Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

The Beatle

  • Avatar
    The Beatle 17.05.2017 18:01
    Komentarz do recenzji "Zero kara Hajimeru Mahou no Sho"
    Chyba za dużo wymagasz od anime, które przedstawia przygody grupki szkolnych przyjaciół. Posłuchaj tylko openingu. :P
  • Avatar
    The Beatle 17.05.2017 17:59
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin [2017]"
    Tak, mamy odmienne zdanie, chociaż chyba ogólną oceną serii bardzo się nie różnimy. Odnoszę wrażenie, że Ty patrzysz drugi raz na wydarzenia, z którymi już zdążyłeś się w pełni pogodzić, bo wszystko poszło naprzód, ja zaś zmagam się z tym, że anime zostawia w tyle większą część elementów, które mi się tu podobały.

    Podkreślę jeszcze raz, że mieszanie, o którym piszę, dotyczy formy przedstawiania, a nie wątków. Wielowątkowość sama w sobie nie jest w tym przypadku zła, chociaż może być powiązana z problemem, bo wcześniej fabuła była bardziej liniowa i być może dlatego nie uciekała się do takich rozwiązań. Generalnie chodzi o to, że bezsensowne przeskoki typu „12 godzin wcześniej” niczego nie wnoszą, a plączą seans – obyłoby się bez nich, chociaż pewnie twórcy musieliby się bardziej wysilić. W pierwszym sezonie tego nie było, a jeśli było (nie ufam tak swojej pamięci), to było tego mniej i nie narzucało się. To właśnie zmiana, o której piszę, i trudno jest tu stwierdzić, że w tej materii nastąpiło płynne przejście między sezonami.

    Post przeczytałem, a tamto pytanie było zadane z ciekawości opinii, a nie z potrzeby wyjaśnienia sobie sytuacji. Więc tak, zdanie mam wciąż takie, jak opisałem niżej.

    Przynależność gatunkowa powinna być definiowana dość wcześnie w serii. Jeśli faktycznie jest, jak piszesz, i anime zmienia swoje oblicze tak późno, to dla niego nie za dobrze, bo mnóstwo ludzi poczuje się oszukanych.

    Czy lepiej jest zachęcać niż zniechęcać, to temat na dyskusję filozoficzną, której raczej nie spotka dobry los w komentarzach pod SnK. Napomknę tylko, że etyczny kompromis wybrany w medycynie to primum non nocere. A tym, co pisałem wyżej, chciałem zwrócić uwagę na dwojakość podejścia do sprawy, która sprawia, że takie sformułowania są merytorycznie na poziomie „nie garb się”.
  • Avatar
    The Beatle 14.05.2017 13:55
    Re: xd
    Komentarz do recenzji "Quan Zhi Gao Shou"
    Raczej nie zobaczysz niczego, co w tak wyraźny sposób odbiegałoby od tematu gry. Przecież od samego początku seria tworzy bardzo wąski obraz, w którym nie poświęca czasu ekranowego wątkom niedotyczącym Glory. Ten motyw znalezienia pracy był tylko po to, żeby to miało jakiekolwiek logiczne uzasadnienie, a nie żeby się w to zagłębiać. Ale kwestia dotychczasowego mieszkania jest faktycznie ciekawa.
  • Avatar
    The Beatle 14.05.2017 13:50
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin [2017]"
    Muszę dodać, że fabuła rzeczywiście jest trochę chaotyczna, ale tylko wtedy, gdy mówimy o kolejności przedstawiania i rozwijania pojedynczych wątków, a nie wtedy, gdy mamy na myśli ich związek przyczynowo­‑skutkowy z tym wszystkim co się dzieje dookoła. Dla mnie historie z gatunku mystery (do takich w pierwszej kolejności zaliczam SnK – to nie jest gatunek akcji, przynajmniej teraz już to widać) właśnie w mniej więcej taki sposób powinny być rozwijane.
    Historie bazujące na tajemnicach mogą być przedstawiane w sposób klasyczny, liniowy albo bardziej alternatywny, przypominający metaforycznie te zestawy puzzli, o których piszesz, ale oba sposoby powinny opierać się na czym innym niż mieszanie bądź niemieszanie fabuły, a mianowicie na świadomym skupianiu uwagi widza na konkretnych elementach i odwracaniu uwagi od innych. Chaos w kolejności przedstawiania i rozwijania wątków nie sprzyja takim zabiegom, bo widz bezpodstawnie gubiony w fabule przestaje mieć na uwadze jakikolwiek większy obraz, skupia się na tym, co akurat dzieje się na ekranie i całą interaktywność szlag trafia. A z Twojej wypowiedzi wynika, że to właśnie rozwiązywanie tajemnicy w sposób interaktywny ma być siłą tytułu. No niestety nie – bez dyscypliny fabularnej nawet najbardziej misterna historia ma niewielką wartość w ujęciu, o którym piszemy.

