x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: 4
Ja się bardzo cieszę, że dostałam takie anime – które potrafi opowiadać historie, a akcja nie gna do przodu jak opętana.
Muzycznie to niestety jednak uszy trochę krwawią. :> Dlatego wolę oglądać na wyłączonym dźwięku.
Najlepsze. :) W ogóle cieszę się, że bohaterowie zostali docenieni. Mnie najbardziej przypadli do gustu, nie licząc głównego duetu, Saitou, Shunsuke (zwłaszcza jego sceny z Banbą i z tym jego znajomym, nie pamiętam, jak się zwał), Enokida i Feilang. Warto też podkreślić, że mimo występowania w anime postaci małej dziewczynki, nie jest ona irytująca, co się niestety często zdarza w innych produkcjach, do tego dobrze się wpasowuje w resztę ekipy i nie sprawia wrażenia dodanej do serii na siłę na zasadzie „bo małe dziewczynki są fajne i popularne”.
takie 6/10
Re: 2
Nie mogę się napatrzyć na głównych bohaterów ani nie mogę się ich nasłuchać. Coraz bardziej lubię też Chikę, czekam również na pojawienie się innych postaci. Opening to cud, miód i orzeszki.
PS Ściano‑podryw mnie rozwalił. :D
Narrator jest obłędny, zwłaszcza gdy tłumaczy poszczególnie strategie. :D
Dialogi/monologi bohaterów tak samo.
Ale już zupełnie mnie wzięła kreska, konkretnie projekty głównych postaci, zwłaszcza Miyukiego. Fajnie patrzeć na coś innego niż zwykle, nieprzesłodzonego.
Opening nawet intrygujący, ale będę musiała go jeszcze z parę razy przesłuchać.
Z drugiej strony, oglądając go, pomyślałam sobie, że ładne toto i że może jednak zabiorę się za tę serię, choć nie miałam w planach.
Re: Dororo po 1 odcinku
Trudno się nie zgodzić. :)
pierwszy odcinek
Taki tylko mały drobiazg, nie wiem, jak to nazwać, bo to żadna uwaga czy coś złego – jakoś na razie nie potrafię widzieć w Emmie dziewczyny, nawet jak pokazana jest jej cała sylwetka. Ale pewnie później się przyzwyczaję.
Może obecny sezon nie będzie taki zły, jak myślałam. Na razie poznałam trzy świetnie – nie, wspaniale – zapowiadające się serie. Oby każda z nich do końca utrzymała swój poziom (a jak jeszcze trafią się z dwa inne bardzo dobre tytuły, już w ogóle będzie super).
początek
Pierwsza połowa odcinka „jedynie” dobra, efektu „wow!” nie wywołała, ale potem, zwłaszcza od momentu kliknij: ukryte walki Hyakkimaru z demonem, jest już wspaniale. Bardzo mi się podobał moment, gdy kliknij: ukryte główny bohater złapał Dororo i odrzucił ją w bezpieczne miejsce.
O grafice, projektach postaci itp. nic nie będę mówić – po prostu jestem zachwycona.
W ogóle coraz bardziej nie mogę się doczekać tego anime.
Wszystkie inne tytuły z nowego sezonu mogą leżeć – jeśli „Dororo” i „Boogiepop” będą bardzo dobre, będę wielce zadowolona. No, może jeszcze liczę na „Yakusoku no Neverland”.
Może wrócę do tego anime za jakiś czas.
Czytałam, że fabuła wygląda na skomplikowaną – bez przesady, można się połapać co i jak, a przeskoki czasowe i zaburzona chronologia nie przeszkadzają w oglądaniu.
Słuchając Boogiepopa, byłam na 100% pewna, że głos mu podkłada babka od Juuzou z „Tokyo Ghoul”, a tu nie, ktoś inny. Z kolei Takeda (chłopak z pierwszego odcinka) momentami kojarzył mi się z Kageyamą z „Haikyuu!!”, ale też nie trafiłam, heh.
Oby anime utrzymali ten intrygujący klimat do końca.
