Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Klemens

  • Avatar
    A
    Klemens 6.08.2014 12:54
    Komentarz do recenzji "Acchi Kocchi"
    Lekkie, przyjemne, zabawne i przede wszystkim かわいい!!!!! W cale nie przesłodzone, miła dla oka kreska, dobre dobranie kolorków, ciekawe dialogi, fajnie wykreowane (pomimo tego, że sztampowe) postaci. Jedyne czego mi brakowało to to, żeby Miniawa w końcu powiedziała co czuje do Io! :(

    Powiem tak – dla kogoś, kto obejrzał Death Note, Higurashi, School Days i Elfen Lied pod rząd, za jednym zamachem, seria za serią, z dnia na dzień, z nudów (a każdy kto oglądał te anime wie, że do najlżejszych nie należą) to jest genialną odskocznią! Po takim maratonie Acchi Kocchi jest jak miód na serce.
  • Avatar
    A
    Klemens 6.08.2014 12:30
    Komentarz do recenzji "Maji de Watashi ni Koi Shinasai!!"
    Zazwyczaj rozpisuję się w moich wypowiedziach, ale tutaj nie ma wiele do gadania. Dobre postacie, interesujący sposób przedstawienia haremu, było zabawnie, ale fabuła była na poziomie niższym niż… Haha, dobry żart, fabuły nie było. Jakieś losowe wycinki z gry wrzucone do jednego gara, doprawione wyżej wymienionymi elementami. Jak to ładnie w anime określono, dostaliśmy 'gówno o smaku curry'. Przeciętne. Dam 4/10, bo 'przyprawy' były dobre. Ale gdyby nie to, to ocena przyjęłaby wartość ujemną. Raczej nie polecam ludziom, którzy liczą na coś więcej. A jeżeli jesteś 'na głodzie', lub po prostu się nudzisz, to oglądnij, bo można się pośmiać (i przy okazji popłakać nad głupotą twórców tej anty­‑reklamy pierwowzoru visual novel).
  • Avatar
    Klemens 4.08.2014 14:59
    Re: Mieszane uczucia
    Komentarz do recenzji "Melancholia Haruhi Suzumiyi"
    Tak, zgodzę się, film był o wiele lepszy niż seria TV. Jak dla mnie wyjaśnił parę kwestii, które dręczyły mnie po zakończeniu serii telewizyjnej. I to bardzo ważnych spraw, choćby  kliknij: ukryte .

    Co do tych tomów light novel to nie wiedziałem :O Taka długa seria i tylko 3 tomy? To aż się prosi i dalszą kontynuację. No ale jak wiemy, jak nie ma kasy, nie ma kontynuacji, więc na 100% nie ma co liczyć na dalszą opowieść. Tak więc czas zakupić LN i zagłębić się w lekturę, bo czuję, że bezie to warte każdych pieniędzy :D Dzięki za cynk kolego :)
  • Avatar
    A
    Klemens 10.07.2014 23:08
    'Gokukoku no Brynhildr', czyli 'Code:Breaker' w wersji z czarownicami
    Komentarz do recenzji "Gokukoku no Brynhildr"
    Całkowicie zgadzam się z użytkownikiem blob. Anime miało naprawdę duży potencjał, ale od połowy zaczęło z tego robić się… Nawet nie wiem jakiego słowa użyć. Akcja przyspieszyła jakieś 2565245224 razy, z dupy pojawiały się nowe postaci, nie wprowadzające nic, co jest ważne. W całej serii fanserwis był straszny, nachalny, nieprzemyślany.

