Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Subaru

  • Avatar
    A
    Subaru 14.09.2014 18:01
    Hamatora
    Komentarz do recenzji "Hamatora"
    Kiepskie.

    Już od pierwszego odcinka poczułem, że twórcy starają się zrobić coś przypominającego połączenie „Durarary” z „Darker than Black” i „Psycho Pass”. Niestety nie wyszło.

    Cały scenariusz jest napisany na odwal się, a sam projekt – agencja pseudodetektywistyczna używająca nadnaturalnych mocy, wykonująca zlecenia od różnych ludzi? To może by i przeszło, ale nie w zaprezentowanej formie. Zagadki są banalne, przypomina to bajkę dla dzieci, tylko nie wiadomo, czemu w ostatnich odcinkach wprowadzono całkiem sporo krwistych scen. Chyba był to rozpaczliwy gest, by jednak utrzymać widownię.

    Dużą wadą tej serii są bohaterowie, o których wiemy raczej niewiele, żeby nie powiedzieć, że nic. Stanowią tło dla głównej parki, która też specjalnie udana nie jest. Chłopak z plastrami na twarzy… zamiast wąsów Naruto czy co? To ma być cool? Może dla przedszkolaków.

    Jednak największą wadą, bijącą wszelkie inne na głowę, jest antagonista. Okropna wydmuszka, a teksty, którymi rzuca (jestem mesjaszem, bo zaraz ukatrupię wielu ludzi, którzy się ze mną nie zgadzają, buahahaha), wołają o pomstę do nieba. Ta postać to po prostu jedno wielkie zero, a jego motywacje i cała ta intryga – brak słów, budzi po prostu śmieszność.

    Grafika bywa koślawa, animacja dziwaczna, zapewniono też dziwne kolorki, które dają po oczach, tylko nie wiem po co i czemu ma to służyć.
    Natomiast zakończenie fajne, szkoda tylko, że… niczego nie wyjaśnia. Witaj, druga serio!

    3/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 13.09.2014 12:21
    Buddy Complex
    Komentarz do recenzji "Buddy Complex"

    Zrzyny ewidentne, ale może się komuś podobać.

    Fanem mechów zdecydowanie nie jestem, ale jeśli akcja jest dobrze poprowadzona i nie nudzi, oglądam z chęcią. Sam pomysł podroży w czasie jest chyba w tej konwencji czymś świeżym, ale niestety cała reszta wtórna. Niespecjalnie mi to przeszkadzało, bo zwyczajnie nie zainteresowała mnie sama akcja. Walki mnie nużyły, jakoś nie potrafiłem „ugryźć” tych bohaterów, nie wydali mi się ciekawi. Intryga i scena polityczna co prawda mogła być ciekawa, ale znów mam wrażenie, że źle poprowadzono akcję, dla mnie było to nudne.

    To prawda, że można ten sam pomysł wykorzystywać wiele razy, a efekt będzie dobry, jeśli wykonanie takie będzie. Według mnie właśnie wykonanie tu kuleje i ta seria nie różni się od sobie podobnych.

    4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 12.09.2014 18:38
    Kyousougiga [2013]
    Komentarz do recenzji "Kyousougiga [2013]"

    Bardzo fajne, ale nic nie rozumiem :D

    Fantazyjny świat, teoretycznie nietrzymający się żadnych zasad logiki, można go kreować wedle swej woli, ale… czy na pewno?

    Cała seria kipi życiem, swobodą, mimo że na ekranie widzimy co jakiś czas sceny dramatyczne i to po nich widać, że ta sielanka jest tylko jedną z warstw całej tej historii. Twórcy systematycznie i powoli odkrywają tajemnice, w dodatku w sposób niejednoznaczny, nienarzucający się, więc łatwo jest coś przeoczyć. I zapewne przeoczyłem. Albo zwyczajnie by zrozumieć w pełni całą historię, trzeba… obejrzeć to anime drugi raz.

    Koto jest fantastyczna, bardzo żywiołowa, przy tym dziecinnie szczera i dojrzała jednocześnie, trudno jest stworzyć bohaterkę o tych cechach charakteru, która nie jest irytująca. Według mnie tym razem się to udało.

    Fabuła jest dokumentnie poplątana, o chronologii można zapomnieć, wszystko jest wymieszane i trudno to posklejać do kupy, trzeba się bardzo skupić. Jeśli ktoś lubi takie prowadzenie akcji – dobrze trafił.

    Graficznie seria jest piękna, paleta barw, masa różnych świateł, tła są bardzo staranne, sylwetki bohaterów uproszczone, ale świetnie to ze sobą współgra.

    6/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 11.09.2014 18:34
    Honey & Clover II
    Komentarz do recenzji "Honey & Clover II"

    Cudowne.
    Rzadko druga seria trzyma poziom pierwszej, ale tą jestem jeszcze bardziej zachwycony niż pierwszą.

    Troszkę mniej w niej humoru, ale za to wątki dramatyczne, które się pojawiły… Poczułem się naprawdę przywiązany do bohaterów; ich dylematy i kariera Hagu pod znakiem zapytania – byłem szczerze poruszony i ciekawy tego, jakie będzie zakończenie, czy wszystko się ułoży, którego z kandydatów wybierze Hagu, czy Morita będzie pracował w firmie ojca, jak potoczą się losy ich wszystkich. Świetne.

