x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
kliknij: ukryte Mi jednak ojcostwo Yakumo nie leży ani trochę. Nie jestem w stanie zaakceptować tego, że mógł się kochać z kimś, kogo wychowywał od dziecka. Aż się wzdrygam na samą myśl. Nie znaczy to, że tak nie mogłoby być. Jakby, tak jak wspominasz, od początku szli tym tropem i zostałoby to odpowiednio dobrze pokazane, to byłbym kontent. Nadal bym nie lubił tego rozwiązania, ale przynajmniej bym je rozumiał.
Re: Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu 2
Fabularnie to jest to raczej klapa, bo wszystkie wątki są potraktowane dosyć ubogo. Przedstawienie takiej ilości związków i nie rozwiązanie żadnego z nich w odpowiedni sposób (może od biedy związek nauczycieli) strasznie irytuje. Na początku to jeszcze miało to jakieś ręce i nogi, ale po kilku odcinkach udziwnienia wydawały się być wrzucane tylko w celu skomplikowania całości. Z postaciami też różnie. Te, dla których było odpowiednio dużo czasu, były przedstawione dosyć dobrze, a inne tylko po najniższej linii oporu.
Za to wykonanie było ekstra. Jak na „przegadaną” serię, bardzo mnie ucieszyło wykorzystanie kratek jak w mandze, które dodają statycznym scenom niejakiego dynamizmu. Oprawa graficzna wygląda dobrze za sprawą miękkiej kreski, animacja raczej taka se. Muzyka to w zasadzie kapitalny opening i niezły ending, tak pomiędzy to nawet nie pamiętam.
No i oczywiście jest jeszcze fanserwis. Na początku miałem nadzieję, że dosyć graficzne pokazanie scen „łóżkowych” posłuży podkreśleniu dojrzałości tematyki. Niestety, scenariusz nie domagał, więc dostaliśmy w zasadzie tylko dosyć mocny fanserwis. W sumie, lepsze to niż jakieś panty shoty czy inne wywracanie się na cycki, ale bez tego strat wielkich by nie było.
Cóż, w sumie to podobało mi się. Pomimo tego, że nie jest to seria tak dojrzała jak jej się wydaje, to miło jest obejrzeć coś innego, coś bardziej oryginalnego. Niedoróbki fabularne są ewidentne, ale ogląda się to całkiem dobrze. Zdecydowanie jest to zasługa pojedynczych scen czy motywów, a nie całości, ale nie jest to jakiś koszmarny problem.
Rozciągnięcie całości na dwa sezony i ograniczenie fanserwisu wyszłoby tej serii na dobre. Szkoda, że twórcy ograniczyli się w tych dwunastu odcinkach. Trudno jest tez to komukolwiek polecić, bo potrzeba odpowiedniego gustu i dostatecznego znudzenia „typowym romansem anime” by to się komuś podobało. Ode mnie taka naciągana, ale dam tę siódemkę.
Damn.
Myślałem, że po 11 odcinku będzie tylko tendencja wzrostowa, ale 12 spadł do poprzedniego poziomu. Szkoda.
Jeśli chodzi o informatykę, robotykę, systemy zabezpieczeń i inne tego typu rzeczy to jestem raczej laikiem, więc nie jestem w stanie zweryfikować tego co się działo na ekranie pod względem realizmu. Dlatego też duże wrażenie zrobiła na mnie cała ta część filmu.
Po za tym, film zdecydowanie wygląda i brzmi świetnie. Nie polecam do niego podchodzić nastawiając się tylko i wyłącznie na dobrą rozrywkę, bo można się szybko znudzić. Ale jak już kolejne kawałki układanki zaczynają do siebie pasować i akcja rusza z kopyta jest miodzio!
Ogólnie to dużo rzeczy mi się podobało. Przede wszystkim walki i cholernie dobre zastosowanie 3D. Serio, chyba nigdzie indziej nie widziałem tak dobrego miksu 2D i 3D. Do tego dochodzi mnóstwo ciekawych (jak i kilka tragicznych) projektów postaci. Schemat od zera do bohatera też jest nieźle przedstawiony, tylko tutaj nasz MC Aram od początku jest kozakiem pod względem umiejętności, tylko z biegiem czasu uczy się jak to jest być bohaterem z krwi i kości.
No, ale… fabuła jest mocno oklepana i przewidywalna, postaci to chodzące schematy, czasami brak jakiegokolwiek suspensu, Główny Zły ma zero motywu, itepede, itepede… jak już mówiłem – typowy przedstawiciel high fantasy.
Cóż, jak na ekranizacje mobilki wyszło naprawdę dobrze, a za świetne walki podniosę ocenę o oczko – 7/10.
Przed wszystkim, Sangatsu no Lion ma świetne postaci. Naprawdę dawno nie widziałem czegoś z tak ciekawymi, dobrze opisanymi i rozwijającymi się postaciami. Co więcej, jest ich całkiem dużo i nawet dosyć mocno poboczne postaci są odpowiednio przedstawione.
