Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Subaru

  • Avatar
    A
    Subaru 24.10.2013 13:34
    Komentarz do recenzji "Steins;Gate"

    Coś bardzo dobrego. Seria, której nie da się pomylić z żadną inną.

    Sama teoria efektu motyla nie jest niczym nowym, bywała wykorzystywana w różnych filmach, ale chyba nigdy nie była bazą dla całego anime. Myślę, że jest to temat nadal niewykorzystany w pełni, a bardzo ciekawy i dający dużo możliwości, między innymi taką zabawę motywem, jaką daje ta seria.

    Obszerna ilość odcinków to duże pole do manewru, wszystko jest świetnie omówione, ma swoje miejsce, tempo i czas. Niewątpliwie całą serię „ciągnie” główny bohater, który jest po prostu sympatycznym wariatem :) Niesamowita rola Mamoru Miyano, kapitalne, absurdalne teksty, cały wymyślony własny świat. Reszta postaci wydaje się być przy nim blada, ale nadal bardzo interesująca. Kurisu też ma wyraźniejszą osobowość i, co ważne – udała się sztuka stworzenia… naturalnej, wiarygodnej tsundere, dzięki temu da się ją bezproblemowo lubić. Relacje między bohaterami są pełne, kompleksowo przedstawione, na tym polu nie ma się czego czepić.

    Jedyną postacią, która była irytująca, to Mayuri. Niestety, postać bardzo ważna, ale nieznośna w swojej fajniusiej niewinności, czy jak to nazwać. W Japonii mówienie o sobie w trzeciej osobie i śpiewanie melodyjki „tutturutu” na przywitanie jest słodkie, ale zagranicznego widza anime denerwuje, bo przypomina to bardziej chorobę umysłową. Ot różnica kulturowa.

    Totalną bzdurą jest też  kliknij: ukryte ... Zwłaszcza zdrowych rzeczy, no niesamowite.

    Niektóre odcinki mi się dłużyły, ale znacząca większość mijała mi błyskawicznie, fabuła wciąga i co rusz zaskakuje. Zakończenie jest takie, jakie powinno być, a ostatnie odcinki, sam pomysł z  kliknij: ukryte  – dla mnie rewelacja.

    Na uwagę zasługuje też fantastyczny opening, którego słuchałem z przyjemnością i nadal go sobie nucę.

    Coś pomiędzy 8­‑9/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 20.10.2013 15:14
    Komentarz do recenzji "Dareka no Manazashi"

    Od razu widać, że Shinkai.

    Bardzo sceptycznie podchodzę do jego dzieł, ale tym razem całkiem mile się zaskoczyłem, bo… jest narrator, są dialogi – to dużo ułatwia i mówi mi więcej, niż jego niesamowicie głębokie zachwyty nad „tym czymś”.

    Ukazuje tu historię bardzo życiową, jakich tysiące: usamodzielnienie się córki i jej relacje ze starzejącym się ojcem. Nie ma wielkich słów ani wyznań, jest banalnie prosta w konstrukcji fabuła, która właśnie przez tę prostotę urzeka.

    Filmik trwa kilka minut, co też policzyłbym jako zaletę, bo nie ma w nim czasu na zbędne sceny. Muzyka – jakaś jest.

    Wiele jest anime bardzo podobnych, równie nastrojowych, nie jest to nic na tyle oryginalnego, by na długo zostawałoby w pamięci. Ale może to być przyjemny, kilkuminutowy seans, i tylko tyle.

    6/10, choć pewnie szybko zapomnę.
  • Avatar
    A
    Subaru 19.10.2013 12:39
    Komentarz do recenzji "Hakkenden -Touhou Hakken Ibun-"

    Spodziewałem się totalnej beznadziei, więc jakież było moje zdziwienie… nie wyszło tak źle.

    Bardzo przyjemnie oglądało mi się tę serię, choć przedstawione w niej fakty są bardzo poplątane, fabuła niejasna, często nie wiedziałem kto, po co i o co w ogóle chodzi.

    Sprawy nie ułatwia cała mnogość postaci, wszyscy biszowaci, miałem problemy z ich odróżnianiem. W końcu pan oficer na koniu zdobył mą sympatię, upatrzyłem se go :D A jak jeszcze się okazało, że to dzięki niemu są tu wątki shounen ai, to już w ogóle banan na twarzy. Dlaczego tego tak mało?! Bardzo fajnie zrobiono te nieliczne sceny, panowie naprawdę ładni i sympatyczni, przy tym nie chodzące pustaki, bo każdy swoją określoną rolę i charakter miał.