    Finał jest satysfakcjonujący, mimo że ostatecznie Hagu  kliknij: ukryte . Wspaniale pokazano, jak różne priorytety ma każdy człowiek z osobna,  kliknij: ukryte .  kliknij: ukryte , ale zaprezentowane rozwiązanie jak najbardziej do mnie trafia.

    Więzi między bohaterami stają się coraz bardziej klarowne, nie ma tego mętliku jak w serii pierwszej. Ulubieńcy stają też u progu prawdziwego dorosłego życia – kończą studia, muszą postanowić, co będą tak naprawdę w życiu robić, co jest dla nich ważne i – motyw przewodni tej serii – „czym jest DLA CIEBIE szczęście”? Pojęcie subiektywne, mające tyle odsłon, ile istnieje serc ludzkich.
    Każdy znajdzie tu bohatera, który przypadnie mu do gustu, ja polubiłem wszystkich, ale Morita nadal jest moim faworytem.

    Dla mnie to przepiękny tytuł o ludzkich pragnieniach, o potrzebie miłości i bycia z drugim człowiekiem, o pasji, która nadaje istnieniu bieg. Sporo miałem refleksji po zakończeniu każdego odcinka, a wciągało jak dobrze skrojona seria akcji.

    Polecam. 9/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 10.09.2014 17:06
    Coppelion
    Komentarz do recenzji "Coppelion"

    Brawa dla twórców, bo w mało którym (z założenia poważnym) anime z tak stanowczym uporem udaje się trzymać zasady „przynajmniej jedna bzdura na odcinek”.

    Sam pomysł na pierwszy rzut oka ciekawy, świat po kataklizmie, jakaś specjalna jednostka ratunkowa – z tego może być coś naprawdę dobrego. Ale już po pierwszym odcinku widać, że co jak co, ale sensu i logiki to tu nie ma.

    Scenariusz ma dziury jak po bombie atomowej, cała wyprawa ratunkowa nie ma żadnego sensu, a promieniowanie w sumie jest takie, jakie sobie akurat twórcy wymyślili. Niezbyt szanuje się prawa samej fizyki, a kreacje bohaterek… Czemu one chodzą w szkolnych mundurkach, skoro to bardzo ważna i groźna misja, w żadnym razie nie szkoła? Jaki sens mają te ich nadnaturalne moce prócz tego, że jest bardziej widowiskowo? Dlaczego jedna z nich mówi o sobie w trzeciej osobie, a taka malusia to ona już nie jest? ŻENUJĄCE.

    Są zwyczajnie irytujące, tupią w miejscu i jęczą, że tu jest tak strasznie i w ogóle, a gdy liderka widzi coś smutnego, to zamiast coś robić, jak na osobę odpowiedzialną (sama mówi, że to misja jej życia i za wszelką cenę ją wykona) przystało, to zwyczajnie ryczy. Jakim cudem takie popychadła mają uratować kogokolwiek?

    A  kliknij: ukryte ... aż nie wierzyłem w to, co widzę. Totalnie niewiarygodne, zrobione tylko po to, że tak trzeba, no bo jak inaczej. Zero konsekwencji w działaniach, wszystko dzieje się ot tak, by coś się działo.

    Widowiskowo co prawda może trochę jest, tła ładne i szczegółowe. Ale co z tego, skoro ostatecznie wyszedł bełkot, bo jednak moe musi wygrać z postapokaliptycznym dramatem.

    Są serie, które w żywe oczy kpią z inteligencji widza, i to jest właśnie taka seria. Kiepsko wyszło tu stwarzanie pozorów ambitnego tytułu. Lepiej w ogóle nie udawać.

    3/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 9.09.2014 14:51
    Silver Spoon 2
    Komentarz do recenzji "Gin no Saji [2014]"

    Kontynuacja uroczej serii rolniczej, jedynej w swoim rodzaju.

    Twórcy poszli tą samą ścieżką, wykorzystując klimat pierwszej serii, nie ma tu więc niespodzianek – jest sporo humoru, dalsze poznawanie pracy na roli, hodowli i wyrobu serów, przetykane poważniejszymi problemami nastolatków – w końcu muszą już wybrać drogę swojego życia. Nie jest to łatwe, niektórzy muszą zrezygnować z własnych planów i porzucić ambicje, bo los bywa przewrotny, a inni mimo wszystko brną naprzód, stawiając sobie śmiałe cele i marzenia, bo żyje się tylko raz. Uniknięto taniego moralizatorstwa i wskazywania palcem, który wybór jest dobry, a który zły, bo zwykle sytuacje mają drugie dno, a liczy się też dobro rodziny. Realizm jest zdecydowanie mocną stroną tej serii.

    Humor jak zwykle rewelacyjny, najlepsze chyba było badanie krów przez odbyt :D Robi wrażenie. Puszka na przekąski dla psa też super.
    Niestety, słabo rozwinięto wątek romantyczny. Dziewczyna jest jakaś niemrawa i dzięki zalotom Hachikena wątek co prawda jakoś rozwija się we właściwym kierunku, ale nadal przypominało mi to bardziej przyjaźń. Natomiast dało się odczuć, że gdyby powstało jeszcze kilka odcinków, uczucia między nimi byłyby znacznie bardziej romantyczne.

