Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Maxromem

  • Avatar
    Maxromem 11.10.2016 01:53
    Komentarz do recenzji "Thunderbolt Fantasy: Touri-ken Yuuki"
    Jak nie musi, to po co ten cały hype, że „o matko, toż to największe zło i w ogóle nie mamy szans”? Po co budować napięcie i robić nadzieję, jeśli nie ma się zamiaru dostarczyć widzowi odpowiedniego rozwiązania? Skoro nagle okazuje się, że i Ryo Fu Setsujin, i Sho Fu Kan są przepakowani to po cholerę było to całe zbieranie drużyny? Wygląda na to, że którykolwiek z nich w pojedynkę dałby sobie radę i nawet by się nie spocił.

    To, że będzie ciąg dalszy nie ma znaczenia – na razie to jest finał. Historia się ciągnie, ale ten etap został zamknięty.

    „Wspaniała” to dla mnie za dużo powiedziane, scena była udana. Ale jak to się ma do tego czy walka była udana to już nie wiem. Walki w zasadzie tam nie było, a na pewno nie w porównaniu do wcześniejszych walk w tej serii. Sho Fu Kan machnął kilka razy mieczem i potem użył ulti… nawet się nie naładował! Skandal!
  • Avatar
    Maxromem 9.10.2016 19:52
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
    No spoko, ale ja oglądam anime, a nie czytam LNkę. Dobra adaptacja cechuje się tym, że oglądając ją nie musisz sięgać po informacje do źródła. Tak samo jeśli ekranizowana jest część źródła to powinno się to jakoś trzymać kupy, a nie że po 25 odcinkach ty się nagle dowiadujesz, że to wszystko było słabe bo to tylko prolog, że dalej jest super i że w ogóle powinieneś przeczytać oryginał… tylko co z tego? Oceniasz to co widzisz, a nie tego czego nie ma.
  • Avatar
    Maxromem 9.10.2016 12:45
    Re: Całkiem całkiem
    Komentarz do recenzji "Koutetsujou no Kabaneri"
    Serio jedyne rzeczy, za które chwalisz tę serię to rzeczy, których nie ma i które nie mają żadnego związku ani z tą serią, ani z jakimiś „cechami gatunkowymi anime” (NB: anime to nie gatunek…)?
  • Avatar
    A
    Maxromem 9.10.2016 12:41
    Komentarz do recenzji "Shuumatsu no Izetta"
    Wszystko spoko, ale czemu muszą tak łopatologicznie nam tłumaczyć kogo mamy lubić, a kogo nie?

    Dosłownie wszyscy ludzie po stronie Eylstadtu są albo dobrzy, albo mili, albo praworządni, albo gotowi poświęcić siebie dla dobra ogółu. Naprawdę można się postarać o trochę więcej subtelności, szczególnie że seria wydaje się dosyć poważna jeśli chodzi o motywy i tematy jakie będzie przedstawiać.

    Oprócz tego wszystko inne jest spoko. Grafika i muzyka są super, fabuła na razie powoli się rozkręca. Nie wiadomo po co była zmiana uniwersum z WWII na wymyśloną WWII, ale da się to na razie przeboleć.
  • Avatar
    Maxromem 9.10.2016 01:25
    Komentarz do recenzji "91 Days"
    Tak, tyle że takich pokręconych, chorych czarnych charakterów jest mnóstwo i najnormalniej w świecie się już mi przejadły.
  • Avatar
    Maxromem 7.10.2016 22:58
    Re: po 1 epku
    Komentarz do recenzji "All Out!!"
    Co do zasad rugby – nie jest to jakieś moje forte (w przeciwieństwie do futbolu amerykańskiego), ale mieszkanie od ponad 4 lat w Szkocji swoje robi :D

    Oczywiście biorąc pod uwagę konwencję i docelową widownię, to takie miotanie sobą na lewo i prawo jest możliwe, aczkolwiek wiele powaleń/szarży/tackli (jakkolwiek chcemy to nazywać) odbywa się raczej nie na pełnej szybkości i bardziej w formie siłowania się i przeciągania niż bezpośredniego wjazdu barkiem w żebra. Co nie znaczy, że tak się nie dzieje – dzieje się dosyć regularnie, tyle że technika >>>>>>>> siła.

