x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Żaden też z tego, moim skromnym zdaniem, manifest feministyczny.
Co do przemocy symbolicznej. Oj, przemoc tutaj jest bardzo realna i spada na wszystkich, niezależnie od ich płci i roli społecznej.
Natomiast to, że mężczyźni w ooku przyjmują żeńskie imiona. To jest chyba bardziej skomplikowane, niż piszesz. A może wręcz przeciwnie, o wiele prostsze?
No i szkoda, że nawet nie wspominasz o tak genialnych postaciach jak Kasuga i Iemitsu. Można by je analizować i analizować, bohaterki innych szojców mogą się schować.
Czytałam trochę mangę, ale ostatecznie postanowiłam być leniwa i wzięłam się za ekranizację. Ekranizacja jest taka sama jak pierwowzór, tylko bardziej.
Trochę mnie zaskoczyła ilość dzieciarni w openingu. Zaskoczyła i czuję zniechęcenie, bo jeszcze mi się tu okaże, że ta interesująca relacja między chłopakiem i wampirzycą zostanie rozmieniona na drobne.
Swoją drogą jest coś ostatnio z tym niespaniem i szukaniem szczęścia po zachodzie słońca w tych animach. Co prawda wymienię tylko trzy tytuły, gdzie było to punktem wyjściowym, ale trzy to wcale nie tak mało. Jakiś trend, czy co?
Re: Płacz i zgrzytanie zębów
Innymi słowy – niekonsekwentnie ją napisano.
Co do „nie miała wyjścia”. Zawsze jest wyjście. Zgodziła się na zastosowanie przymusu z chwilą, kiedy sobie tego pięknisia kupiła. Weszła w system, więc wszystkie dalsze ewentualne rozkminy nie brzmią dla mnie wiarygodnie. Jeżeli nie jest to hipokryzja, to właśnie straszna naiwność i głupota.
Tym bardziej, że to całe „zmuś mnie” pachniało jakimś takim tanim sadomasochizmem dla… eghem… no… no… no cóż, dwunastolatek. Jak miałam dwanaście lat, to mnie takie rzeczy kręciły, ale teraz już nie.
Nieprzyjemnie się czyta? A czy mi było przyjemnie?
Kiedy oglądałam to anime, czułam jakby szarpano mi mózg rozpalonymi obcęgami. Cały czas towarzyszyło mi bardzo przykre wrażenie, że twórcy mają mnie za głupszą niż jestem i po prostu mnie nie szanują. Zakładam, że to dlatego, że mam mniej rozumu niż inni, a skoro mam mniej, to jest mi go bardziej żal.
Poza tym, jakby nie patrzeć, jeżeli już to zdradziłam tylko pół serii ;p
Re: To nie nowość
Avellana, ty niedobra naczelna ty, trzeba było autorkę z jej straszną pseudo‑recenzją pogonić :D
Bywało, że faktycznie miały powstać takie „kontr recenzje”, ludzie się odgrażali, że napiszą… Nie pamiętam sytuacji, żeby powstała chociaż jedna.
Dlaczego nikt nie pisze kontr recenzji?
Nie wiem, ale się domyślam.
Re: Płacz i zgrzytanie zębów
wyszczególniłam to, co należało wyszczególnić, żeby wykazać, że seria jest słaba i nielogiczna w założeniach świata przedstawionego. Wychodzi na to, że wszystko takie było.
Ojej.
Nudzi mnie to.
Czy chcecie, żeby zdjąć ten tekst?
Proszę napisać do naczelnej, może się przychyli. Nie będę płakać.
Co do tego, że Anne najpierw się zarzeka, że używanie przemocy jest niestosowne i niewłaściwie, i że będzie grzecznie prosić. Ale jak nie zostanie wysłuchana, to zastosuje przemoc…
Przecież to samo w sobie jest groźbą!
