Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Nikodemsky

  • Avatar
    A
    Nikodemsky 21.02.2014 04:54
    po 6 odcinkach
    Komentarz do recenzji "Nisekoi"
    Mam mieszane uczucia…

    Wygląda na dość typowy romans szkolny z dość naciąganym(i mało oryginalnym) wątkiem miłosnym, sam „trójkąt miłosny” nie jest złym pomysłem(nawet Kosaki jak na miłą, podkochującą się dziewczynę gdzieś po boku nie jest ani irytująca, ani nawet zbyt nudna) ale jest to strasznie przewidywalne i praktycznie jestem pewien, że wiem jak się skończy.

    Na początku podobał mi się pomysł połączenia yakuzy i gangsterów, jednak szybko przeminęło wrażenie, ponieważ jest to uwzględnienie z dużym przymrużeniem oka, nie wiem jak to wygląda dalej ale motyw ten mógł zadziałać pozytywnie na fabułę, gdyby ukazano to trochę bardziej poważnie i można by zrobić z tego materiał na dramę, podejrzewam jednak, że pozostanie to dalej w formie parodii.

    Postacie wciągnęły się w typowe schematy – Ichijo może nie jest „typowy” do bólu ale za to Kirasaki, to typowa tsundere, za którą niespecjalnie przepadam…

    Widać również typowe motywy ecchi, „niezręczne sytuacje” i wiele innych, których raczej nie brakuje w tego typu seriach ale bynajmniej wyciągnięte w całkiem zręczny sposób.

    Intryguje mnie trochę styl rysownictwa – jest on dość „jaskrawy”(gdzieś to już w co najmniej dwóch romansach widziałem) ale ewidentnie widać tutaj zmiany gołym okiem i to tylko w kilku odcinkach – nie wiem czemu to ma służyć ale mam nadzieję, że nie będzie zbyt wielu eksperymentów do końca, bo może być męcząco.

    Fabuła raczej na 12 odcinków i mam nadzieję, że nie będą ciągnąć tego pod drugi sezon, chętnie obejrzę mimo wszystko, jednak jakoś specjalnie priorytetu nie dałbym tutaj, forma serii jest akceptowalna(dla niektórych może być nawet w pełni zadowalająca), choć raczej wielkiej odmiany od reszty też pewnie nie ma co się spodziewać.

    No cóż, zobaczymy.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 9.02.2014 23:26
    Komentarz do recenzji "Usagi Drop"
    Oglądało się przyjemnie, nie miało też za bardzo jakiejś fabuły, więc zakończenie samej serii mogłoby być z nieco większym „przytupem”.

    Ukazana grupa rodziców wydawała się trochę wyidealizowana – każdy z nich miał swoje większe lub mniejsze problemy ale wyglądało to trochę, jak recepta na idealne życie rodzinne, gdzie poważniejsze sprawy odstawiono bardziej na bok, nie wyglądało to tak do końca naturalnie.

    Obejrzałbym sobie jak wyglądało dalsze wychowanie – tj. liceum i wejście Rin w dorosłe życie ale po brakach w fabule coś czuję, że nie byłoby na tyle interesujące, na ile życzyłbym sobie tego albo i w drugą stronę ale niekoniecznie w dobrym smaku…

    Nie mniej jednak można chyba polecić, jest to raczej obyczajówka, której nie dałbym priorytetu(głównie przez brak jakiejś lepszej fabuły) ale obejrzeć wieczorem przy herbacie na pewno nie zaszkodzi :)
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 7.02.2014 06:07
    Komentarz do recenzji "Ano Hi Mita Hana no Namae o Bokutachi wa Mada Shiranai"
    Bardzo ciepłe anime z dość prostą, jednak ciekawą historią o relacjach przyjaciół, spodziewałem się szczerze mówiąc troszkę więcej po pierwszych dwóch odcinkach ale nie jestem zawiedziony, dzięki tego typu serii mam jeszcze nadzieję dla dobrych serii, które mogą się jeszcze pojawić w przyszłości.

    Ciekawie przedstawiono relacje przyjaciół i jak powierzchowne były niektóre zachowania utrzymywane nawet przez lata – brakowało mi natomiast troszkę większego rozeznania w okresie ich późniejszego dorastania, bo w obecnej formie był tylko niewyraźny obraz dzieciństwa i później okres wieku „liceum”, praktycznie nic pomiędzy.

    Postacie przypadły mi do gustu mimo, że raczej można by było przypasować charakterystyki do pewnych schematów, to mimo wszystko bohaterowie byli „wyraźni”, ciężko tutaj mówić o utożsamianiu się ale i tak było dobrze. Menma była momentami trochę irytująca ale pozostała na szczęście na poziomie akceptowalnym(bynajmniej dla mnie), kliknij: ukryte 

    Co mi przeszkadza po raz kolejny(i chyba nie tylko mi) –  kliknij: ukryte 

    Można by powiedzieć nieco więcej ale zapewne powieliłbym komentarze innych :)

    Pomijając kilka błędów i historię, która mogła być opowiedziana trochę lepiej, to jestem i tak zachwycony i szczerze mogę polecić – ode mnie mocne 8/10
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 2.02.2014 02:30
    Komentarz do recenzji "Tengen Toppa Gurren Lagann"
    Oglądając poczułem emocje, jak za czasów kiedy jeszcze puszczali w TV Dragon Balla :)

    Przez pierwsze 10 odcinków totalny chaos, bardzo dynamiczne walki, przez które ciężko nadążyć i nie potrafiłem wyłapać tego całego zachwytu serią(szczerze byłem przekonany, że będzie tak aż do końca) na szczęście oglądałem dalej, gdzieś w połowie zaczęło robić się na tyle interesująco, że nie mogłem przestać oglądać. Mimo wielu absurdów w głównej fabule i trochę dziwnego podejścia do tematu było naprawdę interesująco.

    Na pochwałę zasługuje upchanie tylu różnych stylów do jednej serii – zazwyczaj takie zabiegi kończą się totalną porażką i wszystko zaczyna się mieszać, tutaj jest to wyważone w odpowiednich ilościach i łączy się naprawdę doskonale – post­‑apo, drama, ecchi, mechy, wojenne, trochę romansu – nie sądzę, aby ktoś był w stanie znaleźć drugą serię z taką różnorodnością.

