x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Eromanga-sensei
Re: R3
odcinek 12 (37)
Re: Strata czasu
Re: R3
odcinek 8 - katastrofa
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałem takie partactwo. Treść odcinka zamaskowała się gdzieś pod tą szkaradą. Lepszy dla serii byłby drugi recap.
Re: 7 odcinek
7 odcinek
Na plus idzie Magane, bo jej kreacja świetnie zestawia ze sobą posiadaną moc i charakter. Szkoda, że w 7 odcinku już nie była na pierwszym planie. Z kolei katastrofą jest główny bohater. Nie ma żadnego powodu dla jego istnienia w fabule: nic nie potrafi, nie ma konkretnego zdania na żaden temat. To biuro do zadań specjalnych, czy co to tam jest, powinno mu zapewnić ochronę i zostawić, bo to zbędny balast, z której strony by nie spojrzeć. No ale dobra, jak już musi być, to niech przynajmniej nie poświęcają mu uwagi, bo jest to równie katastrofalne dla składności fabuły co te wojenne narady. Nie chciał kliknij: ukryte ujawnić tożsamości głównej złej i jej autorki, mimo że wiedział o kogo chodzi – okej, da się zrozumieć, że mógł mieć ku temu ważny powód, chociaż powinien zdać sobie sprawę, że biuro i tak prędzej czy później się dowie (swoją drogą długo im to zajęło – wystarczyłoby spytać na jakimś forum dla otaku i mieliby odpowiedź w 15 minut). No ale chwilę później mówi to bez większych oporów mahou shoujo, która do niedawna stała po przeciwnej strony barykady. Litości…
8/10
Chociaż wspomniane wyżej kwestie dają filmowi wielką siłę, dzięki której mógłby trafić do ścisłej czołówki anime kinowych, kilka uchybień podcina mu skrzydła. Największe z nich to próba uczynienia filmu „zwyczajnym”. Objawia się to w pewnych uproszczeniach, które przybierają formę zarówno skrótów fabularnych w stylu tego w szpitalu, o którym pisała Easnadh, jak i sprowadzenia całości de facto do kolejnego „anime o przyjaźni”. Taka formuła mogłaby się sprawdzić, wszak da się zrobić filmy proste i świetne, ale przy takim podejściu pojawia się dysonans z drugiej strony – anime jest zbyt obrazowe, podczas gdy powinno być fabularne. Chodzi o to, że brakuje konkluzji wątków – choćby i romantycznego – ale również o to, że kilka postaci przedstawionych jako złe nie ponosi konsekwencji swoich działań (przede wszystkim Kawai). Można by argumentować „tak to jest w życiu”, ale wówczas wymagałbym braku uproszczeń, o których pisałem wcześniej. Z której strony by nie spojrzeć, dość daleko do ideału. A niezależnie od tego pojawia się kwestia niedopowiedzeń i braku motywacji dla pewnych elementów filmu – najbardziej rzucającym się w oczy jest chyba umieszczenie w nim postaci Satoshiego, który znikąd się wziął i jego obecność niczemu nie służy. Jak się dowiedziałem, jest to kwestia nieumiejętnego skompresowania materiału mangowego.
Jeśli chodzi jeszcze o plusy, wskazałbym wiarygodnie i w sposób pełny wykreowanego głównego bohatera. Nie czuję do niego specjalnej sympatii, ale przedstawiono go w sposób wystarczający, żebym zrozumiał jego postępowanie. Jak to z KyoAni bywa, wizualnie anime jest bardzo ładne. Chciałbym napisać coś więcej, ale zostałem już przyzwyczajony do tego, że na produkcje tego studia patrzy mi się wyśmienicie, więc odczucia generalnie giną mi w rutynie. Na całe szczęście wyjątkowo przyjemnej. Samotny zarzut kieruję w stronę openingu, który nie sprostał wymogom niesionym przez użycie My Generation jako utworu. Wierzyłem, że dadzą radę, ale w takim wydaniu to za wysokie progi. Resztę udźwiękowienia wspominam raczej dobrze, no i również chcę pochwalić to, o czym wspominano niżej, czyli grę seiyuu Shouko. Brzmiała bardzo przekonująco jako osoba głuchoniema.
Uważam, że warto zapoznać się z filmem, zaliczam go do ulubionych, ale nie jestem w stosunku do niego bezkrytyczny.
Re: 7 odcinków
Rozumiem, że gdzieś generalnie siedzi założenie, że bohaterowie są „normalni” (lub normalni w standardach anime), ale po pierwsze bardzo osłabia się ono już samym faktem istnienia tu supermocy. Po drugie widać odstępstwa od normalności w przyjętej konwencji (jeśli wolisz, może być „stylu”), gdzie panuje brak emocji, rozbudowane dialogi, filozoficzne wtrącenia. Nie trzeba jawnie ogłaszać, że coś tu jest inaczej, jeśli wyraźnie widać, że jest inaczej i tak długo jak jest to spójne, trudno coś temu zarzucić. Nie możesz też oczekiwać, że od samego początku pokażą pełne kreacje bohaterów, skoro póki co są one odkrywane stopniowo na zasadzie stawiania ich w kolejnych sytuacjach. Nie przemawia do mnie zarzut dotyczący tego, że bohaterowie nie mogą nie być „normalni” bez wytłumaczenia – to samo można skierować w stronę Monogatari, które w kwestii bohaterów i wyjaśnień różni się głównie tym, że tamtejsze postacie są sympatyczne w przeciwieństwie do tych tutaj.
