Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

tamakara

  • Avatar
    tamakara 26.01.2018 10:38
    Re: Przecież to okruchy życia
    Komentarz do recenzji "Violet Evergarden"
    Wolno, wolno, niech się nie krepują. Sprzeczki o gust są najlepsze <3
  • Avatar
    tamakara 26.01.2018 08:29
    Re: Przecież to okruchy życia
    Komentarz do recenzji "Violet Evergarden"
    Ale zamiast, po wyrażeniu opinii, rzucić i przestać się interesować, mają czas i ochotę ciągle przypominać, że im się nie podobało ;)
  • Avatar
    tamakara 23.01.2018 21:48
    Re: Uwielbiam tę serię
    Komentarz do recenzji "Sora Yori mo Tooi Basho"
    ten fragment o komediowym drygu zamiast cukru skłonił mnie do sięgnięcia po serię i ojej… wpadłam po uszy D:
    a miałam to zupełnie olać. ha!
  • Avatar
    A
    tamakara 20.01.2018 22:45
    Komentarz do recenzji "Mouryou no Hako"
    Przeczytałam wszystko co znalazłam z mangowych adaptacji serii kyougokudou i pokrewnych. Kiedy zabrakło mi lektury, wzięłam się za anima. Musiałam się dowiedzieć, jak kończy się ta część… Cóż, rozumiem, że to jest adaptacja powieści i design postaci ma pełne prawo wyglądać inaczej, ale eh… przyzwyczaiłam się i przestawienie się było bardzo trudne. Kiba! Jak możesz być taki… drobniutki?! :O haha mam wrażenie, że clampowa kreska miała dodać tutaj oniryzmu i z efekt ten osiągnięto, ale mimo wszystko budzi we mnie ambiwalentne uczucia. Niby ładna, ale przyczynia się do wrażenia, że bohaterowie, poza Chuuzenjim, to cienie samych siebie.
    Sama historia świetna, ale myślę, że lepiej sprawdza się „na papierze”, kiedy czytelnik samodzielnie nadaje tempo wydarzeniom. Nie uniknięto dłużyzn, niestety. Dłużyzn koniecznych, pełnych interesujących informacji i rozważań, które w końcowym rozrachunku są istotne przy rozwiązaniu intrygi, ale jednak w praktyce bohaterowie tylko siedzią i gadają, gadają, gadają. Co więcej?  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    tamakara 13.01.2018 13:35
    Komentarz do recenzji "Hakyuu Houshin Engi"
    jak wielka jest siła sentymentu! W moim przypadku musi być naprawdę olbrzymia. sentyment przetrwał opening (chociaż serce płakało), ba – wystarczyło go na całe 10 minut pierwszego odcinka! Potem oklapł do reszty, bo cringe okazał się zbyt potężny! Cringe cringe cringe i Dakki świecąca kroczem! i oh Shinkohyou, kocham cię, serio, ale ten głos tak strasznie nie pasuje… naprawdę, gorzej brzmieć chyba nie mogłeś!
    cóż
    Reżyseria jest okropna… Przeniesienie mangowego oryginału żywcem na ekrany? ok, widzieliśmy to nie raz i nie dwa razy, ale tak marnego wyczucia już dawno nie uświadczyłam. Chyba, że to działanie celowe! Żeby tak wybebeszyć i spłaszczyć wprowadzenie do shounena, naprawdę trzeba się postarać! No, strasznie to się prezentuje, okropnie :D Ogólnie nope, ale popłakałam się z głupawki, więc nie był to czas do końca stracony. xD
  • Avatar
    tamakara 12.01.2018 08:41
    Komentarz do recenzji "Violet Evergarden"
    Nah, trailery to zwyczajowo pokazówka z pierwszego, max kilku pierwszych odcinków, a w te pierwsze odcinki pakuje się przecież najwięcej pary, by złapać widza. Jak jednak napisałam, to kyoani, można oczekiwać, że strona wizualna nie zmieni się (jakoś drastycznie)...
  • Avatar
    tamakara 11.01.2018 19:20
    Komentarz do recenzji "Violet Evergarden"
    a ile odcinków zdążyłeś już obejrzeć, pisząc, że kreska „pozostaje” na wysokim poziomie.
    nie twierdzę, że nie pozostanie, w końcu mówimy o kyoani, ale serio…
  • Avatar
    tamakara 20.11.2017 08:35
    Komentarz do recenzji "Mugen no Juunin"
    Bo tanuk ma w pogardzie wszelkie live action? :D
  • Avatar
    A
    tamakara 8.10.2017 21:24
    Komentarz do recenzji "Taishou Mebiusline: Chicchai-san"
    No… to jest pasza dla takiego fudziosia jak ja 8D kjutnes, że nosem się wylewa.
    fabułę trzeba sobie dopowiadać, więc wychodzi z tego bonus dla fanek oryginału. Raczej nowych widzów to sobie nie uzbiera zbyt wielu, chociaż kto wie…?
    + za ładne obrazki w endingu.
  • Avatar
    A
    tamakara 8.10.2017 19:21
    Komentarz do recenzji "Dynamic Chord"
    Angst. Ból świata. Werteryzm i kwitnące wiśnie. I heterochromia.
    Chaos, powtarzane w nieskończoność ujęcia i obowiązkowa scena prysznicowa. Gryfy gitar i statywy mikrofonów zostały pieczołowicie wygłaskane, aż do śmieszności. Osobowości w bohaterach nie stwierdzono. Próba wprowadzenia atmosfery niepokoju nie powiodła się. Halo, fabuła? Czy ktoś widział fabułę? Humoru brak.
    Animacyjnie bieda (opening! TT_TT) Muzycznie bieda jeszcze dotkliwsza. No dobrze, same piosenki ujdą w tłoku, ale bgm? zwłaszcza to tłuczenie w klawisze na Dramatycznej i Szokującej Scenie z Końcówki.
    Nie wyobrażam sobie desperacji jaką trzeba odczuwać, by chcieć śledzić to dalej. Chociaż nie, wróć, są ładne chłopce!!!
    czyli co? hmmm nie wyobrażam sobie desperacji jaką trzeba odczuwać…
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    tamakara 7.10.2017 20:07
    Komentarz do recenzji "Black Clover"
    Tak jak przedmówcy, ciężko przeżyłam ten pierwszy odcinek. Główny bohater jest nad wyraz irytujący, ale jego seiyuu współczuję – to musi być wykańczające tak ciągle krzyczeć.
    Z drugiej strony chyba nie ma co się dziwić, że z Asty wyrosło to co wyrosło, skoro żył w otoczeniu ludzi, którzy na każdym kroku wytykali jego niepełnosprawność. Na dodatek nie mogłam uniknąć wrażenia, że fabuła została tu jakby zrzucona ze schodów. było szybko, bezładnie i jakoś tak kanciato(?).

