x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
SAO i ALO prezentują się identycznie (ludzi od „ALO słabe, bo wróżki” proszę nie słuchać – projekty postaci i fabuła nie mają wiele ze sobą wspólnego) z tą różnicą, że w SAO mamy praktycznie same wątki poboczne sprawiające wrażenie ciągle czegoś nowego, a w ALO fabułą jest raczej liniowa. GGO stanowiące pierwszą i najdłuższą część drugiego sezonu, rzeczywiście jest słabszym arciem ze względu na rozciągniętą akcję i pojedyncze potknięcia (typ rozrywki i złożenie fabuły nie ulega zmianie). Za to następny arc, Callibur, powraca stylem do początku historii, a kolejny, Mother's Rosario jest wyjątkowo dobry, jak na standardy serii – moim zdaniem to najlepsza część. I nie, z tego co mi wiadomo, nie było tu fillerów, może poza pojedynczymi przypadkami – wszystkie wydarzenia były tak przedstawione w light novel i anime trzymało stałe tempo ekranizowania.
Re: Jaki ja jestem wredny
Rzeczywiście poraża logika tej klątwy. Na początku myślałem, że to dotyczy wszystkich przedmiotów, których w jakikolwiek sposób używa, a ubrania ma jakieś magiczne, ale nie jesteśmy nawet blisko… Jak ktoś go karmi, nic się nie dzieje; jak je wprost z talerza położonego na ziemi, ten się niszczy. Ciekawe, co by się stało, gdyby ktoś mu taki talerz podsunął. Kto tu czego „używa”? Innych osób boi się dotykać, żeby się nie zniszczyli, gdyby czasem pomyślał o nich jako o narzędziu. Naciągane niemożliwie. A najlepsze, że postanowili mu właśnie wsadzić ręce w deskę w ramach zapobieżenia dalszej destrukcji. Co z tego, że do niszczenia wcale nie musi używać rąk? No i gdyby taką deską próbował wbić gwoździa, czy nawet się podrapać po głowie, to też chyba by się zniszczyła?
Re: aż dziw że się za to zabrałem...
A tak abstrahując od tego, oczywiście rozumiem przenośnię, ale po co „zakazywać” kontynuacji serii średnich i słabych? One muszą się ukazywać choćby tylko i po to, żeby te dobre wypadały jeszcze lepiej na ich tle. :)
odcinek 16
(tylko żartuję; nie chcę dyskutować o polityce)
A seria jak na razie idzie jak po grudzie. Idea z Inferno Copa zginęła dawno, chociaż tym się chyba nikt z twórców ani przez chwilę nie przejmował. Zrobił się za to chaos… i w sumie tyle. Pierwszy raz widzę coś tak chaotycznego, że zaczyna się robić nudne. Żeby nie było, jakieś pierwiastki wesołej dekonstrukcji parodii (a może nawet parodii dekonstrukcji parodii) zostały i nie dają w moich oczach zrównać tytułu z ziemią, choć już przestało być dobrze. Z wyjątkiem jednego elementu. Muzyka tutaj jest na najwyższym poziomie. Opening i endingi, a w odrobinę mniejszym stopniu muzykę tła, stawiam na równi może nie z Cowboyem Bebopem, ale z FLCL na pewno. Podgatunki rocka niszowe dla anime, duża ich różnorodność, świeżość i świetne wykonanie. Jeśli ktoś sobie ceni muzykę w anime, tu powinien być w niebie.
Sugerujesz, że tutaj również w kontekście siły bohatera będzie tendencja wzrostowa? Mnie się wydaje, że nie uciekną się do tak shounenowych zagrań i przeniosą środek ciężkości w stronę rozwijania świata przedstawionego. W końcu w innym wypadku akcja przeszłaby na śmiesznie epicki poziom i seria raczej nie byłaby w stanie zapełnić tomów LN, a tym bardziej dostać ekranizacji od Madhouse'u. Przekonamy się, jak zobaczymy.
Tutaj jest zasadnicza różnica. Momonga/Ainz nie ma takiej osobowości, ale jego emocje podlegają „stylowi” postaci, jaką sobie wybrał i zmieniają się nie do końca z jego wolą. Dlatego też nie czuł niczego przy akcji w wiosce, ale jednocześnie dziwił się temu, bo instynktownie rozumiał, że nie powinno tak być – zachował więc dawny kręgosłup moralny. Swoją drogą to jeden z ciekawszych aspektów serii, bo pośrednio porusza kwestię samoświadomości i tego, czy człowiek ma całkowity wpływ na własne myśli, chęci, etc.
