Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Subaru

  • Avatar
    A
    Subaru 25.10.2012 14:28
    Komentarz do recenzji "Arcana Famiglia"

    Cóż… chyba nastawiłem się na coś innego. Ale nawet zmieniając nastawienie w trakcie oglądania – ta seria jest zupełnie nieudana.

    Spodziewałem się shounena, mierzenia sił, walk z jakimś wątkiem miłosnym, ale jednak shounena z akcją. A dostałem… co to w ogóle jest?

    Stado biszów, jedna niezbyt rozgarnięta dziewoja, jakaś mafia (tylko gdzie?!), Tarot. Nie mam pojęcia, co twórcy chcieli pokazać, ale na pewno nie emocjonujące walki, tak szumnie zapowiadane od pierwszego odcinka, wielki turniej, prawdziwa miara swoich mocy. Cóż, walki trwały czasem i po kilka sekund, maksymalnie trzy minuty. I to w ostatnim odcinku, tak.
    Rozczarowanie to mało powiedziane, zwłaszcza że karty Tarota dają naprawdę duże pole do popisu, można by stworzyć na ich podstawie naprawdę fajne zdolności bohaterów.

    A więc może miał to być reverse harem? To już bardziej, tylko gdzie to zauroczenie, gdzie umizgi ślepych idiotów? Nawet tego tu nie ma.
    Bisze są kalkami kalek z kolejnych kalek, dwaj główni nieszczęśnicy są absolutnie przekonani, że dziewoja nadaje sens ich życiu, taka wspaniała jest, tylko… gdzie to było ukazane? Słowa słowami, ale przecież ona nie robi kompletnie nic.
    Jolly mi się podobał, przystojny, no ale zmarnowany niestety, przegięli z jego zwichrowanym charakterem.

    Wszystko potraktowane jest bardzo płytko, twórcy najchętniej by tego turnieju w ogóle nie robili.
    Napady śmiechu wzbudzały we mnie teksty z pierwszego odcinka, w którym to każdy z bohaterów oznajmiał wszem i wobec, jakiej karcie służy, osobom, które wiedzą to od dawna i znają się dobrze. Czy naprawdę nie dało się tych informacji przekazać widzowi inaczej? Bo podano to w wersji dla upośledzonych umysłowo. Dało się, ale po co? Widz jest traktowany jak kompletny idiota, czego NIE ZNOSZĘ.

    Graficznie ładnie, tylko co z tego, skoro reszta do niczego?

    Obejrzeć można, do szybkiego zapomnienia. Guma do żucia dla oczu.
  • Avatar
    A
    Subaru 24.10.2012 12:08
    Komentarz do recenzji "Zetman"

    Dziwne to anime.
    Nieustannie podczas seansu wyczuwałem bardzo silne zachodnie wpływy widoczne w fabule, bohaterach, grafice, wszystkim. Silnie jest tu zaakcentowany pomysł na superbohatera, herosa ratującego po cichu świat, rodem z „Batmana”, „Spidermana” i innych. Czy to pasuje do anime? Może i tak.

    Na pewno ciekawym zabiegiem graficznym jest tu jakby zostawianie kresek rodem z mangi.
    Fabuła niestety marna, absolutnie nic odkrywczego, taka bajka o superbohaterach dla nastolatków (dorosłych? Choć aż tak krwawo nie jest, nie wiem).
    Są tajemnicze eksperymenty, pościgi na potworami, chęć niesienia sprawiedliwości (tak chorobliwa, że aż żałosna), przemiany, by wyglądać bardziej „cool”. Jednym słowem – straszny kicz.

    Niby ciągle się coś dzieje, ale z łatwością można przewidzieć większość wydarzeń, bo charaktery postaci są proste jak drut, zastanawiałem się nawet, czy nie chciano stworzyć karykatur, ale wygląda to niestety na poważny projekt.

    Na plus zaliczyłbym aparat ortodontyczny (tak!), który nosi jedna z bohaterek. Tego jeszcze w anime nie widziałem i to zostanie mi na jakiś czas w pamięci, jeśli chodzi o tę serię. Plus za świetny, rytmiczny opening.