    Jakiś większy znawca rugby może mnie poprawić oczywiście, ale mniej­‑więcej tak to wygląda. Zresztą, warto poświęcić chociaż 5 minut na obejrzenie jakiegoś filmiku na youtubie :D

    Co do reszty zasad, to wzorem np. Eyeshield 21 pewnie będą one łopatoligicznie wykładane w każdym odcinku.

    Bardzo ważną rzeczą, o której wspomniał ten wysoki jest to, że jest to sport mocno drużynowy. Sukces zależy nie tyle od tego, kto gra najlepiej, ale od tych którzy nie popełniają błędów. Luka w formacji czy złe podanie może zostać momentalnie wykorzystane przez przeciwników.

    Jak coś to służę pomocą. I na koniec tylko dodam, że pomimo swoich zalet, rugby nie jest aż tak fascynujące jak futbol amerykański :P
  • Avatar
    A
    Maxromem 6.10.2016 22:13
    Komentarz do recenzji "All Out!!"
    Na razie postaci wydają się w porządku, para głównych bohaterów jakąś tam chemię już między sobą tworzy, więc z tej strony powinno być dobrze. Fabularnie, jak od każdej sportówki, spodziewam się jakiejś wariacji na temat oklepanego underdog story, ale nie jest to jakiś wielki problem, o ile dostaniemy porządną akcję. I tu leży największy potencjalny problem – sposób przedstawienia sportu. Mocno liczę na realistyczne podejście: żadnych nadludzkich ruchów, supermocy, nakama powers czy innych podobnych. Jak będzie – zobaczymy, ale jestem pogodnej myśli.
  • Avatar
    Maxromem 6.10.2016 21:34
    Re: Odcinek 1 - reakcje na żywo
    Komentarz do recenzji "Flip Flappers: Fantazja vs. świat"
    Już sobie jednak wyobrażam dwie dziewczyny siedzące na ziemi po narkotykach jedzące piach i mówiące że jest słodki
    LOL :D

    Ja na razie wstrzymam się z oceną, bo po pierwszym odcinku w ogóle nie wiem co myśleć. Na pewno wygląda to ekstra. Zobaczymy co będzie dalej.
  • Avatar
    Maxromem 5.10.2016 00:31
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
    Jak to jeszcze nic nie widział? Przecież obejrzał całą serię. Wytrzymałem z Re:zero tylko do 9 odcinka, do tego czasu fabuła w zasadzie stała w miejscu. Owszem rozwijano postaci i relacje między nimi, ale to za mało. Jeżeli dalsza część tej serii polegała na tym samym, to cieszę się, że ją dropnąłem.
  • Avatar
    Maxromem 4.10.2016 18:42
    Re: No i nie dałem rady.
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
    Ja dropnąłem po 9­‑ciu odcinkach. Seria nie wywarła na mnie zbytnio żadnego wrażenia, ani pozytywnego, ani negatywnego. Szkoda było mi czasu.
  • Avatar
    A
    Maxromem 1.10.2016 11:51
    Komentarz do recenzji "Thunderbolt Fantasy: Touri-ken Yuuki"
    O zgrozo… Seria tworzona w oparciu o rule of cool nie morze mieć takiej końcówki! No po prostu nie morze! Pomimo fabuły wątpliwej jakości czy postaci­‑schematów (albo wręcz karykatur) oglądało się to przyjemnie dzięki świetnej akcji. Pojedynki były w zasadzie jedyną rzeczą, która w tym anime się w jakiś sposób wybijała ponad średnią i która (na szczęście) zdołała się wybić na sam szczyt. Dlatego uważam za wręcz skandaliczne potraktowanie walki z demonem na końcu. kliknij: ukryte  W takich seriach walka z finałowym bossem zawsze musi być najlepszą walką w całej historii. Inaczej nie ma potrzeby, żeby ta walka była właśnie na końcu. Napięcie powinno się budować tak, aby kulminacja była pod koniec, a nie gdzieś w środku.

    Mimo tego, naprawdę warto obejrzeć jeśli poszukuje się dobrej serii akcji. Niczego więcej tu nie ma, ale akcji jest naprawdę dużo i to dobrej jakości.
  • Avatar
    A
    Maxromem 1.10.2016 11:01
    Komentarz do recenzji "91 Days"
    Jakby ta seria nie miała problemów z grafiką, z za mocno przyspieszonym tempem prowadzenia akcji i z nierówną końcówką (szczególnie ostatni odcinek mnie nie przekonał) to byłoby naprawdę dobrze.

