x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
9+/10
9+/10
7=-/10
Tutaj było jednak gorzej. Po 26 epkach (1‑25 + jeden prequelowy specjal jeszcze z gimbazy) nie pamiętam nawet imienia drugiego głównego bohatera. Pierwsze wypala się w pamięci bo jest w tytule i każda plansza z podtytułem odcinka ma je wpisane w tło ;)
Całą seria to taka sportówka z mnóstwem akcji, domieszką komedii i pozbawiona okruszków/zwyczajnej dramy.
Podczas meczów nie bardzo czułem jakieś emocje. Bo ciężko mi się zżyć z postaciami, które tylko grają w kosza. Niby super przesadzone moce są, masa napinki („zaraz wygram!”, „tym razem cię pokonam!”, „czas na moją tajną broń!”, „matko bosko czemu on jest taki dobry? ale to dobrze bo mnie to jara!”) na parkiecie/na ławce/w szatni, ale to za mało. Super moce niby nawet ciut realne, ale nie do końca ( kliknij: ukryte zawsze trafiony rzut z każdego miejsca na boisku). Niestety jakiejś taktyki, analizy przeciwników to nie ma. Pod tym kątem do Ahiru no Sora sporo brakuje. Zamiast sensownych elementów okruszkowych mamy za to trenerki zawsze w mundurkach z mini spódniczkami czy basenowy fanserwis. Ehhh…
Najbardziej boli mnie niemal kompletny brak życia pozasportowego: szkoły, domu, czasu wolnego. Szkoły może i ciut jest, ale tylko komediowo ( kliknij: ukryte ślubowanie z dachu, nauka gotowania przed obozem, zdobycie kanapek z kawiorem). A tak to mecz za meczem. Monotematycznie.
Za jakiś czas włączę drugi sezon dla kolejnych umiejętności z kosmosu. Minimalnie ciekaw jestem też przyszłości kliknij: ukryte Kuroko bo na koniec sezonu odstaje umiejętnościami od reszty zespołu.
Re: 9/10 - zaskakująco wysoka ocena
9/10
A potem rzuciło mi się przypadkiem info, że to ekranizacja mangi Naokiego Urasawy, czyli autora doskonałego Monstera. Od razu włączyłem.
Co tu mogę napisać? Widać i czuć Monsterem, a muzycznie jest wspaniale.
Czym jest Pluto? To kapitalny, 8 godzinny, „powolny” (to jest plus! totalne przeciwieństwo nudnych, płaskich filmów akcji!), absolutnie nie nudzący kryminał/thriller osadzony w dalekiej przyszłości. Dodatkowo bardzo sensownie poruszający problematykę robotów/sztucznej inteligencji.
Jedyny minus? kliknij: ukryte Finał. Trochę przewidywalny (Sahad się poświęca) i bardzo szybki.
7/10
Pierwsza i najważniejsza różnica – anime jest o sekcji skrzypiec. Główna obsada gra na tym samym instrumencie. Konkurują i wspierają się miedzy sobą i innymi uczniami o miejsca podczas koncertów bo liczba miejsc ograniczona.
Same skrzypce, może mnie nie jarają jakoś mocno (jako dźwięk), ale po jednej scenie gdzie Haru w domu ćwiczyła na skrzypcach elektrycznych i słuchawkach od razu przypomniał mi się Ed Alleyne‑Johnson czyli skrzypce elektryczne plus pedalboard. Nie wiem jak to przetłumaczyć. To sprzęt sterowany nogami dodający różne efekty do granego obecnie dźwięku skrzypiec. O jak dobrze było znowu Eda włączyć, lata nie słuchałem. Najlepsze płyty w ostatnich dniach lecą niemal bez przerwy.
Muzyki mamy zdecydowanie więcej na ekranie. Jest zgrywanie się (to problem dla solistów), ćwiczenia sekcji, ćwiczenia całej orkiestry, ćwiczenia indywidualne. Rozumienia utworu czy omawiania emocji w grupie jakie chce się zagrać też tutaj nie brakuje.
Do tego pojawiają się takie niuanse jak zajmowane miejsca podczas występu, kto przewraca kartki z nutami, i że w ogóle istnieje postać koncertmistrza.
