x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Generalnie to kwestia gustu. Dla mnie jest to na tyle intrygujące i ciekawe, że trzyma mnie przy ekranie. Irytują mnie trochę niektóre kreacje postaci ale są to dla mnie jak najbardziej akceptowalne granice.
Może to dlatego, że sezon letni nie rozpieszcza, a może po prostu lubię, dunno. Twardo stawać w obronie serii nie będę ale dla mnie to jedna z ciekawszych pozycji sezonu.
Kushida – kliknij: ukryte czegoś nietypowego się po niej spodziewałem i szczerze mówiąc fajnie, że jest dwulicową diablicą ale też nie spodziewałem się, że Kiyotaka da się tak głupio nabrać i złapie ją za pierś. Chyba, że później to jakoś wykorzysta na swoją korzyść.
Czego się obawiam to faktu, że mniej niż 22 odcinki to może być mało na serię tego typu. Akcja rozwija się powoli, jest tutaj sporo istotnych postaci o których po trzech odcinkach nadal nie wiadomo zbyt wiele(mamy mocniejszy zarys może 2‑3 włącznie z protagonistą) i nadal ma się wrażenie, jakby była cisza przed burzą.
Co do samej serii – bardzo powolny romans, z mało interesującymi postaciami(drugo i trzecioplanowe były o wiele ciekawsze, niż główna para młodych), akcji praktycznie brak, kilka mniejszych zawijasów i klasyczny, „wymarzony” koniec.
Od strony technicznej nie było cudów – sporo tandetnego cgi, kreska też niespecjalnie ładna i większość budżetu poszło na dodatkowe zajęcie Kotarou(tańce ludowe). To ostatnie można docenić, jeśli faktycznie interesuje się trochę kulturą.
Nie było to złe i na plus mamy tutaj realną ingerencję rodziny w związek bohaterów ale jako okruchy życia jest to po prostu mało wciągający setting, a jako romans nie jest to nic, co nie widziałoby się wcześniej już multum razy, do tego w tempie kilkukrotnie powolniejszym.
Ode mnie 5/10 i szczerze mówiąc nie tyle polecam, co określam serię mianem „można obejrzeć” i nic ponadto – serio, jest kupa innych, ciekawszych serii.
Zapowiada się przeciętna, kliszowa fabuła. Młody Pasza kompletnie do siebie nie przekonuje, do tego sporo podstawowych błędów, o których wspomnieli wcześniej inni.
Próbowałem się wczuć w klimat i docenić kunszt ale jakoś nie mogę, to po prostu jest opowieść o młodym pseudo geniuszu wojennym po raz n‑ty.
Graficznie ładne i widać, że przykuwają uwagę do szczegółów typu ubiór ale dla mnie to za mało.
Re: wniosek
Mają: [link] – jeśli wikipedia nie odpowiada, to wpisz w google "przeszkolenie pedagogiczne nauczyciela".
Prostuję ostatni raz i dziękuję za dyskusję.
Re: wniosek
Napisałem przecież w poprzednim komentarzu jedną z możliwych solucji – czyli przedyskutowanie sytuacji z dyrektorem szkoły i radą pedagogiczną i znalezienie odpowiedniego rozwiązania; każdy przypadek jest inny i nie ma złotego środka.
Napisałem również wcześniej wyraźnie, że rozwiązania tego typu są najgłupsze z możliwych.
Dyrektor nie musi się angażować bezpośrednio w przypadek – on musi być świadomy sytuacji i przeanalizować możliwe rozwiązania. Jeśli automatycznie pójdzie i po prostu zjedzie dzieciaki, które dokuczały to nie jestem w stanie uznać takiej osoby za kompetentną. To są dzieci i dobrze wie, że nie przestaną tylko dlatego, że ktoś o to prosi.
