x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Ogolnie, jakby to bylo cos nowego, a nie reklamowane jako GitS to film by jeszcze jakos uszedl. Sama akcja i efekty wizualne pewnie by go pociagnely. Nie byloby tez kontrowersji z Johansson jako Major, wiecej ludzi poszloby do kina i pewnie film zarobilby na siebie. Ale przede wszystkim senariusz i rezyseria nie musialyby sie tak kurczowo trzymac pierwowzoru i w efekcie moze nie doszloby do takiego partactwa.
Cytujac moejgo brata: „3/10 jako adaptacja GitSa, 6/10 jako film sam z siebie.”
Nie warto.
Re: 3 odcinek
No własnie problem w tym, że oryginalne Re:Creators ma tylko założenia, co daje dosyć duży potencjał. Niestety scenariusz na razie skutecznie przeszkadza w jakiejkolwiek realizacji tego potencjału.
Re: 3 odcinek
Fatalny pomysł, twórcy powinni byli skupić się na tym co wychodziło im do tej pory świetnie – na akcji.
Niestety LWA z tygodnia na tydzień staje się co raz nudniejsze. Brak dobrej fabuły, płytkie postaci i ogólna nijakość świata skutecznie zabijają tę serię.
Na początku nie dało się uniknąć porównań do Harry'ego Pottera i myślę, że sami twórcy nie przeczyliby skąd czerpali inspirację. Nie jestem jakimś strasznym fanem HP, ale są dwie rzeczy, które LWA zdecydowanie zapomniało zapożyczyć – postaci i ogólną magię świata przedstawionego. O ile postaci pewnie ciężko byłoby tak rozbudować zważywszy na długość serii, to tę magiczną otoczkę zdecydowanie można było. W HP magia jest wszędzie, non‑stop dzieje się coś magicznego, a świat na każdym kroku oczarowuje nas w nowy sposób. W LWA tego w ogóle nie ma, a jak już dzieje się coś magicznego, to niekiedy nawet mam wrażenie, że nie pasuje to do całości (z „technologią magiczną” na czele). Jest to według mnie poważne przeoczenie i coś co zdecydowanie pomogłoby tej serii.
Wielka szkoda, że tak to się powoli stacza.
Re: Wygląda słabo
A w obcislym stroju jest tylko Ruda i magiczna dziewczynka. Mam nadzieje, ze o te pierwsza Ci chodzi.
Re: Magiczne dziewczynki
I mam nadzieję, że ta fabuła zacznie się rozkręcać już niedługo bo na razie to tylko takie meta pitu‑pitu i efektowne sceny akcji.
Z kolei jestem fanem postaci, co osobiście mnie zdziwiło. Za każdym razem jak jakaś nowa postać pojawiała się na ekranie od razu nabierałem mocnych obaw co do niej, ale ostatecznie wszystkie były w porządku i odbiera się je dosyć autentycznie z lekką dozą przerysowania. Szczególnie dzieci zrobiły na mnie dobre wrażenie. Szkoda tylko, że tak jak napisała Kysz poniżej wszystkie te dziewczęta wyglądają jak normalni ludzie. Nawet trollica pokojówka. Zdecydowanie ciekawiej byłoby gdyby czymś się wyróżniały, szczególnie, że pół odcinka oglądaliśmy prawdziwy wysyp różnego rodzaju antropomorficznych ras.
Na pewno jest tutaj spory potencjał i zdecydowanie będę oglądać dalej. Niestety, jest też szansa, że po prostu zajadą fabułę na śmierć jeśli za bardzo skupią się na wątkach okruszkowych. Pożyjemy – zobaczymy.
Ostateczny werdykt jeszcze daleko przed nami, ale potencjal zdecydowanie w tej serii jest.
Porównywanie Berserka do Claymore mija się z celem, bo Claymore nigdy do takich zaszczytów nie aspirowała. A ja sam porównuję Berserka do książek Abercrombiego, Lyncha czy Eriksona, bo uważam, że gdyby Miura ciągnął dalej na takim poziomie jaki miał Golden Age Arc, to Berserk spokojnie mógłby z nimi konkurować.
Zresztą, Vinland Saga (która dark fantasy nie jest, ale pewnie by była gdyby zmienić miejsce akcji) nie spada poziomem już od ponad 100 rozdziałów i nic nie wskazuje żeby to się zmieniło. Ba, jeśli chodzi o postaci, to VS bije Berserka na głowę.
Tak więc nie przesadzajmy z tym wychwalaniem Berserka. Za Golden Age Arc należą mu się wszelki pochwały, ale za to jak spadł poziom dalej należy mu się nagana. Tendencja spadkowa jest zdecydowanie gorsza niż wzrostowa.
[link][link][/link]
No nie wiem, według tego artykułu historycznie oba te terminy miały albo podobne, albo lekko rozdzielone znaczenie. Z „wniosków” możemy też wyczytać, że:
„Indeed, perhaps the key bottom‑line conclusion emerging from our review is that psychopathy, whether measured by the PCL or other measures, is not monolithic; it appears to be a combination and perhaps configuration of multiple traits, including disinhibition, boldness, and meanness”
Czyli psychopatia ma bardzo szeroką definicję. Czytając dalej:
„Gaps in the PCL’s coverage include lack of criteria dealing directly with absence of anxiousness or fear (or, more broadly, the construct of boldness), which accounts at least in part for the heterogeneity among high overall scorers on these inventories.”
