Komentarze
Slova
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- 51
- 52
- 53
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- 62
- 63
- 64
- 65
- 66
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- 72
- 73
- 74
- 75
- 76
- 77
- 78
- 79
- 80
- 81
- 82
- 83
- 84
- 85
- 86
- 87
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- 97
- 98
- 99
- 100
- 101
- 102
- 103
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- 51
- 52
- 53
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- 62
- 63
- 64
- 65
- 66
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- 72
- 73
- 74
- 75
- 76
- 77
- 78
- 79
- 80
- 81
- 82
- 83
- 84
- 85
- 86
- 87
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- 97
- 98
- 99
- 100
- 101
- 102
- 103
Re: Uciecha z bycia nieukiem
Tak, ale to nie brzmi w żaden sposób jak stwierdzenie stanu faktycznego. To brzmi jak niepisana reguła. Coś jak „tu się szepcze, a nie krzyczy” jasno mówi, że w danym miejscu krzyczeć nie powinno się.
Pisałem o tym, że nie istnieją wytyczne dotyczące tego, na czym recenzja ma się skupiać. To jest coś zupełnie innego.
tak, napisałeś to, ale później. Wcześniej napisałeś jak we wstępie. Czym innym jest „tu się zamieszcza recenzje zogniskowane na fabułę”, a czym innym „większość recenzentów z reguły zamieszcza recenzje, w których skupiają się na wątkach fabularnych”. Pierwsze formułuje jakąś regułę, zaś drugie jedynie opisuje stan faktyczny.
To nie jest zasada, tylko interpretacja statystyki. Ani recenzenci, ani recenzje nie są niczym stałym, przewidywalnym, a tym bardziej unormowanym i jednakowym, by dało się z tego sformułować zasadę. Jeśli już, to bardziej mamy do czynienia z trendem, bo nikt nie da się wykluczyć, że w przyszłości zmieni się grono recenzentów i ich teksty będą skupiały się na muzyce, grafice, bohaterach czy czymkolwiek innym. Ponadto, nawet, gdyby się z Tobą zgodzić, to do sformułowania owej zasady oparłeś się na wybiórczej statystyce, odrzucając wcale nie tak małą ilość serii eksperymentalnych i innych, w których obraz opowiada historię na równi z fabułą. Zwyczajnie „jeśli fakty nie zgadzają się z wnioskami, to tym gorzej dla faktów”.
Ok, już pomijając to, o czym wspomniałem przy okazji definiowania japońskiej animacji, to się zgadzam. tekstów na temat animacji jako techniki nie mamy (co nie oznacza, że takie się nie pojawią). Niemniej zgadzam się. Lecz,
Gdybyś czytał uważnie, to zauważyłbyś, że drugiej połowie tego zdania przytaknąłem. A konkretnie tej, dlaczego o oprawie wizualnej jest zazwyczaj napisane niewiele. ALE na jakiej podstawie stwierdzamy, czego jest w tekście więcej, opisu fabuły, czy grafiki? Objętościowo? Fabuła często wymaga dość rozbudowanych, acz niekoniecznie treściwych zdań. Tymczasem grafikę można opisać fachowymi pojęciami, albo posiłkując się sformułowaniami bardziej obrazowymi. Niekiedy więc jej opis zajmuje mniej od przedstawienia fabuły, gdyż recenzent musi historię zaprezentować na tyle zawile, by jej za bardzo nie streścić. Z kolei grafikę opisuje się wprost, stąd często te różnice w objętości.
I nie zaprzeczyłem też, że
Jedynie dodałem, że wiedza o animacji jest przydatna. Niemniej dalej nic w tym fragmencie nie popiera zasady, że recenzje mają być zogniskowane na fabułę. Jest napisane jedynie, dlaczego ocena grafiki może być mniej wyczerpująca (nie, że musi taka być).
Nie wyłącznie, bowiem mamy także recenzje animacji koreańskich i innych azjatyckich. Nie jest to wprawdzie pokaźna liczba, ale na pewno nie pozwala napisać, że w serwisie są tylko recenzje animacji japońskich.
Już raz napisałem, co w tym zdaniu napisałem nie tak.
Faktem jest, że WIĘKSZOŚĆ ZAMIESZCZANYCH RECENZJI MA MAŁO TREŚCIWA OCENĘ ANIMACJI. Faktem jest też, że większość recenzji jest zogniskowana na fabułę. Faktem jest, że takie recenzje się zamieszcza, ale nie jest faktem, że zamieszcza się tylko takie. Nie ma też żadnej zasady, która by głosiła, że skoro większość tekstów jest taka, a nie inna, to reszta powinna być podobna. I już pisałem o tym, dlaczego.
