x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: Super
Kogo masz na myśli? Hotaru? O_o możesz rozwinąć swój tok rozumowania, bo jestem zaintrygowana tym porównaniem.
Swoją drogą, Tatsun jest idealny w takich kretyńskich rolach. Ma wtedy takie iso iso w głosie <3
Ale tutaj nie chodzi o kreowanie charakterów, tylko o miłoście, prawda? To nie panna się zmienia, tylko ów ponury rycerz. Jako pocieszenie dla czytelniczek, że skoro nawet taka głupia koza może sobie przygruchać nieoszlifowany diament, to one też mogą. Czyli 2385959 odsłona tego samego, ale w innym płaszczyku. Bo marzenia są dobre :D
Konie zaś hmmm średniowieczne konie były małe xD zwłaszcza te skandynawskie to właściwie kuce.
A poza tym chyba z lekka zadurzyłam się w jednym ze zbójników, olaboga XD
Zostanę chyba adwokatem diabła, ale co tam. Nie mogę się zgodzić, że emocje przy oglądaniu meczu fikcyjnego są inne, niż przy rozgrywkach realnych. Wszak wszystko zależy od zaangażowania emocjonalnego. Jeśli owo zaangażowanie jest obecne, to fakt „realnej realności” wydarzenia stanowi kwestię drugorzędną. Tutaj należałoby rozpisać się o naturze widowiska sportowego, swoistym rytuale, świętym ładzie, blabla nie chce mi się. Nie wiem, czy dobrze rozumiem, ale wydaje mi się, że chyba o to Ci właśnie chodzi: o współuczestnictwo w swoistym sacrum, które dokonuje się tu i teraz. Ale taka łączność można odczuwać na wielu płaszczyznach. Patriotycznej, jak w Twoim przypadku, ale również sympatii do bohaterów. Patriotyzm sportowy jest mi obcy ideowo, jako coś narzuconego. Trzeba kibicować, bo to „nasi”. Ale jeśli zapałam sympatią do fikcyjnej drużyny, to oni staną się „moimi”. A nawet bliższymi, bo jestem naocznym światkiem ich emocji, zaczynam je dzielić. Co z tego, że ktoś je wymyślił? Kiedy odczuwam emocje, to one zawsze są prawdziwe, niezależnie na co je wywołuje. Załóżmy teraz, że zaangażuję się dostatecznie mocno. Wtedy mecz w anime też stanie się na swój sposób realny – w mojej głowie XD I to się tyczy wszystkich innych gatunków anime/filmów/historii opowiedzianej przez przyjaciela/wpisz co chcesz. Barierą jest tylko poziom wrażliwości na dany bodziec.
a co do uwagi, że produkcje o shinsengumi = dla dziewuch do ślinienia się, to nie generalizujmy, bardzo proszę.
Anime wykorzystuje zgrany do uprzykrzenia motyw przeniesienia w czasie, oraz zaczynający się już przecierać trend na odę nobunagę, a przecież daje radę i pokazuje, że z obu motywów da się wykrzesać coś, co będzie miało jakąś świeżość.
Podoba mi się wierność prawdzie historycznej, nawet jeśli co nieco ułagodzono, a inne rzeczy wycięto. Trudno jednak byłoby oczekiwać, że będzie inaczej. Podoba mi się, jak zgrabnie i zabawnie wyjaśniono pewne rzeczy poczynaniami Saburou. Podoba mi się, że znajomość historii paradoksalnie podkręcała napięcie podczas seansu. Prawdę powiedziawszy, to napięcie było tak duże, że nawet mi do głowy nie przyszło, że seria może się tak skończyć. Za to zagranie na moich emocjach muszę odjąć punkt :|
Niezbyt podobało mi, że kliknij: ukryte te przeniesienia w czasie miały charakter zbiorowy. Za pierwszym razem było to zaskakujące i zabawne, no ale ile można? xD
Główny bohater, chociaż niewątpliwie dysponował plot armorem mocniejszym niż wszyscy bohaterowie, którym się to na tanukach zarzuca, jest przecież niezwykle sympatyczny. Jak tu nie kochać takiego głuptaska? x3 Głuptaska, który zadziwiał swoimi talentami strategicznymi. kliknij: ukryte Wszak książka od historii została dość szybko zutylizowana. Inni? Absolutnie zakochałam się w Hideyoshim z miejsca wiedząc, że on to on i kiedy wreszcie się tak przedstawił, musiałam zapauzować, by się chwilę poturlać z zacieszu. Poza tym obie panie, Kichou i Oichi. Cudowne, kochane dziewczyny. Uwielbiam!
Prawdziwy Nobunaga natomiast, oh, cóż za ciekawa postać. Początkowo rysował się dość mizernie, potem jednak pokazał, że nie taki z niego niedorajda, jak mogłoby się wydawać. W ogóle muszę powiedzieć, że większość bohaterów, nawet antagonistów, pokazano w ten sposób, że da się ich lubić.