    Co do postaci mam mieszane uczucia. Z jednej strony były strasznie nieprzemyślane, modele były nędzne, zachowania i logika działania… nie żartujmy :D Nie było logiki :D Z drugiej zaś strony, jakoś podeszły mi te grafiki (pomimo swojej tandety), przede wszystkim oczy. Cała seria zawiera sporo niedociągnięć, wiele niejasności, nie wyjaśnionych wątków… Czyli zapowiada się świetna (a na 100% lepsza niż pierwsza) część! E­‑e. Nic bardziej mylnego.
    Zakończenie było po prostu O­‑KRO­‑PNE! Ostatni odcinek – walka finałowego bossa z protagonistą (współprotagonistką w tym przypadku), po drodze masakrowane jest pół obsady, bez większych sentymentów (aż School Days mi się przypomina) i jest fajnie. Jednak –  kliknij: ukryte  Zakończenie dosłownie masakryczne – w ogóle nie trzymające się kupy…
    Jedyne co mi się podobało obiektywnie, to tła i muzyka, ale na grafice się zbytnio nie znam, więc moja ocena to tylko luźna refleksja. Ale muzyka była spoko, oryginalna jak na ten typ anime. Odważny pomysł, który 'dał radę'.

    Jak już wspomniał blob, anime jest jednym z tych, które miałoby ogromny potencjał do dalszych serii, gdyby nie to, że służy jedynie promocji mandze (coś pokroju Code:Breaker). I tak samo jak blob, nie polecę tego NIKOMU, bo strasznie się zawiedzie, tak także nie czuję, że czas poświęcony na obejrzenie tego, jest czasem straconym. Nie wiem dlaczego, ale pomimo wszystkich złych rzeczy (których jest zdecydowanie więcej)oglądało mi się przyjemnie. Może dlatego ta seria ma aż tak pozytywną ocenę?

