Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Subaru

  • Avatar
    A
    Subaru 28.12.2013 15:00
    Komentarz do recenzji "Rain Town"

    Proste, symboliczne, z ciepłym przesłaniem.

    Opustoszałe miasto, nad którym nigdy nie przestaje padać deszcz. Jedynie dziecko w jaskrawym płaszczyku biega po ulicach w strugach deszczu. Spotyka kogoś, kto jest jeszcze bardziej samotny, niż ono.

    Przejąłem się, gdy  kliknij: ukryte , i uśmiechnąłem, gdy zabrano  kliknij: ukryte . Mnie ruszyło.

    Piękny film o tym, że zawsze gdzieś tli się nadzieja, że nawet w największej samotności może znaleźć się ktoś, kto wniesie do życia trochę słońca.

    8/10.
  • Avatar
    Subaru 26.12.2013 18:17
    Komentarz do recenzji "Suisei no Gargantia"
    A to już z transkrypcji japońskiej by trzeba wyczytać, ale w 99 procentach w takich wypadkach chodzi jednak o wersję nieudziwnioną.
  • Avatar
    Subaru 26.12.2013 18:15
    Komentarz do recenzji "Suisei no Gargantia"
    To znaczy miałem na myśli właśnie, że Japończykowi jest łatwiej wymawiać co, co ma samogłoskę na końcu :) A z obcojęzycznymi wyrazami robią to nagminnie, jeśli nie powiedzieć zawsze. Dlatego język angielski w ich wykonaniu nie przypomina angielskiego w ogóle…
  • Avatar
    Subaru 26.12.2013 17:54
    Komentarz do recenzji "Suisei no Gargantia"
    Tak samo jest z Light – Raito, a czasem nawet Lighto. To wynika z japońskiej fonetyki, a reszta świata zwykle bezmyślnie kopiuje.
  • Avatar
    Subaru 26.12.2013 17:18
    Komentarz do recenzji "Suisei no Gargantia"
    Po prostu Japończycy dodają sobie samogłoskę, by brzmiało bardziej po japońskiemu, ale dla reszty świata to Led.
  • Avatar
    A
    Subaru 23.12.2013 13:06
    Komentarz do recenzji "Koi Sento"

    Tyle jeleni to w żadnym anime nie ma :D

    Świetne są! Zwłaszcza jak tańczą w openingu.
    Historia krótka, zwięzła i sympatyczna. Przyjemnie się to ogląda, może się spodobać i młodszym, i starszym. Jedynym mankamentem była dla mnie zbyt duża ilość grafiki komputerowej, ale to wedle gustu.

    Szczególnie nie zachwyca, szybko też ulatuje z pamięci, ale seans jako taki przyjemny.
  • Avatar
    A
    Subaru 22.12.2013 16:53
    Komentarz do recenzji "Kami-sama Hajimemashita [2013]"

    Zdecydowanie urocze.

    Mimo przewidywalności zachowań i fabuły bohaterowie nadal mają w sobie dużo ciepła i są zwyczajnie sympatyczni. Świetnie się to ogląda w celu relaksacyjnym, a jakże.

    A na końcu zapowiedź dalszej fabuły, bodajże w drugiej serii TV. Oby wypaliło.
  • Avatar
    A
    Subaru 21.12.2013 17:01
    Komentarz do recenzji "Hataraku Maou-sama!"

    Bardzo sceptycznie podszedłem do tej serii, spodziewając się kolejnej serii fantasy z typowym romansem, demonami i generalnie… Bardzo się zdziwiłem.

    Ogląda się to przyjemnie już od pierwszych scen, cały wątek fantasy jest potraktowany z dużym przymrużeniem oka, nie jest tak istotny, bo bazą tego anime jest przede wszystkim humor, i to w realiach dzisiejszego Tokio.

    Dylematy, jak przetrwać miesiąc na pensji minimalnej, praca kierownika zmiany w fast foodzie, władca demonów, który… no zwariowane i niesamowicie sympatyczne. Problemy bardzo życiowe i przyziemne, ukazanie pracy w sieciówce, wszystko okraszone naprawdę trafnym humorem i ironią. Bawiłem się przy tym znakomicie, bo humor naprawdę do mnie trafił.

