x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Ja się chwytam za głowę, kiedy widzę zarówno bezkrytyczne zachwyty nad serią, jak i spadek o połowę skali ocen w stosunku do OVA/filmu. OVA i film generalnie mnie nie porwały jak niektórych, chociaż nieźle się je oglądało, a na serii zawiodłem się dość umiarkowanie. Dlatego siedzę sobie w tej łódeczce na spokojnej wodzie, oglądając dwa sztormy.
Re: >franczyza
Trafna uwaga dotycząca przesłania serii i emocji. Dodaje się do pierwszego efektu.
Jak dla mnie dywagowanie na temat kolejności animacji w cyklu jak najbardziej ma sens. Do każdej serii staram się podchodzić z osobna i oceniać jej powiązania z wcześniejszymi podejściami tylko gdy wyraźnie się z nimi identyfikuje i chce porównań. Tu widać odcięcie od OVA i filmu zarówno w treści fabuły i szczegółach, jak i generalnym wydźwięku. Jeśli seria TV sama w sobie chce startować z czystą kartą, to nie widzę powodu, żeby karać ją za wtórność w stosunku do poprzedniczek.
Re: >franczyza
Pierwszy to objawienie się LWA jako pudełka z napisem „coś nowego i może Harry Potter”. Jeśli ktoś czegoś takiego podświadomie chciał, a wiele osób istotnie bardzo chciało, to niewiele trzeba, żeby się znaleźć w sytuacji, gdzie radocha z otwierania pudełka sprawia, że mało istotne, co tam w środku jest. Seria psuje się bardzo powoli i raczej głodzi widza nudą, przewidywalnością i brakiem klimatu, niż ponosi spektakularne porażki. Przez to kto się w porę nie zorientował, ten stwierdzi, że to od początku do końca było mniej więcej takie samo, a że pudełko się fajnie otwierało… Tu ma znaczenie otoczenie, w którym się dyskutuje, bo pozwala albo trwać w złudzeniu i napalać się na kolejny odcinek, albo w porę się zorientować i znaleźć natychmiast potwierdzenie w serii (zorientowanie się po czasie jest dość trudne, bo zapewne wymagałoby powtórzenia seansu – właśnie ze względu na psucie się wszystkiego „po cichu”).
Drugi to dość szczególny rodzaj zawodu spowodowany tym, że ludzi kupiły OVA i film – głównie przez „zasianie pomysłu” i złożenie obietnic, a niekoniecznie ich czystą treść. Niedopełnienie obietnic załagodzono „a bo to krótki metraż jest”, a że 25‑odcinkowej serii takie usprawiedliwienie już się nie chwyta, to przejęła rolę odpowiedzi na wcześniejsze animacje. W rzeczywistości spadek poziomu nie jest aż taki, jak niektórzy to malują; gdyby seria TV wyszła jako pierwsza, niezależnie, pewnie zostałaby skwitowana „fajne pomysły i uniwersum, ale nie realizuje tego do końca i ma słabsze zakończenie” – coś klasy Rolling Girls (które, o ironio, przez tych samych, którzy teraz zachwycają się LWA, bywało zjadane tymi samymi argumentami, którymi LWA dałoby się zjeść trzy razy). No ale Oscara za świat przedstawiony dostały film i OVA, a trzeci raz za to samo chwalić nie halo, doszły zobowiązania tam złożone i oto powstała tragedia przy akompaniamencie „jak mogło do tego dojść?”.
Re: Dobra seria
odcinek 2
Nie ma co, mnie pasuje. Stay nightowi dobrze by zrobiła taka dawka nie‑powagi i tu też powinno być okej tak długo, jak będzie się coś działo. No ale ja jestem z tych, co w rankingu Fate'a stawiają /kaleid liner zaraz za /Zero; zobaczymy, ile osób odrzuci taka formuła.
Re: Klątwa 3Hz?
O Haruhi, dieselpunk!
Najważniejsze, że jest to póki co zrobione z sensem, zawiera sporo akcji i, czego się nie spodziewałem, ma całkiem niezłe dialogi. Pierwszy odcinek to zamknięta historia, więc trudno stwierdzić, co będzie dalej; w takich przypadkach zwykle mam nadzieję na epizodyczność do samego końca, ale znając życie, wsadzą tu główny wątek, a potem drugi. Cóż, takie klimatyczne serie mają tendencję do psucia się w okolicach połowy, ale póki co oceniam tylko to, co widzę, i jest bardzo dobrze. Na resztę oceny trzeba poczekać – oby nie dłużej niż do końca sezonu, mowa wszakże o Actas.