    btw, nigdy nie oglądałam naruto, ale i tak mam jakieś takie deja vu…
  • Avatar
    tamakara 7.10.2017 19:55
    Komentarz do recenzji "Hitorijime My Hero"
    napisałam przecież, że zgadzam się mniej więcej ;) niech więc to rozwinę… (moderacja mnie pogoni…)
    Myślę, że najlepszym sposobem na ocenienie dzieła jest zapoznanie się z nim osobiście. Recenzje mogą pomóc w wyborze, ewentualnie wpłynąć na zmianę perspektywy odbioru, ale na pewno nie mogą stanowić wyznacznika „ma ci się podobać/nie podobać, albo jesteś głupi”. Myślę, że na tanuku i w wielu innych miejscach przeświadczenie o ważności recenzji, jej wyższości ponad zwykły komentarz, zderza się z buntem przeciw autorytetom. Dodatkowo recenzja bardziej niż funkcję informacyjną spełnia zadanie wirtualnego poklepania po pleckach. Jeśli potwierdza stanowisko czytelnia -> jest dobra, a recenzent jest fajny, jeśli jest sprzeczna ze zdaniem czytelnika -> recenzent jest do bani, nie zna się, a tekst nie nadaje się do czytania. Nie chodzi tylko o moją recenzję, to cały czas wraca. (oczywiście nie chcę tu sugerować, że wszyscy się tak zachowują…) Obiektywizm recenzji może dotyczyć jedynie postawienia opisywanego filmu/serialu/książki pomiędzy innymi tworami, ale zauważ, że nawet to nie musi zostać uszanowane przez czytelnika. To wymagałoby już na starcie nastawienia, albo chociaż przyzwolenia możliwości, że tak – ten człowiek się zna, wie więcej niż ja. Ale w odbiorcy nie ma takiego nastawienia, bo odbiorca woli mieć rację i on też „różne rzeczy czytał”. Być może jest to wina internetu, który zmienia perspektywę, ale takie są czasy, że każdy może pretendować do miana autorytetu, więc nikt nim naprawdę nie jest. Sama uważam, że niektóre opinie są bardziej wartościowe od innych, ale nie można nikomu narzucić zgody na słuchanie akurat tego konkretnego osobnika, dlatego właśnie recenzja jest bardziej głosem w dyskusji niż głosem głoszącym prawdę. Mogę się znać na BLach albo czymkolwiek, ale dla kogoś z innym gustem pozostanę dyletantką, bo piszę inaczej, niż on uważa ;) a filmoznawstwa nie kończyłam :D
    Obawiam się jednak, że gdyby recenzją tego anima zajął się Tomasz Raczek, albo Sfilmowani (osoby, które szanuję filmowo) to chyba nie postawiliby wyższej noty… jakie mam jednak prawo zamykać tym komuś usta? dlatego mam nadzieję, że ta druga recenzja powstanie.
  • Avatar
    R
    tamakara 5.10.2017 14:03
    Komentarz do recenzji "Hitorijime My Hero"
    zanim pod moimi oknami pojawi się tłum (hih) z widłami i pochodniami, postanowiłam (jednak!) zmienić obrazek z miniaturki na mniej zabawny, za to bardziej pasujący do opisu. Niech będzie, że się poddałam.  kliknij: ukryte 
    ale patrzcie patrzcie! Anime, którego nikomu nie chciało się nawet zajawkować, o którym za sezon nikt by nie pamiętał i pod którym wypowiedziały się trzy osoby, nagle potroiło liczbę komentarzy (swoich nie liczę), dostanie drugą recenzję (apologetyczną?), a określenie „pasza” nabrało cech memu. Na dodatek ktoś zupełnie wcześniej niezainteresowany wyraził potencjalną chęć obejrzenia serii. Czyżbym była geniuszem zła? Szkoda tylko, że zupełnie przez przypadek.
    Myślę, że chociaż czasem zdrowo jest się z kimś trochę pokłócić w kwestii gustu i odbioru jakiegoś dzieła kultury, to mam wrażenie, że obecne tu niezadowolenie z recenzji nie otwiera pola do dyskusji. Można się za to dowiedzieć, że jestem okropnym człowiekiem :D