Głównym wątkiem było, że Xillin nie zgadza się z oceną, bo (patrz to, co napisał). Ja się z nim nie zgadzam z tego względu, że recenzent dokonuje oceny estetycznej, a nie technicznej. Niemniej wiedza na temat technikaliów mu nie zaszkodzi, a może nawet ułatwić zadanie. I, jak widzisz, w tym momencie mamy podobne zdanie.
Niemniej, jako autor tekstów an serwis, nie mogę się zgodzić z tym, że ktoś formułuje jakąś regułę. Gdybym się zgodził, to zwyczajnie musiałbym się do tej reguły stosować, chociaż już kilkukrotnie napisałem, dlaczego jest ona błędna. I zwyczajnie, pomijając wszystko powyższe, mam świadomość, że istnieją anime, o których można napisać więcej jako animacji, niż dziele fabularnym. czy to tylko wyjątki? Cóż, ich grono jest zbyt pokaźne, by tak to nazwać, a ponadto nie można wykluczyć, że w przyszłości się nie powiększy.
Te wyrwane z kontekstu zdania pośrednio narzucały recenzentom takie, a nie inne podejście do analizy anime. I dlatego nie mogłem się z nimi zgodzić.
Sformułowałeś zasadę, która nijak ma się do rzeczywistości. Tym bardziej, że do jej sformułowania, jak sam stwierdziłeś, musiałeś odrzucić ileś tam serii eksperymentalnych i tym podobnych. Tymczasem one istnieją i nie widzę powodu, by były traktowane jako wyjątki.
Którą w tym miejscu pominąłem? Poza tym – jeśli się do czegoś nie odnoszę, to zazwyczaj uznaję to za słuszne.
Nie, napisałem, że:
anime, jak sama nazwa wskazuje, to w głównej mierze animacja.
nie da się przeważyć tekstu na grafię czy fabułę, bowiem to elementy nierozłączne w tym medium
A wiec, odnosząc się do argumentu muchy, stwierdziłem, że owszem, tułów to większa cześć muchy, ale jest nierozłączny z pozostałymi i dopiero z nimi stanowi całość, czyli muchę. Ani tułów, ani odwłok, ani głowa nie są ważniejsze jedno od drugiego.
(chociaż tak naprawdę największą częścią muchy jest odwłok, ale to nieistotne dla dyskusji).
I W SUMIE widzę skąd nieporozumienie, bo napisałem
Bo anime to przede animacja i obraz.
Powinno być „przede wszystkim”, acz nie sądzę, ze stąd to nieporozumienie. Zwyczajnie zastosowałem sformułowanie niekoniecznie bliskoznaczne do „głównie”, bowiem to mówi o proporcjach, a „przede wszystkim” wskazuje na pierwszeństwo, większą ważność czegoś. I faktycznie nie powinienem tu tego sformułowania użyć (bo nie to miałem na myśli) i chyba stąd problem.
Mam nadzieję że to rozwiązuje wątpliwości.
Ale idąc dalej.
Skąd taka pewność? Zdarzały się przypadki, gdy czytelnicy walczyli o „niesprawiedliwą” ocenę grafiki jak o wolność.
Co, znając specyfikę animowania w Japonii, jest bardzo złudne. I chyba autorzy nagminnie wykorzystują takie podejście, bowiem jeden odcinek jest picuś glancuś, a cała reszta okazuje się wyraźnie niedofinansowana. I właśnie w tym rola recenzenta, by to zauważył i określił. A czy czytelnik to wykorzysta, czy nie – jego sprawa.
O czymś jeszcze zapomniałem?
Zacznijmy od tego, że technicznie japońska animacja nie różni się od animacji z innych stron świata. W takim wypadku stwierdzenie „japońska animacja jako taka” może odnosić się tylko do anime (w naszym rozumieniu) lub tylko filmów rysunkowych powstałych w Japonii (ichnia, ogólniejsza definicja).
Na drugi raz zwyczajnie nie generalizuj i nie dorabiaj zasad tam, gdzie ich nie ma.
I proszę przystopować się z personalnymi odzywkami.
Ponadto recenzja wcale nie musi być nastawiona przede wszystkim na ocenę. To od recenzenta zależy, czy po prostu oceni anime z lat sześćdziesiątych tak, jak ono wygląda, czy też użyje tej okazji do przemycenia jakiś informacji i wiedzy, której zwykli czytelnicy nie posiadają i o jakiej istnieniu nie mają pojęcia. Dlaczego autor miałby ponownie skupiać się na ocenianiu fabuły klasyka, który jest każdemu znany, skoro może wskazać inne ważne aspekty i powiedzieć, że z tego powodu serial dalej jest/nie jest warty uwagi?