    Ta seria nie podobała mi się aż tak bardzo jak poprzednia. Może temu, że nie miałem nastroju? Nie wiem, ale mimo wszystko obejrzeć warto. Udana kontynuacja bardzo dobrej pozycji.

    7/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 6.09.2014 18:33
    Gen'ei o Kakeru Taiyou
    Komentarz do recenzji "Gen'ei o Kakeru Taiyou"

    Dziewczynki ratują świat. Mało skomplikowane, ale wytrzymać się da.

    Już na samym początku wiadomo, jak potoczy się fabuła. Pojawiają się koleżanki, nawiązują więzi, a towarzyszące temu gadające zwierzęta i „tajemnicza organizacja” zwiastują, że tak, będzie tu coś z „Madoki”.

    Jest przewidywalnie i dość sielankowo do momentu, gdy dowiadujemy się o zjawisku  kliknij: ukryte , wtedy na widza nagle spada spora dawka dramatyzmu, ma się zrobić mrocznie… ale czy to działa? Raczej nie. Ciągle ma się wrażenie, że to wszystko już było, sam tarot to bogactwo możliwości, mimo wykorzystania go już niejednokrotnie w seriach anime, ale tym razem nie pełni on żadnej funkcji, po prostu z czegoś trzeba było wyłuskać genezę zdolności bohaterek.
    Same walki nie zapierają tchu w piersiach, nie ma w tym wszystkim takich emocji, jakie twórcy chcieli wzbudzić.

    Grafika jest przesłodzona, kolorki walą po oczach, a bohaterki mają zdecydowanie za wielkie łepetyny i za cieniutkie kończyny. Zapewne miało to potęgować mhroczność akcji, ale to też nie wyszło. Dziewczynki są całkiem śliczne, ale nic poza tym.

    Aż tak strasznie się nie wynudziłem, ale kompletnym dnem też bym tego anime nie nazwał. 4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 5.09.2014 17:25
    Noragami
    Komentarz do recenzji "Noragami"

    Średniaczek.

    Kluczem do polubienia tej serii jest jeden bohater – czyli Yato. To on napędza cały ten tytuł. Widzowie, którzy są nim zachwyceni, ocenią tę serię bardzo dobrze, natomiast cała reszta już niekoniecznie.

    Bądźmy szczerzy – fabuła jest banalnie nieskomplikowana: bogowie, zlecenia, zamieszana w to wszystko śmiertelniczka, więzi między bronią a władającym nią – to wszystko było już wiele razy, a to anime nie wnosi w te schematy kompletnie nic nowego czy świeżego. Humor co prawda bywa udany, ale powodował u mnie zaledwie uśmiech, a i to nie zawsze.

    Bohaterowie co prawda mają niezłe charaktery, da się ich lubić i razem z nimi przeżywać emocje, ale znów nie wychodzą ani na centymetr poza nałożone na nich ramy. Miałem wrażenie, że każdy po prostu odgrywa przypisaną mu rolę, a to niedobrze. Poza tym wypadałoby obszerniej przedstawić ich przeszłość, tymczasem widzowi rzucane są tylko jakieś ochłapy. Propozycja: albo darować sobie te wątki w ogóle i pójść na całość w komedię, albo zrobić 24 odcinki. No ale.

    Cała kwestia  kliknij: ukryte  – to już grano wiele razy i jest tak przewidywalne, że wiadomo było, iż ostatecznie  kliknij: ukryte . Tyle że zrobiono to w kompletnie BEZNADZIEJNY, żenujący sposób, bo przecież  kliknij: ukryte . Litości. Może w bajce dla przedszkolaków by to przeszło, ale nie w serii, która pod koniec stara się przeobrazić w zgrabny dramat. Wszystko szlag trafił. I z takim wrażeniem zakończyłem seans.

    Może być przyjemnie, ale na nic szczególnego nie ma się co nastawiać. To zdecydowanie nie jest najlepsza seria od BONES.

    5/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 4.09.2014 13:52
    Strange+
    Komentarz do recenzji "Strange+"

    No, zdecydowanie „dziwadło”...

    Niezbyt wiadomo, co to jest i czemu ma służyć, krótko mówiąc, jest to seria zlepków gagów, każdy odcinek opowiada inną historię, z czego żadna nie ma sensu. Humor prostacki, sięga dna i nie ma siły, by się z niego odbić.

    Podobały mi się odniesienia do filmów i innych anime, parodia zawsze w cenie. Natomiast nie wiemy nic o bohaterach, nie są przedstawieni nawet jednym zdaniem, w oczy rzucał mi się jeden, który często był odzierany z ubrania.

    A właśnie – fanserwis. Odcinki zaczynają się mniej lub bardziej odważnymi grafikami, niektóre wybitnie mają zabarwienie yaoistyczne, w sumie w samym anime sporo jest też takich scenek; całkiem fajny element, ale wprowadzony chyba tylko po to, by jakąkolwiek publikę (czyli yaoistki) złowić.