    Inną sprawą jest, że pakowanie SnK w gatunek anime opartych na tajemnicy nie ma dobrych podstaw i przy okazji nie jest zbyt fortunne dla serii, bo na tym froncie wypada ona dość słabo (gorzej tylko przy osobistych dramatach postaci). Przede wszystkim te układanki, o których piszesz, słabo się mają do pierwszego sezonu, a kontynuacja dokleja się do niego bez żadnych wprowadzeń, więc całościowy obraz nie może tak wyglądać. Prawdą jest, że drugi sezon coś próbuje mieszać w formie przedstawiania historii, ale wnioski, że to w rzeczywistości było od początku planowane w takim zmieniającym się układzie, są zbyt daleko idące ze względu na brak przesłanek. Z kolei SnK jako tajemnica ma problemy po pierwsze z tym, o czym piszę wyżej, czyli niepotrzebnym pogmatwaniem przedstawiania wątków. Po drugie, o czym pisałem w zeszłym tygodniu, nie szanuje kart, które odkrywa (w tym przypadku jednej, najważniejszej). Po trzecie, dużo lepiej sprawdza się na innych frontach: jako dramat pseudowojenny, dobrze pokazujący śmierć i realia wojny, jako thriller trzymający w napięciu we właściwych chwilach dzięki odpowiedniej reżyserii scen, czy nawet jako steampunk – przyciągający uwagę do szczegółowo wykreowanego uniwersum. Naprawdę, rozpatrywanie SnK jako serii z zagadkami nie jest dobrym krokiem, chyba że chce się ją ponad wszystko pognębić, ale to raczej nie jest Twoim celem.

    Chaotyczna i nieprzemyślana fabuła to bardzo mocne słowa i poważny zarzut, kto wie, takimi stwierdzeniami odstraszasz być może potencjalnych fanów tej serii na samym wstępie.
    Fanów zaczynających seans od drugiego sezonu? A poza tym ileż to osób gdzie indziej swoimi bezkrytycznymi zachwytami zachęca być może potencjalnych nie­‑fanów do obejrzenia czegoś, co im się nie spodoba…
  • Avatar
    A
    The Beatle 13.05.2017 18:57
    odcinek 7 (32)
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin [2017]"
    Nie przedsięwzięto prób naprawy tego, co do czego ostatnio miałem zarzuty, ani nawet prób wytłumaczenia się (generalnie niewiele przedsięwzięto), ale pewnie skończy się tak, że rozwałkują odpowiednio tempo wydarzeń i zamiotą to pod dywan postępu fabularnego, aż prawie zapomnę. Cóż, niech będzie, bo odcinek był okej. Nie tak dobry jak 4 i 5, ale działo się sporo i działo się w sposób ciekawy, a pomijając nieco natrętne CG, całkiem ładny. Dziwi mnie, że nie dokończyli retrospekcji, i teraz mam wątpliwości, czy do niej wrócą. A szkoda, bo stanowiła pewien smaczek, doklejając się do dużo wcześniejszej fabuły (w przeciwieństwie do innych retrospekcji z tego sezonu robionych na zasadzie „bo tak” i bezpodstawnie plączących seans). Cliffhanger był bardzo zabawny; aż mnie zdziwiło, że nie zmienili endingu na Roundabout.