Jeśli naprawdę myślała tak, jak deklaruje, to nie użyłaby argumentu „nie zmuszaj mnie do używania przemocy”. W ogóle nie powinna kupować sobie niewolnika. Miała kasę, mogła wynająć do ochrony ludzi. Ale wtedy historia by się nie wydarzyła, więc…
Gdyby twórcy zachowali wiarygodność tej postaci, to po scenie, gdy dziewczyna była gotowa zaryzykować guza by uratować obcą sobie wróżkę, powinna też zaprotestować, kiedy ten, jak mu tam… kliknij: ukryte blond złoł był wredny wobec swojej małej niewolnicy, prawda?
kliknij: ukryte A może faktycznie uznała, że akurat ta reprymenda była słuszna, bo przecież obrażono jej kuchnię.
hih
Można go streścić w jednym zdaniu: Sierotka Miyo przeprasza, że żyje.
Tak, miała ciężko. Trudne dzieciństwo, okrutna macocha, tak. Niedole wybiły z niej całą energię. Mamy się litować, jasne. Ale patrząc na nią czułam tylko, jak życie ze mnie ulatuje. Co za lebioda :|
Zrobiono nam też ekspozycję obecnych w tej rzeczywistości magicznych mocy. Łopatologiczną, ale niezbyt rozbudowaną.
W przerwie między odcinkami zaczęłam się zastanawiać kliknij: ukryte czy może pan ojciec nie jest tak do końca zły. Ostatecznie załatwił córce całkiem niezłą partię. Na pewno lepszą niż ten adoptowany mąż dla młodszej córki.
Ale koniec końców nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
Po kiego grzyba ktoś bierze sobie do domu dziewczynę, którąś z kolei już, jeśli nie chce żony, służącej, popychadła? Nawet gdyby to miało być małżeństwo na zasadzie umowy biznesowej, to tym bardziej powinno panu ojcu i temu lodowemu księciu zależeć.
Tymczasem ze strony ojca to było „nie ważne komu, byle się pozbyć z domu”, co idzie zrozumieć, skoro ma na zbyciu „wybrakowany towar”, ale skoro był świadomy tego „wybrakowania”, to powinien tam pod sufit skakać, że tak dobrze ją upchnął i nawet nie musiał dopłacać (chyba). W końcu ksieciunio jest wielką szychą. Ale gdyby się tak obraził, że mu coś takiego wybrakowanego podsuwają pod nos, to była chryja na cały kraj. Tymczasem rodzinka zachowuje się, jakby ją za szewca wydali, albo co. I potem jeszcze – założę się o pieniądze – będą się strasznie złościć, że to, czym pogardzili, tak dobrze się miewa.
Ze strony księciunia… nie wiem, nie rozumiem typa :D Jakąś przedwstępną umowę małżeńską podpisał. Zgodził się przybłędę do domu przyjąć. No zgodził się. Nowa narzeczona przyszła, a on na dzień dobry odstawia bucerę stulecia, rzuca irracjonalnymi oskarżeniami, a potem robi jakieś podchody, które sugerują, że nieśmiały jest czy coś… Chłopie, weź się ogarnij może? :D
Doceniam jednak, że nie wbił Miyo pałeczki w oko, żeby sprawdzić, czy przysłali mu człowieka, czy może jakiś automat.
Myślałam też, że pożegnamy się, przynajmniej na jakiś czas, ze złą siostrą i jej nieszczęśliwym mężem, ale okazuje się, że nie. Ciągle są obecni. Seria bardzo chce zrobić tu jakiś trójkąt romantyczny.
W sumie trochę rozumiem. Drama musi być. Czekam, aż będzie jakaś afera, że Miyo nie ma tych mocy, o czym wszyscy zainteresowani powinni wiedzieć. A jak będzie drama, to może jednak znowu będzie wesoło?
Kiedy zaczęłam analizować i próbować nadać wydarzeniom jakieś logiczne uzasadnienie, głupawka wróciła.
Oj, będę musiała obniżyć ocenę.
Myślałam jednak, że będę się bawić lepiej. Doceniam efektowną animację, oczywiście, ale wydarzenia na ekranie raczej przyjmowałam do wiadomości, niż się w nie angażowałam. Seria celowała we mnie strzykawką z adrenaliną, widziałam dobrze, ale jakoś nie trafiała. Senna byłam przed seansem i senna byłam po. W sumie trochę jak nasz Akira w początkowych scenach XD
Mam nadzieję, że bohater mnie do siebie przekona, bo w sumie nie wiem jeszcze czy zasługuje na moją sympatię, ani tym bardziej na kibicowanie. I mam nadzieję otrzymać satysfakcjonujące wyjaśnienie co jest w nim takiego specjalnego, że „ocalał”.