Re: 7 odcinków
Bohaterowie zachowują się nie tyle nielogicznie, co ich rozumowanie różni się od rozumowania zwykłych ludzi. Nigdzie nie utrzymuje się jednak, że to są zwykli ludzie – widać zresztą, że Sagrada też nie jest normalnym miastem – więc nie można pisać o jakiejś niespójności. A ewentualny dysonans między „logiką widza” a „logiką postaci” mógł mieć miejsce w pierwszym odcinku, dwóch, ale od tego czasu dano więcej wglądu w to, jak postacie myślą. Trzeba to mierzyć miarą wyraźnie dołączoną do serii, a nie swoją. Jeśli pijesz do swojego komentarza po 4 odcinku, to tamte zarzuty da się w większości odeprzeć (zostaje ten, że widza słabo wprowadza się w to, o którą postać chodzi i kim ona jest), ale zrobienie tego konkretnie wymagałoby ode mnie ponownego seansu.
7 odcinków
Jak widać niżej, byłem innego zdania po pierwszym epizodzie, ale wbrew dominującym trendom chęć porzucenia serii zmniejszała się z odcinka na odcinek. Wszystko przez to, że to anime jest inne niż zwykle. Nie wiem, czy to otwarty bunt przeciwko przyjętym konwencjom, czy akurat tak wyszło, ale tu nie stara się wykreować sympatycznych postaci, żeby od razu przyciągnąć widza na stałe przed ekran – przeciwnie, bohaterowie są początkowo odrzucający, a dopiero później pokazują się z lepszej strony i okazuje się, że da się ich w specyficzny sposób polubić (albo paść ofiarą syndromu sztokholmskiego, jak kto woli sobie interpretować). Towarzyszy temu przemyślana fabuła, chociaż może odrobinę zbyt skomplikowana, bo przy niektórych wątkach trzeba być bardzo uważnym i czytać między wierszami. W najnowszych odcinkach czuć to mniej, ale nie wiem, czy spuścili z tonu, czy to kwestia przyzwyczajenia. Przyzwyczaić się da również do filozoficznych dialogów, które nie stanowią wartości dodanej, ale częściej mają sens niż nie mają. W porównaniu do Subete ga F ni Naru jest znośnie. W każdym razie siłą jest tu spójna fabuła (co w przypadku zabaw z cofaniem czasu, przewidywaniem przyszłości itp. jest trudne do zrealizowania) i parę niecodziennych rozwiązań – być może to z postaciami również; dwusezonowość sporo obiecuje. Najczęściej wymieniane wady wydają mi się pozorne, jeśli spojrzy się na wszystko w szerszej perspektywie. Boli tylko zmanierowany ending i akurat to boleć niestety nie przestanie…
Re: odcinek 7 (32)
- Przede wszystkim to nie jest silna kontynuacja, tylko po trochu sondowanie widowni, a po trochu wyciskanie resztek soku. Po pierwszym sezonie chyba nie mieli jeszcze materiału na sequel, ale teraz poczekali zbyt długo i zapał się bardzo ostudził. To zdają się potwierdzać jednosezonowość serii, nie największy budżet na klatki drugorzędne, jak i umiarkowanie entuzjastyczne w porównaniu do pierwszego sezonu reakcje japońskiej widowni – na tyle, na ile się orientuję.
- Isayama przyszedł i powiedział, co mają zrobić, bo teraz jest już Szanownym Mistrzem Mangaką. Że się być może nie do końca dogadali na poziomie idei albo wręcz twórcy anime są pod jego butem, to scenariuszowo nie jest najlepiej. No i zapewne pierwowzór sam w sobie nie pomagał.
- Ci, którzy mają szansę się wykazać, się wykazują. Nawet jeśli tytuł nie jest tak ambitny, jak by sobie fani życzyli, wciąż ma markę i rozgłos, więc co kto dokona na swoim polu, będzie mu zapamiętane. Szczególnie, że ta seria ze swojej natury daje miejsce na takie rzeczy.
- Zaraz ktoś mi tu przyjdzie wypomnieć, jak złym człowiekiem jestem, ale nie daję dużych szans na dalszą kontynuację. Nie mówię, że takowej nie będzie, ale jednak bardziej „nie” niż „tak” – gdzieś 20‑25%. SnK jest słabiutkie pod względem franczyzowym, więc po początkowym boomie powinno mieć reanimację, której właśnie doświadczamy, a potem ucichnąć, o ile kogoś nie weźmie ambicja na więcej. Ale na miejscu sponsorów nie wkładałbym w to pieniędzy (i tak już widać, że włożyli mniej), bo zyski są znacznie mniej pewne niż gdzie indziej. Ostatecznie 3 serie telewizyjne i 2 OVA to i tak dużo.
Re: odcinek 7 (32)