x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Gratka dla Japońskich fanek
Re: HxH 2011 najlepszym shouenem jest.
W ogóle jeśli Togashi nie ma już ochoty/siły rysować, to mógłby zamknąć historią jakkolwiek. No chyba, że gdzieś tam cichaczem rysuje i nas wszystkich zaskoczy.
Re: Ile wampira w wampirze?
Z tego co piszesz o zakończeniach gry, to taki standard w sumie, kliknij: ukryte poza zabijaniem zbędnych panów.
Re: Ile wampira w wampirze?
Dodatkowo zakaz ów jest bez sensu z logicznego punktu widzenia, bo, bądźmy szczerzy, dlaczego oni w ogóle mają się podporządkować? Jeśli są takimi prawdziwymi wampirami, to powinni w pierwszej kolejności nasycić głód. Jest ich sześciu, nie ma prawa wystarczyć na długo. Jeśli oszczędzają ofiarę, to raczej z powodu fascynacji życiem, której tu nie dostrzegam. Jeśli chcą złamać bohaterkę, to niespecjalnie jest co łamać. Bohaterka jest w jakiś sposób specjalna? Ktoś powinien jej pilnować. Czyli co? Chodzi tylko o jedno. Pozwala się widzom wierzyć, że wampirom się wreszcie odwidzi i którejś pięknej nocy dojdzie do wyznań. A w międzyczasie można pofantazjować, że on taki zły ah. Lenneth wyżej ładnie to rozwinęła, nie będę przepisywać.
Gdyby tak zrobili oavkę z drugiej płyty hakozume, o! Ale tam bohaterka ma osobowość, więc nic z tego xp
Re: Ile wampira w wampirze?
kliknij: ukryte Wielka akcja dla ratowania Japonii? Tajna organizacja i ludzie trenujący od dziesięciu lat? Kosmici?? A drużyna Mari i Goto z istotnych bohaterów zostają zepchnięci gdzieś na dziesiąty plan, by zrobić miejsce dla gromady kliszowych power rangers? Pytanie: o czym właściwie jest samurai flamenco?
To anime robi się gorsze z odcinka na odcinek :/ Wręcz żenująco głupie.
Re: Ile wampira w wampirze?
Ja widzę to tak: nie mamy tu do czynienia z romansem w rozumieniu klasycznym, raczej jego wypaczonym obrazem. Prezentacją szeregu toksycznych związków, które widza nie bolą (teoretycznie), ale odpowiadają na fantazję. Nie miałam na celu bronienia tego tytułu, w żadnym wypadku, ale jest grupa odbiorczyń, które uznają, że wydarzenia przedstawione na ekranie były super romantyczne. Historia powstała w celach zaspokajanie potrzeb natury romansowej, więc powinna być traktowana jako romans. Jest to dla mnie sytuacja wyjątkowo trudna do zaakceptowania, ale rzeczywista. Dlatego napisałam, że patrzysz na to z niewłaściwej strony. Niewłaściwej nie od strony technicznej, ale hmm kulturowej?
Zmierzchu nie tknęłabym kijem przez szmatę, rozumiem jednak, że najpopularniejszy współcześnie obraz wampira odbiega od wielowiekowej tradycji i Cię drażni. Ale tak tradycyjnie rozumiany wampir raczej wyssałby ofiarę na miejscu i nie zostawiałby jej do dręczenia. Stąd moje porównanie z Lestatem, który był sadystą i byłby w stanie się tak zachować, gdyby zabijanie nie stanowiło jego ulubionego zajęcia. Gdyby się zakochał i nie potrafił wyrazić się inaczej. Taka hybryda tsundere‑yandere.
Re: Ile wampira w wampirze?
Jako mężczyzna identyfikujesz się z którąś ze stron? Raczej nie z bohaterką… Świadczy o tym dalsza część wypowiedzi. To po części wyjaśnia tę przyjemność.
Otóż, drogi panie, chcesz tego czy nie, to jest harem i romans. Wypaczony, ale jednak. Kobiety mają tu wzdychać, popiskiwać i wydać pieniądze na produkty rejeta. Bardzo wiele z nas tak właśnie postępuje. Nie chodzi o próbę psychologiczno/antropologicznej poprawności w przedstawieniu wampira. Autorzy mają ją w nosie. Ja widzę tu kalkę Lestata + swoiste yandere. Nic specjalnie odkrywczego w świecie otome game/cd, chociaż mocno podrasowane. Poza tym to jest reklama. Chodzi o to, by konsumentki o pewnych konkretnych gustach czy fantazjach, mogły się podjarać. Tak, podjarać się byciem mieszaną z błotem i bezlitośnie wysysaną. To jest harem, bo można sobie wybrać oprawcę. I tak, to jest romans, bo ten lub inny wąpierz bierze cię, znaczy ją i jesteś, to znaczy ona jest, taka maleńka i bezbronna w jego szponach i gdzieś tam po drodze pojawia się miłość (albo i nie). A poza tym jest fajnym bishounem.
Doszukiwanie się w tym anime jakiejś głębi fabularnej mija się z celem. Sam to zresztą zauważyłeś w trzecim akapicie.
Wrócę do słuchowisk, bo wszyscy tu piszą o grze, ale w końcu to cd były pierwsze :| A tych w słuchowiskach wampir mówi te wszystkie miłe inaczej rzeczy wprost do twojego ucha. I tylko do tego sprowadza się cała historia.
Nieważne, czy ktoś tutaj oczekiwał czegoś po tym anime, czy nie. Jeśli mu się nie podoba, lub nawet oglądanie sprawia mu przykrość, ma pełne prawo do negatywnej oceny.
Re: I tak, pod koniec 7 odcinka, a zwłaszcza w 8...
Owszem, sprowadzanie fabuły na tory dziwności zaczęło się już przy Mayi i jej zabawkach, ale przeskok z siódmego odcinka był zbyt gwałtowny i teraz oglądam zupełnie inną serię. Z nieschodzącym z mych ust „co ja paczę?”, niestety. W odróżnieniu od wypowiedzi większości panów, mi się bardziej podobała wersja z okruchami życia :P Historię o prawdziwych superbohaterach z mocami oczywiście też byłam w stanie zaakceptować i polubić, gdyby nie strzelono mi nią z zaskoczenia w twarz.
kliknij: ukryte Co do natury bestyj. To nie mogą być roboty, ani przebrani ludzie. W siódmym odcinku wyraźnie pokazano transformację pana goryla. Miałam wrażenie, że spowodowanej zażyciem jakiegoś środka, ale mogę się mylić.
I jeszcze jedno
kliknij: ukryte
Ja się zastanawiałam. Uderzyło mnie postępująca głupota potworów i ich „misji”, zauważam też spadek zainteresowania nie tylko mediów, ale i samej policji. Tak więc chęć podtrzymywania hype'u można skreślić. Nawet Maya się znudziła – jej słowa.
Nie da się też nie dostrzec, że stopniowa infantylizacja postępowania „złych” równa się wzrostowi samozadowolenia głównego bohatera. On już nie walczy dla dobra ludzkości i ogólnie pojętych szczytnych celów, ale samego „rozwalania potworów”. Widzę też chorą fascynację głównego bossa naszym Samurajem… A na koniec jeszcze się okaże, że to też jest część „Wielkiego Planu Dziadka”.
A tak w ogóle, to już chyba nic mnie nie zdziwi w tej serii i nic chyba nie podciągnie oceny do stanu przed odcinkiem nr 7.
Re: I tak, pod koniec 7 odcinka, a zwłaszcza w 8...
o rany...
kliknij: ukryte Ten goryl był po prostu… brak mi słów. Czekałam na moment, kiedy zobaczymy, kto jest na prochach i jak na razie chyba twórcy. Niedobrze. I jeszcze King Torture. Jak ja mam się z tego nie śmiać? xD Przy takich rewelacjach prawda o rodzicach Msayoshiego odpływa w niebyt.
Możliwe, że kuriozum owego zwrotu akcji zniechęci mnie do serii, która do tej pory była taka przeuroczo „przytulaśna”...
Chociaż nie, na pewno nie zrezygnuję tak od razu, ale to naprawdę zrobiło się -dziwne-.
Ogólnie trzeba powiedzieć, że anime wkroczyło na bardzo cienki lód
Re: NOPE.
Re: Kamiya :3
Może na jakiś tubach jest kompilacja scen…
co to się ze mną dzieje?
Podstawowe założenie fabularne też przypadło mi do gustu. kliknij: ukryte Sei dostarcza sprzęt, Reiji walczy, są drużyną i wzajemnie się uzupełniają. Oczywiście przesłanie współpracy nie jest niczym oszałamiająco nowym, ale zazwyczaj obserwujemy wędrówkę jednostki ~od zera do mistrza wszechstyli~ i czegoś takiego się spodziewałam. A tu proszę, miła niespodzianka.
Nie da się ukryć, że cała historia jest jedną wielką, obrzydliwie niesubtelną reklamą zabawek, ale twórcy przynajmniej dostali budżet.
Czyli tak, jak zwykle ;)
Moja znajomość z HxH zaczęła się ponad 10 lat temu, zakochałam się i miłość trwa do dziś. Swego czasu zaczytywałam się w mandze, ale potem życie popchnęło mnie w inne rejony i dopiero teraz, no, parę miesięcy temu, zaczęłam oglądać serię 2011.
Poprzednia ekranizacja zupełnie nie przypadła mi do gustu, poza muzyką, więc odpuściłam ją sobie dość szybko. No cóż, coś zawiniło, to nie miejsce na zastanawianie się nad tym. Nowa ekranizacja chwyciła za twarz i nie puszcza. Kiedy zaczęłam oglądać, odcinków było już sporo, więc bywało, że niemal zarywałam noce, nadrabiając. To był piękne chwile xD
Bohaterowie! Kocham praktycznie wszystkich. O każdym mogłabym tyle powiedzieć, nawet nie wiem od czego zacząć. Za co konkretnie ich kocham? Za co nie lubię innych? Jak to możliwe, że Gon kiedyś mnie denerwował? To najukochańsze dziecko wszechświata :| ten napływ macierzyńskich uczuć może człowieka zadusić… Z Killuą jest podobnie, chociaż to przecież zupełnie inny typ gagatka.
I czy to nie wspaniałe, że Togashi‑sensei prezentuje taki urozmaicony wachlarz postaci kobiecych, wychodząc poza schemat moe dziewuszka i sexy badass lady? Takie też są, rzecz jasna, ale ojej, tylko na ten temat można pisać i pisać i to jest wspaniałe.
Absolutnie kocham tę serię! Nie potrafię znaleźć żadnych wad. Może dlatego, że jestem na pół oślepiona łzami po obejrzeniu odcinka 101. Na zimno pewnie coś by się znalazło, nie wszystkie bowiem pomysły na fabułę wzbudzały z miejsca mój zachwyt. Do chimera ant byłam mocno nieprzekonana przez dłuższy czas, a teraz o, proszę *wyciera nos*.
Nie pytać, dlaczego płaczę, nie wiem. Co to w ogóle za pomysł, żeby płakać na shonenie? I to jeszcze tak regularnie… Ale jakoś tak jest, że HxH potrafi trącić tę strunę w mojej duszy.
Jak tu nie kochać takich idiotyzmów?
Re: Ocena wstępna
W ogóle motyw trenerki‑koleżanki z klasy, która ma w oczach skaner… no jak to brzmi? :D
(i po kiego grzyba musieli do tego przeglądu ściągać koszulki, kiedy okazuje się po chwili, że to wcale nie było konieczne? no dobra, wiem dlaczego, ale cii xp)
Najlepiej zrobisz, jeśli potraktujesz ten tytuł jako fantasy o sporcie ;)
btw, postów nie da się edytować
Co do samego anime, to taką animację mogę zrobić w PSie i nie próbuję tutaj przechwalać się swoimi umiejętnościami…
Fabuła udaje, że jest, a może nawet nie? Przeskakujemy od gagu do gagu, widzimy trochę fanserwisu -żeby‑dziewczyny‑piszczały- i jedziemy dalej. Jest źle do tragicznie…
Wszyscy bohaterowie to kretyni, humor raczej średni i ogólnie ubogo to wszystko wygląda. Czyżby cały budżet poszedł na seiyuu? xp
Dlaczego więc oglądam drugi odcinek? Jest trochę lepiej, czy mam taką głupawkę, że już mi wszystko jedno?
Re: jeszcze jedna rzecz
Ile razu ktoś musiał zahaczyć o jakiś przypadkowy dom, albo przeciąć linkę kolegi :D Bieganie z takim sprzętem musiało skończyć się kilkoma wypadkami. Znaczy musiałoby, gdyby to działo się naprawdę.
Re: jeszcze jedna rzecz
Tak czy inaczej wygląda bardzo efektownie, a to chyba najuważniejsze.
Re: fullmetalbadziewist
Pewnie, że nie ma co porównywać, bo w fma chodzi o coś więcej niż ratowanie świata i kto ma największego powera.
Chociaż mam wielki sentyment do dragonball, to jednak naprawdę… ojej! Może jeszcze kiedyś horyzonty Ci się poszerzą.