„Hejtuje” tylko tych niekompetentnych i mało inteligentnych – mało tego – nienawidzę. Ludzie tego typu naprawdę potrafią spartaczyć dzieciństwo uczniom. Znam sporo nauczycieli, do których do dzisiaj, już dobre kilka lat po skończeniu szkoły nadal czuję respekt i szanuję – są również przypadki, do których można podejść „klasycznie”, że się tak wyrażę ale to też musi być zrobione z głową i przez osobę która wie, co robi.
Nie ma nic gorszego, niż bierność wśród nauczycieli. To oni właśnie powinni zapewnić spokojną naukę.
_____________________
Podsumowując tak jak mówiłem – ta dyskusja nie ma większego sensu.
Re: wniosek
1. Czy miałeś kiedykolwiek styczność ze środowiskiem osób niepełnosprawnych?
2. Czy miałeś styczność z sytuacjami, o których było pisane w poprzednich komentarzach?
3. Czy oglądałeś w ogóle film?
Tutaj wystarczy, że odpowiedź na pierwsze pytanie jest twierdząca i jeśli faktycznie potrafisz wyciągać wnioski to zrozumiesz, że dziecko, zwłaszcza niepełnosprawne nie jest w stanie sobie poradzić z prześmiewaniem wśród rówieśników, czy głupotą i brakiem pomyślunku dorosłych.
Przepraszam ale jeśli nauczyciel wyciąga na sąd dziecko przed klasą to nie potrafię nazwać tego inaczej, niż głupotą. Naprawdę doszczętną, surową postacią głupoty. To nie jest przemyślane działanie tylko pierwsza rzecz, która przychodzi do głowy człowiekowi, który próbuje rozwiązać niebłahy problem na własną rękę – co więcej takie działanie to ewidentny dowód na to, że problem go/ją przerasta.
Co nauczyciel ma zrobić w podobnych sytuacjach? Przede wszystkim przedyskutować sytuację najpierw z dyrektorem, a potem z radą pedagogiczną, potem przemyśleć w jaki sposób stworzyć bardziej przyjazne warunki dla dziecka. Jeśli konieczna będzie nawet zmiana klasy, w rzadkich przypadkach szkoły – to niech tak będzie. Dziecko musi chodzić do szkoły ale nigdzie w prawie nie ma zapisu, że musi znosić nieprzyjemności związane ze swoim „niestandardowym” charakterem lub niepełnosprawnością. Oczywiście to nie jest takie proste ale jest to część solucji, na której bym się oparł wnioskując od czego powinni zacząć ludzie, którzy faktycznie BYLI przygotowani do pracy z większą ilością osób.
PS. Nie musisz mi mówić na Pan zwłaszcza, że to tylko mój nick, a nie prawdziwe imię.
Re: wniosek
Możemy się argumentować ale ewidentnie czuję, że to nie ma sensu.
Współczuję. Wiem, że „współczucia obcej osoby” na niewiele się zdadzą ale mam nadzieję, że udało ci się wyjść z tej nieprzyjemnej sytuacji.
ep 3
Ciekawe jest to jak w nihonach jest kilkadziesiąt określeń na kobietę 20‑parolatkę, która nie ma chłopaka/męża ale nikt specjalnie nie zastanawia się dlaczego kobiety optują za pozostaniem w takim, a nie innym stanie cywilnym.
System tego typu byłby raczej ostatecznością i w praktyce miałby poważne problemy z działaniem, niepełnosprawni byliby tylko niewielką częścią tych problemów.
Zastanawia mnie również jakim cudem nie określa się tego gatunkiem shoujo, faktycznie głównym protagonistą jest chłopak ale cała reszta, włącznie z charakterem postaci wskazuje właśnie na to, że z jakiegoś powodu jest to chyba trochę bardziej przeznaczone dla dziewczyn.
Swoją drogą restauracje z nazwami tego typu: [link]
- kojarzą się raczej negatywnie :> Wiem, że nazwy trzeba zmienić ale czasami mogliby się dwa razy zastanowić.
