x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Odcinek drugi - jest coraz gorzej
Po pierwsze inteligencja nie jest tożsama z odpowiednią reakcją na nietypowe sytuacje w każdym przypadku. Po drugie logiczne myślenie to instytucja, do której ciężko się odwołać komuś, kto właśnie doświadczył czegoś, co jego logika uznała za niemożliwe. Poza tym myślenie wymaga czasu, a tu zbyt wiele takiego nie było (nawet uwzględniając „zawrotną prędkość”). Masz cały internet zawalony filmikami o ludziach, którzy dali się wkręcić w ataki psów‑pająków, zombie i Haruhi jeszcze wie czego, mimo że logika (wnioskowanie z faktu, że nauka przeczy istnieniu takich zjawisk) mówi, że powinni się tym nie przejąć. Mimo to twierdzisz, że postacie w anime powinny akurat zachować się z zimną krwią. Wiem, że standardy filmowe przyzwyczajają do wrażenia, że wszędzie są superbohaterowie, ale wiarygodniej wypada przestawienie reakcji odruchowej, nie mającej wiele wspólnego z dokładną analizą sytuacji.
[link]
Re: tcinek 3
Dawno, czyli od zeszłego sezonu, kiedy w Gate kliknij: ukryte nikt nie przejął się gołą elfką w wozie. No ale wtedy walczyli ze smokiem, więc może sytuacja była lekko odmienna. Niemniej przyzwyczajono nas do czego innego i rasowe anime z zapędami na ecchi‑gagi nie omieszkałoby to wykorzystać.
Re: Mistrzostwo
Obstawiałbym, że jednak bardziej czerpał z Diebustera.
A ścieżkę dźwiękową nagrał im za piąteczkę pan Józek spod czwórki z pomocą mikrofonu za dyszkę.
Re: 7/10.
Re: Notka do siebie - nie słuchać znajomych.
Tutaj nie próbowano pokazać czegoś przeciwnego. Zaprezentowani antagoniści nie byli źli do szpiku kości, ale kierowani jakąś pojedyncza rządzą, powiedziałbym, że wręcz disneyowscy. Ktoś chce władzy, pieniędzy, spodobała mu się jakaś dziewczyna, etc. i będzie do tego dążył bardziej niż reszta bohaterów i używając do tego szemranych sposobów. Taki mniej więcej schemat. Nikim tu nie kieruje, dajmy na to, okrucieństwo, ale wszystko sprowadza się do bardziej powszechnych słabości w stylu chciwości. To ten typ złego, co w sytuacji bez wyjścia zacznie się tłumaczyć i przepraszać, a po otrzymaniu kary będzie mówił bohaterom „dzień dobry” i do końca życia zamiatał liście w parku z uśmiechem na ustach.
No tak. Szkoda, że nie zapalił magicznego światła. Tyle możliwości leży sobie nieużywanych…
No nie wiem. Zagadkę dało się „rozwiązać” na podstawie kliknij: ukryte konstrukcji fabuły (co z resztą zrobiłem; od drugiego odcinka po odkryciu, że mają dodatkową osobę, obstawiałem Nashetanię, bo tylko ona była postacią pasującą na to miejsce biorąc pod uwagę jej miejsce w fabule), a jak ktoś się uprze, to i z tych szczególików. Natomiast jest to „rozwiązanie”, a nie rozwiązanie i operuje na dość prostym poziomie w kategorii zagadek wszelakich. Dlaczego? Bo wprawdzie możemy odkryć, kto podszył się pod siódmego i uruchomił barierę, ale za nic nie da się dociec, co go do tego skłoniło. Z resztą… nawet po ukazaniu sytuacji wprost nie znamy motywów panny siódmej. Pojawił się królik, namieszał, zniknął i nic z tego nie wynika.
Re: normalnie krew w piach
Re: 10 odcinek, czyli nie jest dobrze...
Done. M.
Re: 10 odcinek, czyli nie jest dobrze...
W serii funkcjonuje Moc Miłości, która razem z osławionym Fabularnym Pancerzem tworzy komplet dający bogowi z maszyny nieograniczone możliwości ingerencji w przedstawianą historię. Można też wyszczególnić pomniejszą projekcję Mocy Miłości, czyli Moc Muzyki.
Umożliwia mu to (i wiele innych kwestii) Moc Miłości do kliknij: ukryte (wtedy akurat zmarłej) siostry. Ograniczenia zakazujące przenikania się linii czasowych w takim przypadku przestają obowiązywać.
