Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

The Beatle

  • Avatar
    The Beatle 8.02.2015 12:22
    Re: Odc. 17
    Komentarz do recenzji "Garo -Honoo no Kokuin-"
    To możesz się przygotować na jeszcze większe „chamstwo”, bo obstawiam, że  kliknij: ukryte . W obliczu najświeższych wydarzeń to bardzo prawdopodobne następstwo rozwoju postaci. No, chyba, że fabuła pójdzie wyjątkowo nietypowym torem – tylko że wtedy jest duże ryzyko dla anime: albo wyjdzie świetnie albo na koniec je zepsują.
  • Avatar
    The Beatle 4.02.2015 23:48
    Komentarz do recenzji "Durarara!!x2 Shou"
    „Popularne wpadki” dotyczą drugiego planu i nie nazwałbym ich wpadkami sensu stricte – to cecha sposobu rysowania, który może być lepszy lub gorszy. Od początku natomiast mówię o proporcjach, które to dotyczą pierwszego planu i które w Du(ra)x3!!x2 mają tendencję do drobnych szaleństw.

    Jeśli potrzebujesz uzasadnienia dla tego, czemu w ogóle wypowiedziałem się w tej sprawie, to powiedzmy, że… wywlekłem dla śmiechu. :D
  • Avatar
    The Beatle 4.02.2015 22:28
    Komentarz do recenzji "Durarara!!x2 Shou"
    Naprawdę. :P

    Uproszczenia na drugim planie to wciąż lepiej niż chwiejne proporcje i uproszczenia na drugim planie. Swoją drogą taki efekt wychodzi zawsze, gdy klatki kluczowe rysuje się na kadrze o stałej wielkości, bez stosowania pomniejszeń. Z podesłanych przez Ciebie przykładów, 6 to właśnie drugi plan, a 3 to niezbyt udane in­‑betweens. Chyba, że mnie oczy mylą.
  • Avatar
    The Beatle 3.02.2015 21:53
    Komentarz do recenzji "Akatsuki no Yona"
    To by był ewenement w czasach, gdzie standard to 12­‑odcinkowiec, a dla obszerniejszych fabularnie serii najlepiej 2x12 emitowane w courach, z przerwą. Wciąż nie mogę wyjść ze zdumienia odnośnie do World Trigger i jego 50 odcinków, ale i tak nie oczekiwałbym tego od Yony patrząc realistycznie.

    Ładnie postępuje naprzód, ale nie widać końca, więc raczej nie dostaniemy zaokrąglonego finiszu, ale rozwiązanie w stylu „przygoda wciąż trwa” z perspektywami na dalsze sezony. Oczywiście, jeśli takowe okażą się finansowo opłacalne.
  • Avatar
    A
    The Beatle 31.01.2015 21:45
    Komentarz do recenzji "Durarara!!x2 Shou"
    Hmmm… Tak patrzę, że nikt o tym nie pisał, więc zepsuję innym trochę przyjemności z oglądania małą sugestią i powiem, że grafikę spotkał regres w porównaniu do poprzedniej serii. :P Ta nie była wizualnym arcydziełem, ale znajdowała się na przyzwoicie­‑dobrym poziomie w tej kwestii, a już na pewno potrafiła trzymać proporcje w ryzach. Nowe studio się nie wykazuje. Poza tym jednym zgrzytem dostajemy chyba to samo: znane postacie, równe tempo wprowadzania nowych, utarty sposób narracji i kontynuację „Snatch” w realiach Ikebukuro.
  • Avatar
    The Beatle 31.01.2015 19:56
    Re: Wciagające anime sportowe. Polecam!
    Komentarz do recenzji "Death Parade"
    W gatunku redakcja ujęła to anime jako…. sportowe. Really?


    Wszystko zależy od definicji, a tych jest parę, ale większość przedstawionych gier jest uznawanych za sporty. Problem byłby z automatem do gier, ale chyba na potrzeby tego jednego wyjątku nie trzeba zmieniać klasyfikacji.
  • Avatar
    The Beatle 28.01.2015 16:08
    Re: EPIC
    Komentarz do recenzji "Tsukimonogatari"
    Nie jest zakończeniem serii.