    Bohaterowie wydają się być z krwi i kości, są ludzcy i mimo że postaci żeńskie niesamowicie często w anime popadają w schematy, tym razem wypadły też wiarygodnie, nie są irytujące, choć skorzystano ze starego duetu: Płaska Deska vs. Biuściasta. Na szczęście raczej niewiele scen komediowych w tej serii na tym bazuje. Chłopcy są przezabawni, ich wspólne mieszkanie i relacje sympatyczne.

    Wady? Wszystko fajnie, ale ta historia nie ma właściwego zakończenia, brak jakiegoś stałego, bardziej poważnego wątku do pociągnięcia, ale jak komedia, to komedia. I po seansie pozostaje uczucie, że zabrakło jeszcze dwunastu odcinków. To jest przykre. Poza tym relacje między Sadao i dziewczętami oraz ich rozwój są łatwe do przewidzenia, mogli je ciut bardziej skomplikować.

    7/10 za śmiech.
  • Avatar
    A
    Subaru 19.12.2013 17:01
    Komentarz do recenzji "Ore no Imouto ga Konna ni Kawaii Wake ga Nai 2"

    Czyli jak zepsuć dobre wrażenie po serii pierwszej.

    Pierwsza część była przede wszystkim zwariowaną, a przy tym niegłupią komedią z fajnymi bohaterami.
    Tutaj elementów komediowych jest tyle, co kot napłakał. Zdecydowanie postawiono na wątki romansowe, tylko że…

    Brat z siostrą? Więzi między bohaterami ocierają się o coś naprawdę niewłaściwego, dziewczyny są zbyt młode, poza tym wszystko wypada jakoś sztucznie, nie ma w tym logiki. Postawiono na emocjonalność, ale nie nadano jej wystarczająco dużo głębi, by dać temu wiarę.

    Incest rządzi się swoimi prawami, więcej się wybacza, ale i tutaj zawitało jakieś niezdecydowanie twórców, jakby nie wiedzieli, na ile mogą sobie pozwolić. Wyszło mdło, a to, co bawiło w serii pierwszej, czyli sympatyczne perypetie maniaczki gier erotycznych i uwikłanego w to brata, kompletnie zniknęło. Ten produkt zdecydowanie bardziej wpisuje się w sztampowe haremy.

    Kolorki niezłe, ale na animację w sumie nie zwróciłem uwagi, więc zachwytu chyba nie wzbudza.

    5/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 18.12.2013 11:33
    Komentarz do recenzji "Initial D: Extra Stage"

    Wyścigi po raz kolejny, tym razem w damskim wydaniu.

    Dobrze, że poświęcono czas dwóm jedynym ścigającym się kobietom, miła odmiana po tych chłopakach.
    Fabuła prosta jak budowa cepa, nie ma co oczekiwać szokujących zwrotów akcji. Ogląda się mimo wszystko nadal przyjemnie, miłośnikom cyklu powinno się podobać.
  • Avatar
    A
    Subaru 16.12.2013 17:20
    Komentarz do recenzji "Evangelion 3.33 (Nie) możesz powtórzyć"

    Kolejna odpicowana część.

    Przez większość seansu zastanawiałem się, o co właściwie tym razem chodzi. Namnożyło się zbrojnych organizacji, Shinji jak zwykle nie w temacie (co za człowiek…), a wszystko prowadzone z jego punktu widzenia, więc misz­‑masz gwarantowany. Kaoru niezłe ciacho, wszystkie sceny z nim były interesujące, dość artystyczne wręcz.

    Film bardzo staranny graficznie, widać, że dużo pieniędzy w niego wpakowano, bo patrzenie na animację było czystą przyjemnością. Nie wciągnęło mnie tak, jak część poprzednia, ale też świetne.
    7/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 12.12.2013 14:38
    Komentarz do recenzji "Chihayafuru 2"

    W shoujo lubię to, że pokazują całą gamę emocji poprzez wiarygodnych bohaterów. A od serii sportowych oczekuję oczywiście napięcia i akcji. I właśnie dlatego bardzo się zawiodłem na „Chihayafuru 2 ".