    Nic szczególnego. 4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 23.10.2012 14:23
    Komentarz do recenzji "Jormungand"

    Seria sensacyjna, dużo akcji, pościgów, strzelanin, a także rozsądna ilość humoru i to całkiem dobrego.

    Recenzja wyjątkowo ostra, ale w sumie się z nią zgadzam. Tylko chyba oglądałem w minimalnym skupieniu i wszystkie wady tego tytułu niespecjalnie mi przeszkadzały.
    Ogląda się to bardzo dobrze, bohaterowie budzą sympatię (choć główny bohater jest mimozą), jest jakaś logika, brawura. Nie można powiedzieć, że całość scenariusza jest bez sensu. Co do nieśmiertelności, to rzeczywiście jest to duży mankament, ale nawet nie zwróciłem na to uwagi, prawdę mówiąc. W swoim gatunku z pewnością zajmuje jakieś miejsce, ale czy wyprzedza słynne „Black Lagoon”? Na pewno nie, nie ma wystarczająco wyrazistego klimatu i bohaterów, ale fanom BL i „Jormungand” się zapewne spodoba, prezentuje podobne podejście do tematu.

    Ot taka seria, co się obejrzy i zapomni. Tytuł dość dziwacznie brzmi, więc on sam pewnie w głowie zostanie.
  • Avatar
    A
    Subaru 18.10.2012 12:42
    Komentarz do recenzji "Tennis no Ouji-sama: Futari no Samurai - The First Game"

    Jak do tak dobrej serii można zrobić tak denną kinówkę?

    Scenariusz leży i kwiczy, twórcy nie mieli kompletnie żadnego pomysłu na ten film. Nagle, nie wiadomo skąd i po co, pojawia się… zaginiony brat Echizena?! Jak, gdzie, skąd? To on miał brata? W serii TV nic o tym nie było, a to fakt na tyle ważny, że stworzenie tej postaci kompletnie burzy całą logikę.

    Absurd goni absurd. Wielki statek wycieczkowy, który  kliknij: ukryte , bogacz i nielegalne zawody w tenisa, w dodatku młodzików… o, ludzie.
    Poza tym Tezuka Zone osiąga kosmiczny, naprawdę KOSMICZNY poziom absurdu. W tenisa można grać nie tylko w kosmosie, ale i pod wodą. Zapamiętam.

    Nic się nie klei, sam pomysł na ten film od początku był do niczego. Wszystko jest tak niewiarygodne, tak przerysowane, że po prostu niesamowicie głupie. A wielka szkoda, bo widać, że animacja niezła, no i Książę Tenisa naprawdę zasługuje na coś lepszego.


  • Avatar
    A
    Subaru 17.10.2012 13:13
    Komentarz do recenzji "Togainu no Chi"
    Będzie długo.


    Czego się nie robi dla fanek/fanów fanserwisu w męskim wykonaniu… no z pewnością robi się właśnie „Togainu no Chi”.

    Pierwsze kilka odcinków – no nie jest tragicznie, nie jest, o, fajne bisze, oj fajne, człowieku, nie śliń się.
    Kolejne kilka odcinków – nawet ciekawe, ciekawe, no i te bisze, oj, bisze.
    I tak do połowy serii. Potem nie było już co się łudzić, że będzie lepiej.
    Czar prysł, nie da się ślinić (przynajmniej ja nie umiem) do czegoś, co jest całkowicie pozbawione sensu.

    Fabuła ma dziury jak po bombach atomowych, na początku sądziłem, że to może celowe, że to wyjaśnią, ale gdzie tam. Samo miejsce akcji, sposób, w jaki się tam można dostać, wszelkie rozwiązania ze scenariusza – są absolutnie do niczego. Nie trzyma się to kupy, jest masa nieścisłości i prawdziwego olewactwa fabularnego, no bo fanki (i jeden fan xD) wszystko zniosą, póki są bisze.

    Z tego, co sprawdziłem, manga o tym tytule jest spod znaku shounen­‑ai, a gra wyszła yaoi. Anime ogranicza się do wielu, naprawdę wielu aluzji, ale nie wkracza na te tereny. Niektóre miło pobudzały moją wyobraźnię, ale tylko tyle. I chyba szkoda, że skoro już tyle tego wpakowali, to tak się twórcy wzbraniali choćby przed jednym pocałunkiem.