    Sądząc po dotychczasowej metodologii działań, najpierw zekranizują resztę Final Season (pewnie w serii TV, choć niewykluczone, że wydumają co innego), a potem światło dzienne ujrzy zapowiadany od ponad pięciu lat film Kizumonogatari. Tu nawet niespecjalnie trzeba myśleć, czy będzie jakakolwiek kontynuacja – wystarczy spojrzeć na resztę materiału, wyniki sprzedaży i po prostu wiadomo.
  • Avatar
    The Beatle 17.01.2015 23:43
    Komentarz do recenzji "Higurashi no Naku Koro ni Kaku ~Outbreak~"
    Nie miałem na myśli bezpośrednio elitaryzacji i dzielenia fanów na grupy. Nacisk chciałem położyć na to, że Higurashi Kaku jest daleko w tyle za pierwszą serią (bądź dwoma) i różni się od niej inaczej prowadząc akcję oraz przyjąłem, że określenie „fan” dotyczy osoby, której ta się podobała – to chyba uprawniony krok zważywszy, że zdecydowana większość osób zaczęła od niej oglądanie, a niekoniecznie musiała widzieć następne. Sama kwestia fanów wzięła się z wypowiedzi kolegi, na którą odpowiadałem zachowując ciągłość. Jeżeli dobór słów był niefortunny i wina leży po mojej stronie, to przepraszam tu z miejsca Zachajva, Ciebie i każdego, kto jeszcze mógł poczuć się urażony.

    Daerian napisał(a):
    Outbreak nie jest specjalnie dobry, ale przynajmniej jest o tym samym co pierwotne Higurashi i za to należy mu się chwała po poprzednim OVA.

    Co należy przez to rozumieć? Nie dostrzegłem w tej OVA tajemnicy, suspensu i konstrukcji fabuły będącymi elementami zrealizowanymi w sposób czyniący Higurashi wyjątkowym. Wiem, że na bezrybiu i rak ryba, ale czy należy chwalić wszystko, co akurat nie jest losową komedyjką z tego uniwersum? Gdyby chciano zrobić coś dobrego dla serii, wzięto by się za remake – najlepiej bardziej zgodny z SN – to byłoby działanie godne pochwały. (Swoją drogą Deen musiałoby się wcześniej wycofać z projektu i oddać komuś z większym potencjałem, bo ostatnimi czasy partaczy wszystko, co dostanie w ręce, ale to już trochę inna sprawa.)
  • Avatar
    The Beatle 17.01.2015 18:37
    Komentarz do recenzji "Higurashi no Naku Koro ni Kaku ~Outbreak~"
    Rozumiem to doskonale i rozumiałem, kiedy pisałem komentarz wyżej.

    Natomiast aktualnie nie do końca rozumiem, co to ma do rzeczy. Miałem się powstrzymać od komentowania i polemiki z Twoim stwierdzeniem z szacunku dla osób, którym się podobało?
  • Avatar
    The Beatle 17.01.2015 17:20
    Komentarz do recenzji "Higurashi no Naku Koro ni Kaku ~Outbreak~"
    Fanom Higurashi – nie.
    Osobom „wszystko­‑mi­‑jedno­‑byle­‑zobaczyć­‑rozwałkę­‑w-wykonaniu­‑moich­‑kochanych­‑bohaterów” – tak.

    Potencjalne powody do obejrzenia przez fanów są dwa: „Dear You” na koniec, (które można posłuchać też innymi drogami), oraz pojedyncze drobne smaczki dotyczące tamtejszego uniwersum. Cała reszta to budyń ze zmielonych poprzedniczek serii.

