x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
No i co do używania postaci w celu popchnięcia fabuły, to jestem jak najbardziej za, ale raczej taki zabieg, jaki został wykonany na Kanie zastosowałbym w jakimś tasiemcu, gdzie pomiędzy poszczególnymi arcami musi istnieć związek, a kliknij: ukryte śmierć jakiejś postaci jest do tego idealna. W 24 odcinkowej serii takie coś może nie jest totalnie bez sensu, ale myślę, że można byłoby to jakoś lepiej rozwiązać. Ale to w końcu ekranizacja mangi powstałej 'fiu fiu' temu, więc możemy sobie tylko gadać 'co by było gdyby…'.
Co do zachowania Shinichiego, to myślę który był lepszy – stary, czy nowy? Niby nowy jest lepszy pod każdym względem, bliższy moim poglądom itp, ale jednak w starym było to coś.
Anime powala tym, jak bardzo jest prawdziwe, jakich bolesnych prawd sięga, bo jak wiadomo, człowiekowi trudno się pogodzić ze swoimi słabościami jako gatunek i nie potrafi przyjąć do wiadomości, że „najbliżej mu do demona”. Dla mnie to anime jest po prostu mistrzostwem świata, nie rozumiem siebie całkowicie, dlaczego porzuciłem to już w pierwszej selekcji… Czekam z niecierpliwością na więcej – oby nie poszli w tym samym kierunku, co ludzie z niektórych bardziej nagłaśnianych produkcjach, również opartych na mandze – mam na myśli Tokyo Ghoul i Akame ga KILL!.
Także jak będziesz miał chwilę wolnego czasu, to wiesz ;) Będę wdzięczny :)
Miałem to samo odczucie z żartami, ale jak już pisałem, bardziej denerwuje mnie to, że wszelkie uczucia w tej serii zostały po prostu wyplenione. Tak jak zawsze anime bardziej mnie poruszało niż VN'ka (bardziej dynamicznie to wszystko idzie, więcej ruchu, mniej czytania, ogółem można bardziej się skupić na odczuciach niż na rozumieniu tekstu), to w tym wypadku VN > anime. Naprawdę, tak wysokiego upadku poziomu pierwowzór‑animacja jeszcze chyba nie widziałem, no, może raz, ale to dotyczyło mangi i anime, a nie gry i anime, stąd uznaję to za pierwszy taki przypadek.
Śmiem postawić nawet odważniejszą tezę – nikt nie powinien próbować animować Little Busters!. KyoAni nie na darmo nie zrobiło tej gry. Air, Kanon i Clannad opowiadają historię jednej osoby z jej perspektywy i przedstawiają poboczne historie innych bohaterów. Główny bohater jest swego rodzaju kręgosłupem, od którego odchodzą pojedyncze żebra, ale nadal to on stanowi podstawę. Tutaj mamy zupełnie odwrotną sytuację. Główny bohater jest tylko pomostem łączącym historię innych osób, które to stanowią trzon anime. Ludzie z KyoAni wiedzieli, że będzie to trudne (a może nawet niemożliwe) do przedstawienia w taki sam wysoki poziom, jaki zrobili to z poprzednimi grami od Key. Szczególnie, że ostatnie zrobili Clannad: After Story, co jednocześnie postawiło im poprzeczkę na baaaaardzo wysokim poziomie – obawiam się, że nie do przeskoczenia. Zuważmy też, że Angel Beats! również zrobiło inne studio (P.A. Works), a materiał był świetny. Myślę, że gdyby ludzie z KyoAni się za to wzięli, wyszłoby jeszcze lepiej. Przykład ten potwierdza w pewnym sensie, że KyoAni po prostu się boi dalej animować coś do Keya, bo będzie porównywane do Clannadu, Air, czy Kanona.
Może, za kilka lat, jak ludzie z Klucza rzucą kolejny materiał, widzowie zapomną już o wcześniejszych dziełach twórców z Kyoto i napłynie nowa krew w mandze i anime coś się podzieje. Bez tych warunków nie liczyłbym na ich wspólną współpracę.
tl;dr
Anime średnie, J.C Staff dało ciała, ale świetny materiał ratuję sytuację; KyoAni boi się to robić ze względu na wcześniejsze sukcesy anime z pod szyldu Keya
PS Jeżeli zrozumiałeś/-aś, że moim zdaniem nikt inny niż Kyoto Animation nie powinno robić dzieł Keya, to wybacz mi, ale nie o to mi chodziło.
Co do reszty się zgadzam, jestem obżarty i jestem dodatkowo leniem, więc nie chce mi się obmyślać jak napisać to samo w innych słowach.
Ja tam daję 10/10, ale lekko naciągane, bo były IMO ze 2‑3 małe minusy, ale nadal nie sprawiają one, żebym z czystym sumieniem mógł dać ocenę niższą. No i dodatkowo będę tęsknić za bohaterami, co jest cholernie wielkim plusem w mojej skali oceniania.
Co można powiedzieć do tego anime więcej – lekko sztuczne, ale nie przeszkadzało to w odbiorze, przynajmniej mi. Przeczytałem wszelkie dostępne chaptery mangi i nic nie zostało pomięte, więc za to +. Kreska przyjemna dla oka była, opening wpadł mi w ucho, choć wybitny nie jest. Endingi zmieniały się jak w kalejdoskopie, więc do żadnego nie zdążyłem się przyzwyczaić – nie mam zdania. O fabule nie ma co gadać, bo już pisałem – poszli zgodnie wg mangi, więc jak miałbym do czegoś z fabułą się przyczepić, to raczej do mangi aniżeli do tego animowanego odwzorowania.