Coś lepszego niż „bo tak”.
Oczywiście na dzień dobry mam tu skojarzenia z „I Am a Hero”. Skojarzenia niezbywalne, bo to jest sztandarowe mangowe dzieło o zombiakach, nie jakieś tam Gakkou Gurashi. „I Am a Hero” na sterydach.
No, zobaczymy.
Nasz Kopciuszek ma w sobie tyle energii, że przewróci się od powiewu wiatru. Złamana niedolą dusza zbiera kolejne ciosy metaforycznym krzywym drewienkiem, a nastrój jaki się wokół tego buduje, jest tak przejmujący, że zanim dobiłam do dziesiątej minuty, śmiałam się w głos. Głupawka mnie dopadła, co poradzić?
Skoro na samym wstępie wiemy, za kogo Sierotka Miyo zostanie wydana za mąż, i to szczęśliwie, jak można mniemać, to jak twórcy śmią wymagać ode mnie, żebym przejęła się, że jej pierwsza miłość nie wypali? xD Moje małe czarne serce wyło z uciechy, aż duszności dostałam.
Ale bardzo ładne to jest, bardzo dla oka przyjemne. Dopieścili animację aż do przesady.
Zła siostra to moja ulubiona postać jak na razie. Jest tak kartonowo zła, że muszę ją kochać.
Nie bawiłam się tak genialnie od czasów watashitachi wa doka shiteiru! Tylko, że bohaterka tamtego dzieła miała jakąś osobowość. Całe tony osobowości w porównaniu od tego popychadła tutaj.
Błagam o drugi odcinek, już! XD
Drugi sezon? Najpewniej sobie odpuszczę haha…
Re: Pierwsza połowa git, zobaczymy co będzie w drugiej
Usiadłam do oglądania pierwszego odcinka i tak mnie wciągnęło, że wyszłam dwa razy w trakcie. Zrobiłam sobie herbatkę, po obiedzie pozmywałam… Nie, żebym jakoś dużo przegapiła.
Już się jakaś drama kroi na drugim planie, ale mdłe to jakieś takie.
Re: słowa słowa słowa
Cała reszta tych rozważań. Tak podryfowałeś, że znowu czuję wesołość.
Płacz i zgrzytanie zębów
To są wasze podstawowe zarzuty:
1. Mienia tut obrażajut!
2. Jak to można napisać, czym bohaterka zajmuje się w serii? Spojlery!
Przypuszczałam, że czyjeś ego zostanie draśnięte, ale żeby aż tak? hoho
Wstydzicie się lubić coś, co jest skierowane do dzieciaków? To was obraża? Ciekawe. Mnie w innym wątku określono jako nadwrażliwą pannę i nastoletnią dziewicę, tutaj zaś uważa się, że zieję nienawiścią do scenek w typie pląsanie po kwiecistej łączce. Zdecydujcie się :D
Cóż, jak to napisała Melmothia na zakończenie swoich zajawek „Ładne to, ale dziurawe koszmarnie, tylko dla koneserek i koneserów zwiewnych bishounenów czy najwytrwalszych szyderców, bo innego powodu oglądania dalej nie widzę.”
Przypadła mi rola wytrwałego szydercy. Uwierzcie, mogłam się postarać bardziej, ale byłam BARDZO łaskawa. Właśnie przez fakt wzięcia poprawki na to, że jest seria dla małych dziewczynek.