    Proszę nie wprowadzać ludzi w błąd, bo jeszcze ktoś to zacznie oglądać nie będąc świadom, co dostanie.
  • Avatar
    The Beatle 10.01.2015 16:29
    Komentarz do recenzji "Death Parade"
    blob napisał(a):
    PS 2: kliknij: ukryte :


     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    The Beatle 10.01.2015 00:51
    Re: AW YISS.
    Komentarz do recenzji "Death Parade"
    Tego dowiedzieliśmy się już przy Death Billiards. :P Rzucił palenie i nauczył się robić drinki.
  • Avatar
    The Beatle 6.01.2015 13:57
    Re: AOTY
    Komentarz do recenzji "Yuri Kuma Arashi"
    Obawiam się, że to nie będzie parodia, jakiej oczekujesz, jeśli w ogóle w ostateczności okaże się parodią. Nie wiem, jak się odnieść do wspomnianego nawiązania, bo go nie wyłapałem (SnK mam jeszcze do dokończenia), ale nie wydaje się ono zbyt prawdopodobne.

    Pierwszy odcinek można rozumieć różnie, ale wystarczy uwzględnić jedno nazwisko, Kunihiko Ikuhara, żeby dostać jakiś obraz całej serii. Tak więc spodziewać się można anime z wysokim stężeniem symbolizmu i tematyką seksualności, miłości, etc. osadzonego w realiach mogących na pierwszy rzut oka wydawać się komicznymi.
  • Avatar
    The Beatle 1.01.2015 14:11
    Re: zakończenie
    Komentarz do recenzji "Yuuki Yuuna wa Yuusha de Aru"
     kliknij: ukryte  No ciekawe…

    Chyba, że mowa o całym obrazie świata, bez wgłębiania się w problemy bohaterek. Wtedy zwracam honor.
  • Avatar
    The Beatle 29.12.2014 23:37
    Re: Czekamy do kwietnia...
    Komentarz do recenzji "Fate/stay night: Unlimited Blade Works [2014]"
    Obydwie panie są słabo znane w światku anime (na tyle, że pierwsze słyszę i musiałem wyszukać :P) i mają ledwo po jednym utworze, więc niezbyt sobie wyobrażam ich pojawienie się przy produkcie flagowym Ufotable.

    Jeśli już rozgrzebujemy temat muzyki w Fate, to wypadła tu fatalnie w porównaniu z poprzednimi produktami Ufo. Opening jest dobry aż do momentu wejścia refrenu, a potem leci „shiroku shiraku, oj­‑dana, oj­‑dana…” – dość sztampowa melodia, chociaż znowu nie zła. Ja bym to widział jako opening chociażby SAO; idealnie zastąpiłby to nieszczęsne „Ignite”. Natomiast przy Fate jest niewystarczający, przynajmniej dla mnie. :P
    Ending to chyba najsłabszy utwór Kalafiny, który pojawił się jako piosenka przewodnia. To wyraźny znak, że trzeba coś zmienić albo gwóźdź do trumny zespołu – na planie muzycznym, bo popularność zapewne nie spadnie.
    Wyciągnięcie Kajiury spod odpowiedzialności za OST sprawiło, że nie słychać powtórek z jej dotychczasowego dorobku, ale wychodzi strasznie nijako. Nie usłyszałem żadnego kawałka, który byłby coś wart, a specjalnie zwracałem na to uwagę.
    No i wszystko ratuje tylko to wykonanie LiSY, a słyszałem głosy jakoby miał to być OP lub ED na wiosnę. Oby.
  • Avatar
    The Beatle 29.12.2014 11:49
    Re: Czekamy do kwietnia...
    Komentarz do recenzji "Fate/stay night: Unlimited Blade Works [2014]"
    chociaż moim zdaniem LiSA przegrywa w wykonaniu Disillusion z Sachi Tainaką