Jeśli chodzi o relacje pomiędzy bohaterami to jest trochę drewniano, a problemy osobiste mimo, że dostają dużo czasu na ekranie to są raczej sztampowe. Nie ma ani tak fascynujących relacji jak Kumiko‑Reina, ani tak barwnych postaci jak Sapphire. Ale tragedii też nie ma. Solidne rzemiosło i chwilami nawet oryginalne: kliknij: ukryte „zaginiony brat” czy problematyczna uczennica uciekająca w skrzypce za namową nauczyciela.
Z postaci chyba najbardziej podobał mi się… kliknij: ukryte nauczyciel WFu. Wspiera w różny sposób, przewija się w kluczowych momentach, szczerze kibicuje, sam w przeszłości grający w klubie.
Grafika. No CGI w wielu scenach w tym podczas grania. Nie jest okropne bo postacie siedzą na tyłkach i trochę się gibają podczas grania – mało dynamiczne to sceny, więc nie boli zbyt mocno. A nawet trochę mi się podoba bo przypomina budżetowe animacje z gierek.
Drugi sezon był już potwierdzony podczas emisji pierwszego. Chętnie zobaczę! Co gorsze backstory postaci już przemęczone ( kliknij: ukryte Haru), będą bankowo grać nowe utwory, więc czekam!
8-/10
Anime posiada pełnowymiarowy odcinek „00” – emitowany jako pierwszy w TV. Bardzo ważny, bo przedstawia co się działo z Sylphie kliknij: ukryte zaraz po katastrofie z teleportacją. Czyli cały sezon to 00 + 1‑12 = 13 epków.
Bardzo też polecam polecam nadrobić OVA do pierwszego sezonu (chyba bonus do wydania fizycznego) Eris the Goblin Slayer.
Początek gdy Rudeus zaczyna z trudem podnosić się po załamaniu z finału pierwszego sezonu, poznawać nowych ludzi zdecydowanie lepszy niż wszystko to co się potem dzieje w szkole. Dopiero finał wnosi dużo ( kliknij: ukryte koniec podchodów Sylphie, poznanie Shizuki, konkretne badania nad katastrofą) do fabuły.
Nie bardzo wiem gdzie zmierza wątek Zanoby kliknij: ukryte i krasnoludzkiego dziecka, ale jestem ciekaw co będzie dalej.
Seria nadal jest podlana bardzo dziwną erotyką. Dla mnie to plus. kliknij: ukryte Ołtarzyk w pokoju, „uspokajacz” przy pasie, czy ciągłe mieszkanie „przez ścianę” z przeklętą nimfomanką.
Pomocy od boga w zaburzeniach erekcji za wypełnienie misji jeszcze nie grali. I jeszcze ta scena z praniem i suszeniem zaszczanych majtek koleżanek z klasy (wcześniej porwanych i związanych) metr przed nimi, czy od czasu do czasu macanie ich biustów TYLKO by sprawdzić czy dalej są problemy z erekcją. Jednocześnie zboczone i zabawne.
Jest niedosyt, oglądało się bardzo przyjemnie (czas mija błyskawicznie), a ciąg dalszy już za rogiem. Zdecydowanie czekam na więcej!
7=-/10
Bardzo fajny pomysł kliknij: ukryte na konkurs innego typu, ale zabrakło mi tu… muzyki. Na planszach z power pointa wyniki? Plażo proszę… Wiadomo, że film obowiązkowy przed kolejnym sezonem (już na wiosnę 2024!), ale jak to tak bez muzyki!?!?!?!?!?
Ale i tak oglądało się więcej niż dobrze. Trzeba to tylko traktować jako taki dłuższy odcinek przedstawiający raz jeszcze uczniów – trzecioklasistów obecnych prawie nie ma, jest bardzo dużo pierwszaków.
8/10
Mimo dość skromnego budżetu (stary silnik, uproszczone cutscenki, tylko japoński dubbing) przy pierwszej grze z serii bawiłem się wybornie. Kilkadziesiąt godzin kapitalnej zabawy.
Moja opinia nie będzie „bezstronna”. Jestem fanem marki, fabułę przed odpaleniem anime znałem na wylot.