    Jednakże, stety lub niestety, nie jest to seria shounen­‑ai (i chyba dobrze). Przeważają tu tajemnice, wątki nadnaturalne, fabuła jest dość poplątana. Ogromnym minusem jest, że nie dano się tej historii zupełnie rozwinąć, ciągle miałem wrażenie, że coś jest tylko liźnięte z wierzchu i za chwilę zostawione, by może za kilka odcinków podać jeszcze kilka faktów, które wprowadzały tylko więcej zamętu niż wyjaśnienia. Takie myślenie twórców: „my swoje pokażemy, a co widz zrozumie, to jego sprawa, my swoje zrobili i do widzenia”. Bardzo rzuca się tu w oczy niewykorzystany potencjał, niedopracowania scenariusza.

    Seria jest urwana, na szczęście jest druga część, ale i tak wrażenie pozostaje nieprzyjemne, bo świat przedstawiony jest na tyle obszerny, a bohaterów taka mnogość, że spokojnie dwadzieścia cztery odcinki się należą, i to z marszu.
    A to kudłate coś – przeurocze.

    6/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 17.10.2013 13:57
    Komentarz do recenzji "Yami Shibai"

    Lubię anime­‑horrory, więc nie mogłem sobie tej krótkiej serii darować.

    Pierwsze, co rzuca się w oczy, to nietypowa grafika, wszystko jest jakby wycięte z wycinanek, nałożone na siebie rysunki są topornie animowane, wyrazy twarzy postaci zmieniają się zbyt rzadko. Na pewno nie byłoby wielkim problemem narysować więcej emocji, skoro i tak wszystko jest graficznie uproszczone. Ma to jednak swój klimat, który pasuje do grozy.

    Są tu odcinki fabularnie lepsze i gorsze, każdy to odrębna, krótka historia, która  kliknij: ukryte , i bardzo dobrze. Część podobała mi się bardziej, inne mniej, bo brakowało im jakiegoś sensownego zakończenia, nie przekonał mnie do końca taki a nie inny obrót wydarzeń.

    Muzyka tworzy klimat, przyznam, że kilka razy dałem się przestraszyć. Niektórzy seiyuu naprawdę dobrze zagrali.

    Fajne, ale mogłoby być lepsze. Mimo wszystko dobra rozrywka. No i szybko mija. 6/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 7.10.2013 13:15
    Komentarz do recenzji "Devil Survivor 2 The Animation"

    Gdy najlepszym i najciekawszym elementem serii jest sam ending, to znaczy, że jest naprawdę źle.

    Właściwie nie wiem, co dobrego by o tej serii napisać. Na pewno jest to dobry przykład na to, że nie wszystko nadaje się do przerobienia na anime albo należy zastosować inne ku temu środki. Bo to nie ma być gra.

    Fabuła leży i kwiczy, nic nie trzyma się kupy, a poza tym wieje nudą na kilometr. Walki odbywają się często, ale przypominają bardziej starcia pokemonów niż coś poważnego, mimo że trup się ściele.
    Specyficzna jest też w nich rola przywołujących, którzy nie robią kompletnie nic, po prostu stoją, a ich potwór walczy. Bardzo wygodne i nużące. Jaki to ma w ogóle sens?

    Sam wątek ratowania świata… tandetne do bólu, naciągane, by tylko wprowadzić jakiś dramatyzm i napięcie do tej serii.

    Główny bohater jest pozbawiony osobowości, jego rola ogranicza się tylko do stwierdzeń: „tak, muszę ich uratować, to moi przyjaciele” oraz: „uratuję świat, skoro mam takie możliwości”. Szkoda, że nie są one w żaden sposób usprawiedliwione, nie wiadomo, dlaczego to on ma mieć taką siłę.
    Jego przyjaciele idealnie wtapiają się w dowolne ściany, równie dobrze może ich nie być. Ot dodatek, bo główny bohater musi mieć osobiste pobudki, by kogoś chronić.

    Okropnie nudne, ale… Bardzo spodobał mi się ending, taki przyjemnie rockowy, no i całkiem nieźle zaśpiewany po angielsku (jak na Japończyków).

    Kaszana, że aż boli. 3/10, bo punkt za piosenkę.
  • Avatar
    A
    Subaru 1.10.2013 14:13
    Komentarz do recenzji "Suisei no Gargantia"

    Na przykładzie takich anime bardzo czuć, że szkoda, że dobrych serii jest tak niewiele.

    Spodziewałem się jakiejś galaktycznej nawalanki, ale choć science­‑fiction to jest, to idzie w zupełnie innym kierunku, który zdecydowanie bardziej mi odpowiada.

    Gołym okiem widać, że wykorzystano pomysły już znane, ale bardzo umiejętnie je połączono, tworząc coś oryginalnego ze znanych schematów. Bardzo rzadko się taka sztuka udaje, powstało coś świeżego i przyjemnego.