    Na pewno przegrywa, bo to już nie Disillusion, tylko This Illusion. :P

    A tak na serio, ciężko mi stwierdzić, która praca wokalistki wypadła lepiej, bo obydwie interpretacje są dość szczególne. Sachi miała bardziej rozbudowaną i na pewno lepszą sekcję instrumentalną, co trochę ją odciążyło i pomogło w śpiewaniu (jakoś tak to zawsze jest, że Deen wybiera sobie OP/ED niewspółmierne do jakości czegokolwiek innego w danym anime xD). Wykonanie LiSy natomiast jest bliższe temu z VN. Dodano wprawdzie skrzypce w tle, ale wokalistka i tak musi uciągnąć całą melodię.
  • Avatar
    The Beatle 28.12.2014 17:40
    Komentarz do recenzji "Kiseijuu: Sei no Kakuritsu"
    A co jest złego w używaniu postaci do popychania fabuły? Od samego obrotu Ziemi akcja nie powstanie. To, że stosuje się takich zabiegi nadaje serii bardziej epizodyczny charakter z jednym głównym bohaterem i narastającym głównym wątkiem. Schinichi na tę chwilę wydaje mi się na tyle dobrą, dynamiczną postacią, że udźwignie fabułę tego typu i nie musi sobie szukać grupy Avengersów.
  • Avatar
    The Beatle 28.12.2014 17:22
    Re: ach te niestałe kobiety!
    Komentarz do recenzji "Kiseijuu: Sei no Kakuritsu"
    Napiszę jako odpowiedź do ostatniego komentarza, żeby zachować ciągłość, ale odnosić się będę do różnych powyższych.

    Po pierwsze zbyt błyszcząca postać Murano odciągałaby niepotrzebnie uwagę od Shinichiego, który gra w serii pierwsze skrzypce i jak na razie nie ma sygnałów, żeby miało się to zmienić. Okej, jeśli rola Murano będzie miała wzrosnąć, obecna kreacja może nie wystarczyć, ale póki co to ma być tylko ktoś ważny dla głównego bohatera, a przy tym okazja do zastanowienia się nad kwestią jego człowieczeństwa. Nie trzeba wymagać cudów, gdy oś fabularna przechodzi zupełnie gdzie indziej.

    Po drugie nie za bardzo rozumiem, dlaczego „deus ex machina” zostało użyte w odniesieniu do Kany. Ta postać to najzwyklejsza femme fatale – i w wątku głównym i w elementach romansu. Chwyt to stary i uznany, spełniła swoją rolę wprowadzenia nieprzewidzianych komplikacji i znów nie wiem, czego tu jeszcze chcieć. :P No chyba, że spisywało ją się od początku na jakieś „wyższe stanowisko”.

    Po trzecie… od kiedy rozchwianie emocjonalne postaci w wieku licealnym jest zarzutem kierowanym w stronę serii? Jak dla mnie to niemal oczywiste, że to nie są baby po rozwodzie i trzech porodach, więc chyba mają prawo czasem zadziałać pod wpływem chwili i niekoniecznie w zgodzie z logiką. :P
  • Avatar
    A
    The Beatle 28.12.2014 10:51
    Komentarz do recenzji "Ping Pong"
    Do recenzji dodałbym tylko krótkie wspomnienie o zakończeniu Ping Ponga. Zdecydowanie jest ono jednym z najlepszych, jakie widziałem.

    Natomiast jeśli o opening chodzi, dobrze wypada jego druga wersja graficzna (od chyba 3 odcinka), gdyż pierwotna to tylko zlepek ujęć pojawiających się w początkach serii. Natomiast piosenka warstwą muzyczną i tekstową jest niesłychanie dobrze dopasowana do pokazanej historii.

    Teraz tylko zostaje poczekać, a może serii przybędzie oglądających. Na Tanuki Ping Pong jest potwornie niedoceniony w porównaniu do tego, co to anime ma do zaoferowania.
  • Avatar
    The Beatle 26.12.2014 12:41
    Komentarz do recenzji "Yuuki Yuuna wa Yuusha de Aru"
    No nie wiem, mnie to nie do końca przekonuje. „Perełek” podobnej klasy jest mnóstwo i ta niespecjalnie się wyróżnia, choć miała wyraźne szanse.

    Na początku parę dobrych słów – zdecydowanie zgadzam się co do bohaterek. Mają cechy wybijające je nieco z utartych schematów, a przy tym wychodzą wyjątkowo naturalnie. W szczególności chwalę rodzeństwo i relacje miedzy nimi.

    Natomiast co do reszty, główne zarzuty kieruję do zakończenia, jak również jego fundamentów, które zaczęły się formować może w 2/3 serii.  kliknij: ukryte 

    Projekty postaci i kostiumów były dobre, a choć w animacji zdarzały się wpadki, to twórcy potrafią wyciągać wnioski. Modele CG kłujące w oczy w pierwszych odcinkach dość szybko przeszły na drugi plan.

