x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: No Mahou Shoujo, czekamy na GaoGaiGara
[link][link][/link]
Nawiasem mówiąc, Madoka nie jest raczej niczym w tym stylu, gdyż nie zmienia ona w zasadzie niczego – niczym lustrzane odbicie, robi wszystko na odwrót i tym samym nie jest w zasadzie oryginalna – idzie tak daleko w drugą stronę, że robi pełne kółko i wraca do schematyczności z drugiej strony.
Re: Magia na antymagicznego
Hmm… z kim Touma walczył jak na razie więcej niż raz… z Biribiri? Accelerator – nie, Styil – nie, Tsukimikado tym bardziej nie… w zasadzie z kim miał okazję walczyć na poważnie więcej niż raz? Ktoś się zapewne znajdzie, ale piszesz tak, jakby ciągle goniło kilka tych samych osób…
Duuuuży spoiler…
kliknij: ukryte Moc Toumy ma charakter Divine – tak jak Saints. O prawdziwej naturze wie zaledwie kilka‑kilkanaście osób, a każdy kto wie obawia się tej mocy lub planuje jak ją wykorzystać dla siebie – jak chociażby przywódca Academy City. Zwróć uwagę, jaki był jeden z celów ataku na Academy City w finale…
Touma, chociaż nie zdaj sobie z tego sprawy jest prawdopodobnie jedną z najpotężniejszych żyjących obecnie na świecie osób, na poziomie Acceleratora czy szarych eminencji Watykanu.
Magia na antymagicznego
Nie rozumiem tego zarzutu zupełnie. Po pierwsze, o samym fakcie istnienia mocy Toumy wie bardzo mała ilość osób – jest ona skrzętnie ukrywana. Ba, jej prawdziwą naturę zna tylko kilka‑kilkanaście osób na świecie – i nie zalicza się tu sam Touma. Innymi słowy, większość przeciwników na początku walki zwyczajnie NIE WIE, że Touma może negować ich zdolności. Ba, gdyby wiedzieli to właśnie stanowiłoby nielogiczność… łatwo mówić, że powinni się przygotować inaczej mając wszystkie dane dostępne po tej stronie szklanego ekranu.
Po drugie – czego mają używać, gdy nagle znaleźli się w starciu z kimś, kto neguje ich moce? Walczyć wręcz? Większość z nich tego nie potrafi (w końcu jak wykańcza ich Touma?), a poza tym kto wie, co jeszcze umie Touma? Jeśli robi coś tak niezwykłego jak negowanie zaklęć/zdolności, to może umie je też trwale wyłączać? Tego bardzo bała się Misaka gdy mieli mieć poważny pojedynek w mandze Railgun. Logicznym postępowaniem jest więc próbowanie trzymania go na odległość i szukania słabych punktów. Z czym, jak warto zauważyć, większość przeciwników radzi sobie całkiem dobrze i potrafi stanowić duże wyzwanie dla głównego bohatera, co argumentujący zdają się pomijać.
W skrócie – seria jest słabsza niż pierwszy sezon, ma swoje braki, ale ten argument jest dla mnie akurat całkiem nielogiczny.
Re: Zakończenie do bani
Re: po 8 epie
Dalekie jak dalekie, twórcy odeszli od schematu tak daleko, że wrócili do niego od drugiej strony – wystarczy pomyśleć „jakby to wyglądało w zwykłej serii Magical Girls” i od razu wiadomo, że będzie dokładnie odwrotnie… do tej pory serii nie udało się mnie zaskoczyć ani razu, co jak na „odchodzenie od schematów” jest bardzo złym wynikiem – piszę po 9 epizodzie.
Akurat Nanoha nie jest typowym Magical Girls, łamie schematy znacznie sprawniej i rozumniej od Madoki… przede wszystkim, postacie w Nanosze myślą i starają się rozmawiać i zrozumieć punkt widzenia przeciwnika – słynne „befriending” jest niemalże zawsze wynikiem niechęci drugiej strony do rozmów, a nie zacietrzewienia Nanohy. Sama seria zaś wykorzystuje potężną ilość elementów z serii o mechach. Tymczasem w Madoce postacie są, niestety, bardzo mało rozsądne, a czas spędzają głównie na dołowaniu się (podczas gdy rozsądna rozmowa w 1 odcinku zapobiegłaby prawdopodobnie 100% wydarzeń i nastroju emo z kolejnych).
Re: Aż dziw bierze, że ...
To bardzo uproszczona definicja tolerancji, do tego połowiczna. Nawet słownik Onetu poda Ci dokładniejszą.
To Aru jest spójne. Twój główny zarzut o niespójności dotyczy mocy Toumy i haremu. Co do mocy – nie wiesz zupełnie o co z nią chodzi, „niespójności” zaś wynikają stąd, że sam Touma zupełnie jej nie rozumie. W dalszych nowelkach jest taka piękna scena kliknij: ukryte kiedy Touma walczy z przeciwnikiem, który zna prawdziwą naturę jego mocy – ten cały czas dziwi się, czemu Touma walczy tak oszczędnie… Jak mówię – seria obejmuje zaledwie 1/4 całości opowiedzianej do tej pory historii…
Kreacja haremu – hm, w zasadzie mam wrażenie, że naprawdę nie widziałeś żadnej haremówki do tej pory… naprawdę, niewiele haremówek ma harem przyjemniejszy i lepiej prowadzony.
