x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
8/10
Wzięłam się za anime, bo miałam ochotę na coś z gatunku mystery (cotygodniowy znakomity Hikaru mi nie wystarczał), a że ta seria miała bardzo dobre opinie i już wcześniej o niej myślałam, to wybór był prosty.
Niestety, od początku aż do końca anime nie potrafiło mnie do siebie przekonać, ani fabularnie, ani postaciami. Kolejne zwroty akcji i odkrywane rewelacje były meh, po połowie to już byłam zmęczona i chciałam, żeby już wreszcie się skończyło, a kliknij: ukryte nie że kolejna pętla i kolejna. Klimatu absolutnie zero, humor na siłę, no i to ecchi… Chryste panie, jak można było pomyśleć, że najazdy na biusty i tyłki będą dobre w takiej serii…
Bohaterowie mnie zupełnie nie obchodzili, czy im się uda, czy nie, kolejne kliknij: ukryte zgony nie robiły żadnego wrażenia ani nie wywoływały najmniejszych emocji.
4/10
wyborne!
Vaundy w openingu oczywiście nie zawiódł.
po czterech odcinkach
Niesamowicie wyolbrzymiona drama ze szkołami na przemian śmieszy i wywołuje ciarki żenady. Między protagonistami za grosz chemii, choć oczywiście twórcy próbują nam wmówić, że jest inaczej – cóż, ze słabym skutkiem. O ile na Rintarou da się jeszcze patrzeć, tak Kaoru jest nie do zniesienia, takie słodkopierdzące dziewczątko bez ciekawej osobowości. Drugi plan też nijaki, jak na razie do żadnego z kolegów Rintarou nie zapałałam sympatią, jasnowłosa zaś… wzdech!
Pewnie sięgnę jeszcze po kolejny odcinek, może dwa, ale czarno to widzę…
po trzech odcinkach
Znakomicie poprowadzone i przedstawione historie płatnych zabójców – mimo że każdego znamy krótko, prezentują się charakterniej niż niejeden bohater, z którym obcujemy przez cały sezon w innych seriach. No i są to opowieści bardziej kameralne, skupione na postaciach niż akcji, może więc dlatego co niektórzy czują się rozczarowani. Główna parka też w porządku.
Muzyka fantastyczna.
Re: Kaoru Hana wa Rin to Saku po 2 odcinku
pierwszy odcinek
Opening jest strasznie meh, ale za ending świetny. Wpada w ucho jak nie wiem i potem nie chce długo wyjść z głowy.
Nie o takie romanse z dorosłymi bohaterami nic nie robiłam…
5/10
Mnie tam specjalnie nie porwało (nie widziałam jeszcze ostatniego odcinka), acz racja, animacyjnie dało radę.
Co do kliknij: ukryte księdza z końcówki, to tak, patrząc na to, co mówi, i na ten sam głos,to z dużym prawdopodobieństwem jest to kliknij: ukryte pomocnik Nowaka, bodajże Liev się zwał Acz dopiero recenzja ostatniego odcinka na ANN mnie o tym uświadomiła.
Nie wgłębiałam się (jeszcze) w różne teorie na temat anime, ale co by nie mówić, to z pewnością nie można powiedzieć, że jest nijaka i że nie zachęca do dyskusji, szperania, główkowania itp. I to jest piękne.
Ech, moja recenzja będzie wielką laurką.