    Duże plusy za postaci (z wyjątkiem Fango) i muzykę (z wyjątkiem openingu). Fabuła sama z siebie to typowe revenge story, ale brak oryginalności nadrabia solidnym scenariuszem.

    Szkoda, ale w momencie w którym wyszedł odcinek­‑przypominajka, wyraźnie było widać ze studio ma jakieś problemy. No trudno, anime o gangsterach i mafii nie ma dużo, więc dla fanów gatunku na pewno pozycja nie do przegapienia.
  • Avatar
    Maxromem 29.09.2016 01:28
    Komentarz do recenzji "Thunderbolt Fantasy: Touri-ken Yuuki"
    Przyczyna jest prosta – napisy mają imiona/nazwy po chińsku, ale seiyuu mówią po japońsku. Ponieważ każde z imion da się przetłumaczyć (mają jakieś konkretne znaczenie) są one tłumaczone na japoński i czytane przez seiyuu po japońsku. Więc o ile subby nie są dostarczane przez producenta (szczerze nie wiem jak jest) to jest to wina fansuberów.
  • Avatar
    Maxromem 26.09.2016 18:44
    Re: Mało w życiu widziałeś
    Komentarz do recenzji "Mayoiga"
    Nie wiem w jakim celu wyliczasz moje „dziesiątki”. Nie wiem też co do rzeczy ma to, że ktoś obejrzał 200 serii a ktoś inny 500.

    Potencjał może i był ale rozwiał się wraz z pierwszym odcinkiem, w którym miała miejsca najbardziej kuriozalna scena tego sezonu – przedstawienie biliona postaci po kolei. Nie wiem kto wpadł na to by sprawdzać obecność, ale w ciągu 5 sekund znudziło mi się słuchanie kto jaką ma ksywkę. Poza tym 3/4 tych postaci można by wywalić bez szkody dla fabuły. Wtedy przynajmniej można by było jakoś rozwinąć albo poświęcić odpowiednio dużo czasu na ich przedstawienie.

    Klimat też był nijaki, wszystko psuły irytujące postaci i sztampowa kreska. Jakakolwiek próba zachowania powagi została automatycznie niwelowana przez jakieś kretyńskie zachowanie, któregoś z biliona bohaterów.

    Od kiedy to spójność całości czy konsekwencja w realizacji założeń to coś za co trzeba nagradzać? Jak nisko trzeba zawiesić poprzeczkę, by cieszyć się że seria jest w miarę logiczna i zachowany jest związek przyczynowo­‑skutkowy? Przecież to jest standard, to jest absolutne minimum.

    I na koniec – nie wiem jakie cele miała wytyczona ta seria. Czy celem było przestraszenie widza, czy pobudzenie jego wyobraźni tajemnicą wioski, czy po prostu dostarczenie rozrywki. Mayoiga absolutnie nie osiąga żadnego z nich. Bo seria nie jest straszna, tajemnicy wioski można się było domyślić w połowie, a rozrywki tutaj tyle co kot napłakał.
  • Avatar
    Maxromem 26.09.2016 01:07
    Re: Mało w życiu widziałeś
    Komentarz do recenzji "Mayoiga"
    No kto by pomyśłał… żeby tak oceniać anime wyłącznie w oparciu o swój gust??? SKANDAL! Mało przydatny do rekomendacji? Wręcz przeciwnie, ktoś kto wie, że mój gust jest specyficzny od razu wyrobi sobie opinię czy się nim kierować czy nie, porównując do swojego własnego gustu.

    Kwestię doświadczenia pozwolę sobie ominąć ze względu na to, że to dosyć tani zabieg zniwelowania mojej oceny i postawienia się na wyższej pozycji. Szczególnie jak ja Twojego „doświadczenia” zweryfikować nie mogę.