    Obecnie główne zmartwienie to że konkluzja sezonu (czyli dowiązanie obecnie eksploatowanego wątku do tematu owłosionego tytana) prawdopodobnie okaże się nagła i wymuszona, bo inaczej na obecnym etapie już trzeba by pokazać jej cień, a nic takiego nie uczyniono (ostatnia szansa w kolejnym odcinku). No chyba, że dowalą ze cztery retrospekcje, żeby „załatwiło się samo”, ale mam nadzieję, że nie.
  • Avatar
    The Beatle 11.05.2017 21:36
    Komentarz do recenzji "Sakura Quest"
    Hm… ale, że gdzie niby?
    Główne bohaterki nie mają już identycznych twarzy i… koniec listy.
  • Avatar
    The Beatle 11.05.2017 12:11
    Komentarz do recenzji "Quan Zhi Gao Shou"
    No, to jest główny problem tej Wiosny. Lato też będzie niełatwe, bo zostaje sporo dwusezonówek.
  • Avatar
    The Beatle 9.05.2017 00:56
    Re: Schodzi jak bułki francuskie
    Komentarz do recenzji "Granblue Fantasy The Animation"
    Faktycznie, Nozaki dopiero z następnym tomem będzie miał na kolejny sezon, bo tempo publikacji zmalało, od kiedy ostatnio sprawdzałem.

    Na sprzedaży płyt anime zarabiają głównie… producenci płyt. Dziurka od klucza w postaci rankingów BD/DVD jest fajna, bo to, co się przez nią udaje zobaczyć, widać jak na dłoni, ale to się nie przekłada 1:1 na sprawy kolejnych sezonów itp. A przy serii tego rodzaju – niemal wcale. Granblue najpewniej będzie miało kontynuację (obstawiałbym prędzej film niż drugi sezon telewizyjny), ale pisałbym z tą samą pewnością przy sprzedaży 3­‑4 razy mniejszej, w obu przypadkach bez zerkania na samo anime.
  • Avatar
    The Beatle 8.05.2017 00:45
    Re: Schodzi jak bułki francuskie
    Komentarz do recenzji "Granblue Fantasy The Animation"
    Płytki, płytki, tylko gdzie ten Nozaki, Railgun i Hyouka?
  • Avatar
    The Beatle 7.05.2017 23:57
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin [2017]"
    Odpowiedź na obie kwestie będzie najbardziej satysfakcjonująca.
  • Avatar
    The Beatle 7.05.2017 23:20
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin [2017]"
    i dlaczego akurat teraz, to patos jest tu całkowicie niepotrzebny.
    A dlaczego?
  • Avatar
    The Beatle 6.05.2017 23:47
    Re: odcinek 6 (31)
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin [2017]"
    Nie do końca się zrozumieliśmy. Głównym zarzutem dotyczącym stricte pojawienia się informacji nie jest to, co zostało przedstawione, ale jak zostało to przedstawione. Tu chodzi o takie kwestie, jak gdzie w danym czasie jest kamera, co robi muzyka – i to nawet nie są rzeczy „czysto” audiowizualne. Fakt faktem, z punktu widzenia fabuły również dało się to lepiej rozegrać, zmieniając same wydarzenia i wcale nie musiałoby to wyglądać tak absurdalnie jak to, do czego to sprowadzasz. Przede wszystkim chodzi jednak o sposób.

    Nie da się bronić anime, pisząc, że nie można na nie patrzeć z punktu widzenia widza. To jest po pierwsze seria do oglądania, a dopiero po drugie jakaś historia dla samej siebie. A nawet w kontekście wewnętrznym serii ta informacja jest tak samo istotna jak dla widza albo nawet bardziej. Rzucenie jej „ot tak” jest bardzo trudne do umotywowania, nawet pomijając sposób prezentacji. (Ale to się jeszcze da naprawić.)