    Postaci bynajmniej główne były dość interesujące, kamraci walczący ramię w ramię, których celem było tylko przeć na przód. Drugoplanowi troszkę mniej ciekawi ale za to odegrali również dość poważną rolę w fabule i nie odstawiło się ich na bok, jak robi się to zazwyczaj.

    Drażniło mnie jednak kilka rzeczy:
     kliknij: ukryte 

    Bardzo fajne openingi/endingi, zazwyczaj nie przepadam za tymi, które są pokazywane w różnych seriach ale tutaj idealnie wpasowały się.

    Grafika była dość „luźna” ale jak na tak dynamiczne walki trzymała poziom, choć same mechy jak na kilku/kilkunasto­‑metrowe maszyny był bardzo „giętkie”, wyglądało to trochę jak przypodobanie się młodszej widowni, no ale może się czepiam.

    Ogólnie raczej omijam serie z mechami, ponieważ jakoś nie podobają mi się te wszystkie super­‑ataki, przemiany itd. ale Tengen Toppa Gurren Lagann jest ewidentnym wyjątkiem w tej kategorii i wcale nie żałuję, co prawda wolę bardziej realistyczne w klimatach „break blade” ale było równie dobrze.

    Od siebie wystawiam trochę nadciągnięte 8/10, przeszkadzał mi wszechobecny chaos w pierwszych kilku odcinkach, nieco grafika i kilka pomniejszych szczegółów ale mimo wszystko jestem w stanie polecić serię nawet jako osoba, która nie lubuję się w mechach :)
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 30.01.2014 18:58
    Komentarz do recenzji "Sakurasou no Pet na Kanojo"
    Seria na poziomie „ok” – do dobrej brakowało jeszcze kilku(a może nawet więcej) czynników, okruchy życia spojone z fabułą wyszły całkiem nieźle, choć motywy ecchi typowe i powtarzające się, nie raz nawet na granicy dobrego smaku.

    Postaci schematyczne, niczym nie odróżniające się od tych z innych serii za wyjątkiem Mashiro, choć tego typu postacie są dość interesujące przez odcinek lub dwa, później efekt jest wręcz odwrotny… protagonista wyrwany żywcem z typowego shonena, niczym nie odróżniający się od chłopaków z innych serii, jakoś niespecjalnie przypadł mi do gustu.

    Dramatyczne wątki przeciągane trochę na siłę, z jednej strony próbuje przekonać, że życie wcale nie jest takie łatwe, z drugiej mówi, że zawsze wszystko dobrze się kończy – nie byłoby nic w tym złego ale niekoniecznie w takim układzie.

    Filozofie życiowe bohaterów czasami przeczą samym sobie, mówią często o staraniach ale szybko tracą zapęd przy pierwszej lepszej porażce – jeszcze w taki sposób, jakby to cały świat był winien tych problemów. Jednak też nie ma co zbyt wiele nad tym rozmyślać – podejrzewam, że miało to działać po prostu jako siła napędowa do progresu fabuły a niekoniecznie jako impuls skłaniający do przemyśleń.

    Żarty dość szybko przestały mnie śmieszyć – wpadanie przypadkiem na dziewczyny, lądowanie w niezręcznych sytuacjach itd. to coś, czego naoglądałem się w wielu innych seriach i nie jestem przekonany do ich powtarzania.

    Seria być może przypadnie do gustu osobom, które dopiero zaczynają z anime i nie miały zbyt wiele styczności z typowym ecchi, w takim przypadku może to być jakaś podstawa, dla innych zapewne nie określiłbym tego jako priorytet. Bez problemu dałoby się to ucisnąć w 12 odcinków z lepszą fabułą, nawet z tymi postaciami.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 26.01.2014 18:41
    Komentarz do recenzji "Bakuman 3"
    Bardzo się cieszę, że zakończyli na trzecim sezonie, dalej mogłoby być zwyczajnie nudnie.

    Ucieszyło mnie również, że w tym sezonie odstawili główny wątek miłosny na bok, dzięki temu mogli się skupić na innych, bardziej istotnych(względem samych autorów) rzeczach. Dalej jednak jestem zdania, że główny wątek romansu był po prostu nieprzemyślany… mam nadzieję, że autorzy anime wyciągnęli pewne wnioski ;p

    Niby powtarzająca się rywalizacja itd. ale w jakoś trochę bardziej odświeżonej odsłonie i nie było wcale nudno. Trochę na temat samych autorów, trochę o dylematach – co prawda ukazane w dość „lekki” sposób ale nie przeszkadzało, zwłaszcza, że trzy sezony to była jedna ciągłość.

    Zauważyłem, że skupili się trochę bardziej na samych postaciach, gdzieś w połowie dorzucili efekt „przepracowanych” dłoni Moritaki, inne postacie drugoplanowe poszły trochę przód z życiem i również porównanie jak wygląda życie mangaki w porównaniu ze zwykłymi ludźmi( kliknij: ukryte ) było całkiem trafne.

    W przypadku postaci natomiast nie podobało mi się kilka rzeczy –  kliknij: ukryte 

    Całość oglądało się bardzo przyjemnie, trochę dowiedziałem się na temat samej mangi oraz miałem okazję obejrzeć również dobrą obyczajówkę, więc jestem naprawdę zadowolony. Miałem nadzieję na nieco więcej ale i tak nie było źle, wystawiam tutaj 8/10 również jak w przypadku poprzednich dwóch sezonów, ponieważ pomimo wielu zalet nadal pojawiało się kilka wad(nie, żeby były jakieś istotne). Serię Bakuman jestem w stanie polecić wszystkim z czystym sumieniem :)
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 24.01.2014 06:00
    Komentarz do recenzji "Bakuman 2"
    Widać zdecydowaną poprawę względem pierwszego sezonu.

    Zwrócić uwagę można na dołożone wątki miłosne – odnosiłem wrażenie, że próbowali poprawić nie do końca udany „główny” wątek miłosny,  kliknij: ukryte  Nie mniej jednak dzięki temu „smaczkowi” nie wiało nudą(w większości).  kliknij: ukryte 

    Skupili się też trochę bardziej na relacjach samych autorów, choć w nie do końca interesujący sposób, niektóre zachowania wydawały się trochę nienaturalne zważając na oryginalny charakter postaci. Za bardzo też nie czuć wkroczenia postaci w dorosłe życie – praktycznie dalej robią, to co robili i cała reszta gdzieś umyka, choć z drugiej strony też się obawiam, czy byliby w stanie to przekazać w „mało nudny” sposób.