    Fabuła niesamowicie wciąga, choć na dobrą sprawę przez większość odcinków obserwujemy tylko życie na statku, próby zasymilowania się z mieszkańcami, poznawanie sposobu myślenia obu stron. Ciekawy jest sam wykreowany świat ziemski – sama woda, ludzie żyjący na ogromnych statkach, które spełniają wszystkie potrzeby społeczności, są samowystarczalne. Trochę nie pasowała mi koncepcja zdobywania prądu,  kliknij: ukryte , by zaopatrzyć w energię takie maszyny, no ale to nieistotne.

    Seria zabiera rozpędu właściwie pod sam koniec, niektórych zwrotów akcji można się domyśleć (np.  kliknij: ukryte ), ale sam motyw  kliknij: ukryte  – coś fantastycznego. Niby sielanka, ale właśnie dlatego, gdy pojawiał się mroczniejszy klimat, miałem ciarki na plecach, np.  kliknij: ukryte . Zostaje w pamięci na długo.

    Bohaterowie są zdecydowanie do polubienia, nie ma na dobrą sprawę jednostek irytujących. Mimo że niektórzy są po prostu głupi i lekkomyślni – taki ich urok. A sam główny bohater… no ciasteczko w dobrym wydaniu. Samo patrzenie na niego sprawiało przyjemność, przystojny i inteligentny chłopiec, a przy tym na szczęście zachowano umiar jeśli chodzi o biszowatą legendarną tajemniczość i „mroczną przeszłość”. Nic z tych rzeczy. Mimo że nie jest duszą towarzystwa, to nie zamyka się w sobie, nie obwinia nikogo za swój los, jest zdezorientowany, ale nie roztrząsa w nieskończoność urojonych problemów. Ogromny plus za to.
    Nie ma podziału na dobro i zło, nie ma jednoznaczności. Każdy ma swoje racje, ukształtowane pod wpływem własnego wychowania i środowiska. To jest dobre.

    Muzyka nie wpadła mi w ucho, ale grafika bardzo staranna, dobrze się to ogląda, dopracowana pięknie.

    9/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 30.09.2013 14:40
    Komentarz do recenzji "Yuyushiki"

    Cukrzyca.

    Rozumiem, że Japończycy szaleją na punkcie takich historyjek, ale to jest zwyczajnie niesmaczne, bo przesłodzone.
    Tego typu serie muszą mieć wręcz idealnie wykreowane bohaterki mające w sobie „to coś”, będące interesującymi i naprawdę zabawnymi. A te trzy tego nie mają.

    Kalki kalek, jedna rozsądna, z chłodnym podejściem do rzeczywistości, jej cel istnienia to uspokajanie pozostałych dwóch, które zachowują się gorzej niż przedszkolaki. Miały wypaść jako żywe srebra, słodziutkie i w ogóle, a wyszły po prostu na kompletne debilki.

    Rozumiem ideę absurdalnych rozmów, to jest fajne, ale tu naprawdę zabrakło sensu. W „Lucky Star” wszystko jednak swój cel miało, a tu jest gadanie o niczym dla samego gadania. Z tego nawet nic nie wynika, ciągle tylko chichoty bohaterek, nie wiadomo właściwie z czego. Jako widz czułem się zbędny, tak świetnie bawiły się w swoim towarzystwie…

    Poza tym dopiero po kilku odcinkach odkryłem, czemu mi tak jakoś nieswojo. Otóż nie ma tu ani jednego faceta, zero. Wymarli. To straszne na swój moe­‑sposób…

    Tanie to anime. Tła ciągle te same, pomieszczenia nie zmieniają się ani trochę, mało rzeczy do animowania, ciągle te same, uproszczone buźki. Tym bardziej się dziwię, że oglądało mi się to… nieźle.

    Były momenty lepsze i gorsze, czasem się nudziłem, czasem uśmiechałem. Może mój umysł się po prostu wyłączył przy takiej ilości słodyczy? Na szczęście teraz jestem absolutnie rozbudzony i mogę z czystym sumieniem dać 5/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 14.09.2013 14:00
    Komentarz do recenzji "Uta no Prince-sama: Maji Love 2000%"

    Bo boysbandy ratują świat od smutku i zła!

    Jezu, jak ja się krępowałem to oglądać… Takiego zażenowania to przy żadnym anime nie czułem. Na zmianę śmiałem się i wstydziłem. Tak przesłodzone, wyidealizowane, tak beznadziejne naiwne i… brak mi słów.

    To jest mistrzostwo! Zrobić coś tak beznadziejnego tak zupełnie na poważnie. W tej serii boysbandy naprawdę ratują świat, a ich muzyka odmienia ludzkie i nieludzkie serca, bo słychać ją też w innych galaktykach… Ludzie latają po niebie, serca błyszczą i wyskakują z piersi, a chłopcy tańczą na scenie w układach jak z wieczorka panieńskiego. Zdecydowanie poziom hard „fangirlsowości”.

    Pierwsza seria była durna, ale ta bije ją na głowę. Haruka nadal ma to samo tępe spojrzenie, rzeczywiście wyrażające głębię kałuży siuśków.

