Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Klemens

  • Avatar
    A
    Klemens 7.10.2014 18:46
    Komentarz do recenzji "Seirei Tsukai no Blade Dance"
    Zacznijmy od tego, że widziałem gdzieś już posobną serię i nazywa się ona Zero no Tsukaima – ja wiem Kamiyan3991, że pisałeś sto milionów razy, że to coś zupełnie innego, że to dopiero początek historii, że to fatalne porównanie patrząc na całość, ALE ja patrzę na to co widzę – a widzę ZnT. Zachęciłeś mnie do przeczytania tej LN i na 100% to zrobię w niedalekiej przyszłości.

    Co do samego anime – powiem krótko – nie mam zamiaru go oceniać. Zabawna seria, z początku wydawała mi się oklepana, ale nagle, magicznym sposobem zaczęła mi się po prostu podobać, więc dałbym spokojnie 7/10 i więcej, gdyby nie… to, jak jest zakończona.
    Podam prosty przykład – przychodzi krytyk kulinarny do 3­‑gwiazdkowej restauracji, zamawia przystawkę, zupę, 3 dania główne, specjalność szefa kuchni i 2 desery. Kelner przychodzi z przystawką, krytyk ją wszamał, po czym podchodzi ponownie kelner z kucharzem i pytają się – 'To jak, jaka będzie ocena? Mamy gwiazdkę?'. Ja tak to mniej więcej widzę.
    LN ma 13 volumów, no to kurde… Jak mam ocenić całość, jak historia dopiero się zaczyna? To zakończenie w sumie to dopiero rozpoczęcie głównej historii, więc jakim cudem mam to ocenić pozytywnie? To tak, jakby ocenić całe 12­‑odcinkowe anime tylko na podstawie 3 minutowego prologu.

    Oceny nie wystawię też z jeszcze jednego powodu – Tokyo Ghoul. Ta sama sytuacja, tylko że anime z ghulami, powiedzmy że 'zabrało nam przystawkę w trakcie jej konsumpcji', po czym zadało te same pytania co wyżej. Gdyby nie to, że całą moją złość przerzuciłem na Kanekiego i spółkę, obawiam się, że TA seria (Serei Tsukai…) za takie zakończenie dostałaby mocne 3/10, bo ładna kreska.

    Czekam na dalszą przygodę naszej grupki przyjaciół – a raczej przyjaciela i jego zboczonego haremu – i dopiero po tym wystawię ocenę i potraktuję obie serie jako całość. Myślę, że 2 lata starczą, żeby wyszła następna część, więc czekam do tego czasu. Jeżeli nic do tego momentu się nie ruszy, to daje mocne 3/10.
  • Avatar
    Klemens 3.10.2014 23:32
    Re: Pierwsze wrażenie
    Komentarz do recenzji "Danna ga Nani o Itteiru ka Wakaranai Ken"
    Czytałem gdzieś kiedyś, że ilość rozwodów w Japonii sięga ~35%, tak więc jest całkiem spore prawdopodobieństwo, że się to stanie ;_;