Tak w ramach dygresji, kliknij: ukryte podróże w czasie w kierunku innym niż naprzód przysparzają problemów na polu logiki i filozofii. Na polu fizycznym nie mają sensu i to trochę zwalnia nas z obowiązku zastanawiania się „co by było gdyby”. Każde, ale to każde przedstawienie cofania się w czasie, jeśli ma być choć trochę ciekawe i stanowić okazję do zwrotu akcji, będzie zawierało jakąś wewnętrzną sprzeczność. Rolą twórców fabuł z takim motywem jest jej odpowiednie maskowanie i unikanie ekspozycji. W Charlotte względnie wyszło tylko to drugie.
Tutaj z kolei mogę zagwarantować, że zadziała Moc Muzyki, która doskonale wszystko poukłada, żeby tylko móc dokonać cudu. Obstawiam też, że kliknij: ukryte ponieważ nie mogło być zwykłym przypadkiem, że 2 postacie w serii są pozbawione wzroku, istnieje powiązanie między wokalistką, a bratem głównego rodzeństwa (bezpośrednie albo np. dotyczące podobnych mocy). W każdym razie jestem niemal pewny, iż brata Nao, o ile o nim się nie zapomni, nie ominie wyleczenie. Wszystko za sprawą cudotwórczej muzyki, co się post‑rockiem zwie, ale sugerowałbym dodawanie tu przedrostka „j-", bo to takie podejście do gatunku „po japońskiemu”.
Re: realistyczny realizm, absurdalny absurd
2. Zgadza się, astronauci popełnili wtedy błąd. Pytanie jednak, czy bardziej realistyczne byłoby ukazanie ludzi‑robotów doskonale wyszkolonych i nigdy się nie mylących, czy osób bardziej ludzkich, którym zdarzają się potknięcia, których konsekwencje muszą ponosić.
3. Ściana była zbyt wysoka, żeby wskoczyć na nią z jednego odbicia. Nie miała też półek, które umożliwiłyby rozdzielenie przemieszczenia na kilka mniejszych skoków. Po skoku na pionową ścianę, Hibito odbiłby się prostopadle do jej powierzchni, w kierunku środka wąwozu, a nie w górę, która była kierunkiem pożądanym. Owszem, wspinaczka zapewne była utrudniana przez kombinezon, ale siła ciężkości (błagam, nie „grawitacja”) na Księżycu ma prawie 10 razy mniejszą wartość, więc można ocenić taki sposób poruszania jako możliwy.
(po raz drugi) 3. Rozpatrujesz tę temperaturę, jak gdyby dotyczyła atmosfery podobnej do ziemskiej. Wtedy rzeczywiście efekt byłby marny, bo większa część energii rozproszyłaby się w ośrodku będącym powietrzem. Atmosfera na Księżycu jest nieporównywalnie bardziej rozrzedzona i taki efekt nie występuje, a temperatura jest tu praktycznie bez znaczenia – w przybliżeniu całość energii z takiej flary rozprzestrzenia się przez promieniowanie (które w serii posłużyło rozgrzaniu kamieni). Odpalenie flary zaraz przy kombinezonie nie byłoby najlepszym pomysłem, bo zapewne doprowadziłoby do usmażenia Damiena. Duża ilość energii zostałaby pochłonięta w krótkim czasie przez kombinezon, co poskutkowałoby gwałtownym podwyższeniem jego temperatury.
4. Hełm od strony twarzy miał szybę, a nie biały materiał, więc wystarczająco dobrze pochłaniał promieniowanie słoneczne (część promieniowania przechodzi przez szybę, część ją rozgrzewa, a nieduża część zostaje odbita) i owinięcie go w folię NRC niewiele by pomogło, a Damien mógłby czuć dodatkowy niepotrzebny dyskomfort z odcięcia mu jedynego kontaktu ze światem zewnętrznym.
5. Też mi się to rzuciło w oczy. Pozostaje się domyślać, czy nie było opcji połączenia zbiorników, astronauci o tym nie pomyśleli, czy też to brak realizmu i wina twórców.