Ogółem seria typowa, ze zdrowym bohaterem. Za samą serie postawiłbym 6/10, bo niczym się nie wyróżniała (5/10), ale miała w sobie taki magnes, który tydzień w tydzień mnie przyciągał do niej, więc +1 (a propos, takiego 'magnesu' brakowało spooooorej ilości serii z tego sezonu), a za spoko bohatera (jak na harem) kolejne +1.
7/10 to ocena końcowa.
Liczę, że kontynuacja będzie przynajmniej równie solidna, bo fabularnie poziom w dół nie idzie.
Miałem nosa do tego, żeby przerwać oglądanie po walce w kanionie i kliknij: ukryte śmierci Chealse, bo zdaje mi się, że podczas oglądania z tygodnia na tydzień coraz to nowszych porcji ciepłego g*****, które serwowali nam twórcy, denerwowałbym się nieziemsko. A tak, popijając zacnego grzańca w dzisiejsze ponure, deszczowe, wietrzne popołudnie udało mi się to obejrzeć bez większych ekscesów, łącznie z ostatnim odcinkiem. Jedyne co, to na sam koniec tylko westchnąłem i zaraz po tym włączyłem inną serię.
Moja reakcja chyba podsumowała co o tym wszystkim sądzę. Miało wyjść 'anime roku', a dostaliśmy co? Porażkę roku? Aż ciężko nie użyć tych słów myśląc o tym tytule. Niektórzy mówią, że to wina twórców, że się przeliczyli i źle oszacowali popularność tej serii, ale ja dodałbym jeszcze jednego winowajce – Internet. Dokładnie, gdyby nie sami użytkownicy Interneru, którzy zamiast kupić tą mangę w sklepie, tylko wpisali w Google 'Akame ga KILL! manga', to ta seria trwałaby nadal. Fakt, kończy się, ale materiału jeszcze na 12 odcinków byłoby jak nic. Dlatego już nie zrzucajmy winy na twórców, że zrobili jak zrobili, ale pomyślmy nad naszym zachowaniem i wkładem do upadku tej serii (mnie w to wliczając).
Oczywiście to nie zmienia faktu, że pół roku poszło do lasu się…, pieniądze przepadły, a twórcy choćby z grzeczności mogli pociągnąć wątki tak jak jest w mandze i dać na końcu info 'sorry, nie mamy już kasy, bo nie kupujecie mangi, kontynuacji nie będzie, idźcie se przeczytać w necie, najlepiej od początku, żeby sobie wszystko przypomnień', czy coś w tym stylu.
Co do samego powiązania manga‑anime, to żałuje bardzo, że nie pociągnęli tego tak, jak powinno być w mandze, bo wkurza mnie, gdy wątki miłosne są ucinane ( kliknij: ukryte tak, chodzi mi o Tatsumiego i Mine), a całość kończy się kliknij: ukryte super walką, gdzie prawie wszyscy zaliczają zgon.
Podsumowując, nie mam większych odczuć co do Akame ga KILL!, choć krztyna smutku i swego rodzaju niedosytu we mnie siedzi. Smutek, bo nadal nie umiem się pogodzić ze kliknij: ukryte śmiercią Chealse i kliknij: ukryte nie rozwiniętu wątku miłosnego Mine z Tatsumim, a niedosyt to wiadomo. 6/10, ani więcej, ani mniej się nie należy.
PS Wróżę Nanatsu no Taizai taką samą przyszłość, więc porzuciłem zawczasu :)
Kurde, serio, jeden z lepszych odmóżdżaczy jaki widziałem i najlepszy w tym sezonie moim zdaniem. Naprawdę podobało mi się to anime, aż jestem w szoku, bo myślałem, że po 2/3 odcinkach porzucę to jak większość produkcji z tego sezonu. Będzie mi go, kurde, brakowało ;_;
Daj ktoś cynk, jeśli wie coś na temat pierwowzoru i czy to na poważnie koniec całej historii.
PS Wiem, Google nie boli, ale jestem leniem i zaraz po napisaniu tego komentarza idę oglądać dalej, bo czasu teraz jest trochę, to trzeba ponadrabiać ;x
Myślałem, że arc z Amane zrobią tak samo jak resztę, czyli 'na odwal', jednak wyszło (a raczej wychodzi) genialnie. Nie myślałem, że pokażą całą historię z wypadku. To tak mocno podboostowało ocenę tego anime, że gdyby nie tragicznie wykonana Sachi i Makina (no i po trochu Michiru) to dałbym z czystym sumieniem 9/10. A tak będzie 6/10.
Jednak patrząc na moją ocenę, która wynosi 5/10, można wywnioskować, że coś w tym było i mi się podobało. Sam do momentu przeczytania komentarzy nie miałem pojęcia, dlaczego stawiając niższą ocenę czułem, że sumienie mnie gryzie, ale Nemezis chyba mi to wyjaśnił:
Polecam tylko tym, którzy tej powyższej mądrości nie przyswoili, oraz tym, którym naprawdę się nudzi i mają za dużo czasu.
Nie oczekiwałem sporo, bo wiedziałem, że w końcu dojdzie do tego, że zobaczymy GGO, lecz nadal pomimo niskich oczekiwań, zawiodłem się lekko.
Teraz pozostaje nam czekać na wyniki sprzedaży DVD/BluRay i gadżetów (które mam nadzieję podwyższą ogólny zarobek) oraz z nadzieją patrzeć na możliwość wyjścia świata Alicization – może nie jest to najlepsza opowieść, ale na 100% ciekawsza niż GGO czy Excalibur.