    Erased było tragiczne we wszystkim czym chciało być na każdej płaszczyźnie – dramatu, thrilleru, okruchów życia czy kryminału o czym pisałem i o czym już dyskutowałem. Mayoiga to był zestaw kilkudziesięciu postaci­‑schematów, które zostały wrzucone w wir taniego dramatu, gdzie logika nie miała żadnego znaczenia, a chodziło tylko o to żeby wzbudzić w widzu jakieś namiastki emocji… wobec postaci, które w niczym nie przypominały prawdziwych ludzi. Fabuła była zbiorem przypadkowych wydarzeń, wszyscy zachowywali się jakby mózgi zostawili w domu, problemy, które zostały nam przedstawione może byłyby poważne, gdyby nie wręcz przekomiczny sposób ich przedstawienia. Projekty postaci były sztampowe, animacja w zasadzie to tylko to tragiczne CGI. Muzyka jakoś nie zapadła mi w pamięć, poza openingiem. Rzeczywiście seria powyżej średniej.

    Cieszę się niezmiernie, że masz taki jakże wysublimowany sposób selekcji tytułów – jak Ci się nie podoba to nie oglądasz. Wielce oryginalnie. Ale w takim razie skąd możesz wiedzieć jak wygląda „słabe” anime, skoro takich produkcji nie oglądasz? A co za tym idzie, jak możesz mówić o „dobrym” anime, skoro nie wiesz jakie anime jest „słabe”?

    Eh, słaby troll (bo mam nadzieję, że to troll). Powiedziałbyś coś więcej niż „Mayoiga nie zasługuje na 1 because reasons”...

    A i ciekawi mnie stwierdzenie, że seria ma duży potencjał. Potencjał na co? Na przeobrażenie się w pięknego motyla? Na wygranie biegu na 100 metrów? Chyba umknęło Ci to jakoś, ale uwaga… seria już się skończyła, jakikolwiek potencjał to to miało już został wykorzystany.
  • Avatar
    Maxromem 26.09.2016 00:42
    Komentarz do recenzji "New Game!"
    Zapomniałem, że żeby móc wyrazić swoją opinię o anime trzeba być tró­‑otaku nipponofilem, który spędził przynajmniej 15 lat w Kraju Kwitnącej Wiśni i przeszedł rygorystyczny kurs zaznajamiania się z tematyką animu i mango. Do tego nie wolno być leniwym klocem i trzeba po nocach siedzieć nad google translatem i przeglądać newsy ze Wschodu. O podłączeniu się pod jakąś japońską kablówkę oczywiście już nie wspominam…

    Oczywiście wcale nic takiego nie trzeba robić i zachodni widz może kierować się swoimi własnymi odczuciami przy ocenie danego dzieła czy też wyborze następnej rzeczy do obejrzenia. Może też bez wyrzutów sumienia oceniać serię z perspektywy swoich doświadczeń, a także wymagać od twórców wschodnich tego samego czego wymagałby od twórców zachodnich. Co najważniejsze, nie trzeba też spędzać Bóg wie ile czasu na wyszukiwanie informacji na temat jakiejś serii.

    Anime jest tworzone przez Japończyków – to fakt. Japońska kultura jest inna od naszej – to również jest fakt. Wytwory kultury japońskiej różnią się od tych tworzonych nad Wisłą czy w USA – kolejny fakt. Wiesz co jeszcze jest faktem? Nie jesteśmy z Japonii. Nie musimy odbierać ich produkcji w ten sam sposób jak oni odbieraliby nasze.
  • Avatar
    Maxromem 26.09.2016 00:20
    Komentarz do recenzji "New Game!"
    Na to trochę za późno – tagi są ogólnie przyjęte i tak powszechne jak wymienienie kto jest reżyserem czy jakie studio tworzy daną produkcję.

    Ciebie mało interesuje – spoko, jak uważasz, jesteś na przegranej pozycji z rzeczywistością. Ale nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że niby dużo tagów to pomyłki. Tagi wystawia się wiedząc o czym był pierwowzór, po obejrzeniu zwiastunów czy przeczytaniu newsów. To nie fizyka kwantowa, każdy średnio wyrobiony widz może otagować serie bez problemu. Oczywiście, pierwsze wrażenia mogą być błędne, ale to nie zmienia faktu, że tematykę danej produkcji da się dosyć szybko i jednoznacznie oznaczyć.