Pojawia się sporo imitacji znanych gier, postacie są przyjemne i panuje klimat lekkiej komedii z faktycznie momentami zabawnymi żartami/gagami. Nie ma w tym nic na siłę.
Nie chciałbym wybiegać przed szereg ale na swój sposób może to być jedna z lepszych serii sezonu – tj. z tych wypełniaczy antenowych :)
Protagonista „inteligentny samotnik” trzymający się z boku ale jednocześnie z jakiegoś powodu przykuwa do siebie uwagę najbardziej interesujących postaci. Nie żebym narzekał ale trafia na sporo zrządzeń losu.
Swoją drogą zastanawiam się, czy seiyu protagonisty faktycznie ma tak stonowany głos dla „neutralnie negatywnego” gościa, czy po prostu jest niedoświadczony i tak naturalnie brzmi.
PS. Po ostatnich kilku minutach pierwszego odcinka, po szczerej rozmowie z nauczycielką zastanowiłbym się, czy nie dodać do serii taga „dramat” :D
Dziewczyny niestety nie wykazują się w tejże serii zbyt wysokim poziomem inteligencji(przynajmniej póki co) i pewnie tak ma być, chłopaki myślą nie tym mózgiem, co trzeba i panuje jedna wielka burza hormonów. Na podstawie tego wychodzą różne pomysły – np. taki, że koledzy zmuszają jednego ze swoich kompanów, aby ten ubłagał dziewczynę o zostanie jego dziewczyną.
W pierwszym odcinku pojawiło się kilka faktycznie zabawnych gagów ale nie jest to typ humoru do przetrawienia dla przeciętnej osoby. B Gata H Kei w swojej trochę bardziej realnej konwencji wydawało się potencjalnie zabawniejsze. No ale cóż… chyba nie te czasy.
Na MALu zebrało spore oceny ale chyba nie dlatego, że w serii drzemie jakiś większy potencjał.
Się zobaczy.
W sumie nie widzę sensu, aby szerzej się rozpisywać – jest to następna zapchajdziura sezonu.
Z jednej strony wydaje się być lekkimi okruchami życia(tutaj niestety na przedbiegach przegrywa z Demi‑chan), z drugiej mocno trzymane są pewne zasady(również, tak jak zauważył kolega poniżej). Takich „strzałów pomiędzy” jest kilka i w zasadzie trzeba się zastanowić z czym tak naprawdę będziemy mieli do czynienia.
Mam mieszane uczucia. No i dalej nie wiem jak centaury noszą majtki.
Do rzeczy.
____________________________________________________________
Bohaterowie
Akane – Zacząłem od niej nie bez powodu. Jestem strasznie rozczarowany sposobem, w który została potraktowana ta postać. W pewnym momencie z niezależnej postaci wprowadzającej sporo emocjonalnej pikanterii stała się następnym, zwykłym pionkiem w rękach autora. Przestała żyć swoim życiem – jej światopogląd jest oparty na kompletnej głupocie. Co mnie tak poirytowało? Manipulatorzy jej rodzaju to zazwyczaj bardzo inteligentne osoby, które nie popełniają głupich błędów – kliknij: ukryte ona ni stąd, ni z owąd wchodzi w „głębsze” relacje z uczniem. Nie – nawet jeśli chciała zagrać na nerwach Hanabi i upuścić wodze swojej natury, to nie posunęłaby się do tak głupiej rzeczy – wystarczyłoby, że ktoś zauważyłby ją jak wchodzi z uczniem do hotelu i koniec nie tylko jej kariery ale również miałaby poważne problemy w świetle prawa. Takich błędów osoby świadome i inteligentne nie popełniają. Dwa – w pewnym momencie jej świadomość przemówiła, że „działanie w ten sposób to wszystko, co ma i o sobie wie” – banalne, niewyszukane tłumaczenie nieświadomej osoby, a tym bardziej na pewno nie dorosłej, doświadczonej i inteligentnej. To tak jakby uczucie w nią było wpojone przez kogoś. Ona nie jest ofiarą swojego pożądania – to nie jest choroba, tylko świadome działanie. Nie robi tego bo musi, tylko dlatego, że czerpie z tego satysfakcję – a przynajmniej tak byłoby w realnym przypadku, bo na koniec już sam się zagubiłem w tym, w co ubrała autorka tę postać… bo jeśli ofiarę, to jestem kompletnie rozczarowany. Kończy jako poczciwa, „odnaleziona” w sobie – w jakiś sposób nie byłem w stanie tego zaakceptować.