    Typowy odmóżdżacz. Koło ambitnych serii nawet to nie leżało, ale… bawiłem się nieźle. Widocznie akurat miałem chęć na niewymagający humor. Tak głupie, że aż czasem śmieszne. Choć nie wiem, czy gdybym miał powtórzyć seans, nadal miałbym takie same wrażenia.

    4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 3.09.2014 15:17
    Kin'iro Mosaic
    Komentarz do recenzji "Kin'iro Mosaic"

    Słodycz aż do wymiotów.

    Nie wiedziałem, za co się zabieram, miałem nadzieję na lekką komedię, ale… nie aż tak lekką. Bo nieśmieszna.

    Co by nie mówić, to kolejny zupełnie typowy tytuł z cyklu „słodkie dziewczynki robią słodkie rzeczy”. Szybko zaczęło mnie to irytować, ale słodkie dziewczynki to nie wszystko, bo dochodzi do tego też strasznie denerwujący motyw zachwytów międzykulturowych. Zachwytów – bo sam pomysł na zderzenie międzykulturowe z powodzeniem już w anime wykorzystywano, na szczęście z o wiele lepszym skutkiem niż w tej serii. Japonka w każdym odcinku rozpływa się nad blond włosami, językiem angielskim i innymi tego typu, natomiast młoda Angielka to samo, tylko że w drugą stronę. Dla mnie to koszmarnie irytujący element, bo tej cechy pasjami nie trawię. Przy tym wszystkim zaprezentowano bardzo oklepane podejście, infantylne… po najmniejszej linii oporu. To jest zwyczajnie nudne.

    Nie ma jako takiej fabuły, każdy odcinek jest poszatkowany na wiele kawałków, a lwią część, o ile nie całość, stanowią urocze rozmowy o niczym, które w założeniu mają być zabawne. Tylko że nie są. A miały być. Widziałem tylko żałośnie głupie dziewczynki, które świetnie się bawią w swoim towarzystwie.

    Graficznie seria też mi się nie podobała, nie chodzi nawet o wszechobecne kolorki, ale o ogólny design postaci.

    Spokojnie można sobie darować. 3/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 2.09.2014 13:23
    Black Bullet
    Komentarz do recenzji "Black Bullet"

    Czyli kolejna odsłona chłopców i ich lolitek.

    Potwory znów atakują Tokio, ależ to miasto ma pecha, wszelkie plagi zawsze tam! Świat na krawędzi zagłady, jedyna nadzieja ludzkości to małe dziewczynki, które walczą, by chronić ludzi, choć są przez nich bardzo źle traktowane. Padają też teksty takie jak: „Jeśli nie chcesz umrzeć, żyj” (jakie to głębokie). Co tu jeszcze dodać?

    Główny bohater rzecz jasna chowa w sobie traumę z przeszłości; jest porzuconą przez rodziców sierotą (bo główny bohater nie może mieć normalnej rodziny, przecież to by było co najmniej dziwne), ma sztuczne ramię i oko, generalnie potrafi wyważyć drzwi jednym kopnięciem swej chudej nóżki i na co dzień chadza po mieście z lolitką. Po pewnym czasie dołącza do niego druga i ochoczo zaczynają ze sobą konkurować (tak, małe dziewczynki), podrywając go. Brzmi głupio? Bo takie jest.

    Tytuł nastawiony na bycie hitem, ale ostatecznie wyszła jakaś komedia, bo dramatyzm jest zdecydowanie przesadzony, „mhroczność” wzbudza tylko śmiech z zażenowania.
    Ostatnie odcinki zwyczajnie mnie wynudziły, a zakończenie powaliło swoim… nie wiem czym, ale ten nagły płacz… Równie dobrze mógł rzucić się pod pociąg.

    4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 1.09.2014 12:23
    Golden Time
    Komentarz do recenzji "Golden Time"
    Kpina.

    Miało być ciekawie i całkiem oryginalnie, bo jednak środowisko studenckie i w ogóle ludzie w wieku naście wzwyż są niezwykle rzadko bohaterami anime, a wyszło jakieś nieporozumienie.

    Już od pierwszych odcinków widać, w jakim kierunku potoczy się historia. Pojawia się najlepszy przyjaciel, pewna tajemnicza dziewczyna (oczywiście przyjaciółka z dzieciństwa, no a jakże), nieprzystosowana społecznie dziewoja, którą trzeba odbić kumplowi, o czym mówi sam opening ( kliknij: ukryte . Tym samym skopano cały wątek trójkąta romantycznego z drugą z dziewczyn, bo chłopak mógł niemal zdradzać pierwszą, ale i tak nie było sensu się tym przejmować,  kliknij: ukryte . I chyba dobrze, że twórcy oszczędzili poplątania wątków romantycznych, czyli każdy z każdym i jeszcze zmiana na drugą nóżkę po dwa razy, bo wyszłoby jeszcze gorzej, niż jest. A jest źle.