    Generalnie jest to bezpośrednia kontynuacja i wszystkie sezony zapewne trzeba połączyć w całość, więc jeśli ktoś oglądał pierwszy sezon(i nie męczył się przy tym), to powinien i drugi – końcówkę pierwszego zakończyli cliffhangerem(nie jestem pewien, czy można używać tego słowa w przypadku anime) i ciężko byłoby po prostu urwać sobie historię gdzieś w połowie. Mam jednak nadzieję, że zakończą całość na trzecim sezonie – jakkolwiek samą serię oglądanie się przyjemnie, to jednak nie widzę sensu, aby ją zbędnie przedłużać, w samej serii są częste przeskoki w dużych odstępach, więc spokojnie mogliby zakończyć resztę historii w 3 sezonie.

    Ode mnie ponownie 8/10 – jakkolwiek widać poprawę względem pierwszego sezonu, tak niestety nadal jest kilka wad, które nie pozwalają mi dodać choćby jednego punktu z czystym sumieniem, seria interesująca na wiele sposobów ale znów też nie jest jakoś super zachwycająca. Sam zabieram się za następny sezon i mam nadzieję, że będę pozytywnie zaskoczony.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 22.01.2014 04:48
    Komentarz do recenzji "Bakuman"
    Przyjemna obyczajówka z interesującym tematem, bardzo spodobało mi się, że nie próbowano w żaden sposób przeinaczać, czy cenzurować oryginalnych nazw mang – bardzo fajnie oglądało się wraz z nawiązaniami do innych serii, które wcześniej miało się szansę obejrzeć :)

    Również bardzo spodobało mi się przedstawienie pracy edytorów, mangaków i całej reszty – zakładając, że jest to zgodne z realizmem – jest to naprawdę ogrom pracy i nie spodziewałem się ile to wszystko kosztuje czasu… do tego naprawdę trzeba mieć głowę na karku i talent :)

    Jeśli chodzi o sam wątek romantyczny, po przeczytaniu wstępu do recenzji i kilku komentarzy spodziewałem się czegoś… nie wiem, kontrowersyjnego? W tym przypadku zastanawiam się, czy faktycznie nie byłoby lepiej. Próbowałem jakoś w głowie analizować wiele razy cały wątek i zawsze dochodziłem do tych samych wniosków –  kliknij: ukryte 

    Fabuła – no i tutaj również mogłoby być o wiele lepiej, w większości są to powtarzające się sytuacje typu „uda się albo nie”(ktoś o tym wcześniej wspominał w komentarzach), któryś raz z kolei było widać ewidentną manipulację w stronę widza, aby przyciągnąć do dalszego oglądania(jak na ironię  kliknij: ukryte ). Brakowało mi jakiegoś punktu zaczepienia do życia samych bohaterów, czy czegoś właściwie poza powtarzającym się non­‑stop „ganbare”, mnie jako widzowi nie brakowało pokazywania jak bardzo bohaterowie się starają bez przerwy, tylko jakichś innych zaczepień, czy nawiązań w ich życiu – czy choćby większym przykuciem uwagi do dylematów, poważne wybory w tak młodym wieku mają wielki wpływ na przyszłość ale u nich to praktycznie nie było z tym problemu… jest to drugi powód, dla którego seria jest tylko dobra, a nie była świetna.

    Bohaterowie – z jednej strony mnie zaskoczyli, z drugiej znowu raczej nie odstawali od innych bohaterów z innych serii,

     kliknij: ukryte 

    Do oprawy muzycznej nie mam generalnie zastrzeżeń ale opening i engind pasowały bardziej to typowego romansu, aniżeli obyczajówki. Graficznie też raczej nie ma się do czego przyczepić – ogólnie kreska na dość przyzwoitym poziomie, pokazane mangi i ryciny były wyraźne, więc najważniejszy punkt został chyba wypełniony.

    Całość przyjemnie mi się oglądało, choć bywały też odcinki, które zawiewały nudą i wątek romantyczny raczej tworzył „obojętną” atmosferę, można by naprawdę przekonać do siebie bohaterów ale tym razem niekoniecznie… w innych obyczajówkach naprawdę dało się polubić bohaterów, tutaj zwyczajnie do nich podchodzi się neutralnie i nie można też wziąć całego Bakuman jakoś bardziej poważnie. Pomimo jednak kilku istotnych wad jestem w stanie wyciągnąć ocenę 8/10 i mam głęboką nadzieję, że w dwóch następnych sezonach autorzy poprawili swoje błędy, chciałbym, aby wyszło z tego coś naprawdę dobrego. Poza tym można chyba szczerze polecić osobom, które chciałyby się dowiedzieć jak wygląda tworzenie mangi za kulisami.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 20.01.2014 00:37
    Komentarz do recenzji "Miłość, gimbaza i kosmiczna faza"
    Cała ta otoczka tego „syndromu” na początku była dość zabawna(na swój dziwny sposób, uśmiechałem się jednocześnie myśląc „ale to głupawe…”), z czasem robiła się niestety trochę irytująca…

    Główny bohater, który próbował zerwać z przeszłością i odnaleźć się w realnym życiu był nawet interesujący, zaczął w końcu myśleć racjonalnie i trzymać się tego – niestety gdzieś później ponownie wrócił do raczej mało logicznego toku rozumowania i jeszcze zaczął zalatywać schematycznością… tak jak na początku wydawał mi się oryginalny, tak później tego typu zachowania widywane były również w innych seriach. O innych bohaterach nie mam za bardzo jak się rozpisywać, też było widać u nich wiele powielanych schematów charakterystyk i nie wyróżniali się za bardzo. Nie jestem również przekonany do samych zachowań, oglądałem wiele komedii szkolnych, czy po prostu serii związanych ze szkołą – i w tym przypadku nie wyglądało to zbyt naturalnie, chyba bardziej pasowałoby, gdyby osadzili to gdzieś w połowie gimnazjum…

    Rozumiem to całe przesłanie, że każdy żyje z jakimś swoim syndromem – tylko nie jestem przekonany do tego w takiej formie, bohaterowie zamiast zaakceptować swoją wewnętrzną indywidualność i po prostu próbować żyć z takimi „zainteresowaniami” gdzieś po boku, to doszli do wniosku, że jest to coś, czym powinni się pierwotnie kierować, rozwiązanie raczej płytkie i niedojrzałe zwłaszcza w perspektywie przyszłości, nie mówię tutaj o całkowitym negowaniu pewnych uczuć ale dorastający ludzie powinni cechować się przywyknięciem do faktów w rzeczywistości i zamiast przesłania, które mogłoby dać trochę do myślenia podano płytki rozwiązanie na talerzu.