    Pierwsza seria była udana pomimo swoich wad, ale obawiałem się, że skoro ostatnie odcinki mnie nużyły, to podczas tej będę spać. No i się spełniło.
    Koszmarnie nudne i rozwleczone. Kompletnie nie dało się niczym emocjonować, cała seria jest jednym wielkim graniem z przerwami na ogłoszenie wyników i wio dalej. I niestety tym razem karuta wydała mi się najnudniejszą grą świata, było jej po prostu zdecydowanie za dużo, a emocje graczy… Ciągle determinacja­‑nagła przeszkoda­‑załamanie­‑wsparcie drużyny­‑szczęście pod koniec. Nie ma zwyczajnie czasu na inne emocje, bo oni ciągle grają.

    Przynajmniej pojawia się wielki nieobecny, czyli Arata, ale finalnie również i on nie może się w pełni rozwinąć, bo sam podziw nad jego umiejętnościami to dla mnie za mało.

    Grafika raczej staranna, znów wszystko bardzo jasne i jakby rozmyte.

    Trzeba czuć naprawdę ogromną sympatię do tych bohaterów, żeby oglądać z zaciekawieniem. Ja się rozczarowałem i wyspałem.
    4/10 ode mnie.
  • Avatar
    A
    Subaru 11.12.2013 13:08
    Komentarz do recenzji "Hentai Ouji to Warawanai Neko"

    Rany, co to było. Wiedziałem, że będzie cienkie, ale żeby aż tak irytujące?

    Główny bohater, który teoretycznie powinien być sympatycznym debilem, był po prostu obleśnym dzieciakiem, a dziewczyna, która umie mówić tylko półszeptem bez emocji… Rozumiem, że moe, ale są setki sposobów, by uczynić postać interesującą, bez tego idiotycznego i wkurzającego szeptania, którego normalnie i tak nie byłoby słychać, ale co to za seria, w której rozmówca ciągle pyta, „co?” i „co mówiłaś?”.

    Pierwsze odcinki znośne, bo póki jest komedia, jest szansa na jakąkolwiek emocję ze strony widza, ale gdy pojawiają się „wielkie dramaty”... Cały czas kołatała mi w głowie myśl: „ale co mnie to, do jasnej anielki, obchodzi”?! Wątek dramatyczny jest tak wydumany, sztucznie skomplikowany, dziewczyny nie wiadomo dlaczego, ale tak okrutnie potraktowane przez los (taaa…), ale, ale – przecież to przyjaciółki z dzieciństwa, więc ich przyjaciel jest lekarstwem na całe zło, wystarczy pogodzić się z przeszłością i deprecha mija.
    Standardowe schematy, opatrzone zachowania, nic ciekawego.

    Grafika może i przyjemna dla oka, ale nie w moim typie. Tak samo muzyka.

    Ani się nie uśmiałem, ani nie wzruszyłem, seria na poziomie wczesnego gimnazjum, przykład, jak po raz kolejny wydumane morały mogą zepsuć cały pomysł.

    3/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 10.12.2013 16:13
    Komentarz do recenzji "Tekkonkinkreet"

    Obłędna animacja, i to jako pierwsze rzuca się w oczy, pozostaje w pamięci.

    A fabuła, bohaterowie, tło akcji? Wszystko dzieje się w jednej z fantazyjnych dzielnic miasta, widać, że dość ubogiej. Szaleje po niej (ten wyraz najlepiej oddaje ich poczynania) dwóch chłopców, Czarny i Biały. Bez rodziny, żyjąc gdziekolwiek, pilnując „porządku” i uważając miasto za swoje. Sielanka zostaje przerwana, ale czy takie dzieciństwo mogło trwać wiecznie?
    Z chłopców aż bucha energia i witalność, skaczą po dachach, wyginają się na wszelkie sposoby i nie ma miejsca, w które by się nie wcisnęli. Jeden opiekuje się drugim, łącząca ich więź jest nie do podważenia. Wypadają wiarygodnie i sympatycznie, dopóki w połowie filmu nie następuje ogromna zmiana w Czarnym, której po prostu nie kupiłem. Wtedy film zaczął mnie nużyć.

    Uproszczono wszelką politykę, jaka się pojawia, starano się pokazać kulisy rządzenia miastem, ale ten aspekt zdecydowanie się nie udał. Zbyt banalnie wyszło, choć rozumiem, że nie na tym miało się anime skupić, a przemiana Czarnego zbyt przesadzona.

