x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Powiem tak – dla kogoś, kto obejrzał Death Note, Higurashi, School Days i Elfen Lied pod rząd, za jednym zamachem, seria za serią, z dnia na dzień, z nudów (a każdy kto oglądał te anime wie, że do najlżejszych nie należą) to jest genialną odskocznią! Po takim maratonie Acchi Kocchi jest jak miód na serce.
Re: Mieszane uczucia
Co do tych tomów light novel to nie wiedziałem :O Taka długa seria i tylko 3 tomy? To aż się prosi i dalszą kontynuację. No ale jak wiemy, jak nie ma kasy, nie ma kontynuacji, więc na 100% nie ma co liczyć na dalszą opowieść. Tak więc czas zakupić LN i zagłębić się w lekturę, bo czuję, że bezie to warte każdych pieniędzy :D Dzięki za cynk kolego :)
'Gokukoku no Brynhildr', czyli 'Code:Breaker' w wersji z czarownicami
Co do postaci mam mieszane uczucia. Z jednej strony były strasznie nieprzemyślane, modele były nędzne, zachowania i logika działania… nie żartujmy :D Nie było logiki :D Z drugiej zaś strony, jakoś podeszły mi te grafiki (pomimo swojej tandety), przede wszystkim oczy. Cała seria zawiera sporo niedociągnięć, wiele niejasności, nie wyjaśnionych wątków… Czyli zapowiada się świetna (a na 100% lepsza niż pierwsza) część! E‑e. Nic bardziej mylnego.
Zakończenie było po prostu O‑KRO‑PNE! Ostatni odcinek – walka finałowego bossa z protagonistą (współprotagonistką w tym przypadku), po drodze masakrowane jest pół obsady, bez większych sentymentów (aż School Days mi się przypomina) i jest fajnie. Jednak – kliknij: ukryte główna bohaterka traci całkowicie wspomnienia, dwie z trzech bohaterek pobocznych zmartwychwstają niczym Jezus i feniks z popiołu razem wzięci, a główny bohater, pomimo tego, że zrozpaczony po tym, jak jego ukochana straciła o nim wszystkie wspomnienia, cieszy się dalej z nią wspólnym życiem, jakby nic się nigdy nie stało. Zakończenie dosłownie masakryczne – w ogóle nie trzymające się kupy…
Jedyne co mi się podobało obiektywnie, to tła i muzyka, ale na grafice się zbytnio nie znam, więc moja ocena to tylko luźna refleksja. Ale muzyka była spoko, oryginalna jak na ten typ anime. Odważny pomysł, który 'dał radę'.
Jak już wspomniał blob, anime jest jednym z tych, które miałoby ogromny potencjał do dalszych serii, gdyby nie to, że służy jedynie promocji mandze (coś pokroju Code:Breaker). I tak samo jak blob, nie polecę tego NIKOMU, bo strasznie się zawiedzie, tak także nie czuję, że czas poświęcony na obejrzenie tego, jest czasem straconym. Nie wiem dlaczego, ale pomimo wszystkich złych rzeczy (których jest zdecydowanie więcej)oglądało mi się przyjemnie. Może dlatego ta seria ma aż tak pozytywną ocenę?
Podsumowując, jeśli przeczytałeś/aś moje wypociny, anime nie oglądaj, bo nie ma sensu – zawiedziesz się jak większość ludzi. No chyba, że jesteś strasznie 'na głodzie', to może Cię to jakoś zaspokoi. Jednak śmiem twierdzić, że raczej zapadniesz w głęboką depresję po seansie Gokukoku no Brynhildr. A może nie, tak jak to było ze mną? Kto wie. Wybór należy do Ciebie.
Mieszane uczucia
Jednak – Death Note miał genialną, logiczną i trzymającą w napięciu fabułę, Clannad ściskało za gardło i wyciskało łzy niczym enzym LFS podczas krojenia cebuli kliknij: ukryte (ja na przykład od pierwszego sezonu, gdy ludzie zaczęli zapominać o Fuko ryczałem jak dziecko do końca serii co odcinek), w Higurashi no naku Koro ni, jak to się mówi „w tym szaleństwie jest metoda”, w Muminkach była Buka (;_;), a tu… A tu nic. Brakowało mi czegoś, co zapadłoby całkowicie w pamięć. Zgaduję, że miała to być postać przewodniczącej Brygady, ale mnie tylko denerwowała (Haruhi, dopiero po sprawdzeniu tytułu przypomniało mi się jej imię). Dla mnie anime, które nie ma w sobie pewnej cechy charakterystycznej, nie może stać się HITem.