Od strony dźwiękowej – cudowności. Nie dość, że świetni seiyuu, to jeszcze Oguri Shun jako narrator. Jakże mi serce piknęło, kiedy usłyszałam jego głos.
I ending. Ending jest wspaniały! Kto by pomyślał, że mały braciszek Taki też śpiewa, nono.
Sezon drugi, już. A w międzyczasie live action~
Re: dobre :)
kliknij: ukryte niestety, on się w niej potem zakocha! – niespodzianka, wiem… cóż za marnotrawstwo lol
Oczywiście były też trudne chwile, kiedy pauzowałam i, patrząc pustym wzrokiem w ekran, zastanawiałam się nad sensem spędzania czasu w ten sposób, ale dotrwałam do końca. Myślę, że wytrwać pomógł mi fakt, że to jednak nie było stricte o miłości, a bardziej o przyjaźni. Jasne, pojawił sie niby‑trójkąt, była masa problemów z komunikacją, ale więcej w tym było seishun z przyległościami niż romansu. Poza tym bohaterowie okazali sie na tyle sympatyczni, że jakoś tak chciałam z nimi zostać. Powtarzałam, „awww jakie to słodkie”, „awww, jaka ona jest głupiaaaa…”, „awww, jaki on jest fajnyyy” i wracałam do piłowania paznokci, albo rozwiązywania sudoku lol. Aczkolwiek było kilka momentów, kiedy się z lekka rozmaśliłam i jeden, kiedy wbiło mnie w krzesło. kliknij: ukryte Scena rozpaczy Kou była naprawdę przejmująca.
Futaba jest głupia, ale w taki pogodny, nieinwazyjny sposób. Polubiłam ją, nie miałam wewnętrznej potrzeby rzucania w nią ciężkim przedmiotem. Kou jest zaskakująco niedoskonały i stwierdzam, że stanowi wspaniały materiał do zadurzenia się na amen. Polubiłam absolutnie wszystkich poza Murao. Niestety, panna za bardzo yanderuje, trochę się jej bałam XD
Poza tym prześliczna oprawa graficzna i przeurocza oprawa dźwiękowa. Opening przyczepił się do mnie, chodzę i śpiewam. Jedyny minusik to insert song, chociaż podczas seansu sprawdzał się dobrze, to już osobno jest za bardzo smętny.
Reasumując, nie żałuję, ze oglądałam, ale ponieważ pod koniec serii kliknij: ukryte pojawił się kandydat na tego trzeciego, też niesamowicie sympatyczny i słodki do bólu, obawiam się, że drugiego sezonu (jeśli będzie) nie zdzierżę xD
Re: anime z 1999 r. > manga > anime z 2011
Ja wiem, że subiektywizm, że jak mi się nie podoba, to mogę napisać lepszą recenzję etc, wszystko prawda. Nie zgadzam się z opinią o grafice i postaciach, ale to nie o gust idzie. Skoro recenzent sam przyznaje: „Anime jest pełne nawiązań do tamtejszej kultury i przywar społeczeństwa, jednak mnie jako polskiemu widzowi trudno było się wczuć w ten klimat," to dla mnie jest to tożsame z twierdzeniem, że brakuje mu kompetencji do wypowiadania się o jakości fabuły.
Re: Wspaniała pożywka dla memów.
Niektórzy…taa, ludzie narzekają na różne rzeczy, mi też się nie wszystko podobało, ale raczej na początku arcu, kiedy pojawił się motyw chimer. Ale to chyba nie jest problem niektórych. Niektórym nie podoba się gadanie, rozterki moralne i snucie filozofii. Niektórzy chcą mordobicia i akcji‑akcji. Patrząc pod tym kątem, połowa tego arcu to fillery. Mi gadanie nie przeszkadza, w końcu nie było pozbawione sensu, co mnie więc jacyś niektórzy obchodzą?
Kite natomiast kliknij: ukryte został reinkarnowany chyba tylko dlatego, żeby Gon mógł smile again. Jest to pewne pójście na łatwiznę i może wywołać pytania: no, ale zaraz, po co było to całe zamieszanie wcześniej. Myślę sobie, że Togashi chciał w tym momencie skończyć serię kliknij: ukryte słodko gorzkim, ale w sumie happy endem. A potem nagle dostał weny na inny wątek, z innymi bohaterami…. W takim razie dobra, niech będzie. Ostatecznie wcale się to z założeniami fabuły nie kłóci.
kliknij: ukryte Ale Alluka jest dobrym dzieckiem, więc to, co powinno pozostać nierozerwalne, na pewno znowu będzie razem. Pewnego dnia.
A w kurokach też przegrali mecz w podobny sposób i o takie podobieństwo mi chodziło.