    Główną wadą i tym, co ciągnie serię na dno, są bohaterowie, którzy zachowują się jak upośledzeni umysłowo lub dzieci z podstawówki, a nie dorośli, samodzielni ludzie. Reagują skrajnie dziecinnie, tarzają się po podłodze, mówią słodkimi głosikami… Powiedzmy, że japońskie licealistki są najdziwniejsze na świecie, ale studentkom powinno to już przejść. Tym samym kompletnie wali się cała wiarygodność nie tylko kreacji postaci, ale także miejsca akcji, bo o uczeniu się nie ma kompletnie nic. Zero. Chodzą czasem na wykłady tylko po to, by spece od teł mogli narysować ławki, i tyle. Nic z tego nie wynika; z przedstawionych scen można wywnioskować, że ich życie to same imprezy, kłótnie przedmałżeńskie, wariowanie w gronie przyjaciół i czasem jakieś dorabianie sobie. Nie ma ani śladu po STUDIOWANIU. To kolejna ogromna wada, bo skoro już wybrano taką scenerię, to powinna ona czemuś służyć, a tymczasem stworzono przedszkole dla dorosłych.

    Główny bohater to w sumie taka mamałyga, nie dość, że wygląda jak mały chłopczyk, to jego problemy egzystencjalne… Rozumiem, można żyć przeszłością i ciągle się zamartwiać, ale, na Boga, dlaczego własnej dziewczynie nie mówić o takich rzeczach, czemu ciągle kłamać i zachowywać się tak nielogicznie? A, tylko po to, by coś się działo… no tak.
    Tak naprawdę kłopoty związane  kliknij: ukryte  nie są niczym zabawnym, to dramat, ale takie przedstawienie uwłacza istocie problemu. Bo całym sensem takiego życia jest jedna dziewczynka, przecież to oczywiste!

    O ile główny męski bohater nadaje się tylko do leczenia psychiatrycznego i wielu sesji z terapeutą (czemu o tym się w ogóle nie mówi?!), o tyle miejsce Kouko jest już jedynie w izolatce na wyspie odciętej od cywilizowanego świata. To coś ma psychikę bobasa, kompletny brak odpowiedzialności, przewidywania, liczenia się z kimkolwiek i czymkolwiek, ale nie ze złej woli, tylko z ograniczonej ilości fałdek na mózgu. Jak można tyle czasu dręczyć biednego osobnika z taką samą determinacją i nie widzieć bezsensu tego wszystkiego? To nawet nie zachowanie dziecka. To zachowanie niepełnosprawnej umysłowo psychopatki.

    Tła czasem bardzo ładne, ale jak się w drugiej połowie serii postaciom dokładnie przyjrzałem, to zobaczyłem w niektórych scenkach potworki. Koślawe, kanciaste obrysy, monstra jakieś momentami. No straszne.

    Jeśli ktoś szuka ciekawej komedii romantycznej z dorosłymi bohaterami – to nie ten adres.

    4/10. Ale to chyba za wiele.
  • Avatar
    A
    Subaru 31.08.2014 11:42
    Sekai Seifuku ~Bouryaku no Zvezda~
    Komentarz do recenzji "Sekai Seifuku ~Bouryaku no Zvezda~"

    Dzieciaki podbijają świat. Po co? Dobre pytanie…

    Pierwszy odcinek tak mnie odrzucił swoją bezsensownością, obecnością lolitki i ogólną tandetą, że wstrzymałem się z oglądaniem kolejnych odcinków na dłuższy czas. Potem wróciłem i po kilku odcinkach wkręciłem się w klimat, ba – nawet pomyślałem, że w tym szaleństwie jest metoda, że to wszystko jakaś metafora i prześmiewcze dzieło (genialny odcinek opalaczach)... na szczęście mi przeszło.

    Nie, to nic genialnego, to po prostu miszmasz bez określonego celu, z naciąganą fabułą i miejscami kulawym scenariuszem. Hasło o podboju świata jest rzucone chyba tylko po to, by udawać, że o czymś to anime jest i ma to spajać ze sobą grupkę bohaterów, jako ich wspólny cel. Niestety na samym haśle się kończy, bo nie wiadomo po co, dlaczego i jakimi sposobami. To zwyczajnie nie ma sensu.

    Ogromnym plusem tej serii jest oryginalny design bohaterów, wyglądają naprawdę świetnie, nie da się ich pomylić z żadnymi innymi, a w czasach ataku animowanych klonów jest to spora zaleta. Są sympatyczni, ale bardzo odczuwalne jest, że to jeszcze bardzo małe dzieciaczki.

    Można obejrzeć, ale trzeba się przygotować na coś chaotycznego i bez większego pomysłu na siebie. Są momenty bardzo dobre, ale są też zapychacze czasu, które co niecierpliwszych skutecznie odstraszą.

    5/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 28.06.2014 17:48
    Hal
    Komentarz do recenzji "Hal"

    Nastawiłem się chyba na coś ciut lepszego, ale i tak całkiem udany film.

    Nie ma tutaj egzystencjalnych rozmyślań nad istotą życia, nie ma moralizatorstwa, że robot jest tylko namiastką człowieka, że nigdy nie będzie w stanie odczuwać tak jak istota ludzka. Te wszystkie kwestie są w jakimś stopniu obecne, ale zamiast przydługich monologów zastosowano pokazanie ich poprzez czyny, akcję, o pewnych rzeczach nie trzeba mówić i tłumaczyć, skoro równie dobrze, a nawet lepiej, jest je po prostu pokazać. Wątki techniczne są tu jednak tylko pretekstem do przedstawienia właściwej historii, czyli związku Hala z Kurumi, z żałobą po stracie ukochanej osoby.