    Chyba najlepiej opisać to po prostu znanym wyrażeniem: „co ja pacze”...

    Niech będzie 3/10. Muzyka nie była aż tak tragiczna.
  • Avatar
    A
    Subaru 13.09.2013 12:31
    Komentarz do recenzji "Aachi wa Ssipak"

    Wypróżnienie podstawą dobrego samopoczucia i… fabuły na film.

    Tego się nie spodziewałem, ale czego to w tej Azji nie wymyślą.
    System nagród za wizyty w toalecie – pomysłowe, wszystko jest zwariowane, skaczące i kolorowe, ciągle jakieś pościgi, sporo brutalności oraz ciągłe gadanie o odbytach… Mieszanka wybuchowa, której jednak nie strawiłem.

    Jest obecna parodia, czarny humor, ale żarty nie są zbyt śmieszne, śmiechu nie wywołają, co najwyżej lekki grymas. Przez większą część seansu się nudziłem, mimo oryginalności nie trafił do mnie ten film. Brakuje głębszego zamysłu w scenariuszu, jakiegoś intrygującego wątku. Za dużo misz­‑maszu, za mało sensu.

    Grafika bardzo specyficzna, zapewne odstraszy większość ludzi, jak to zwykle bywa. Animacja bardzo ładna.

    5/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 12.09.2013 14:15
    Komentarz do recenzji "Arata Kangatari"

    Po co się męczyć?

    Różne wymagania mają fani fantasy, ale to nikogo nie zachwyci. Ta seria naprawdę nie ma silnych stron. Z której strony by nie patrzeć, wypada kiepsko.

    Główny bohater jest przeraźliwie nudny i niezajmujący, jego koleżanka jest sztampowa do bólu, a główny antagonista… myślałem, że to żart. Jego motywacja do walki przeciwko Aracie jest mało wiarygodna nawet jak na bajkę dla dzieci. Potrzebowano motywu, ale wybierać coś takiego – to kpina z widza i poczułem się obrażony.

    Scenariusz odkrywczy nie jest, ale byłby strawny, gdyby bohaterowie dali się polubić.

    Grafika w sumie ładna, choć bez fajerwerków.

    Tu by potrzeba… cudu uzdrowienia. 3/10.

  • Avatar
    A
    Subaru 2.09.2013 14:55
    Komentarz do recenzji "Iriya no Sora, UFO no Natsu"

    Zdecydowanie nastawiłem się na coś lepszego.

    Już z początku odrzuciła mnie oprawa graficzna, ale ja nie z tych, co to ich kreska zniechęca, więc tego nie oceniam.

    To anime jest koszmarnie nudne i cierpi na bolączkę przedramatyzowania, niestety. Ostatni odcinek to jakiś kiczowaty melodramat, okropnie sztuczne i ckliwe.

    Charaktery bohaterów są bardzo niewiarygodne, kiepsko wykreowane. Iriya przypomina jakąś bezwładną, jęczącą i anemiczną lalkę, a uczucie chłopaka do niej… Zdecydowanie kiepsko to wygląda.

    Strasznie rozbawił mnie pomysł twórców na pokazanie wojny bez jej… pokazania. Przez całą serię się o niej mówi, nadaje jej okropne cechy, dramat wisi w powietrzu, a tymczasem akcji zero. Nic nie lata, nic się nie dzieje. Coś mi się wydaje, że na sceny akcji zabrakło budżetu i trzeba było jakoś z tego wybrnąć :D Rozumiem, że chciano postawić przede wszystkim na romans, na emocjonalność i w ogóle, ale to jak zrobienie przebojowego anime sportowego w domu starców. Niektóre rzeczy naprawdę trzeba pokazać, widok z okna na grające dzieciaki nie wystarczy.

    Nuda. 3/10. Ale bardzo solidne 3!
  • Avatar
    A
    Subaru 31.08.2013 15:32
    Komentarz do recenzji "Karneval"

    Cudna, kolorowa, jaskrawa seria o niczym.

    Ogląda się całkiem przyjemnie, póki nie angażuje się w to mózgu. A bisze są na tyle udani, że naprawdę można mieć włączone tylko oczy. I przez sporą część seansu chyba tak miałem, było na kim zawiesić oko.

    Fabuła ma dziury jak polska droga po zimie. Wszystko zaledwie prześlizguje się po wierzchu, ogromna ilość istotnych faktów nie jest w ogóle wyjaśniana, nie ma usprawiedliwienia dla kilku stałych elementów scenariusza. Jest jakaś organizacja, coś robi, jacyś ludzie, ale to wszystko jest zawieszone w kompletnej próżni, nie ma w tym sensu i logiki.

    Bohaterowie są przede wszystkim śliczni i mają za zadanie cieszyć oko, bo charakterami pochwalić się nie mogą. Ich osobowości nawet nie są rozwijane, sięga się ewentualnie po stare chwyty motywacji i przemian, które wypadły tu bardzo niewiarygodnie (razem z Traumatyczną Przeszłością).

    Nai jest chyba największym niewypałem tego anime, same wielkie oczka i wypowiadane jękiem niedokończone zdania to za mało, by polubić takie „zwierzątko”. Gareki byłby fajny, gdyby jego postać ubarwić, a nie tworzyć go na wzór i podobieństwo dziesiątek milczących biszów. Karoku też kompletnie zmarnowany.

    Zakończenie pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi, i chodzi tu o odpowiedzi naprawdę istotne, bez których cała ta seria nie ma sensu. Przedstawiona intryga i tak jest naprawdę kiepska, ale jaka by nie była – zasługuje na wyjaśnienie.

    Totalny brak pomysłu, tuszowany kolorami i scenerią. Oglądało się w sumie fajnie, ale więcej niż 4/10 nie wypada dać.
  • Avatar
    A
    Subaru 30.08.2013 14:39
    Komentarz do recenzji "Aku no Hana"

    Bardzo odważny eksperyment. Według mnie całkiem udany, choć mogło być lepiej.

    Z niecierpliwością wyczekiwałem tej serii jako czegoś, co może wnieść coś świeżego, ambitnego, a na pewno ciekawego graficznie. Często odczuwam znużenie i opór przed wielkimi oczami i kolorowymi włosami u postaci, więc ten tytuł zapowiadał się zachęcająco.

    Grafika i animacja rzeczywiście jest bardzo oryginalna. Wreszcie bohaterowie, którzy wyglądają na Japończyków, nie mają przesadzonych gestów, nie są sztuczni. Wyglądają po prostu normalnie, a mimo tego bez problemu można ich od siebie rozróżnić.

    Tak, ta wersja animacji rotoskopowej nie jest zbyt staranna, obraz zdecydowanie zbyt „faluje”, ale z drugiej strony trzeba wziąć pod uwagę ogromne koszty, jakie ten typ animacji generuje. Cotygodniowe odcinki, które trzeba wpierw nakręcić jako zwykły film, a następnie przez długie godziny przerabiać na anime. Mogło być znacznie lepiej, gdyby dać twórcom więcej czasu i pieniędzy, ale nie ma co gdybać, jest jak jest.

    Jeśli chodzi o fabułę i bohaterów – jest dobrze, choć i tu trochę treści zabrakło, pewnej głębi, która się chyba w ramach tych odcinków nie zdążyła zmieścić. Oczywiście bohaterom można zarzucać, że zachowują się jak wariaci, że są niezrównoważeni, ale dokładnie tak miało to wyglądać – Nakamura to wzorowa socjopatka. Kasuga jest bardzo młodym i bardzo słabym człowiekiem, wbrew pozorom zachowuje się racjonalnie co do swojego wieku i doświadczeń życiowych.

    Inspiracja „Kwiatami Zła” jest bardzo fajnym pomysłem. Kilka scen oglądałem z zapartym tchem, miały niesamowicie mroczną i groteskową wymowę, jak np.  kliknij: ukryte . Nie uniknięto kilku dłużyzn, szczególnie pod koniec serii to widać, a ostatni odcinek to totalna porażka pod tytułem: Co Byśmy Wam Pokazali Gdybyśmy Mogli.

    Wątpię, czy kiedykolwiek powstanie druga seria, ale byłoby miło. A, no i kapitalny opening i ending.

    8/10, bo jednak wyróżnia się i zostanie w pamięci.
  • Avatar
    A
    Subaru 29.08.2013 11:57
    Komentarz do recenzji "Photo Kano"

    Mierne, nudne i bardzo wtórne.

    Szkoła, chłopcy z kółka fotograficznego, robienie zdjęć dziewczynom, harem, sentymentalne historie z dzieciństwa. Bardziej schematycznie być nie może.

    Nic w tym zabawnego czy wciągającego, nawet jako lekka rozrywka nie bardzo się nadaje, gdyż jest przynajmniej tuzin serii o podobnym charakterze, a znacznie lepiej wykonanych.

    Dziewczyny są do siebie bardzo podobne, z trudem je rozróżniałem, w końcu dałem sobie spokój, skoro to klony. Główny bohater wręcz przezroczysty, bez wyrazistego charakteru.

    Nudny kotlet z mikrofalówki. A, no i myślę, że niejeden profesjonalny fotograf obraziłby się za przedstawienie fotografiki jako wyłącznie narzędzia do podglądania i podniecania się dziewczynami.

    2/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 29.06.2013 13:40
    Komentarz do recenzji "Magi"

    Sztuka skopania dobrego pomysłu znów się udała.

