x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Pomimo tego, dużo w tej serii bardzo dobrych scen. Co prawda są raczej pojedyncze, ale robią bardzo dobre wrażenie i mają niesamowity klimat. Dowolną z tych scen można by zachęcić w zasadzie każdego do seansu. Problem w tym, że reszta serii mocno odstaje…
Potencjał na świetną serię był, ale na to trzeba byłoby albo lepiej poprowadzić całą serię, albo dodać drugi sezon. Jeżeli komuś nie przeszkadzałby opisany przeze mnie problem, to chyba warto spróbować. Dla mnie to po prostu zmarnowany potencjał.
Można obejrzeć.
Za każdym razem jak działo się coś kretyńskiego na ekranie to myślałem, że już gorzej być nie może. Niestety Trigger podjął me wyzwanie… No ale jak już zerżnęli końcówkę z DBZ to już nie mogłem usiedzieć.
Nie warto, bo seria to jedno wielkie rozczarowanie.
Całość poniżej przeciętnej. Jakieś tam urywki starego dobrego Berserka się pojawiają, ale raczej nie warto tracić czasu.
Zacznę od tego, że fabuła nie mogłaby się dziać w świecie nie‑fantasy (lub nie‑fantastycznym, w sumie oba określenia pasują do sytuacji), bo nie byłoby wtedy ani potworów, ani leprechaunów (NB: matko jaki kretyński pomysł z wykorzystaniem akurat tego typu fairy), ani wielu innych rzeczy istotnych dla fabuły. Owszem, jeżeli okroimy fabułę do tego o czym wspominasz to tak, to mogłoby się dziać gdziekolwiek, ale takie skrócenie to mocne uproszczenie tego co ta fabuła w sobie zawiera. Nie uwzględnia np. walki z bestiami i jej skutków tak ogólnych, jak i bezpośrednich dla każdej z wróżek. A i zamiana ludzi w potwory to wątek jak najbardziej fantasy, vide np. wilkołaki i miliardy innych przykładów.
Co do świata przedstawionego, to do naszej Ziemi nie ma żadnych odniesień w serii. Przed kataklizmem świat przedstawiony też mocno różnił się od naszego, co wiemy ze wspomnień Kmiecia. W ogóle jakiekolwiek podejrzenie, że mogłoby to się dziać w przyszłości naszego świata miałem dopiero jak zobaczyłem tag na Tanuki. Więc chyba jednak to nie to.
I co do gatunków. Sci‑fi, fantasy i horror zwykło się zbiorczo nazywać „fantastyką”, ale nazywanie fantastyki „gatunkiem” totalnie mija się z celem. Istnieje zestaw cech gatunkowych, który łączy ze sobą dzieła należące do tego samego gatunku. Tyle, że takie np. literatury fantasy i sci‑fi są tak obszerne i różnorodne, że jaki jest sens wrzucania do jednego worka „Paradyzji” Zajdla i książek o Drizzcie Do'Urdeni Salvatore'a, jak nie ma w nich żadnego podobieństwa, żadnych wspólnych cech? To samo występuje nawet jak zawęzimy dyskusję do samej fantasy (czy też samego sci‑fi) – zbyt dużo jest zupełnie odmiennych ze sobą dzieł, które nie dzielą cech gatunkowych, by nazywać fantasy „gatunkiem”. Gatunkiem może być np. high albo low fantasy, bo tutaj już mamy zawężone i rozpoznawalne zestawy cech. Dlatego osobiście wolę określenie „konwencja” – coś może być np. dramatem napisanym w konwencji fantasy. Według mnie dużo lepiej oddaje to tę wyżej opisaną różnorodność. Szczerze, to nie wiem kiedy pierwszy raz usłyszałem/przeczytałem o takiej idei, ale im więcej czytam/oglądam fantasy (i sci‑fi) tym bardziej wydaje mi się to odpowiedniejsze. Mam nadzieję, że wszystko wyjaśniłem, ale jak coś to pisz – postaram się bardziej :D
I zgodzę się całkowicie z ostatnią Twoją uwagą – jeśli myślimy o postapo jako gatunku to zazwyczaj zawsze opowiada on o walce ludzkości z bezpośrednimi skutkami apokalipsy, a nie o „sielankowym życiu” X lat po katastrofie. I dokładnie – kierując się tym tagiem można nieźle się przejechać przy wyborze serii do oglądania.