    Pierwsze kilka odcinków faktycznie nie zachwycało, później było troszkę lepiej, niestety zakończyło się raczej przewidywalnie – raczej nie ma mowy o jakimś zaskoczeniu. Nie mniej oglądało się dość przyjemnie, choć nie jest to typ serii, o której można by się rozpisywać godzinami – zaliczyłbym to do kategorii lekkich serii, od których nie powinno się zbyt wiele wymagać, sam się może nie nudziłem ale o jakimś większym zainteresowaniu też ciężko mi mówić. Sam pomysł ciekawy ale przedstawiony prostoliniowo i powierzchownie.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 16.01.2014 05:25
    Komentarz do recenzji "Break Blade"
    Od dawna szukałem czegoś z mechami, gdzie nie byłoby całego narzekania na trudne życie, czy słodkich nastolatków dzielących bitwy w kilkunastometrowych maszynach z lekcjami w szkole(choć FMP mi się podobał), w tym przypadku trafiłem w dziesiątkę.

    Fabuła nie jest jakaś bardzo skomplikowana, jednak w jakiś sposób przyciąga do dalszego oglądania. Materiału pojawiło się dość dużo jak na 6 powiedzmy, że filmów – zarówno zostały wyjaśnione w skrócie relacje bohaterów, jak i cały konflikt, miejscami również pomniejsze wątki poboczne – jak dla mnie idealne wykorzystanie czasu. Obraz wojny ukazany po obu stronach równie krwawy, gdzie praktycznie każdy mógł stracić życie w każdej chwili, bez zbędnego koloryzowania, mnie bardzo przypadł do gustu ten koncept. Teoretycznie można by rozciągnąć całość o serię 24­‑odcinkową, dołożyć intryg, może trochę dramatu i może nawet miejscami jakieś wątki miłosne ale obawiam się, że ucierpiałyby na tym przede wszystkim grafika(w oparciu o szczegółowość mechów – nosiły na sobie ślady bitw, w walkach zwrócono uwagę na wszystkie szczegóły typu zniszczenie poszczególnych elementów zbroi czy samego uzbrojenia – dla mnie coś wspaniałego i jednocześnie realistycznego nawet, jeśli w grę wchodzi coś takiego jak mechy) lub nawet przy dłuższym scenariuszu mogłoby momentami zawiać nudą… w obecnej formie pozostał pewien niedosyt ale jednocześnie pełne zadowolenie przy spędzeniu tych kilku godzin na ekranie.

    Każda z postaci miała swój charakter, opierały swoje działania na jakichś zasadach i nie były to jakieś nielogiczne rozwiązania, można by się przeczepić nieco do głównego bohatera, jednak na szczęście nie był typ osoby, która płacze po kątach nad swoim losem, doszukałem się w nich pewnych schematów z innych serii ale mimo wszystko chyba polubiłem.

    Momentami też pojawiał się fanserwis, na szczęście w akceptowalnym poziomie i nie był wpychany widzowi na siłę – zresztą nawet nie było potrzeby zapełniania czymś takim, całość oglądało się bardzo przyjemnie.

    Z zasady omijam serie z mechami, bo często trafiają się jakieś wyimaginowane maszyny, strzelanie gigantycznymi laserami, czy nawet łączy się to z super mocami… co w efekcie wychodzi dość dziwnie, a mnie raczej odpycha w swojej formie – Break Blade jest jednak idealnym przykładem, że gdzieś tam zawsze znajdzie się perełka odchodząca od stereotypów i jest w stanie zapewnić kilka godzin rozrywki – dla mnie jak najbardziej udane i polecić mogę wszystkim, czego szukają czegoś poważniejszego. Ode mnie mocne 9/10(dałbym max ale brakowało mi kilku rozszerzeń wątków).
  • Avatar
    Nikodemsky 9.01.2014 22:30
    Komentarz do recenzji "White Album 2"
    To może być jak najbardziej oznaka kontynuacji, tylko czy sam wybór według Ciebie nie był nielogiczny? Wszyscy sobie wszystko wyjaśnili, nawet „zasmakowali” w sobie, że tak powiem ale  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 8.01.2014 21:48
    Komentarz do recenzji "Kotonoha no Niwa"
    Oprawa graficzna naprawdę cieszyła oko, wszystkie szczegóły nawet w najmniejszym stopniu dopracowane do perfekcji, w tym przypadku bez zastanowienia jestem w stanie wystawić maksymalną ocenę, bo oglądanie scen w tle przy zwykłej deszczowej pogodzie była prawie jak wędrówka przez nieco inny świat.

    Jeśli chodzi o samą fabułę – rozumiem, że najważniejszy był tutaj przekaz, tylko zastanawiam się, czy nie byłoby warto ukazać to w nieco innej formie. Nie mówię, że była zła, czy choćby schematyczna, jednak na tyle prawdopodobna, co fabuły typowych dram, w ten sposób wydawała się ona trochę powierzchowna z założenia, autor mógł pomyśleć o czymś bardziej „codziennym”, gdzie widz mógłby się bardziej utożsamić z problemem, w tym przypadku wygląda to trochę jakby zarys romansu z pewnym ukierunkowaniem na konkretną sytuacją, aniżeli ogólny problem. Możliwe też, że trochę się czepiam i taka forma była bardziej „zjadliwa” dla ogółu, jednak przy tak doskonałej grafice jeszcze z dopracowaną fabułą można by stworzyć prawdziwe arcydzieło z przesłaniem, które zapada w pamięci na długo i nawet idąc dalej – wielu mogłoby się skłonić do pewnych refleksji, czy odnieść w pewnych sytuacjach i „obrać” prawidłową drogę. Oczywiście nie mówię tutaj, że utożsamienie się z bohaterami jest kompletnie niemożliwe – ponieważ zarówno główny bohater jak i bohaterka mieli swoje problemy i całkiem realne ale nie jestem przekonany do przekazania tego właśnie w takiej formie.