Z innej beczki – ja rozumiem, że jest to anime typu 'opowiadanie' i zakończenie nie musi być jakoś super jasne, bo przecież historia może dalej dla bohaterów trwać, ale ten brak jasnego stanowiska Kyona wobec antagonistki, czy Mizuki wobec Kyona, jest dla mnie lekko irytujący. Choć może za bardzo przesiąknąłem już wszelkiego rodzaju romansidłami, więc jestem strasznie przeczulony na jasne przedstawienie relacji emocjonalnych pomiędzy bohaterami :/
Podsumowując, seria baaaaardzo dobra, jestem skłonny dać nawet 9,95/10, ale pełnej dyszki nie mogę dać. Za brak 'tego czegoś' i nierozstrzygnięte kwestie miłosne pomiędzy postaciami.
Re: Nie mogłam oderwać wzroku
Niedosyt
Dla mnie idealnym anime jest takie, gdy pierwsza część wprowadza nas w fabułę, a druga wszystko wyjaśnia. No i właśnie, druga część – tu pierwsza rzecz, jaką zauważymy jest opening i ending. Zupełnie odbiegają od tego, co mogliśmy obejrzeć w HNNKN. Nie mówię, że są złe, bo są dobre, nawet bardzo dobre, ale inne. I to właśnie one wprowadzają nas w klimat HNNKN:K, który tak diametralnie się różni od pierwszej części. No i właśnie… fabuła drugiej części. Po obejrzeniu jej poprzedniczki, czułem BARDZO duży niedosyt, wynikający z tak małej wiedzy podanej nam w pierwszym sezonie. Podszedłem do serii „Kai” z bardzo dużymi wymaganiami, gdyż seria pytań, zawiesiła strasznie wysoko poprzeczkę. Bałem się, że seria odpowiedzi nie podoła temu zadaniu. Jednak się pomyliłem, na szczęście. Druga seria była a wiele bardziej dopracowana graficznie, co widać na pierwszy rzut oka. Fabuła też, wyjaśniła wszystko, co było w pierwszej części. kliknij: ukryte Genialnym pomysłem było ukazanie prawdziwego protagonisty serii dopiero w drugim jej wydaniu! Takiego czegoś jeszcze nie spotkałem i muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawy pomysł, lecz bardzo niebezpieczny, ale twórcom wyszło ukrycie Riki jako głównej bohaterii idealnie, za co należy się wielki szacunek.Jednak pomimo tego, czułem wielki niedosyt. I to nie typu 'co będzie dalej?', ale pokroju 'co, to już wszystko?'. Temu sięgnąłem po serię „Rei”... To był drugi największy błąd, jaki zrobiłem w życiu… Po jej obejrzeniu, już nie miałem niedosytu tego drugiego typu, lecz poczucie całkowitej pustki. Obejrzawszy tą część, całkowicie miałem ochotę dowiedzieć się – CO BYŁO DO CHOLERY DALEJ?! Temu sięgnąłem po „Kire”... I to był największy błąd mojego życia…
Podsumowując, jeżeli chcecie obejrzeć tą serię, to:
-po pierwsze- obejrzyjcie część pierwszą, drugą i ewentualnie trzecią – części czwartej nawet nie ruszajcie, nie ważne dla czego, to dla waszego dobra, zaufajcie komuś, kto to obejrzał…
-po drugie- bez obejrzenia pierwszej serii, nie zrozumiecie drugiej i na odwrót – jeżeli chcecie się za to anime zabrać, musicie być gotowi na obowiązek obejrzenia przynajmniej dwóch serii i to w kolejności 'część pierwsza>część druga'
-po trzecie- nie zrażajcie się kreską – to tylko podpucha i to ona wprowadza tak genialny klimat
-po czwarte- jeżeli boisz się, że po pierwszych odcinkach nic nie rozumiesz i nie zrozumiesz, bądź spokojny – wszystko będzie wyjaśnione. Jeżeli jesteś chociaż trochę rozumnym człowiekiem, spokojnie dasz radę
-po piąte- obserwuj co się dzieje na ekranie uważnie i z taką samą uwagą czytaj napisy, oraz dokładnie to zapamiętuj – bez tego nie zrozumiesz fabuły
-po szóste- dokładnie przestudiuj treści openingu i endingu po każdym odcinku – kliknij: ukryte są one kopalnią wiedzy, a ilość fabuły w nich zawarta jest zatrważająco ogromna
-po siódme- jeśli możesz, oglądaj nocą – daje to wspaniały klimat
Stosując się do tych rad, zapewniam, że przeżyjesz wspaniałe doznania, a anime to zapadnie Ci w pamięć, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, oraz na 100% zmusi do pewnych refleksji nad naszym życiem.