    Sama historia w sumie nie porywa, zdecydowanie lepiej wypada warstwa graficzna, która jest po prostu cudowna. Fantastyczne, dynamiczne ujęcia kamer.

    Obejrzeć można, zapewne nie rozczaruje. 7/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 27.11.2013 14:16
    Komentarz do recenzji "Lost Universe"

    No rewelacja to to nie jest. Liczyłem na lekką i przyjemną rozrywkę, ale niestety się wynudziłem.

    Prostota bywa zaletą, ale w tym wypadku się to nie sprawdziło. Fabuła jest tak uproszczona, że aż naiwna i przewidywalna, zdecydowanie nie ma tu też problemu zbyt wielu wątków, bo tak naprawdę jest tylko jeden… Nielicznych wspomnień z przeszłości bohaterów nie nazwałbym wątkami, to zbyt wielkie słowo na te popłuczyny.

    Samych postaci jest dosłownie garstka, a ich charaktery są płaskie do bólu, uwidacznia się to szczególnie wtedy, gdy jest czas na wygłoszenie jakiejś patetycznej gadki. Pół serii poświęcono na poznawanie bohaterów, pokazanie, jak wygląda świat, w którym się poruszają, a nadal niewiele o każdym z nich można powiedzieć. Źli wyglądają jak źli, dobrzy jak dobrzy, intencje są widoczne na twarzach jak pieczątka. Zagrywka typowo bajkowa.

    Nawet Kane wyszedł jakiś taki płaski, poza obowiązkowym brawurowym bohaterstwem jest tylko średnim chłopaczkiem z jakąś tam motywacją, niezbyt da się go polubić, gdy rysy psychologiczne są tak skromne. Poza tym nie pamiętam tytułu, w którym tak bardzo irytowałaby mnie barwa męskiego głosu. Jego seiyuu dorobek ma spory, słyszałem go w wielu anime, ale tu wypadł strasznie skrzekliwie, jakby mutację przechodził.

    Te wszystkie wady powodowały, że czułem się znużony całą tą historią, która przecież miała ogromne zadatki na świetną komedię w klimatach science fiction. Niestety, gagów poskąpiono, zostały dość mocno wyparte przez średniej klasy dramatyzm. A właśnie w humorze widziałbym mocne strony takiej historii.

    Nad podobieństwami do „Slayersów” można się rozwodzić, ale jest to seria odrębna, świetlny miecz i inne zbieżności są widocznie celowe i bardzo lubiane przez autora.

    Na uwagę zasługuje dobry, melodyjny opening.

    Nie poleciłbym tego tytułu ani jako serię akcji (ciągłe wygłaszanie niezrozumiałych komend jest średnio interesujące), ani komedię (za mało śmieszne). Za to miłośnikom starej kreski i klimatów kosmicznych może przypaść do gustu. 4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 26.11.2013 12:11
    Komentarz do recenzji "Hunter X Hunter: Phantom Rouge"

    Tak się powinno robić kinówki.

    Film ciekawy, z nieco przewidywalną historią, ale ogląda się to przyjemnie. Pojawiają się znani bohaterowie, za którymi się stęskniłem. Fabuła ma ręce i nogi, jest mocno powiązana z serią, ale nie ingeruje w wersję TV.

    Grafice nie można nic zarzucić, kolorki też ładne.

    Fanom „Hunter x Hunter” powinno się podobać. 7/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 25.11.2013 12:49
    Komentarz do recenzji "REC"

    Realizm może być wciągający.

    Historia z bardzo prostą konstrukcją, dwoje ludzi poznaje się przez zbieg okoliczności, a że znajomość szybko nabiera tempa…

    Nie ma tutaj sztuczności zachowań, bohaterowie reagują bardzo ludzko i naturalnie, dlatego tak przyjemnie oglądało mi się tę serię. Fabuła kręci się wokół pracy i nielicznego czasu wolnego. Mimo że romans zaczyna się  kliknij: ukryte .

    Dobra, interesująca seria, ja się nie nudziłem. Bardzo szkoda, że tak szybko się skończyło, kilka dodatkowych odcinków by się przydało. Co tam kilka – drugie tyle!