    Podsumowując, jeśli przeczytałeś/aś moje wypociny, anime nie oglądaj, bo nie ma sensu – zawiedziesz się jak większość ludzi. No chyba, że jesteś strasznie 'na głodzie', to może Cię to jakoś zaspokoi. Jednak śmiem twierdzić, że raczej zapadniesz w głęboką depresję po seansie Gokukoku no Brynhildr. A może nie, tak jak to było ze mną? Kto wie. Wybór należy do Ciebie.
  • Avatar
    A
    Klemens 4.07.2014 20:39
    Mieszane uczucia
    Komentarz do recenzji "Melancholia Haruhi Suzumiyi"
    Nie za bardzo wiem, jak określić tą serię. Obejrzawszy obie części (2006r i 2009r) mam pewnego rodzaju niedosyt. Owszem, postaci pomimo tego, że były sztampowe, były bardzo ładnie przedstawione, oprawa graficzna i tła były bardzo solidne, muzyka wpadała w ucho, fabuła i pomysł na główną bohaterkę ciekawy i w logiczny sposób prowadzony, ukryte/głębsze przesłanie było (i to nie jedno, za co należy się kolejny +), wszystko było dawkowane w odpowiedniej ilości, fanserwis nie przytłaczał, ogółem seria super.
    Jednak – Death Note miał genialną, logiczną i trzymającą w napięciu fabułę, Clannad ściskało za gardło i wyciskało łzy niczym enzym LFS podczas krojenia cebuli  kliknij: ukryte , w Higurashi no naku Koro ni, jak to się mówi „w tym szaleństwie jest metoda”, w Muminkach była Buka (;_;), a tu… A tu nic. Brakowało mi czegoś, co zapadłoby całkowicie w pamięć. Zgaduję, że miała to być postać przewodniczącej Brygady, ale mnie tylko denerwowała (Haruhi, dopiero po sprawdzeniu tytułu przypomniało mi się jej imię). Dla mnie anime, które nie ma w sobie pewnej cechy charakterystycznej, nie może stać się HITem.
    Z innej beczki – ja rozumiem, że jest to anime typu 'opowiadanie' i zakończenie nie musi być jakoś super jasne, bo przecież historia może dalej dla bohaterów trwać, ale ten brak jasnego stanowiska Kyona wobec antagonistki, czy Mizuki wobec Kyona, jest dla mnie lekko irytujący. Choć może za bardzo przesiąknąłem już wszelkiego rodzaju romansidłami, więc jestem strasznie przeczulony na jasne przedstawienie relacji emocjonalnych pomiędzy bohaterami :/
    Podsumowując, seria baaaaardzo dobra, jestem skłonny dać nawet 9,95/10, ale pełnej dyszki nie mogę dać. Za brak 'tego czegoś' i nierozstrzygnięte kwestie miłosne pomiędzy postaciami.
  • Avatar
    Klemens 17.06.2014 16:50
    Re: Nie mogłam oderwać wzroku
    Komentarz do recenzji "Higurashi no Naku Koro ni Kai"
    Rena była najlepsza!
  • Avatar
    A
    Klemens 17.06.2014 16:38
    Niedosyt
    Komentarz do recenzji "Higurashi no Naku Koro ni Kai"
    Zacznijmy od tego, że wszystkie trzy ("-", „Kai” i „Rei”) części są genialne i obiektywnie należy się zasłużone 10/10. Jednakże osobiście czuję pewien niedosyt. Wszystkie części obejrzałem w cztery dni, a dokładniej w cztery noce (1. część w dwie i 2. + 3. części też w dwie), bo słyszałem, że nocą będzie lepszy klimat – i rzeczywiście. Przy openingu pierwszej częsci siedziałem z wyłupianymi gałami, otwartą buzią i oglądałem tak do końca serii. Do tej pory ciarki mnie przechodzą, gdy o nim pomyślę – geniusz! Idealnie wprowadza w nastrój. Do tej pory (i chyba do końca życia) będę pamiętać co do sekundy tekst, muzykę, grafikę, każdy najdrobniejszy szczegół z tego openingu.  kliknij: ukryte  Sama fabuła jest… nie do opisania. Dokładnie jak mi powiedziano, to trzeba po prostu obejrzeć. Cała oprawa, tajemniczość, muzyka, postaci, historie… no po prostu nie sposób to opisać, bez zasypania całą masą spoilerów.
    Dla mnie idealnym anime jest takie, gdy pierwsza część wprowadza nas w fabułę, a druga wszystko wyjaśnia. No i właśnie, druga część – tu pierwsza rzecz, jaką zauważymy jest opening i ending. Zupełnie odbiegają od tego, co mogliśmy obejrzeć w HNNKN. Nie mówię, że są złe, bo są dobre, nawet bardzo dobre, ale inne. I to właśnie one wprowadzają nas w klimat HNNKN:K, który tak diametralnie się różni od pierwszej części. No i właśnie… fabuła drugiej części. Po obejrzeniu jej poprzedniczki, czułem BARDZO duży niedosyt, wynikający z tak małej wiedzy podanej nam w pierwszym sezonie. Podszedłem do serii „Kai” z bardzo dużymi wymaganiami, gdyż seria pytań, zawiesiła strasznie wysoko poprzeczkę. Bałem się, że seria odpowiedzi nie podoła temu zadaniu. Jednak się pomyliłem, na szczęście. Druga seria była a wiele bardziej dopracowana graficznie, co widać na pierwszy rzut oka. Fabuła też, wyjaśniła wszystko, co było w pierwszej części.  kliknij: ukryte Jednak pomimo tego, czułem wielki niedosyt. I to nie typu 'co będzie dalej?', ale pokroju 'co, to już wszystko?'. Temu sięgnąłem po serię „Rei”... To był drugi największy błąd, jaki zrobiłem w życiu… Po jej obejrzeniu, już nie miałem niedosytu tego drugiego typu, lecz poczucie całkowitej pustki. Obejrzawszy tą część, całkowicie miałem ochotę dowiedzieć się – CO BYŁO DO CHOLERY DALEJ?! Temu sięgnąłem po „Kire”... I to był największy błąd mojego życia…
    Podsumowując, jeżeli chcecie obejrzeć tą serię, to:
    -po pierwsze- obejrzyjcie część pierwszą, drugą i ewentualnie trzecią – części czwartej nawet nie ruszajcie, nie ważne dla czego, to dla waszego dobra, zaufajcie komuś, kto to obejrzał…
    -po drugie- bez obejrzenia pierwszej serii, nie zrozumiecie drugiej i na odwrót – jeżeli chcecie się za to anime zabrać, musicie być gotowi na obowiązek obejrzenia przynajmniej dwóch serii i to w kolejności 'część pierwsza>część druga'
    -po trzecie- nie zrażajcie się kreską – to tylko podpucha i to ona wprowadza tak genialny klimat
    -po czwarte- jeżeli boisz się, że po pierwszych odcinkach nic nie rozumiesz i nie zrozumiesz, bądź spokojny – wszystko będzie wyjaśnione. Jeżeli jesteś chociaż trochę rozumnym człowiekiem, spokojnie dasz radę
    -po piąte- obserwuj co się dzieje na ekranie uważnie i z taką samą uwagą czytaj napisy, oraz dokładnie to zapamiętuj – bez tego nie zrozumiesz fabuły
    -po szóste- dokładnie przestudiuj treści openingu i endingu po każdym odcinku –  kliknij: ukryte 
    -po siódme- jeśli możesz, oglądaj nocą – daje to wspaniały klimat