    Jeśli o bohaterach mowa, to wszyscy są płci męskiej (prócz jednej kobiety z pierwszego odcinka, buahahaha). Doskonale się czują we własnym towarzystwie, to tak na marginesie. Niestety wszyscy są nijacy, jak z jakiejś ciastolinowej formy.
    Akira akirzasty, nic nigdy nie może się mu stać, bo jest głównym bohaterem. Shiki epatuje tajemniczością i tylko tyle sobą reprezentuje. Kręci się też jakiś blond uke (tak przegięty, że odstręczający) oraz absolutna gwiazda, czyli Keisuke! Tak beznadziejnej postaci męskiej to nie wiem, czy historia anime zna. Syndrom „Shinjiego” to mało, Keisuke istnieje tylko po to, by jęczeć i snuć się po kątach, sprawiając wszystkim masę problemów. Wydaje się, jakby zamiast mózgu miał galaretkę. NIESAMOWICIE irytujący, a gdy  kliknij: ukryte .

    Elementy nadnaturalne ( kliknij: ukryte ) wprowadzone pod koniec serii – po co? Motyw z narkotykami również zdawał się być wprowadzony bardzo na siłę, gdy już samo bieganie i obserwowanie ukradkiem rzeźni nie wystarczało. Leje się pełni krwi tylko po to, by czymś zapełnić czas.

    Zakończenie po prostu żałosne w swym… ee…przesłaniu.

    Nie będę już wymieniał wszystkich wad i nieścisłości, bo to bez sensu. Omijać szerokim łukiem.

    Punkcik wyżej za bisze, cóż. 4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 16.10.2012 14:47
    Komentarz do recenzji "Ano Natsu de Matteru"

    Taa… zdecydowanie autoplagiat.

    Ten sam typ bohaterów, humoru, nawet te same elementy fabuły i ogólny pomysł. „Onegai Teacher” było jednak sympatyczniejsze, bardziej udane, pozostające na długo w pamięci. Tu mamy zaledwie galimatias uczuciowy, trójkąty, czworokąty i bóg wie co jeszcze, z czego tylko jedna para jest  kliknij: ukryte .

    Myślałem nad tym, jak twórcy zamierzają stworzyć happy end, tak typowy dla romantycznych produkcji, bo brakowało  kliknij: ukryte . Wybrnięto z tego jakoś, po prostu zostawiając wszystko tak,  kliknij: ukryte . I w sumie dobrze.

    Łatwo można zauważyć kto­‑w-kim i tak samo łatwo widać tę upartą ślepotę drugiej strony. Bardzo typowo i oklepanie. Grupka przyjaciół, kręcenie amatorskich filmików, kosmitka pomieszkująca u głównego bohatera. Standard.

    Oprawa graficzna bardzo staranna, animacja płynna. Niestety, tylko to może tu być wyraźnym plusem. Całość jest po prostu oklepana i nudnawa.

    No niech będzie 5/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 15.10.2012 12:37
    Komentarz do recenzji "Bounen no Xamdou"

    Studio Bones w jak najlepszym wydaniu.

    Seria, w której akcja nie zwalnia ani na minutę, w której bohaterowie są tak pełni, tak realistyczni, tak prawdziwi. Każdy ma własne cele i motywacje, każdy zajmuje szczególne i ważne miejsce w tej historii. Nic nie jest przypadkowe, a jednocześnie ma się wrażenie niesamowitej dynamiki.

    Wciąga od pierwszego odcinka, a grafika jest przepiękna, animacja bardzo płynna. Nasuwały mi się skojarzenia z „Excel Sagą” i „Eureką Seven”, ale to jest znacznie lepsze, bardziej dojrzałe.

    Wielką siłą tego anime są kreacje bohaterów, bardzo dopracowane i sympatyczne. Nie ma postaci irytujących, a jeśli ktoś nas na chwilę wkurzy, to zaraz potem budzi współczucie (no cóż). Wzruszałem się, przejmowałem ich losami. Elementy nadnaturalne bardzo pasują do tego świata ogarniętego wojną, nie ma się wrażenia przesytu czy braku wyważenia.