Ale uwaga! Tak jak ja, możesz po serii „Higurashi no naku koro ni” czuć niedosyt, który przez długi czas nie będzie przechodził i właśnie on będzie Cię zmuszać do oglądania dużej ilości podobnych anime, oraz jednocześnie zaniżając ich poziom poprzez patrzenie przez pryzmat tego dzieła. Dlatego radzę, gdy będziesz czuć taki niedosyt, obejrzeć inne, swoje ulubione anime, na takim samym poziomie, ale z zupełnie innej bajki (np. dla mnie to było 'Clannad') – jest to idealne lekarstwo, które wyleczy Cię z tej pustki :) Taki 'pro tip'. Miłego oglądania :)
Monotonność
1. Fabuła była do dupy! Z gry wyciągnęli według mnie WSZYSTKO co najgorsze. Nic nie trzymało się kupy, znikąd pojawiały się nowe wątki, nowe 'miłości', ogółem jeden wielki miszmasz. Ten cały harem był wciśnięty na siłę, romans był z tego jak sushi z brązowego ryżu długoziarnistego. Elementy ecchi były całkiem okej – nie było ich w nadmiernej ilości, nie były zbyt wulgarne. Ogółem cały fanservise był na odpowiednim poziomie – nie za dużo nie za mało. Jedynie zakończenie było przyznałbym, że dobre. Może jednych ono totalnie zaskoczyło, innych zniesmaczyło, ale…
2. ...było zgodne z TEMATYKĄ! Ludzie, przecież to było anime o tematyce tzw. 'okruchy życia'! Mnie już strasznie denerwują anime, które opowiadają jakąś smutną historię, gdzie pod koniec ktoś umiera, bądź po prostu dzieje się coś złego, a nagle za dotknięciem magicznej różdżki wszystko kończy się happy endem. Jedynym anime, w którym takie zakończenie było dobre według mnie, był Clannad, ale to już inna bajka. 'School Days' dostałby ode mnie -1/10, gdyby właśnie nie nietuzinkowe, odważne i psychicznie chore zakończenie.
3. Grafika była na takim sobie poziomie, kolorystyka mi odpowiadała, tła też było całkiem w porządku, ale postaci były narysowane tragicznie… Ich ubrania (szczególnie Makoto, który wyglądał, jakby nosił ciuchy po starszym bracie), mimika, niektóre ruchy… Aż mi się płakać w takich momentach chciało. Ale co do postaci…
4. ...to były one tragiczne. Główny bohater – głupi, ciapowaty, bezduszny, zboczony, arogancki, agresywny, niewyżyty… Można by tak obrażać go w nieskończoność. NIGDY żadne anime nie dostarczyło mi postaci, którą tak bym znienawidził. PRZE‑NIG‑DY! Konotoha – z początku jej nie lubiłem, ale później zawładnęła moim sercem – najlepsza postać w całym anime, lecz nadal źle wykreowana, gdyż jej kliknij: ukryte nagłe odwzajemnianie minionych uczuć Makoto‑kuna jest co najmniej nielogiczne. Sekai – myśli, że jest pępkiem własnego imienia,(dla niezorientowanych 'sekai' jap. 世界 oznacza 'świat'), kliknij: ukryte swata Katsurę i Itou, potem uświadamia sobie, że go kocha, odbywa z nim stosunek, a ten, gdy ją zdradza tak jak już zrobił to wcześniej z Kotonohą, upada tak nisko, żeby kliknij: ukryte udawać ciążę, żeby przyciągnąć do siebie tak durnego chłopaka. To już chyba mówi za siebie, jaka jest 'niemądra'. Chociaż, pomimo tego, uważam, że gdyby to wokół niej kręciło się anime, byłoby lepsze – nie wiem dlaczego.
5 Muzyka była taka sobie. Nie było w niej nic denerwującego, nawet były fajne partie pianina, lecz mam jeden uraz, który MOOOOOCNO zaniżył moją ocenę. Mianowicie ending ostatniego odcinka… Ciekawe w tym anime było, że ending nie zawsze był taki sam. Ale połączenie kliknij: ukryte PSYCHICZNIE ZMIAŻDŻONEJ dziewczyny, która najpierw w akcie zemsty zabiła rywalkę, a potem rozpruła jej macicę, żeby sprawdzić, czy ta rzeczywiście była w ciąży, a następnie wypłynęła na jacht z głową kochanka, którą odcięła od jego ciała, które wcześniej uśmierciła ta sama martwa dziewczyna z rozprutą macicą i tej pioseneczki?! Czy to są jakieś jaja?! Każda nuta z końcowej muzyki zapadła mi w pamięć i wcale nie kojarzy się dobrze.