    Początek dawał nadzieję na coś oryginalnego, orientalny nastrój, nietypowe miejsce akcji nadawało specyficzny klimat, którego jeszcze nigdzie nie widziałem. Zabieg z całą pewnością dobry, tylko że…

    ...wszystko wyparowało już tak około… ja wiem? Dziesiątego odcinka? W każdym razie od połowy serii jest już okropnie nudno. Przepada cały ten urok, zastąpiony ciągłym walkami, które, nie wiem, jak to zrobili, ale są strasznie nużące. Brak im dynamizmu, patos kompletnie nieprzekonywujący, akcja leży i kwiczy.

    Brak pomysłu na rozwinięcie stał się poważnym problemem i nagle jakby ktoś wpadł na to, że czemu by nie dać wątków politycznych? I w ten sposób jeszcze bardziej pogrążono tę serię, bo są one tak niewiarygodne i naciągane, że po prostu głupie.

    Całość sprawia wrażenie bajki, jednak tak niedopracowanej, że szkoda gadać. Może młodszej widowni ten tytuł się podoba. Każdy kolejny odcinek coraz gorszy, końcówkę już przewijałem, bo nie do zniesienia. Bohaterowie są bardzo przewidywalni, jednowymiarowi, dobrzy są dobrzy, a źli są źli.

    Obejrzeć się da, ale to zdecydowanie „nie to”. 4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 28.06.2013 12:41
    Komentarz do recenzji "Bakuman 3"

    Rany, skończyło się! Ale pomysł z czekaniem na randkę aż do powstania anime… nadal jest megagłupi.

    Zaskakująco udana seria, każdy odcinek oglądałem z dużym zaciekawieniem, bo akcja naprawdę przemyślana i ciekawa. Niby ciągle te same motywy, tworzenie mangi, rankingi i tak dalej, a jednak wyraźnie czuć, że do czegoś to zmierza, że są bardzo blisko swojego celu.

     kliknij: ukryte  Przedstawione naturalnie, bez przegięć, głupich ecchi żartów, jakby się nic nie zmieniło.

    Strasznie przyjemnie oglądało mi się ich zmagania, bohaterowie drugoplanowi też nie zawiedli, znów jedynym naprawdę słabym wątkiem był ten nieszczęsny związek na odległość… A co do ostatniej sceny: kiedy on, do jasnej ciasnej,  kliknij: ukryte ?! Przecież czasem nie miewał nawet czasu na sen, a co dopiero na  kliknij: ukryte ...

    Dobre zakończenie. 7/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 26.06.2013 17:25
    Komentarz do recenzji "Arata-naru Sekai: World's/Start/Load/End"

    Ciekawe, czy sam twórca wiedział, co chce przekazać…

    Anime, które pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi w tym bardzo negatywnym znaczeniu. Wiemy niewiele i tak pozostaje już do końca, bo na więcej zabrakło czasu.

    Postapokaliptyczna sceneria i… grupka dziewcząt, uczennic w szkolnych mundurkach. Chryste, czy naprawdę to jest element niezbędny każdej serii? W ramach jakiegoś nie wiadomo jakiego projektu wysłano je w przyszłość, ale czemu wybrano akurat je? Nie widać, by były utalentowane w jakiejkolwiek dziedzinie, nie są też specjalnie bystre czy mądre, prócz tego że jedna łowi ryby gołymi rękami, bosz.

    Nie wiem, o czym to miało być, pewnie o przyjaźni i więzach, jak zwykle. Jedynym, co mnie naprawdę poruszyło to fakt, że mężczyźni wyginęli. No to jest skandal!

    Grafika ładna.
    4/10.
  • Avatar
    Subaru 25.06.2013 08:49
    Komentarz do recenzji "Kotonoha no Niwa"
    Nie wiem, co to ma z anime wspólnego, ale około pięciu.
  • Avatar
    A
    Subaru 24.06.2013 17:08
    Komentarz do recenzji "Kotonoha no Niwa"

    Przestaję lubić Shinkaia z każdym obejrzanym przeze mnie jego dziełem. Aż się chyba stałem wrogiem.

    Fakt, graficznie zachwyca, przepięknie oddane najmniejsze szczegóły, cudowna gra świateł, wierne odwzorowanie najmniejszych refleksów, wizualnie nie da się oderwać od ekranu. I wyłącznie dlatego i tylko to przy tym ekranie trzyma, bo fabuła jest bardzo przeciętna, żeby nie powiedzieć kiepska.

    Ma wzruszać, ma posmak sentymentalny, ale jest to widzowi bardzo narzucane, znów mocno mi się to kojarzy z twórczością literacką Coelho – wygląda pięknie, ale lepiej nie zaglądać do środka.

    Przecudnej urody melodramatyczna wydmuszka. Punkt wyżej za grafikę. 5/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 23.06.2013 14:11
    Komentarz do recenzji "Chihayafuru"

    Zrobić ciekawe anime o nudnej, tradycyjnej grze w karty – możliwe.