    A przy okazji Twoje stawianie się na pozycji Reinera i argumentacja z takiej strony przestaje być sensowna w momencie, w którym zaczyna się dialog po retrospekcji. Jest kompletnie niezrozumiały w ujęciu tamtej sytuacji i uczuć bohaterów, nie mówiąc już o tym, że w żadnym razie nie prowadzi do konkluzji, którą ostatecznie pokazano.
  • Avatar
    The Beatle 6.05.2017 22:05
    Re: odcinek 6 (31)
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin [2017]"
    Tona patosu jest tym, co seria pokazywała do tej pory i w czym była dobra. Z tego „zamiast” wybieram drugą opcję.
  • Avatar
    The Beatle 6.05.2017 22:03
    Re: odcinek 6 (31)
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin [2017]"
    ale tutaj właśnie chodziło o zaskoczenie widza
    Chęć zaskoczenia widza jest uzasadniona, jeśli chodzi o zaskoczenie samą informacją, a nie sposobem jej przekazu. Nie broni to w żaden sposób użytego chwytu, bo dało się to zrobić „normalnie”, a przy tym szybciej, lepiej, bardziej. Zaskoczenie sposobem przekazu jest czymś podobnym do burzenia czwartej ściany i o ile nie znajduje się w pewnych granicach (np. gdy jest umotywowane użyciem/naśladowaniem jakiegoś stylu), zarezerwowane jest dla wąskiej grupy parodii – vide zakończenie MP i Świętego Graala.

    Od każdej serii wymagam spójności w ramach, które sobie narzuca, a tu właśnie ta spójność została zniszczona. Ponieważ, jak wspomniałem, dało się to bez problemu zrobić inaczej, taki chwyt można odebrać tylko i wyłącznie jako pójście na łatwiznę lub nagłą chęć zrobienia (nietrafionego) eksperymentu.

    Ale ta kwestia jest tylko wstępem do pasma nieudanej prezentacji wydarzeń w 6 odcinku…
  • Avatar
    The Beatle 6.05.2017 21:04
    Re: odcinek 6 (31)
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin [2017]"
    Zdecydowanie można się bardziej mylić, bo wyrażając opinię, mylić się nie da.

    Fakt, że musiałeś tę scenę przewinąć, świadczy właśnie o tym, że była źle zrobiona. To nie jest tytuł, który sobie eksperymentuje z formami przekazywania widzowi informacji, więc takie coś było nieoczekiwane, niepotrzebne, a w przypadku informacji tak istotnej – fatalne. I nie, gubienie widza w żadnym razie nie świadczy o geniuszu; jest dokładnie przeciwnie.
  • Avatar
    The Beatle 6.05.2017 17:45
    Re: odcinek 6 (31)
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin [2017]"
    To jest zarzut kierowany do tego, co ja widzę jako serię anime, a w to, czy trzeba go przekierować pod adres mangi, czy można winić bezpośrednio osoby odpowiedzialne za adaptację, nie wnikam.
  • Avatar
    A
    The Beatle 6.05.2017 17:23
    odcinek 6 (31)
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin [2017]"
    Niestety, ale było to słabe. Sprzedawanie najistotniejszej informacji w przeciągu ostatnich 20 odcinków w formie rozmowy na boku, następnie uciekanie się do bezsensownej retrospekcji (to już znak firmowy drugiego sezonu), odklepany dialog i rzucenie wszystkiego w chaos wyjątkowo nie przystaje do tajemniczości i patosu, które seria chce zachowywać, a przez większość czasu traktuje wręcz jako swoją główną siłę. Tak, to była scena trudna do realizacji, ale twórcy musieli sobie zdawać sprawę, że to jeden z najważniejszych momentów anime, więc sama trudność ich nie usprawiedliwia. Rozwiązanie sytuacji wskazuje na to, że nie ma już kompletnie jak umotywować takiego sposobu prezentacji i koniec końców został popełniony fatalny błąd. O ile z poprzednich dwóch odcinków byłem bardzo zadowolony, o tyle teraz zaczynam mieć wątpliwości co do całokształtu cyklu, bo wcześniej tego typu potknięcie w kluczowym momencie było nie do pomyślenia.
  • Avatar
    A
    The Beatle 3.05.2017 13:19
    Komentarz do recenzji "Quan Zhi Gao Shou"
    Mówi się w tym sezonie o czarnych koniach, ale w mojej opinii takie zdanie ze strony kogoś, kto nie zetknął się z Quan Zhi Gao Shou, nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. To definitywnie jest czarny koń obecnego sezonu.