    Polecić mogę z pewnością fanom wszelkich dramatów i akcji, a także tym, którzy chcą po prostu przyzwoitego seansu na poziomie.
    Dobra rozrywka, która potrafi przykuć do monitora, a i poruszyć serduszko, gdy trzeba.

    8.5/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 12.10.2012 12:18
    Komentarz do recenzji "Noein ~mou hitori no kimi he~"

    Nieskończona liczba rzeczywistości, wybory jak rzut kostką…

    Bardzo dobrze zrealizowany pomysł będący pewnym rozmyśleniem w tematyce niektórych teorii fizycznych związanych z chaosem, kwantami. Brzmi skomplikowanie, ale podane w absolutnie strawnej formie science­‑fiction, za którym to gatunkiem nie przepadam, ale tu zaprezentował się z jak najlepszej strony.

    Fabuła wciąga, ciągle coś się dzieje. Pomysł naprawdę oryginalny. Wielką siłą tej serii są bohaterowie – grupka nastolatków (no, uznałbym ich raczej za dzieci…)i nie tylko, którzy reagują na wszystko bardzo realistycznie, są szalenie prawdziwi i wiarygodni, nie próbuje się robić z nich superherosów czy sprawić, by posiadali szeroką wiedzę na temat zjawisk, które obserwują.
    Każdy wybór jest odpowiednio umotywowany, nic nie dzieje się bez przyczyny. Króluje fatum determinizmu, nieuniknionego przeznaczenia, ale czy na pewno nie mamy żadnego wpływu na przyszłość? Twórcy udzielili odpowiedzi, ich zdaniem właściwej.

    Ludzie nie są stali, zmieniają się, zmieniają decyzje, własne pobudki. Wykreowany świat jest pełny, można by w nim umieścić kilka innych historii, tak duże daje możliwości.
    Dwadzieścia cztery odcinki mijają szybko, absolutnie nie ma się poczucia nudy.

    Warto też zwrócić uwagę na nietypową grafikę, sposób rysowania twarzy, sylwetek. Momentami jakby żywcem wyjęte z mangi, widać kreski, charakterystyczne pociągnięcia. Rysy twarzy też zdają się jakieś dziwne, jakby rysowane przez… dziecko, bardzo uproszczone. Ale to tylko chwilami, widać duże eksperymenty z grafiką, choć pięknych teł nie brakło.

    Szkoda, że seria raczej mało znana. 8/10.

     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Subaru 11.10.2012 12:48
    Komentarz do recenzji "Seitokai no Ichizon"

    Dwanaście odcinków o niczym.

    Perypetie samorządu szkolnego, marzenia o damskim haremie, grupka plastikowych, wielkookich dziewcząt.
    To anime miało być parodią, ale niestety nic z tego nie wyszło. Żarty są po prostu żałośnie nieśmieszne. W efekcie „Seitokai” traci to, co miało być głównym atutem, czyli humor. Jest niskich lotów, zupełnie nie bawił, przynajmniej mnie.

    Bardzo lubię gatunek parodii, ale w tym wypadku wyszło to miernie. Dziewczęta są do bólu szablonowe, a o głównym bohaterze można powiedzieć tylko tyle, że jest maniakiem haremów, nic więcej sobą nie reprezentuje, jest zupełnie nijaki.

    Większość scen rozgrywa się w sali samorządu i są to przydługawe, mętne treściowo dialogi. Można się porządnie wynudzić.
    Twórcy nie mieli też żadnego pojęcia jak pokierować akcją, by cokolwiek się działo, by akcja poszła do przodu. Dostajemy więc anime pełne głupich i nudnych dialogów, właściwie pozbawione fabuły.

    Nie polecam. 4/10.
  • Avatar
    Subaru 11.10.2012 09:52
    Re: czy aby na pewno josei
    Komentarz do recenzji "Sakamichi no Apollon"
    Rzeczywiście, gdyby tak na to spojrzeć, to można przyznać Ci rację. W każdym razie dla panów, którym nawalanki nie zawsze wystarczają.
  • Avatar
    A
    Subaru 10.10.2012 13:25
    Komentarz do recenzji "Sakamichi no Apollon"

    Dwunastoodcinkowa, ciekawa pozycja z gatunku josei.