Kanai – najnudniejsza postać z całej serii i być może kandydat do nudziarza roku. Cieszy mnie bardzo, że poświęcono mu niewiele czasu antenowego, bo inaczej seria mogłaby na tym poważnie ucierpieć. Poza tym jest właściwie jedna istotna kwestia o której trzeba wspomnieć względem jego postaci. Niektórzy mogliby pomyśleć, że Kanai‑sensei był niewinny i empatyczny. Nie. Osobiście uważam, że wcale nie był lepszy od reszty. Piję tutaj do sytuacji, w której kliknij: ukryte Hanabi wyznaje mu uczucia. Facet dowiaduje się, że jego praktycznie „siostra” się w nim kocha od bardzo dawna i co robi? Przytula i mówi „dziękuję” – tak bezczelnej, głupiej i nieludzkiej reakcji od dawna nie widziałem. Ponadto zaproszenie na ślub… Rozumiem, że była to wizja autorki ale tak nie robi osoba dbająca o uczucia drugiej osoby..
Kirishima Atsuya – epizodyczna postać i chyba jedyna, która ma w sobie namiastki pozytywnych cech charakteru.
Sanae – szczerze mówiąc nie wiem, czy jest warta szerszego opisu. Postać stworzona przez autorkę na potrzeby „przesuwania się za granicę”; jej zachowanie miało być oburzające dla widza i jakby nie było spełniała swoje zadanie. Na plus była seiyu z bardzo dojrzałym i przyjemnym głosem.
Noriko(Moca?) – dziwna ozdoba do serii i kompletnie nierealistyczny projekt postaci. Zwykłe widzimisie autorki, prawdopodobnie według niej brakowało „księżniczki” w serii… szkoda, że wzięła to zbyt dosłownie.
Mugi – idealny przykład postaci pokazujący, że autorka nie rozumie w jaki sposób działa umysł mężczyzny. Oczywiście nie wymaga się idealnej znajomości myślenia płci przeciwnej ale tutaj obijamy się o pewien stereotyp postaci. Urósł on w moich oczach w kilku momentach ale ostatnie odcinki kompletnie popsuły jego wizerunek. To jest taki chłopak z romansu shoujo żywcem wyjęty i później chyba nawet autorzy przestają się z tym kryć.
Hanabi – najciekawsza z postaci oraz filar serii. Można by o niej napisać cały referat i pewnie byłoby to mało. Planowałem się nieco bardziej rozpisać o niej ale chyba poprzestanę tylko na tym, co mi w niej nie odpowiadało. Po pierwsze kliknij: ukryte pseudo‑romans z Sanae – kompletnie niepotrzebny dodatek do serii i słabo poprowadzony. Wzbudza jedynie negatywne emocje. Po drugie moment, w którym chciała się postawić na równi z Akane(tj. chęć jej pożądania ze strony płci przeciwnej); jestem w stanie zrozumieć chęć szukania zamiennika do osoby, którą faktycznie kocha – naprawdę! Nastolatkowie są w stanie zrobić masę głupich rzeczy, aby tylko w pewien sposób zaspokoić swoje pożadanie, czy uczucie względem kogoś. Natomiast ona w tej burzy emocji zaczęła po prostu wychodzić poza konwencję swojej postaci, próbuje czegoś nienaturalnego, z czym na pewno normalnie miałaby problem – oczywiście do niczego nie dochodzi ale samo w sobie nic nie wprowadza do serii.