Minusy:
- Naliczyłem tylko jedno klasyczne, pełne pewności siebie „ha ha ha” Ryzy.
- Zdecydowanie przesada z fanserwisem. O dziwo w grze prawie go nie ma – w sumie tylko modele i stroje są jakie są czyli: Thicc thighs save lives! Nie ma też w grze tych mega dziwnych ujęć na uda podczas dialogów (sic!).
- Delikatne zmiany fabularne w stosunku do gry. kliknij: ukryte Klaudia już teraz walczy łukiem, trening plażowy którego w głównej fabule gry w ogóle nie ma, droga do zamku. Takie tam moje czepialstwo.
Po namyśle to „drogi do zamku” nie mogę zaliczyć na minus, bo zamiast dotrzeć do zamku tak jak w grze, użyto skrótu do podróżowania i przedmiotu odblokowywanego dużo później w grze ;) Smaczek dla tych co grali.
- Twarze trochę dziwne czasami. Ale ja przez dziesiątki godzin oglądałem kilkanaście szablonów emocji (zaskoczenie, radość, zmartwienie etc.) na modelach zawsze z taką samą animację ruchu ust u wszystkich, więc można powiedzieć, że jestem spaczony przez grę.
Plusy:
+ Dopracowane detale. Przedmioty wyglądają jak wyjęte gry. Strony książek jak dziennik z gry.
+ Cudnie oddane lokacje. Miasteczko, wnętrza pomieszczeń, fragmenty lochów. Jakbym znowu grał w grę.
+ Wierność fabularna grze. Sensownie dobrano i skrócone wątki poboczne mieszkańców bo w grze to są naprawdę długie serie zadań. No i jest Mr. Goat.
+ Nieźle przeniesiona alchemia. kliknij: ukryte W grze to są tylko animowane menusy i matematyka. Tutaj odpowiednie składniki, odpowiedniej jakości, wyobraźnia, różne efekty końcowe.
+ Lila w nowym stroju plażowym. Innym niż ten z DLC plażowego.
+ Muzyka z gier w tle. Nieśmiało przygrywa, ale OST z gry jest kapitalny.
Całokształtem wyszła solidna promocja gry. Fabularnie anime obejmuje mniej niż połowę pierwszej gry. Może nawet 30‑40% jak doliczymy wątki poboczne. Do ogrania jest cała trylogia Ryzy na wszystkich współczesnych systemach gamingowych. Nawet na Switchu.
Daje anime mocne 8/10. Dostałem to czego oczekiwałem. Miło było wrócić do świetnie odwzorowanych lokacji, przedmiotów, postaci, głosów, muzyki.
5+/10
No i zdecydowanie za dużo tych samych scen pokazywanych w kółko. Niby każde powtórzenie coś wnosi fabularnie, ale za dużo tego.
Z zalet to może, że będzie trzeci sezon. I zamiast skupić się na jakimś „złolu”, może będzie trochę zmieniania przeszłości na poważnie. No i ciekawi czy Qiao Ling po finale ma teraz moc czy nie.
Trzeci sezon bardzo chętnie, nawet mimo tego, że drugi męczył.
7-/10
To ALE to kliknij: ukryte cała ekipa Moriartego. Walczą, obijają ryje i jak najgorsi złole (w sensie źle napisani) zostawiają pokonanych przeciwników przy życiu „bo tak”... Z takimi antagonistami seria może trwać w nieskończoność.
Szkoda, bo główna trójka bohaterów rewelacyjnie wyszła. Świetna chemia, docinki, współpraca, zróżnicowanie. Jest idealnie i odcinki bez akcji (czyli te lepsze) mijają błskawicznie.
Wątki detektywistyczne przypominają kliknij: ukryte przegadaną grę point and click (spokojne badanie dowodów, oględziny miejsca zbrodni, rozmowy ze świadkami i podejrzanymi, konfrontacje zeznań) co cholernie mi się podobało, bo lubię właśnie takie gry!
Drugi sezon? Chętnie. Chce się rozczarować w moim czarnowidztwie i zobaczyć, że seria gdzieś zmierza!
Re: kwestia Irumyui
Re: 7=/10
7=/10
kliknij: ukryte
Mnie główna para nie przekonała przez 2/3 sezonu (początek był obiecujący), jakoś tak stoją w miejscu. Ale na duży plusik przełożony Tarou i koleżanka z pracy Hanako – zarówno jako postacie, jak i jako para – tam była chemia, awantury, kompromisy. Naturalniej było. Dwie dziewczyny i dwóch facetów jak mieli scenki tylko ze sobą to też fajnie wyszło, a nawet wplecenie w to wszystko yaoi/cosplayu wyszło ciekawiej niż relacja głównej pary. A jak pojawił się brat i jego „kolega” to już równia pochyła.
Ekstra plusik za obszerne plansze z opisem postaci czy statystykami życiowymi!
Pozytywne, sympatyczne, leciutkie, ale brakuje ciekawych pomysłów.
4+/10
Do tego masa zabójców ma słabość do broni białej i pojedynków by sprawdzić kto jest „prawdziwszym zabójcą”. Anime reasons.
Oczywiście mówimy o współczesnym, normalnie funkcjonującym Japońskim mieście. Nie żadna dystopia, supermoce czy świat alternatywny.
Ilość „szczęśliwo‑zabawnych” przypadkowych zwrotów akcji przebija wszystko co do tej pory widziałem. kliknij: ukryte Przeróżne eventy z całego miasta (i nie tylko) dotyczą/docierają do zawsze głównych bohaterów. To plusik, doceniam pomysł i zaplanowanie tego.
W ucho wpadł ED. Jazzowy, bez wokali. TRI4TH – DIRTY BULLET. Bardzo ładnie też graficznie zrobiony.
Nie przekonuje mnie też wplecenie do tego wszystkiego baseballu i humorystycznych sportowych scenek „po pracy”.
Lubie szalony humor z Nagiej Broni, przeciętne akcyjniaki klasy C czy przegadane kryminały detektywistyczne, ale to było po prostu nijakie. Ani trzymające w napięciu, ani szczerze zabawne/szalone. A w poważnych momentach czuć było aromat drewna. Całościowo nie podobało mi się. Za kilka tygodni zapomnę o serii kompletnie.
8=/10
Dlaczego "sportówka"? Bo kliknij: ukryte dotyczy sportu: tańca towarzyskiego. Co ciekawe MOCNO skupia się na jednej postaci, więc niemal wszystko w rękach głównego bohatera, który ma predyspozycje, ale jest turbo amatorem i powoli się rozwija. Klasyczna zmiana samego siebie, dążenie w końcu do czegoś dla siebie, chęć poprawy, kombinowanie po swojemu. Z motywów sportówkowych oczywiście jest np: przejścia od rywali do kumpli którzy wspierają. Jest nawet wyjazd na obóz treningowy z gorącymi źródłami. Bardzo krótki i skromny wyjazd no i ciągle skupiający się na głównej parze, ale być musi! Co ciekawe, główny bohater to gimbus/licealista, a wątków szkolnych prawie, że nie ma. Nie ma zapuszczonego klubu szkolnego czy ostatnich zawodów dla starszych roczników – NIC TAKIEGO! Świetna decyzja!
Dlaczego "okruszki"? Bo kliknij: ukryte cała reszta obsady – trenerzy, „rywale”, partnerki – wszyscy w jakimś stopniu wspierają głównego bohatera. A oprócz tego mają swoje życie, swoje prywatne kariery, swoje problemy – cała obsada super!
Bardzo mi się niedowidząca babcia głównego bohatera podobała. Już nie widziała zawodników sumo podczas transmisji, więc wnuczek musiał komentować walki specjalnie dla niej.
Okruszki to mamy nawet do kwadratu bo w drugiej części serii, gdzie sportu/zawodów niby sporo, ale przyćmiewa wszystko problematyczna partnerka. Takie trudne sprawy wyszły niestety. Nowa postać jest wiarygodna w tym jaka jest, ale całość wypadła męcząco.
Druga cześć serii i te problemy kliknij: ukryte z dopasowaniem nie podeszła. Naprawdę byłem zmęczony ilością dramy/kłótni/łez. Ale z drugiej strony pokazano takie niuanse jak ważne są stroje, podstawy, ile błędów się ciągle popełnia – twarde zejście na ziemie, a to niskiej rangi zawody.
Dodatkowy minusik za bardzo obszerne flashbacki o Akirze (partnerka Chinatsu z młodości) i Kugimiyamie (rywal z tej części sezonu). A jak już się zgrali to niemal metafizyka wjechała w umyśle głównego bohatera… Przedobrzyli ;)
Zakończenie. kliknij: ukryte Wygrali to wygrali, dopasowali się w końcu, nie ma co drążyć tematu.
Graficznie wyjątkowo mi siadło od samego początku. Powyginane do przesady sylwetki, rzęsy bujne, sporo grymasów na twarzy, dużo mimiki. Oryginalnie i ładnie!
Pierwszej części nawet 9 bym dał, ale całościowo wychodzi naciągane 8. Mimo zjazdu pod koniec szkoda, że to już koniec.
7=/10
Są ciekawostki zoologiczne, golizna, humor, widowiskowe walki, z tym że tym walkom trochę brak „mięcha” – prawie nie ma dłuższych wymian ciosów, raczej takie tam na zmianę stosowanie super ciosów. A „zwierząt” i ataków jest na szczęście sporo.
Przypomina mi obejrzane dawno temu Terra Formars, ale bez dramatyzowania tylko z dużą domieszką majtek i komedii.
Niezłe zakończenie. kliknij: ukryte Spiski korporacyjne, odcięcie się od głównego bohatera (żyje w scence po napisach), kilka ubitych postaci na amen, zmiany w prawie, skok w czasie o 2 lata. Porządnie domknięta historia.
Bardzo przyjemny ED! Kitsunetsuk – Kedamono Damono.
Sympatyczne krótkie scenki po napisach z Oshie.
kliknij: ukryte Za mało było hipopotama! Lubię hipopotamy!
Na minus: kliknij: ukryte długawe flashbacki z przeszłości akurat w trakcie ostatecznej walki.
Wad w sumie nie ma, seria jest tym czym jest i to tyle. Wiedziałem co odpalam i dostałem to czego oczekiwałem.
Sezon obejmuje 30 rozdziałów mangi, manga ma obecnie 113.
Zleciało szybko, bawiłem się dobrze. Wg google obecnie, czyli 5 lat po emisji, ciągle są szanse na drugi sezon. Chętnie!
Re: 7++/10
Jak najbardziej rozumiem, że seria nie może mieć non stop takiego samego klimatu, że trzeba trochę urozmaicać (czasem więcej komedii, wprowadzać coraz to nowe postacie poboczne – lepsze lub gorsze), więc autora też nie winie, że kombinuje ;)
Re: 3/10
Re: 4+/10
4+/10
Grafika i muzyka przepiękne. Zdecydowanie niektóre połączenia muzyki (Evan Call – The Voice in My Heart) i obrazu potrafią zeszklić wzrok. Ale jak się zastanowić, że to postać, która kliknij: ukryte dopiero uczy się emocji dokonuje co i rusz przełomów w życiach innych osób (weteran alkoholik, wdowiec autor, nieszczęśliwy skryba) to coś tu jest nie tak.
kliknij: ukryte Główny wątek mi się nie podobał. Postacie poboczne z poczty też są tylko po to by wspierać Violet.
Najgorsza chyba kliknij: ukryte ta epizodyczność i brak stopniowej przemiany u Violet. Podczas jednej historii jest jeszcze emocjonalnym robotem, a w następnej już powstrzymuje łzy przez całe zlecenie by się wypłakać w biurze jak wróci.
Ogromny minus za odcinki kliknij: ukryte „wojskowe”, czyli jak się zrzuca z samolotu czy walczy w pociągu tak by nikogo nie zabić… To już przesada.
Podobały mi się i wzbudziły emocje tylko dwa zlecenia: To z autorem powieści i ten z matką piszącą listy do córki. Kiepskie ratio zleceń.
Ocena surowa, ale grafika i muzyka to za mało.