    Pierwsze kilka odcinków – zachłysnąłem się z zachwytu, ta fabuła, ten pomysł, ta muzyka, bohaterowie, KLIMAT! Potem entuzjazm trochę opadł, ale seria niewątpliwie warta jest obejrzenia przede wszystkim ze względu na bohaterów, którzy są wiarygodni, ich charaktery wyraźnie rozrysowane, motywy jasne, lecz nie na tyle przewidywalne, by wiedzieć, co wydarzy się w kolejnym odcinku.. To jest wielki plus tego anime, czyli realizm w ukazywaniu świata i jego bohaterów.

    Kolejny punkt, czyli muzyka – wybrano świetne kawałki wpadające w ucho, miło się tego słucha, a ending jest po prostu cudowny, choć nie jazzowy.
    Grafika staranna, zwłaszcza przyjemnie ogląda si koncerty.

    W dwunastu odcinkach twórcy musieli opisać tę historię, która… widać momentami, że jest potraktowana skrótowo, bo czasu brak, a wątki jakoś zakończyć trzeba. Niemniej klimat jest na tyle wyrazisty, a fabuła ciekawa, że jest to anime udane.

    Polecam miłośnikom spokojnych okruchów życia, dramatów, realizmu. Raczej się nie zawiodą.

    8/10.
  • Avatar
    Subaru 9.10.2012 16:52
    Re: Pytanko...
    Komentarz do recenzji "Shiki"
    Może „Ghost Hunt” i „Ghost Hound”.
  • Avatar
    A
    Subaru 9.10.2012 14:35
    Komentarz do recenzji "Witch Hunter Robin"

    Nie porywa.

    Fabuła wydaje się być złożona, ale tak naprawdę powiela rozwiązania od dawna już znane. Ludzie z nadnaturalnymi zdolnościami są tu nazywani „Wiedźmami” i są obiektami polowań. Od razu nasuwa się pytanie, co dzieje się z nimi po schwytaniu i jaka to naprawdę jest organizacja.  kliknij: ukryte 

    Łatwo da się przewidzieć kolejne intrygi, rozwiązania zagadek, i tym samym całą atmosferę tajemniczości szlag trafia. Nie intryguje, nie wciąga, odcinki ciągną się jak ser z pizzy.

    Bohaterowie są jacyś tacy nijacy, tak naprawdę przez te 26 epizodów niewiele się o nich dowiadujemy, ciężko ich polubić. Nasuwają mi się podobieństwa z „Darker Than Black”, ale wszelkie porównania wychodzą zdecydowanie na niekorzyść „Witch Hunter Robin”, choć jest to seria starsza.

    Oprawa graficzna na pierwszy rzut oka staranna, ale… zbyt sztywna, animacja niby płynna, a jednocześnie tylko niektóre elementy obrazu były w ogóle ruchome, jakby oszczędzano fundusze. Zbytnio uproszczone.

    Z pewnością znajdą się osoby, którym to anime przypadnie do gustu, ale mnie podobało się średnio. Szybko ulatuje z pamięci. Jedyne, co zapamiętam, to fryzura Robin i jej okularki.

    Niech będzie 5/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 5.10.2012 13:27
    Komentarz do recenzji "Ozuma"

    Wygląda na coś oryginalnego, ambitnego i nietuzinkowego, a… tak, pozory mylą.

    Może wyjątkowo zacznę od grafiki: projekty postaci są nietypowe, kształty jakieś dziwne, ale widać tu wyraźnie inspirację starszymi seriami, jeśli o wygląd bohaterów chodzi, ale także i o scenariusz.
    Niestety – jest to spartaczone. W wielu ujęciach wygląda to groteskowo, twarze mają nienaturalne wyrazy twarzy, a właściwie ICH BRAK, mimika do niczego. Proporcje zachwiane, głowy są w wielu scenach po prostu za duże. Animacja jest płynna, tła ładne, ale co z tego, skoro atut okazał się być tak zmarnowany?

    Maye jest irytująca, nijaka, a jej tajemniczość w ogóle mnie nie zaciekawiła, idź spać, kobieto!
    Główny bohater z tych, co wiele biegają i krzyku narobią, bo ich poczucie sprawiedliwości i ciąg za dziewoją nakręcają. O reszcie bohaterów można powiedzieć tyle że są. Są kapitanowie statków, ale stanowczo zbyt płytko przedstawieni, by poczuć do kogokolwiek sympatię.

    Fabuła nie jest niczym oryginalnym, jest okropnie uproszczona, jakby na siłę starano się zmieścić dużo napompowanego, ale pustego w środku.

    Można się solidnie wynudzić, i to w sześć odcinków.

    Nie polecam. Coś pomiędzy 3 a 4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 4.10.2012 14:44
    Komentarz do recenzji "Tsuritama"

    Dwunastoodcinkowa seria o wędkarstwie, przyjaźni, ratowaniu świata i kosmitach. Tak, to jest dziwne.

    Fabuła wydaje się z początku totalnie zakręcona, ale im bliżej końca, tym więcej zagadek zostaje wyjaśnionych, watki łącza się w logiczną całość.
    Końcówka jest satysfakcjonująca, bohaterowie cudownie sympatyczni, nie da się ich nie lubić. Są rozpoznawalni, nietypowi, dopracowani, są wielką siłą tego tytułu.

    Historia jest w sumie prosta, ale podana w tak absurdalnym i nietypowym sosie, że ogląda się to anime bardzo dobrze, nie mając uczucia niedosytu i wrażenia, że twórcy poszli na jakiekolwiek łatwizny.

    Fantastyczna oprawa graficzna, dziwne rozwiązania graficzne (pozytyw!), piękne tła, kolory i animacja bardzo umilają seans.

    Dużo w tej serii takiego naturalnego, niewymuszonego uroku i ciepła, a także humoru. I nie spotkałem się z żadnym anime traktującym o wędkarstwie. Muszę też stwierdzić, że zupełnie nie trzeba się tym interesować, ba, nawet nie trzeba łowienia lubić, by ta seria przypadła do gustu, bo nie jest to tu najważniejsze.

    Pozostaje w pamięci.

    Polecam. 8.5/10.

    ENO­‑SHIMA­‑DON!
  • Avatar
    A
    Subaru 3.10.2012 12:59
    Komentarz do recenzji "Brave Story"

    Taka baja.

    Ogląda się bez emocji, ale też bez większych zgrzytów.

    Scenariusz bardzo prosty, historia mało skomplikowana, nad niczym nie trzeba się zastanawiać, tylko oglądać niczym krowa żująca trawę.
    Film skierowany do młodszych odbiorców, nie zadziwia oryginalnością, nic w nim odkrywczego. I lepiej się nie zagłębiać, bo dostrzeże się wiele dziur fabularnych.

    Zakończenie nielogiczne, nie wiadomo dlaczego, bo skoro wprowadza się pewne zasady, to należy się ich trzymać, a przynajmniej wyjaśnić, czemu zrobiono wyjątek. Tu o tym zapomniano, albo uznano, że widzowi i tak wszystko jedno.
    Graficznie ładnie.

    Obejrzeć można, ale szybko uleci z pamięci.

    5/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 2.10.2012 12:31
    Komentarz do recenzji "Ghost Hound"

    Spodziewałem się jakiejś historii o duchach, jak tytuł sugeruje, a tu… nie do końca.

    Anime zdecydowanie z gatunku tych psychologicznych z dreszczykiem, kilka scen powodowało u mnie ciarki na plecach, naprawdę się bałem (zwłaszcza te biegnące cienie po zmroku, (łojezusmaria, to robi wrażenie, brrr).
    Klimat budowany jest konsekwentnie, dowiadujemy się małymi porcjami o kolejnych faktach, tylko że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. W wiosce dzieją się dziwne rzeczy, ludzie nabierają nadnaturalnych zdolności, co obserwujemy jednocześnie z bardzo obszernym naukowym wyjaśnianiem zasad neurologii. Nie poplątałem się w tym, ale nie mogę też powiedzieć, że całkowicie zrozumiałem. Należy to potraktować jako kolejny element budujący klimat, moim zdaniem nie trzeba usilnie zagłębiać się w te medyczne zwroty i teorie.

