x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
A co do oceny HnA, to wielu wystawiło wysokie noty za sam fakt, że pod główną bohaterkę podkłada głos Rie Kugimiya i nie liczy się dla nich ani jakość serii, ani tym bardziej postaci. Liczy się tylko to, że ich ulubiona seiyuu ma główną rolę. Jednakże sama jej obecność nie zapewniła temu chłamowi odpowiednio wysokiej sprzedaży i, na całe szczęście, J.C. Staff nie bierze się za kontynuacje tego tworu, o którym najlepiej szybko zapomnieć , lub najlepiej nie tracić na niego czasu.
Re: Polecam.
Minami‑ke też wysoko cenię, chociaż drugi sezon był poniżej oczekiwań.
A to, co napisałeś o Baka to Test Ni… mogę się tylko podpisać, chociaż większa ilość Kudou‑chan zawsze idzie na plus :3
Re: Polecam.
Widzisz, tu jest podstawowy problem. Kill me baby jest komedią, czyli powinno gwarantować śmiech. Jeżeli tego nie robi, to nie spełnia swojego założenia. To tak jak horror, ktory nie jest w stanie nikogo przestraszyć.
Reasumując: nieśmieszna komedia jest nieśmieszna, a jak chcę coś, co uruchamia więcej szarych komórek, to sięgam po Nichijou czy Pani Poni Dash!a :P
Re: Polecam.
Yuru Yuri – tutaj się zgadzam, Kyouko była bezapelacyjnie najlepszą postacią, chociaż cała reszta też dawała radę. Natomiast A‑Channel to pozycja dla fanów leniwych slice of life'ów, w których bardziej liczą się postaci od fabuły. Natomiast Nichibros to klasa sama w sobie (imho na równi z YY).
Co do Nise, to mam podobne odczucie, że trochę przegięli z fanservice'm, jednak nie popadałbym w skrajność, jaką jest porównanie do beznadziejnego Higurashi Kira (jestem fanem serii i poziom tej OAVki mnie po prostu smucił, chociaż na nic wybitnego się nie nastawiałem, ale… nawet Rei było dużo lepsze).
A że J.C. Staff zarobiło na KmB… seria robiona na odwal się z minimalnym budżetem, więc kto ich tam wie? Na pewno manga zasługiwała na coś więcej niż dostała.
Re: Polecam.
Przepraszam, czy my oglądaliśmy to samo anime?
Na wstępie dodam, że mangę czytam i jest całkiem przyjemna, natomiast kolejne „dzieło” stajni J.C. Staff to tylko nieudana (o czym świadczą wyniki sprzedaży) próba zarobienia przy nikłym nakładzie finansowym, zrobiona całkowicie bez polotu. Efekt jest taki, że nie mogłem się oprzeć wrażeniu, iż połowa budżetu poszła do kieszeni Rie Kugimiyi (a ile jej było, wszyscy widzieli).
To, co śmieszyło mnie na papierze, było przedstawiony tu w denny sposób, a odcinki po prostu mnie nudziły. Czym jest więc Kill me Baby? Kolejnym dowodem na to, że studio J.C. Staff nie jest już zaufaną marką i jakość produktów tego studia pozostawia sporo do życzenia. A przecież potrafili tworzyć dobre komedie, jak chociażby Azumanga Daioh.
Natomiast porównywanie Kill me Baby do Nichijou, Nichibros, Yuru Yuri czy A‑Channela jest krzywdzące dla tych tytułów, które potrafiły widza rozśmieszyć, a nie tylko zirytować.
Jeżeli ktoś chce obejrzeć dobrą komedię, powinien Kill me Baby ominąć szerokim łukiem i poszukać czegoś bardzie wartego uwagi, a tą serię mogę z czystym sumieniem odradzić. W sumie się zastanawiam, jakim cudem udało mi się przetrwać do końca.
