Tak czy inaczej jestem ciekawa, co będzie dalej.
odcinek 17
Z niecierpliwością czekam na jego wejścia w kolejnych odcinkach. Głos ma wyborny.
Re: Bo (z)rozumieć to rzecz piękna...
Bardzo mi się też nie podoba, że nagle niemal wszyscy są półghoulami. A już najbardziej, kliknij: ukryte że zrobili to Amonowi Nie umiem wytłumaczyć, dlaczego, po prostu mnie to smuci. Tak samo jak zmiana TG z bardzo dobrej pierwszej części w coś, co teraz „mamy przyjemność” oglądać.
Na minus – kliknij: ukryte dość naciągany zbieg okoliczności, że pan staruszek, który próbował reaktywować klub, akurat za jednym razem trafił na trzy osoby doświadczone w łucznictwie. Mogli to lepiej rozegrać.
Będę śledzić.
Drugim minusem, jak dla mnie, były głosy dorosłych wersji wspomnianych wyżej bohaterów. Mamoru Miyano bardzo cenię, ale w tym filmie brzmiał okropnie, z kolei w głosie Shoty Sometaniego często brakowało emocji i ogólnie moim zdaniem był zbyt mocny jak na nastolatka. Nie było to jednak aż tak irytujące, by przerwać oglądanie.
Mimo powyższych zgrzytów seans uważam za udany. Będę mieć w pamięci pierwszą połowę filmu, drugą – jakoś zaakceptuję.
Re: podziękowanie dla recenzenta tego anime
Wspomnę o odcinku 11 – kliknij: ukryte po wcześniejszych odcinkach, gdzie naszym szpiegom wszystko lub prawie wszystko wychodziło i potrafili z każdej sytuacji jakoś wyjść, byłam pewna, że Maki (Miyoshi, jak się nie mylę) będzie żył (nie wiem, okaże się, że otrzymał substancję wprawiają ciało w stan podobny do śmierci – wymyślam teraz). A tu takie coś. To, że nie żyje, dotarło do mnie dopiero wtedy, gdy pokazano pogrzeb. Nie powiem, łezka poleciała. Twórcy zaskoczyli tym brakiem nieoczekiwanego zwrotu akcji.
Jeszcze trzy małe plusy:
- scena w openingu, gdy szpiedzy schodzą się do Yuukiego – nie umiem wyjaśnić, dlaczego, ale bardzo mi się podoba. W ogóle openingu nie tylko dobrze się słucha, ale też dobrze się na niego patrzy
- zamknięcie serii ładną klamrą
- „Pomorze” :) pięknie to wymówili
podziękowanie dla recenzenta tego anime
Z technicznych kwestii – kreska mnie kupiła, podobnie jak opening, aczkolwiek dopiero po trzecim wysłuchaniu.
Liczę, że kolejne epizody będą równie świetne co pierwsze.
Więcej takich anime!
Re: Po 3 epkach
Re: Po 3 epkach
Ogólnie uwielbiam każdego bohatera oprócz Sakury (tę jednak akceptuję). Szkoda, że pary Seo+Wakamatsu było tak mało (na marginesie Wakamatsu w openingu wygląda super). Z miłą chęcią obejrzałabym ich dalsze losy, podobnie jak losy Kashimy i Horiego. A, Mikoshiba również był fajny.
Drugim wielkim plusem jest opening – sympatyczny i łatwo wpadający w ucho.
2 odcinek
Czekam, z niecierpliwością czekam na kliknij: ukryte Scarecrowa – będę dla niego oglądać anime.
A czy ja coś takiego napisałam w poprzednim komentarzu? Czy coś takiego ci zarzuciłam? Czytanie ze zrozumieniem się kłania. :) Że to tylko twoja ocena, nie zmienia faktu, że dawanie tylko 1 punktu anime ze względu na bohatera, gdzie to anime ma wiele różnych zalet i wyróżnia się zdecydowanie na tle średnich i słabych serii, jest po prostu dziwne i niesprawiedliwie.
Eren może i sobie czasem popłacze, ale nie robi tego „ot tak”, bez powodu. Gdybym przeczytała te wszystkie krytykujące Erena komentarze przed obejrzeniem serialu, myślałabym, że naprawdę mam do czynienia z beksą, najgorszym bohaterem świata itp. Na szczęście tak nie jest.
Ja Erena lubię od początku, choć wiem, że wiele osób on irytuje. Może właśnie dlatego – nie jest postacią krystalicznie czystą, dobrą, wspaniałą, ale ma swoje wady, denerwujące zachowania, nie znaczy to jednak – moim zdaniem – że jest złym (w znaczeniu: źle wymyślonym) bohaterem.
PS Kpiną jest dla mnie negatywne ocenianie jakiegoś anime tylko ze względu na jeden element, w tym przypadku postać.
dobrze napisane – mogą. Mnie osobiście w ogóle nie nudziły, jak zresztą całe anime. Wolę nawet wolno posuwającą się do przodu akcję, stopniowe odkrywanie tajemnic fabuły niż pędzenie na łeb na szyję, byle jak najwięcej pokazać już w pierwszym odcinku.