    Głównie dlatego, że to pierwsza produkcja chińska (wyjąwszy projekty filmowe i serie dla dzieci), która jest faktycznie dobra. Być może stało się tak dlatego, że to pierwsza produkcja chińska, której w ogóle dano szansę być dobrą – jest przemyślana, ma standardowe, 25­‑minutowe odcinki i nie oszczędza zbytnio na wykonaniu. Przede wszystkim jednak jest to anime wykonane z rzadko spotykaną pasją, której zwykle brakuje w japońskich produkcjach, a zauważa się to dopiero przy porównaniu.

    Seria porusza powoli tracący już na popularności (po boomie sprzed paru lat) temat gier MMORPG. Podchodzi jednak do tego ze strony nowatorskiej (prowokuję tutaj, żeby wskazać mi podobny tytuł w razie czego). Nie ma przeniesienia do świata gry, główny bohater nie jest nastolatkiem i widać implementację 1:1 motywów i smaczków zakorzenionych w grach oraz związanym z nimi community. Jest więc dwudziestokilkuletni profesjonalny gracz Glory (bardzo popularne MMO z modułem turniejowym, skomercjonalizowane na najwyższym poziomie gamingowym), który dzięki swoim osiągnięciom dorobił się przydomka „Bóg”, ale z pewnych powodów musiał zakończyć karierę i postanawia zacząć wszystko od nowa. Jego główną siłą jest to, że przez 10 lat ciągłego grania zjadł na Glory zęby i jako dobry strateg potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji oraz wykorzystać potencjał innych graczy w drużynie. Całość ma miejsce w światku, w którym ludzie nie rozmawiają o niczym innym niż tylko o grze. Autentycznie nie ma tu w zasadzie wątków pobocznych. Bohater znajduje pracę w kafejce gamingowej (w Chinach mają takie rzeczy) i w dzień tam śpi, a w nocy gra. Inne postacie (w tym urocze panny, które chcąc nie chcąc, gromadzą się wokół protagonisty; ale przynajmniej coś potrafią poza byciem uroczymi) również konwersują wyłącznie o wynikach ostatnich turniejów, nowych serwerach, swoich wirtualnych przygodach. To może być przerażająca wizja, ale jeśli komuś miałoby to przeszkadzać w seansie, niech sobie na to spojrzy jak na pewnego rodzaju fantastykę. Najistotniejsze jednak, że wszystkie te rzeczy układają się dość logicznie i mają odzwierciedlenie w prawdziwych grach tego typu.

    Sama gra nosi znamiona miszmaszu kulturowego po chińsku. Ot, w MMO możemy spotkać rycerzy, kleryków i łuczników, ale również snajperów, ludzi z ręcznymi minigunami oraz kolesia walczącego z pomocą metalowych pazurów i cegieł (sic). Główny bohater też posługuje się niecodzienną hybrydą – wojennym parasolem, który może transformować we włócznię i ma funkcję strzelania z sześciolufowego działka. Cóż, przynajmniej mogę napisać, że nigdy czegoś takiego nie widziałem…