    Znalazłem pewne podobieństwa do „Shiki”, aczkolwiek ta seria operuje bardziej wysublimowanym nastrojem grozy, zwłaszcza przez pierwsze około 10 odcinków, potem jest jakoś.. zepchnięty na bok, co mi się nie podobało, bo wolałbym tę serię jako horror, ale cóż. Początek wydał mi się być najlepszy, ostatnie odcinki trochę mnie nudziły, czemu sam się dziwiłem, bo pierwsza połowa bardzo skutecznie przykuwała mnie do ekranu.

    Bohaterowie są naturalni, zachowują się jak na ich wiek przystało, nie mogę też nic zarzucić grafice, jest bardzo ładna. Należy tez wspomnieć o muzyce, opening i ending to naprawdę świetna muzyka, którą długo zakończeniu słychać w uszach.

    Nie podobały mi się formy duchowe bohaterów…  kliknij: ukryte  I zakończenie jakieś takie nijakie.

    Seria spodoba się wszystkim miłośnikom opowieści z dreszczykiem, napięcia, psychologicznych odjazdów.

    8/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 1.10.2012 13:20
    Komentarz do recenzji "Phi Brain: Kami no Puzzle"

    Anime nudne jak flaki z olejem.

    Pierwsze odcinki oglądałem uważnie, wypatrując łamigłówek, chcąc sprawdzić siebie i inteligencję bohaterów. A tu… te łamigłówki nie są dla widza, zupełnie. Nie da się ich rozwiązać, autorzy podają za mało danych, a ich rozwiązywanie najczęściej polega na skakaniu, bieganiu, a to wszystko pod groźbą śmierci. No i kto, u licha, je buduje, znaczy… ogromne budowle, często metalowe, nie wiadomo skąd i po co. Dla jednej zagadki?! Ale co, jak?! Absolutnie niemożliwe i drażniło mnie to za każdym razem.

    Spodziewałem się właśnie po tej serii logiczności, wciągającej fabuły, bo powinno być to w tym wypadku priorytetem, a tu nic z tych rzeczy. Wieje nudą, a kreacje bohaterów są po prostu irytujące, pomijając to, że ich projekty są naprawdę brzydkie.

    Nie ma w tym anime nic, co dostarczałoby widzowi przyjemności z oglądania. Gdyby jeszcze fabuła była zajmująca i próbowano nawiązać jakiś kontakt z widzem – ale nie. Chłopcy skaczą sobie i układają sobie zagadki (niby megatrudne, a często to po prostu… sudoku albo ułożenie puzzli z kilku kawałków, ekhm), jednocześnie totalnie ignorując zasady fizyki.

    Gdyby, och, gdyby. Bardzo zmarnowany pomysł. 4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 29.09.2012 14:57
    Komentarz do recenzji "Tennis no Ouji-sama: Zenkoku Taikai Hen - Final"

    Koniec rozgrywek, których wynik był od początku oczywisty ;P

    Poziomy absurdu wznoszą się na wyżyny, piłki są przecinane w locie na pół, niektórzy tracą zmysły, a jeszcze inni latają hen, poza boisko, ba – poza trybuny! Boże drogi.
    Mimo to świetnie się to ogląda, bo pojedyncze mecze wcale nie muszą być przez Seigaku wygrywane. Zwycięża lepszy, po prostu. Dobra rozrywka.
  • Avatar
    A
    Subaru 29.09.2012 14:52
    Komentarz do recenzji "Tennis no Ouji-sama: Zenkoku Taikai Hen - Semifinal"

    Kolejne kilka odcinków, tym razem półfinałowych. Porcja widowiskowego tenisa z elementami wręcz… nadnaturalnymi, ale taka konwencja.
    Świetnie się ogląda, pomimo tych różnych głupot, z sympatii do bohaterów, no i naprawdę akcja wciąga.
  • Avatar
    A
    Subaru 28.09.2012 12:36
    Komentarz do recenzji "Buta"

    Liski, świnki, kotki, pieski… uczłowieczone zwierzątka w poszukiwaniu skarbu.
    Miła historyjka, pełna uroku, bardzo bajkowa. Niestety, nie do końca twórcy są pewni głównego wątku i jakby… staje się on mało ważny, a rozwiązanie jest niesatysfakcjonujące.