    A tak na serio, jaka fabuła może znaleźć się w anime o dorosłych, w miarę normalnych ludziach (mam na myśli brak mechów, alternatywnych światów, magii, czarnoksięstwa, okultyzmu itp.), prowadzących w miarę normalne życie? Do tego poprowadzona w taki sposób, aby wszelkie cechy wspólnego życia (głównie seks) nie był potraktowany jako coś niezwykłego, jak jakieś tabu czy zboczenie, tylko coś normalnego i powszechniejszego niż telefon komórkowy? Myślę, że ciężko byłoby coś takiego stworzyć, ale ja mam w miarę ograniczoną wyobraźnię pod względem twórczym – może Ty na coś wpadniesz, z chęcią poczytam (bez ironii czy sarkazmu, 100% powagi) :)
  • Avatar
    Klemens 3.10.2014 22:54
    Re: Pierwsze wrażenie
    Komentarz do recenzji "Danna ga Nani o Itteiru ka Wakaranai Ken"
    Pewnie też obejrzę do końca, ale kurcze, trochę się zawiodłem, że to short :( No ale cóż, jaką serię można zrobić o dorosłym małżeństwie, która będzie do tego 'pełnometrażowa'? Zapewne ciężkie byłoby to zadanie.
  • Avatar
    A
    Klemens 29.09.2014 22:13
    Ja jeszcze tego nie skomentowałem?
    Komentarz do recenzji "Clannad After Story"
    Zacznijmy od tego, że jestem zwolennikiem nierozdzielania serii Clannad na Clannad i Clannad After Story. Dla mnie niepotraktowanie tego jako całości jest poważnym grzechem względem tego arcydzieła, majstersztyku i kanonu anime, 8 cudu świata.
    Pierwsza część może nie urzeknie przeciętego odbiorcy, bo mamy do czynienia ze zwykłym chłopakiem, budującym swój haremik, jednakże zdecydowanym w jedną stronę. Jest trochę dramatu,  kliknij: ukryte  trochę więcej dramatu,  kliknij: ukryte  a poza tym… więcej dramatu  kliknij: ukryte . No i w prezencie dostajemy całkiem przyjemnie poprowadzony romans, gdzie ani główny bohater, ani główna bohaterka nie są super oczywiści – owszem, wiadomo, że będą oni w końcu razem, ale zachowują się w miarę normalnie – jak przyjaciele. W sumie dochodzi do wyznania, oboje są szczęśliwi i historia się kończy Happy Endem. No nie całkiem, bo tu właśnie zaczyna się początek naszego opowiadania…
    After Story zagłębia się w tematykę zwykłej (i niezwykłej zarazem, ale o tym w spoilerze poniżej) pary, pokazując rozwój ich miłości – jak to niektórzy trafnie ujęli – pokazane jest tu 'to, co było potem'. I tak oto dowiadujemy się co staje się z bohaterami po skończeniu szkoły, jak potoczyły się ich dalsze losy w sprawach sercowych itp. W końcu jakieś anime pokazujące, że życie nie polega tylko na 'kocham Cię' i 'kocham Cię, bądźmy razem na zawsze', bo widać też problemy takiej  kliknij: ukryte . Widz po takim seansie jest uświadomiony, że jeśli chce się żyć z kimś na poważnie, to trzeba WSZYSTKO zacząć brać na poważnie, a nie tylko ów miłość – rachunki, jedzenie, dach nad głową – za to się nie zapłaci miłością, tylko pieniędzmi, które trzeba zarobić zapie^&%!#c w robocie – nie ważne jakiej, czy się ją lubi, czy nie, czy jest ciężka, czy nie – jak daje pieniądze, to się nie wybrzydza i pracuje na miłość. W domu są problemy? Rozwiązuje się je razem, a nie magicznym sposobem jeden z bohaterów sam rozwiąże sam swój kłopot, po czym powie o nim swojej drugiej połówce. ZWYKŁE ŻYCIE! To właśnie pokazuje nam to anime. A to tylko niektóre przykłady.
     kliknij: ukryte 
    Co do bardziej formalnych rzeczy, no to:
    -fabuła – anime zrobione na podstawie VN studia Feel, więc no kurczę, materiał idealny;
    -grafika i animacja – fabułę dopełnia ręka studia Kyoto Animation, które co by nie powiedzieć, pod względem graficznym zawsze moim zdaniem trzyma poziom;
    -muzyka – w życiu się nie spodziewałem, że jakikolwiek utwór doprowadzi mnie do łez, a już szczególnie o rodzinie klusek z mochito; o OP AS nie będę się wypowiadać, bo już na samą myśl przechodzą przeze mnie ciarki, łzy napływają do oczu, a jak zacznie mi to lecieć w głowie, to koniec – godzina z życia wzięta na wylewanie łez (no i się zaczęło ;_;) – utwór dla mnie po prostu zakazany. W sumie cały soundtrack jest świetny, ale osobiście te dwa utwory są dla mnie takim mini­‑podsumowaniem tej serii, takie 'Clannad w pigułce'.

    Podsumowując – nie oglądałeś, to nie wiesz co straciłeś. Ciężko opisać w słowach uczucia, jakie szargają człowiekiem podczas seansu – wściekłość, zdezorientowanie, radość, spokój, zaciekawienie, strach, irytacja, niepokój, smutek (DUUUUUUUUUUUŻO smutku) – cała paleta, do wyboru, do koloru. A to wszystko w tym samym czasie, bądź następujące jedno po drugim, bez czasu na zmianę nastroju.
    Ogółem ciężko opisać tą serię, ale jedyne co mogę zalecić osobiście, to nie traktować tego osobno – to jest jedna, ciągła historia, zawierająca 44 odcinki po 24 minuty + 2 odcinki OVA.
    A ocena? Administracjo, dajcie możliwość wstawić chociaż 2 razy wstawić ocenę 11/10, bo 10/10 to za mało. Seria dla mnie bezcenna – daje 10/10 dla obu części, ale tylko dlatego, że to jest maksimum. Jak już wspomniałem – seria bezcenna.