6. Visual Novel a anime – tu krótko tylko wspomnę, że jeżeli komuś się nie podobało anime, to może oczywiście kupić (bądź nie oszukujmy się, ściągnąć) grę i się nią delektować. Jak dla mnie – warto. Każde z kliknij: ukryte 21 zakończeń ma tak przejrzystą drogę, że gdyby anime zostało ułożone tylko na podstawie jednej/dwóch z tych dróg, byłoby o 500% lepsze, a na pewno bardziej przejrzyste i logiczne. Jak komuś nie podobała się głównie fabuła – zapraszam do gry, a się nie zawiedziecie.
Podsumowując, chciałbym zaznaczyć, że to wszystko to tylko i wyłącznie moja opinia i każdy może się ze mną nie zgadzać.
A więc jak wspomniałem na początku, jest to ocena obiektywna. Jednakże mi to anime strasznie się podobało. Pomimo tych wszelkich niedociągnięć, mankamentów grafiki, fabuły i całościowo braku pomysłu i logiki – dla mnie było to jedno z lepszych anime, jakie oglądałem. Jedynymi postaciami, do których przywiązałem się tak bardzo jak do Kotonohy Katsury, byli Nagisa Furukawa i Tomoya Okazaki, a to o czymś świadczy. Nie wiem, czy to dlatego, że mam sentyment do tej gry, na bazie której powstało to anime, czy słabość do zakochanych po uczy, słodkich bohaterkach, a może odskoczni w postaci ostatniego odcinka – tego nie wiem. Wiem jedynie, że podobało mi się i gdyby nie to, że oceniając coś nie można kierować się tylko uczuciami, dałbym 9/10.
Potencjał? Nie mały.
Inną sprawą jest sama 'haremówkowatość'. Wyczuwam mocny potencjał w tym, w jaką stronę był i mógłby być budowany główny bohater. Zrównoważony, strachliwy na widok nagiego ciała kobiety (nużąca klasyka…), ale i zdecydowany co do swoich uczuć, lecz nie potrafiący ich wyrazić w jasny sposób (kolejna nuuuuda). Same haremki są dość klasyczne, mamy liderkę, 'haremki klasy B' w liczbie 'x', oraz ciapkę, która MUSI być かわいい! Osobiście liczyłbym na jakieś rozwinięcie wątku z Ericą, bo mogłoby być to w końcu coś nowego, gdy nasz Alfonso ostatecznie deklaruje miłość do jednej z bohaterek, a resztę odrzuca, bądź staje się japońskim Hugh Hefnerem i na równi potrafi 'zaspokoić' swoje króliczki. No ale właśnie… Liczyłbym. Bo wiem, że liczyć nie mogę. Po takim zakończeniu próżno nam szukać nadziei, że któś postanowi zabrać się za serię 'numero due', a szczerze nad tym ubolewam, bo ilość niedokończonych, bądź urwanych wątków fabularnych jest przerażająco duża… kliknij: ukryte Kim był ten typek z czółkami w końcówce ostatniego odcinka – tego nadal nie wiem i nie rozumiem.
Takim małym szczegółem, ale bardzo denerwującym i według mnie głupim aspektem, była nie kto inny, jak sama SIOSTRA! Co ona tu robi, nie mam pojęcia. Na siłę wepchnięta postać, która zamiast się cieszyć, że brat ma takie powodzenie u tak pięknych dziewczyn, drze się na niego i denerwuje bez sensu, o nic.
Podsumowując – jak ktoś lubi anime, po którym ma się ochotę na więcej, a że nie ma, to trzeba sobie samemu wymyślić C.D.N – jak najbardziej polecam. Nie ważne, czy to fan ecchi, haremówek, romansu, akcji, anime z mocą magiczną – każdy coś znajdzie dla siebie. Ale podkreślam – jeżeli lubisz anime, gdzie wszystko jest w pełni wyjaśnione, każdy wątek dokończony, a postacie wyraźnie sprecyzowane – NIE OGLĄDAJ bo tylko nerwicy się nabawisz.
Podsumowując – chcąc obejrzeć to anime, najpierw przeczytaj mangę. I przy tym zostań, bo naprawdę, oglądając tą produkcję, złapiesz się za głowę, zniechęcisz do tego typu anime, oraz w ekstremalnych przypadkach pójdziesz na studia filozoficzne, żeby móc zrozumieć logikę tego zakończenia. NIE POLECAM OGLĄDAĆ! PRODUKT POZOSTAWIA MOCNY NIESMAK W USTACH PO OBEJRZENIU!
P.S. Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub reżyserem, gdyż to anime niewłaściwie stosowane zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu.