x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: 1/10
4/10
Tak oto mamy chaos, który wprawdzie się porządkuje, ale nie nabiera sensu. Bohaterowie mówią dużo i szybko, ale jest to „talking without speaking”. Co drastyczniejsze sceny pełnią rolę plastikowej efektowności, bo emocje sprowadzają się w najlepszym razie do napięcia towarzyszącemu temu, czy postacie „dadzą sobie radę”. W ogóle zresztą wszystkie te zapędy, żeby anime uczynić wyjątkowym, są bardzo śmieszne, bo stosuje się tu rozwiązania typu „ogrodnik był mordercą, a kucharz agentem FBI”. Niektóre wątki poboczne są tak poboczne, że sprowadzają się do dwóch spotkań z główną fabułą i w żaden sposób nie przyczyniają się do jej napędzenia. Coś tu wyglądało dobrze, ale chyba tylko na papierze.
Żeby nie było, znajdą się jakieś pozytywy. Główny bohater jak na blog‑otaku ze skłonnościami do ciapowatości wyszedł nadzwyczaj wiarygodnie i sympatycznie. Powiedzmy, że udźwiękowienie również trzyma poziom.
Część wizualna to inna para kaloszy. Po pierwsze projekty postaci, do których najlepszy komentarz stanowi bohaterka z biustem, który z powodzeniem mógłby mieć swojego satelitę. Po drugie niczemu nie służące ujęcia do góry nogami, po skosie, agresywny montaż itp. zabiegi, męczące oczy widza. Po trzecie ogólna jakość wykonania – obróbka była najprawdopodobniej wykonywana w niskiej rozdzielczości i teraz materiał się nadaje chyba tylko na DVD, bo BD to w tym przypadku zdzierstwo.
Nie warto oglądać, chyba że ktoś ma ku temu naprawdę dobry powód.
Re: gordo fajto!
Re: gordo fajto!
Re: gordo fajto!
W każdym razie jest jeszcze ten cenny ostatni odcinek i mam nadzieję, że będzie tam to, co chciałbym, żeby było.
I nie, jeśli pójdziemy dalej, to dojdziemy do wniosku, że kliknij: ukryte za wszystkimi tymi zjawiskami: nieprzenikaniem przez obiekty, światłem, dźwiękiem, ciśnieniem, ładunkami, temperaturą, stoi tylko jedno oddziaływanie (elektromagnetyzm), więc model gdzieś jest niespójny i nie można wnioskować „skoro światło, to też coś”. Jeśli jest to tłumaczone magią, trzeba poprzestać na wzięciu za daną to, co nam powiedzieli i nie wnikać w strukturę, bo nie wyciągnie się z tego jednoznacznych wniosków.
Przy mocy głównej już pokazano, że nie zawsze działa dokładnie tak, jak powinna, więc w zasadzie wszystko jest możliwe.
Re: Poważnie, zmieńcie.
Re: Do tych co uważają Haikyuu za najlepsze anime sportowe...
Co do reszty, zgadzam się, chociaż nie w stu procentach, bo np. kwestionowanie sensowności oglądania to już przesada – trzeci sezon był ze wszystkich najlepiej zrobiony, choćby dlatego, że wyciska, co się da z tego, co udało się zbudować w poprzednich, no i dlatego, że grają, a nie rozwijają wątki poboczne (które są tu takie sobie; jako dodatek się sprawdzają, ale mogłoby ich nie być). Natomiast tak, Haikyu wielkim anime nie jest. Przede wszystkim przez to, że nie do końca sprawdza się wspomniane wyżej „coś więcej”. Anime jest zrobione dobrze na takiej zasadzie, że konsekwentnie realizuje założone cele i nie popełnia głupstw, ale jeśli miałbym wskazać, dlaczego może zostać uznane za wyjątkowe, nie potrafię nic wymyślić. Większość argumentacji na „tak” do mnie nie przemawia i chociaż nie chcę nikomu personalnie zarzucać, że głównymi powodami, dla których Haikyu jest „świetne”, są te, które wymieniłem wyżej, to chyba jednak to prawda w sporej części przypadków.
Re: do odcinka 9
Ogółem nie będę Cię przekonywać do tego, że to jest dobre czy niezwykłe, ani też nawet, że da się to oglądać. Ba, obiektywizując, czyli wsadzając się w nieswoje buty, stwierdziłem, że część osób nie powinna się do tego anime zbliżać. Być może jesteś jedną z nich, chociaż to Ty musisz stwierdzić. I żeby nie było, zgadzam się w 100%, że to seria o bijatyce na tyłki. Cudowne, czyż nie? :D
„Jeden” to „prawie nic” w pewnym ujęciu i „zupełnie nie nic” w innym. Tu da się znaleźć dokładnie jeden absurd – założenie, że taki sport mógłby istnieć – i dokładnie jedną innowację – zaskakująco konsekwentne umieszczenie tego absurdu w podstawie sztampowej serii sportowej. Niezwykła nie jest jednak liczebność tych zabiegów, ale efektów, które to przynosi. Bierzesz i łączysz „prawie nic” A oraz „prawie nic” B, a okazuje się, że wychodzi z tego cała seria, do tego tak niepowtarzalna, że co chwilę przeciera się oczy ze zdumienia.
do odcinka 9
Re: Odcinek 9
1 odcinek
Re: AOTS
Re: AOTS
Chyba że to miał być jakiś ogólniejszy komentarz na temat tego, na co coś wygląda i czym faktycznie jest, a nie zamaskowana sugestia, że ludzie widzą coś, czego nie ma.
Jeśli pozwolisz, zacznę „od nowa”, żeby dowiedzieć się, czego chciałem się dowiedzieć, i zapytam: Nie funkcjonuje w znaczeniu „nie jest używane” czy „nie istnieje”?
Jeśli pierwsze, to w jakim środowisku?
Jeśli drugie, to dlaczego?
Natomiast chciałbym się dowiedzieć, dlaczego, Twoim zdaniem, używanie określenia „seinen” w stosunku do anime (przy jasności, że ma się na myśli adaptację mangi ukazującej się w czasopiśmie seinen) jest błędne – na podstawowym poziomie.