x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Podoba mi się jednak wszystko inne i jestem trochę rozdarta.
zaskakująco pozytywne wrażenia
Re: Świetne piosenki są w tym anime :)
Chociaż kilka szczegółów nie spotkało się z moją aprobatą.
Dramat katastrofy z samego początku – kliknij: ukryte samolot wybucha tuż nad głową dziadka i w tej samej chwili dzwoni telefon.
Nie mogę też powiedzieć, że ten kluczowy, wielki i niespodziewany zwrot akcji naprawdę mnie zaskoczył. kliknij: ukryte W jednym z flashbacków widać, że to Kurumi sięga po walizkę, więc bystra ja domyśliła się, że coś jest nie w porządku.
Poza tym scena na dnie rzeki była trochę za bardzo wydumana.
Gdyby nie takie motywy, może wzruszyłabym się trochę bardziej. Tak czy inaczej główny bohater i jego odkrywanie rzeczywistości/prawdy zrobiły na mnie wrażenie i bardzo go polubiłam. No i Hosoyan <3.
Fabuła oscyluje na granicy groteski i swoistej makabry. Śmieszy, a jednocześnie wpędza w dziwne poczucie dyskomfortu. Momentami naprawdę trudno to znieść, ale jednak nie mogłam się oderwać wtedy i nie mogę się oderwać teraz. Animacja i kreska harmonizują z fabułą i nie jestem w stanie wyobrazić sobie niczego lepszego dla tej produkcji. Zwłaszcza opening. Prawdziwe z niego cudeńko xD a melodia wgryza się w pamięć.
Jednak, mimo mojego osobistego sentymentu, nie mogę powiedzieć, żeby było to szczególnie wybitne anime i, że koniecznie trzeba je zobaczyć. To raczej coś dla koneserów i ludzi o specyficznym guście.
Kręcenie takich absurdów przez dwa sezony i utrzymanie przy tym aktualnego tempa będzie bardzo trudne.
Re: Gratka dla Japońskich fanek
Re: HxH 2011 najlepszym shouenem jest.
W ogóle jeśli Togashi nie ma już ochoty/siły rysować, to mógłby zamknąć historią jakkolwiek. No chyba, że gdzieś tam cichaczem rysuje i nas wszystkich zaskoczy.
Re: Ile wampira w wampirze?
Z tego co piszesz o zakończeniach gry, to taki standard w sumie, kliknij: ukryte poza zabijaniem zbędnych panów.
Re: Ile wampira w wampirze?
Dodatkowo zakaz ów jest bez sensu z logicznego punktu widzenia, bo, bądźmy szczerzy, dlaczego oni w ogóle mają się podporządkować? Jeśli są takimi prawdziwymi wampirami, to powinni w pierwszej kolejności nasycić głód. Jest ich sześciu, nie ma prawa wystarczyć na długo. Jeśli oszczędzają ofiarę, to raczej z powodu fascynacji życiem, której tu nie dostrzegam. Jeśli chcą złamać bohaterkę, to niespecjalnie jest co łamać. Bohaterka jest w jakiś sposób specjalna? Ktoś powinien jej pilnować. Czyli co? Chodzi tylko o jedno. Pozwala się widzom wierzyć, że wampirom się wreszcie odwidzi i którejś pięknej nocy dojdzie do wyznań. A w międzyczasie można pofantazjować, że on taki zły ah. Lenneth wyżej ładnie to rozwinęła, nie będę przepisywać.
Gdyby tak zrobili oavkę z drugiej płyty hakozume, o! Ale tam bohaterka ma osobowość, więc nic z tego xp
Re: Ile wampira w wampirze?
kliknij: ukryte Wielka akcja dla ratowania Japonii? Tajna organizacja i ludzie trenujący od dziesięciu lat? Kosmici?? A drużyna Mari i Goto z istotnych bohaterów zostają zepchnięci gdzieś na dziesiąty plan, by zrobić miejsce dla gromady kliszowych power rangers? Pytanie: o czym właściwie jest samurai flamenco?
To anime robi się gorsze z odcinka na odcinek :/ Wręcz żenująco głupie.
Re: Ile wampira w wampirze?
Ja widzę to tak: nie mamy tu do czynienia z romansem w rozumieniu klasycznym, raczej jego wypaczonym obrazem. Prezentacją szeregu toksycznych związków, które widza nie bolą (teoretycznie), ale odpowiadają na fantazję. Nie miałam na celu bronienia tego tytułu, w żadnym wypadku, ale jest grupa odbiorczyń, które uznają, że wydarzenia przedstawione na ekranie były super romantyczne. Historia powstała w celach zaspokajanie potrzeb natury romansowej, więc powinna być traktowana jako romans. Jest to dla mnie sytuacja wyjątkowo trudna do zaakceptowania, ale rzeczywista. Dlatego napisałam, że patrzysz na to z niewłaściwej strony. Niewłaściwej nie od strony technicznej, ale hmm kulturowej?
Zmierzchu nie tknęłabym kijem przez szmatę, rozumiem jednak, że najpopularniejszy współcześnie obraz wampira odbiega od wielowiekowej tradycji i Cię drażni. Ale tak tradycyjnie rozumiany wampir raczej wyssałby ofiarę na miejscu i nie zostawiałby jej do dręczenia. Stąd moje porównanie z Lestatem, który był sadystą i byłby w stanie się tak zachować, gdyby zabijanie nie stanowiło jego ulubionego zajęcia. Gdyby się zakochał i nie potrafił wyrazić się inaczej. Taka hybryda tsundere‑yandere.
Re: Ile wampira w wampirze?
Jako mężczyzna identyfikujesz się z którąś ze stron? Raczej nie z bohaterką… Świadczy o tym dalsza część wypowiedzi. To po części wyjaśnia tę przyjemność.
Otóż, drogi panie, chcesz tego czy nie, to jest harem i romans. Wypaczony, ale jednak. Kobiety mają tu wzdychać, popiskiwać i wydać pieniądze na produkty rejeta. Bardzo wiele z nas tak właśnie postępuje. Nie chodzi o próbę psychologiczno/antropologicznej poprawności w przedstawieniu wampira. Autorzy mają ją w nosie. Ja widzę tu kalkę Lestata + swoiste yandere. Nic specjalnie odkrywczego w świecie otome game/cd, chociaż mocno podrasowane. Poza tym to jest reklama. Chodzi o to, by konsumentki o pewnych konkretnych gustach czy fantazjach, mogły się podjarać. Tak, podjarać się byciem mieszaną z błotem i bezlitośnie wysysaną. To jest harem, bo można sobie wybrać oprawcę. I tak, to jest romans, bo ten lub inny wąpierz bierze cię, znaczy ją i jesteś, to znaczy ona jest, taka maleńka i bezbronna w jego szponach i gdzieś tam po drodze pojawia się miłość (albo i nie). A poza tym jest fajnym bishounem.
Doszukiwanie się w tym anime jakiejś głębi fabularnej mija się z celem. Sam to zresztą zauważyłeś w trzecim akapicie.
Wrócę do słuchowisk, bo wszyscy tu piszą o grze, ale w końcu to cd były pierwsze :| A tych w słuchowiskach wampir mówi te wszystkie miłe inaczej rzeczy wprost do twojego ucha. I tylko do tego sprowadza się cała historia.
Nieważne, czy ktoś tutaj oczekiwał czegoś po tym anime, czy nie. Jeśli mu się nie podoba, lub nawet oglądanie sprawia mu przykrość, ma pełne prawo do negatywnej oceny.
Re: I tak, pod koniec 7 odcinka, a zwłaszcza w 8...
Owszem, sprowadzanie fabuły na tory dziwności zaczęło się już przy Mayi i jej zabawkach, ale przeskok z siódmego odcinka był zbyt gwałtowny i teraz oglądam zupełnie inną serię. Z nieschodzącym z mych ust „co ja paczę?”, niestety. W odróżnieniu od wypowiedzi większości panów, mi się bardziej podobała wersja z okruchami życia :P Historię o prawdziwych superbohaterach z mocami oczywiście też byłam w stanie zaakceptować i polubić, gdyby nie strzelono mi nią z zaskoczenia w twarz.
kliknij: ukryte Co do natury bestyj. To nie mogą być roboty, ani przebrani ludzie. W siódmym odcinku wyraźnie pokazano transformację pana goryla. Miałam wrażenie, że spowodowanej zażyciem jakiegoś środka, ale mogę się mylić.
I jeszcze jedno
kliknij: ukryte
Ja się zastanawiałam. Uderzyło mnie postępująca głupota potworów i ich „misji”, zauważam też spadek zainteresowania nie tylko mediów, ale i samej policji. Tak więc chęć podtrzymywania hype'u można skreślić. Nawet Maya się znudziła – jej słowa.
