x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
A DODATKOWYM BRAVEM JEST kliknij: ukryte ospoileruje kliknij: ukryte to kliknij: ukryte tak kliknij: ukryte mocno kliknij: ukryte jak kliknij: ukryte tylko kliknij: ukryte się kliknij: ukryte da kliknij: ukryte bo kliknij: ukryte nie kliknij: ukryte chcę kliknij: ukryte żeby kliknij: ukryte przeczytał kliknij: ukryte to kliknij: ukryte ktoś kliknij: ukryte przypadkiem kliknij: ukryte OSTATNIA BRAMA!!!! kliknij: ukryte Nashetania.
Uhhhh, w końcu to z siebie wyrzuciłem…
Re: Jaki ja jestem wredny
Czytałem, że wątek z tym siódmym jest ciekawy, więc staram nie staram się patrzeć na to w jakiś prosty sposób, chociaż może to być prostsze, niż mi się wydaje.
Chociaż nie rozumiem jednej rzeczy – zniosą jakoś tą barierę, wejdą na zakażone terytorium i tam sprawa będzie prosta – skoro ktoś, kto nie jest jednym z 'Braves' zginie po dniu po dotknięciu owego zakażonego terenu (bo tak chyba mówili, prawda?), to po kiego grzyba się teraz wybijać i ryzykować, że się nie trafi? Wyjść jakoś z tej świątyni, dotknąć tego czerwonego i sprawa załatwiona. A nie, jakieś robienie problemów…
Re: Jaki ja jestem wredny
Re: Echh...wspomnienia ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Człowiek czeka kupę lat na oficjalne potwierdzenie tej jednej pary, cały jest w skowronkach, a dostaje to W TAKIM opakowaniu, które owszem, jest ładne, ale czekoladki w nim zawarte są wątpliwej jakości, o samym ich smaku nie wspominając.
Graficznie jest to chyba jeden z lepszych filmów Naruto – bardzo mi się podobały projekty postaci, było widać w tym wszystkim napracowanie. Na pochwałę zasłużyła sobie również szata muzyczna – utwory bardzo pasowały do poszczególnych scen – tam gdzie miałem czuć strach, muzyka przyprawiała mnie o lekki niepokój. Tam, gdzie miało być nostalgicznie, to dostawałem lekką nutkę i wchodził chilloucik. Motyw przewodni też całkiem spoko, wpadł mi w ucho.
Ale to w sumie tyle, co mogę pochwalić, gdyż sposób w jaki została poprowadzona fabuła jest straszny. Kishimoto w tym filmie pokazał, jak bardzo nie umie bawić się w shoujo. Tak jak Rinsey napisała, mamy tu do czynienia z fabułą typu 'A ---> B', gdzie '--->' trzeba czymś zapełnić. No i tutaj pojawia się problem. Całości brakowało takiego 'wyczucia czasu', gdyż oglądając ten film miałem wrażenie, że cała akcja toczy się w przeciągu 2 dni. Góra 3. Ile ich było? Nie wiem do teraz. Może to moja słaba orientacja w tej przestrzeni, nie wiem. Ja się czasowo nie połapałem.
Kolejnym problemem jest pomysł na głównego bohatera i sposób, w jakim użyto na nim 'Friend no Jutsu'. Kolejny frustrat, któremu 'coś się pokićkało' za dzieciaka i próbuje podbić świat mocą swoich oczu (a raczej swoich przodków). No i sposób, w jaki przeszedł on transformację 'zło/dobro'... 'Zostałem pokonany, to znaczy, że nie mam racji' – tak oto przedstawia się zabieg, który Kishimoto promował w swojej mandze przez kilka ostatnich lat. Gdzie się podziali Ci wszyscy źli, co byli źli do końca?! A no tak, zginęli razem z Kakuzu, Hidanem i (naciągając) Madarą. Szkoda, bo moim zdaniem tego brakowało temu filmowi. Porządnego antagonisty.
Skoro już o postaciach piszę – no to właśnie, postaci. Niby dorośli, a jednak dzieci… Praktycznie nikt się nie zmienił od czasów wojny. Prawie, bo pozostaje Sakura. Tak, to jest zdecydowanie osobistość, która poprawia obraz tej nędzy i rozpaczy. Jedyna, która w jakikolwiek sposób zachowywała się racjonalnie i po jej zachowaniu można wnioskować 'oho, ona ma olej w głowie, łeb na karku i jaja między nogami'. Ktoś mi zaraz zarzuci, że Sai i Shikamaru też przecież zachowują się dorośle, ale ja tego tak nie widzę – to były trudne postaci do poprowadzenia, bo ich zachowanie nic nie zmieniło się od końca mangi, a przecież powinno – delikatnie, ale jednak. O głównej parze nawet nie będę wypowiadać, bo taką mentalnością mogą się popisać 12 latki, a nie 'dorosła młodzież'.
Mógłbym ciągnąć ten temat dalej i poruszyć takie kwestie jak brak konsekwencji w prowadzeniu stworzonego przez siebie świata (w jaki sposób Naruto zapadł w genjutsu chociażby – to takie pierwsze pytanie jakie mi się nasuwa po szybkim przypomnieniu seansu), złe rozporządzenie danym czasem na poszczególne wątki czy czas antenowy poszczególnych bohaterów (nice Sasque, dali Ci całe 3 sekundy! a tak szpanowali jego lumperskim modelem przed premierą…), ale szczerze – po co? Wątek NaruHina zakończony, był ślub, dzieci są – ja tam jestem szczęśliwy.
Nie napiszę, że mogliby zrobić jakikolwiek crap, wrzucić NaruHine i dałbym 11/10, ale nie było tak źle, żeby oceniać to jakoś kosmicznie nisko – pamiętajmy (patrząc na anime), że zawsze mogło być gorzej. Bo mogło. O wiele gorzej.
Komu polecam ten film? Każdemu, kto od 'x' lat fanboyował parze NaruHina i osobom, które oglądają wszystko, co związane z kanonem tego świata. Tak ten film należy do kanonu… Po za tym, nie obejrzysz – nie stracisz.
Ode mnie słabe 8/10, bo mocne 7/10 gryzie mi sumienie :x
Na przykład jakie? Bo część informacji będzie dalej wyjaśniona, a manga do części nadal dąży (powoli, ale skutecznie) i widać, że nie zamierzają potraktować tego 'lekką ręką' i pozostawić coś wyobraźni czytelnika.
Fabuła nie jest (niestety) skomplikowana, natomiast co do zaskoczenia, to gwarantuje momenty, gdzie 'WTF' wyjdzie samo na twarzy. Oczywiście jeżeli twórcy nadal zachowają ten koncept kliknij: ukryte przeplatania chapterów starszych z nowszymi.