Po pierwszym odcinku mam mieszane uczucia. Obejrzę oczywiście jeszcze z przynajmniej jeden epizod, ale już w czasie trwania pierwszego nachodziły mnie myśli, by to porzucić. Akcja przez większość czasu jest powolna, choć nie nudna. Sceny w założeniu twórców komiczne są co najwyżej żałosne. O bohaterach niewiele można jeszcze powiedzieć, już jednak główna postać żeńska (a może nie główna, może potem zniknie – oby) niesamowicie irytuje, pokazane pod koniec dwie inne dziewczyny także. Cóż, jestem przyzwyczajona do natykania się w animcach na wiele bohaterek, na które ciężko się patrzy, więc może jakoś to przeboleję, o ile w ogóle będę kontynuować seans. A do tego przekonuje mnie zapowiedź drugiego odcinka z końcówki (więcej Seby!). Zobaczymy, co dalej, świat przedstawiony na razie mnie nie przekonuje.
Akcje w serii są, co łatwo zauważyć, mocno przesadzone i przerysowane, nie brakuje dziwnych zagrań, biegnięcia 5 metrów przez kilka minut, nawet wygląd niektórych postaci jest przekomiczny. Główny bohater ma tę swoją prędkość, dzięki której może robić cuda na boisku, mamy też jednak postaci, które potrafią go zatrzymać w każdej sytuacji, co też chyba można nazwać jakąś super mocą (a przynajmniej tak to jest przedstawione). Realistycznego przedstawienia spotkań tu nie znajdziemy, wszystko musi być lepsze, szybsze, większe, groźniejsze itp.
Jednak…
Powyższe zastrzeżenia – choć nie dla każdego muszą one stanowić wadę produkcji – blakną przy mega sympatycznych bohaterach, szybkiej akcji i co prawda mało oryginalnej i nieco naiwnej, ale ciekawej fabule, gdzie nawet odcinki poboczne ogląda się z przyjemnością. Do anime przyciągają przede wszystkim bohaterowie. Sena jest sympatyczny, fajno patrzeć na jego rozwój, a pewnie dalej będzie jeszcze lepiej. Hiruma – można go kochać, można go nie znosić, trzeba jednak przyznać, że jest bardzo wyrazistą i zakręconą postacią, potrafiącą jednak też docenić odwagę czy upór u innych osób (lubię patrzeć na jego poważny wyraz twarzy, gdy kogoś obserwuje). Reszta ekipy też daje radę, ich perypetie prowadzą często do komicznych wydarzeń, a muszę przyznać, że humor w anime mi odpowiada. Zaimponowali mi chociażby Bracia Huh, kliknij: ukryte na początku przedstawieni jako osiłki wprowadzeni do zespołu szantażem, którzy z czasem jednak przechodzą genialną przemianę w osoby, które nie chcą już być przegrywami. Do tego seria dostarcza wiele emocji – kliknij: ukryte przy odcinku z wyciąganiem ciężarówki z wody aż miałam ochotę krzyczeć z zespołem „zmiażdżyć ich, zniszczyć ich!”. A był to przecież ledwo odcinek poboczny!
Cieszy fakt, że można wiele dowiedzieć się o prezentowanej dyscyplinie, czyli futbolu amerykańskim, którego zasady i terminy są jasno przedstawione. Przed zabraniem się za E21 moja wiedza o tym sporcie była nikła, teraz w miarę rozumiem, co i dlaczego dzieje się na boisku.
Bardzo też mi się podoba pierwszy opening. Nie jest to utwór, który wpada w ucho za pierwszym razem, nawet nie za 5 czy 10, ale nigdy go nie przewijałam, aż w pewnym momencie pomyślałam, że jest naprawdę super. Idealnie pasuje do anime o pokonywaniu własnych słabości i spełnianiu marzeń.
Co jeszcze mogę dodać? Chyba nic. Naprawdę bardzo sympatyczna seria.
Na razie się zachwycam – [link] Ten „twardy” wokal jest genialny.
Podobało mi się szczególnie:
- głos Sekiego czy raczej dźwięki przez niego wydobywane; wszyscy zachwycają się seiyuu Yokoi, a dla mnie lepszą robotę wykonał Hiro Shimono; w ogóle cała postać fajnie została wykreowana
- piosenka o robotach :D
OK. :) Raczej nieprędko to nastąpi, nie tylko ze względu na liczbę odcinków, ale też dlatego, że czeka mnie niedługo przygotowanie do obrony (praca się sama nie napisze, niestety), nie będę więc mogła za dużo oglądać, myślę jednak, że na 3‑4 odcinki dziennie zerknę. Chyba że mnie naprawdę wciągnie. :D
PS Hirumę pokochałam od pierwszej sceny.