Nigdy, ani przez moment, nie uwierała mnie ta „historyczność”, wiedziałam, że to umowne, że czepianie się, że inkwizycja tak nie działała, że to i tamto, to… właśnie czepianie. Rozbawił mnie wątek na Malu – ktoś się oburzył, że seria nie jest zgodna z faktami historycznymi, to kilkaset osób wklepało formułkę „nie obchodzi mnie to, to nie jest dokument”. Piękne! :D
Dla mnie jednak anime stoi bohaterami – wątpię, bym była tak samo zainteresowana, gdybyśmy otrzymali miałkie postaci. Rafał, Badeni czy Szmith to bohaterowie z krwi i kości, bardzo ludzcy, a o takich bardzo trudno w anime, gdzie przeważa sztampa i budowanie osobowości na góra 2‑3 cechach. Dla samego Badeniego warto obejrzeć serię, to jeden z ciekawiej napisanych protagonistów od dawna, fajnie na jego przykładzie pokazano, że kliknij: ukryte na protagów niekoniecznie trzeba zawsze dawać dobroduszne, uczynne czy po prostu wzbudzające sympatię osoby. A jednocześnie, mimo swojej dupkowatej strony, nie odrzucał, nie budził wstrętu. I jego duet z Oczy, coś wspaniałego!
Zastanawiałam się, czy pisać recenzje. Z jednej strony nie czuję, bym posiadała odpowiedni warsztat do tak poważnego tytułu, z drugiej zaś tyle mam ochotę napisać, za tyle rzeczy można serię pochwalić. No i gdy zobaczyłam dziś jedną ocenę na tanuku, od razu sprawa się rozwiązała – a napiszę alternatywną recenzję! :D Tak, Patka jest z tych, co jak jej się nie spodoba ocena w recenzji, to nie robi gównoburzy w komentarzach i nie obraża autora, tylko pisze swój tekst, ha!
koniec
Uwielbiam takie niespodzianki,gdy serie, po których niewiele się spodziewałam, okazują się nad wyraz udane i strasznie wciągają. Aż mi smutno, że już koniec. Wątpię, by coś z najbliższych sezonów „zastąpiło” mi Chikyuu.
10/10
Re: anime sezonu
anime sezonu
Ogromny plus za ciekawe, ludzkie (mam na myśli, że nie będące zbiorem stereotypowych cech) i, co zasługuje na największe podkreślenie, bardzo konsekwentnie poprowadzone w swoich charakterach/osobowościach postacie. Badeni jest najlepszym przykładem, toć to kliknij: ukryte kawał skurczybyka i seria nie traci okazji, żeby to pokazać (rozmowa o tęczy mnie ubawiła). Fajnie zresztą widzieć na protagonistę osobę niekoniecznie kliknij: ukryte miłą, dobroduszną. Oczy też uwielbiam, czekam na rozwój wątku Jolanty, zwłaszcza że jest powiązana z inną ważną postacią (anime niestety nie potrafiło tego ukryć, bo głos aktora jest zbyt charakterystyczny i nie będzie niespodzianki – choć ja i tak wiedziałam wcześniej).
odcinek trzeci
Wcześniej byłam po prostu ciekawa anime, no bo Polska, polskie imiona/nazwiska, fajnie, z tym że bez nadmiernej podniety. Teraz widzę, że szykuje się ponadprzeciętna seria i jeśli po drodze coś się nie zepsuje, może wyjść mocny kandydat do anime sezonu, a nawet roku.
Tak czy siak, z czystej ciekawości w ciągu trzech odcinków przeszłam do oczarowania tytułem i absolutnie nie mogę się doczekać kolejnych odcinków (już sobie nie będę spoilerować, heh) i kolejnych bohaterów.
A, opening bardzo przyjemny.
po 12 odcinku
Cudne anime od początku do końca, zdecydowanie dla wyrobionych widzów lubiących niespieszne budowanie relacji między bohaterami. Zdecydowanie wyróżnia się na tle innych sezonowych romansów, zwłaszcza pod względem artystycznej reżyserii.
Muszę też przyznać, że tak jak nie przepadam za motywem haremu – znaczy, kiedy przy protagu kręcą się inne dziewczyny – tak tutaj pozostałe bohaterki bardzo mi odpowiadały.
9/10
po 18 odcinku
Rewelacyjne ma ta seria zwroty akcji, po prostu rewelacyjne. I to, trzeba podkreślić, wynikające ze świetnie stworzonej historii, a nie chęci szokowania/zaskakiwania na siłę.