    Stosując się do tych rad, zapewniam, że przeżyjesz wspaniałe doznania, a anime to zapadnie Ci w pamięć, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, oraz na 100% zmusi do pewnych refleksji nad naszym życiem.
    Ale uwaga! Tak jak ja, możesz po serii „Higurashi no naku koro ni” czuć niedosyt, który przez długi czas nie będzie przechodził i właśnie on będzie Cię zmuszać do oglądania dużej ilości podobnych anime, oraz jednocześnie zaniżając ich poziom poprzez patrzenie przez pryzmat tego dzieła. Dlatego radzę, gdy będziesz czuć taki niedosyt, obejrzeć inne, swoje ulubione anime, na takim samym poziomie, ale z zupełnie innej bajki (np. dla mnie to było 'Clannad') – jest to idealne lekarstwo, które wyleczy Cię z tej pustki :) Taki 'pro tip'. Miłego oglądania :)
  • Avatar
    A
    Klemens 11.06.2014 16:35
    Monotonność
    Komentarz do recenzji "School Days"
    Swoją ocenę zacznę od tego, że obiektywnie dam temu anime 3/10, lecz w wypowiedź będę wplątywał również ocenę subiektywną. Dlaczego tyle? Ano już wyjaśniam.

    1. Fabuła była do dupy! Z gry wyciągnęli według mnie WSZYSTKO co najgorsze. Nic nie trzymało się kupy, znikąd pojawiały się nowe wątki, nowe 'miłości', ogółem jeden wielki miszmasz. Ten cały harem był wciśnięty na siłę, romans był z tego jak sushi z brązowego ryżu długoziarnistego. Elementy ecchi były całkiem okej – nie było ich w nadmiernej ilości, nie były zbyt wulgarne. Ogółem cały fanservise był na odpowiednim poziomie – nie za dużo nie za mało. Jedynie zakończenie było przyznałbym, że dobre. Może jednych ono totalnie zaskoczyło, innych zniesmaczyło, ale…

    2. ...było zgodne z TEMATYKĄ! Ludzie, przecież to było anime o tematyce tzw. 'okruchy życia'! Mnie już strasznie denerwują anime, które opowiadają jakąś smutną historię, gdzie pod koniec ktoś umiera, bądź po prostu dzieje się coś złego, a nagle za dotknięciem magicznej różdżki wszystko kończy się happy endem. Jedynym anime, w którym takie zakończenie było dobre według mnie, był Clannad, ale to już inna bajka. 'School Days' dostałby ode mnie -1/10, gdyby właśnie nie nietuzinkowe, odważne i psychicznie chore zakończenie.

    3. Grafika była na takim sobie poziomie, kolorystyka mi odpowiadała, tła też było całkiem w porządku, ale postaci były narysowane tragicznie… Ich ubrania (szczególnie Makoto, który wyglądał, jakby nosił ciuchy po starszym bracie), mimika, niektóre ruchy… Aż mi się płakać w takich momentach chciało. Ale co do postaci…

    4. ...to były one tragiczne. Główny bohater – głupi, ciapowaty, bezduszny, zboczony, arogancki, agresywny, niewyżyty… Można by tak obrażać go w nieskończoność. NIGDY żadne anime nie dostarczyło mi postaci, którą tak bym znienawidził. PRZE­‑NIG­‑DY! Konotoha – z początku jej nie lubiłem, ale później zawładnęła moim sercem – najlepsza postać w całym anime, lecz nadal źle wykreowana, gdyż jej  kliknij: ukryte  jest co najmniej nielogiczne. Sekai – myśli, że jest pępkiem własnego imienia,(dla niezorientowanych 'sekai' jap. 世界 oznacza 'świat'),  kliknij: ukryte  upada tak nisko, żeby  kliknij: ukryte , żeby przyciągnąć do siebie tak durnego chłopaka. To już chyba mówi za siebie, jaka jest 'niemądra'. Chociaż, pomimo tego, uważam, że gdyby to wokół niej kręciło się anime, byłoby lepsze – nie wiem dlaczego.