6. Przyczyną końcowych objawów Hibito był najpewniej nie brak tlenu, ale wysokie stężenie dwutlenku węgla, który wydychał i którym się podtruwał. Chociaż tu nie jestem pewien, bo nie wiem i nie pamiętam, jaki tam był system filtracji wydychanego powietrza w przypadku zwykłego funkcjonowania. Jeśli magazynował gdzieś dwutlenek węgla, to mogło być, jak pisałem wyżej. Jeśli wydalał go na zewnątrz kombinezonu, powietrze faktycznie mogło się bardzo rozrzedzić i ostatecznie skończyć.
nienumerowane – Nigdzie nie było powiedziane, że flara się spalała. Na pewno zachodził w niej jakiś proces egzoenergetyczny i to spowodowało wydzielanie się energii w postaci światła i ciepła. Mogło to być spalanie (np. przy umieszczeniu zbiornika z tlenem we flarze) albo inna reakcja. Są flary do używania pod wodą; w próżni pewnie też działają.
No a przetargi na rezerwacje sezonowe są zrobione bodaj po miesiącu (4 odcinkach) od rozpoczęcia serii. Do tego jeszcze nie mam uprawnień, żeby w ten sposób rezerwować. Tu się zdarzyło tak, że Cthulhoo „wygrał” przetarg, a ja już od paru tygodni wiedziałem, że będę pisał na temat tego anime. A że się złożyło, że mieliśmy podobne wrażenia z serii, to wyszły recenzje z podobnymi opiniami.
Ot cała historia.
A praktyczny sens może być taki, że choć opinie są podobne, styl recenzowania raczej nie, więc można poczytać o dwóch różnych zestawach spostrzeżeń z serii. Jeśli ktoś (jak ja) częściej czyta recenzje po seansie, żeby konfrontować opinię, niż przed seansem, żeby stwierdzić, czy warto sięgać po tytuł, powinien uznać takie zestawienie za ciekawe.
Re: wut?
Odsyłam do recenzji: Cthulhoo i mojej. Tam chyba jest to jasno wyłożone. Jeśli się z czymś nie zgadzasz, możesz polemizować – zawsze lepiej to robić na gotowym i przemyślanym tekście, bo nie uciekają wątki dyskusji. Szczególnie, że niezrozumienie (w tym przypadku dobrych ocen przyznanych tej serii) zdaje się leżeć po Twojej stronie.
Re: Rozczarowanie pod piękną otoczką
Po pierwsze przekaz i konkluzja serii są nie rozrywkowe, lecz refleksyjne. Nie szykowano nigdzie niezwykłego plot twista albo zagadki ukrytej w tle, co jest charakterystyczne np. dla kryminałów zachodniego typu, ale skupiano się na wyjaśnianiu motywów i tła postaci (czemu dobrze służył niechronologiczny układ). Napiszę inaczej: postawionym widzowi pytaniem było nie „jak?”, ale „dlaczego?”. Stąd pokazywanie widzowi, jak bardzo nie domyślał się rozwiązania, to raczej nie ten adres.
Po drugie nie ma tu drugiego dna. Nietypowy układ filmów, duża liczba wątków pobocznych i dialogi nie należące do najprostszych, a stanowiące tu ważną formę przekazu przedstawionej historii, komplikują całość, ale to wszystko. Wystarczy skupić się na najważniejszych wydarzeniach, połączyć sobie wszystko chronologicznie i wychodzi całkiem przejrzysty obraz, praktycznie bez ukrytej symboliki, czy czegoś w tym rodzaju (problem może być jedynie z piątym filmem, ale z doświadczenia powiem, że obejrzenie drugi raz powinno go rozwiązać). Jeżeli na siłę mamy wyciągać „rdzeń” serii, to będzie on opowiadał o kliknij: ukryte Shiki, jej psychice, żądzy zabijania, stopniowej przemianie i kryzysie z końcówki historii, ostatecznie rozwiązanym przez Mikiyę. Nie twierdzę jednak, że reszta to tylko bardzo rozbudowane tło, bo uważam ją za zbiór pełnoprawnych wątków pobocznych – jak wspominałem, takie określanie jest trochę na siłę. W tym wszystkim jest jeszcze poruszana kwestia istoty zabójstwa i grzechu w ogólnym rozumieniu, ale nie mam przygotowania do głębszej jej analizy, a nie chcę pisać ogólnikami.