Też mam za sobą ponowny seans „Shiki” i też moje uwielbienie do tej serii znacznie wzrosło. Ciężko mi wyrazić, jak bardzo mi się anime podoba, więc nawet nie próbuję się rozpisywać. Powiem tylko, że dopiero po drugim obejrzeniu „odkryłam”, jak świetna jest muzyka. „Eau de Vie” czy pierwszego openingu słucham codziennie.
Pozycja obowiązkowa dla wielbicieli thrillerów/horrorów/tajemnic i podobnych.
Co do ostatniego odcinka – mocne, ale też sympatyczne zakończenie pierwszej połowy sezonu. Mocne ze względu na scenę w trakcie endingu, choć mnie bardziej wzięła ta ze zwiadowcami na murze – kliknij: ukryte fajno, że zostali w końcu docenieni. A sympatyczne, bo wiadomo – kliknij: ukryte uczta, bójka Erena i Jeana, wejście Levi'ego i, najlepsze, uśmiech Mikasy podczas wspomnianej potyczki. Nie wspominając o rozmowie Erena, Mikasy i Armina.
Po połowie sezonu nie zmieniam swojego zdania co do tego anime – jest to porządna i ciekawa produkcja. Na pewno nie jakieś wspaniałe dzieło (czy w ogóle takie wyszło w sezonie letnim? pomijając połowę trzeciego sezonu „Shingeki no Kyojin”), ale dobrze się oglądające, z dobrą akcją, której pewnie będzie jeszcze więcej w następnych odcinkach. Podobają mi się wstawki komediowe, nie są dodawane na siłę, tylko z wyczuciem, można się uśmiechnąć czy nawet zaśmiać, przynajmniej do mnie trafia poczucie humoru twórców. Coraz bardziej lubię też Maxa, o dwójce głównych bohaterów nie wspominając. Eiji ma świetny głos, o ile Asha czy innych bohaterów potrafię sobie wyobrazić z innymi głosami, tak tej postaci jakoś nie.
Widzę, że na tanuki.pl nadal BF widnieje pod tagiem shounen‑ai/yaoi, choć na innych stronach go nie ma. No nie wiem, czy to właściwe. Rzecz jasna twórcy lubią rzucać scenami, które mogą wskazywać na coś więcej niż koleżeńską relację między Eiji'm a Ashem (choć to zależy z pewnością od interpretacji), ja osobiście jednak widzę tu przede wszystkim piękną przyjaźń. Aczkolwiek może w drugiej połowie sezonu pojawi się coś konkretniejszego.
Obejrzałam 2 odcinki
Po czwarte – kliknij: ukryte nieszczęsna hibernacja. Już przy czytaniu opisów czy komentarzy brzmiało to dziwnie, ale myślałam, że jakoś zgrabnie to pokażą, ale, kurde, nie. kliknij: ukryte O ile wpadnięcie do dołu, gdzie była komora, jeszcze jakoś wyglądało, już dobrowolne położenie się do niej wypadło mega sztucznie. Mogli, nie wiem, pokazać, jak bohater się potyka albo jeszcze inaczej to rozegrać. No po prostu można było się uśmiać.
Mogłabym wymienić więcej zgrzytów, ale sobie daruję.
A miałam nadzieję na dobre anime. Nie twierdzę, że później nie będzie lepiej, ale coś wątpię, by seria poprawiła się, jeśli chodzi o prowadzenie akcji, bohaterów czy emocje. Tym bardziej szkoda, bo wizualnie oglądało się całkiem przyjemnie, choć pewnie co bardziej czepliwi zauważyliby jakieś gorsze momenty.
Re: 3/10
Zgłaszam sprzeciw. ;) Moim zdaniem opening DC jest istną perełką, zarówno pod względem wizualnym, jak i muzycznym. Pamiętam, że gdy natknęłam się na to anime, nie byłam jeszcze do końca przekonana, ale jak tylko się opening zaczął – myślę sobie: o nie, muszę to obejrzeć. Jest hipnotyzujący.
Ogólnie seria jest, no cóż, specyficzna, i albo kogoś odrzuci, albo zachwyci. Ja przychylam się bardziej ku drugiej opcji, seans wspominam całkiem dobrze.
a jeszcze inni się nią do reszty zachwycą, ot, chociażby ja.
Kupiła mnie ta seria fantastycznym klimatem (nie umiem porównać jej z jakąkolwiek inną produkcją), idealnie dobraną muzyką z openingiem na czele i ciekawymi bohaterami. To było moje największe pozytywne zaskoczenie, jeśli chodzi o anime, po którym niewiele się spodziewałam i po które sięgnęłam bez większego przekonania. Bardzo podobało mi się połączenie świata duchów i nauki, wyszło to całkiem sprawnie. Dostrzegam, rzecz jasna, pewne zgrzyty – wygląd duszków, średnia kreska (ale to mi zupełnie nie przeszkadzało!) czy takie sobie zakończenie, ale koniec końców moje wrażenia nie mogły nie być pozytywne. Do 9/10 trochę brakuje, ale na 8/10 seria, w moim mniemaniu, jak najbardziej zasługuje. Szkoda, że jest raczej mało znana.