odcinek 14 (i wcześniej)
A tak zerkając wstecz, muszę przyznać, że recapowy odcinek 13 się udał. Może część powtórkowa była nieco chaotyczna i nikt by mnie nie przekonał, że „to z myślą o widzach, którzy zdążyli już zapomnieć”, bo z takiego recapu niewiele by sobie faktycznie przypomnieli, ale za to kilka udanych żartów na poziomie metafabularnym sprawiło, że zaskakująco dobrze się to oglądało. (Ach, jakże nisko upadły standardy tej serii.) Niestety, wcześniejsze odcinki 11 i 12, poświęcone smutnej historii protagonisty (w czasach, kiedy jeszcze nie miał szans na stanie się przydatnym), były tragiczne. Nie dość, że mnie, widza, nie zupełnie nie obchodziła ta retrospekcja, to jeszcze nie rozumiałem, z jakich powodów ma obchodzić którąkolwiek z postaci. A był tam chociażby taki Yuuya, którego naturalną reakcją wydawałoby się przerwanie Soucie w trakcie albo chociaż wypomnienie mu, że jest mazgaj i sierota, i że nie dość, że do niczego się nie nadaje, to jeszcze muszą słuchać jak jęczy. Ale nie, Yuuya słuchał uważnie, a potem… okazywał zrozumienie? No nie, kolejna postać do kosza, bo w scenariuszu stało, że mają głównemu współczuć.
Do pewnego momentu myślałem, że oglądam tylko dla Magane i że jak ją uśmiercą, to pożegnam się z serią, ale chyba już to zdzierżę do końca. Ostatecznie da się jakoś po odcinku prześliznąć i postaci Blitza też jeszcze nie zepsuli, jeśli mowa o „zaletach”. Na raz nie wytrzymałbym seansu. I to wcale nie dlatego, że jest złe – bo nie jest; jeszcze – a dlatego, że sporo naobiecywało, pokazało kilka fajnych postaci, a teraz sukcesywnie łamie mi serce.
Problemem bohatera raczej nie jest bycie dzieckiem‑geniuszem samo w sobie, tylko brak charyzmy. Noż, nie chciałem tego robić, ale napiszę: Reinhard startuje w podobnych założeniach, a jest o niebo lepiej zaprezentowaną postacią.
Są jakieś obietnice polityki i narrator LoGH‑style, ale tu się chyba kończą ambicje serii. Pozostaje mieć nadzieję, że dostarczy innej, być może przygodowej rozrywki. Manga jest chwalona.
Re: Budzi nadzieje
Ja wiem, że niektórzy się zapędzają i piszą konkretnie, a przy tym nieprawdziwie, że np. ufotable rysuje wyjątkowo dużo klatek, albo że się może równać z filmami kinowymi, i to kształtuje taki opór, ale chyba kierujesz się pod zły adres. Fate/Zero stronę techniczną miało, no, może jeszcze nie cudowną, ale wyjątkowo dobrą. Tak, właśnie dzięki technikom z „kamerą” i użyciu CG.
odcinek 1
Czy golemy będą mówić roger roger?
Re: Eromanga-sensei
Re: Eromanga-sensei
Nie czytałeś żadnych definicji. Mogłeś jakieś widzieć na oczy, ale zdecydowanie ich nie zrozumiałeś. Pedofilia to zaburzenie seksualne, inaczej, szerzej ujmując, choroba – tyle. Nie ma absolutnie nic wspólnego z zakazami, to raz. Dwa, że wyżej pisałeś o miłości, a dotyczy to tylko pociągu seksualnego – utożsamianie tych pojęć jest bardzo nie tak. Trzy, że używasz tego terminu z negatywną konotacją, co błędem już nie jest, ale ignorancją i zachowaniem generalnie złym – jak najbardziej. Przez takie zachowanie i mylenie pojęć wytwarza się opór społeczny sprawiający, że pedofil, który zauważy swój problem, nie zgłosi się po pomoc i w efekcie nie ma szans takowej uzyskać.
Już nawet nie chce mi się pisać o tym, że przenoszenie tego terminu na fikcyjny świat rysowanych postaci jest mocno wątpliwe i na pewno podejście „ale dla mnie to jasne jak słońce” właściwe nie jest.
W każdym razie możesz sobie oczerniać autora, gorszyć się tym, co popełnił, i generalnie uważać Eromangę za beznadzieję – ja poniekąd prezentuję podobne podejście, chociaż mniej aktywne – ale proszę, zaktualizuj swój zasób pojęciowy do rozsądnego poziomu.
Re: odcinek 7 (32)