    na koniec zostawię jeszcze linka do ciekawego (imo) materiału na temat roli recenzji. jest to mniej więcej również moje stanowisko, a skoro chłopak o tym gada, to ja nie muszę pisać: [link]
  • Avatar
    tamakara 4.10.2017 10:02
    słowa słowa słowa teoria teoria teoria
    Komentarz do recenzji "Hitorijime My Hero"
    Muszę sprostować. „niewiedza” o której piszę w pierwszym komentarzu to skrót myślowy, kontrowersyjny na dodatek. Powinnam była napisać o „potencjalnej niewiedzy części odbiorców”, albo coś w tym stylu. Mogło to zostać odebrane jako postawienie się mojej nic nieznaczącej osoby w pozycji autorytarnej, podczas gdy miałam na myśli ewentualne różnice w ilości/jakości tytułów, jakie ktoś miał okazję poznać. Powinno to brzmieć: „Może nic lepszego nie przytrafiło się Wam zobaczyć, ale to nie znaczy, że ja muszę się tym ograniczać”. Poprosiłabym moderację o edycję, ale ponieważ fragment został już zacytowany, z pewnością zmiana nie wchodzi w grę. Cóż więc, jakaś gwiazdka i przypis może? ;)

    Zastanówcie się przez chwilę, jeśli zechcecie, co takiego naprawdę dobrego jest w tym tytule? Jest gejowskim romansem i się nie gwałcą? To ma je wartościować dodatnio? Podkreślę jeszcze raz z całą mocą. Brak przemocy seksualnej na ekranie nie jest zaletą. Jest normą, albo powinien nią być. Czymś, co każdy odbiorca ma prawo oczekiwać na wstępie. Obecność przemocy seksualnej nie może być traktowana jako punkt wyjścia! Nic mnie nie obchodzi, że BL jako gatunek uczyniło z przemocy seksualnej fetysz i będę to zawsze piętnować. Być może za wyjątkiem sytuacji, kiedy owa przemoc jest pokazana naprawdę jako przemoc i nie stanowi tylko narzędzia fabularnego, ale to już kwestia oceny konkretnych przypadków.

    Nazwanie recenzowanego tytułu paszą nie jest może najmilsze dla niektórych, ale (w mojej opinii) oddaje sedno problemu. Nie trzeba nas dopieszczać. Ucieszy nas byle co. Nie powinno tak być, powinniśmy mieć wymagania, ale nie mamy – jako grupa odbiorców. I bądźmy szczerzy, po ten tytuł nie sięgnie żadno „szersze grono”, ten tytuł nie ma nic do zaoferowania ludziom nie będących fanami gatunku. Podobnie jak w przypadku innych pasz: otome albo ecchi. A mogłoby mieć. Jakże pięknie by było, gdyby miało! Gdyby mogła przyjść taka mała tamakarka i postawić 8/10, albo wyżej. I na koniec – chęć sięgnięcia po paszę nie jest czymś nagannym, sama po nią sięgam (nie tylko BL) i się nawet bawię, ale to nie oznacza, że mam wypierać świadomość owej paszowatości.

    nieustannie pozdrawiam.
  • Avatar
    tamakara 3.10.2017 23:22
    Komentarz do recenzji "Hitorijime My Hero"
    Myślę, że podchodzisz do tego zbyt emocjonalnie, być może dlatego, że – jak sama podkreślasz, jesteś do mnie uprzedzona. Nie podobają Ci się moje teksty, trudno, nie mam obowiązku Cię zadowalać :)
    Recenzję pisałam na bieżąco wraz z wychodzącymi odcinkami, chyba mi wolno? Stąd liczny zmiany. Zapewniam, mogłam i potrafiłabym naprawdę to zjechać, gdyby mi zależało.

    nadal pozdrawiam.
  • Avatar
    R
    tamakara 3.10.2017 21:18
    Komentarz do recenzji "Hitorijime My Hero"
    drogie oburzone głosy niżej (a może i wyżej) zjedzcie snickersa…

    Myślicie, ze w tej recenzji jest jad? Myślicie się. Jad był w pierwszej wersji tego tekstu, który potem zmieniałam, zmieniałam i zmieniałam, ponieważ anime okazało się lepsze, niż obawiałam się, że będzie, a mi zależało na uczciwym podejściu do tematu. To nie znaczy, że jest jakieś wybitne i że mam je oceniać wysoko. Na tle innych tytułów spod szyldu BL nie wyróżnia się niczym szczególnym. Za dużo mang z tego gatunku przeczytałam, oraz innych dzieł kultury doświadczyłam, żeby twierdzić inaczej. Powiecie mi, że „ale nie ma takich anime”. A co to w ogóle za argument? Nie muszę ograniczać się Waszą niewiedzą. Poza tym nawet w przypadku anime jest jeszcze doukyuusei, o wiele lepsze, moim skromnym zdaniem rzecz jasna.
    Chciałabym wiedzieć, w którym miejscu mijam się z prawdą. W jaki sposób z tekstu wynika, że bohaterowie myślą tylko o seksie? Jestem pewna, że tego nie napisałam :D Jednak czy Hasekura nie powiedział Kensuke tego, co mu powiedział? Czy nie wymuszał na nim „innych czynności seksualnych”? Czy anime nie próbowało nam tego zaprezentować jako ah scen romantycznych? Czy jesteście na 100% pewne, że nie kieruje Wami to jakże urocze jaoistyczne zaślepienie? Jest „oficjalna” gejowska para, więc należy świętować i nieważne, że bohaterowie z dykty i że fabuła szyta grubymi nićmi?  kliknij: ukryte  To jest tylko romansidło, na dodatek niezbyt lotne i bardzo w standardach gatunku. Nie było gwałtu na ekranie? No i chwała Bogu, ale wiecie, brak gwałtu nie jest czymś wyjątkowym. Brak gwałtu =/= zaleta. To jest stan normalny w relacjach międzyludzkich, niezależnie czy to BL, czy co innego.
    Też jestem fujoshi i wiem, że ta pasza była skierowana również do mojego żłobu, średnio się nią najadłam, ale

    cytat z recenzji:„Pozostaje mieć nadzieję, że to krok w dobrym kierunku i następna serialowa ekranizacja mangi BL to będzie już naprawdę coś dobrego. I być może z lepszym budżetem.”