A tak w ogóle to dla mnie anime z każdym odcinkiem spada poniżej przeciętnej. Nudne to i nieciekawe, a dodatkowo zupełnie zmarnowało potencjał na dobrą serię poprzez brnięcie w miałki schemat „okruchy życia + romans”. Już nie wspominając o nijakiej oprawie audio‑wizualnej, koszmarnym dizajnie i niesmacznych scenach masażu…
A własnie w japońskim nie ma tak, że liczba mnoga wychodzi z kontekstu a nie gramatyki? Coś gdzieś kiedyś mi się takiego o uszy obiło, ale nie dam głowy.
[link] – nic nowego. Co więcej, chyba wpisuje się w założenia anime, czyli to, że każdy z bohaterów ma charakter „ścierki do podłogi”.
„Buzujące hormony kierują wszystkich do łóżka, nie patrząc na płeć czy relacje.”
Jest jedna kombinacja jednopłciowa, z czego jedna z tych osób to lesbijka, a druga to jej najlepsza przyjaciółka. Stwierdzenie, że ludzie się grzmocą bez względu na płeć w przypadku tego anime jest mocno przerysowane i fałszywie je ocenia.
„Z opowiadanej historii wyłaniają się kolejne postaci o charakterach ścierek do podłogi, gotowe na wszelkie ustępstwa, aby tylko na chwilę zbliżyć się do ukochanego.”
No tak, tylko że właśnie o tym miał być ten serial. Masz to nawet w tytule – Scum's Wish.
Szybko jednak się okazuje, że owo leczenie ma polegać na kontaktach cielesnych. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie detale. Zacznijmy od najgłupszej rzeczy – Hanabi i Mugi w trakcie zbliżeń wyobrażają sobie swoich ukochanych. Rzecz jasna prowadzi to do odwrotnych skutków aniżeli zakładana przez nich ucieczka od rzeczywistości. Co więcej, żadne z nich nie poddaje się w kwestii walki o swoją prawdziwą miłość, a to prowadzi do kolejnych problemów i nieporozumień. Wszystko to sprawia, że ich związek jest po prostu toksyczny, bez szans na szczęśliwe zakończenie.”
No właśnie nie. Po pierwsze, nie zeszli się po to by zapomnieć. Po drugie, nie zeszli się po to by leczyć rany. Wręcz przeciwnie. Zeszli się własnie po to, by móc się lizać i wyobrażać sobie, że robią to z miłością swojego życia, a nie ze sobą nawzajem. Oni nie stali się parą, bo mieli nadzieję na to, że w końcu stworzą ze sobą jakiś normalny związek, tylko jako dwoje seksualnie sfrustrowanych i zfriendzonowanych nastolatków chcieli jakoś tę frustrację wyładować. Nic dziwnego, że żadne z nich nie poddało się w kwestii swojej prawdziwej miłości – ich celem od zawsze było zejście się z odpowiednim nauczycielem.
Chciałbym powiedzieć, że recenzent nie uważał przy seansie, ale jak można nie uważać na tyle, żeby cały główny konflikt tego serialu, to na czym opiera się cała fabuła tak potwornie przeinaczyć?
To tak, na Tanuki nie jest aż tak fajnie jak myślałem – postapo jest tylko wyróżnikiem odnoszącym się do czasu wydarzeń, a nie do świata przedstawionego. Co jak dla mnie w ogóle mija się z tym, czym Shuumatsu jest, bo chyba nigdzie nie było stwierdzone, że to się dzieje w przyszłości „naszego” świata.
Dodatkowo, określenie czasu akcji jest kompletnie nieistotne w przypadku stworzonego świata przedstawionego, bo nie mamy odniesienia co jest przyszłością, a co przeszłością tak jak mamy to w „naszym” świecie.
Trochę odbiegam od tematu przewodniego, ale myślę, że ta dyskusja jest warta świeczki.