Serio mocno mnie zdziwiło, gdy Yukiya spytał o kliknij: ukryte ludzi. Dotychczas nie traktowałam bohaterów jako kliknij: ukryte nie ludzi, to znaczy widziałam ich jako kliknij: ukryte ludzi umiejących zmieniać postać, a tu się okazuje, że cały czas obcowaliśmy z kliknij: ukryte osobnym gatunkiem/osobną rasą. Plus ten kliknij: ukryte świat zewnętrzny – był już zapowiedziany wcześniej, ale że będzie mu bliżej do kliknij: ukryte współczesnego świata...
Błagam, dajcie drugi sezon! Albo chociaż żeby dwa ostatnie odcinki wyszły bez opóźnień, heh.
po sześciu odcinkach
Znakomite podejście do bądź co bądź kontrowersyjnego tematu. Jeśli ktoś oczekiwał, że twórcy wykorzystają ową kontrowersję do przyciągnięcia widzów, zrobienia anime „ciekawszym”, dodania pikanterii, to się przeliczy. To zupełnie inna bajka niż okropne Domestic na Kanojo. Klimatyczne, nastrojowe, cudnie wyreżyserowane. Czuć narastającą chemię między bohaterami i chce się im kibicować, oglądać kolejne „przełomy” w ich relacji. Nawet inne dziewczyny, które kręcą się wokół protaga, nie przeszkadzają. Jestem też zachwycona zwyczajnością kolejnych scen, epizodów, ukazaniem normalnych interakcji między bohaterami (wspólne posiłki, wracanie ze szkoły), bez wymyślania dziwnych/zaskakujących przygód mających na celu uatrakcyjnić fabułę.
Część widzów powie – nudne, nic się nie dzieje. Mnie seria urzekła – nie oczekiwałam niczego, dostałam bardzo dużo.
po pierwszym odcinku
Ale co by nie mówić, anime ma rewelacyjny ending. Polecam gorąco odsłuchać, nawet jeśli samą serią w ogóle się nie interesujecie.
Z intrygującej serii z ciekawym antybohaterem zrobiła się typowa naparzanka. Wątek kliknij: ukryte egzaminu zbyt przedłużony, za dużo wprowadzonych postaci, z których większość jest zupełnie nieciekawa, inne zaś, które wyglądały na istotne dla historii, nagle zostają odstawione na dalszy plan i niewiele robią (o tobie mówię, kliknij: ukryte pani Yumeko). A wystarczyło skupić się na protagu i Smoczych Wojownikach, ech… Paradoksalnie, mimo że więcej akcji, seria stała się nudna i mniej angażująca. Obejrzę ostatni odcinek, ale nie spodziewam się niczego dobrego, bo też nie wierzę, by można było to zakończyć w satysfakcjonujący sposób. Szkoda.
po jedenastu odcinkach
Motyw utraty pamięci został potraktowany zgoła inaczej niż w Re‑Main (anime o piłce wodnej, też Mappy), i z tego powodu anime jest też… całkiem zabawną komedią – na niektórych odcinkach prawie popłakałam się ze śmiechu. Ogólnie mam wrażenie, że i twórcy, i seiyuu świetnie się bawili przy pracy. Szczególnie praca Mamoru Miyano powala. Pisałam w zapowiedzi sezonu, że nie bardzo mi pasuje do roli Kename, ale już po jednym odcinku stwierdziłam: nie, on do tej postaci jest stworzony.
I ten jedenasty odcinek… coś wspaniałego. Animacyjny i reżyserski majstersztyk. Mam nadzieję, że finał będzie równie pięknie wyglądał.
Po paru seriach, które po dobrym/świetnym początku z czasem mnie mniej lub więcej rozczarowały (MT, Sentai Daishikkaku, Kuroshitsuji) fajnie widzieć serię, która najlepsze zostawia na koniec. Trzymam kciuki za drugi sezon.