x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
No nie trafia to do mnie. Seria pełna akcji ocierających się o absurd (lub nimi będącymi), ale magia man swoje prawa, więc nie narzekam.
Nie trafiają do mnie zakonnice na platformach i w zawodowych sukniach powyżej kolan. Jeśli nabijać się, to już wolę wcielenia osób duchownych rodem z „Hellsinga” czy „Black Lagoon”.
Główny bohater jest taki, jak ma być, czyli niesamowicie odważny lub głupi (do wyboru), wygłasza patetyczne wstawki (z których nie zrezygnował po pierwszej serii).
Ogólnie ta seria może się podobać, ale komuś, kto naprawdę niewiele wymaga, jedynie rozrywki i to dziurawej. Mnie nużyło.
Wielkich nadziei nie miałem, ale okazała się to być całkiem niezła seria shounen.
Specjalnie nie wciąga, posiada wszystkie wady typowe dla jej gatunku (patetyczne wystąpienia, megaodważny główny bohater itp, itd). Wadą jak dla mnie jest tu też przesycenie serii elementami nadnaturalnymi. Rozumiem koncepcję, ale starano się chyba upchnąć wszystko, co tylko się da, nawet kliknij: ukryte wampiry.
Śmiać się chce na odniesienia do chrześcijaństwa, bardzo w tej serii obecne, ale będące dostosowane na potrzeby anime, czyli mijają się z prawdą w wielkim stopniu.
Mimo wszystko seria nie jest najgorsza, nawet można ją obejrzeć z przyjemnością (co kto lubi).
„Here we go”! Dobra kontynuacja świetnej serii.
Pełno akcji, widowiskowych pojedynków i dobrej muzyki. Yukimura odegrał mniejszą rolę, ale za to mój ulubiony Date Masamune właściwie przewodził tej serii. Było parę skuch w postaci wydarzeń zbyt absurdalnych.. szwarc charakter wyblakły jakiś, trochę za mało humoru, ale.. Ogląda się to nadal bardzo dobrze, z przyjemnością. Mi się podobało.
Yeah! Czad, czad, czad.
Bardzo pozytywna seria historyczna, nie potraktowana jak historyczna, z ogromną dawką dobrej, ciekawej akcji i świetną fabułą i udźwiękowieniem.
Efekty nadnaturalne są ciekawym ozdobnikiem, pozwalają spojrzeć na wszystkie walki z przymrużeniem oka. Wypada to ciekawie i śmiesznie, postaci mają wyraźnie zarysowana charaktery, ciekawy design.
Opening w wykonaniu Takanoriego Nishikawy, czego chcieć więcej? I seiyuu Datego Masamune.. miodzio, tego trzeba posłuchać. Tak, Masamune jest cool.
Seria z werwą, którą ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Graficznie też bez zarzutu.
Jedyne co bym zapisał na minus, to dużo nazwisk, bohaterów – na początku wygląda to chaotycznie, bo trzeba zapamiętać to wszystko. Ale już po kilku odcinkach historia wciąga z wielką siłą i naprawdę lubi się tych panów (i panie).
Oyakata‑sama! Polecam i zabieram się za drugi sezon.
Po zakończeniu „After Story” ten dodatek wydał mi się niesmaczny i nie na miejscu. Po co wracać do haremowych koncepcji po takiej serii? Było zbyt ambitnie, by psuć ten smak. Walka bliźniaczek o jednego faceta.. nie, to mi nie pasuje.. Choć wzruszające.
Odcinek lepszy niż seria. Uczucie przedstawione wiarygodnie, dobre zgranie wszystkich elementów fabularnych, uczuciowych. Para wydaje się do siebie pasować.. A może to z mojej sympatii do tej dziewczyny? Nie jest głupią gęsią, wie czego chce i dąży do tego, potrzeba więcej takich bohaterek.
Pierwsza seria była typowym życiem szkolnym z elementami dramatu, „After Story” jest wchodzeniem w dorosłe życie, tym, co dzieje się po zakończeniu edukacji, o braniu odpowiedzialności za siebie i bliskich, zakładaniu rodziny.
Wielki plus za ukazanie pracy młodego człowieka, za ukazanie ile siły i wysiłku trzeba, by się usamodzielnić, niezwykle rzadko w anime poruszane są takie tematy (nasuwa mi się tylko „Nana”).
Główny bohater jeszcze bardziej zyskuje w moich oczach, jest wiarygodny, a jego historia trafiła do mnie. Okazaki w drugiej połowie serii staje się dorosłym, odpowiedzialnym mężczyzną. Wrażliwy, fajny facet.
Poczułem nawet lekką sympatię do Nagisy, przestała być tylko jęczącą panienką, aczkolwiek nie widać wielkiego rozwijania się jej uczuć…
Ojciec Nagisy jest po prostu super :D
Gdy pojawiła się informacja o kliknij: ukryte ciąży Nagisy, spodziewałem się, że umrze przy porodzie. Poruszająca scena. Tak, After Sory naprawdę mnie poruszyło i się wzruszyłem. Nie historia szkolna, a obyczajowa.
W drugiej serii „Clannad” nabiera realizmu, pozbywa się wad, które miała pierwsza seria, zyskuje fabularnie. Ogląda się z przyjemnością i zaciekawieniem. Pięknie kliknij: ukryte ukazane rodzicielstwo. Pod koniec wszystko się miesza, zaciera. Czy to dobrze? Nie wiem. Na pewno można wymyślić pół tuzina innego rozwoju wydarzeń i zakończenia.
Ja polecam.
Do tej serii zabierałem się długo i ze sporą niechęcią do stylu rysowania postaci, nie lubię oczu na pół twarzy, zwłaszcza tych należących do wianuszka dziewcząt. Wiele też słyszałem o ładunku emocjonalnym tej serii, wiele osób twierdziło, że tak jak nigdy anime ich nie wzrusza, tak na tej serii zdarzyło im się płakać. Zaintrygowało mnie to.
Tymczasem mnie seria specjalnie nie zachwyciła, nie wzruszyła. Wątek romantyczny ostatnich odcinków wydał mi się być wprowadzony tak błyskawicznie, że aż nielogicznie, już pomijając patetyczne wyznanie miłości, jakby chodziło o wielką miłość na całe życie, a nie zakochanie licealistów. Rozumiem, że uczucie w nim dojrzewało, ale mimo wszystko było to ni z gruchy ni z pietruchy.
Przez jedną trzecią serii miałem spore problemy z rozróżnianiem dziewcząt.
Najbardziej do gustu przypadł mi główny bohater, który bardzo mile mnie zaskoczył. Spodziewałem się typowego haremówkowego łamagi i zboczeńca, a tu.. przystojny, rozsądny chłopak z niebanalnym poczuciem humoru, który kieruje się zarówno uczuciami jak i używa głowy. Bardzo sympatyczna, normalna i najciekawsza tak naprawdę postać, ogromny plus dla tej serii. Przypominał mi Kyona Z „Melancholii Haruhi”.
Jego przyjaciel również wypadł sympatycznie, humor w tej serii przypadł mi do gustu.
Ale patos już nie. Pierwsza historia mnie poruszyła, potem było już coraz gorzej. Problemy wydumane, przedstawione tak, by widz płakał. Nie ruszyło mnie to wcale, tak jak w „Angel Beats”. No i oczywiście upychanie tragicznej przeszłości do życiorysu każdej postaci, jakby bez tego nie mogło być ciekawie. Odpychające.
Warto obejrzeć dla głównego bohatera. I tylko dla niego.
Seria na szczęście krótka, bo byłaby nie do zniesienia. Twórcy nawet nie próbują zaprzeczać, że chodzi tylko o fanserwis, humor opiera się wyłącznie na tematach związanych z kobiecymi wdziękami. Szczególna więź łącząca robota z właścicielem – to już było, wiele razy, a w tej serii ukazane jest to wyjątkowo nieudanie.
Co najważniejsze – nie przypominało mi to za bardzo parodii. Może nie wychwyciłem tej granicy? Nie wiem, ale oglądało się to jak zwykłą serię ecchi. Jeśli parodia, to bardzo nieudana. Fanom ecchi ten tytuł powinien przypaść do gustu, mnie oglądanie męczyło.
Do obejrzenia i zapomnienia.
Prezentuje poziom podobny do Maken Ki, czyli dość.. mierny. Nie porywa, nie zaciekawia.
Sam pomysł niechęci do kobiet i krwawienia pod wpływem ich dotyku jest po prostu GŁUPI. Tyle. Tylko dla fanów ecchii i mało ambitnych komedii szkolnych. A żarty wcale nie były śmieszne.
Nie polecam.
Tylko dla fanatycznych fanów dwóch alchemików. Nie polecam, nudne.
Seria o zwyczajnych licealistkach, ile to ich było.. ALE!
Zwariowana, bardzo udana komedia. Lubię taki absurdalny typ humoru, uśmiałem się przy tym anime. Na początku miałem obawy, że nie odróżnię bohaterek, ale okazało się że nie miałem z tym problemów, bo mają one naprawdę zróżnicowane charaktery i oczywiście są przezabawne. Zwłaszcza Osaka..
W tym anime pojawia się właściwie jedna postać męska – nauczyciel (ten to też jest nieźle kopnięty.. na sam jego widok w brzuchu zbiera się śmiech).