    Tagi to tylko narzędzie – mają za zadanie poinformować potencjalnego widza o pewnych rzeczach, które w danym anime występują. Decyzja czy kierować się tagami, czy nie zostaje w gestii widza.

    Zresztą czym innym jest to, że seria nie jest taka jak została otagowana, a czym innym to, że seria nagle łamie ustalone wcześniej założenia.
  • Avatar
    A
    Maxromem 25.09.2016 23:18
    Komentarz do recenzji "Kidou Senshi Gundam"
    Długo mi to zajęło ale wczoraj w końcu skończyłem.

    Po pierwsze – seria mocno się zestarzała. Nie chodzi tu tylko o rysunek, animację, projekty czy też dźwięk i muzykę. Chodzi o sztampowe postaci, nieskomplikowaną fabułę i sposób narracji – rzeczy, które w ciągu tych prawie 40­‑stu lat mocno się zmieniły. Dzisiejsze standardy są na zdecydowanie innym poziomie. Tutaj, wszystko jest mniej lub bardziej uproszczone i zdecydowanie kierowane do ludzi, którzy o sci­‑fi, kosmosie czy militariach raczej wiedzą niewiele. Co może zatem zrobić ktoś, kto zna się (chociaż pobieżnie) na tych trzech rzeczach? Rozpocząć seans… :D

    Historia One Year War jest bardzo ciekawa. Obie strony konfliktu mają wyraźne powody do walki i obie są przedstawione w miarę neutralnie, oczywiście wziąwszy pod uwagę to, że oglądamy serię z perspektywy Federacji i to jej mamy kibicować. Pojawia się wiele postaci, z których duża część ma swoje własne plany i dąży do własnych celów. Najciekawszy jest Char, czyli klasyczny przykład na to, że kibicować można też tej „przeciwnej” stronie. Kuleje niestety warstwa czysto militarna – raczej brak tu zaawansowanej taktyki czy przedstawienia jakiejś większej strategii którejś ze stron. Tak naprawdę, po za paroma walkami w kosmosie, wszystko się sprowadza do Amuro i jego umiejętności pilotowania. Większość z nas pewnie widziała serię, w której jakiś nastolatek okazuje się nagle niesamowitym pilotem mecha – już wiecie skąd się to wzięło i która seria to tak spopularyzowała. 0079 wyjaśnia dlaczego Amuro to taki kozak i w ogólnym rozrachunku wychodzi to nawet sensownie, więc nie jest tak źle.

    Real Robo niestety to to nie jest. Wciąż widać rzeczy typowe dla Super Robo – mnóstwo transformacji, różnego gatunku wymyślnej broni, łamania praw fizyki, itepede. Ale był to zapewne krok w dobrą stronę i mam nadzieję, że Zeta będzie pod tym względem lepsza. Albo obejrzę filmy, czytałem, że stamtąd Tomino wyciął to wszystko.

    Dużo narzekania, ale seria naprawdę jest warta obejrzenia. Amuro to pełnokrwisty bohater, reszta załogi też niczego sobie, pomimo stereotypów. „Ci źli” przedstawieni są ciekawie i nie jednowymiarowo. Char i Ramba Ral to kozacy. Statki kosmiczne i mechy mają ciekawe dizajny. Historia trzyma się kupy i jest logicznie przedstawiona. Niby takie drobiazgi albo rzeczy, które powinniśmy dostawać „w standardzie”, ale wiadomo jak jest.

    Najważniejsze jednak jest to, że pomimo tego, że 0079 śmierdzi stęchlizną jak piwnica w bloku, to jednego tej serii nie mogłem odjąć – uczucia powrotu do dzieciństwa. Przypominały mi się bajki, które jako brzdąc oglądałem rano w weekendy. Nie dlatego, że miały podobne fabuły czy grafikę (bo nie miały) ale chodzi o te uczucie jarania się jak małe dziecko :D Poziom nostalgii normalnie ogromny.