    7/10.
  • Avatar
    Subaru 20.11.2013 11:30
    Komentarz do recenzji "Btooom!"
    Wyobraź sobie, że byłem. Ba, nawet w śmierci klinicznej, więc nie wypowiadaj się o mnie, gdy mnie kompletnie nie znasz.
    Piszesz tu rzeczy z kosmosu, jakieś gry, filmy, strach przed śmiercią – co to ma wspólnego z tematem i głównym bohaterem? Raczej nic. Uważam jego postać za zmarnowaną, tak jak wielu widzów, i nie muszę się z tego tłumaczyć.
    Miej sobie zasady, ale nie wmawiaj mi, że nie da się ich w anime przedstawić lepiej i wiarygodniej, bo się da.
  • Avatar
    Subaru 19.11.2013 09:47
    Komentarz do recenzji "Btooom!"
    Nie martw się o mnie, z natury jestem bardzo podejrzliwy i daleko mi do naiwności głównego bohatera.
    Czy to nie offtop?
  • Avatar
    A
    Subaru 12.11.2013 13:27
    Komentarz do recenzji "Date a Live"

    Mało parodystyczna parodia, a zbyt mało parodii w parodii powoduje, że nie jest to już parodia.

    Nie wiem, co się stało z humorem w tej serii, ale takie gagi były już w tysiącach podobnych tytułów, przy czym nie bardzo widzę, by były one tu wyśmiewane, bo jedynym elementem parodiującym mogłyby być tylko sceny z gry, wybieranie odpowiedzi. Poza tym cała reszta dialogów, postaci, scen jest jak najbardziej na serio. Mnie w ogóle to nie bawiło.

    Oczywiście harem dziewcząt, które są niestety zupełnie niewiarygodne, bo wpisuje się je idealnie w schematy postaci im narzucone. Jakieś walki, dziwaczne stroje, ratowanie świata i bohater­‑taki­‑jak­‑ty. Nuda.

    Straszliwie nużące, tandetne w wykonaniu. Takie serie i scenariusze można poprowadzić dobrze, gdy ma się sympatycznych, wiarygodnych bohaterów, w innym wypadku wychodzi niestrawny gniot.

    Ja tego nie kupuję i szybko wyrzucam z pamięci.
  • Avatar
    A
    Subaru 6.11.2013 14:31
    Komentarz do recenzji "Oruchuban Ebichu"

    To bardzo… eee… nietypowa seria. W dodatku od Gainaxu.

    No i z pewnością bulwersująca dla obrońców praw zwierząt, bo mała chomiczka jest bita na kwaśne jabłko i rozsmarowywana na ścianie po kilka razy na odcinek. Z drugiej strony jest koszmarnie irytująca, przemądrzała, głupia, chociaż dba o dom i… wątpliwą cnotę swojej właścicielki. Uroczo sepleni, w sumie mimo wszystko sympatyczny zwierzaczek, choć gdyby mi chomik tak przeszkadzał, jak bohaterce, podczas stosunków seksualnych…

    Bohaterowie są jacy są, fabula obfituje w gagi mocno erotyczne, niektóre naprawdę zabawne i trafiające w punkt (w ogóle te zboczone telefony i dyszenie w słuchawce), ale nie ma co szukać tutaj większego sensu czy wymagać złożoności psychologicznej. Liczy się tylko dobra zabawa, bo nawet za poradnik erotyczny dla dorosłych tego uznać nie można. Bardzo rozczarował mnie kompletny brak rozwijania wątku romansowego między parą głównych bohaterów, który aż się prosił o przedstawienie jakichś nowych faktów, czegokolwiek. Przecież ten facet  kliknij: ukryte  jakąkolwiek konsekwencję tego wszystkiego. I właśnie dlatego nie uznawałbym tej serii za coś z drugim dnem.

    Grafika uproszczona, bajkowa wręcz, pasująca do całości. Chyba spodziewałem się czegoś trochę lepszego, ale mam też wrażenie, że Japończyk bardziej by się na tym seansie śmiał.

    6/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 5.11.2013 11:51
    Komentarz do recenzji "Kara no Kyoukai: The Garden of Sinners"

    Robi wrażenie, ale spodziewałem się czegoś więcej.