Do czego zmierzam? Dobre pytanie, na które postaram się zaraz odpowiedzieć. Śmieszą mnie fanatyczni fani (bez względu czego), którzy nie są w stanie pogodzić się z faktem, iż ktoś sparodiował ich obiekt kultu. Jak mój nick wskazuje, twórczość H.P. Lovecrafta jest mi dobrze znana, lecz nie wylewam z siebie żółci oglądając to anime. Ba, nawet mam dobrą zabawę podczas wyłapywania nawiązań do Cthulhu Mythos. Oczywiście, Tobie taki zabieg może się nie podobać, ale pisząc tak przesączone jadem i nienawiścią komentarze, reprezentujesz sobą tylko tardyzm i brak dystansu, co bardzo utrudnia (lub wręcz uniemożliwia) polemikę.
Z góry przepraszam, jak moja wypowiedź w jakiś sposób Cię uraża, gdyż nie leży to w mojej intencji.
Nie do końca zgodzę się z tą wypowiedzią, bo w przypadku tytułów opartych na parodiach i anegdotach, a do takich zaliczam Pani Poni Dash!, znajomość pierwowzorów dostarcza dużo więcej radości z gagów i pomaga je łatwiej wyłapać i zrozumieć.
Jednakże dla osób, które nie siedzą w tym temacie, będzie to po prostu dodatek do bardzo sympatycznej komedii.
Bałem się, że zbyt dużą wagę przyłożysz do omówienia motywów przewijających się przez to anime i tekst będzie po prostu za długi.
Wspomnę również o tym, że moje odczucia co do tego tytułu są bardzo zbliżone do odczuć recenzenta, przez to tekst czytało mi się bardzo dobrze.
Zabrakło mi tylko wzmianki o tym, że na niektórych ujęciach widać ekipę filmową rejestrującą całą akcję, co jest imho dość ciekawym i oryginalnym zabiegiem ze strony twórców.
Uhhh! Nyaa!
(/・ω・)/NYAA!
(」・ω・)」UHHH!
(/・ω・)/NYAA!
(」・ω・)」UHHH!
(/・ω・)/NYAA!
Let's \(・ω・)/ NYAA
To chyba wystarczy za komentarz… nie? xD
Seria jest conajmniej chora i tylko Xebec mogłby coś takiego zekranizować xD Rządzi tutaj radosny random, a potężni przedwieczni są moe dziewczynkami albo równie moe trapkami xD
Fabuły nie stwierdziłem, ale na co ona komu? Seria i bez niej bardzo dobrze sobie radzi i dostarcza mi sporo rozrywki.
Największą zaletą tej serii jest główna bohaterka. Z jednej strony radosne ADHD, z drugiej zaś sadystka z łomem w ręce, ktora czerpie radość z masakrowania przeciwników i w porażek swojego „pokemona” Shantak‑kuna.
Jeżeli ktoś nie jest uczulony na głupotę i na ecchi, a zarazem trochę zna Cthulhu Mythos (nawiązań jest sporo), to będzie się bardzo dobrze bawił podczas seansu. W przeciwnym wypadku odradzam.
Ja osobiście jestem zachwycony tą serią, chociaż zdaję sobie sprawę, że to nie jest jakieś wybitne dzieło, ale… nie zawsze liczy się wartość artystyczna, a sam fun z oglądania :D
Re: Siostra? ∑(O_O;)
Kolejną rzeczą, którą mógłbym zarzucić recenzji, to zbyt duża ilość szczegółów w opisie postaci, ale to już jest sprawa dyskusyjna. Ja osobiście wolę, gdy autor tekstu podaje jak najmniej informacji o samej serii, a skupia się bardziej na swoich odczuciach. To tyle na temat moich uwag, gdyż do reszty nie mam większych zastrzeżeń :9
Zgadzam się natomiast z tym, że OAV wypadałą lepiej niż anime, mimo że sprawiałą wrażenie, iż byłą produktem mocno okrojonym, upchniętym na siłę w tych ~40 minutach. A wszystko za sprawą postaci i strawniejszemu poziomowi dramatu.
No, ale faktem jest to, że klimat grozy gdzieś prysnął, jednak dalej się to przyjemnie oglada.
A w moim prywatnym moe RSie Mei zdecydowanie wyprzedza Akazawę :9
Dobry odmóżdżacz
I nie zawiodłem się. Ogląda się to dobrze, walki są dobrze zrealizowane, a sama fabuła nie wydaje się być najgorsza. Jak do tego dodamy gromadkę sympatycznych postaci, to daje nam to całkiem przyjemny seans.