Graficznie seria fajerwerkiem nie jest, ale animacja jest staranna, płynna. Charakterystyczne, ciepłe kolory mundurków i ciekawy styl rysowania postaci.
Jedynym mankamentem było dla mnie to, że powielały się kreślone wydarzenia szkolne, każdego roku nauki to samo. Ale cóż, rozumiem, że życie szkole nudne bywa i trzeba się skupiać na dniach, które różnią się od setek innych.
Polecam, anime warte śmiechu.
Bohaterowie nie mają w sobie niczego intrygującego, przyciągającego uwagę, są nijacy. Dobrze, że odcinków jest mało, choć i tak pod koniec przewijałem, totalnie mnie nie zaciekawiło. Pomysł ze snami dobry, ale zmarnowany. Dla mnie był to stracony czas.
Seria zdecydowanie za krótka, główny bohater spodobał mi się, a niestety tak naprawdę mało o nim wiadomo. Przypominał mi wizualnie Seto Kaibę z Yu‑Gi‑Oh. Nad zagadkami wiele nie myślałem, czekając po prostu aż on je rozwiąże. Projekty postaci wydały mi się dość ubogie.. Za to ending od razu wpadł w ucho, ciekawa piosenka. Wciągało mnie, choć zdaję sobie sprawę z wad tej serii. Ale wrażenia mam pozytywne.
Urokliwy film. Właściwie nie wiem co zarzucić. Dramatyzm w odpowiednich momentach, wiarygodni bohaterowie, wypadli bardzo sympatycznie. Bohaterka uroczo wpada na szafki, kosze na śmieci.. zabawne. Oczywiście zakończenie można przewidzieć, ale bardzo miło się ogląda. Graficznie bardzo ładny film.
Polecam.
Bardzo sympatyczny film obyczajowy. Ogląda się z zaciekawieniem, mimo że akcja snuje się powoli, nie ma dłużyzn. Historia pełna uroku, takiego zwyczajnego życia zwykłych ludzi. Warte obejrzenia, uspokaja.
Film rzeczywiście średni, wypadł o wiele gorzej niż 50 odcinków serii razem wziętych.
Wieje nudą.
Bohaterowie pozbawieni są tego ciepła, które mieli w serii TV, nie budzą sympatii, wydają się być płascy i nijacy. Mam wrażenie, że ten film można by zrobić o wiele lepiej.
Graficznie utrzymuje poziom.
5/10.
Na początku miałem wątpliwości, czy aby nie będzie nudno i na siłę, w końcu 50 odcinków to jest coś. Obawy na szczęście się nie potwierdziły.
Seria przyciąga do ekranu, nie ma się wrażenia, że odcinki są robione po to, by serię wydłużyć, brakuje zapychaczy, wszystko ma swoje miejsce i kolej. Na początku fabuła rozkręca się długo, ale w połowie serii bardzo nabiera szybkości.
Wykreowany świat jest spójny i wiarygodny.
Motyw surfowania na falach na początku wydał mi się tylko zabiegiem, mającym na celu wprowadzenie czegoś pseudo‑nowego, bo mechy, bo latanie – to już było wielokrotnie. Ale z każdym kolejnym odcinkiem ten motyw nabierał barw, okazał się być naprawdę ciekawy, inny.
Postaci są sympatyczne, nie ma najmniejszych problemów z odróżnianiem ich od siebie. Polubiłem Hollanda, Dominika. Właściwie wszystkich :)
Anime bardzo staranne graficznie, mimo tej ilości odcinków. Miło się oglądało.
Mankamentem jest patos w niektórych momentach, wplatanie życiowych mądrości, narzucany w ten sposób widzowi tok myślenia. Nie lubię takich zabiegów, nie aż tak mi w tej serii nie przeszkadzały.
7.5/10?
Już w pierwszym odcinku dowiadujemy się, że bohaterka jest bardzo smutna, wręcz zmęczona życiem, bo kliknij: ukryte nie ma rodziny, mieszka sama (!?) i cierpi. Naprawdę trzeba z postaci robić kliknij: ukryte sierotę, by była smutna?
Wieele błędów logicznych, przeczących wszystkim zasadom, no na przykład znów się uczepię pierwszego odcinka i kliknij: ukryte zmieniła mu pieluchę. Skąd ją do jasnej ciasnej miała?! Spodziewała się dziecka z nieba?
Melodia z openingu jest jedną z najbardziej wkurzających jakie słyszałem. Co najgorsze: wpada u ucho..
Jeśli potraktować tą serię jako serię dla dzieci, to jest nieźle. Dla starszych jest zbyt naciągana i dziecinna. Komedia? Mnie nie bawiło. Mam wrażenie, że nie jestem po prostu docelowym odbiorcą i raczej się nie mylę.