Fabuła
Zdecydowanie trzeba było obejrzyć całość, żeby móc ocenić jakość fabuły. Do ok. połowy ciągnie się w powolnym tempie i można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest „przyzwoita”, później zaczynają się wieczne analizy działań przy każdym wydarzeniu i sama historia mimo, że nabiera tempa, to niespecjalnie zachęca do dalszego oglądania. Sporo mini‑arców, mających raczej niewielki wpływ na historię.
Niestety jednak fabuła sama w sobie nie jest mocną stroną serii – ba! powiedziałbym, że najsłabszą. Zbyt tutaj wiele nawciskanych różnych widzimisie autorki i całość nie prowadzi tak naprawdę do niczego. Podsumowanie jest słabe.
Cieszę się jednak, że zakończenie było „klasyczne” – nie było to poprowadzone odpowiednio, żeby wyszło coś bardziej oryginalnego. Było to natomiast bardziej dojrzałe podejście. Ze szkolnych miłości się wyrasta, a przynajmniej w większości przypadków.
Od strony technicznej
Kreska jest naprawdę przyjemna. Całość przypomina trochę styl romansów shoujo i pomimo, że generalnie stronię od tego gatunku, to w tym przypadku było jak najbardziej na plus. Bardzo profesjonalny montaż dźwięku – seiyu naprawdę się postarali. Czuć tutaj emocje, wewnętrzne monologi emanują pogardą dla własnych, niestosownych zachowań – to mi się podobało, pozwala się to o wiele lepiej wczuć w postaci.
Podsumowanie
Szczerze, to cieszę się, że mam tę serię za sobą. Miała być szansę czymś poważniejszym – obrazem problemów w związkach, relacjach młodych ludzi i generalnie dramatem wartym wspomnienia. W moim przypadku niestety kończy jednak w miejscu gdzieś, gdzie wolałbym o niej zapomnieć. Doceniam jak najbardziej starania i kilka innych rzeczy, w tym projekty(przynajmniej wstępne) postaci ale nie będę mógł z czystym sumieniem polecić serii widzom, którzy spodziewają się dramatu nienasyconego zwichniętą wizją autorów. No i nadmierną ilością stosunków, których niejeden hentai mógłby się powstydzić.
Moja ocena końcowa składa się z zapunktowania postaci i strony technicznej, zwłaszcza ta druga jest naprawdę dobra i zaniżanie punktacji ze względu na słabą fabułę byłoby trochę niesprawidliwe.
Ode mnie 7/10 i polecam osobom, które mają ochotę na dobry dramat ale jednocześnie są w stanie przetrawić „wymysły” autorów, do których również zaliczają się nadmierne sceny łóżkowe.
Świat jest naprawdę „żywy”, bogaty i przemyślany; czuć atmosferę przygody. Postaci mimo, że są rysowane w stylu „chibi”(tak myślę – nie wiem, czy to odpowiedni termin), to nie są irytujące dla oka i wręcz chcą zaistnieć na ekranie. Do tego naprawdę piękna ścieżka dźwiękowa.
Będzie to chyba kandydat na jedną z lepszych przygodówek roku.
Ma to być jakaś komedia romantyczna ale przypomina słaby shounen z youkai w tle. Gagi i elementy komediowe są spartaczone – rozumiem, co autorzy chcieli przekazać(w sensie co ma być faktycznie zabawne) ale manipulacja dźwiękiem kompletnie leży i jakiekolwiek efekty są praktycznie nieodczuwalne.
Bohaterowie mało interesujący i całość chyba ma opierać się na komediowym nieporozumieniu. Obejrzenie całego odcinka było męczące.
Cóż… następny wypełniacz antenowy. Niestety tym razem słaby.