    Zabierając się za tę serię, nie miałem pojęcia, o czym będzie, spodziewałem się jakiegoś szkolnego romansidła. Pozytywnie się zaskoczyłem, bo jest to jedno z nielicznych anime sportowych skierowanych do kobiet. Nie trzyma się to kupy tylko w teorii, bo realizacja wypada nieźle.

    Od razu w oczy rzuca się delikatna i przyjemna dla oka kreska, Chihaya jest naprawdę śliczna, a jej skromny iloraz inteligencji w ogóle (mnie) nie irytuje, co u tego typu bohaterek jest rzadkością. Pewnie w drugim sezonie trafi mnie szlag, ale póki co jest fajna.

    Wszystkie postaci są rozpoznawalne, Taichi i Arata przystojni i znacząco różniący się od siebie, mimo że nie ma tu nic przejaskrawionego, nie ma nienaturalnych, przesadzonych zachowań. Postawiono na realizm, i bardzo dobrze. Mimo że wyraźnie widać, kto wiedzie prym w tej serii, to reszta bohaterów jest przedstawiona na tyle dobrze, że da się ich bez problemu polubić, choć Arata najczęściej jest tylko wystrojem wnętrza. Oby to potem zmienili.

    Wątek romantyczny jest niby ciągle obecny, a tak, jakby go nie było. Tylko w jednej scenie Taichi przyznaje, że jest zakochany, Chihaya jest zupełnie ślepa na jego delikatne podchody.

    Na początku anime mnie wciągnęło, ale od około połowy zaczęło nużyć. Zbyt przeciągające się karciane pojedynki, za mało akcji, za dużo rozgrywek, by ekscytować się każdą jedną, bo mimo że rangi są wyraźnie zaznaczone, to nie ma się wrażenia, że przechodzi się na jakiś kolejny poziom, że jest to piramida osiągnięć, że dąży się do pewnego konkretnego celu, tak jak w shounenach, i tego mi brakowało. Wszystkie turnieje wyglądały bardzo podobnie.

    6/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 22.06.2013 15:36
    Komentarz do recenzji "Chocotan!"
    „Bo są rzeczy, które się fizjologom nie śniły”.

    Dziewczynka gadająca ze swoim jamnikiem to jeszcze nic, bo ten jamnik jej odpowiada. Oczy na pół twarzy, wszystko tak słodziutkie, że można wymiotować tęczą. Takiej naiwności to nawet w bajkach nie ma, nie wiem, do kogo jest ta produkcja skierowana, może do dzieci, ale jeśli do nich, to wątek romantyczny jest niepotrzebny, moim zdaniem.

    Poza tym spójrzcie na tego jamnika… To żal patrzeć po prostu. Rozumiem styl shoujo, ale na rany boskie, niech pies wygląda jak pies, a nie jak zoofilna krzyżówka z człowiekiem.

    Zaleta – trwa 10 minut. 2/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 21.06.2013 12:44
    Komentarz do recenzji "Jigoku Shoujo"

    Obawiam się, że to miał być horror… A nie ma nic bardziej żałosnego od horroru, który nie straszy.

    Sam pomysł na fabułę jest w miarę dobry, ale wykonanie tragiczne. Znaczna większość odcinków to niepowiązane ze sobą zdarzenia, konkretne osoby pragnące zemsty, do których w kolejnym odcinku się już nie wraca. Nie byłoby to takie złe, gdyby przedstawione historyjki dobrze zrealizować, w ciekawy sposób. Pomysłów jest mnóstwo, ale wybrano te najbardziej infantylne, a sposób przedstawienia jest po prostu nudny.

    Wszystko jest bardzo przewidywalne, praktycznie dopiero około czternastego odcinka twórcy starają się trochę przełamać schemat, bo w każdym odcinku zawsze to ten, kto pragnie zemsty,  kliknij: ukryte . Nie przewidziano opcji, że nie zawsze tak to wygląda, poza tym znaczące uproszczenie psychologiczne wypada bardzo niewiarygodnie.

    Śledzenie losów bohaterów jest nużące. Poruszył mnie tylko jeden odcinek z  kliknij: ukryte  oraz jedna scena w ostatnich odcinkach –  kliknij: ukryte . Na dwadzieścia sześć odcinków to żałośnie mało.

    Cała historia sprawia wrażenie horroru skierowanego do osób w wieku 12­‑15 lat, jest zbyt naiwne i przewidywalne, by zadowolić starszego widza. Piekielna Dziewica jest śliczna, ale nic poza tym. Całe przedstawienie dokonywania przez nią zemsty – aż śmiać mi się chciało, bo kopiowano dokładnie te same ujęcia w każdym odcinku. Oszczędności. Nie ma to jak demoniczne kwiatki.

    4/10.
  • Avatar
    A
    Subaru 20.06.2013 14:55
    Komentarz do recenzji "Girls und Panzer: Shoukai Shimasu!"