    Kotonoha no Niwa na pewno zapamiętam jako jedno z najpiękniejszych anime, jakie miałem okazję oglądać, tylko wolałbym, aby tyczyło się to również fabuły.

    Jestem w trakcie oglądania Place Promised in Our Early Days oraz niedługo planuję również zobaczyć sławne Byousoku 5 cm, mam nadzieję, że w tych dwóch przypadkach będę zachwycony, cały czas wierzę w Pana Shinkaia :)

    Ocenić całościowo jest mi strasznie ciężko… dawno tak nie nacieszyłem oka tak dobrą animacją ale znów przy fabule wyszło trochę przeciętnie, oglądało się całkiem przyjemnie progres krótkiej historii ale znów nie mogę mówić o zachwyceniu. Wystawiam 8/10, choć chciałbym więcej.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 8.01.2014 18:20
    Komentarz do recenzji "Seitokai Yakuindomo"
    Lubię komedie i nawet „zboczone” żarty ale w odpowiednich dawkach, tutaj właściwie pojawiają się na każdym kroku i całkiem szybko robi się to niesmaczne. Nie powiem – kilka razy się pośmiałem, jednak na tak dużą ilość gagów, żartów itd. było to naprawdę niewiele – być może po prostu nie mój typ humoru i komedie utrzymane w utartych schematach są łatwiejsze do przyjęcia w swojej formie.

    Fabuły praktycznie nie było, kilka wydarzeń, które właściwie nie miały większego znaczenia, ot co po prostu kolejne dni w szkole – trochę byłem rozczarowany, ponieważ kilkunastu chłopców trafiających do szkoły pełnej dziewczyn to raczej dobry materiał na komedię niekoniecznie wypełnioną tylko i wyłącznie podtekstami ale dałoby się jeszcze wcisnąć kilka „mądrzejszych” zabawnych sytuacji.

    Postaci – chyba pierwszy raz trafiłem na serię, w której to facet robi za przyzwoitkę… riposty na zasadzie „znowu coś pomyliłaś!” robią się bardzo szybko nudne. Dziewczyny w większości myślące o wszystkim, co związane z seksem – w przypadku 1­‑2 postaci zabieg ten zdałby egzamin ale tutaj jest po prostu nadmiar. Z jakiegoś powodu strasznie drażniła mnie Hata, być może przez jej „przymulony” głos albo zachowanie – tak czy siak nie potrafiłem jej strawić aż do końca.

    Graficznie prezentuje się na dość dobrym poziomie, choć też o dbaniu o szczegóły nie ma mowy.

    Podsumowując – dla mnie seria była średniawa, prawdopodobnie tylko i wyłącznie dlatego, że humor nie przypadł mi do gustu i polecić chyba można tylko i wyłącznie osobom, które lubią „zboczony” humor w formie podtekstów, gry słów, czy docinek. Nie jest to raczej priorytet. Ode mnie wyciągnięte 6/10.
  • Avatar
    Nikodemsky 6.01.2014 17:04
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    Tak, jest to przypomnienie najważniejszych faktów w dużym skrócie plus około 20­‑25 minut nowych scen niezwiązanych z główną fabułą(standardowy materiał jak w przypadku OVA). Generalnie nie zaliczałbym tego jako „obowiązkowego” do obejrzenia po głównej serii.
  • Avatar
    Nikodemsky 6.01.2014 14:26
    Komentarz do recenzji "Hataraku Maou-sama!"
    Luźne rozmowy dziewczyn o piersiach, ujęcia w przebieralniach, kilka podtekstów, raz czy dwa Mao chyba wylądował nawet na bohaterce jeśli dobrze pamiętam – oczywiście nie jest to typowe ecchi z masą nawiązań do seksu i ciągłym lądowaniem dziewczynom na klatce piersiowej, jak ma to miejsce w różnych komediach szkolnych, czy seriom zbudowanych na fanserwisie, nie mniej jednak posiada kilka cech. Mówiąc o tagu nie mówię o gatunku, tylko o pierwowzorach.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 6.01.2014 13:46
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    Jestem naprawdę zafascynowany tą serią, po tytule spodziewałem się czegoś lżejszego ale SOA właściwie dostarczył mi wszystkiego, co potrzebowałem od dramy w MMO, przede wszystkim nieco większego powagi w tego typu sytuacji(czego brakuje mi trochę w Log Horizon). Każdy obejrzany odcinek, to był naprawdę bardzo miło spędzony czas i cały czas ciągnęło mnie do przodu.

    Początkowo byłem przekonany, że będą chcieli zrobić przy tym nieco bardziej rozwinięty wątek romansu, jednak ukierunkowanie w niewielkie rozterki miłosne chyba wyszedł na lepsze, bo w przeciwnym wypadku czuję, że zrobiłoby się zbyt dramatycznie(w obecnym stanie utrzymał się odpowiedni balans). Fabuła jest też podzielona jakby na dwa człony, niektórzy wspominali, że powinna już zakończyć się na pierwszym – uważam, że byłaby to dobra opcja ale materiał z drugiego wcale nie był gorszy, choć już opierał się na czymś innym.

    Doszukałem się również więcej odniesień do fantasy, niż w większości innych serii, które są określone w tej kategorii, co prawda wszystko w oprawce mmo i panujących tam zasad(choć gołym okiem widać, że jest to uniwersum mmo w zachodnim typie) ale też nie przynudzano regułkami panujących tam zasad(bardziej podstawy i dobrze, przy rozległym tłumaczeniu układów, stylu walki itd. stracono by zbyt wiele czasu). Brakowało mi właściwie tylko jakieś odpowiednie skategoryzowanie używanych ekwipunków – postacie na niskich poziomach wyglądały bardzo podobnie do tych na wysokich poziomach i ciężko było odczuć różnicę( kliknij: ukryte ), nie było to jednak nic poważnie drażniącego.

