x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Irytujące
No i w ogóle, w Japonii szkoły jednopłciowe sa bardzo popularne, nie wiem o co problem.
Re: Ocena jak zwykle...
2) Czwarte zdanie pierwszego akapitu to odznaka zbytniego zadufania. Nieistotne czy pisane na serio, większość osób w necie jest głupia.
3) Trzeci akapit nie ma najmniejszego powiązania z cytowanym fragmentem. To tylko standardowa śpiewka członków redakcji tanuki w reakcji na jakikolwiek rodzaj krytyki, która nie powinna się dziwić, że większość komentujących ma takie teksty w głębokim poważaniu, głęboko wierząc w kolesiowską klikę, nie bez przyczyny zresztą. Nieistotne w tej chwili, czy to naprawdę ma miejsce, czy też nie, gdyż naprawdę wiele na to wskazuje i ciężko by szanownemu gronu temu oskarżeniu było definitywnie zaprzeczyć, skoro najbardziej defensywną postawę zwykle obejmują właśnie członkowie tejże redakcji (zauważam zarazem, że mają oczywiste prawo do obrony, którego i ja bym najprawdopodobniej na ich miejscu nie odstąpił w podobnej sytuacji, aczkolwiek w tej sytuacji argumentacja nie będzie nazbyt przekonująca, szczególnie w formie zwykle preferowanej przez większość* redakcji**, niezależnie od jej merytorycznej wartości). Ja widzę sporo argumentów za, aczkolwiek zdaję sobie sprawę z innych rozwiązań mogących prowadzić do takiego a nie innego stanu rzeczy wynikających z odmiennych pobudek, co wcale nie sprawia, że sytuacja prezentuje się lepiej. Na szczęście w redakcji istnieją jednostki wyłamujące się z tego paskudnego schematu, piszące rzetelne recenzje pozbawione absurdalnych uprzedzeń.
*Nie jestem pewien słuszności użycia tego terminu, mam jednak solidne podstawy by podejrzewać, iż jest to uzasadnione i zgodne z rzeczywistym stanem rzeczy. Nie znam całej redakcji, część członków niestety też mi się myli. Z biegiem czasu zapominam również kto napisał jaką recenzję i jakie komentarze, a stroną nie przejmuje się wystarczająco, by wszystkie informacje i stwierdzenia na bieżąco weryfikować.
**Nie znam dokładnego składu redakcji, nigdy nie obchodziło mnie to wystarczająco, by ewentualnie sprawdzić skład i tenże zapamiętać, szczególnie, że jest on podatny na personalne zmiany. Pod tym pojęciem rozumiem grupę osób, których recenzje widzę najczęściej (i zwykle bronią tekstów swoich znajomych, najczęściej w żenującym stylu, oscylującym wokół odzywek, jakich zaprzestaje przeciętna inteligentna osoba po ukończeniu gimnazjum). Nazwisk, czy raczej pseudonimów, z oczywistych względów nie zamierzam w tymże komentarzu wspominać.
P.S. Z góry, a raczej z dołu, przepraszam za nadmiernie oficjalny i najprawdopodobniej w znaczącym stopniu przesycony jakże mi dobrze znaną od najmłodszych lat ironią, stanowiącą me główne oręże obok przytłaczającej siły żelaznych argumentów w niezliczonych dyskusjach, styl prowadzenia dysputy. Liczę, iż wszelkie potknięcia zostaną mi wybaczone z racji wciąż wczesnego okresu przyzwyczajania się do nowo nabytej klawiatury, a ewentualni oponenci skupią się raczej na merytorycznej części komentarza, nie zaś elementach wynikających z nadmiernej miłości do mocniejszych browarów, w żadnym stopniu jednak nie zakłócających światłości umysłu, a jedynie wzbogacających elokwencję dosyć nieśmiałego na ogół tychże rozpisek autora.
Re: sprawa dywagacji o adaptacji
Aha, pisze się „filip z konopi”, nie „Filip z konopi”. Chodzi o zająca, nie człowieka.
Z tego co mi wiadomo, Kaoru był jednym z bardziej chwalonych głównych bohaterów sezonu wiosennego właśnie za brak ciapowatości i zdecydowanie w działaniu. Prawdopodobnie właśnie dzięki przyspieszeniu wydarzeń i m.in. kliknij: ukryte kissu po kilku odcinkach.
Hahaha, Chihayafuru, będące jedną z najlepszych serii ostatnich sezonów.
Ok, przeczytałem recenzję. W tym miejscu przepraszam Enevi za pochopny osąd. To jej najlepsza (ze znanych mi, całkiem prawdopodobne, że którejś nie czytałem, choć i tak mam pewne, całkiem solidne, podstawy by podejrzewać, że to właśnie ta jest 'naj') recenzja i ciężko mi jej cokolwiek zarzucić, poza narzekaniem na niespełnienie niemożliwych oczekiwań (co jest jednak w sporym stopniu zrozumiałe, zważywszy, ze chodzi tu o adaptację lubianej mangi, nie demonizowanie tytułu za gatunek, które to jest niestety powszechne na tym portalu) i w mojej ocenie niesłusznie zaniżoną oceną. Prawdę mówiąc, powinienem napisać „Oby tak dalej!”, gdyż jest to ewenement na skalę tanuki. Nie zgadzam się z całą masa recenzji redakcji, a nawet jeśli nasze oceny się pokrywają lub są zbliżone, to i tak zwykle mam wiele do zarzucenia samemu tekstowi, tu zaś tak nie jest. Brawo. Tym razem szczerze, choć wciąż z lekkim niedosytem.
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Re: Ocena jak zwykle...
Wrażenia po długo wyczekiwanym re-watchu.
Sayaka & Kyouko <3
Dzięki rewatchowi mocno zyskały u mnie także Homura i Madoka, wcześniej w favach miałem tylko dwie 'Puella Magi', teraz już cztery. Może wpływ na to miał fakt, że oglądałem wczoraj całą serię jednym ciągiem, wiec jedenasty odcinek uderzył mnie mocniej niż po dwumiesięcznej przerwie wymuszonej tsunami podczas oryginalnej emisji? A może po prostu dlatego, że teraz, po dziesiątkach dyskusji, byłem bardziej wyczulony na detale? Sam nie wiem, ale podobało mi się wyjątkowo i cieszę się, ze jeszcze raz oddałem się serii. Ehh, znowu będę spędzał całe godziny słuchając OSTu, szukając artów etc.
Zatwierdzam swoja poprzednia ocenę, 10/10.
Chociażby Alan Naismith (dokładniej Flora Skybloom, też z głosem Rie) to całkiem inny rodzaj tsundere niż ww. No i nie zawsze ogranicza się do tego archetypu…
Perfekcja.
Seria TV, ale bardziej. Szczególnie od strony graficznej, film wygląda wspaniale. Ehh, głupi K‑ON!, myślałem, że o nim zapomnę, a podoba się bardziej niż w czasie emisji ;)
Re: AIR
AOTY 2009
BASQUASH!
[link]
Fenomenalne tła (jak widać na załączonym obrazku, poziom utrzymuje się przez całe anime)
Świetna muzyka, szczególnie w czasie występów Eclipse (wszystkie trzy są cudowne, a Rouge mogę słuchać bez końca <3)
Całkiem fajne postaci (mój fav to Alan Naismith), które niby nie wyróżniają się jakaś specjalną oryginalnością, ale są naprawdę przyjemne :)
Sporo epic momentów – nie, nie nadużywam tego pojęcia, nie mówię o czymś takim jak Sora no Otoshimono Ending 2, czy Johnny z Edena, a czymś, przy czym naprawdę się czuje moc wydarzeń, kiedy przechodzi po plecach ten miły dreszczyk.
Niekonwencjonalny pomysł z mechami grającymi w kosza, który w ostatecznym rozrachunku okazuje się trafiony ;)
Tła <3
Świetne seiyuu: [link]
Mówiłem o tłach? :P
Podejrzewam, że anime zostało zlekceważone z racji tego, że to niby reklama Nike (no i co z tego? władowano w nie full kasy, dzięki czemu ma świetną obsadę i przepiękną grafikę) oraz pomysłu mechów grających w koszykówkę – wiem, brzmi to głupio, ale… dajcie tytułowi szansę ;) Podejdźcie do niego jak do takiego typowego, a zarazem oryginalnego shounena, a na pewno się nie zawiedziecie!
Wystarczy obejrzeć pierwszy odcinek, by wiedzieć, czy Basquash! się spodoba. Jeśli tak – to super (niech Was nie zraża chwilowy spadek poziomu niedługo potem – koło 4 epa – szybko mija i dalej jest coraz lepiej). Jeśli nie przypasuje – no cóż, tak to już bywa, dalej oglądać w takim razie nie ma sensu. Podejrzewam jednak, że znacznie częściej będzie dochodzić do pierwszej z przedstawionych sytuacji ^^
MOE OVERLOAD
Mógłbym je oglądać z zamkniętymi oczami, a i tak byłoby cudowne. Ta plejada wyśmienitych seiyuu… muzyka dla uszu! Niewiele anime może się pochwalić taką obsadą.
To jest tak mega pozytywne, kolorowe, radosne… od razu się człowiek cieszy, serce rośnie.
Właśnie obejrzałem trzy odcinki pod rząd, 03‑05 i dla dobra policzków robię sobie przerwę, po prostu nie mogę się powstrzymać od szerokiego uśmiechu ^___^
Nie ogarniam jak głupim stworzeniem musiałem być w zeszłym roku gdy rzuciłem serię po pierwszym odcinku. Oh, niecne me dawne ja, odrzucam cię! Teraz kroczę pośród światła, rozpływając się nad Dog Days!
Re: Klon K-ON!
Re: Klon K-ON!
ok, będę grzeczniejszy :)
Re: Klon K-ON!
Obie serie są całkiem inne.
Kanata jest z całej paczki najbardziej podobna do którejś postaci z K‑ON! (w tym przypadku Yui), a przecież wyżej pokazałem, że różnic jest sporo. Przy Azusa‑Kureha i Mugi‑Felicia są jeszcze wyraźniejsze.
Jedyni, którzy mogą się z Tobą zgodzić, to osoby, które w ogóle nie obejrzały serii i oceniają po plakacie, więc ich zdanie siłą rzeczy nie ma najmniejszego znaczenia.
Re: Klon K-ON!