    Streszczenie pierwszych odcinków okiem narratorki, którą jest główna bohaterka. Nic odkrywczego, powtórzenie scen, które już były, po prostu recap. Takie podsumowanie po zaledwie pięciu odcinkach to trochę kpina, nie? Nabijanie fanów na kasę.
    Jeden po piątym, drugi po dziesiątym odcinku.
    Fanatykom serii się pewnie spodoba.
    Nuda.

  • Avatar
    A
    Subaru 19.06.2013 15:50
    Komentarz do recenzji "Upotte!!"

    Dziewczynki z karabinami… cóż. Fanem militariów nie jestem, ecchi też nie, ale czasem można się pozytywnie zaskoczyć.

    Sam pomysł na tematykę wojskową jak najbardziej fajny i oryginalny, anegdotki i historia broni, pokazywana co jakiś czas na ekranie, była ciekawa, bo to fakty historyczne, podane w strawnej formie. Znawcą nie jestem, ale na pewno w dużej części są to rzeczy zgodne z prawdą. Tym samym anime nabrało pewnego wydźwięku edukacyjnego… ale czy to źle?

    Często wypada to tragicznie, ale tym razem wyszło dobrze, gdy się na niektóre rzeczy przymknie oko. Niestety, nie na wszystko to oko przymknąć można.

    Seria obfituje w sceny fanserwiśne, niektóre bardzo odważne, nasycone nagością i erotyzmem bardziej niż w niektórych standardowych ecchi seriach. A to są przecież naprawdę młode dziewczynki… za młode na przedstawianie ich w taki sposób. Ale co Japończykowi wolno, to reszcie świata już nie. Momentami mnie to brzydziło, jest to fanserwis w wydaniu bardzo komercyjnym, ta seria byłaby dobra bez tego wszystkiego, bo ma pomysł na siebie.

    Nie dopracowano kwestii „bycia bronią”. Na początku strasznie mnie gryzło ich bieganie i strzelanie do siebie,  kliknij: ukryte Jasne – to koncepcja świata fikcyjnego. Ale te karabiny nie mogą w dowolnym momencie pojawiać się z powietrza, pomiędzy jedną a drugą sceną.

    Dużo bieganiny, spódniczek, pisków i strzałów. Sensu mniej, ale to czysta rozrywka, więc wady można zignorować, jeśli ktoś potrafi.

  • Avatar
    A
    Subaru 18.06.2013 17:22
    Komentarz do recenzji "Maoyuu Maou Yuusha"

    Średnio, średnio.

    Fantasy z mieczami i rycerzami średnio mnie kręci, ale na szczęście niewiele tu tych elementów, choć świat kreowany jest na późne średniowiecze. Tylko że tak nieudolnie…

    Już po kilku epizodach w oczy rzucają się bardzo liczne uproszczenia przedstawionego świata i to, co miało być oryginalne i ciekawe, wypada najgorzej, czyli te nieszczęsne wynalazki. Tak ogromny postęp na przestrzeni kilku lat? Straszna bzdura. Pomysły wyciągane z kapelusza, wymyślone i od razu opatentowane, działające, oczywiście idealnie sprawdzające się w praktyce.

    Przedstawiona polityka też jest wersją dla dzieci, bo nieraz okazuje się tu, że dla przełomowych posunięć politycznych wystarcza jedna krótka rozmowa, bo tak szybko któraś ze stron zmienia zdanie. Gdyby to było takie proste, to dyplomacja by nie istniała, bo po co, skoro wszystko można załatwić jedną rozmową przez telefon.
    Inkwizycja żałosna, bardziej śmieszna niż budząca postrach, płytko przedstawione.

    Zupełnie niepotrzebne w tej serii są elementy nadnaturalne, jakaś magia, latanie itp., zwłaszcza że nie jest to w żaden sposób usprawiedliwione, wyjaśnione, a ludzie dopiero trójpolówkę stosują.

    Jeśli chodzi o bohaterów, to Bohater jest kompletnie do niczego. To ma być heros? Ten słynny zdobywca, taki mały chłopaczek, pozbawiony charakteru? On nawet dziewczyny nie potrafi pocałować, choć sama go o to prosi. Litości… Dorosły facet niby, a zachowuje się kompletnie niewiarygodnie. Jego umiejętności bitewne też nie są w żaden sposób potwierdzone czy pokazane, jedynie się o nich mówi, że są ogromne i to musi widzowi wystarczyć. Patrząc na tego wymoczka, jakoś nie zdaje mi się.

    Władczyni Demonów za to całkiem sympatyczna, a jej piersi, o dziwo, ładne. Choć naprawdę duże, to narysowane w realistyczny sposób, nie podskakują nienaturalnie, nie sterczą jak fotoradary przy drodze, mają naturalny kształt i… bujają się. Tak, jak być powinno.

    Oglądało się to w sumie nieźle, choć momentami czułem nudę.

    5/10. Bajeczka.