Ostatni antagonista rzeczywiście nie zaliczał się do najlepszych rozwiązań fabularnych, bo kliknij: ukryte wziął się praktycznie znikąd i w sporej części był odbity z szablonu chorego zboczeńca. Za to, jak już trafnie określiłaś, jego jedynym zadaniem było oczyszczenie Shiki z zarzutów i zarazem nakłonienie jej do popełnienia prawdziwej zbrodni. Może to wina umieszczenia go w ostatnim filmie z serii (kanonicznie, bo nie liczę Mirai Fukuin), ale nie wydaje mi się, żeby miał być „tym złym”, więc nie należy od niego zbyt wiele wymagać. „Głównym złym” był Araya, którego sprawa rozwiązała się wcześniej, a Lio miał tego pecha, że był antagonistą akurat przy konkluzji serii, ale poza tym był najzwyklejszym przeciwnikiem.
Co do zakończenia kliknij: ukryte Mikiyi zależało bardziej na tym, żeby Shiki nie popełniała jakiejkolwiek zbrodni, żeby nie musieć nosić brzemienia tego grzechu niż na tym, żeby nie zginął ten konkretny Lio. To chyba było pokazane wyjątkowo wyraźnie. Natomiast nie wiem, co rozumieć przez „nieśmiertelność”. Racja, że większość ludzi nie wytrzymałaby takich ran, ale Mikiya należał do tych bardziej zdeterminowanych i silnych psychicznie. Nie było żadnej fizycznej sprzeczności, jeśli dobrze pamiętam: narkotyki zwymiotował, choć zaczęły mu się lekkie omamy, prze ranę na nodze musiał się praktycznie czołgać, stracił oko i ostatecznie zemdlał przez utratę krwi. Każda szkoda miała dość realne, brutalne następstwo, więc poza zdolnością utrzymania nienaturalnej determinacji (wcześniej odpowiednio zbudowanej na przykładach mnóstwa innych wydarzeń), bohater nie posiadał niezwykłych zdolności. Choć domyślam się, że przewidywałaś, iż ostatecznie zginie i stąd ten zarzut.
Napiszę jeszcze krótką opinię, żeby było wiadomo, z jakiego nastawienia i doświadczenia piszę to wszystko. Filmy uważam za solidne i przemyślane, zarówno jako całość i jako pojedyncze epizody, choć niekoniecznie jest to szczyt jeśli chodzi o kunszt fabularny. Odrobinę słabszy jest film obarczony numerkiem 4, a z kolei ten z piątką ma trochę symbolizmu (spiralna wizja czasu, yin i yang, subiektywne postrzeganie rzeczywistości), przez co na początku wydawało mi się, że zawiera bełkot. Wszystko to jest w przepięknej audiowizualnej otoczce (wyżej stawiam jedynie Mushishi), a także przyciąga mnie swoim klimatem i postacią Shiki, przez co stawiam serię wysoko wśród swoich ulubionych. Niedawno zacząłem wątpić w moją dawną opinię (serię widziałem wcześnie w swojej „karierze” anime, przez co mogłem podchodzić do niej mniej krytycznie), więc zobaczyłem całość jeszcze raz, ale utwierdziłem się w tamtej opinii. Ba, nawet udało mi się przekonać do piątego i szóstego filmu, które wcześniej niezbyt mi podeszły. Liczbowo wystawiłem całości i każdemu epizodowi z osobna 9/10, choć gdyby nie grafika i muzyka, zapewne dałbym 8.
Re: wut?
Ale fakt faktem, że do tworu nazwanego „okruchami życia” zalicza się zarówno serie typu „codzienne życie to najbardziej epicka przygoda” (Nichijou czy choćby wspomniany K‑ON!) jak i te osiadłe głęboko w realizmie (chociaż nie jest to warunek) i skupione na uczuciach bohaterów, z którymi mamy się utożsamić (Euphonium, Uchuu Kyoudai).
A podobną rozmowę toczyliśmy już przy rozpoczęciu serii i nie odniosłaś się w żaden sposób do mojej odpowiedzi, która brzmiała mniej więcej tak samo. Będziesz tak wytykać tę kwestię za każdym razem, gdy ktoś o niej wspomni i ignorować tłumaczenia?
Re: Nowela
Na początku się chciałem buntować, że jeśli aż tyle informacji i smaczków zostało pominiętych, to adaptacja jest wyjątkowo nieokrzesana, ale po chwili zastanowienia stwierdzam, że jest dobrze. Chyba nie dałoby się wszystkiego tego upchnąć, tak żeby zmieścić się w parunastu odcinkach i jeszcze anime było możliwe do oglądania. No ale jakiś drobny żal zostaje.