Postapo również funkcjonuje jako gatunek, ale jest raczej związany z literaturą sci‑fi i totalnie wyróżnia się od tego, co przedstawia nam Shuumatsu. Jak dla mnie wsadzanie Shuumatsu i takiego np Fallouta do jednego worka gatunkowego tylko dlatego, że obie serie dzieją się w świecie po apokalipsie totalnie nie ma sensu.
Jak dla mnie szukanie jakiejś pełnej definicji supermocy mija się z celem, bo w każdej serii, w każdym innym świecie przedstawionym zasady będą zupełnie inne. Nie ma co sobie zaprzątać tym głowy.
Co do magii, to magia jak dla mnie też jakoś specjalnie od supermocy się nie różni. Zazwyczaj ma po prostu tę całą magiczną otoczkę – różdżki, inkantacji, zaklęcia, itepede.
I ostatnia uwaga co do tego co Akawashi napisał na końcu – to, że coś jest postapo nie ma żadnego wpływu na to, że jest również fantasy. Jedno drugiego nie wyklucza.
Re: Odcinek 23
Niesamowite jak bardzo stoczył się ten serial, zważywszy na to jaki wielki był na niego hype.
Trigger widocznie chce już tylko odcinać kupony od dobrych pomysłów jakie miał kilka lat temu.
Re: Ocinek 22
W sumie też nie zdziwiłbym się, jakby rzeczywiście tworzyli tę serię poprzez rozpisanie kilku kluczowych odcinków i wypchanie reszty czym się da. Nie chcę mi się wierzyć, że od zera, stopniowo tworzyli taką miałką fabułę.
Re: Ocinek 22
Re: Już tłumaczę.
Ale zostawmy te bezsensowne prztyczki słowne i zacznijmy od początku. Otóż na mój argument co do Midoriyi odpowiedziałeś krótko: „daj szanse, z czasem będzie lepiej” bazując na tym, że Midoriya zacznie opanowywać swoją moc. Na co ja odpowiedziałem, że to nie to jest największym problemem, tylko kijowy scenariusz. Dlatego nie dziw się, że poirytowałem się gdy powiedziałeś, że „to nie jest anime dla mnie”, bo nie lubię jak ktoś ucina dyskusję. Nie odniosłeś się do tego co napisałem, tylko zbyłeś mnie machnięciem ręki. Nieładnie, zwłaszcza jak na kogoś „luźnego i życzliwego”.
Ja zdecydowanie potrafię przyjmować informacje od innych osób, ale ty podałeś mi informacje z mangi, próbując usprawiedliwić to co się dzieje w anime. Dwa różne media, dwie różne opowieści.
Ta dyskusja jak najbardziej mogła być produktywna, ale ty postanowiłeś ją zakończyć, zamiast rzeczywiście dyskutować i do tego dyskutować na ten sam temat. Powtarzam: wyraźnie zaznaczyłem, że to czy Midoriya opanował swoją moc, czy nie to nie jest problem, tylko to, że a) wszystkie problemy i przeszkody Miroriyi ktoś pokonuje za niego, i b) seria nie jest aż tak rozrywkowa jak być powinna, żeby przymknąć oko na punkt a). Nie odniosłeś się ani do jednego, ani do drugiego punktu. I nie zgadzam się zupełnie z tym, że taka dyskusja jest bezproduktywna. Nie raz zdarzało mi się zmienić odrobinę punkt widzenia albo zrozumieć dlaczego innym ludziom te same rzeczy w ogóle nie przeszkadzają. Dla mnie to jest dosyć wartościowa wiedza.
Nie chcesz dalej dyskutować – okej, Twoja wola. Ale proszę Cię, nie próbuj nagle robić z siebie jakiegoś dobrego gościa, który został bezpodstawnie zaatakowany. Nie traktuję naszej wymiany zdań zbyt poważnie – to w końcu rzeczywiście tylko dwa anony, ale z drugiej strony bawi mnie to, jak bardzo ty traktujesz to na serio, próbujesz zdyskredytować to co mówię, a potem tylko krótkie „ha ha, spoko, ja jestem dobry ziomek, więc luz”.
Nie tędy droga.