    Niestety z czystym sumieniem to mogę to polecić wyłącznie osobom, które rzeczywiście chcą zapozna się z pierwszym Gundamem. 0079 to swoisty testament dawnej epoki i myślę, że duża część odbiorców po prostu się od tej serii odbije jak od trampoliny. Raczej polecam zobaczyć 08th MS Team najpierw jak się nie jest zdecydowanym czy Gundamy przypadną nam do gustu, czy nie.
  • Avatar
    Maxromem 20.09.2016 02:16
    Re: @Impos & @Farathriel
    Komentarz do recenzji "Planetarian ~Chiisana Hoshi no Yume~"
    Po części się zgodzę, jednak uważam, że ta dehumanizacja była zbyt mocna. Wygląd, powtarzanie kwestii, nieorientowanie się w sytuacji, to wszystko nawarstwiło się tak mocno, że nawet ciężko było mi o niej myśleć jako o SI, bardziej jak o z góry zaprogramowanym robocie. I przez to ta końcówka wyszła tak mocno naciąganie. W Blade Runnerze replikanci są w zasadzie niemożliwi do odróżnienia od człowieka, przez co nasze odczucia wobec nich są zupełnie inne.

    Jak dla mnie to twórcy poszli po prostu o krok za daleko jeśli chodzi o Yumemi. Wystarczyło odrobinę więcej subtelności w przedstawieniu jej postaci i seria byłaby zdecydowanie lepsza.
  • Avatar
    A
    Maxromem 18.09.2016 12:34
    Komentarz do recenzji "Ouritsu Uchuugun: Oneamisu no Tsubasa"
    Bajecznie kolorowy film ze świetną animacją. Projekty postaci, maszyn czy w ogóle całego świata niesamowicie mnie zaintrygowały. Ogólnie graficzne cudo!

    Jeśli chodzi za to o fabułę, to wciągnąłem się dopiero w drugiej połowie. Pierwsza trochę przynudzała, za to gdzieś tak od połowy historia nabiera tempa by skończyć się niesamowitą i trzymającą w napięciu sceną. Zakończenie to był prawdziwy majstersztyk.

    Zdecydowanie film godny polecenia każdemu, kogo nie zanudzi pierwsza godzinka. Od siebie dodam, że zdecydowanie warto!
  • Avatar
    Maxromem 15.09.2016 21:36
    Re: Toradory nie ma, ale też jest... w sumie nie tak źle
    Komentarz do recenzji "Golden Time"
    Oho, jaki hejt poleciał…

    Statystyczny widz zazwyczaj nie ma pojęcia co ogląda na ekranie i wystarczy mu bezmózga akcja, cycki i bohater, który będzie spełniał jego marzenia. Pozwól więc, że będę się kierował tym czym chcę. Do recenzji też należy podchodzić z odpowiednim nastawieniem, ale po wyrobieniu sobie zdania na temat poszczególnych recenzentów i zestawieniu ich gustu ze swoim, można śmiało i w 90% przypadku kierować się tylko pojedynczą recenzją danego tytułu.
  • Avatar
    Maxromem 15.09.2016 20:59
    Re: Toradory nie ma, ale też jest... w sumie nie tak źle
    Komentarz do recenzji "Golden Time"
    Chociażby recenzja na Tanuki. 2 z top 4 recenzji na MALu też są nieprzychylne.
  • Avatar
    Maxromem 12.09.2016 18:12
    Re: Świetne anime!
    Komentarz do recenzji "Arslan Senki [2015]"
    Ależ ja doskonale rozumiem o co Ci chodzi, tylko nie wiem w jaki sposób się to przekłada na pisanie recenzji. Zauważ, że te recenzje są pisane przez polskich recenzentów dla polskich widzów, więc nie widzę potrzeby znajomości kultury w jakimś niesamowitym stopniu.

    I proszę nie róbmy z Japonii jakiegoś niesamowitego orientu. Mamy XXI wiek i totalny globalizm.
  • Avatar
    A
    Maxromem 11.09.2016 02:30
    Komentarz do recenzji "91 Days"
     kliknij: ukryte 

    Niestety, poziom animacji spadł potwornie. W tym odcinku nic się w zasadzie nie działo, co wymagałoby wysokich nakładów, a postaci straszyły wykonaniem. Już nie mówię o znikających bliznach czy twarzach jak z ciastoliny na drugim planie.