Sarkazm? Pewnie. Pełne egzaltacji zachwyty nad tą historią są niepoważne jeśli ma się więcej niż 12 lat. Czarę goryczy przelało odradzanie jej młodszym odbiorcom. Nie, ona jest właśnie skierowana do młodszych odbiorców. Z drugiej strony porównywanie jej do twórczości Andersena? ... :|
5/10 było bardzo łaskawe z mojej strony.
słowa słowa słowa
Jestem przekonana, że idealnie wskazałam grupę docelową omawianego anima. To żaden wstyd lubić animy dla małych dziewczynek. Jeżeli natomiast uważasz, że sam fakt, że jakiś tytuł lubi osoba starsza niż 12 lat, z automatu sprawia, ze dana historia ma być traktowana jako coś, nie wiem, bardziej wartościowego? Mądrzejszego? Muszę cię zmartwić: mylisz się.
Zamieszczone w treści „spojlery” czy raczej informacje dotyczące fabuły znalazły się tam z jasno określonego powodu. Moim celem było wskazanie niekonsekwencji w kreacji świata przedstawione Cukrowo Jabłuszkowej Bajeczki, robienia z bohaterów narzędzi fabularnych i ogólnej naiwności. Spojlerować to bym naprawdę mogła, wywlekając każdą jedną głupotę scenariusza, chociażby wspomniany powód przegranej Anne w konkursie, albo omówić wszystkie szczegóły tajemnicy zaginięcia srebrnego cukru. Znikającego więcej niż raz, że nadmienię mimochodem. Straszny spojer…
Oceniłam to anime bardzo łaskawie, gdzie tu hejt? Nie uznaję go za szkodliwe, tylko tragicznie głupie.
Uznajesz, że recenzja jest zła. Przyjmuję to na klatę. Ale uwaga o tym, ze recenzent powinien obejrzeć jakąś serię dwa razy zanim ośmieli się wyrazić swoją opinię na jej temat, przypomina mi niesławną rozmowę pomiędzy Barbarą Białowąs i Michałem Walkiewiczem, z której swego czasu śmiał się cały polski Internet.
Udawanie, że nie znasz mojej płci, ani jak zapisać mój nick, przemilczę.
Pozdrawiam
Re: Dobre to!
znaczy, że ktoś został porzucony i udaje związek z kimś innym, żeby wzbudzić zazdrość u ex, a potem ta nowa udawana para zostaje parą naprawdę? No rzeczywiście bardzo nowatorskie ;p
i em… myślisz, że on kliknij: ukryte je te ciuchy prał ręcznie? Głowy nie dam, ale coś mi się nie wydaje. Poza tym motyw, że bohater/ka budzą się goli/w bieliźnie, bo swatana przez fabułę osoba zrobiła im pranie było chociaż w koroshi ai, że tak z głowy jeden przykład podam. A tytułów z motywem, że ktoś prowadzi pijanego w sztok bohatera do swojego domu, nie będę wymieniać, bo byłoby ich za dużo.
„No i jeszcze to, co na strefie zachodziej wzbudziło najwięcej kontrowersji, czyli czyj z kim to jest związek”
proszę cię…
Re: Dobre to!
Och jakie to jest durne durne durne =_= Tak durne, że aż dostałam kolki z głupawki.
Nie wiem, co zabolało mnie najmocniej.
Małe rączki książkowego ojca bohaterki?
Jej kulawe metody zerwania z narzeczonym?
Tragiczne ubrania wszystkich postaci?
Pół odcinka opowiedziane z offu?
A może to, że jedyna sensowna tajemnica, czyli „kto zepchnął bohaterkę z dachu” zostaje zamieciona pod dywan i zapomniana na rzecz takich samych bzdetów co zawsze: reinkarnowanej dziewusze pisany jest kolejny przedwczesny zgon, więc musi uwieść mrocznego chłopa, żeby tego uniknąć :D
Cóż, sama to sobie zrobiłam, mogłam przecież nie oglądać…
Re: Dobre to!
I tak, na kawałku przestanę, dokładnie na jednym odcinku. Do połowy jakoś tam trochę się bawiłam, w drugiej połowie poczułam zmęczenie.
Jak już powiedziałam gdzie indziej, było to niewątpliwie doświadczenie. A i brzydkie toto okropnie. Aż dziw, że coś z tak (stosunkowo) rozdmuchaną akcją promocyjną jest takie paskudne :D Cały budżet poszedł nad seiyuu? hih