    PS A, zapomniałem dodać, że seria jest strasznie przewidywalna, ale wydaje mi się, że właśnie ta przewidywalność dodaje temu arcydziełu uroku.
  • Avatar
    A
    Klemens 28.09.2014 22:34
    Komentarz do recenzji "Jinsei"
    Po 9 odcinkach mogę powiedzieć, że seria nie powala na kolana, ale nie jest zła. Gagi są męczące, ale w tłoku ujdzie. Postaci są okeeeeej, choć niektóre są dość irytujące i nijakie – główny bohater i cały Pierwszy Klub Gazetki Szkolnej (?) – głównie oni. Reszta jest jak najbardziej spoko, chociaż nie podoba mi się zachowanie przedstawicielki nauk ścisłych, bo osobiście w życiu jeszcze nie spotkałem kogoś, kto by się tak wymądrzał – a można powiedzieć, że jestem otoczony przez grupę takich osób w codziennym życiu. Co nie zmienia faktu, że gdybym miał wybierać ze wszystkich dziewczyn, to również wybrałbym Rino­‑chan. Ikumi jest… emmm… po prostu głupia, a Fumi, no cóż… Co za dużo, to nie zdrowo, jeżeli wiecie o co chodzi ;) Nie moje klimaty. Tak samo Emi i Ayaka.
    Czekam na resztę odcinków, bo jakoś nie mogę znaleźć tłumaczenia angielskiego, ale myślę, że seria na takie mocne 7/10. No i fajny OP/ED, wpada w ucho.
  • Avatar
    A
    Klemens 28.09.2014 14:44
    Komentarz do recenzji "Himegoto"
    Patrzę na obrazek przedstawiający anime – może być fajne, 5 dziewuszek, szkoła, 4 minutowe odcinki – komedia na szybko. Pierwsze sekundy odcinka – okej. 'Komornik' mówi, że to chłopak i zapala mi się żarówka – 'oho, uciekaj', ale nie, może przejęzyczenie, błąd w tłumaczeniu, nie wiem, oglądam dalej. Pokój rady – ............... .
    Dotarłem do końca 2. odcinka i dalej nie mam zamiaru oglądać. Gender, yaoi, geje, transwestyci – dlaczego te japońce są czasem tak chore? Gdyby nikt nie wiedział, że to chłop, to jeszcze okej, ale dalej się podniecać osobnikiem tej samej płci, który jest przebrany za osobnika płci przeciwnej? Szkoła dla homoseksualistów, czy jak? Nie, nie i jeszcze raz nie.
  • Avatar
    A
    Klemens 26.09.2014 22:42
    Komentarz do recenzji "Elfen Lied"
    Dlaczego mi się to nie spodobało za pierwszym razem, nie mam pojęcia.

    Produkcja bardzo kontrowersyjna, bezkompromisowa i wyrazista. Ilość przelanej krwi w niektórych momentach mogłaby uratować setki ludzkich istnień. Dramatyzm niektórych scen osiąga poziom Titanica. I to są główne punkty sporu. Do wielu ludzi nie przemawia brutalność głównej bohaterki i nie potrafią się utożsamić się z uczuciami Lucy. Jednak dla mnie niezrozumiałym jest, żeby traktować ją jako głównego protagonistę, anty­‑bohaterkę całej serii. To czym się stała i co robiła może być całkowicie usprawiedliwione. Uważam, że gdyby nie wpływ społeczeństwa, mogłaby spokojnie żyć wśród ludzi. Wiele osób jednak jest innego zdania, bo w końcu wbrew zasadom moralnym jest, aby w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać przemoc. Z drugiej strony jednak uważam, że każda istota żywa posiada pewien 'limit', którego osiągnięcie oznacza całkowite zerwanie więzi i absolutne wyjście poza pewne ramy obyczajowe. W końcu pomyślmy – czy jakakolwiek istota żywa byłaby w stanie znieść tyle bólu i cierpienia? Nawet jeżeli jest czymś ponad człowiekiem? Pewnie znalazłaby się taka osoba, ale moim zdaniem takie znoszenie cierpienia podpadałoby pod masochizm, bądź miało znamiona jakiejś choroby psychicznej.