    Ale ciekawa jest jeszcze kwestia grafiki. Postacie wprawdzie nie przenoszą się do gry, a siedzą przy komputerach, ale wydarzenia w grze przedstawiane są „od wewnątrz”, jakby faktycznie były swoimi awatarami. Bardzo umiejętnie miesza się tradycyjną animację z efektami 3D – te mają dobrze znaną formę postaci z dalekiego tła, ale co rzadziej spotykane, również nieruchomych obiektów otoczenia. Animacja potrafi zrobić dobre wrażenie i to pomimo tego, że pojawia się recykling pewnych sekwencji. Łatwo to jednak wybaczyć, kiedy uświadomi się sobie, że przedstawiane są zaprogramowane ataki, mające swoje nazwy i chcąc nie chcąc wyglądające tak samo. Warto też wspomnieć o openingu i endingu, które zdecydowanie się różnią od utworów j­‑popowych wokalistek. Podobnie zresztą projekty postaci wydają się bardziej dorosłe i odbiegają od kanonu piękna typowego dla anime. Wprawdzie na realizm nie ma co liczyć, bo wszyscy są młodzi, szczupli i bez skazy, ale chyba ten styl odpowiada mi bardziej niż typowy japoński.

    Zdecydowanie warto dać szansę, a ja czekam niecierpliwie na kolejne odcinki i jestem ciekawy, co z tego wyniknie – zarówno co się stanie z serią, jak i z chińskimi anime, które po paru nieszczęśliwych przypadkach zacząłem już z góry skreślać.
  • Avatar
    A
    The Beatle 26.04.2017 23:01
    5/10
    Komentarz do recenzji "BanG Dream!"
    Zdecydowałem się tu napisać w razie gdyby ktoś zastanawiał się, czy warto to obejrzeć. Generalnie nie warto. To rzadki przypadek serii, która nie ma wyraźnych wad, jest zrobiona solidnie, ale brakuje jej wyjątkowości. Nie mam tu na myśli porównania do innych anime – Bang Dream jest po prostu zbyt zwyczajne, zbyt suche.

    Pięć dziewcząt zakłada szkolny zespół. Jest całkiem realistycznie, bywają momenty ciekawsze, drobne konflikty, postacie są trochę sympatyczne. Sęk w tym, że wszystkiego jest właśnie równo odrobinę i nic więcej. Nie istnieje coś takiego jak „siła tej serii”, o której można by pisać i która stanowiłaby podstawę do polecenia tego komukolwiek. Ot, krótka historia szkolnego girlsbandu, która mogła mieć miejsce w liceum za rogiem. Owszem, to może być ciekawe, ale na takiej zasadzie, jak ciekawa może być opowieść znajomego o tym, co dokładnie robił wczoraj w pracy, i nie ma nic wspólnego z powodami, dla których zwykle sięga się po jakiś serial. Jeśli ktoś jednak jest świadomy, co tu zastanie, i chce to obejrzeć tak czy siak, droga wolna – jak wspomniałem, w zasadzie jest to anime bez wad.
  • Avatar
    A
    The Beatle 23.04.2017 02:22
    3 odcinek
    Komentarz do recenzji "Re:Creators"
    Ajajaj.

    Po pierwsze, wejście nowej postaci na samym początku było fatalne. Drugi odcinek zakończył się w sercu wydarzeń, a tu absolutnie wszystko postanowiono rozwiązać jeszcze przed openingiem, w minutę trzydzieści. Cieniutkie ujęcia, zrobione tak, że nie wiadomo do końca, co się dzieje (ale za to pewnie były proste do narysowania), jakiś dźwięk motoru wydobywający się z konia i generalny chaos. A to chyba postać z openingu, czyli chyba istotna dla serii. Klapa.

    Po drugie, co już zostało niżej napisane, pół miasta rozwalone, nikt się nie przejmuje. Idą sobie do rodzinnej restauracji w tych samych ciuszkach i się naradzają. Okej, mogę wybaczyć, bo jakoś łapie się w konwencję gatunku.