    Postaci również przypadły mi do gustu, charakteryzacja może nie była jakoś specjalnie skomplikowana ale w tej historii każdy miał swoje miejsce i nie mogę nic zarzucić.

    Ode mnie 10/10 – było kilka pomniejszych szczegółów, do których mógłbym się przyczepić ale od dawna nie byłem w stanie znaleźć serii, przy której tak dobrze bym spędził czas, na pewno pozostanie mi w pamięci i będę kiedyś powrócę. Szukałem czegoś podobnego do Log Horizon i miałem nadzieję znaleźć coś w podobnym klimacie, co prawda LH jeszcze cały czas jest emitowany ale w tym momencie SOA wybrałbym z miejsca bez zastanowienia.

    No i w tym roku kontynuacja, nie mogę się doczekać :)
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 5.01.2014 17:54
    Komentarz do recenzji "Hataraku Maou-sama!"
    W większości to trafia się na władców demonów, aniołów itd. w realiach szkolnych, w tym przypadku są to osoby (teoretycznie)dorosłe, które zaczynają się martwić o właściwe utrzymanie, dach nad głową i rzeczy typu opłacanie rachunków – na pierwszy rzut wydaje się trochę absurdalne, jednak pomysł wyszedł całkiem zabawnie i jest na poziomie o wiele wyżej, niż akceptowalnym( kliknij: ukryte ). Szczerze mówiąc zdziwiłem się nawet, że udało im się połączyć dość poważny temat z całkiem udaną komedią.

    Na 13 odcinków miałem trochę wrażenie, jakby zabrakło materiału na wątek główny, w większości to praca, życie w ciasnym mieszkaniu i codzienne problemy – nie żeby mi to przeszkadzało ale z tym pomysłem i odpowiednim scenariuszem można by spokojnie rozciągnąć serię na co najmniej 20 odcinków. W całej serii brakowało mi najbardziej porządnego rozwinięcia wątku głównego, historia mogłaby być całkiem interesująca, a tutaj pełni rolę drugoplanową i daje wrażenie, jakby nieco na to przymknięto oko.

    Swoją drogą mimo, dziwię się, że seria nie jest otagowana jako ecchi, może nie ma jakichś perfidnych ujęć majtek itd. ale jest widocznych co najmniej kilka cech.

    Serią śmiało można polecić miłośnikom komedii, pomysł jest całkiem oryginalny i obejrzenie na pewno nie będzie stratą czasu. Ode mnie za całość 7/10 – dałbym więcej ale brakowało mi lepszego rozwinięcia wątku głównego, jak już wspominałem wcześniej.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 4.01.2014 11:56
    Komentarz do recenzji "Hatsukoi Limited"
    Jak już wcześniej wspomnieli inni seria jest dość przyjemna i lekka w odbiorze, typowy szkolny romans, tylko znów niestety mało oryginalny.

    Oglądając całość miałem wrażenie jak na początku po prostu pomyślano „zróbmy chaos” a następnie chcieli z tego powyciągać różne wątki miłosne, być może moje założenie jest błędne ale tak to wyglądało.

    Postaci dość schematyczne, w całej grupie można znaleźć charakterystykę, którą spotykało się wielokrotnie gdzie indziej, nie mniej jednak wyciągnęli to w miarę zgrabnie, z jednej strony dość przewidywalne, z drugiej byłem ciekaw zakończenia wątku Yamamoto, bo ona właśnie miała najwięcej adoratorów kliknij: ukryte .

    Wątki ecchi raczej wydawały się zbędne, przy tylu różnych wątkach nie widziałem powodów, dla których potrzebne by tu były ujęcia majtek, czy nawiązania do dużych piersi.

    Seria dość przyjemna i warta obejrzenia w wolnym czasie ale raczej na zasadzie „obejrzyj i zapomnij” – podejrzewam, że w tej kategorii znajdą się jakieś lepsze odpowiedniki. Ode mnie 6/10
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 3.01.2014 07:33
    Komentarz do recenzji "NHK ni Youkoso!"
    Po pierwszych dwóch­‑trzech odcinkach serię oceniałem dość powierzchownie, cała ta otoczka konspiracji była dla mnie dość irytująca, jednak dopiero później dałem radę spojrzeć na to pod innym kątem i dojść do wniosku, że taki właśnie wstęp musiał być. Mimo, że fabuła nie była ciągnięta jakimiś wielkimi zwrotami akcji nawet jak dla przewrotów w życiu Hikikomori, to oglądało się z zainteresowaniem do samego końca.

    Ucieszyło mnie bardzo to, jak do całego aspektu życia osób zamkniętych w sobie dołączono również po części problemy codzienne, czy sukcesywne podążanie wyznaczoną ścieżką w społeczności i nawet pomimo negatywnych założeń wcale nie musi kończyć się źle, bohaterów nie było zbyt wielu jednak przy podsumowaniu widać, że mimo nawarstwiających się przeciwności losu zawsze jest jakieś wyjście – przedstawienie było dość powierzchowne(mimo wszystko całość była utrzymana w „krzywym zwierciadle”, a nie w poważnym tonie), jednak można przyznać, że w większości trafne.

    Można by również próbować przeanalizować sytuacje bohaterów i zachowania osób dotkniętych chorobą(powiedzmy…) Hikikomori ale wolałbym raczej przyjąć, że każdy może to odebrać na swój sposób.

    Humor właściwie nie do końca w moim stylu, nie jest to nic co próbuje się wciskać widzowi na siłę, a bardziej tło satyry dla osób dostrzegających niekoniecznie istotne szczegóły – pomniejsze sytuacje, czy nawiązania, które powodowały lekki uśmiech, było również kilka sytuacji w których faktycznie się trochę pośmiałem, jednak nie traktuję tego jako schematu komediowego, a raczej po prostu humorystyczny smaczek gdzieś po boku, który można docenić.

    Postacie były naprawdę interesujące i wyróżniające się, nie było tutaj słodkich dziewczynek ociekających lukrem, tylko ludzie z prawdziwymi problemami.

    Misaki była naprawdę przyjemną dziewczyną, z pozoru trochę narzucającą się, jednak jej zachowania miały uzasadnienie i nie jakieś wymyślone na poczekaniu, tylko przemyślane i mocno związane z fabułą. Właściwie to chyba stała się jedną z moich ulubionych postaci żeńskich, jeżeli chodzi o anime i na pewno jest jak dla mnie warta zapamiętania.