To od autorów zależy, co w swoich recenzjach zamieszczają. Nie od statystyki. De facto wynika to z ich rozeznania i poziomu wiedzy na temat animacji. Co najwyżej mógłbyś napisać, że autorzy recenzji w większości skupiają się na aspektach fabularnych, mniejszy nacisk kładąc na technikalia, co rzeczywiście wynika z tej statystyki. I oczywiście można stwierdzić, że to to samo, co
przy czym to nie jest żadna zasada. Powyższe stwierdzenie brzmi bowiem, jakby autorzy mieli wytyczne co do tego, na jakie aspekty mają zwracać największą uwagę. A takich wytycznych zwyczajnie nie ma. Dlatego też ta interpretacja danych jest zbyt daleko idąca i zbyt kategoryczna.
Bzdura.
Nigdzie nie jest napisane, na czym mają się skupiać recenzje na portalu. Wynika to z faktu,że są takie anime, które opowiadają historie obrazek, inne fabułą, a jeszcze inne wykorzystują różne dziwniejsze techniki (muzyka w Interstella 5555). To od recenzenta, jego poziomu wiedzy i obeznania z tematem zależy, na którym z aspektów oprze swój tekst.
Czynnik fabularny wynika z tego, ze jest on pierwszym, o którym chcą się dowiedzieć czytelnicy. Po drugie niewielu odbiorców recenzji potrafi naprawdę wnikliwie przeanalizować to, co widzi i często nie zauważa, ze właśnie mieli przed oczami mistrzowską animację. Zwyczajnie ta informacja nie jest im do niczego potrzebna.
ALE anime, jak sama nazwa wskazuje, to w głównej mierze animacja. I dlatego wskazanym powinno być, by recenzent potrafił tę animację nie tylko zobaczyć i przypasować do swojego gustu, ale też przeanalizować i określić, co tak naprawdę zobaczył. Zwyczajnie nie da się przeważyć tekstu na grafię czy fabułę, bowiem to elementy nierozłączne w tym medium. No chyba, że autorzy zrobili to sami i posiłkują się którąś ze składowych bardziej.
to to samo, co
Bo anime to przede animacja i obraz. To one odróżniają seriale animowane od innych medium.
Problem polega głównie na tym, że SAO z definicji miało być dojną krową. Skierowane do odbiorców, którzy chętnie wydadzą pieniądze. Dlatego musiało się ładnie błyszczeć.
LH z kolei bardziej stawia na promocję pierwowzoru. I niestety jest jednocześnie niedofinansowane. Acz nie można się zgodzić z Twoimi argumentami, że to wynika z niekompetencji rysowników i animatorów, bowiem ci kilkakrotnie w serii pokazali, że znają się na rzeczy i, przy odpowiednim wkładzie finansowym, mogą zawstydzić nawet efektowne SAO.
[link]
Re: Całkowita fikcja?
Re: Hmm
Re: kolejny zmarnowany komentarz
Analogia by była, gdybym ocenił aldnoah za to, że jest… cholera no, nie wiem, mecha? Że nie lubię mechów (co jest prawdą), to wystawiłbym 1? Sęk w tym, że tutaj mecha i przynależność gatunkowa nie mają znaczenia.
Tyleż samo, co ocena innych użytkowników, po prostu jest wyróżniona.
Re: kolejny zmarnowany komentarz
Re: kolejny zmarnowany komentarz
Re: kolejny zmarnowany komentarz
Nie, to jest dobry poziom. Co w anime jest jeszcze większym ewenementem, niż wysoki poziom. Generalnie albo grafika jest poprawna, albo super dobra, a zwyczajnie dobrych jest niewiele.
Re: kolejny zmarnowany komentarz
Czyli wszystko działa, jak powinno. To dobrze, bo już mnie wystraszyłaś, że coś jest nie tak i nagle oceny przy recenzjach stały się obiektywne.
Wypowiem się więc za siebie.
Wystawiam oceny bardzo impulsywnie. Głównym czynnikiem jest w tym przypadku tzw. WOW FACTOR. Jeśli seria, nawet nie wybitna, sprawi, że będę piał z zachwytu, czy czegokolwiek innego, to z miejsca dostaje 10. Bo tak. Bo mogę. Bo WOW ALE TO BYŁO DOBRE.
Analogicznie działa to w drugą stronę i mogę krzyknąć WOW ALE TO BYŁO SŁABE.
Jednak nie ma zbyt wielu takich anime.
Tak, jeśli schemat ogranicza fabułę. A/Z zaczęło się bardzo dziwnie i ciekawie. Mimo to po coś ten schemat wepchnięto, chociaż nie było potrzeby, by się nim posiłkować.
A mi wręcz przeciwnie. To oznacza, że z redakcją wszystko jest w jak najlepszym porządku.