    5 Muzyka była taka sobie. Nie było w niej nic denerwującego, nawet były fajne partie pianina, lecz mam jeden uraz, który MOOOOOCNO zaniżył moją ocenę. Mianowicie ending ostatniego odcinka… Ciekawe w tym anime było, że ending nie zawsze był taki sam. Ale połączenie  kliknij: ukryte  i tej pioseneczki?! Czy to są jakieś jaja?! Każda nuta z końcowej muzyki zapadła mi w pamięć i wcale nie kojarzy się dobrze.

    6. Visual Novel a anime – tu krótko tylko wspomnę, że jeżeli komuś się nie podobało anime, to może oczywiście kupić (bądź nie oszukujmy się, ściągnąć) grę i się nią delektować. Jak dla mnie – warto. Każde z  kliknij: ukryte  ma tak przejrzystą drogę, że gdyby anime zostało ułożone tylko na podstawie jednej/dwóch z tych dróg, byłoby o 500% lepsze, a na pewno bardziej przejrzyste i logiczne. Jak komuś nie podobała się głównie fabuła – zapraszam do gry, a się nie zawiedziecie.

    Podsumowując, chciałbym zaznaczyć, że to wszystko to tylko i wyłącznie moja opinia i każdy może się ze mną nie zgadzać.
    A więc jak wspomniałem na początku, jest to ocena obiektywna. Jednakże mi to anime strasznie się podobało. Pomimo tych wszelkich niedociągnięć, mankamentów grafiki, fabuły i całościowo braku pomysłu i logiki – dla mnie było to jedno z lepszych anime, jakie oglądałem. Jedynymi postaciami, do których przywiązałem się tak bardzo jak do Kotonohy Katsury, byli Nagisa Furukawa i Tomoya Okazaki, a to o czymś świadczy. Nie wiem, czy to dlatego, że mam sentyment do tej gry, na bazie której powstało to anime, czy słabość do zakochanych po uczy, słodkich bohaterkach, a może odskoczni w postaci ostatniego odcinka – tego nie wiem. Wiem jedynie, że podobało mi się i gdyby nie to, że oceniając coś nie można kierować się tylko uczuciami, dałbym 9/10.
  • Avatar
    A
    Klemens 6.06.2014 23:25
    Potencjał? Nie mały.
    Komentarz do recenzji "Campione!"
    W ujęciu całościowym, anime należy się szczere 7/10. Dlaczego? Ano już wyjaśniam. Mitologia – po obejrzeniu tego anime raz, postanowiłem obejrzeć je po raz kolejny, coby zweryfikować wszelkie informacje o mitologii podane w tej serii – 90% ma pokrycie w rzeczywistości. Informacje zamieszczone w Campione! można znaleźć na różnych stronach, więc za wiarygodność daję wieeeeelki +! Minusem natomiast jest to, że moim zdaniem mieszanie kilku typów mitologii, jest tragicznym pomysłem – w końcu co Susanoo może wiedzieć o Atenie, a ta o Verethragnie? Jakim cudem dziadek posiada moc Apolla i Ozyrysa? Jak już tak te Włochy obrali, to mogli się trzymać mitologii rzymskiej, ewentualnie greckiej. Ale co kto lubi…
    Inną sprawą jest sama 'haremówkowatość'. Wyczuwam mocny potencjał w tym, w jaką stronę był i mógłby być budowany główny bohater. Zrównoważony, strachliwy na widok nagiego ciała kobiety (nużąca klasyka…), ale i zdecydowany co do swoich uczuć, lecz nie potrafiący ich wyrazić w jasny sposób (kolejna nuuuuda). Same haremki są dość klasyczne, mamy liderkę, 'haremki klasy B' w liczbie 'x', oraz ciapkę, która MUSI być かわいい! Osobiście liczyłbym na jakieś rozwinięcie wątku z Ericą, bo