    Satou jest typem postaci, które raczej rzadko się spotyka w seriach, o ile w ogóle. Facet trochę chamski, egoistyczny i do tego z masą problemów natury osobistej, podatny na zdanie innych i do tego wszystkiego dochodzi jego problem Hikikomori. W kilku niewielkich aspektach mógłbym sam się odnieść do jego postaci w różnych momentach w życiu i być może dlatego czasami mnie drażnił, choć jego sposób na rozwiązywanie problemów był dość często mało przemyślany, czy nawet nielogiczny – tylko tutaj znowu nie jestem pewien, czy był on taki po prostu jako postać, czy wychodziło to z jego natury pustelnika

    Co do samej grafiki ciężko mi się odnieść… postacie czasami były leniwo odrysowanymi kształtami – i wiem, że bywały sytuacje, że było to celowe ale w niektórych momentach odniosłem wrażenie, jakby ktoś się nie przyłożył… choć raczej miejsca i tła były dość wyraźne i cieszyły oko. Choć tutaj raczej nie dałbym 9/10, ponieważ nadal mi czegoś brakowało.

    Przy muzyce było ok – w odpowiednich sytuacjach ballady(choć powtarzające się…) na gitarze, czy przy innych sytuacjach oprawa muzyczna tworząca odpowiednią atmosferę, w tym przypadku nie ma się do czego przyczepić, bo było naprawdę dobrze.

    Generalnie jedna z tych serii, która wyróżnia się z tłumu, pojawiło się kilka pomniejszych schematów, które widziałem już gdzieś indziej, jednak jestem przekonany, iż nie chciano również robić z tego jednej wielkiej przygnębiającej historii, ponieważ nie byłoby miejsca na satyrę. Momentami nawet podświadomie zachęca do refleksji(osób, które mogą się choćby częściowo odnieść) i nie robi to w sposób narzucający się i raczej rzadko się spotykam z tym w anime. Powierzchowne ocenianie tej serii byłoby tutaj nie na miejscu i raczej niesprawiedliwe, sam wziąłem całość trochę do siebie i naprawdę cieszę się z czasu spędzonego przy NHK ni Youkoso! Ocena końcowa ode mnie to 9/10.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 1.01.2014 19:11
    Komentarz do recenzji "Kore wa Zombie Desuka? Of the Dead"
    Zastanawiałem się, czy drugi sezon jest bardziej absurdalny od pierwszego i ciężko w sumie powiedzieć, ponieważ pomimo tego, że już tak nie uciera się innych konceptów anime, to sama fabuła dalej jest zakręcona i dziwna… ale po pierwszej serii miło się oglądało taką niby „kontynuację”(choć tutaj zgadzam się z opisem recenzji, że za specjalnie to ona niczego nie kontynuuje). Wszystkim, którym podobał się pierwszy sezon można śmiało polecić.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 31.12.2013 17:50
    Komentarz do recenzji "Kore wa Zombie Desuka?"
    Chaotyczne, momentami naprawdę głupawe, bez składu i jakiejkolwiek logiki ale z jakiegoś powodu seria ciągnęła mnie do końca :)

    Ciężko zaliczyć to do jakichś standardowych kategorii ecchi, super mocy czy czegokolwiek innego(parodiowanie oklepanych schematów?) jednak w całości wyszło im to dość zgrabnie, choć sam humor niespecjalnie do mnie przemawiał.

    Nie jest to anime, do którego miałbym ochotę powracać jednak nie żałuję czasu spędzonego na jego obejrzenie.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 30.12.2013 23:15
    Komentarz do recenzji "Hanasaku Iroha"
    Bardzo „ciepła” i przyjemna seria – mimo, że przez większość czasu wszystko szło do przodu bardzo powoli i spokojnie, to bardzo przyjemnie się oglądało.

    Rzadko widuje się anime, w którym grafika nie jest tylko po to, aby zastąpić braki w fabule – byłem przekonany początkowo, że wątek pracy może być na dłuższą metę nieco nudny, jednak na szczęście się myliłem – każdy tutaj miał swoje problemy mniejsze lub większe, każdy próbował dawać z siebie wszystko i z uśmiechem na twarzy, do tego każdy miał wyróżniający się charakter, czego często mi brakuje w anime.

    Trochę humoru, przedstawienie stosunków między pracownikami, problemy osobiste(choć tutaj nie robiło się z tego powodu większych dramatów) i przede wszystkim wyobrazowanie atmosfery panującej w zajeździe(i pokazanie również ile wysiłku to kosztuje) – wszystko to składa się na całkiem dobry materiał który ma ręce i nogi.

    Ode mnie ma mocne 8/10 za całość i polecam wszystkim, którzy mają ochotę na obejrzenie czegoś odmiennego i spokojnego.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 28.12.2013 22:11
    Komentarz do recenzji "B Gata H Kei"
    Bardzo dawno tak się głupio nie chichotałem przy jakimś ecchi, bardzo dobre i przede wszystkim zabawne gagi z pomysłem, lekka i niewymagająca fabuła, całkiem dobra kreska(co raczej rzadko zdarza się w tego typu seriach) i ciekawie dobrane postaci :)

    Pod koniec właściwie wyglądało trochę, jakby zabrakło im trochę pomysłu na fabułę i było trochę mniej żartów ale materiał właściwie idealnie dobrany jak na 12 odcinków, przy większej ilości mogłoby być trochę przeciągane na siłę, a tak to wszystko zostało odpowiednio wyważone :) Cieszę się, że nie próbowali wciskać do tego żadnych dramatów, ani czego innego – tym sposobem pozytywnie i humorystycznie wyciągnięto najważniejsze atuty dla serii od początku do końca.

    Seria przede wszystkim dla osób lubujących w komediach ecchi, bo inni spodziewający się typowej komedii romantycznej czy po prostu przeważającego wątku romansu mogą się zawieść(w tym drugim przypadku nawet bardzo). Sam na pewno będę miał ochotę kiedyś powrócić do Yamady i jej przyjaciół, ode mnie mocne 8/10 w kategorii komedii.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 27.12.2013 17:26
    Komentarz do recenzji "Clannad After Story"
    Historia dość naciągnięta, właściwie całość można by zamknąć w niecałych 20 odcinkach, momentami trochę przynudzał.