    Jest mrocznie, intrygująco, momentami dałem się przestraszyć, ale nie czułem się przykuty do ekranu, czasem zerkałem na pasek przewijania.

    Fabuła nie jest skomplikowana, bo tak naprawdę niewiele wiemy o otaczającym bohaterów świecie, nie wiadomo, jakie zasady nim rządzą, mimo że to współczesność, a gdy wprowadza się elementy i zdolności nadnaturalne, to dobrze byłoby wiedzieć skąd to, po co, czy są jakieś ograniczenia, cokolwiek. Tymczasem widza stawia się przed faktem dokonanym, a do fabuły można wepchnąć kogokolwiek i cokolwiek bez żadnego tłumaczenia.

    Nie ułatwia tutaj sprawy epizodyczność, każdy odcinek jest luźną historią, powiązaną jedynie głównymi bohaterami, o których na dobrą sprawę też niewiele wiadomo. Ona jest niebezpieczna, ma tajemnicze moce i świecące oczy, on jej towarzyszy i widać, że łączy ich pewna więź. Osobiście lubię wiedzieć o bohaterach więcej, zwłaszcza że dialogów mówiących wprost, kim są i co się dzieje, jest niewiele.

    Miałem problemy z polubieniem postaci, ale tliła się we mnie nadzieja na nietypowe,  kliknij: ukryte . Poziom nie jest równy, odcinek szósty jest zdecydowanie bardzo słaby, cała ta sprawa z  kliknij: ukryte ... Szkoda gadać.

    Ogromny potencjał, świetna animacja, bardzo dynamiczne ujęcia, kapitalna grafika i muzyka, która świetnie współgra z anime i nadaje się do słuchania jeszcze na długo po seansie.
    Ale niezbyt udany scenariusz, którego piękne wykonanie nie zastąpi.

    7/10, bo punkt za wrażenia estetyczne.
  • Avatar
    A
    Subaru 3.11.2013 11:58
    Komentarz do recenzji "Steins;Gate: Oukoubakko no Poriomania"

    Przyjemny dodatek do serii TV, a przy tym pokazujący ważną scenę, jaką jest  kliknij: ukryte . Ważne o tyle, że w ostatecznym świecie.

    Niektóre sceny bardzo zabawne, Hououin mnie nie zawiódł.

    Zdecydowanie zrobione z wyczuciem, udany produkt. 7/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 28.10.2013 13:33
    Komentarz do recenzji "Zettai Karen Children"

    Urocze dziewczynki? Raczej trzy małe diablice…

    Liczba odcinków tej serii nie działa motywująco, w dodatku przez jakieś dwadzieścia pierwszych epizodów kompletnie nie moglem wejść w klimat. Wszystko było zbyt głupie, zbyt cukierkowe, jakieś układy bojowe w krótkich spódniczkach, niewiele wnoszące walki, generalnie tony słodyczy i bardzo przewidywalnych chwytów. Dużo czasu potrzebowałem, by się otrząsnąć z wrażenia: „nie, to zbyt głupie, nie dam rady, weźcie to ode mnie”.

    Ale warto było czekać, bo w pewnym momencie historia zaczyna być ciekawa, znamy bohaterów na tyle dobrze, że wreszcie można irytację zastąpić sympatią do nich. I chyba na dobrą sprawę klimat serii wcale się nie zmienia, zmienia się jedynie nastawienie do niej, na określoną częstotliwość :D

    Widać, że dziewczyny się przyjaźnią, a ich związek z Minamoto, mimo wielu żartów z ich strony, nie ma absolutnie żadnego podłoża erotycznego. Szaleją za nim, ale to zwykła przyjaźń, mimo że wręcz czasem go… uwodzą. Wypada to zabawnie, bo czują się dorosłe, a dla otoczenia są oczywiście jeszcze dziećmi. Coraz częściej można też obserwować, jak zmieni się ich wygląd, gdy staną się dorosłe…

    ...a to dzięki przepowiedni, której sam motyw jest dobry, ale, na litość… nie do serii komediowej. Twórcy na siłę chcieli zrobić z komedii dramat, jakby taki wątek był niezbędny. Ale tutaj nie potrzeba żadnej głębi, dlaczego zwykła komedia akcji musi być uważana za płytką, bo tak to chyba widzieli? O tyle jest to nieudane, że jest to wątek niezakończony, nie wiemy tak naprawdę, jakie są dalsze losy Children.