    Zostawiając kwestie sporne i problematykę tego dzieła, skupmy się na reszcie. Fabuła przedstawiona zwięźle, bez zbędnych przerywników. Grafika moim zdaniem ponadczasowa – anime wydane 10 lat temu, a ciągle lepiej narysowane niż nie jedna 'produkcja' w dzisiejszych czasach (tak, mówię m.in. o Glasslip). Muzyka… Ohhh… Mógłbym się rozwodzić o tym, jak bardzo mnie urzekł soundtrack, jak często słucham każdego z utworów, ale nie oszukujmy się – Lilium gra tu pierwsze skrzypce. Utwór ten był wstawiany w różnych sytuacjach, grany na najróżniejsze sposoby, a i tak za każdym razem pasował i brzmiał tak samo – perfekcyjnie. Pieśń ta idealnie oddaje nastrój całej serii, a połączenie jej z twórczością Gustava Klimta dała bardzo ciekawy efekt.  kliknij: ukryte . Postaci były w miarę logicznie prowadzone, każda była rozpoznawalna, miała charakter i śmiem stwierdzić, że nawet gdyby każda miała taki sam głos, taki sam kolor włosów i taką samą posturę ciała – byłbym w stanie określić kto jest kim już po pierwszym kontakcie z danym bohaterem.

    Podsumowując – skrajność, skrajność i jeszcze raz skrajność. Anime trafiające w gust, albo nie. Poruszy albo nie. Mnie poruszyło i jestem gotów bronić tą produkcję oboma nogami i rękami. Dla mnie to po prostu czysty kunszt. Klasyka. Arcydzieło. Ba, nawet więcej – jestem w stanie porównać Elfen Lied do Clannad – anime, które jest dla mnie swego rodzaju czymś świętym. 11/10.
  • Avatar
    A
    Klemens 25.09.2014 19:23
    KONIEC!
    Komentarz do recenzji "Glasslip"
    To jak, ostatni odcinek, ostatni czwartek, więc czas na ostatnie podsumowanie :D

     kliknij: ukryte 
    Co do całości – anime na bardzo słabym poziomie, 'nie powalające' delikatnie rzecz ujmując, graficznie, muzycznie, fabularnie, logicznie oraz 'animacyjnie' (w sensie, że animacja też nie była zbyt dobra). Ogółem ciężko będzie tu znaleźć jakieś pozytywy poza tym, że była tu taka 'wisienka na torcie', której próżno szukać w wielu, wielu, wielu i jeszcze raz wielu seriach, które osiągają spokojnie 8/10 i więcej. Nie wiem, co mnie tak przyciągało do tej serii co tydzień, ale właśnie 'to coś' podtrzymywało mnie na duchu, że być może będzie lepiej. Takie dopełnienie całości. I za to daję 2/10, a nie 1/10. Tylko kurczę, po co mi taka wisienka, skoro nie ma placka? Ani kremu? Ani lukru? A prawdopodobnie nie było nawet pomysłu na to, jaki placek upiec? Chodzi mi o to, że twórcy MOIM ZDANIEM uchwycili tu to niewidzialne 'coś', czego brakuje wielu anime, ale zapomnieli zbudować podstawę do tego, żeby 'to coś' miało czego się uczepić.
     kliknij: ukryte Kolejnym problemem są postaci – IMO tylko Sacchi wyszła im bardzo fajnie, bo niby tu taka miła, spokojna, chorowita dziewczyna, a tak naprawdę tak bezwzględnej s&*i nie widziałem dawno. Ale reszta? Tragedia. Chociażby matka Kakeru – ona w ogóle miała jakąś mimikę twarzy? Ja mogę zrozumieć jedną twarz dla młodego Okikury, bo to taki typ postaci, ale serio, zrobili z tego jakąś rodzinną przypadłość… A, no i spoko był jeszcze ojciec Touki, w końcu nie tatulek, który łapie za strzelbę na samą myśl, że jego córka może znaleźć sobie chłopaka.
    Ogółem jak to ktoś ładnie określił, to seria o szwendających się dzieciakach, które zapominają po co się szwendają. Historia o niczym. Serio, nie polecam nikomu. Chyba, że oglądałeś/-aś niedawno tonę dynamicznych ecchi, albo serię ze skomplikowaną i głęboką fabułą i pragniesz się odmóżdżyć – wtedy to seria dla Ciebie! Tylko ostrzegam, nie radzę za wiele myśleć podczas seansu, bo może to się skończyć trwałym uszczerbkiem na zdrowiu.
  • Avatar
    Klemens 24.09.2014 19:55
    Re: wat.
    Komentarz do recenzji "Glasslip"
    Odpowiedzi są proste mój przyjacielu – nie było kasy na to, żeby zrobić pokój Kakeru i drzwi na taras. I nie mówię tu o rodzinie Okikura x)
  • Klemens 23.09.2014 15:04:27 - komentarz usunięto
  • Klemens 22.09.2014 22:36:48 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Klemens 22.09.2014 21:59
    Komentarz do recenzji "Ao Haru Ride"
    No i koniec przygody naszej samorządowej ekipy. Szkoda, że nie rozwinęli tego wątku jakoś bardziej, bo szczerze nie widziałem jeszcze anime, gdzie kaichou i ekipa byliby głównymi bohaterami w normalnym, szkolnym romansidle.
    Materiał mieli dobry, więc wystarczyło nie 'zsolić' sprawy i mieli gotowe dzieło – nie zawalili i wyszło. Muzyka była baaaardzo przyjemna dla ucha, ale grafika bolała czasem po oczach  kliknij: ukryte . Ale to nic, bo animacją nadrobili. Co tu dużo o fabule powiedzieć, już wspomniałem, materiał był dobry, to starczyło z niego skorzystać i czerpać profity.
    Co do samych postaci:
    -Futaba – była troszeczkę irytująca w niektórych sytuacjach, była beksą jakich mało, ale w sumie to nie miałbym się do czego na poważnie dowalić;
    -Makita – strasznie mnie irytowała, w sumie rozumiem już dlaczego nadmiar słodyczy jest szkodliwy i nie dziwię się, dlaczego ludzie za nią, delikatnie rzecz ujmując, 'nie przepadali'  kliknij: ukryte  ;
    -Murao – a może raczej Shuuko, strasznie mi przypadała do gustu, IMO najlepsza postać z serii, nie mam do czego się doczepić; żałuję, że nie dali jej więcej czasu antenowego – szczególnie szkoda, że nie uchwycili dokładniej zmian w tej postaci, bo ja niezbyt dokładnie to zauważyłem kiedy ona się tak bardzo zmieniła – widząc tą postać w początkowych odcinkach i w ostatnim, mam wrażenie, że podstawili gdzieś pomiędzy jej siostrę bliźniaczkę, lecz z zupełnie innym usposobieniem;
    -Kominato – co tu dużo o gościu gadać, nie dostał również dużo czasu, więc postać niezbyt bogata, ale muszę przyznać, że nie trzeba było mu tego czasu antenowego dużo, bo i bez tego go polubiłem;
    -Kou – ..., markotny, mhroczny, przystojny i luzacki main hero, jakoś go nie polubiłem i gdyby nie to, że Futaba też go kocha, a wolałbym, żeby osiągnęła ona swój cel, to życzyłbym mu związku z Yuuri – tak go nie lubię, o!
    W sumie to anime udane, lekkie i przyjemne, takie w sam raz na lato, ale myślę, że na jesienno­‑zimowe wieczorki też by wpasowałoby się. No i właśnie, może się wpasuje? Twórcy zostawili maluteńką furtkę dla następnego sezonu w postaci  kliknij: ukryte  no i  kliknij: ukryte  W sumie to liczę na kontynuację, bo przyjemnie się oglądało. 9/10.
  • Avatar
    A
    Klemens 22.09.2014 00:02
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    Matko, tak bardzo się przestraszyłem, że z ostatniego odcinka zrobią z tego jakiś straszny syf ;_; Ale kiedy Nozaki  kliknij: ukryte  poczułem tak wielką ulgę, że ciężko mi to określić. No i zaraz po tym oczywiście tona śmiechu :D Szkoda że to koniec, bo anime zacne. 10/10 i nadzieja kolejnego widza na kontynuację.
  • Avatar
    A
    Klemens 19.09.2014 21:46
    Geez, jeszcze drugi sezon męczarni...
    Komentarz do recenzji "Tokyo Ghoul"
    Anime to jest idealnym przykładem do wytłumaczenia czym jest tendencja spadkowa. Książkowy przykład jak zrobić z anime reklamę mangi  kliknij: ukryte . Uje%^&i taką ilość pierwowzoru, że widz który dokładniej będzie obserwować poczynania bohaterów uzna większą część z nich z strasznie nielogiczną, a już nie będę wspominać o czytelnikach mangi.
    No i sedno tematu… Drugi sezon… Powiem krótko, z szacunku do dobrej mangi Sui Ishidy zapomnę o tej serii i będę udawać, że coś takiego nie miało miejsca, a za następną nie będę się w ogóle zabierać.  kliknij: ukryte 

    Ocena – mocne 1/10 i kolonia krętka białego dla studia Pierrot za taki syf.
  • Avatar
    Klemens 19.09.2014 15:43
    Re: Żal
    Komentarz do recenzji "Tokyo Ghoul"
    Ale jest niby drugi sezon na trymestr zimowy zapowiedziany, więc…
  • Avatar
    Klemens 18.09.2014 23:03
    Komentarz do recenzji "Sakura Trick"
    Tak, magiczne dziewczynki źle mi się kojarzą, szczególnie po moim ostatnim wypadem do Japonii ;_;
  • Avatar
    Klemens 18.09.2014 22:50
    Komentarz do recenzji "Sakura Trick"
    Mahou Shoujo ;_; Już na samą myśl mam dreszcze
  • Avatar
    A
    Klemens 18.09.2014 22:18
    Komentarz do recenzji "Sakura Trick"
    Matko, jak to ocenić? Pierwsze, właściwie drugie yuri jakie obejrzałem w życiu, ale myślę, że porwałem się na zbyt głęboką wodę. Te bohaterki po prostu odrzucają swoją niepohamowaną rządzą wepchnięcia języka do ust koleżanki. Tak gwałtownego i przepełnionego erotykom anime nie widziałem od czasów HSDxD. Chociaż znawcy mówią, że to anime to coś, na co 'czekaliśmy od stuleci', więc nie wiem… Jak dla mnie 4/10, ale może w przyszłości, jak zagłębię się w tą tematykę, to może dostrzegę coś, czego póki co nie widzę.
  • Avatar
    A
    Klemens 18.09.2014 19:42
    Minął tydzień, więc czas na...
    Komentarz do recenzji "Glasslip"
    W sumie to nie bardzo wiem co się w tym odcinku stało. W poprzednim  kliknij: ukryte  Dzisiejszy odcinek  kliknij: ukryte  Wracając do tematu –  kliknij: ukryte 
    W sumie, to boję się też trochę o to, że TxK nie wypali i cała seria nabierze dramatyzmu jak w Ludziach bezdomnych, tylko że tu zamiast odrzucenia Joanny przez Judyma, będziemy mieć odrzucenie Kakeru przez Touko* ;_; Po dzisiejszym odcinku mam złe odczucia co do tego paringu, który poniekąd trzyma tą serię jeszcze w ryzach :/

    No a poza tym, mamy nowego mistrza w ilości graficznych wstawek – wynik ten wyniósł aż 7! Gratulacje! W sumie to jak się nie ma kasy na produkcję, to nie ma co się dziwić. No i nie starajcie mi wmówić, że ten efekt jest specjalny, bo moim zdaniem nie wnosi on nic ciekawego. A doszły mnie już głosy, że ten efekt to 'specjalna zagrywka i wnosi sporo dramatyzmu'.

    *jak mi ktoś napisze, że zaspoilerowałem Ludzi bezdomych, to chyba się załamię…

    P.S.  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Klemens 16.09.2014 22:07
    Komentarz do recenzji "Sankarea"
    Będę strasznie nieobiektywny. Animacja i kreska nie są jakieś górnolotne, fabuła jest całkiem okej, muzyka jest całkiem przyjemna, Babu i dziadek wymiatają. Z drugiej strony pewne rzeczy był tu bardzo denerwujące – mało czasu poświęconego dla Meru, nierozwinięte i niedokończone wątki, kicz z 'pół­‑zombie', psychiczny tatulek, który nagle zmienił się po jednej rozmowie – w sumie są i minusy. Podsumowując – seria ma swoje zalety, ale również i wady. Taki wybijający się średniak, ale niewystarczająco na miano dobrego/bardzo dobrego anime, już nie wspominając o arcydziele. Więc skąd moja ocena 10/10 ktoś pomyśli. No ludzie… Czy wy widzieliście uśmiech i uwodzicielski wzrok Rei? Boooooooże… Patrzę na jej uśmiech i się rozpływam… Zapominam o wszelkich problemach tego świata… Z połączeniem jej rys twarzy wychodzi coś tak genialnego, że brak mi słów, aby to określić… 10/10 i koniec dyskusji!
  • Avatar
    Klemens 16.09.2014 20:13
    Komentarz do recenzji "Zankyou no Terror"
    W ogóle do jakiej konkluzji doszliśmy? Oo Bo już się pogubiłem czytając te komentarze… Że chyba można przenosić to co najważniejsze, czyli głowicę, ale całej bomby już nie xD
  • Avatar
    Klemens 16.09.2014 17:35
    Komentarz do recenzji "Zankyou no Terror"
    No i ja nie powiedziałem, że nie można stosować – powiedziałem, że NAJCZĘŚCIEJ stosuje się inne.
  • Avatar
    Klemens 16.09.2014 17:27
    Komentarz do recenzji "Zankyou no Terror"
    Nie żeby coś, ale obejrzałem pierwszy odcinek i wnioskując z komentarza jolekp to to co ukradli, to  kliknij: ukryte . Tak więc ta cała rozkmina na temat skąd to ukradli to chyba była nie potrzebna, bo nie wziąłem pod uwagę tak ważnego miejsca jak tego typu ośrodek. Swoją drogą, tak bardzo się trzymają faktów, że nawet ośrodek jest ulokowany w miejscu, gdzie znajduje się w realnym świecie :O
  • Avatar
    Klemens 16.09.2014 16:27
    Komentarz do recenzji "Zankyou no Terror"
    Sprawa wygląda podobnie – wszystko zależy od stopnia czystości izotopu. W elektrowniach wykorzystuje się materiał, z którego nie można stworzyć fizycznie bomby atomowej. Teoretycznie i praktycznie jest możliwość, ale jest to zbyt nieopłacalne, żeby tak robić. I tak jak z uranem – jeżeli przestępcy nie mieli dostępu do specjalistycznego sprzętu i wiedzy, nie ma możliwości, aby w jakikolwiek sposób posiedli pluton w odpowiednim stanie, żeby stworzyć broń jądrową. Ogółem pręty paliwowe w elektrowniach atomowych są tworzone w taki sposób, aby odstraszyć potencjalnego terrorystę przed próbą kradzieży takiej rzeczy. Jedno z wielu zabezpieczeń.

    Oczywiście mówiąc 'pręt' mam na myśli pojemnik, w którym takie paliwo jest zawarte – a takowe może mieć różne kształty. Bo o ile się nie mylę, to w tym anime ukradziono jakąś kulę, prawda?
  • Avatar
    Klemens 16.09.2014 15:35
    Komentarz do recenzji "Zankyou no Terror"
    Prawda, do broni jądrowej używa się uranu, którego % zawartość izotopu U­‑235 wynosi 85% i więcej dla całej masy materiału rozszczepialnego, a do elektrowni jądrowych NAJCZĘŚCIEJ jest wykorzystywany uran niskowzbogacony, wzbogacany małymi ilościami izotopu U­‑235 (poniżej 20%). Tak więc jeżeli główni bohaterowie mieli właśnie uran z elektrowni atomowej, to nie ma opcji, żeby był on użyty jako głowica bojowa, gdyż tylko i wyłącznie czysto teoretycznie można osiągnąć eksplozję z materiału, który ma mniej niż 20% izotopu U­‑235 (człowiek nie jest w stanie wytworzyć tak dużego ciśnienia, aby wystarczająco zwiększyć gęstość takiego materiału). No chyba, że mieli dostęp do wirówek wzbogacających, laserów barwnikowych czy cyklotronu, aby samemu wzbogacić materiał. No ale to byłaby już lekka przesada…
    Więc czekam, ktoś kto ogląda to anime, niech mi powie – skąd mają ten uran? Bo jak z elektrowni, to mamy tu poważny błąd rzeczowy :)