x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Czegokolwiek nie zrobią – to anime nie ma szans na przeżycie. I oby manga przez to nie ucierpiała…
Definitywnie przez to. Ja nie nastawiałem się na nic, obejrzałem od niechcenia, bez żadnych przemyśleń na temat jaka ta seria była i bez analizy czego mogę się spodziewać. Coś jak wypad na wycieczkę szkolną do kina na byle jaki film, byle nie mieć danego dnia zajęć.
Rozpisywać się nie będę jak koleżanka, bo jestem zbyt leniwy, ale dla kontrastu – nie polecam tego filmu. Nawet jeżeli ktoś jest fanem i nie przeszkadzają mu wady tej serii, może się srogo rozczarować.
Bo tak jest.
Ten pies ma mój głos na najlepszą postać sezonu.
kliknij: ukryte Czy ktoś z osób czytających mangę może mi powiedzieć kliknij: ukryte co właściwie się stało z sercem Prushki? Znaczy wiem, że zamieniło się w biały gwizdek Riko, ale co z nim dalej?
Co ten Narehate z nim wyprawiał? Ono (?) odda ten gwizdek, czy ukradł dla siebie? Bo chyba już się pogubiłem…
Re: ep10
Re: ep10
Sam przyznałeś, że Konosuba jest lepszą powieścią, więc nie ma sensu porównywać tych serii. Porównajmy ją sobie z Seirei Tsukai no Blade Dance czy Absolute Duo. Niby Twoje porównanie jest trafniejsze, bo obie serie są z typu „isekai”, ale jeżeli chodzi o sam poziom historii to myślę, że podane przeze mnie tytuły są temu anime bliższe. Czy na moje propozycje ktoś narzekał, że są słabą reklamą? Nie. Dlaczego? Bo już sam reklamowany produkt był słaby.
IMO Twoim błędem jest porównywanie tej serii do dobrych show. Jeżeli to prawda – nie rób tego. Nie warto, bo to są zupełnie inne pułki. Zaniżając wymagania wobec takiej bajki można się przy niej o wiele lepiej bawić. No a jeżeli się mylę, to nie potrafię Cię zrozumieć.
Tak więc wychodzi nam, że to L musi być grany przez murzyna. No i wszystko pasuje. Geniusz, wysportowany, prawy człowiek – idealny obraz przeciętnego Afroamerykanina w świetle wspomnianej przez Ciebie poprawności politycznej, prawda?
Co? Mówimy o reklamie LN‑ki, która jest haremówką.
̶R̶e̶k̶l̶a̶m̶a̶ ̶+̶ ̶l̶i̶g̶h̶t̶ ̶n̶o̶v̶e̶l̶ ̶+̶ ̶h̶a̶r̶e̶m̶ ̶=̶ ̶c̶i̶e̶k̶a̶w̶a̶ ̶*̶ ̶(̶f̶a̶b̶u̶ł̶a̶ ̶+̶ ̶p̶o̶s̶t̶a̶c̶i̶)̶
Reklama + light novel + harem = schematy
To anime jest jak każde inne o długim i głupim tytule, które wychodzi przynajmniej w ilości jedno na sezon. Wymaganie od tego typu serii, żeby zainteresowała czymś widza jest… Dość dziwne. Z tego co mi wiadomo, są to w znacznej części odmóżdżacze, które przyciągną tych co trzeba, a resztą się nie przejmują. Zainteresować postaciami czy fabułą… Dobre sobie.
Raito zamieniony w jakiegoś dzieciaczka z problemami, który cały film wykazywał się totalnym brakiem chłodu i najwyżej przeciętną inteligencją. Postać z oryginału wypatroszona z najlepszych cech, a to co pozostało wywinęli na drugą stronę i powstał nam ten oto potworek zwany „Kirą”.
Podobny zabieg spotkał L. Wzięto pierwowzór i rozsmarowano go jak to masło na świeżym chlebie, na które wpakowano tonę boczku, całość zalano syropem cukrowym i podano z litrową szklanicą Coli. Żeby nie było za mało hamerykańsko. L może i owszem, zachował jakieś swoje cechy (w porównaniu do Yaga… znaczy Turnera), ale nie oszukujmy się. Kucanie zamiast normalnego siedzenia i jedzenie słodyczy to jednak za mało, żeby nazwać tego pana L'em.
Pominę kwestię fabuły, bo z mangą ma ona niewiele wspólnego, ot zaczerpnięty pomysł na tytułowy Notatnik Śmierci.
Chciałbym pominąć kwestię efektów specjalnych. Mamy do czynienia z amerykańskim kinem ala Hollywood, które już dawno temu zaczęło stawiać na wybuchy, krew i przemoc, zamiast na dobre przedstawienie historii – a to wszystko w imię większej oglądalności, więc każdy wie czego się spodziewać. Jedyne co chciałbym powiedzieć to to, że podobne efekty specjalne można znaleźć w niektórych filmach z Godzillą, czy w filmach klasy D z Bollywood.
Ogółem to nie rozumiem do kogo ten film jest skierowany. Fani oryginalnego DN nie znajdą tutaj nic dla siebie, osoby chcące zapoznać się z tą historią bez potrzeby oglądania całego anime/czytania mangi również mogą sobie odpuścić, bo z oryginału zostało tutaj niewiele, kinomaniacy też nie mają po co tego oglądać, bo jest to zwyczajnie słaby film. I to nawet nie słaby w taki sposób, żeby fani badziewnego kina mieli z tego radochę, więc oni też odpadają. Więc po co? Dla kogo to?
Nie polecam, wręcz odradzam. Straciłem 100 minut swojego życia na to coś. Uczcie się na błędach innych i nie marnujcie czasu, bo nie warto. Oby Hamerykańce zostawili chińskie bajki w spokoju, bo im to nie wychodzi. Niech się lepiej zajmują swoimi Avengersami czy innymi X‑Menami. Nawet tego nie ocenię, bo 1 to i tak dość wysoka ocena.