Nie da się też nie dostrzec, że stopniowa infantylizacja postępowania „złych” równa się wzrostowi samozadowolenia głównego bohatera. On już nie walczy dla dobra ludzkości i ogólnie pojętych szczytnych celów, ale samego „rozwalania potworów”. Widzę też chorą fascynację głównego bossa naszym Samurajem… A na koniec jeszcze się okaże, że to też jest część „Wielkiego Planu Dziadka”.
A tak w ogóle, to już chyba nic mnie nie zdziwi w tej serii i nic chyba nie podciągnie oceny do stanu przed odcinkiem nr 7.
Re: I tak, pod koniec 7 odcinka, a zwłaszcza w 8...
o rany...
kliknij: ukryte Ten goryl był po prostu… brak mi słów. Czekałam na moment, kiedy zobaczymy, kto jest na prochach i jak na razie chyba twórcy. Niedobrze. I jeszcze King Torture. Jak ja mam się z tego nie śmiać? xD Przy takich rewelacjach prawda o rodzicach Msayoshiego odpływa w niebyt.
Możliwe, że kuriozum owego zwrotu akcji zniechęci mnie do serii, która do tej pory była taka przeuroczo „przytulaśna”...
Chociaż nie, na pewno nie zrezygnuję tak od razu, ale to naprawdę zrobiło się -dziwne-.
Ogólnie trzeba powiedzieć, że anime wkroczyło na bardzo cienki lód
Re: NOPE.
Re: Kamiya :3
Może na jakiś tubach jest kompilacja scen…
co to się ze mną dzieje?
Podstawowe założenie fabularne też przypadło mi do gustu. kliknij: ukryte Sei dostarcza sprzęt, Reiji walczy, są drużyną i wzajemnie się uzupełniają. Oczywiście przesłanie współpracy nie jest niczym oszałamiająco nowym, ale zazwyczaj obserwujemy wędrówkę jednostki ~od zera do mistrza wszechstyli~ i czegoś takiego się spodziewałam. A tu proszę, miła niespodzianka.
Nie da się ukryć, że cała historia jest jedną wielką, obrzydliwie niesubtelną reklamą zabawek, ale twórcy przynajmniej dostali budżet.
Czyli tak, jak zwykle ;)
Moja znajomość z HxH zaczęła się ponad 10 lat temu, zakochałam się i miłość trwa do dziś. Swego czasu zaczytywałam się w mandze, ale potem życie popchnęło mnie w inne rejony i dopiero teraz, no, parę miesięcy temu, zaczęłam oglądać serię 2011.
Poprzednia ekranizacja zupełnie nie przypadła mi do gustu, poza muzyką, więc odpuściłam ją sobie dość szybko. No cóż, coś zawiniło, to nie miejsce na zastanawianie się nad tym. Nowa ekranizacja chwyciła za twarz i nie puszcza. Kiedy zaczęłam oglądać, odcinków było już sporo, więc bywało, że niemal zarywałam noce, nadrabiając. To był piękne chwile xD
Bohaterowie! Kocham praktycznie wszystkich. O każdym mogłabym tyle powiedzieć, nawet nie wiem od czego zacząć. Za co konkretnie ich kocham? Za co nie lubię innych? Jak to możliwe, że Gon kiedyś mnie denerwował? To najukochańsze dziecko wszechświata :| ten napływ macierzyńskich uczuć może człowieka zadusić… Z Killuą jest podobnie, chociaż to przecież zupełnie inny typ gagatka.
I czy to nie wspaniałe, że Togashi‑sensei prezentuje taki urozmaicony wachlarz postaci kobiecych, wychodząc poza schemat moe dziewuszka i sexy badass lady? Takie też są, rzecz jasna, ale ojej, tylko na ten temat można pisać i pisać i to jest wspaniałe.
Absolutnie kocham tę serię! Nie potrafię znaleźć żadnych wad. Może dlatego, że jestem na pół oślepiona łzami po obejrzeniu odcinka 101. Na zimno pewnie coś by się znalazło, nie wszystkie bowiem pomysły na fabułę wzbudzały z miejsca mój zachwyt. Do chimera ant byłam mocno nieprzekonana przez dłuższy czas, a teraz o, proszę *wyciera nos*.
Nie pytać, dlaczego płaczę, nie wiem. Co to w ogóle za pomysł, żeby płakać na shonenie? I to jeszcze tak regularnie… Ale jakoś tak jest, że HxH potrafi trącić tę strunę w mojej duszy.
Jak tu nie kochać takich idiotyzmów?