Planowałem jeszcze filmy, ale sobie odpuszczę. Przez 14 epków postać Violet mnie do siebie nie przekonała.
3/10
Grafika jaka jest, każdy widzi na screenach. Może nawet ciut lepiej to w ruchu wygląda, a naprawdę obrzydliwe CGI jest tylko podczas animowania tłumów.
Fabularnie zbyt skrajne. kliknij: ukryte Z jednej pomagający nawet kotom miły i uprzejmy starszy człowiek, a z drugiej przerysowany dzieciak morderca z poważnym zaburzeniami.
Strzelanie przez ekrany i asteroida to już było była przesada.
Ogólnie nie polecam. Ani sensownych przemian w postaciach, ani dobrych walk, tyle co kilka widowiskowych egzekucji. Do Gantza bardzo dużo brakuje.
Re: 7+/10
Obejrzeć oczywiście można, jest to logiczna zamknięta całość, a znajomość samej postaci Kaijiego nie jest w ogóle potrzebna, ale naprawdę masa smaczków ci przepadnie. Będzie to typowa korpo komedia.
Chociaż z drugiej strony: po seansie będziesz miał mini spoilery przed starszymi seriami (takie bardziej techniczne spoilery „jak to działa?”), ale np przeciwników Kaijiego będziesz znał już z innej strony i przez to inaczej będziesz ich odbierał. To może być ciekawe.
No i serie są skrajnie różne. Nie ma gwarancji że obie ci się spodobają ;)
7+/10
Mr. Tonegawa: Middle Management Blues ma wszystko co miał Kaiji tylko zamiast skupiać się na hazardzie i emocjach towarzyszących hazardowi idzie w korporacyjną satyrę, a główne role na ekranie dostali „przeciwnicy” z dwóch sezonów Kaijego.
Oglądać zdecydowanie po Kaijim!
Minusy:
- Wyszło jednak trochę za długie/monotematyczne.
- Ootsuki. kliknij: ukryte A raczej wszystkie odcinki z nim. Niby dobrze, że jest bo to odskocznia od tematu przewodniego, dobrze też że znana postać, ale odcinki z nim to takie „pozytywne okruszki wyluzowanego jednowymiarowego kanciarza na przepustce.”
Plusy:
+ Fantastyczny OP! Gesu no Kiwami Otome – „Sassou to Hashiru Tonegawa‑kun”. Do tego aktualizowany graficznie kliknij: ukryte o skład podwładnych Tonegawy czy o to kto jedzie pod koniec limuzyną służbową.
+ Zawa, zawa!
+ Tonegawa. Pokazanie postaci z zupełnie innej strony. kliknij: ukryte Jest strach przed humorami prezesa, jest też pomaganie podwładnym i próba bycia dobrym szefem.
+ Humor! kliknij: ukryte Tonegawa jako dżokej na koniu w okularach przeciwsłonecznych (podwładni) albo w samej przepasce biodrowej, z harpunem w ręku na malutkiej łodzi walczący z morzem kotletów wieprzowych xD
+ Seria mimo takich, a nie innych decyzji fabularnych ciągle fajnie uzupełnia dwa sezony Kaijego.
Bawiłem się dobrze. Ktoś kto nie oglądał z zachwytem dwóch sezonów serii głównej nie ma tutaj czego szukać.
7++/10
Tych „gorszych” historii to w sumie było nawet sporo. Najgorszy był kliknij: ukryte ten z sąsiadką żukiem (cokolwiek to było, nie znam się na owadach), ten z drobnymi przestępcami ze slumsów też słaby. W sumie wszystko z tą nawet oryginalną nekromantką też meh. Ale już wszystkie sceny z szefem łasicą , wyjazd powędkować, improwizowane gorące źródła czy przygoda z sową wypadły kapitalnie.
Na ekranie oprócz codziennych okruszków sporo gotowania, jedzenia, dużo trunków przeróżnych – ale nie jest to typowo kulinarna seria.
Bardzo, ale to bardzo solidny relaks!
Nie mam siły dodawać ogryzka, ale anime dostało w bonusie do wydania Blu‑ray/DVD dodatkowy 24 minutowy odcinek. Czyli całość to 12+OVA.