Na dzień dzisiejszy odcinków jest 13, obejrzałem 12. Seria krótka, odcinki po pięć minut. Lekkie, do obejrzenia‑bez‑myślenia.
Po prostu przeurocze.
Półtorej godziny, a urok tego filmu przykuł mnie przez cały ten czas do fotela.
Przepiękna grafika, muzyka, cudowne i pomysłowe szczegóły wyposażenia domku małych ludzi.
Magiczna atmosfera.
No i jest to film niezupełnie bajkowo schematyczny, a przynajmniej ja spodziewałem się innego zakończenia, byłem trochę zaskoczony, że tak się to kończy.
Niespodziewane 10/10.
Humor zabawny, wątki romantyczne całkiem wiarygodne.
Postaci budzą sympatię przy bliższym poznaniu. To co prawda tylko 12 odcinków, ale jak na tą serię uważam, że jest to liczba adekwatna.
Jedyne, co mogę zaliczyć na minus, jest totalne zaplątanie się wszystkich wątków miłosnych. W pewnym momencie nie wiedziałem już kto kogo, i czemu on/ona nie chce, bo chce kogoś innego. Ale koniec końców wszystko wyszło zwięźle i logicznie.
Miłe historie do obejrzenia w chłodne popołudnie :)
7/10.
Seria zrobiona poprawnie, jedna z lepszych, ale nie dość dobra, zaledwie powyżej przeciętności.
Dlaczego?
Od samego początku irytowała mnie dosłowna kopia Haruhi Suzumiyi, bardzo rzucały się w oczy wszelkie wtórne elementy z innych serii. Miałem chwilami wrażenie, że jest to zlepek wielu znanych motywów, odgrzewany kotlet. Dla kogoś, kto w anime mało siedzi, zapewne będzie to seria odkrywcza i cudowna. Dla mnie jest poprawna.
Nie ma rażących błędów, ale też nie porywa.
Długość w sam raz, by się nie nudzić, ogląda się z przyjemnością.
Motyw reinkarnacji to też nic oryginalnego.. Ale podobało mi się kliknij: ukryte znikanie bohaterów, po pogodzeniu się z przeszłością.
Płaskie, jak dla mnie mało wiarygodne postaci i wymuszony dramatyzm.
Słychać, że spora cześć budżetu poszła na oprawę muzyczną, ale żaden kawałek nie wpadł i nie wpadnie mi w ucho.
Przesłanie jest, choć niespecjalnie odkrywcze.
6.5/10. No, naciągana siódemka.
Największym minusem tej serii są bohaterowie, którzy mogliby nieciekawą, nielogiczną fabułę może i uratować. Niestety są oni po prostu irytujący.
Mimo wszelkich prób uczynienia z Yakumo tajemniczego, milczącego przystojniaka z mroczną przeszłością, którego nikt nie rozumie, wyszła jedna wielka klapa. A może to właśnie miało wyjść? W każdym razie jest nudny jak flaki z olejem. Nie da się go lubić, tak jak i głównej postaci żeńskiej. Ona głupia, jemu wydaje się, że jest wszechwiedzący i go podziwia, ale on ma ją gdzieś, choć tak naprawdę zaczyna łączyć ich jakieś uczucie. Och, jezu. Ile można.
Antypatyczni bohaterowie to jeden minus, kolejnym jest przewidywalna fabuła, z dziurami logicznymi.
Graficznie nieźle.
Bardzo, bardzo nudne. Z serii detektywistyczno‑horrorowej z elementami akcji autorzy potrafili zrobić anime do spania. Niesamowite.
Nie polecam.
Nie ukrywam, że jest wiele scen zabawnych, śmiałem się, ale seria już po kilku odcinkach zaczęła mnie nużyć.
Wpadła w te typowe romantyczne schematy zachowań. Niby licealiści, a zachowują się jak dzieci, zupełny brak logiki i myślenia w wielu sytuacjach (wiem, uczucia logiczne nie są), komedie nieporozumień, bo on/ona‑zobaczył/a‑gdy‑ja‑ale‑to‑nie‑było‑tak‑bo‑my‑tylko. Za Za dużo naiwności i wydumanych problemów. A zakończenie serii było oczywiste od samego początku, bo tak być musi. Mimo to byłbym mile zaskoczony, gdyby któraś z tego typu historii zakończyła się po prostu nieszczęśliwie, wychodząc poza ramy schematu.
Bardzo przypadł mi do gustu głos Otaniego, szkoda, że jego seiyuu dostaje tak mało ról.
Ze względu na nudę, seria mogłaby mieć o połowę mniej odcinków.. Ale to już jak się komu podoba.
Ode mnie 6/10.