    Chcecie pisać alternatywne recenzje i rozpływać się, jakie to było wybitne, cudowne, kochane, najlepsze ever? ależ proszę uprzejmie. Opinia jest opinią :) z tego samego tytułu życzę sobie, abyście uszanowały moje zdanie.

    a obrazek główny? jest przeuroczy przecież :D ta scena zrobiła na mnie prawdziwe wrażenie. bosz, zero dystansu…

    pozdrawiam.
  • Avatar
    A
    tamakara 1.10.2017 11:07
    Komentarz do recenzji "THE iDOLM@STER SideM"
    Podoba mi się to. Jak na razie… ale ten klon mako­‑chana w obsadzie, ha ha ha po prostu.
  • Avatar
    tamakara 30.09.2017 19:00
    Re: Po 11 odcinkach
    Komentarz do recenzji "Ballroom e Youkoso"
    [link] masz, napawaj się :D

    Zważywszy, że w animu taki dwuminutowy taniec potrafi trwać pół odcinka, towarzyszą mu komentarze dziesięciu osób i jeszcze rozmyślania tancerzy… jak to zrobić bez rozciągania w nieskończoność? Może w jakiejś innej historii, gdzie nie będzie sportówkowej narracji?
    Argumentów z komentarza wyżej nie rozumiem. Znaczy nie czytasz mangi, ale masz opinię na jej temat. Ok, spoko. Dziwią mnie trochę te śmiałe proroctwa nie wiadomo na jakich podstawach, zwłaszcza, że kłóci się to z filozofią życiową Tatary, ale co tam :D poza tym może przecież tańczyć z Chinatsu, a prywatnie mieć dziewczynę (albo chłopaka?)

    i eghem… nie napisałam tamtego ostatniego akapitu w poprzednim komentarzu, żebyś poszedł czytać moją recenzję _­‑___ ot, zwróciłam uwagę na to jak można użyć argumentu, a w innej sytuacji właśnie z takim samym argumentem się nie zgodzić.
  • Avatar
    tamakara 28.09.2017 18:45
    Re: Po 11 odcinkach
    Komentarz do recenzji "Ballroom e Youkoso"
    dostrzegam wady tej serii, ale nie wydaje mi się, że zasługuje na zostanie kozłem ofiarnym, którego należy zrzucić w przepaść za błędy i schematy wszystkich innych sportówek. oczywiście jest to głęboko subiektywna opinia, a hyoudou jest najlepszy…
  • Avatar
    tamakara 28.09.2017 18:31
    Re: Po 11 odcinkach
    Komentarz do recenzji "Ballroom e Youkoso"
    Po takim wstępie, to chyba rzeczywiście nie warto czytać, ani odpowiadać, zwłaszcza, że sam prawdopodobnie nie przeczytałeś tego, co napisałeś…

    cóż, nie zgadzam się, że anime powinny być realizowane jako wydarzenia sportowe. głównie dlatego, że sport w anime ma być elementem fabuły, a nie celem samym w sobie. w ogóle czy oglądanie anime dla sportu może skończyć się czymś innym, niż rozczarowaniem? dla mnie, wielkiej fanki łyżwiarstwa, yoi było pod tym względem rozczarowaniem wręcz niewymownym. Uważam, że stawianie tej serii jako wzoru jest niepoważne, gdyż naszpikowana jest ona błędami, na slajdy z ballroom zaś można chociaż patrzeć. Zwłaszcza, kiedy się wie, że w prawdziwych zawodach tanecznych też pełno psycho uśmiechów i pozowania. mogło być więcej ruchu? mogło być, ale przynajmniej bohaterowie nie mają chronicznie jednej nóżki krótszej…