    Szukałem punktu zaczepienia dla oceny „6”, ale takowego nie znalazłem. Może lepsze zakończenie, może bardziej zdecydowany akcent na pewne kwestie i dałoby się podciągnąć. Jednakże w takich układach serii mogę dać najwyżej piątkę, choć plasuje się nieznacznie nad „kreską”. To nie Madoka w wersji „light”, to Madoka w wersji „zero”. :P
  • Avatar
    The Beatle 21.12.2014 18:59
    Re: Koniec
    Komentarz do recenzji "Ushinawareta Mirai o Motomete"
    Z jednej strony racja, twórcy mogli sobie dorobić własną teorię wszystko wyjaśniającą. O tym mówiłem, pisząc „przedstawić ładnie”. Tak to miało miejsce w S;G i większość osób nie miała żadnych zarzutów.

    Z drugiej strony w myśl „im dalej w las, tym więcej drzew” przedstawienia takiej sprzeczności nigdy nie rozwiąże teoria o skończonym złożeniu. Zawsze pojawi się to nieszczęsne pytanie „a dlaczego?” (które w zasadzie powinno brzmieć „jak?”) i można się tak wgłębiać bez końca. Bardziej dociekliwi widzowie przy Steins;Gate dostrzegli pewne nieścisłości i szukali wyjaśnień. Nawet eleganckie zamaskowanie tej kwestii nie rozwiązało problemu. Pojawia się więc pytanie: czy rozwiązanie z Ushinawareta było złe? Widz o rozwiniętej pewnej cesze (na potrzeby chwili nazwijmy ją „bystrością”) nie będzie usatysfakcjonowany, dopóki nie zarysuje mu się wszystkiego na poziomie S;G. Inny widz nawet wtedy będzie niezadowolony. Natomiast oglądającemu o mniejszej „bystrości” w pełni wystarczy obraz przedstawiony w Ushinawareta. „Tak po prostu jest – to trzeba przyjąć jako efekt kwantowy.” Nigdy nie rozwiąże się całego problemu, bo do tego potrzebna byłaby teoria kompletna – o nieskończonej złożoności. Trudno oczekiwać takowej od twórców anime, skoro swojego własnego świata nie potrafimy opisać tak dokładnie. :) Jak bardzo złożona powinna więc być przedstawiona teoria, żeby było dobrze? A no to kwestia indywidualna zależna od wspomnianej „bystrości”. Jednym wystarczy wspomnienie o fizyce kwantowej, inni potrzebują analogii linii czasu do włókien tkaniny, etc. etc.
  • Avatar
    The Beatle 21.12.2014 18:23
    Re: Koniec
    Komentarz do recenzji "Ushinawareta Mirai o Motomete"
    Tak więc (daję wszystko w jeden duży ukryty tekst – pojawią się spoilery, a fragmenty nimi nie będące i tak nie powiedzą nic nikomu, kto nie widział serii):

     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    The Beatle 21.12.2014 01:39
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online II"
    O, czyli nie jestem sam w takim zapatrywaniu się na części SAO. Też obawiałem się z początku owego niesławnie zapowiadanego arcu, a najbardziej tego, że Asuna wsadzona w rolę główną zupełnie go zniszczy. O dziwo wyszło całkiem nieźle. Wspomnianej życzliwości jednakże jakoś nie potrafię wykrzesać, bo motywy tej bohaterki mają dla mnie status Arki Przymierza – nawet jeśli gdzieś się znajdują, to nikt nie wie gdzie i próżno ich szukać. W takim układzie pozostaje cieszyć się, że nic specjalnie nie zepsuto i Mother's Rosario, w przeciwieństwie do późnego GGO, dało się obejrzeć spokojnie, a miejscami nawet z przyjemnością.
  • Avatar
    The Beatle 20.12.2014 15:41
    Re: niespełna 3 minuty piękna...
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Bahamut: Genesis"
    Jeśli nie jest to problem, prosiłbym o inne tytuły z kategorii „kolejne lekkie, zwariowane anime fantasy” w takim razie. Podobny protagonista też może się pojawiać, choć nie musi. Na użytek własny.
  • Avatar
    A
    The Beatle 19.12.2014 18:37
    Psycho-Passed
    Komentarz do recenzji "Psycho-Pass 2"
    Druga seria jest katastrofą w porównaniu do poprzedniczki. Na dobrą sprawę rozpatrywana jako osobny tytuł nie jest zła – w najgorszym razie przeciętna – ale zalicza większą klapę, niż „typowa kontynuacja”, gdy ma się w głowie obraz sezonu pierwszego.