    Początek mi się podobał – nieco bardziej poważny ton, brak rozterek sercowych i próby rozwiązania nieco ważniejszych(bynajmniej jak dla bohaterów) problemów. Następnie zaczyna się wkraczanie w dorosłe życie i tutaj zaczyna się trochę całość przeciągać, rozumiem również, że był to zabieg, aby nieco podnieść wiarygodność i wielkość dramatycznych momentów – dla mnie historia była momentami faktycznie smutna ale nic, co mogłoby wycisnąć łzy.

    Tomoya zatracił swój oryginalny charakter kompletnie, co w ogóle mi się nie podobało – popadł w jakiś dziwny stereotyp „dorosłości” i zaczął robić się po prostu szarym człowiekiem z problemami. Nagisa jednak praktycznie wcale się nie zmieniła, nadal była delikatną dziewczyną „kawaii”, która ciągle miała tylko przepraszam i dziękuję na ustach. Związek tych dwóch postaci nie licząc szybkiego wkroczenia w dorosłe problemy był raczej mało interesujący. Dla odmiany jednak ciekawe było wyciągnięcie jakby przeszłości Misae, całość była trochę „nagła” ale skupienie się również na postaciach drugoplanowych może nieco bardziej wpłynąć pozytywnie na całość – choć szkoda, że ona sama miała raczej niewielki wpływ na sam przebieg wydarzeń(można chyba ją traktować jako „wątek poboczny”). Kyo, Kotomi, Ryo i Youhei praktycznie nie było później widać, ciekaw byłem trochę jak im poszło na wstępie do dorosłości, choć powiedzmy, że przy podsumowaniu pokazali się z dobrej strony.

    Uważam jednak nadal, że całość powinna być nieco bardziej przemyślana pod względem dramatu – tutaj wygląda to troszkę, jak zaczerpnięcie z nieco starego pomysłu i nie ma miejsca na własną interpretację, ewentualnie na ustalenie sobie w wyobraźni innego zakończenia. Nie rozumiem również dlaczego dwa ostatnie odcinki są potraktowane jako część serii – bez problemu można by je zaliczyć do OVA.

    Podsumowując jednak nie było wcale źle, pojawiały się momenty, których brakowało mi w oryginalnej serii, poza tym autorzy wyszli z inicjatywą kontynuowania historii, co raczej rzadko się zdarza i w tym przypadku było całkiem przyjemnie, cieszę się, że zamknąłem całą opowieść Clanada w całości. Żeby ocenić w skali liczbowej, to musiałbym podzielić serię na kategorie, całościowo określić w skali od 1 do 10 byłoby raczej niesprawiedliwie – serię na pewno mogę polecić na spokojne wieczory dla widza, który nie wymaga zbyt wiele od rozwinięcia lekkiej serii.
  • Avatar
    A
    Nikodemsky 26.12.2013 04:32
    Komentarz do recenzji "Suzuka"
    Obejrzałem całe,

    pierwsze co rzuca się w oczy, to specyficzna kreska – seria z 2005 roku ale styl jakby z końca lat 90tych, często też widać różne niedociągnięcia(czyżby pierwsza produkcja danego studia?), następny jest dźwięk – dubbing jest wstawiony jakoś „na sztywno”, głosy postaci nie wtapiają się w całość, przez to wszystko brzmi trochę nienaturalnie – po kilku odcinkach przestaje się na to zwracać uwagę, jednak nie wpływa pozytywnie w żaden sposób na serię… oprawa muzyczna też raczej kulała(w ogóle utwór puszczany w czasie „niezręcznych sytuacji” był w ogóle jakiś dziwny, pomijając fakt, że w ogóle nie pasował) w każdym razie pozostaje w tyle za wieloma innymi seriami w tej kwestii.

    Pomijając jednak część techniczną, fabuła jest bardzo przeciętna – jest dość schematycznie, nie ma żadnych przewrotów akcji(mówię tutaj o przewrotach z kategorii „romansów”), wszystko jakby idzie łagodnie od początku do końca i jest dość przewidywalne – dziwie się, że rozciągnęli to aż na 26 odcinków. Sam się zastanawiam co mnie pociągnęło, aby obejrzeć całość. Ciężko również podciągnąć to pod komedię, nie przypominam sobie choćby jednego momentu, w którym choćbym się uśmiechnął. Kimi no Iru Machi – który jest ponoć drugim tworem tego samego autora jest o niebo lepszy, pomimo widocznych niedociągnięć(mówię o serii anime w obu przypadkach).

    Bohaterowie są strasznie nieciekawi, przeciętni i nie posiadają zbyt wyraźnych charakterów kliknij: ukryte , głównego bohatera oglądało się cały czas z jedną myślą – co on znowu głupiego zrobi, nie było to ani na zabawny sposób, ani „przypadkowo”, po prostu sprawiał wrażenie jakby mówił co mu ślina na język przyniesie. Suzuce jestem w stanie wybaczyć naturalne reakcje kliknij: ukryte  ale tak marudnej postaci to nie ogląda się również zbyt ciekawie… Chciałbym również coś napisać o postaciach drugoplanowych ale zwyczajnie nie jestem w stanie przypomnieć sobie czegoś, co by się wyróżniało – gdzieś tam po prostu sobie „byli” i również nie wyróżniali się w charakterystyce.

    Wszystko to w sportowej otoczce, która nie była ani interesująca, ani konkretna, sportem się nie interesuję i raczej nie drażniło mnie to tak mocno ale na pewno znalazłoby się w tej kategorii coś ciekawszego(zarówno w romansie jak i po prostu sporcie).

    Podsumowując – seria typowo dla dziewczyn, które wolą „lekkie” romanse, nie ma tutaj dramatów, ani większych powodów do koniecznego obejrzenia serii, bo wydaje mi się, że znalazłoby się coś ciekawszego. Po komentarzach byłem przekonany, że będzie tutaj interesująco, jednak ta seria nie potrafi do mnie dotrzeć – większość dla mnie była zbyt powierzchowna i raczej nie przyciągająca widza. Daję 5/10, chciałbym więcej ale nie potrafię się doszukać argumentów na punkt czy dwa więcej.