    swoją drogą to zabawne, bo identyczne zarzuty o „wierność pierwowzorowi” stawiam anime, które w tym sezonie trafiło mi się recenzować. Niemal słowo w słowo tak samo, ale tamta seria jest naprawdę brzydka…
  • Avatar
    tamakara 28.09.2017 09:12
    Re: Po 11 odcinkach
    Komentarz do recenzji "Ballroom e Youkoso"
    Porównujesz ballroom z yoi? no to chyba żart albo prowokacja :D przecież yoi było abominacją. Koszmarem, od którego wypływały oczy. To, że „cały czas się ruszało” nie jest argumentem, bo ruszało się w okropny sposób. I chyba Ci pamięć szwankuje, bo tam również pełno było powtarzanych ujęć, plansz, wiecznych ucieczek na publiczność (ciągle tę samą btw), na sufit i na postaci komentujące z boku. ¯\(°_o)/¯ Ogólnie publiczność i komentarze obserwatorów to cecha gatunkowa sportówek. Nawet w haikyuu to widać, a haikyuu dysponowało jakimś gadzilionem jenów budżetu. Yoi miało fenomenalny początek, a potem ciągnęło po dnie, podrygując od czasu do czasu, ballroom tymczasem jest mistrzostwem świata w kategorii „ukrywamy, że nie mamy kasy”. Absolutnie wszystko da się tu wpisać w zabieg artystyczny, nagminnie przekraczana jest granica między jakąś metaforą i abstrakcją z jednoczesnym zachowaniem dynamiki scen. Większość serii zderza się w którymś momencie z problemem oszczędności, a tutaj reżyser robi z tego oszczędzania formę wyrazu. Trochę jak te wszystkie kotki w kimi to boku. Dodatkowo obraz świetnie zgrywa się z muzyką. Rozumiem, że estetyka nie będzie komuś odpowiadać, bo twórców dosłownie ponosi, ale żeby w ogóle tego nie dostrzegać?
    I ogólnie śmieszy mnie niesamowicie, że bronię sportówki, ale ponieważ jestem jedyną osobą na tanuku, której się to podoba… Poziom skomplikowania fabuły i głębia osobowości bohaterów o kilka stopni przewyższa inne serie tego typu.
  • Avatar
    R
    tamakara 26.09.2017 08:06
    suplement do recenzji
    Komentarz do recenzji "Vatican Kiseki Chousakan"
    wow. to ja tu ręce sobie na plecach wiążę byle o jojnych hintach nie wspominać w tekście, bo zaraz się na mnie krucjata wyprawi, że jestem niby zboczona i sobie wmawiam nie wiadomo co, a tutaj okazuje się, że to główny temat dyskusji hahaha Eghem. Przyznam, że jestem lekko zażenowana. Potrafię zrozumieć, że hintowy fanserwis ciągle jest dla niektórych nie do ogarnięcia, ale żeby przy okazji insynuować, że każda fujoshi jest idiotką? Bardzo niesympatycznie.
    To nie hincenie jest problemem tej produkcji. Hincenie to wręcz najlepsze, co można tu zobaczyć! (o wiele ciekawszy materiał, niż hitorijimie mai hiiro z tego samego sezonu). Problemem są dziury w scenariuszu i ogólna głupota tegoż :D :D :D

    wspominam w recenzji o pseudoreligijnym bełkocie, myśl ta wymaga rozwinięcia.

    bohaterowie rozmawiają ze sobą w sposób straszny. nie jak teologowie po studiach, brzmią jakby dorwali się w Biblii i wymieniali się randomowymi cytatami, które akurat trochę pasują. I to brzmi tak strasznie sztucznie. Zero interpretacji, zero myślenia. i cuda, oh te cuda
     kliknij: ukryte  Gdyby nie udawali katolickich księży, to jeszcze miałoby to jakiś sens, ale niestety nie ma. Inaczej mówiąc: wyborem szkieletu fabularnego seria odbiera sobie sens. Ot, klasyczny strzał w stopę.
    Pośmiać się można, ale to chyba miało być na poważnie…
     kliknij: ukryte 
    :D :D :D :D
    I kiedy myślałam, że już nie mogą wymyślić nic „lepszego”... Przyszła końcówka. Na końcówce lałam łzy rzęsiste. Naprawdę się popłakałam, wręcz się zanosiłam, tyle radości mi dostarczono. Taki wtf, taki random, takie cuda na kiju się tam wyprawiają, że prawie mam ochotę zmienić ocenę na 10/10… lol nic się tu nie trzymało kupy. NIC xDDD
    to anime jest tak okropnie złe! nie mogłam przestać się cieszyć…
  • Avatar
    tamakara 11.09.2017 20:05
    Re: MakoxTatara
    Komentarz do recenzji "Ballroom e Youkoso"
    aha, cokolwiek Oo
  • Avatar
    tamakara 30.08.2017 20:38
    Re: MakoxTatara
    Komentarz do recenzji "Ballroom e Youkoso"
    oczywiście, że mako jest mega słodka i kochana i z tatarą są mega pluszowi, ale cóż, dla mnie to bardziej dwójka kociaków albo szczeniaczków niż para­‑para, ale szipowanie i tak jest dobre. ktoś na tumblrach napisał:
    Ballroom e Youkoso is not a romance manga but they all have nice moments between them that you can ship everyone x everyone and is ok, because the only canon love is their love for dance.

     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    tamakara 30.08.2017 10:42
    Re: MakoxTatara
    Komentarz do recenzji "Ballroom e Youkoso"
    lol jakie emocje emocje :D wieeeesz, spojlery osobiste wrażenia -> kliknij: ukryte 
    Tatara ogólnie jest szipowalny, można go szipować w wielorakich konfiguracjach i zawsze będzie pasować. Poczytaj fanfiki na otarcie łez ;p