x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Chodzi o:
Chodzi o mój główny i na razie jedyny zarzut w tej dyskusji: nie każdy dorosły widz jest wyrobionym odbiorcą (mimo że recenzent tak chciałby zasugerować), a nawet, jeśli jest, to nadal jest w stanie cieszyć się produkcjami klasy B (nawet jeśli nie jest ona wysokich lotów), a nie wyłaczyć je, bo jego gust jest zbyt wysublimowany. Dlatego też przytoczone przez Ciebie zdanie miało wydźwięk ironiczny.
Dalej nie rozumiesz. Chodzi o sam fakt użycia tego stwierdzenia, które uważam za niepoważne, a nie o jego kontekst. A resztę sobie już dopowiadasz nie potrafiąc uchwycić sedna mojej wypowiedzi :P
Ale ja nie polemizuję z recenzją, tylko krytykuję jedno, konkretne zdanie, którego wydźwięk mi się bardzo nie podoba.
Nie szydzę, wskazuję tylko, co mi się w tekście nie podoba.
Mi chodziło o jedno stwierdzenie dotyczące „dorosłego widza”. A skoro seria akcji nie jest dla niego, to co ma on oglądać?
I u wracamy do mojego zarzutu: czym to odstraszy dorosłego widza? Czy głupawość filmów sensacyjnych go odstrasza? Nie. Dlatego to konkretne stwierdzenie uznałem za śmieszne. Ba, nawet pogardliwe dla fanów kina klasy B i ciczu (tak Cross Ange to kicz robiony z pełną premedytacją i świadomością, który w dodatku nie próbuje udawać przed widzem, że jest czymś innym niż jest. I nie jest to bynajmniej zarzut).
Ee… nie. Tu mamy show, over the top i prostotę, czyli typową serię rozrywkową klasy B, przy której nie trzeba specjalnie myśleć, a należy po prostu się nią cieszyć. I, tak, dorosły widz też ogląda takie serie, bo stanowią dobrą rozrywkę. No, ale taki widz jest tylko stary, a nie dorosły, bo nie ma wysublimowanego gustu i jest w stanie się cieszyć prostą i łatwo przyswajalną rozrywką.
Czyli oznaką dorosłości jest wyrobienie kulturalne, ciekawe.
Ja nie kocham, więc twój argument jest inwalidą.
Popełniasz dwa błedy w rozumowaniu:
1) implikujesz, że każdy dorosły widz jest wyrobionym odbiorcą,
2) implikujesz, że wyrobiony widz nie będzie dobrze się bawił przy kinie klasy B.
Obydwa te założenia są błędne.
Re: cycki pupy do wyboru do koloru
Bo dorośli oglądają tylko powarzne i głembokie serie :P Śmieszne i niepoważne stwierdzenie :P
*błędy ortagraficzne są zastosowane celowo :P
Ale po kolei:
Pierwsza bzudrka, gdyż wyraźnie zaznaczyłem, że nawiązania do tej prozy były walorem, a nie wadą serii.
Ba, poza tą wzmianką, do prozy Lovecrafta odniosłem się tylko w dwóch akapitach objaśniających.
Try harder.
Przecież jest napisane, że o Nyarlko, która ma ochotę na głównego bohatera. Tak, to stanowi kwindesecję tego tytułu. To nie moja wina, że anime posiada taką, a nie inną tematykę.
Po to są tagi, które wyraźnie mówią:
W dodatku recenzja dokłądnie mówi, że fabuła to tylko dodatek do komedii, a nie na odwrót. A tagi gatunkowe nie wspominają nic o tym, żeby to byla przygodówka, tylko
O, czyli jednak jest wprowadzenie, którego ci brakowało. Czyli znowu brak umiejętnosci wyszukiwania informacji, lub nieznajomość tekstu. Innych rozwiązań nie widzę.
I znowu nie znalazłeś dwóch rozbudowanych akapitów:
Czy w ogóle czytałeś ten tekst? Bo ja jestem niemalże pewny, że nie.
Mam nadzieję, że to kiepskiej jakości bait, bo brak umiejętności znalezienia dość obszernie omówionych kwestii w osobnych akapitach to już jakiś wyższy poziom czytania bez zrozumienia.
Re: Nagatochan
Z tego, co widzę, to moją wypowiedź da się podciągnąć pod tę definicję :3
No i:
No i jestem pod głębokim wrażeniem Twojego zaangażowania w chronieniu internetowego slangu do tego stopnia, że aż musiałeś założyć konto, żeby doczepić się do kwestii, która jest całkowicie nieistotna z punku widzenia dyskusji :3
Innymi słowy: dandere to typ cichej i wycofaniej bohaterki, a nieśmiałość, mimo że jest często spotykaną cechą, nie jest konieczna.
Jak widać kuudere to postaci zimne i cyniczne. Często na pozór pozbawione emocji (stąd też mylny pogląd, iż Nagato i Rei to kuudere i kwalifikowanie do tego archetypu podobnych charakterów). Jednak od czasu do czasu pokazują swoją bardziej ludzką stronę. Do tego archetypu pasowalaby na przykład Kuroneko z OreImo, która wcale nie byłą małomówna, za to potrafiła być zimna i niesympatyczna w stosunku do innych.
Oż, musiałem źle sprawdzić. Dzięki za sprostowanie.
Wiadomo, że co pismo, to polityka, i niektóre rzeczy przejdą w shounenowym wydawnictwie, a w seinenowym już nie.
To też prawda, że często sama tematyka może być powodem wybrania pisma o takie, a nie innej grupie docelowej, gdyż publika tych pism oczekuje po nim konkretnych gatunków. Ale można spojrzeć na to też z drugiej strony: fan ecchi sięgnie po magazyn, w którym jego ulubiony gatunek nie będzie ugrzeczniany, żeby wpisać się w normy na przykład takiego WSJ, a dla jednej serii nie kupi też całego wydawnictwa, z którego interesuje go tylko parę procent zawartości, lecz wybierze takie, które oferuje mu dużo więcej tytułów do poczytania.
Przykłąd To Love‑ru: przez długi czas był to shounen, bo wychodził w takim, a nie innym magazynie. Autor przeniósł się do jednego i od razu Darkness stał się seinenem, a normy magazynu pozwoliły mu na wprowadzenie nagości do swojej mangi, na co nie pozwalały mu shounenowe normy.
Innymi słowy: to, jak coś zostanie zakwalifikowane zależy tylko i wyłącznie od tego, gdzie dana seria się ukazuje, a co za tym idzie: podlega innym normom i może pokazać dużo mniej/więcej (chociaż nie musi). W dodatku te normy nie są stałe i, jak się popatrzy na takie Naruto, to pierwsze chaptery były dużo brutalniejsze od późniejszych. Dlaczego? Bo się w między czasie zmieniły normy Shounen Jumpa i to, co można było wcześniej pokazać, później już nie przechodziło.
I dlatego też gro ecchi jest seinenami, bo normy dla tej grupy docelowej dają duż większą swobodę twórcom w kwestii fanservisu i nie muszą ugrzeczniać swoich mang na potrzeby pism skierowanych dla młodszych czytelników.
Ja wiem, że ludzie słysząc słowo seinen mają przed oczami Berserka, lecz takie myślenie jest błędne i nijak się ma do rzeczywistości.
A takie JoJo czy Hokuto no Ken to shouneny. Wszystko zależy od magazynu i jego standardów, które z biegiem czasu mogą się zmieniać mimo celowania ciągle w tę samą grupę wiekową.