Czyli widać, że sposobom rozpoznawania psychopatii brakuje kryterium w rozpoznawaniu braku tego „nieodczuwania strachu” – czyli jasne jest to, że są psychopaci, którzy tego braku strachu nie wykazują. Dalej możemy przeczytać, że dokładna definicja psychopatii nie jest w 100% ustalona.
Co do różnicy między scojo- a psychopatą to ten artykuł aż tak nie wchodzi w szczegóły, ale podaje nam taką informację:
„Subsequently, the term sociopathy, conveying the idea of antisocial behavior as largely social in origin, was advanced by Birnbaum (1909) as a challenge to the idea that such disorders were fundamentally genetic. Notwithstanding recent empirical efforts to address this question (see “What Causes Psychopathy?” below), the relative contributions of constitutional and environmental influences to psychopathy remain uncertain.”
Czyli, że do końca nie wiadomo czy iw jakim stopniu psychopatia jest uwarunkowana socjologicznie.
TL;DR: To nie jest takie proste jak stwierdzenie psychopatia to to, a socjopatia to co innego. Osiągnięcie wąskiej definicje czegokolwiek tak skomplikowanego w nauce jest bardzo trudne. Więc jak już chcesz poprawiać innych, miej pewność, że wiesz o czym mówisz. Znalezienie tego artykułu i przewertowanie go zajęło mi 10 minut. Co więcej, jest darmowy, więc w ogóle nie było to trudne. Dziennik, w którym ten artykuł wydano ma impact factor równy trochę ponad 19 (2015 rok). Nie wiem jak to się ma do dzienników psychologicznych, ale jakby to był dziennik chemiczny to byłby to bardzo dobry wynik – czyli to źródło jest wiarygodne.
Wiemy, że Farnese lubi znęcać się nad innymi bez powodu, jak dla mnie to wystarczy, żeby przylepić jej łatkę psychopatki. Szczególnie jak ogląda się ją podpalającą pałace, biczującą Serpico czy torturującą heretyków trudno o inne określenie.
Zresztą co się stało, że tak się czepiłeś tej jednej Farnese, podałem więcej przykładów.
Re: Pierwszy odcinek - lekarstwo na truciznę tego sezonu
Re: Pierwszy odcinek - lekarstwo na truciznę tego sezonu
Caska zmienia się z silnej i zdolnej kapitan w jęczący wrak człowieka. Miura dosłownie zmienił postać z krwi i kości w plot device, gratulacje.
Guts to rębajło, którego głębia psychiczna sprowadza się do tego, że autor rzuca mu pod nogi kolejne kłody. A każdy problem rozwiązuje siekąc go na pół.
Puck to Jar Jar Binks ze skrzydełkami. Non‑stop psuje klimat. Argument z Legolasam nie trafiony. Fantasy przerobiło elfy na milion różnych sposobów, a stereotyp tolkienowskiego elfa już dawno wypadł z łask.
Wiesz jak jeszcze można było pokazać „że nie trzeba być kopiuj wklej wymiataczy jak Guts czy Serpico by być spoko”? Nie robić z Ishidoro tak irytującej postaci, która w duecie z Puckiem rujnuje atmosferę Berserka.
W ogóle największą wadą tych postaci jest brak osobowości. Szczególnie jak porównuje się je do postaci z Golden Age Arc. Pippin nie powiedział prawie żadnego słowa, a był lepszą postacią niż te wszystkie razem wzięte.
„Wolę taką „najgorszą” drużynę dark fantasy niż po raz enty ekipę samych doskonałych wymiataczy którzy niczym się nie różnią od setki innych ekip wymiataczy. A ekipa Gutsa się wyróżnia i łatwiej się z nią można utożsamić bo są ludźmi co mają swoje słabości i popełniają błędy.”
I tu pojawia się problem. Czasy, w których bohaterowie fantasy to wyidealizowane archetypy siekące zło na lewo i prawo już dawno minęły. To o czym ty mówisz to absolutny standard w dzisiejszej literaturze fantasy. Ba, doszło do tego, że trudno znaleźć coś z ostatnich kilku lat co właśnie miałoby „drużynę doskonałych wymiataczy” co nie byłoby albo swego rodzaju parodia, albo nie chciało nam przedstawić jak tragiczne jest życie takiej drużyny. Ba, takie te łamanie baśniowej konwencji bohaterów jest prawie tak stare jak samo fantasy. Już Howard i Leiber łamali tę konwencję na początku XX wieku, zanim Tolkien ukierunkował cały nurt literatury fantasy. To o czym ty mówisz to żadna nowość.
Nie ma w zwyczaju jechać po kimś podczas dyskusji. Zdecydowanie bardziej wolę dyskutować cywilizowanie :)