    Hal jak Hal – na początku nieporadny, z czasem jego charakter się uwypukla. Za to intrygująca wydała mi się Kurumi, bardzo ludzka i emocjonalna postać, jej smutek przekonał mnie, była dla mnie wiarygodna.

    Zakończenie dość zaskakujące przez nagły zwrot akcji, ale według mnie jest tylko smaczkiem, historia równie dobrze mogłaby się obyć bez niego, toczyć bardziej normalnie.

    Grafika i animacja bardzo staranne.

    Niby wszystko fajnie, ale czegoś mi w tym anime jednak brakuje. Może bardziej wyrazistych emocji? Nie wiem, ale mam poczucie, że czegoś jest za mało, temu 6/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 27.06.2014 19:18
    Inari, Konkon, Koi Iroha
    Komentarz do recenzji "Inari, Konkon, Koi Iroha"
    Takie mydło.

    Pierwszy odcinek powala idiotyzmem, kosmiczne zachowania i reakcje, teksty jak z podstawówki. Ostatni też jest tragiczny –  kliknij: ukryte  to nie można było tego zrobić dziesięć odcinków temu?! A jak jest pośrodku? Nieciekawie.

    Fabuła jest do bólu przewidywalna, kilka odcinków dało się znieść, ale potem wieje nudą na kilometr. Okruchy życia naprawdę mogą być zajmujące, ale popełniono w tej serii sporo błędów, jakie powiela wiele tytułów z tego gatunku.

    Już sama tematyka świątynna jest wyzwaniem, bo przecież całkiem niedawno powstało kilka bardzo podobnych serii.
    Nie pomagają bohaterowie – Inari jest naiwna, głupiutka. I tyle można o niej powiedzieć. Oczywiście ma szlachetne serduszko, które łagodzi wszelkie spory i jest lekarstwem na całe zło. Jej przemiana przypomina przeobrażenie magical girl... Serio musi trzymać w ręce pulchne serduszko?
    Co do sporów – oj, drama na całego, tyle że przypomina to kłótnie dzieciaczków, a nie młodzieży. Postaci nie wychodzą ani na milimetr poza przypisane im role, są nijakie i wtórne. Wszelkie konflikty, jakie się w serii pojawiają, można po prostu rozwiązać szczerą rozmową, najbanalniejsze rzeczy rozdmuchuje się do granic, by sprawić wrażenie, że… seria coś oferuje.

    Jest kolorowo, bardzo słodko, ale nic poza tym. Bohaterowie są na końcu dokładnie tacy, jacy byli na początku, fabuły więc w sumie brak, skoro wszystko stoi w miejscu.

    4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 26.06.2014 18:55
    Steins;Gate: Fuka Ryouiki no Déjà vu
    Komentarz do recenzji "Steins;Gate: Fuka Ryouiki no Déjà vu"

    Wszystko fajnie, ale jednak to nie to.

    Bardzo przyjemnie po raz kolejny zobaczyć zwariowanego naukowca i Christinę, w dodatku w wersji kinowej, z lepszą grafiką, ale… ciągle miałem wrażenie, że wszystko jest na siłę. Zakończenie wersji TV oraz OVA było tak satysfakcjonujące i pełne, że podczas seansu tej kinówki nie czułem już żadnego napięcia.
    Akcja jest co prawda dobrze rozplanowana, scenariusz nieźle napisany, ale nie mogę powiedzieć, bym czuł się przykuty do ekranu.

    Miło zobaczyć znajome twarze i znów posłuchać tego wariata, ale można sobie lekko popsuć wrażenia z poprzednich projektów. Coś mocno nie zagrało, bo czego jak czego, ale w „Steins Gate” nudy nie powinno być.

    6/10.
  • Avatar
    Subaru 26.06.2014 09:54
    Komentarz do recenzji "Medaka Box: Abnormal"
    Dla Ciebie ciekawa, dla mnie nie. I co teraz? Mam Cię pogryźć?

    Niezły ze mnie „M” to połówka emememsa?
    Nie męczę się, po prostu oglądam dużo serii, a że sporo z nich to gnioty, bo poziom spada z sezonu na sezon, siłą rzeczy często się na coś nadziewam.

    A w zdaniu o Shafcie nie zauważyłeś kluczowych wyrazów, czyli „od czasu do czasu”. Dodaj do tego wypowiedź sprzed roku i pomyśl, ile gniotów to studio zdążyło w tym czasie wypuścić. I masz odpowiedź.

    Przeczytałem. Rozumiem, że zbyt dużo przecinków razi twe oczy, a celowa stylistyka zdania jest czymś niezrozumiałym.
    Serio nie wiem, co do mnie masz, ale jak chcesz nawrzucać, to zapraszam na mój profil. Możemy pogadać o przecinkach i pokażesz mi, gdzie robię błędy, choć w Twojej wypowiedzi brakuje aż trzech.

    Gdybyś znał środowisko fansubbingu, wiedziałbyś, że niektórzy profesjonaliści bardzo pochlebnie wypowiadają się o jakości tych napisów. Są prace bardzo dobre, jak i żałosne.