Kwestia autoironii Ci umyka nie tylko u mnie, ale i w serii… co w tym przypadku naprawdę wpływa na ocenę.
I w zasadzie gdzie Ty widzisz w tej serii zboczenia i choroby psychiczne?
I wreszcie kwestia oceny – serie anime nie są przyrównywane do Akiry, GiTS, Cowboya Bebopa czy Haibane Renmei. Są oceniane we własnym gatunku i w odniesieniu do innych serii tego typu. A na tle podobnych serii Index jest pozycją wyśmienitą.
Re: Aż dziw bierze, że ...
Jak rozumiem, autoironia twórców w stosunku do własnego dzieła to wada… Harem rośnie, bo na tym, polega ten typ serii. Jeśli nie lubisz serii akcji z dodatkiem haremówki, to po co oglądasz tę serię? To Aru jest bardzo sprawnie i starannie zbudowaną serią rozrywkową, mającą służyć dokładnie temu celowi – rozrywce.
Przykro mi, ale mam wrażenie, że właśnie całkowicie zaprzeczasz temu, co słownikowo określa się mianem tolerancji. Dodatkowo, odmawiasz wszystkim prawa do własnego gustu, jeśli jest inny od Twojego.
Zwróciłeś uwagę, że nikt, wliczając w to samego Toumę nie wie jak dokładnie jego zdolność działa, a jego Level 0 wynika z faktu, że nikt w Academy City nie był w stanie zmierzyć jego zdolności? Że jego umiejętnościami osobiście interesuje się sam Crowley, czyli „pan wielki knuj„na samym szczycie? A wiesz, że seria obejmuje 6 z 22 light novel wydanych w Japonii?
Ciekawostka – zdolności Toumy są czymś znacznie większym, niż się wydaje. Jest to sugerowane w serii oczywiście, ale do tego trzeba by ją obejrzeć i chociaż lekko zanalizować, zamiast szukać na każdym kroku czegoś, o co można się przyczepić…
Zabawne jest to, że Index jest jedna z mniej fanserwiśnych serii głównego nurtu ostaniu… Przykro mi, ale patrząc na Twoją listę obejrzanych serii – brakuje Ci porównania do tego, co stanowi obecny standard.
Na pewno chodzi o to, aby zarobić pieniądze. W końcu z czegoś firma musi się utrzymywać. Jest w tym coś złego?
Przy takim podejściu odradzałbym Ci zarówno Higurashi, jak i Umineko – „resety”, czyli powtarzanie się wydarzeń w inny sposób to podstawowy wątek tych serii. Jeśli samo założenie Ci się nie podoba, to po co się męczyć?
Wyjątkowe rozczarowanie
Seria fatalna, fabuła nieprzekonywująca, grafika paskudna, a co najgorsze – trzy autorskie Mary Sue. Tak jest, trzy podręcznikowe przykłady Mary Sue w serii, która ma 12 odcinków! Cud jakowyś, że w serii starczyło miejsca na Tony'ego Starka, chociaż mam wrażenie, że i tak twórcom przeszkadzał w opisywaniu badassowaości ich kapitana sił samoobrony i genialnej pani naukowiec (bez których jakoś nagle nie mógł sobie poradzić… naprawdę, typowe Mary Sue).
Ogólnie, wrażenia wyjątkowo negatywne.
Re: Tsundere?
Natomiast z yandere przejawia ich stanowczo znacznie mniej (chyba, że chodzi Ci o jedną scenę z ołówkiem, która wcale nie różni się do pomysłów wielu tsundere – tylko tu została pokazana w sposób poważny, a nie komediowy, przez co jest bardziej zauważalna).
Co do scen dere – oglądaliśmy chyba inne anime, jeśli ich nie zauważyłeś. To, że nie rozkliwiała się i nie miała łez w oczach czy wypieków na policzkach nie znaczy, że nie okazywała mu cieplejszych uczuć – tylko wyraża je inaczej. Chociażby troska o niego (choć maskowana jak to u tsundere) podczas historii Surugi Kanbaru, czy też wyjątkowo ładna scena patrzenia w gwiazdy.
Re: Tsundere?
Nie do końca rozumiem mówiąc szczerze ten fakt, jako że recenzentka ma całkowitą rację. Wspomniana postać jest jak najbardziej tsundere, co prawda nieco inną niż ostatnio popularny typ rozpowszechniony przez role Rie Kugimiyi,lecz nadal całkowicie mieści się w definicji. Powiedziałbym, że jest jednym z lepszych przykładów.
Re: Gniot sezonu
Natomiast nie mogę się zgodzić z zarzutami dotyczącymi głównego bohatera – owszem, część z nich niczym nie zaskakuje, z drugiej jednak strony – wiele z nich stanowi wręcz odwrócenie normalnych schematów. Chociażby kliknij: ukryte jego chęć do poświęcenia się i oddania swojego życia za innych – normalnie takie podejście ukazane jest jako coś heroicznego, godnego pochwały – tymczasem Pandora Hearts ukazuje nam drugą stronę medalu. I nie jest to jedyny przypadek, w którym seria oferuje świeże spojrzenie na ograny motyw – powiedziałbym, że tak, są one powszechne – ale bardzo często z wewnętrznym zawirowaniem lub ukazane z innego punktu widzenia, co sprawia, że stają się rozwiązaniem prawie że oryginalnym.