x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
9/10
Re: Ech mogło być naprawdę ciekawie, a było tylko okej...
Re: Ech mogło być naprawdę ciekawie, a było tylko okej...
No chyba jednak nie tylko na tym polega pomysł autora… Poza tym, czy twój jest jakoś bardzo oryginalny? Nie oglądam/czytam za dużo isekajów czy ogólnie serii fantastycznych i podobnych, ale dałabym sobie rękę uciąć, że już ktoś wymyślił innoświatową/fantastyczną restaurację/knajpę itp. (najwyżej bym teraz nie miała ręki, heh).
Ale ty wiesz, że właśnie na tym między innymi polega komedia w tym anime? :D kliknij: ukryte Sam protag nie jest szczególnie silny, by nie powiedzieć, że słaby (choć się powoli rozwija), to Fel i Sui robią najważniejszą robotę i potem bohater musi „przepraszać”, że znów przyniósł ciało legendarnego potwora do obróbki (no bo Fel go upolował). Same jego miny, gdy otrzymuje wór złotych monet jako zapłatę, wiele mówią… Jedyny w tym minus, że seria wpada w powtarzalność – szkoda, że nie poświęcono więcej czasu kliknij: ukryte boginiom .
Mam też wrażenie, że nie zrozumiałeś sensu serii. Gildie, pokonywanie potworów, nabijanie poziomów itp. – bo rozumiem, że to masz na myśli, pisząc o utartych schematach – to jedynie otoczka dla tego, co w anime jest najważniejsze. Czyli gotowanie i prezentowanie różnych potraw. To jest główny punkt programu, dlatego, gdy opisujesz tytuł jako:
to absolutnie nie masz racji. Znaczy, kładziesz złe akcenty, ale to już wystarczy, by przedstawić nieprawdziwy obraz anime. Ktoś, nieznający tytułu, to przeczyta i jeszcze się zrazi.
Re: Ech mogło być naprawdę ciekawie, a było tylko okej...
Poza tym, o ile dobrze pamiętam, na początku serii było mówione, że kliknij: ukryte bohater nie chce się wychylać i że chce prowadzić spokojne życie. Zbudowanie własnej restauracji i rozwijanie marki by mu w tym raczej nie pomogło…
8/10
koniec
8/10
Drugi sezon jak na razie jest dużo lepszy i ciekawszy niż pierwszy mimo że mniej się dzieje. Absolutnie kocham więź między Thorfinnem a Einarem. W ogóle Thorfinn… jak ty się chłopaku zmieniłeś…
po pięciu odcinkach
Pierwsze cztery odcinki były dość lekkie klimatem, w piątym już zrobiło się poważniej. I tak jak się boję, żeby twórcy nie przesadzili z powagą i nie zatracili lekkości, tak tu było ok, podane ze smakiem i świetnie wyreżyserowane.
Na tę chwilę mocne 7/10 i mam wielką nadzieję, że anime utrzyma swój poziom.
6/10
Poza tym – powtarzalność. W anime śledzimy losy bohaterów przez ponad dwa lata, widzimy więc dwa (czy chyba nawet trzy) razy mecze rankingowe, dwa razy zawody dla początkujących, oczywiście jest też inter‑high dwa razy. Niby mecze są różne, wyniki inne (tylko kliknij: ukryte Yusa wciaż wygrywa), no ale brakuje jakiegoś rozróżnienia, większej chwili oddechu między kolejnymi rozgrywkami, skupienia się na bohaterach – no ale jak to mieć, skoro to tylko 24 odcinki.
No właśnie, bohaterowie i strona obyczajowa też w większości zawalona. Kapitalny był odcinek jedenasty pt. „Fajerwerki”, gdzie wspólne świętowanie było jedynie tłem dla poważnej rozmowy między kliknij: ukryte Mizushimą a Sakakim; w ogóle wszyscy bohaterowie do tej pory w anime wypadali nad wyraz dojrzale i mądrze niż można się by było po pierwszym wrażeniu spodziewać. Liczyłam, że ich rozwój, emocjonalne rozterki itp. będą kontynuowane. Niestety, potem to już były niemal tylko mecze i skupienie się na Ryou (drugi fajny moment w anime to kiedy kliknij: ukryte Matsuda grał swój ostatni mecz – sporo banalnej dramy, ale nawet się wzruszyłam). Pomijam już fakt, że kompletnie twórcy nie mieli pomysłu na nowych pierwszoroczniaków.