Ależ oczywiście, że są podstawy. Skąd pewność, że Momonga był jedynym graczem, który się przeniósł wraz ze światem? Albo też za całym przeniesieniem świata gry może stać intryga jakiegoś wielkiego złego. To są typowe rozwiązania, wokół których mogłaby się rozwijać akcja, a rozwiązanie, w którym Ainz bawi się w tym świecie, jak w piaskownicy, bez żadnych trudności, byłoby ewenementem w gatunku i właśnie sugerowanie go potrzebowałoby solidnych podstaw.
Chyba nie sugerujesz, że to cecha jego charakteru, bo było dokładnie pokazane, dlaczego to robi. kliknij: ukryte Chce zyskać jak największy rozgłos, żeby odnaleźć jakichś innych graczy. Dlatego też zmienił swoje imię na nazwę gildii, która zapewne w grze była dużo lepiej znana, niż nick jednego z jej członków.
Re: don't shoot!
Natomiast w dalszym ciągu nie zgadzam się z tym, żeby porównanie do Tatsuyi było trafne. Ten był przy swojej wszechmocy zimny i zobojętniały, podczas gdy Momonga wydaje się bardziej wrażliwy i, jak pisałem, mamy wgląd w jego proces myślowy. Jeśli natomiast elementem podobnym ma być sama wszechmoc, nie ma podstaw, by przypuszczać, że Momonga będzie aż tak intensywnie zmieniał bieg wydarzeń. W dodatku bohaterowie startują z zupełnie innych pozycji. Gracz, który spędził na tej rozrywce lata, zdobył maksymalny poziom i razem z gidlią osiągnął prawie wszystko, a osoba upośledzona magicznie, ledwo przyjęta do szkoły – to chyba robi różnicę w kontraście między możliwościami a czynami.
Gdzie nie ma myślenia i jest pozerstwo: tu czy w NGNL? Można to różnie rozumieć. No i czy to jest pierwszy i ostatni argument mający potwierdzić, że serie nie stoją koło siebie?
Rozumiem, że przez generyczny miałeś na myśli typowy dla gatunku? Bo po polsku słowo ma, jeśli dobrze kojarzę, inne znaczenie. W takim razie owszem, Overlord jest najbardziej typowym fantasy w sezonie w kategorii fantasy ogólnie. Nie jest natomiast w kategorii fantasy anime – tu na pewno wyprzedza go Chaos Dragon (możliwe, że coś jeszcze) oferujący więcej ogranych motywów typowych dla anime z tego gatunku i anime w ogóle: od pomieszania z poplątaniem w kreacji świata po ciamajdowatego głównego bohatera czerpiącego moc z „siły przyjaźni” (w przenośni i dosłownie).
Jeśli już miałbym szukać jakichś połączeń, powiedziałbym, że Overlord stoi między LH a NGNL. Z jednej strony ma bohatera myślącego z pewnym wyprzedzeniem i nie angażującego się osobiście w bitwę, z drugiej występuje pewna barwność świata przedstawionego, chęć przejęcia władzy nad światem (taka piaskownica) i Jibril mk2.
Recenzje na MALu w tym przypadku są nie tyle słabe (czy raczej słabo oceniają serię), co bardziej krytyczne względem serii. Ja sam uważam, że DanMachi niewiele wybija ponad przeciętność, bo bardzo ciąży mu łopatologiczna prostota przedstawiania wydarzeń. Za to całkowicie rozumiem zdania przeciwne, czyli wychwalające tytuł jako prawdopodobnie najlepszy w roku, a wśród wszystkich anime należący do ścisłej czołówki (to sugeruje ocena wysokości 9 czy 10). Jest seria, w której główny bohater przeżywa wesołe przygody, a przy tym rozkochuje w sobie kilka dziewczyn, to nic dziwnego, że się z miejsca podoba i ludzie oceniają pod wpływem chwili. Było SAO, NGNL, jest DanMachi, za rok wyjdzie jeszcze coś nowego i tak się to powoli toczy, ale czy ktoś za parę lat będzie pamiętał? (o SAO może i tak, bo tam popularność jest nieporównywalnie większa)
Re: Odc. 12 delay
Wtedy byś miał poniekąd tylko i wyłącznie cukierkowy klimat. Oczywiście tak długo, jak długo by przeżyła.