    Przez długi czas w oczy gryzła mnie też grafika – zbyt duże oczy bohaterów, bardzo nasycona kolorystyka, wyraźna kreska w starym stylu, jakby wszystko było bardzo płaskie. Ale po czasie przyzwyczaiłem się, bo to znak rozpoznawczy tej serii, wystarczy jeden kadr, by rozpoznać ją bez pudła.

    Lekka komedia akcji, w sam raz na odstresowanie, a nuż się ktoś przy niej uśmiechnie. Część odcinków nudna, wywaliłbym je w ogóle, ale na 6/10 raczej zasługuje.
  • Avatar
    A
    Subaru 27.10.2013 11:28
    Komentarz do recenzji "JoJo no Kimyou na Bouken [2012]"

    KOZACKIE! To określenie idealnie pasuje.

    Szalona seria­‑fajerwerk, będąca jakby kwintesencją prymitywnej męskości :D, jakkolwiek to brzmi.

    Wszystko tu kipi testosteronem, a patos nie zna granic. W żadnej serii nie stosowano go na tak absurdalnie wielką skalę, jest dosłownie w każdym zdaniu, każdym geście, scenie. Komiczne? Jak najbardziej, bo na tym to polega. Wszystko jest traktowane śmiertelnie poważnie, a jednocześnie fabuła jest tak szalenie irracjonalna… Nie ma tutaj co polegać na jakimkolwiek rachunku prawdopodobieństwa czy nawet prawach fizyki – nie ma tu takich reguł, można się spodziewać dosłownie wszystkiego.

    Nieodłącznym elementem są też bardzo długie dialogi podczas ataku na przeciwnika, unikaniu ciosu lub w ogóle podczas czynności, które zajmują ułamek sekundy, ale nie tu! Tu musi być minuta na pogadanie i wytłumaczenie przeciwnikowi, że właśnie popełnił największy błąd swojego życia i pojedynek jest już skończony. A zaraz potem się okazuje, że „haha, nie tak łatwo”, no i wielki szok, że to przecież niemożliwe. Właśnie – to niemożliwe, i dlatego zabawne i wciągające. No i te teksty: „ha! a zaraz powiesz, że „rany, jakie to było świetne”". Bo było.

    Egzaltacja jest wszechobecna, znajdzie się nawet przemowa na temat małej wiewióreczki, która jakimś cudem nagle znalazła sobie drzewo obok toczącej się walki. Widać w tej serii ogromną radość z tworzenia jej, tak jak ktoś poniżej napisał – to produkt od fanów dla fanów. Wszystko wykonano bardzo starannie, animacja i rysunek są świetne.

    No właśnie… kreska. Tak wyolbrzymionych, pokracznych, przepakowanych sylwetek męskich to chyba nigdzie nie widziałem. Mogą się wydawać szkaradne, ale po czasie już nie da się sobie bohaterów wyobrazić inaczej, oni muszą tacy być.

    Nie ma tu sensu opisywać fabuły, ale nie jest ona tak prosta, jak się może wydawać. Ma swoje zdecydowanie dobre momenty,  kliknij: ukryte , no i zaskoczyła mnie  kliknij: ukryte . Wady oczywiście też są: czasem zbyt statyczna animacja i dłużyzny. Wyraźnie też widać zmianę tonu anime wraz z pojawieniem się  kliknij: ukryte . Pojawia się więcej humoru kosztem horroru i grozy. Naziści, walka bąblami, ACDC? Fajne.

    W tej serii wszystko jest po prostu „łaaał”, powstało coś nietuzinkowego, z bardzo wyraźnym klimatem i kapitalną muzyką, openingi idealnie komponują się z całością, po prostu dobry kawał muzyki.

    Patosu nie znoszę, ale tak absurdalne ilości z przymrużeniem oka – kapitalna zabawa. Traktując to jako zwykłą serię akcji – wypada nieźle, ale tak naprawdę urzeka ta absurdalna przesadność we wszystkim.

    8/10. Zaciesz z oglądania.