  • Avatar
    A
    Subaru 25.06.2014 17:38
    Miss Monochrome
    Komentarz do recenzji "Miss Monochrome -The Animation-"

    Tylko dla fanów słodkich idolek.

    O drodze cyborga do zostania gwiazdeczką. Bywa trudno, choć menadżer pomaga w znajdywaniu małych projektów.

    Szczerze mówiąc, życzyłem jej porażki. Jedna piosenka na krzyż, średni talent, brak podstawowych umiejętności odnajdywania się w relacjach z ludźmi. Jej atut to tylko wygląd, choć bez uśmiechu na twarzy i tak wypada średnio. To ma być idolka? Nie kupuję tego.

    A muzyka? Kiczowaty pop. Tyle.

    Seria nudna, na szczęście odcinki bardzo krótkie. Można obejrzeć, tylko po co tracić na to czas? Taka tam bajeczka, nic więcej.

    2/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 24.06.2014 15:21
    Yuusha ni Narenakatta Ore wa Shibushibu Shuushoku o Ketsui Shimashita
    Komentarz do recenzji "Yuusha ni Narenakatta Ore wa Shibushibu Shuushoku o Ketsui Shimashita"

    Mogłoby być nieźle, gdyby nie… fanserwis.

    Rozumiem, że ma to być wabik na widzów, ale zaczął w trakcie serii osiągać takie rozmiary, że autentycznie czułem się zniesmaczony.
    Sam pomysł na fabułę niezły, na pewno jest dobrym materiałem na zabawną komedię, ale nie w klimatach biuściastych, ten rodzaj humoru do mnie nie trafił, serwowano go zbyt nachalnie.

    Hojnie obdarzone przez naturę panienki mogą się podobać lub nie, ale największą bolączką jest bardzo naiwne potraktowanie problematyki samej sprzedaży. Jedna firma dobra, druga duża i zła, jedni drodzy, drudzy tani, ale ukryte koszty, poza tym strategie tego biznesu, samo sprzedawanie, pobudki – wszystko jest tak naiwnie prostolinijne, że to biznes bajkowy. Tłumaczy się widzowi banalne rzeczy. Ani przez chwilę nie dałem się wciągnąć w ten główny wątek pracy w sklepie, który oczywiście był świetną okazją po przebierania dziewczyn w ramach akcji promocyjnych, zaglądania im pod spódniczki, gdy sięgają po coś na półce itp. Rozumiem, że taką twórcy przyjęli konwencję, ale sam sposób prowadzenia akcji mnie nudził, główna intryga mało oryginalna, a molestowanie, nawet przy braku sprzeciwu dziewczyny, jest obrzydliwe.

    Co do bohaterów, pamiętam ich mgliście, więc niczym specjalnym się nie wykazywali, dobre wrażenie pozostawił po sobie tylko główny bohater, Raul.

    Bardzo średnio. 4/10.


  • Avatar
    A
    Subaru 23.06.2014 18:07
    Witch Craft Works
    Komentarz do recenzji "Witch Craft Works"

    Męska ofiara losu spotyka biuściastą panienkę, która otacza go troskliwą opieką…
    ...ale obejrzałem do końca.

    Los najzwyklejszego na świecie chłopaka, który chce poegzystować sobie na uboczu, nie narażając się nikomu, zostaje połączony z losem kobiety­‑szwarcenegera. Potężna, wszystko potrafi, zawsze go obroni, nawet w ostatniej chwili. Łamanie schematów jest fajne, ale tutaj poszło to w totalnie kiczowatą stronę. Jasne, kicz może być przyjemny, ale w tym wydaniu go nie kupiłem.

    Niesamowicie drażniące sceny z fankami, cały wątek z pupy wyjęty, rozumiem bycie osobą znaną i szanowaną w szkole (ludzie, to jest SZKOŁA. W sumie z dziećmi, bo nastolatki się tak zachowują…?), ale te dziewczyny przypominały bardziej zagorzałe fanki Biebera. Bez przesady.

    Cała konstrukcja serii jest prosta jak budowa cepa: spotykają się, nagłe walki, powolne tłumaczenie, jakaś nauka magii, przebudzenie się wielkiej złej i masa scenek „muszę ją/go ochronić”. Samo odwrócenie ról nie jest wystarczające, by mnie zaciekawić, druga połowa serii była już bardzo nudna. Jeden mały pomysł, w dodatku zupełnie spartaczony przez całą resztę (oklepana fabuła, kiepskie kreacje bohaterów), nie ma szans sprawić, by to anime było dobre.

    A piersi nie są jak galaretka i wcale tak nie skaczą.

    3/10.
  • Avatar
    Subaru 19.06.2014 13:39
    Re: Słodkie,Słodkie Czary-Sugar Sugar Rune
    Komentarz do recenzji "Słodkie słodkie czary"
    Zapewne odnośnik do obejrzenia pirackiej wersji.
  • Avatar
    A
    Subaru 19.06.2014 12:58
    Machine-Doll wa Kizutsukanai
    Komentarz do recenzji "Machine-Doll wa Kizutsukanai"

    Oklepany temat i miejsce akcji. Można z tego jeszcze coś wyciągnąć? Akurat w tym przypadku – niewiele.

