x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Oj, bałem się wątku z siostrą, bo generalnie jak widzę w anime jakieś rodzeństwo, to obawiam się, czy twórcom do łbów nie strzeli męczyć widza jakimiś incestowymi podtekstami. A tu niczego takiego nie ma, siostra okazała się całkiem wesołym dodatkiem.
Ogólnie, przyjemny odcinek, jest to nadal jedna z tych serii, gdzie fanserwis mi nawet szczególnie nie przeszkadza.
Poprawiła się ciut grafika, nawet pojawiają się jakieś postaci na drugim planie. Wydaje mi się natomiast, że seria by zyskała, gdyby podzielono ją na krótsze, dwunastoodocinkowe odcinki, zamiast robić z nich 24‑minutówki. Bo i tak mamy taki podział, a gdy w serii fabuły w zasadzie nie ma, to pod koniec odcinka człowiek ma prawo ziewnąć raz czy dwa.
Poza tym, to zagęszczenie lesbijek na metr kwadratowy każe postawić pytanie, czy w tej szkole ktokolwiek jest hetero… Aż się przypomina początek pierwszej serii „Seitokai Yakuindomo”, gdzie Aria żartowała sobie z głównego bohatera, mówiąc, że w ich szkole nie czego szukać, bo przecież wszystkie uczennice żeńskich szkół to lesbijki…
Re: Najlepsza animowana seria Sailor Moon.
Niemniej, ja o „Non Non Biyori” usłyszałem właśnie dzięki ptaszkom ćwierkającym w fandomie yuri.
Nadal nie ma takiego szału jak wcześniej, ale na plus wyszło wprowadzenie nowej bohaterki w postaci przewodniczącej samorządu drugiego liceum. Inna sprawa, że liczyłem, iż okaże się ona jakąś antytezą ekipy z Osai, a tymczasem zachowuje się kliknij: ukryte niemal jak klon tutejszej przewodniczącej.
Co godne uwagi – seria nie bawi się w jakieś dwuznaczności, trzymanie się za rączki czy całuski w policzek, ale bohaterki już w połowie pierwszego odcinka całują się cokolwiek jednoznacznie, zaś potem robią to jeszcze kilka razy, przy okazji przypominając o najlepszym sposobie na uciszenie kobiety. Zwraca uwagę humor, momentami podchodzący już nawet pod „Seitokai Yakuindomo”. Generalnie, niby szkolne yuri, ale nie tak do końca trzymając się kanonów tego gatunku – i dobrze.
Co się tyczy obsady – na razie wszystko było skoncentrowane na głównej dwójce, ale wygląda na to, że w kolejnym odcinku pokażą nieco więcej jeśli chodzi o dwie pozostałe pary. To też podejście nietypowe – zwykle w seriach yuri mamy tylko jedną parę, a tu – aż trzy. Dwie główne bohaterki do wybitnie interesujących nie należą, ale może pozostałe będą ciekawszymi postaciami? Szkoda tylko, że grafika jest jednak uproszczona, widać, że dużego budżetu to nie miało.
Całkiem zgrabnie połączono to, co było w oav z serialem, dzięki czemu przybyło nieco postaci. Tokky ma szanse się rozwinąć, co cieszy, bo lubiłem ją. Ale…
Podczas całego odcinka w zasadzie tylko raz czy dwa razy się uśmiechnąłem. O ile w przypadku pierwszej serii rżałem radośnie, tak tu jakby zniknęła dwuznaczność humoru, zastąpiona jeszcze bardziej wulgarnym językiem, coś w rodzaju polskich produkcji humorystycznych z Youtube, jadących głównie na epatowaniu bluzgami. Mam nadzieję, że to się poprawi, bo pierwsza seria leciała jednak na nieco wyższym poziomie humoru, nawet jeśli obracał się on wokół podobnej tematyki. A może to po prostu wina tego, że to jednak tylko drugi sezon, pozbawiony już nimbu świeżości, jaki niewątpliwie otaczał pierwszą serię, radośnie gwałcącą schematy i kanony? Pożyjom, pasmatrim…
Re: Główny bohater nie jest frajerem
Re: Nareszcie finał opowieśći
Generalnie, cała ta seria była, mimo wad, jednym z najlepszym sequeli jakie widziałem od pewnego czasu, przeganiając pierwsze „Freezing” o kilka dobrych długości. Warto ją było było obejrzeć. Inna sprawa, że jeśli kiedyś powstanie trzecia, to będzie mi brakować kliknij: ukryte Chiffon i Elizabeth.