Re: ło kurcze!
Świetny pomysł i bardzo dobra realizacja. Do tego tytuł bronił się gromadką bardzo fajnych postaci.
Oby było więcej takich serii.
Gdyby nie fabuła...
Próbują byc czymś więcej, niż są.
Oglądając ten tytuł cały czas miałem wrażenie, że cała ta fabuła została tutaj wepchnięta na siłę tylko po to, żeby stworzyc pozory, iż nie tylko o loli fanservuce tutaj chodzi. I tutaj zadam jedno pytanie: po co? Przecież można było zrobic ecchi komedyjkę z elementami akcji, co by wyszło tej serii tylko na plus. Jednakże podczas seansu większości odcinków czułem się podirytowany tymi mini dramami, smutnymi retrosami i nieudolnymi próbami zrobienia czegoś ambitniejszego. Było to niepotrzebne, szczególnie że wątki humorystyczne wypadały o niebo lepiej. Ograniczenie fanservice'u też by wyszło tutaj na plus, gdyż często był aż nazbyt nachalny (nie, nie jestem strażnikiem moralności walczącym ze zboczeniami i fetyszami ludzi mieszkającymi w Area 11, ale jeżeli jakiegoś elementu jest zbyt dużo, to robi się on po prostu irytujący).
Seria sama w sobie jest oglądalna i po jej obejrzeniu nie mam odczucia, że zmarnowałem swój czas, jednakże jestem również świadomy, że mogłem go lepiej spożytkowac.
5/10 i poważnie się zastanawiam, czy nie odpuścic sobie drugiego sezonu (fakt, gromadka dziewcząt była sympatyczna, chociaż z drugiej strony żadna z nich jakoś specjalnie nie zapadła mi w pamięc).
Re: Being matoł is suffering
Cthulu juz nie śpi od 6 rano, więc dzisiaj raczej ponowne przebudzenie mu nie grozi :P
Co wychodzi zdecydowanie gorzej niż w OAVce, w której Yomi wyraźnie zeszła na dalszy plan, gdy Mato znalazła sobie nową znajomą, a tutaj wyglada to zdecydowanie mniej przekonywująco (buu… Mato ma kogos, kogo zna od przedszkola, a nie tylko mnie). Stawia to dziewczynę w zdecydowanie gorszym świetle, bo pokemon z głosem Hanazawy nie miał nic przeciwko temu, że tamta utrzymuje kontakt z blond jędzą.
Ok, nie będe zbytnio narzekał, robi się to ogladalne, wiec nie jest aż tak bardzo źle.
Btw: pani pedagog powoli sobie pracuje na spotkanie z tirem/kombajnem/Sputnikiem (niepotrzebne skreślić).
Jak na razie win sezonu
Nie jestem w stanie wymienić jakiegoś słabszego elementu, bo zarówno postaci jak i humor bardzo przypadły mi do gustu. Cieszy mnie również fakt, ze w każdym gagu twórcy nie idą na łatwiznę i często, gdy spodziewałem się jakiegoś stereotypowego zakończenia, dostawałem coś zupełnie innego. Ponadto niektóre gagi urzekają mnie swoim realizmem kliknij: ukryte jak na przykład scena z „mieczem” xD.
Jeżeli ktoś chce obejrzeć dobrą komedię, a nie przepada za elementami ecchi i/lub moe, to z czystym sumieniem mogę polecić mu Nichibros :3
A temat MM! na Tanuki… ja go lubię, bo dowiaduję się dzięki tej recenzji o rzeczach, które ponoć były w serii, a których nie wyłapałem nawet podczas rewatchu (jak na przykład pantsu shoty, które pojawiły sie dopiero w specialach :P). Ok, ale już tego nie będe rozgrzebywał, bo to było zabawne jakiś czas temu :P
Co do ecchi komedii: jeżeli lubisz absurdalny humor, to polecam Softenni (uwaga, seria się rozkręca w okolicach 3 epa) i, jak kreska Cię nie odrzuci, Onii‑chan no Koto nanka Zenzen Suki Janain Dakara ne!! (o borze… ten tytuł do dzisiaj mnie przytłacza :P). Jest to skrajnie głupie i zboczone, ale zarazem bardzo zabawne.