    Co się pogarsza? Wszystko. No, może z wyjątkiem muzyki, która trzyma ustalony poziom. Grafika natomiast przestaje umiarkowanie zachwycać, jak to się działo do tej pory, a miejscami widać niedoróbki – wyjątkowo dobrze eksponuje je fatalna reżyserka (pojęcie, nie osoba). Czasami traci się poczucie ciągłości pokazywanych zdarzeń, nie do końca wiadomo, co się dzieje na ekranie, etc. etc.

    Fabuła dąży w bliżej nieokreślonym kierunku starając się jednak zachować pozory głębi i wprowadzać urozmaicenia do gotowego uniwersum. Same nowe pomysły nie są jednak w stanie utrzymać widza przy ekranie. Na co więc decydują się twórcy? Widać 2 rodzaje destruktywnych działań.
    Po pierwsze, żeby zawiązać akcję z pomocą jakiegoś poważnego problemu, wyprowadza się go z cienia świata przedstawionego. Problem w tym, że niejednokrotnie odbiera on sens wydarzeniom, które już zaszły w pierwszym sezonie. Ciśnie się wtedy na usta „czemu nikt tego nie zauważył?” albo „przecież tamta wcześniejsza akcja nie miała prawa się wydarzyć”. Możliwe, że opisuję tu coś podpadającego pod deus ex machina, ale nie jestem przekonany do tego określenia w tym przypadku. Powiedziałbym prędzej, że nowe elementy wprowadzane są bez żadnego respektu dla starych – obserwujemy przez to, jak uniwersum Psycho­‑Passa staje się niespójnym zlepkiem różnych motywów.
    Drugi rodzaj działania to operowanie ekscentryzmem, gore oraz innymi wyolbrzymieniami. Zasadniczo nie mam nic przeciwko, jeśli te elementy mają podparcie w przedstawionej historii. Gdy jednak podparcia brakuje, uznaję to za dość prymitywne działanie mające na celu przyciągnąć ludzi szukających kontrowersji. W teorii nie zajmuje czasu ekranowego, ale odciąga uwagę od kwestii istotnych.

    Wszystkie lubiane przez mnie postaci z poprzedniego sezonu zostały odsunięte na trzeci plan (tudzież nie pojawiły się z powodów fabularnych), więc w tej kwestii seria wystartowała od zera. Osoby stanowiące grupę fanów Akane zapewne będą bardziej zadowolone, ale ja zawsze uważałem panią inspektor za przeciętną bohaterkę i teraz również niczym mnie nie zachwyciła. Problemem reszty postaci jest to, że pomimo starań nie mogę powiedzieć o nich nic dobrego. Chlubnym wyjątkiem jest tu doktor Saiga, który mógł się wykazać ciekawą osobowością i dobrze to wykorzystał. Takiej szansy nie dostał natomiast Hinakawa (czerwonowłosy enforcer), w którym można było zobaczyć pewien potencjał. Cała reszta to mniejsze lub większe porażki czasem używane do pchania fabuły naprzód, a czasem zatrzymujące ją, wydawałoby się, wbrew zamierzeniu twórców.

    Od pierwszego odcinka wiedziałem, że coś się popsuło, choć miewałem przebłyski nadziei na dobre sklejenie wszystkich wprowadzonych elementów. Niestety nic z tego. Podczas oglądania ostatniego odcinka aż zrobiło mi się smutno – i to wcale nie z powodu smutnej fabuły.
    Parowozowi „Psycho­‑Pass” skończył się węgiel. Zaczęto więc palić śmieciami, pasażerami i podkładami kolejowymi. Wszystko to po to, żeby dojechać do stacji docelowej, która ostatecznie okazała się zapuszczona dziurą.