Najbardziej chyba jednak mnie boli słabe wykorzystanie potencjału postaci Yusy, a szczególnie jego wpływu na młodszych kolegów, zwłaszcza Ryou. Za mało było między tą dwójką interakcji poza meczami, które lepiej by ukazały ich „więź sportową” i fakt, że właśnie Yusa, mimo że grali w jednym klubie, kliknij: ukryte był najważniejszym przeciwnikiem protagonisty. Sam Yusa wypadł jeszcze jako tako – najfajniej mi się na niego patrzyło przy scenach kliknij: ukryte z Riką/gdy chodziło o Rikę; pociesznie wtedy wyglądał. ;P
Koniec końców więcej niż 6/10 dać nie mogę. Czuję spory zawód, bo to naprawdę mogło być bardzo dobre połączenie sportówki i okruchów, gdyby tylko zdecydowano się rozłożyć fabułę na więcej sezonów (przynajmniej o jeden więcej).
po piątym odcinku
Zabawne jest patrzeć, jak Kazuki panikuje i martwi się o Miri. :D Co do małej… cóż, trzeba mieć wysoką tolerancję na hiperaktywne dzieci, ale idzie się przyzwyczaić.
A, im więcej razy słucham openingu, tym bardziej go uwielbiam.
Re: Rozczarowujące anime
Po takim opisie już wiem, że nie warto z tobą dalej dyskutować.
A czytając resztę komentarza, zastanawiam się, jak ty oglądałeś serię? Bo chyba nie tylko drugą połowę obejrzałeś pobieżnie… Bo wyciągasz jakieś dziwne wnioski (że np. seria narzuca przesłanie „albo sport, albo nic”, co jest kompletną nieprawdą) czepiasz się pierdół (np. że dorośli faceci mieszkają razem – serio? to cię oburza?)
Podałam – w recenzji. :) A że każdemu bohaterowi nie poświęciłam osobnego akapitu… cóż, pani redaktor by mnie udusiła za długość tekstu. :D
Dalszy wywód sobie odpuszczam.
Re: Rozczarowujące anime
Fajnie, że masz swoje zdanie na temat serii, ale miło by było, gdybyś wyrażał je bez obrażania tych widzów, którym anime się spodobało. Tak, nie jestem nastolatką (w chwili oglądania czy pisania recenzji też już dawno nie byłam), z dojrzałością też u mnie wszystko w porządku.
Do reszty nie chce mi się nawet odnosić, bo i tobie nie chce się podawać konkretów, tylko rzucasz ogólnie „za dużo tego”. Inna sprawa, że sam przyznajesz, że drugą połowę serii oglądałeś pobieżnie…
Tak czy siak, ja się oczywiście nie zgadzam z krytyką. :D Do tej pory, a zdążyłam obejrzeć sporo sportówek, uważam Biegaczy za jedną z najdojrzalszych i ogólnie najlepszych serii w swoim gatunku, z pięknym przesłaniem i świetnymi bohaterami. W sumie tylko Bakuten i SK8 mi się bardziej podobało – nie, nie radzę oglądać, bo jeśli to anime uznałeś „dla dzieci”, to tamte tym bardziej ci nie podejdą. :D
odcinek pierwszy
Przede wszystkim jednak – jakie to jest śliczne! Kreska jest piękna, wyrazista, z nasyconymi kolorami, na samą trawę aż chce się patrzeć.
Z wielką chęcią obejrzę kolejne odcinki!
Wiedziałam, że może być przyjemna seria, ale nie sądziłam, że aż tak. Jest autentycznie zabawna – przy piątym odcinku popłakałam się ze śmiechu. :D Czuję, że jak już cała czwórka się spotka to będzie cudo!
Nie zgadzam się jednak, że długość odcinka jest w sam raz – dla mnie mogłoby być ciut dłuższe (szkoda, że sporo czasu zajmują opening i ending).
po czterech odcinkach
Wracając do tytułu – fajnie, że nieporadność bohaterów pokazana jest w różny sposób, jak i to, jak reagują na swoje wpadki i do nich podchodzą. Czekam na więcej interakcji między panami – na razie zostali tylko po kolei przedstawieni, ale już pierwsza scenka między kliknij: ukryte Soumą a Hayate to było małe złoto. :D
po dwóch odcinkach
Zdecydowaną anime nie kroczy w kierunku najgorszej pozycji w swoim gatunku! :)