    Po trzecie, poważne niedopatrzenie w wewnętrznej logice serii. W jednej scenie są w stanie stwierdzić „ach, no tak, Ty nie wiesz, co się ma wydarzyć, bo jesteś z anime, a nie LN” i jednocześnie kombinować z dopisywaniem bohaterce nowych umiejętności przez autorów LN, by na końcu wcisnąć wytłumaczenie, że to musi mieć rozgłos wśród odbiorców, żeby dało jakiś efekt. Otóż nie – pierwszym naturalnym krokiem jest stwierdzenie, że to autorzy anime muszą zrobić animację, żeby był efekt. Tu wszyscy jednogłośnie zgadzają się na pomysł z rozgłosem tylko dlatego, że tak chce scenariusz, a nie dlatego, że myślą (a Meteora podobno potrafi wnioskować). Ponieważ wcześniej argumentują „ale Ty jesteś z anime”, ja tego kompletnie nie kupuję.

    Ponieważ poza powyższymi odcinek w zasadzie był o niczym, całkiem skutecznie zmazuje to moje dobre wrażenie po dwóch poprzednich. Będę oglądał, ale zaczynam mieć poważne wątpliwości, bo seria nie radzi sobie już na poziomie pomysłu na siebie. Cóż, to scenariusz oryginalny, więc teoretycznie mogą się jeszcze w każdej chwili zreflektować…
  • Avatar
    The Beatle 18.04.2017 00:45
    Komentarz do recenzji "Hinako Note"
    Przegapiłeś Urara Meirochou i może jeszcze Sansha Sanyou. :D
  • Avatar
    A
    The Beatle 17.04.2017 18:11
    3 odcinki, 3/10, drop
    Komentarz do recenzji "Sekai no Yami Zukan"
    Ani to straszne, ani ciekawe. Urok horrorów i miejskich legend tkwi w tym, że najpierw przenikają do kultury, a potem się je przedstawia w dziełach. Tutaj chyba zaistniała odwrotna sytuacja, gdzie próbuje się je „symulować”, co daje żałosny efekt. Nawiedzone ksero z Yami Shibai mnie jeszcze przekonało, jakieś  kliknij: ukryte  już niekoniecznie. Graficznie to jest w zasadzie picture drama, co jeszcze nie byłoby złe, gdyby nie to, że robią wielokrotny recykling plansz. Nie mam pojęcia, do kogo to jest kierowane i komu miałoby się spodobać. Może ILCA w końcu da radę zrobić dobry krótkometrażowy horror, ale jest jeszcze daleko, nawet na poziomie pomysłu.
  • Avatar
    The Beatle 16.04.2017 21:53
    Re: Magiczne dziewczynki
    Komentarz do recenzji "Re:Creators"
    duży zgrzyt, ogromny dla całej sceny
    Nie sądzę. Wewnętrznie to było całkiem spójnie przedstawione, miało sens. Chyba nie jesteś w stanie wskazać dokładnie momentu „akurat tu zrobili coś źle”. To mogło mieć znaczenie w kwestii przeniesienia tego elementu z zewnątrz, z archetypów obecnych w ogóle serii. Jednakże jakość wdrożenia takiego elementu z zewnątrz jest zawsze drugorzędna w stosunku do jakości realizacji już z tym elementem (chyba tylko przy parodii mógłbym się zgodzić na wyjątek). Nie ma technicznej możliwości, żeby źle wstawiona „typowa maho shojo” zepsuła scenę, jeśli wszystko inne było w niej dobre, a to, wydaje mi się, ten przypadek. Wszystkie te nawiązania do innych tworów (z rzeczywistości – nie mylić z tamtejszymi tworami), archetypów, subkultury są w Re:Creators właściwie tylko smaczkami, bo serię napędza co innego.
  • Avatar
    The Beatle 16.04.2017 21:31
    Re: Super! To kiedy sezon 3 :)
    Komentarz do recenzji "Kono Subarashii Sekai ni Shukufuku o! 2"
    Dlatego „w”.
  • Avatar
    The Beatle 15.04.2017 21:28
    Komentarz do recenzji "Roku de Nashi Majutsu Koushi to Akashic Records"
    To był comic relief niezależnie od tego, czy to, co się pojawiło wcześniej, było poważne, czy zwrócone w stronę fanserwisu. Niczego nie dowodzi.