    I muszę stwierdzić, że gdyby bohaterowie byli ludźmi, to jednak nie byłoby to.
    Jeden odcinek, a uśmiechnąć się można nie raz.

    6/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 26.09.2012 13:45
    Komentarz do recenzji "Koe de Oshigoto!"

    To… to jest… chore.
    Zero realizmu, nikt mi nie wmówi, że tak wygląda praca nad dubbingiem do hentajów, ale kogo to obchodzi? Tu o rozrywkę chodzi. Aktorzy brani w sumie nie wiadomo skąd, zero doświadczenia i niepełnoletniość (!).

    Fabuła skupia się na doskonaleniu się w produkcji jęków i przyjemności, jakiej przy tym doznaje szesnastoletnia dziewczyna. Tak, to seria o dubbingu hentajów, która… no właśnie, mocno się o hentaja ociera, osobiście już bym ją do tego gatunku zaliczył.

    Na kolana nie powala, humor nieśmieszny. Te dwa odcinki skierowane są tylko do osób, które hentaje lubią i akurat nie mają możliwości ich oglądać lub chcą czegoś bardzo podobnego, lecz bez scen stricte seksu xD Dla chwil zbereźności, tak. Choć wyrażenia w tym anime padają… wulgarne wręcz, to mi się nie podobało.

    Nie dla dzieci. Na tyle dziwne, że zapamiętam. No to 4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 25.09.2012 13:10
    Komentarz do recenzji "Otome Youkai Zakuro"

    Och, wreszcie koniec… jaka ulga.

    Tandetne, nudne, przewidywalne i rozkosznie nijakie romansidło. Wynudziłem się strasznie.

    Koegzystencja ludzi, duchów i pół­‑duchów w tle z kilkoma rozwijającymi się romansami, o których już w pierwszym odcinku było dokładnie wiadomo, kto z kim, kiedy i jak.
    Każda z dziewcząt prezentuje inny typ zakochanej dziewczyny, jedna to typowa tsundere, druga rozmaślana, niewinna och­‑ach­‑wstydzę­‑się, a trzecia jest bliźniaczkami (identycznie się nawet zachowują, są właściwie jednością), które rzucają się na swojego wybranka przy każdej możliwej okazji.
    Wszystko jest do bólu przewidywalne, a bisze zupełnie mi nie podeszli, jeden zbyt lalusiowaty, drugi zbyt mamlaty (xD), trzeci zbyt burkliwy, więc nawet to do ekranu nie przykuwało.

    Walki są bardzo nudne, wyznania miłosne jeszcze nudniejsze, w ogóle nie potrafiłem się wczuć w uczucia bohaterów, byli zbyt nijacy, zbyt schematyczni.

    Graficznie tragedii nie było, ale co po grafice, jak zasnąć można.

    Komu polecić? Może dziewczętom, które chcą obejrzeć coś tylko dla biszów, może wpadnie któryś w oko.

    3/10, niestety. Idealnie pasuje do opisu tej cyfry tanukowej.
  • Avatar
    A
    Subaru 24.09.2012 12:21
    Komentarz do recenzji "Tennis no Ouji-sama: Zenkoku Taikai Hen"

    Rozgrywki na poziomie krajowym, Seigaku daje z siebie wszystko.
    Możemy podziwiać grę Tezuki, o którym dowiadujemy się trochę więcej.
    Ta seria OVA ma jeden kapitalny odcinek – plażowy! Bohaterowie grają w siatkówkę, tylko że… nie, to trzeba zobaczyć. Jaja jak berety i bardzo fajnie to wychodzi, głośno się śmiałem, przezabawne.
    Kolejna porcja dobrego tenisa, Seigaku awansuje dalej (łatwo się domyślić, w końcu są kolejne serie…).

    Oglądałem z zaciekawieniem, dobre, emocjonujące odcinki.
  • Avatar
    A
    Subaru 21.09.2012 14:21
    Komentarz do recenzji "R-15 OAV"

    Odcinek dodatkowy z tentaklem o homoseksualnej orientacji…? A może źle zrozumiałem.
    Bohaterowie lądują w jakiejś bezludnej dziczy.

    Więcej golizny niż w serii TV, sceny są też bardziej… wyraźne. Poza tym bez różnic z serią tv, czyli „dwójeczka”.