mogłoby być to w końcu coś nowego, gdy nasz Alfonso ostatecznie deklaruje miłość do jednej z bohaterek, a resztę odrzuca, bądź staje się japońskim Hugh Hefnerem i na równi potrafi 'zaspokoić' swoje króliczki. No ale właśnie… Liczyłbym. Bo wiem, że liczyć nie mogę. Po takim zakończeniu próżno nam szukać nadziei, że któś postanowi zabrać się za serię 'numero due', a szczerze nad tym ubolewam, bo ilość niedokończonych, bądź urwanych wątków fabularnych jest przerażająco duża…  kliknij: ukryte  – tego nadal nie wiem i nie rozumiem.
    Takim małym szczegółem, ale bardzo denerwującym i według mnie głupim aspektem, była nie kto inny, jak sama SIOSTRA! Co ona tu robi, nie mam pojęcia. Na siłę wepchnięta postać, która zamiast się cieszyć, że brat ma takie powodzenie u tak pięknych dziewczyn, drze się na niego i denerwuje bez sensu, o nic.
    Podsumowując – jak ktoś lubi anime, po którym ma się ochotę na więcej, a że nie ma, to trzeba sobie samemu wymyślić C.D.N – jak najbardziej polecam. Nie ważne, czy to fan ecchi, haremówek, romansu, akcji, anime z mocą magiczną – każdy coś znajdzie dla siebie. Ale podkreślam – jeżeli lubisz anime, gdzie wszystko jest w pełni wyjaśnione, każdy wątek dokończony, a postacie wyraźnie sprecyzowane – NIE OGLĄDAJ bo tylko nerwicy się nabawisz.
  • Avatar
    A
    Klemens 17.05.2014 12:05
    Komentarz do recenzji "Akaneiro ni Somaru Saka"
    Zgodzę się z Ptaqiem – osoba chcąca obejrzeć to anime, powinna najpierw sięgnąć po mangę i na tym zakończyć. Zakończenie jest po prostu DOBRE. I nie chodzi mi o to, że jest bardziej poprawne politycznie  kliknij: ukryte , lecz o to, że jest logiczne! Jak już wiemy, nie jest to anime przełomowe, lecz zwyczajna, lekka haremówka, którą gdyby nie końcówka, byłbym w stanie polecić wszystkim fanom komedii romantycznych. Ot, tak na obejrzenie sobie w sobotnie, deszczowe popołudnie, przy szklance gorącej, zielonej herbaty – przynajmniej takie było główne założenie. Jednakże, autorom  kliknij: ukryte  wpadło do głowy coś w stylu „Wiesz co Zdzichu? Chyba jest to sztampowe. A co tam, walniemy coś bez sensu, może będzie okej!”. Jak już wspominałem, zakończenie mangi jest logiczne –  kliknij: ukryte  Anime jest zupełną tego przeciwnością –  kliknij: ukryte  Wspomnę też o reakcji siwowłosej panienki –  kliknij: ukryte  I to byłoby jeszcze w miarę zjadliwe, bo mi nie przeszkadza to, że jest to miłość kazirodcza – przeszkadza mi ta cała pseudo­‑innowacyjność i brak logiki w całości. ALE jakby tego było mało,  kliknij: ukryte  Logiczne? Nie sądzę.
    Podsumowując – chcąc obejrzeć to anime, najpierw przeczytaj mangę. I przy tym zostań, bo naprawdę, oglądając tą produkcję, złapiesz się za głowę, zniechęcisz do tego typu anime, oraz w ekstremalnych przypadkach pójdziesz na studia filozoficzne, żeby móc zrozumieć logikę tego zakończenia. NIE POLECAM OGLĄDAĆ! PRODUKT POZOSTAWIA MOCNY NIESMAK W USTACH PO OBEJRZENIU!
    P.S. Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub reżyserem, gdyż to anime niewłaściwie stosowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu.