x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Czuję się, jak po obejrzeniu najnowszego odcinka Naruto Shippuudena – oglądasz te wszystkie beznadziejne fillery, w końcu po półroku przychodzi kanon i po odliczeniu wszystkiego co zbędne zostaje Ci 10 (+-) 2 minuty samej akcji, gdy normalnie wychodzi około 18‑20 minut.
Tak samo z Nisekoi – w końcu pojawia się jakiś wątek nie epizodyczny, coś jest rozwijane dłużej, światełko w tunelu się pojawia, aż tu nagle dostajesz pół odcinka… A drugie pół wygląda, jak to anime przedstawione w Shirobako, co tak pogrążyło reżysera. No wypisz wymaluj brak pomysłu jak to zanimować, brak czasu i konieczność wstawienia 'tego czegoś'. Nie zdziwię się, jeśli za tydzień będzie to samo. Ale w sumie – co mnie to interesuje? Ja tam to porzucam, bo nowe dno zostało po tym 'odcinku' osiągnięte.
Nigdy nie myślałem, że dropnę serię praktycznie przed końcem sezonu, nawet Glasslip obejrzałem do końca. Ale po tym 8 czy tam 9 odcinku… Klimat Nisekoi zgubiony gdzieś daleeeeko, daleeeeko. A oglądawszy pierwszą połowę nie byłem pewien, czy dobre anime włączyłem. Chociaż raczej przewinąwszy, bo po około minucie się zorientowałem, że jest coś nie tak. No nic, drop i słaba ocena.
Nie wiem, nie rozumiem całkowicie polityki TNK. Wypuścili takie gnioty jak Kyoshiro to Towa, School Days, Akane‑iro ni Somaru Saka czy Busou Shinki Moon Angel. Udało im się stworzyć coś naprawdę dobrego – HSDxD i HSDxD New. I chyba nagle coś im się odwidziało, że przecież jak to? 'Taka seria dobrego anime? A jak się ludzie przyzwyczają? Matko Boska, ludzie przenajświętsi, toż to trzeba zepsuć! HSDxD BorN ma być takim samym gniotem jak większość naszych produkcji! Ma być ****** ale stabilnie!'~ ktoś odpowiadający za to, jak anime się potoczy. Że też twórca HSDxD pozwolił im na takie coś. Takie… bezczeszczenie swojego dzieła.
A idź pan w konopie. Drop dokonany i porzucone nadzieje na dobrą kontynuację. Ale chociaż Kyo‑Ani i Hibike! Euphonium nie zawodzą…
Co do samego anime – czułem tu mocną analogię do Naruto. Nie wiem – może sobie wmówiłem, może rzeczywiście tak jest, jednak wiem, że w każdym z bohaterów potrafiłem odnaleźć coś z mangi o blond‑dresie ( kliknij: ukryte szczególnie last boss – no czy on nie wyglądał jak Obito, gdy był Jinchuriki Juubiego? Oo). Szczerze, to chciałbym, żeby WŁAŚNIE tak wyglądał Naruto od poenwgo momentu. Więcej nawalanki, mniej pseudo‑psychologicznej gatki i używania Friend no Jutsu na każdym bez potrzeby. Jest dobry – zostawić. Jest zły – nie szukać na siłę w nim przyjaciela, tylko po prostu zabić. Tak, to mi się w tym anime najbardziej podobało. No, może po za postacią Gowthera – ludzie, jaki on był genialny! I ta moc! Głównie z jego powodu chcę przeczytać mangę ( kliknij: ukryte bo w końcu, to czym on jest?).
Osobiście polecam, nie ma co rozpisywać sie na temat kreski, muzyki, fabuł itp, itd. – to trzeba zobaczyć.
No i jak już wcześniej ludzie pisali – ta radość, gdy główyn bohater zamiast 'kolekcjonować siłę', to kolekcjonuję drużynę, bo i tak posiada wystarczająco mocy, żeby zniszczyć samodzielnie królestwo <3 Oughhhh, rozpływam się.
Re: Zawiodłam się - ODC. 5
[link]
I jeszcze te oczy 'nowego' Kyona… Ouhhhhh… Wygląda, jakby był po udarze, miał cukrzycę, czy inny guz mózgu…
Jednak ta 'niesztampowość' została przysłonięta tragicznymi postaciami. Pierwsze 3/4 odcinki są okej, ale po pojawieniu się tej małej, wszystko stało się takie jakieś… irytujące? No i sama postać Akiko – zabawna, ale muszę przyznać, że w większych porcjach nie do zniesienia. Oglądam to w 2015, więc po emisji w TV, także mam okazję pochłonąć całą serię na raz. I powiem szczerze, że się nie da. To tak, jakby ktoś upiekł wielki, urodzinowy (a może nawet weselny) tort i chciał go zjeść na raz. No nie da się. Poziom 'onii‑chowania' jest tak wielki, że aż do porzygu. Przytłacza on całkowicie inne postaci, które pomimo tego, że dostają swój czas, zaraz zostają zepchnięte przez gadkę panny z brocom.
Co do oprawy, to muzyka jest… cóż, nie każdy lubi j‑pop, szczególnie ten niskich lotów, jeden z bardziej kiczowatych – ja się zaliczam do tej grupy i nie podobał mi się sountrack. Natomiast grafia – tu można powiedzieć o wiele więcej ciepłych słów, bo to była chyba jedyna rzecz, która mnie utrzymałą przy tym tworze przez tak długi czas. Szczególnie postaci Nasuhary – no istny majstersztyk!
Nie będę oceniał, bo uważam, że stawianie oceny po obejrzanej połowie serii jest trochę nie fair, więc po prostu dropuję. MOOOŻE kiedyś dokończę, ale póki co, tak irytująca młodsza siostrzyczka tak mnie wykończyła, że nie dość, że wezmę się za to dalej (pewnie) najbliżej za półroku, to jeszczę nie chwycę nic ecchi/harem przez najbliższe 2/3 miesiące…
Jako fan serii będę oglądać ją do końca, choćby nie wiem co, jednak obawiam się, że sposób, w jaki scenarzysta chce przedstawić historię, będzie bardzo bolesny. Będę całe odcinki cierpiał i wylewał swoje żale cały tydzień, aż do emisji następnego i tak w kółko. A po emisji ostatniego odcinka napiszę długą jak Jormungand rozprawę o tym, jak beznadziejna była ta seria, bo nie trzymali się pierwowzoru… Nie no, teraz to jestem zły…
Ep3
Odicnek wzbudził we mnie tyle negatywnych emocji, że musiałem zastopować kilka razy, żeby się uspokoić.
kliknij: ukryte Zgłosić chęć zdobycia mistrzostwa kraju, po czym odwalać takie cyrki na próbach, podczas występu wygłupiać się, zagrać utwór na odwal, mieć pretensje do nauczyciela, że opierdzielił grupę i zamiast powiedzieć mu to w twarz, to obgadywać za plecami?! I na dodatek domagać się występu na jakimś festiwalu, bo 'gra sie tam co rok'?!?!
CHAMSTWO! Gdybym to ja byłbym tym nauczycielem, to rozwiązałbym klub w przeciągu jednej sekundy. Tyle jadu w jednym odcinku… A pomimo to, mam chęć nadal oglądać! Matko, jak KyoAni za coś się weźmie, to aż strach oglądać, bo wciągnie na amen. Czekam teraz w końcu na jakiś porządny kawał dobrej muzyki, bo póki co, to jedyne czego mi tu brakuje, to właśnie muzyka.
Re: Fajnie, fajnie, ale...
Fajnie, fajnie, ale...
Akcja potoczy się tak dalej – odpadam. Jak przybierze jakiś ciekawszy tor, to będzie jedna z fajniejszych serii (szczególnie, że na lato na ten moment zapowiada się posucha :v).
Niby to spin-off...