Niestety, fabuła jest raczej epizodyczna, co ma swoje dobre strony, ale sprawia, że odcinki są dosyć nierówne. Nie do tego stopnia, żeby się przy którymś nudzić, ale różnice da się zauważyć.
Wątków jest całkiem sporo, a wśród nich najciekawszy jest ten o przybranej siostrze Reia – Kyouko. Zawsze jak pojawia się na ekranie to wiadomo, że zaraz będzie jakaś manipualcja, szantaż emocjonalny czy Bóg wie co jeszcze :D
Do tego dochodzą watki trzech sióstr, które niejako przygarniaja Reia pod swój dach, wątek rywalizacji z Nikaidou i oczywiście sam wątek szachów. Jest tego dosyć sporo, ale nigdy nie miałem wrażenia jakiegoś natłoku wydarzeń. Wręcz przeciwnie, całość ma dosyć łagodny ton.
Niestety jest też kilka niewypałów. Między innymi koty, które co jakiś czas rzucają komentarze i niejakie „przeshaftowanie” niektórych scen. Co prawda do innych serii tego studia to jeszcze daleko, ale byłbym kontent jakby więcej sobie darowali.
Ogólnie polecam w ciemno i czekam na kolejny sezon.
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Mi akurat to nie przeszkadzało, wyraźnie było widać, że upodobniła się do Miyokichi, a to zachowanie pasowałoby właśnie do Miyokichi. Zresztą, Konatsu zmieniła się na przestrzeni serii diametralnie. Te zachowania, które przytaczasz jako przykłady, pasowałyby bardziej do jej charakteru z początku drugiego sezonu, a nie z końca.
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Niestety, z tego co wiemy to ojcem Shina zdecydowanie jest kliknij: ukryte Yakumo, ostatni odcinek zrobił wszystko żeby to przekazać bez mówienia tego wprost. Wszystko to na co narzekasz oczywiście ma sens i zgadzam się z tym, ale jest to po prostu poważny błąd w scenariuszu i sposobie przedstawienia wydarzeń, a nie poparcie tezy, że ojcem Shina nie jest kliknij: ukryte Yakumo.
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Nie no, ja też widziałem te wszystkie znaki, jednoznacznie pokazujące w kierunku kliknij: ukryte Yakumo, ale nie chciałem w nie wierzyć. W sumie, im więcej o tym myślę, tym mniej podoba mi się to rozwiązanie.
Dawać wincyj seoznów! Zakończenie pierwszego też mi się nie do końca podobało, ale jak wiemy to była bujda. Może teraz też by tak było :D
Re: W tym miejscu można zwracać mi honor ^^
Ufff, wyszło na to, że nie :D Ale nie zgadzałem się z Twoją teorią bez komentowania, więc chyba i tak muszę Ci zwrócić honor :D
Nie wiem w sumie, co o tym myśleć. Nie jestem przekonany, to wyjaśnienie Konatsu było takie jakieś… prozaiczne. Chyba wolałbym jakby coś nam więcej podali, ale wtedy zniknęłaby ta nutka tajemnicy. Kurde no, nie wiem :D
Nie twierdzę, że każdemu seria się spodoba. Tematyka, wykonanie i epizodyczność tej serii zdecydowanie zniechęcą niektórych. Twierdzę natomiast, że Onihei zdecydowanie wyróżnia się na tle innych serii i to na duży plus.
Ponawiam swoją rekomendacje. Jak na coś tak dobrego to zdecydowanie za mało osób śledzi tę serię!
Re: Po 11 epku
Cóż, najważniejsze, że rzeczywiście zapowiada się bardzo dobrze!
Poczatek byl swietny, ciekawy swiat przedstawiony, dobre wprowadzenie postaci i zawiazanie konfliktu… a potem wszystko sie sypie. W drugiej polowie Hosoda zaczal wprowadzac watki, ktore nijak sie nie mialy do tego o czym film byl do tej pory, co nie dosc ze mocno irytowalo, to jeszcze nie bylo wystarczajaco duzo czasu, zeby te watki dobrze poprowadzic. Sa postaci, ktore zmieniaja sie diamteralnie na przestrzeni godziny filmu i maja nie dokonca wyjasnione motywy swoich dzialan. To wszystko sklada sie na scenariuszowa klape drugiej polowy filmu.
Aspekt walki o wladze i same walki byly przedstawione bardzo dobrze i ratuja ten film przed byciem przecietnym.
Jesli zas chodzi o jakis przekaz czy ukazanie „tacierzynstwa” to niestety wypada to wszystko blado przy poprzenich „Wilczych dzieciach”. Zbyt malo czasu zostalo na ten watek poswiecony.
Ogolnie jednak film warty zobaczenia. Mimo mocnych zgrzytow przy koncu, to calosc dobrze sie oglada, zapewne przez piekna oprawe graficzna i rezyserie.
Mimo to mysle ze zdecydowanie warto obejrzec i wielu osobom sie bedzie podobac.
Re: Takie krótkie pytanie...