    No, czekam na koniec. Bardzo solidna seria.
  • Avatar
    Maxromem 6.09.2016 11:37
    Re: Anime dla hipsterów
    Komentarz do recenzji "Nanatsu no Taizai"
    „Sztuka jest tworzona dla pieniędzy” to niesamowicie ogólnikowy tekst. Przede wszystkim, oczywiste jest to, że artysta coś do garnka musi włożyć, ale błędnym jest myślenie, że może tworzyć albo dla hajsu, albo z głębszej potrzeby. To, że ktoś chce stworzyć Sztukę przez duże „Sz” wcale nie znaczy, że na pewno na tym nie zarobi. Problemem jest docelowa grupa odbiorców, która zawęża się wraz z zawężaniem tematyki i zwiększeniem stopnia trudności w odbiorze dzieła. A jak wiadomo, ograniczanie grupy docelowej mocno obniża zarobki.
    Są autorzy, którzy w ten sposób tworzą (a przynajmniej ja wierzę, że tworzą) – Masaaki Yuasa, Katsuhiro Otomo, śp Satoshi Kon czy nawet Hayao Miyazaki.

    Ale czy SAO stało się popularne bo było o VR, czy dlatego, że trafiło w demografię? Protagonista, który wymiata w grze MMO, ma wianuszek dziewczyn dokoła siebie i nie robi nic tylko to o czym marzy przeciętny piętnastolatek. Zważywszy na to, że cały system gry został potraktowany po macoszemu, skłaniam się jednak ku tej drugiej opcji.
    Całe lata 90­‑te to wysyp gore OAVek. Wszystkie robione na jedno kopyto. A z bardziej współczesnych rzeczy – Elfen Lied, niesławne „gore mojego pokolenia”.
    Wiesz czemu te starsze serie nie są tak popularne jak AoT czy SAO? Bo anime przeżyło bum w popularności parę lat temu. Powoli przechodzimy do mainstreamu, a w związku z tym liczba ludzi oglądających anime się zwiększa w zatrważającym tempie. A tacy nowi sięgają po to co obecnie jest na topie, a nie 10 lat temu. Mam wielu znajomych na uczelni, którzy z anime mają niewiele wspólnego, ale AoT widzieli. I jeszcze jak im się podobało! Mało który z nich sięga po starocie (może za wyjątkiem klasyków jak Bebop czy NGE), jadą później z sezonówką i tym, co akurat jest najbardziej hajpowane. Stąd też ogromne różnice w popularności. Kiedyś o nowym super anime musiałeś się dowiadywać pokrętnymi sposobami, a teraz odpalasz Tanuki, ANN czy MALa, przeglądasz LiveCharty i masz jak na dłoni wszystko co chciałbyś obejrzeć, możesz zobaczyć trailer, a potem tylko odpalasz streama i heja. Dlatego, jeszcze raz powtórzę, popularność danej serii nijak się nie ma do jej jakości.

    Masz absolutną rację, że przesłania niektórych „klasyków” są już przestarzałe i nieaktualne. Są jednak również przesłania ponadczasowe.
    Dzisiejszy Japończyk ma różne problemy i sprowadzanie ich do „notice me senpai” to właśnie efekt tego czym jesteśmy zalewani w każdym sezonie. A jesteśmy tym zalewani bo się sprzedaje. A sprzedaje się bo jest to czysty eskapizm w najprostszej i najbardziej przystępnej postaci, który taki Kowalski­‑san łyknie w ogromnych ilościach. Nie łudźmy się, przeciętny japoński widz jest równie przeciętny co przeciętny polski, niemiecki czy amerykański – zależy mu na rozrywce, nie na przesłaniu.
    Anime, a ogólnie „sztuka” tworzona z ambicją i morałem to nie jest relikt przeszłości, bo problemy, z którymi się borykamy zmieniają się, ale nie znikają. Żyjemy jednak w społeczeństwie konsumpcyjnym, które potrzebuje tylko jeść, spać i chrapać, któremu wystarczą proste rozrywki za bardzo nie obciążające mózgownicy.
    Dobra, o tym, że „poważna sztuka” może również być sprzedajna już mówiłem, więc chyba wszystko. Rozpisałem się, ale uwielbiam takie dyskusje :D

    Tak tylko jeszcze dodam na odchodnym: nie mam nic przeciwko rozrywce, wręcz przeciwnie, uwielbiam wszelkiego rodzaju rule of cool i inne takie. Mam wiele przeciwko oglądaniu tylko takich typów serii i ograniczaniu się :D