    Mniej więcej do połowy serii ogląda się to całkiem nieźle, ale po pewnym czasie wszystkie wady nasilają się i nie jest już tak przyjemnie.
    Twórcy chcą upchnąć w jedną serię dylematy dotyczące „człowieczeństwa lalek”, częste sceny walk, intrygę na dość globalnym poziomie, sceny komediowe plus elementy haremu w całkiem sporym natężeniu. Żeby tego było mało – żaden z tych elementów nie wypada dobrze.

    Kwestie emocjonalne lalek potraktowane są bardzo schematycznie i powierzchownie, walki niby dynamiczne, ale nie wciągają, intryga… żałosna, widać, że za punkt honoru postawiono sobie, by była, no i właśnie JEST. I tyle w temacie. Sceny komediowe na początku w sumie mnie bawiły głównie za sprawą głównego bohatera o w sumie dobrze dobranych cechach charakteru, on jako jedyny wypada wiarygodnie. Potem zawalono go haremem biuściastych panienek i wszystko prysło, anime popadło w przerabiane wielokrotnie schematy, a odzywki i zazdrość jego lalki zaczęły być bardzo denerwujące, no bo ile można słuchać tych pisków?

    Wyszedł średniak raczej z tych gorszych.

    4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 18.06.2014 18:29
    Outbreak Company
    Komentarz do recenzji "Outbreak Company"

    Pomysł fajny, ale realizacja kiepska.

    Od razu rzuca się w oczy, że seria prezentuje podejście do kwestii otaku jako do czegoś sympatycznego, wręcz fajnego i czaderskiego, kompletnie ignorując wady i sztuczność całej tej popkultury. Nie, nie spodziewałem się dramatu. Innymi słowy, seria od otaku dla otaku, żeby się dowartościowali trochę (brutalnie rzecz ujmując).

    Już sam fakt, że hikikomori jest głównym bohaterem, jest ciekawy, ale na definicji się kończy, bo jego zachowanie kompletnie odbiega od tego, kim rzekomo miał być. Pewny siebie, wygadany, generalnie nie ma większych problemów z relacjami międzyludzkimi i w ogóle nie czuje dyskomfortu z pozbawienia go swojego ciasnego kącika. Wypada to totalnie niewiarygodnie. Albo akwarium, albo rybka, zupełnie olano logikę.
    Reszta bohaterów też wypada średnio. Służąca jest moe (i tyle można o niej powiedzieć), cesarzowa to małe tsundere, wilkołaczka wprowadza dodatkowy fanserwis (jakby go było komuś mało). Tworzy się typowy haremik tylko po to, aby był i cieszył oko niektórych widzów.

    Naiwnie ukazana jest też polityka – tak uproszczona i niewiarygodna, że przypomina bajkę dla dzieci. Cały wielki plan  kliknij: ukryte , co mu się podoba? Serio? Zrobione totalnie na odwal.

    Wiem, że komedia, oczywiście ma jakieś śmieszne momenty, ale bazujące raczej na fanserwisie, a nie pełnokrwistym humorze.
    Całość jest przewidywalna, nie oglądało mi się tragicznie, ale jedyną emocją była lekka irytacja.

    4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 14.06.2014 16:50
    Video Girl Ai
    Komentarz do recenzji "Video Girl Ai"

    Typowe romansidło nie najwyższych lotów.

    Nieszczęśliwie zakochany chłopak nagle otrzymuje od losu dziewczynę, która wyszła z telewizora. Już od pierwszych scen doskonale wiadomo, jak dalej potoczy się ta historia.

    Podróżniczka musi się w nieszczęśniku zakochać, on nie zauważa jej zalotów wgapiony w swą nieodwzajemnianą miłość jak w obrazek. Oczywistym dramatycznym zwrotem akcji jest też  kliknij: ukryte . Seria kurczowo trzyma się przewidywalnego schematu, oglądanie przypomina żucie gumy. Jest monotonnie, na sześć odcinków zaledwie kilka scen, które są w stanie rozbawić, natomiast utkwiła mi w pamięci ta, w której cały posiłek zostaje schowany do szafy, bo zaraz  kliknij: ukryte . I tylko ta jedna scena wywołała u mnie jakieś emocje, ale narzuciło się pytanie: a co z zapachami potraw, wonią gotowania? Nagle wyparowały?

    No i to uczucie, że autorzy strasznie chcą mnie tą historią poruszyć…. Tak bardzo, że aż nie porusza wcale.

    4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 12.06.2014 16:29
    Xi Avant
    Komentarz do recenzji "Xi Avant"

    Trzy minuty?!

    Zanim na dobre się rozkręciło, to już się skończyło. Kilka dodatkowych minut nie byłoby chyba aż tak dużym problemem, a historia miałaby przynajmniej jakieś sensowne zakończenie, bo to, co zaserwowano, jest po prostu urwane.

    Sama historia wygląda na dobra bazę dla anime akcji, graficznie też projekt udany, ale mimo że to tylko trzy minuty, to szkoda ich na historię, która zaraz zostanie zapomniana.

    Ktoś poniżej napisał, że to reklama – i pewnie tak jest, choć na tyle fajnie zrobiona, że można ją traktować jako jakieś anime.

    Bardziej jako perełka graficzna niż coś interesującego. 5/10.